KAŻDA Matka Polka Piersią Karmiąca traktowana jest niemal jak jajo, albo wybryk natury, albo alergiczka anafilaktyczna z ciężkim genetycznym upośledzeniem jelit. Jakby była cały czas w ciąży albo  zrośnięta z dzieckiem piersią, przez którą bezpośrednio płynie z piersi treść żołądkowa matki. Oczywiście jest to całkowity nonsens, ale to czego „nie może” matka karmiąca to wie każdy – od salowej w szpitalu, co banana kwalifikuje jako cytrusa, po kelnera w restauracji, który matce nie chce podać plastra cytryny do wody bo właśnie cytrus… Dzięki tym wielce przemyślanym i zero-kompetentnym radom mamy boją się do ust wziąć głupie jabłko bez obawy o życie dziecka.

Dzisiaj kilka produktów, które uważane są kontrowersyjne, które często są matkom karmiącym „zbaraniane” ale tak naprawdę, można jest spokojnie jeść, nawet jak się karmi piersią

Tatar wołowy – robi się go z chudego mięsa wołowego, najlepsza jest polędwica. Dodaje się do niego cebulkę, korniszony, przyprawy. Tatar można jeść jeżeli karmi się piersią. Warunkiem jest to że tatar jest kupiony w miejscu gdzie sprzedaje się przebadane mięso i oczywiście mięso jest świeże. Do tatara podaje się surowe żółtko. Nadal nie stanowi to przeciwwskazania do jedzenia tatara. Pamiętać trzeba żeby jajko pochodziło z dobrego źródła, a przed podaniem – sparzone (po skorupce, nie po żółtku). Jak widać zasady bezpiecznego jedzenia tatara dla matki karmiącej NICZYM nie różnią się od zasad przyrządzania i jedzenia tatara dla osoby niekarmiącej. UWAGA: nie zjada się nigdy surowego ani wędzonego mięsa z dzika – zasady tej powinni przestrzegać wszyscy, a nie tylko matki karmiące.

Sushi – potrawa wywodząca się z Japonii, my w Europie mówimy sushi na zawinięty w wodorosty ryż ale to nie do końca oddaje istotę tej potrawy. Sushi robi się głównie z gotowanego ryżu, dodaje się marynowany imbir, wasabi (taki wschodni chrzan), ryby, owoce morza, grzyby, zawija się lub nie w wodorosty nori. Niektóre owoce morza czy ryby są podawane w sushi na surowo. Nic co tam jest w tym sushi nie jest przeciwwskazane w czasie karmienia piersią. Nie będziemy mieć mleka wasali, nie umrzemy od surowej ryby (o ile ryba w sushi pochodzi z dobrego źródła) ani dziecko nie padnie od tego że pójdziemy na sushi i umoczymy je w sosie sojowym. Ważne jest to żeby patrzeć na to JAKI gatunek ryby jest w sushi ponieważ niektóre ryby zawierają więcej rtęci w swoim mięsie niż inne. TUTAJ więcej informacji na temat gatunków ryb, które warto wybierać. Owoce morza są generalnie uważane za bezpieczne.

Sery pleśniowe, dojrzewające – ponieważ paniom w ciąży zabrania się jedzenia takich serów, to z automatu ten sam zakaz przenosi się na matki karmiące piersią. DUŻY BŁĄD. Nie ma żadnego powodu dla którego matka karmiąca nie mogłaby jeść w/w serów. W ciąży groźna dla płodu jest bakteria – listeria, którą mogą zawierać niepasteryzowane sery, surowe mięso czy ryby, ale też surowe mleko (pomijam już to że większość serów na półkach sklepowych jest pasteryzowana.). Po ciąży to zagrożenie jest już żadne. Zarażenie listerią może powodować poronienie czy nawet śmierć dziecka w łonie matki O ILE KOBIETA JEST W CIĄŻY bo jak nie jest to nie może. Podczas karmienia piersią nie ma już w łonie dziecka, ani nie można poronić. Nie można też zarazić dziecka listerią via. mleko.

Produkty tzw. alergizujące, m.in. orzechy, truskawki, cytrusy, ryby, miód – nie wiem dlaczego matka karmiąca ma bać się jedzenia tych produktów. Eliminacja jakichkolwiek alergenów z diety zdrowiej mamy karmiącej zdrowego malucha jest wielce nielogiczna. Obecnie zaleca się wręcz eksponowanie dzieci na alergeny, bo badania pokazują, że spożywanie alergenów jest czynnikiem ochronnym przed alergią. Nawet pojawiły się badania, które mówią o tym, że wczesna ekspozycja dziecka na orzeszki zmniejsza ryzyko alergii u niego (nawet przed 6 miesiącem życia – czego osobiście nie polecam – wiadomo 😉 ). Innymi słowy ograniczanie alergenów na zapas, przez ostrożność nie tylko nie ma sensu ale wręcz jest dla matki i dziecka niekorzystne. Kiedy jednak ryzyko alergii jest wysokie – np. predyspozycje rodzinne są znaczne, to trzeba być pod opieką alergologa i dietetyka (po studiach) i z nimi INDYWIDUALNIE dobierać zasady odżywiania.

Surowe owoce i warzywa – nie umiem tego odpowiednio skomentować, co trzeba mieć w głowie, żeby zabraniać jedzenia matce surowego jabłka, czy banana, czy marchewki… Mama karmiąca może jeść warzywa i owoce na surowo na takich samych zasadach jak każda inna osoba niekarmiąca.

Grzyby – grzyby leśne i pieczarki można jeść. Warunkiem jest wiadome pochodzenie i prawidłowe przygotowanie! Czyli nie jemy grzybów, które zbierał ktoś kto może się na tym nie zna, nie jemy grzybów, które są sprzedawane gdzieś przy ulicy, drodze, na bazarze z mercedesa rocznik 1990 wyłożonym kocem. Ja nawet grzybów od babci lękam się jeść, a już nie karmię, więc kupuję je w sklepie. Grzyby leśne i pieczarki najlepiej kupować w sklepie. Opakowanie powinno zawierać numer partii, informację o tym, że partia była kontrolowana przez odpowiednie służby i dopuszczona do spożycia. Nic czego się nie stosuje także do zaleceń dla ludzi niekarmiących piersią

Miód – TAK – jak karmisz piersią to możesz jeść miód. W miodzie, co prawda, mogą znajdować się bakterie Clostridium botulinum. Te bakterie z miodu u osób starszych niż 12 miesięcy nie stanowią zagrożenia. Z tego powodu nie powinno się dziecku podawać miodu przed ukończeniem pierwszego roku. Natomiast po pierwszym roku życia organizm ludzki – a dokładnie układ pokarmowy – już sobie z tym radzi, oznacza to, że mama która zje miód – a precyzyjniej jej układ pokarmowy – unieszkodliwi bakterię zanim ta będzie miała JAKĄKOWLIEK szansę dostać się do piersi.

Owoce pestkowe – ponieważ do tych owoców „eksperci” zaliczają wszystko jak leci od truskawki, przez cukinie, po awokado, to ciężko się od tych rewelacji odnieść sensownie. Więc tak – można jeść owoce i warzywa, tak normalnie jak się je jadło całe życie. Jak jakieś owoce jecie bez pestek od dziecka, to jedzcie je bez pestek i w czasie karmienia. Z owoców NIEpestkowych – warto zwrócić uwagę na rabarbar, którego spożycie w trakcie laktacji jest często kontrowersyjne. Jedne źródła mówią, że jest on niepolecany, a inne, że owszem może powodować jakieś uboczne skutki u dziecka, ale nie ma na to wystarczających dowodów. Czy jeść rabarbar? Z posiadanych przeze mnie źródeł i wiedzy z ręką na sercu mówię – NIE WIEM. Jak coś się zmieni to dam znać! E-lactancia twierdzi, że jest ok1.

Zupa szczawiowa – są pewne wskazania, żeby z zupą szczawiową nie przesadzać (co nie znaczy, że nie wolno) bo może wpływać na produkcję mleka (negatywnie)

Wątróbka – można w takich ilościach jakich może ją jeść każdy człowiek, który nie produkuje mleka dla swojego dziecka.

Ocet – można – natomiast dla własnego zdrowia proponuję nie litrami tylko jako dodatek

Popularny czarny napój gazowany i inne tym podobne – myślę, że o tym że jest to niezdrowa opcja do popijania non stop pisać nie muszę. Natomiast można ją pić – oczywiście nie trzeba, nie ma przymusu, ale MOŻNA. Nie jest zabroniona. Jest po prostu niezdrowa dla osoby pijącej – ale nie dla mleka. Jak chcesz z niej zrezygnować – to dla siebie – nie dla mleka.

Drób – można i tyle.

Nowalijki – jak chcecie jeść nowalijki w lutym, to generalnie ja bym nie kupowała. Nowalijki w sezonie – możecie – nie zabijają 😉

Słodycze – „puste kalorie” prawie śmiertelne zagrożenie dla mleka 😉 No więc mleku jest obojętne czy zjecie batona z kokosem, czy zjecie tort krówkowy, czy nie zjecie. Cukier ze słodyczy nie wpływa na zawartość cukru w mleku matki.  Zasada jest taka sama jak dla ludzi, którzy dzieci piersią nie karmią – umiar i rozsądek. MOŻNA jeść słodycze – jakość i ilość słodyczy jest istotna dla zdrowia MATKI nie dla mleka dziecka.

Hummus – po prostu można

Chleb – pytałyście, więc jest w zestawieniu… no można

Zupa flakowa – można

Podroby – można

Soki naturalne / jednodniowe – można

Śledzie – patrz: sushi

Tiramisu (jajko i mascarpone) – patrz: tatar i sery miękkie

Syrop z cebuli – „tzw. koncentrat zła laktacyjnego, groźny niczym granat w składzie porcelany, po którym na pewno dziecko odrzuci pierś bo mleko będzie smakować DOKŁADNIE tak samo jak ten syrop…” jednocześnie jedyna rzecz na jaką wielu lekarzy „daje zgodę” kiedy mama ma katar. Nie umiem się odnieść do tych bzdur. Po prosu można – zapewne nikt od tego nie umrze, nie straci mleka i nie odrzuci piersi.

Bigos – można – TUTAJ szczegóły jak zrobić bigosik i pasztecik 😀

Kawa – można – TUTAJ szczegóły

Alkohol – można – TUTAJ szczegóły

Czosnek – można – TUTAJ szczegóły

Przyprawy ostre i korzenne – można – szczegóły TUTAJ

 

Udowodnij mi, że można!

Tak piszą do mnie niektóre czytelniczki. „Jakie badania pokazują, że mogę jeść tatara, albo że mogę sushi”. Odpowiem, krótko – a jakie pokazują, że nie można? Przypominam, że nie piszę, ani nie mówię o lekach, substancjach chemicznych których stosowanie jest regulowane, czy ich stosowanie ma wpływ na prowadzenie maszyn.

Mówimy o JEDZENIU. Produktach spożywczych. Nie trutce na szczury! Nie o płynie do WC.

O JEDZENIU!

Wiele razy pisałam, że ważne jest to czym się karmi dziecko i jak. I ważne jest też to czym się siebie karmi i jak ale NIE dlatego, że karmisz piersią – ale dlatego, że twoje zdrowie się liczy. Ponadto jest ogromna różnica w tym, że nie warto czegoś jeść bo jest nie do końca dobre dla ciebie, a ni można, bo nie bo karmisz.

  1. https://e-lactancia.org/producto/1358

Kategoria:

karmienie piersią,