Mam w dłoniach książkę sprzed 30 lat – „Dziecko” Benajmina Spocka – pozycja ta po raz pierwszy ukazała się w USA w latach czterdziestych zeszłego stulecia, a jej ostatnie wydanie ukazało się w 2012 roku!
Ja posiadam polskie wydanie z 1989 roku, a jest to tłumaczenie wydania amerykańskiego z roku 1985.
Przez 52 lata od publikacji pierwszego wydania tej książki, w Stanach była ona jedną najlepiej się sprzedających pozycji (zaraz obok Biblii). Przesłanie książki do mam brzmi
„Wiesz i potrafisz więcej niż Ci się wydaje”
Do 1998 roku książka sprzedała się w ponad 50 milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na ponad 40 języków.
Doktor Spock namawiał rodziców aby w czasach kiedy przytulanie, noszenie na rękach i okazywanie dzieciom ciepłych uczuć było postrzegane jako niestosowne, uwierzyli w siebie i traktowali swoje dziecko jako odrębnego człowieka ze swoimi indywidualnymi potrzebami i zachowaniami. Był przeciwny traktowaniu wszystkich dzieci według jednakich schematów.
Odrzucał żywienie dzieci według zegarka oraz pogląd że okazywanie dzieciom miłości i troski uniemożliwi im bycie samodzielnymi.
Spock pod koniec życia był zwolennikiem diety wegetariańskiej i wegańskiej zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci po drugim roku życia.
Spock był przeciwny obrzezaniu małych chłopców, które jest tak bardzo popularne w Stanach. Mimo, że wcześniej uznawał obrzezanie, to w latach dziewięćdziesiątych głosił, że jest ono bolesne, traumatyczne i nie niesie za sobą korzyści dla chłopców. Za swoją postawę w tym temacie otrzymał Human Rights Award.
Żeby nie było tak różowo Spock zalecał niekiedy m.in. „wypłakiwanie dziecka” – nie lubimy tego ale biorąc pod uwagę to co w ogóle w swoich książkach pisał w drugiej połowie XX w.
Generalnie jak na czasy w których napisał i wydał swoją książkę pojęcie intuicyjnego rodzicielstwa, opierającego się na miłości i elastyczności było tak rewolucyjne jak obecnie Attachment Parenting – czyli nasze „dziwaczne” rodzicielstwo bliskości. Mam takie wrażenie, że jeżeli Spock żyłby do dzisiaj to już nie wspierałby wypłakiwania się dzieci i publikował w nurcie jeszcze bardziej bliskościowym. Doktor Spock aktualizował swoją wiedzę i zmieniał swoje zalecenie zgodnie z tym co odkrywała nauka.
Doktor Spock o rodzicielstwie pisał:
– to rodzice są ekspertami w sprawach swoich dzieci – nie lekarze
– zaufaj sobie
– zaufaj swoim instynktom i uczuciom a nie temu co myślisz, że będzie najlepsze
– każde dziecko jest odrębną istotą
– okazuj dziecku uczucia i traktuj z szacunkiem
– baw się rodzicielstwem
Z zaskoczeniem stwierdziłam, że to był w tych czasach taki pierwszy attachment parenting…
Doktor Spock nie uważał, że ma nie być żadnych granic dla dzieci – on po prostu zakwestionował żelazne zasady panujące w jego czasach. Niektóre z rzeczy jakie proponował rodzicom (tulimy, nie patrzymy na zegarek tylko na dziecko, okazujemy uczucia, trkatujemy indywidualnie nie wg tabelki) teraz są normą, liczę, że to co teraz Searsowie mówią i co jest tak prześmiewczo nazywane „bezstresowym wychowaniem” niebawem też stanie się codziennością… 🙂
Ale do rzeczy – oto co pisał trzydzieści lat temu w swoich książkach o porodzie i połogu:
„Coraz więcej kobiet pragnie(…) odbywać poród z możliwie najmniejszym udziałem środków znieczulających, żeby móc aktywnie uczestniczyć w rozwiązaniu i widzieć jak dziecko się rodzi”
„Niekorzystanie ze środków znieczulających jest korzystne także dla dziecka”
„Wiele kobiet które rodziły w ten sposób, uważa poród za najbardziej wzruszający i twórczy moment swojego życia”
„… [kobieta] pragnie rodzić w obecności swojego męża”
„Dając życie nowej istocie ludzkiej będzie miała radosną świadomość dokonania wielkiego czynu, na co zasłużyła po dziewięciu miesiącach ciąży” – dla porównania w Polsce pisało się w tych czasach o „wydalaniu płodu z macicy” [button url=”https://www.hafija.pl/2014/04/trzydziesci-lat-temu.html”]Tutaj[/button]
„Poród w szpitalu ma jednak swoje drobne wady.(…) Dzieci po urodzeniu leżą bez matek (…) nie jest to jednak zjawisko naturalne„
„Mężczyźnie też może być niełatwo poczuć się w roli ojca kiedy dziecko rodzi się w szpitalu”
„Biedny ojciec jest prawie intruzem”
„oglądanie dziecka przez szybę jest mizerną namiastką możności wzięcia go na ręce”
„W dążeniu do przezwyciężenia niektórych ujemnych stron tradycyjnej opieki nad matką i dzieckiem (…) polegających na coraz większym odchodzeniu od tego co nienaturalne, pewne szpitale wprowadziły tzw. program okresu połogowego w jednym pomieszczeniu z noworodkiem”
„Elastyczne godziny karmienia, dyktowane oznakami głodu u noworodka nie stanowią w tej sytuacji utrudnienia”
„Ojciec (…) czuje się członkiem rodziny, może wziąć dziecko na ręce i rozpocząć naukę pielęgnowania” (Marta, ten fragment jest dla Ciebie – to jest 1989 rok!)
„Zwyczaj umieszczania matki (…) razem z noworodkiem (…) jest na pewno bezpieczny”
„Wielu rodziców (…) decyduje się na poród w domu, w specjalnych ośrodkach rodzenia lub specjalnych pokojach porodowych na terenie szpitala” – z całym szacunkiem, a my się tak jaramy domem narodzin w św Zofii w Warszawie. Jak daleko nam do tego co na świecie jest już NORMĄ!
„…kładzie się nacisk na to aby, ojcowie i ewentualnie rodzeństwo mogli być(…) aktywnymi współuczestnikami [porodu]”
„narodziny dziecka mają być dla całej rodziny na tyle naturalnym przeżyciem na ile się da”
O karmieniu piersią według doktora Spocka w następnym odcinku!

Komentarze