Czy słyszałaś, ze dzieci na piersi mają gazy, a te na butelce nie? Czy ktoś mówił tobie, że karmienie piersią powoduje gazy u dziecka? A może słyszałaś o cudownych mlekach modyfikowanych o działaniu antykolkowym?
Dzisiaj wyjaśnię wam skąd się biorą gazy u dziecka, kolki i czy dzieci trzeba odbijać.
Po pierwsze i najważniejsze dziecko jest człowiekiem, a ludzie mają gazy.
Nawet ci, którzy twierdzą, że nie mają, a ich pośladki nigdy nie były skalane bąkiem – oni też mają gazy. Najczęściej powodowane są one niestrawionym błonnikiem, ale też można się „nałykać” powietrza, np. jedząc lub pijąc łapczywie. Po prostu. Koniec rozważań.
Dzieci – noworodki i niemowlaki mają dziewiczy układ pokarmowy.
Przez dziewięć miesięcy układ pokarmowy dziecka nie jest aktywny tak jak u każdego innego człowieka, bo w brzuchu dziecko dostaje „pożywienie” przez pępowinę. Więc jak się maluch urodzi, to nagle jego układ pokarmowy musi zacząć działać pełną parą, czyli robić coś, czego wcześniej nie robił. Jakimkolwiek mlekiem by się dziecko nie żywiło, to musi nauczyć się jak sobie z tym radzić. Nagle w jego brzuchu zaczyna się aktywna praca, nic dziwnego, że dziecko czuje dyskomfort i może być mu nieprzyjemnie. Sami wiecie jak doskwiera pełny z najedzenia brzuch. Jest wzdęty, trzeba poluzować guziki w spodniach. Jak dziecko opije się mleka to też może czuć dyskomfort – może go manifestować w sposób nawet przesadny w naszej opinii, ponieważ to są jego pierwsze doświadczenia z takim uczuciem. Dzieci – noworodki i niemowlęta czują bardziej, a więc wszystko, co nowe i nieznane może być dla nich powodem do niepokoju. To nie muszą być gazy czy kolki – to może być ból życia – nowe nieznane uczucia.
Dziecko jest karmione, kiedy jest rozpłakane.
Jeżeli czekamy z karmieniem jak dziecko będzie wygłodniałe, nie reagujemy na wczesne oznaki głodu tyko dopiero jak zaczyna ono płakać, to podczas przystawiania może nałykać się powietrza. Dziecko rozpłakane produkuje gile (jak każdy człowiek), które zatykają mu nosek, więc łapie ono powietrze buzią.
Każda z nas, która karmiła rozpłakane dziecko wie, że potrafi się ono odessać, złapać drżący oddech i wrócić do jedzenia lub wręcz zanosić się przy piersi. Co się dzieje, kiedy dziecko zaciąga powietrze w czasie ssania piersi? Część z tego powietrza może iść do brzuszka i powodować gazy i ulewanie. Dlatego nie należy czekać z karmieniem aż dziecko się rozpłacze tylko karmić przy pierwszych oznakach głodu.
Dziecko jest źle przystawione.
Mechanizm podobny jak wyżej tylko problemy są długofalowe. Kiedy dziecko nie jest prawidłowo przystawione, nie ma odpowiedniego podciśnienia i brodawka nie jest szczelnie objęta ustami, to bokami dziecku może wpadać powietrze do ust. Skutkuje to: zapełnianiem brzuszka zarówno mlekiem jak i powietrzem, w dalszej konsekwencji zmniejszonym przyjmowaniem pokarmu, zwiększoną szansą na kolki, ulewanie i pieniste lub strzelające kupy, spadkiem zgłaszanego popytu na mleko matki, a w efekcie zmniejszoną produkcją mleka. Kiedy w brzuchu dziecka zamiast części pokarmu jest powietrze, to powoduje to uczucie wzdęcia i nieuchronnie prowadzi do dyskomfortu i złego samopoczucia dziecka, a to wiadomo, do czego zmierza – płacz i gazy. Ponadto powietrze może chcieć uciec górą. Jeżeli między warstwami powietrza jest mleko, to może ono uciekać razem z powietrzem i powodować ulewanie. Uciekające powietrze „z drugiej strony” może powodować napowietrzenie kupki u dziecka i dawać objawy kupy pienistej czy strzelającej. Jeżeli część miejsca w brzuchu dziecka zajmuje powietrze to dziecko pije mało mleka, może za mało przybierać na wadze.
. Jeżeli nikt nie sprawdzi i nie wprowadzi korekty techniki przystawiani to możemy mieć dużą szansę na mylne zdiagnozowanie przez pediatrę alergii (zielona kupa, pienista, ulewanie, bóle brzucha – wszystko się zgadza, jak w alergii, a wszystko może być efektem… złego przystawienia). Dlatego zawsze trzeba oprócz lekarza znaleźć sobie doradcę lub konsultanta, kogoś, kto się zna! Ponadto, jak dziecko je mniej i wypuszcza dużo gazów górą i dołem, to często jest głodne bo dostaje za mało pokarmu, może chcieć być przy piersi bardzo często i sesje bywają trudne i nerwowe. To może doprowadzić do niedożywienia dziecka oraz zmęczenia dziecka ciągłą walką o pokarm, którego przy złym przystawianiu jest za mało. Przystawianie do piersi ma kolosalne znaczenie i problemy z prawidłową techniką karmienia najczęściej leżą u podstaw większości problemów z laktacją.
Nieprawidłowe wędzidełko
Małe pobieranie pokarmu i złe przystawianie się dziecka często jest efektem nieprawidłowego wędzidełka. Może powodować takie same objawy jak złe przystawianie.
Szybki wypływ pokarmu.
Szybki wypływ pokarmu może powodować u dziecka, krztuszenie się, częste odsysanie się od piersi, żeby złapać wdech lub uniknąć tryskania mleka w buzi. Sprzyja on łykaniu powietrza, krztuszeniu się, kolce, zielonym kupom, pienistym kupom i ulewaniu
Dziecko ma nietolerancję lub alergię.
Skład mleka mamy jest różny i zmienny. Dziecko uczy się – a raczej jego układ pokarmowy uczy się – jak sobie z tymi zmianami w mleku radzić. Czasem nie radzi sobie z niektórymi rzeczami najlepiej, bo jeszcze nie umie. Ale mija jakiś czas i już sobie radzi. Niektóre małe białka, czy aminokwasy pochodzące od matki, mogą powodować alergię u dziecka lub czasową nietolerancję. Nie mówimy tutaj o nietolerancji laktozy – ona jest problemem, który noworodków i małych niemowląt praktycznie wcale nie dotyczy – ale o tym, że dziecko z pewnymi składnikami odżywczymi nie daje sobie rady. Dlatego też mamom, u których dzieci podejrzewa się alergię czy nietolerancję na dany składnik, zaleca się czasowe wyeliminowanie danego składnika z diety. Eliminować można jedynie po jednym składniku – nie wszystko na raz i tylko na zlecenie i pod kontrolą lekarza specjalisty oraz dietetyka. Jeżeli wyeliminowanie składnika nie przynosi poprawy wprowadza się go ponownie do diety mamy i szuka innego winowajcy. Natomiast eliminacja potwierdzonego alergenu, czy składnika drażniącego, powinna być czasowa. Oznacza to, że co jakiś czas należy sprawdzać czy układ pokarmowy dziecka już dojrzał na tyle, żeby daną substancję akceptować. Co najważniejsze – takie problemy dotyczą tak naprawdę niewielkiej liczby mam, a rozbuchane diagnozowanie alergii u dzieci jest niestety problemem służby zdrowia – nie dzieci (patrz punkt 4).
Pamiętać też trzeba, że karmienie piersią przyspiesza dojrzewanie układu pokarmowego i uczy go jak radzić sobie z nowymi składnikami i alergenami. Specyficzne cukry w mleku matki żywią bakterię Bifidobacterium longum infantis. Na skutek kontaktu bakterii z tymi oligosacharydami uwalniane zostają krótko-łańcuchowe kwasy tłuszczowe, które odżywiają jelita niemowlęcia. Skutkuje to unikalną produkcją lepkich białek, które uszczelniają przerwy między komórkami jelit dziecka. Na skutek tego zamykana jest droga przenikania do organizmu dziecka niebezpiecznych patogenów, ale też alergenów i czynników drażniących. W tym procesie wytwarzane też są cząsteczki o działaniu przeciw zapalnym, które w unikalny sposób kalibrują na całe życie układ immunologiczny dziecka, w tym odpowiedź na obecność alergenów. Wszystkie te reakcje mają miejsce tylko wtedy, kiedy Bifidobacterium longum infantis żywi się oligosacharydami mleka ludzkiego – w żywieniu sztucznym procesy te nie zachodzą.
Dziecko trzeba odbeknąć.
Odbekiwanie dziecka, czy też odbijanie (nie lubię słowa odbijanie, bo brzmi to jakby trzeba było odbić o coś dziecko) czasem może pomóc ale nie musi. Wszyscy bekamy, dziecko jest człowiekiem i czasem potrzebuje beknąć i tyle. Dzieci karmione piersią, o ile są dobrze przystawiane rzadziej potrzebują odbeknąć, bo mają w brzuchu mniej powietrza o ile w ogóle je tam mają. Często dostaję pytanie czy i kiedy odbekiwać dziecko i jak to robić np. w nocy?
- Czasem w ogóle nie trzeba dziecka odbekać i już
- Najczęściej mogą tego potrzebować noworodki i małe niemowlęta
- Czasem dziecko się denerwuje na piersi, jest niespokojne i widać, że coś jest nie tak, a ono po prostu chce odbeknąć. Wystarczy spróbować delikatnie odessać malucha od piersi, odbeknąć i przystawić znów do piersi
- Jak odbekać dziecko w nocy po karmieniu? Nie odbekiwać po karmieniu (chyba, że jest to absolutnie niezbędne) tylko w czasie karmienia. Na przykład w, mniej-więcej, połowie karmienia odbeknąć dziecko, dać mu dokończyć posiłek i jak zaśnie to już nie ruszać. Takie odbekiwanie w trakcie można zrobić raz, dwa, trzy razy – w zależności od potrzeb.
Dziecka nie trzeba odbijać „przerzucając go sobie przez ramię”. Dziecko można delikatnie unieść do pionu trzymając je na rękach przodem do siebie. Można też prostu, kiedy trzymamy je w ramionach jak w kołysce, to lekko unieść do góry rękę podpierającą głowę i plecy dziecka. Chodzi o to żeby powietrze uciekło do góry. Możemy też przytrzymać dziecko brzuchem do siebie – tak żeby przytulenie dało delikatny ucisk brzuszka dziecka – dzięki temu powietrze ma szansę uciec. Możemy – ale pod obserwację i nie podczas snu – położyć dziecko na macie na brzuszku w czasie aktywnej zabawy z rodzicem. W takiej pozycji dzieci często odbekują, ale nie można ich w tej pozycji zostawić bez nadzoru. Dziecka nie trzeba walić intensywnie po plecach ani trząchać. Czasem wystarczy pospacerować z dzieckiem na ręku wykonując niewielkie przysiady. Warto wiedzieć, że samo odbekiwanie to czynność, która ma swoje korzenie w… żywieniu dzieci butelką.
Podawanie dziecku pokarmu z butelki.
Butelka nie jest w stanie udawać piersi. Nie istnieją butelki, które idealnie imitują pierś matki, ani butelki antykolkowe. A poza tym…

Dziecko inaczej przyjmuje pokarm ze smoczka, a mleko z butelki leci szybciej i inaczej niż pokarm z piersi. Może to powodować przyjmowanie większej niż potrzebna dziecku ilości pokarmu, łykanie powietrza, ponieważ przy butelce nie wytwarza się podciśnienie a przy większości butelek trudno jest o szczelność to więcej powietrza może dostawać się do brzucha dziecka i powodować gazy i kolki.
Komentarze