To nie zawsze jest normalne, to nie zawsze mija
Chciałabym nawiązać do wpisu, który niedawno udostępniłam na Facebooku1, ale również do tego, co bardzo często obserwuję w rozmowach między mamami na grupach, czy na spotkaniach. Bardzo często pojawia się wątek mamy, która czuje się źle, jest zapłakana, smutna, czuje, że nic się jej nie udaje.
Szukając wsparcia ta mama słyszy, że „to normalne”, „wszystkie tak mamy”, „to przechodzi”…
Jedna z was zwróciła mi uwagę na pewien drobny szczegół, o którym nie napisałam i o którym tak rzadko się mówi. A jest to szczegół KLUCZOWY dla zdrowia matki.
Otóż nie każdy tak ma i czasem to nie przechodzi. Czasem to eskaluje.
Nie możemy myśleć o tym, że permanentny stan załamania, smutku, niezadowolenia z macierzyństwa, poczucie, że nie jesteśmy do końca dobrymi matkami, poczucie, że dziecko nie jest do końca naszym dzieckiem, czy też zachowania agresywne wobec dziecka czy rodziny, to jest stan normalny. Nie jest.
Każda z nas przeżywa mniejsze lub większe kryzysy rodzicielskie, szczególnie na początku, kiedy jest ciężko, kiedy jesteśmy zmęczone, kiedy uczymy się dopiero nowej roli. Natomiast jest bardzo cienka granica między takim stanem, a depresją poporodową. Mało tego – brak reakcji na depresję poporodową może rozrastać się nie tylko na pierwsze 12 miesięcy życia dziecka, ale i umożliwiać przetrwanie depresji w kolejnych latach.
Bardzo często matki czują takie skrajne emocje, które nie są do końca fizjologią. Niestety bardzo często depresja poporodowa jest uważana przez otoczenie nawet to najbliższe – rodzinę, jako jakiegoś rodzaju dziwactwo czy fanaberię matki.
Często ma to miejsce, kiedy kobieta nie chce się zająć dzieckiem albo płacze z pozoru bez powodu. Nie śpi, nawet jak może, jest niespokojna, boi się dotknąć dziecko, lub przeciwnie nie chce pozwolić nikomu się nim zająć.
Depresja poporodowa, to jest taki stan, kiedy człowiek naprawdę nie może w pełni opiekować się swoim dzieckiem bez pomocy z zewnątrz. Ten stan wymaga wsparcia specjalisty i uważnej opieki rodziny. Depresja poporodowa to nie jest katar. Nie przychodzi po siedmiu dniach, nie jest powodowana wirusem, nie możemy jej po prostu przechorować, ona nie minie od leżenia w łóżku – wręcz przeciwnie. Im bardziej będziemy ją ignorować – tym bardziej będzie ona buzować.
Depresja poporodowa jest bardzo groźnym zjawiskiem i tak naprawdę wszystkie jesteśmy w grupie ryzyka. Wiem, że to brzmi mało naukowo, ale prawda jest taka, że jest wiele czynników, które może wpłynąć na to, że ten stan pojawi się u kobiety, nawet u tej która cieszy się ciążą i czeka na dziecko z utęsknieniem, a nagle po porodzie czuje, że to nie jest jej dziecko, że nie kocha dziecka, że jest niewystarczająco dobrą matką. Nagle zupełnie przestaje się opiekować dzieckiem a w skrajnych przypadkach, przy zaniedbaniu objawów depresji dochodzi do tego, że matka po prostu nie chce widzieć ani dotykać swojego dziecka albo wręcz jest wobec niego agresywna.
Mówienie mamie w takiej chwili, że „wszystkie tak mamy”, że to „normalne”, że „minie” może zrobić więcej złego niż dobrego. A to jest takie powszechne. Przekonanie, że my matki to bez udręczania się i płakania po kątach to nie jesteśmy matkami, bo to jest normalne. Że jak same jesteśmy w domu z dzieckiem, bo partner pracuje i dostajemy szału lub stanów lękowych czy depresyjnych to jest wpisane w macierzyństwo. Nie wiem, jakie, nie wiem czyje, ale depresja nie jest wpisana w macierzyństwo. Ona po prostu czasem bierze nasze macierzyństwo abordażem, bez pozwolenia i niezauważalnie. Przez internet nie zobaczymy depresji, więc nie wiemy czy kobieta szuka pomocy bo ma Baby Blues czy już dzieje się coś więcej.
Rodzicielstwo to nie jest praca dla jednoosobowego zespołu, a jak jest jednoosobowo zarządzane, to jest to tak olbrzymie obciążenie dla psychiki rodzica, że depresja ma ogromne pole do popisu.
Ostatnio ukazało się badania pokazujące, że sztuczna oksytocyna podczas porodu jest czynnikiem który o ponad 20% zwiększa ryzyko depresji poporodowej2. Mało tego, – jeżeli mamie, która planowała karmienia piersią, a nie dostała pomocy i wsparcia, karmienie nie wyjdzie to ona także jest w grupie zwiększonego ryzyka depresji poporodowej3.
W naszym kraju chodzenie do psychologa/psychiatry jest nadal wielce stygmatyzowane. Ubolewam nad tym, bo potem mamie zostaje pytanie na forum czy to, że nie ma siły zajmować się noworodkiem, bo ona cały czas płacze, jest normalne i otrzymuje odpowiedź, że „jej przejdzie”. Gorzej jak nie przejdzie…
Człowiek ma dwa zdrowia – zdrowie fizyczne oraz psychiczne. Niestety zdrowie psychiczne, kiedy jest w opałach nie manifestuje tego wysypką ani kaszlem, czy gorączką. Szkoda, bo może wtedy częściej skłonni byłybyśmy iść do specjalisty! Najczęściej specjalista pojawia się, kiedy symptomy problemów z psychiką eskalują na całą rodzinę i już jest źle.
Często powtarzam, że dziecko potrzebuje ZDROWEJ mamy – zarówno fizycznie jak i emocjonalnie. Nie wolno bagatelizować objawów nawet popularnego Baby Bluesa ani zachowań, które mogą wskazywać na znaczne obniżenie nastroju. Pierwszą linią obrony mamy z problemami około depresyjnymi powinna być rodzina – ojciec dziecka, rodzice. Niestety często zapominamy, że matka w okresie okołoporodowym jest tak samo ważna jak dziecko. Najczęściej jednak to dziecko staje się oczkiem w głowie wszystkich wokół, a matka „da sobie radę”. Jest to pozostałość po takim betonowym rodzicielstwie lat 80. Przeświadczenie, że matka powinna wziąć się w garść, przestać biadolić, wymyślać i zająć się dzieckiem. Nie dajmy się na tą ścieżkę wepchnąć! Mówienie „minie ci”, „wszyscy tak mają” to błąd, który wpędzić może mamę w jeszcze głębsze problemy.
Depresja poporodowa objawia się zwykle w pierwszych 12 miesiącach życia dziecka4. Niezdiagnozowana i nieleczona może rozciągać się na wiele lat. Przynajmniej jedna na dziesięć kobiet zmaga się ze stanami lękowymi albo depresją. Skutki depresji odczuwalne są nie tylko przez matkę, ale także przez ojca dziecka, dziecko i najbliższą rodzinę. Wpływ depresji na otoczenie matki jest bezdyskusyjny.
Matka nie jest w stanie kontrolować swoich stanów lękowych ani depresyjnych, ma ograniczone możliwości kontroli swoich reakcji na czynniki zewnętrzne, może działać kompulsywnie i nieprzewidywanie, może mieć nagłe huśtawki nastrojów, może przesadnie martwić się o dziecko i czuć, że jej obowiązkiem jest chronić malucha przed wszystkim, co go otacza, może to objawiać się przesadną dbałością o higienę, czystość ubranek, ograniczenie kontaktu z osobami z zewnątrz, częste wizyty u lekarza lub całkowite ograniczenie wizyt lekarskich. W skrajnych przypadkach pojawia się agresja skierowana na dziecko – aż do prób samobójczych i zachowaniach zagrażających życiu dziecka.
Około 12% kobiet w USA cierpi na zaburzenia lękowe, ok. 15% cierpi na depresję. W Polsce ok. 10-30% kobiet cierpi na depresję poporodową. Dlaczego taki szeroki rozstrzał? Bo właśnie często kobiety „cierpią w milczeniu”. Mało tego – niektórzy twierdzą, że ta skala w Polsce jest i tak zaniżona.
Czynnikami ryzyka depresji może być historia depresji w rodzinie, poprzednie epizody depresji, bezsenność, autoagresja w przeszłości, brak wsparcia w rodzinie, niskie dochody, niski status społeczny, emocjonalnie wyczerpujący związek, zaniedbania w rodzinie, epizody agresji wobec kobiety w przeszłości, posiadanie wymagającego dziecka, poród który przebiegał niezgodnie z planem5. I to nie wszystko…
Niestety profilaktyka depresji i ewaluacja stanu psychologicznego matki po porodzie jest w Polsce w powijakach. Wywiad w kierunku oznak depresji u matki jest wykonywany niezwykle rzadko i najczęściej jak już dzieje się coś niepokojącego, a powinien być standardem. Kobiety stygmatyzowane w społeczeństwie za stany depresyjne i lękowe oraz ich skutki często kryją się ze swoimi problemami, unikają konfrontacji i udają, że nic się nie dzieje. Proszenie o pomoc traktują jako wstydliwą przypadłość, o której nie wolno publicznie mówić6. A nie daj Boże depresja popchnie kobietę do czynów ostatecznych skierowanych przeciw sobie lub dziecku. Nie ma już dla niej wtedy u nikogo zrozumienia i jest po prostu „tą złą matką”, a depresję „wymyśliła żeby wytłumaczyć się ze swoich czynów”.
To, co chcę przekazać, to, że jeżeli widzicie, czytacie, słyszycie, że kobieta nie radzi sobie ze swoimi emocjami, że ma stany lękowe, że szuka pomocy, to mówienie jej „weź się w garść, ktoś tam ma gorzej, a w ogóle to wszyscy tak mamy” nie pomoże. Bagatelizując trudne, czasem mroczne emocje drugiej osoby możemy niechcący wepchnąć matkę w jeszcze gorszy stan niż jest teraz. To nie zawsze jest normalne, to nie zawsze mija. Mówmy kobietom, że mają prawo być spokojne i szczęśliwe. Mówmy im, że jak tego nie czują to powinny udać się do lekarza, do specjalisty, do osoby, która pomoże im odnaleźć równowagę.
Depresja i stany lękowe nie powodują wysypki, ale to nie znaczy, że ich nie ma lub że są nieistotne.
- https://www.facebook.com/Hafijapl/posts/1373385689380549
- Kroll-Desrosiers AR, Nephew BC, Babb JA, Guilarte-Walker Y, Moore Simas TA, and Deligiannidis KM. Association of peripartum synthetic oxytocin administration and depressive and anxiety disorders within the first postpartum year. Depress Anxiety, 2017;34:137–146. doi:10.1002/da.22599
- https://www.hafija.pl/2014/08/karminie-piersia-i-depresja-poporodowa-najnowsze-badania.html
- The Neurobiology of Postpartum Anxiety and Depression Pawluski, Jodi L. et al. Trends in Neurosciences , Volume 40 , Issue 2 , 106 – 120
- Rates and risk factors associated with depressive symptoms during pregnancy and with postpartum onset Nancy Verreault, Deborah Da Costa, André Marchand, Kierla Ireland, Maria Dritsa, and Samir Khalifé Journal Of Psychosomatic Obstetrics & Gynecology Vol. 35 , Iss. 3,2014
Insomnia before and after childbirth: The risk of developing postpartum pain—A longitudinal population-based study$ Børge Sivertsena,b,c, *, Keith J. Petried , Jens Christoffer Skogena,b,e , Mari Hysingb , Malin Eberhard-Grana,f,
- Issues in Mental Health Nursing, 35:656–663, 2014 Copyright © 2014 Informa Healthcare USA, Inc. ISSN: 0161-2840 print / 1096-4673 onlineDOI: 10.3109/01612840.2014.893044 A Qualitative Meta-Synthesis and Theory of Postpartum Depression Elizabeth K. Mollard, MSN, APRN-WHNP University of Nebraska Medical Center (UNMC), College of Nursing, Lincoln, Nebraska, USA
Mi psychiatra kazała odstawić córkę (11 miesięcy) od piersi i wtedy zaczac brać leki… Gdzie mogę znaleźć osobę, która mi poradzi czy mogę brać przepisane przez nią psychotropy? Wg leksykonu laktacyjnego mają kategorie bezpiecznych, ale nie chce ich brać na własną rękę, a córki nie chce jeszcze odstawiac. Potrzebuje pomocy, ale nie wiem gdzie jej w Trójmieście szukać 🙁
https://www.znanylekarz.pl/jakub-slupski/psychiatra/gdansk 🙂
Jestem 5 tyg po porodzie i baby blues powoli przechodzi im bardziej oswajam się z dzieckiem. A to co mi sen z powiek i dobry humor dobijalo to laktacja. Oburzenie położnej na wizytach ze dziecko w szpitalu mi dokarmiali (bez mojej wiedzy, po cesarce), ze mam zacisnąć zęby i karmić do oporu mimo bólu i zmęczenia (jesteś matką, ogarnij się!!), wszystko z podtekstem ze jest źle i spiep**ylam. Że laktacja ni taka, ze nawalu nigdy nie było, ze dziecko szarpie dalej pierś a mleko leci kroplami, nie struzka pod cisnieniem. Ze mały nie najada sie godzinami wiszenia na piersi. Mimo ciągłego przystawiania i litrów femaltikera. Ssie mocno i dobrze, nic mnie nie boli, a jednak nie jest tak jak być powinno i wpedza mnie to dalej w wyrzuty sumienia i smutek. Opadają mi ręce i zacznę walczyć może nie o laktacje, tylko o siebie i radość z macierzyństwa.
Moja mama powiedziała żebym lepiej nie poszła do psychologa i nie przyznawała sie do depresji poporodowej. Dodam że już przed ciążą byłam pod opieką psychologa ze względu na traume po wypadku. Jej zdaniem mogą zabrać mi dziecko jeśli sie przyznam. Moje zdanie jest na szczęście inne. Jeśli nie będę się leczyć to będzie źle dla mojego dziecka i tak jak wspominałaś moze doprowadzić do agresji w stosunku do mojego dziecka. A tego bardzo bym nie chciała poniewaz kocham swoje dziecko.
Ja się nabawiłam depresji bo nie wychodziło mi karmienie piersia, walczyłam i nadal walczę ale mleka jak na lekarstwo muszę syna dokarmić butelką bo mojego mleka mu nie wystarcza. 6 tyg walczyłam z częstym przystawianiem i laktatorem i laktacji pobudzić do wystarczających ilości się nie udało wiec się poddałam.
od poczatku zastanawiam sie czy mam depresje czy nie… czasami patrze jak placze i nie chce brac na rece czasami nawet dam klapsa … potem tego zaluje i przepraszam i wstydze sie.. boje sie isc do lekarza zeby nie zabrali mi dziecka
ja sobie z tym radzic bez pomocy lekarza
Zagubiona, nikt Ci nie zabierze dziecka, jeśli jest czyste, zdrowe i nakarmione. Idź koniecznie do lekarza, widać że masz problem i dużo szybciej go rozwiążesz, jeśli ktoś Ci pomoże. Masz jakieś wsparcie w rodzinie jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem? Może ktoś mógłby Cię odciążyć chociaż na godzinę kilka razy?
Nawiązując do treści artykułu i komentarza Agnieszki, wydaje mi się, że w naszym kraju jest ogólny nacisk na to, by kobiety „sobie radziły”. Stąd, często nawet nie wiedząc o swojej chorobie, kobiety zaciskają zęby i „radzą sobie” . A przecież to nikomu nie służy, tylko pogłębia problem, i matki, i całej rodziny. Dlatego dzięki za wpis 🙂
Dokladnie. Szczegolnie przy nacisku swoich mam i tesciowych, ze za monich czasow mialysmy gorzej a sobie radzilysmy. Tetax macie wszystko wiec nie narzekajcie.
Tylko w dzisiejszych czasach matka poswieca wiecej czasu dziecku i czasami mieszka z dala od rodziny wychowujac dziecko bez dziadkow na codzien.
dziecka się nie spodziewam, nie mam a i tak coś ostatnio słabego się ze mną dzieje i naprawdę mój nastrój i stan ogólny psychiczny jest słaby… nie wiem co mam zrobić ze sobą
Uzupełnienij witaminę D w organizmie i udaj się do psychologa. Rozmowa z psychologiem to nic Letl
Mozna jeszcze dodac ze wg badan, matki do 2 rz dziecka cierpia na nieznaczne ale statystycznie istotne obnizenie nastroju. Oraz to ze nierzadko stany depresyjne i lękowe pojawiaja sie juz w ciąży.
Udostepnie ten wpis na swoim profilu Grupy badawczo-klinicznej DIADA. Zajmujemy sie (jako nieliczni w PL) pomocą okołoporodową skierowaną dla mam (i przyszłych mam) z Wrocławia i okolic.
Pięknie napisane. Czytajac plakałam, czemu nie wiem. Jestem w 4 tygodniu po porodzie. Czy to przez to? Przez niewyspanie, moze dlatego ze maz mnie nie rozumie? Kiedys juz leczylam sie na depresje. Czy ona po porodzie powrocila. Sa dni kiedy jestem pelna nadzieji na lepsze jutro, ale wtedy sobie przypominam ze mieszkamy z tesciowa w kawalerce.
Zostaly mi łzy ktore chowam by inni nie widzieli.
Przepraszam za znaki pisze z tel.
Może powinnas z komś porozmawiac o tym, mpże to tylko przez sytuacje w ktorej jesteś a moze cos poważniejszego . 4 tygodnie po porodzie to trudny okres, popłakiwanie w tajemnicy nie pomoże,ale szczera rozmowa z mezem moze . Trzymaj sie
Warto dodać, że w czasie leczenia depresji poporodowej MOŻNA karmić piersią – lekarz psychiatra może dobrać leki, przy których można bezpiecznie karmić dziecko.
Mnie lekarka kazała odstawić od 'cyca’ i wrócić do niej po leki…
Zmień lekarza!
mnie też powiedziano ze najpierw trzeba odstawić…
Z depresja, nerwicą, stanami lękowymi zaczęłam chodzić po specjalistach od 13 miesiąca życia mojego dziecka. Prawie dwa lata tułałam się po lekarzach rodzinnych, psychologach, psychiatrach. Wszędzie widziano tylko jeden problem: karmienie piersią, słyszałam, że mam przestać karmić i wrócić po pomoc. U mnie nie ma akurat depresji poporodowej, u mnie ten stan ciągnie się całe życie, ale przy dziecku zaczęło mi to bardzo przeszkadzać, bo chciałam być zwyczajnie szczęśliwą mamą, a ciągłe troski o życie i zdrowie mojego syna powodowały pogłębianie tych stanów. Z bezradności już poszłam do przecudownej konsultantki laktacyjnej, której ciagle powtarzam, że już nie raz uratowała mi życie. Ona podtrzymując mnie w przekonaniu, że nie jestem dziwna karmiąc piersią „tak długo”, zaproponowała, żebym poszła do psychiatry po receptę, a ona użyje wszystkich możliwości i tak to ona właśnie podpowiada mi, czy przepisane leki mogę stosować jednocześnie karmiąc i kiedy karmienia unikać, bo stężenie leku jest wtedy najwyższe. Leczę sie od kilku miesięcy, widzę ogromną poprawę, choć nadal jest ciężko, ale wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale karmię nadal, już 3lata i 5miesięcy.
Bardzo trudno jest mieć takie problemy w dzisiejszym świecie. Jeśli jest tu jakaś mama, która chciałaby porozmawiać z inna mamą odwiedzającą regularnie psychiatrę, zapraszam.
Bardzo chciałabym z Panią porozmawiać mailowo, czy mogłaby Pani podać swój adres? Napiszę…
Witam chciałbym porozmawiać czy może Pani podać swoj e-mail???Pozdrawiam
Ja w ciąży bardzo się bałam, że dostanę po porodzie depresji właśnie, bo byliśmy z narzeczonym w ciężkiej sytuacji: po 18 lat, obydwoje jeszcze się uczący, musieliśmy zmienić miasto, żeby móc liczyć na jakąkolwiek pomoc od jego rodziny itp. Do tego doszedl mi jeszcze strach przed wykluczeniem, przed tym, że wszyscy będą mnie oceniać… A teraz Malutek ma już 9 miesięcy i nic mnie na szczęście nie dopadło. Wszystko się poukładało, kończymy szkołę, niedługo studia, praca. Ku mojemu zdziwieniu ludzie nie reagują negatywnie na to, że jesteśmy tak młodymi rodzicami. Natomiast cieszę się, że temat depresji poporodowej zaczyna się coraz częściej pojawiać, bo jest to niewątpliwie bardzo niebezpieczne dla matki i dziecka. Znam dziewczynę, która właśnie przez to, że chciała rodzic naturalnie, a miała cesarkę i później przyszły problemy z karmieniem (z tego co wiem w ogóle jej się nie udało karmić), miała depresję. Także dla dobra siebie i dziecka, mamy (ale także tatusiowe !)nie wstydźcie się mówić o swoich lękach.
Nie ma się co oszukiwać, problem depresji poporodowej jest bardzo poważny i nie powinien być bagatelizowany. Warto rozpowszechniać wiedzę na jej temat i pilnować, tego by choroba nie zniszczyła nam życia. Słyszałam o tym, że pomagają masaże dziecka, które pozwalają nam zbudować z nim mocną więź i lepiej poczuć się w roki matki.
Ciekawy temat… Od porodu (czyli już 20 miesięcy) mam ciągle baby bluesa, na zewnątrz niby wszystko ok, ale wewnątrz czuję nawracający smutek i trudno mi się czymkolwiek cieszyć…
Baby blues to zaburzenie przejściowe, zw.z wahaniami hormonów po porodzie, ustępujące do 14 dni po narodzeniu dziecka. Jeśli mówimy o 20 miesiącu, to warto porozmawiać z lekarzem rodzinnym lub juz wprost z lekarzem psychiatrą. To nie jest baby blues. Depresja ma wiele twarzy.
Witam,
Chciałam jeszcze dodać, że nie zawsze niemożność zajęcia się dzidziusiem, straszne zmęczenie, „obwisniete ręce” i dół z tym związany musi być depresją… przy drugim dziecku myslalam ze mam początki depresji, bo nie miałam żywcem siły Go podnieść, przystawić do piersi czy pobujać – obwiniałam sie za to i byłam sfrustrowana… wyjście do przedszkola ze starszą corka i maleństwem w foteliku graniczyło z cudem… kiedy synuś skończył pol roku poczułam taka słabość, że poszłam na badania i okazało sie ze mam zaawansowany nowotwór i stad fatalne samopoczucie i słabość. Proszę Was wszystkie Mamy – jeśli nie dajecie juz rady i np przy drugim dziecku wydaje sie Wam ze jestescie nieludzko zmęczone i wyplute – zanim pomyślicie o depresji, sprawdźcie własne zdrowie, bo nic nie jest gorsze dla Maluszka niz chorująca Mama…
A czy taka depresja może pojawić się po 5 miesiącach od porodu? Nawet jeśli wcześniej wszystko było w porządku i matka była szczęśliwa?
tak
Poczułam się z powrotem sobą, wartościową matką i kobietą prawdziwie szczęśliwą z faktu posiadania dziecka 9 miesięcy po porodzie…
wiem co Pani czuje. Córka ma 8 miesięcy i dopiero teraz, patrząc na nią, czuje niesamowitą radość. Przykre jest tylko to, że jak mówiłam bliskim, że coś jest nie tak i że dopiero teraz cieszę się z macierzyństwa to patrzą na mnie jak na jakąś wyrodną matkę.
Może warto abyśmy na takiej stronie jak Twoja stworzyły liste specjalistów psychologów którzy mogą pomóc? 🙂
Taka lista krąży już gdzieś w internecie. Ja ze swojej strony polecam psychiatrę Agatę Jarek oraz psycholog Marlenę Trąbińską-Haduch.
Matce z depresją poporodową jest potrzebny najpierw lekarz psychiatra. Dopiero później psycholog.
Dziękuję Ci za ten wpis.