Ile rzeczy na temat karmienia piersią można się dowiedzieć kiedy się karmi to głowa mała. Ludzie plotą te swoje mądrości, przemyślenia bez pomyślenia i jadą sobie po karmieniu piersią jakby się urwali z choiny. Najczęściej to wypowiedzi z serii „nie znam się to się wypowiem”

Jednymi z najbardziej wkurzających i bezmyślnych tekstów są:

– robisz to dla siebie/własnej wygody/ bo chcesz uwiązać dziecko/bo sprawia ci to przyjemność

zestawione często w tej samej rozmowie z

– matka karmiąca cierpiętnica/matka polka poświęcająca się dziecku.

Jakie to głupie jest, aż nie wiem od czego zacząć.

Badania w Stanach pokazały, że matki decydujące się karmić dłużej niż rok, robią to nie dla siebie, ani nie ze zboczonej przyjemności, ale dlatego, że mają na celu dbałość o zdrowie i rozwój swojego dziecko, co według nich, karmienie piersią zapewnia. Nie robią tego z powodu widzimisia, ale dlatego że, jak wynika z badań są to kobiety w większości wykształcone i w pełni świadome aktualnego stanu wiedzy na temat korzyści jakie mleko mamy niesie, a właściwie skutków jakich brak mleka mamy może mieć.

Ale tu was zaskoczę – karmienie piersią może być przyjemne dla kobiety.

Nie tak jak się to malkontentom zdaje, dlatego że matki karmiące sobie tak zaspokajają własne potrzeby (wtf) ale dlatego, że podczas karmienia wytwarza się oksytocyna – hormon miłości, hormon który sprawia że odpływamy w błogostan. Taki sam jak podczas np. orgazmu. Jednak przyjemność ta jaką jest karmienie, to nie jest przyjemność o lekkim zabarwieniu erotycznym ale przyjemność jaką jest więź i miłość między matką i dzieckiem. Tak, karmienie piersią dziecka może być przyjemnością. Jeżeli, nie daj Boże, przyznasz się, że czujesz przyjemność z  karmienia, to od razu padają na ciebie podejrzenia, że krzywdzisz tym dziecko i masz skłonności pedofilskie, ty zboczona babo! Ale spróbuj to tym ludziom sparafrazować w ten sposób, to usłyszysz,  że „nie o to chodziło”. Ludzie potrafią szafować takimi głupotami jak bezmyślne króliki.

Ale kolejna śmieszna rzecz. Takie same głupie teksty potrafią ludzie walić do matek, którym się karmienie nie powiodło w laktacji.

– Nie karmisz dla własnej przyjemności/korzyści.

Jest to tak samo beznadziejny tekst jak ten w drugą stronę.

 

Co do poświęcania się i uwiązywania z dzieckiem. Bawią mnie takie teksty o tym, że karmienie albo życie. Że nie ma już funu, pracy, zabawy, spotkań z przyjaciółmi.  Śmieszy mnie, teoria że jedno wyklucza drugie. Nie prawda i to tak bardzo, że to aż śmieszne.  Możesz – możesz wszystko, o ile chcesz, o ile to sobie zorganizujesz, bo jak sama się w sobie zamkniesz to „dobry boże nie pomoże”.

Są też tacy wariaci co mówią:

– Krzywdzisz tym dziecko, będzie niesamodzielne, nie będzie nic innego jadło, ani nic innego robiło tylko cyca i cyca i cyca…

Trzymajcie mnie! Wszystkie organizacje zdrowia, zajmujące się karmieniem piersią i psychologią karmienia wypowiedziały się wielokrotnie, że karmienie piersią w żadnym wieku nie ma negatywnych emocjonalnych i psychologicznych skutków dla dziecka (a wręcz przeciwnie ma skutki pozytywne) a ludziom nadal „się wydaje”.  Bo sobie tak myślą więc sobie tak mówią. Bo tak i już.

Co gorsza takie bzdury opowiadają kobietom  przedszkolanki w placówkach opieki i pracownice żłobków. Płacze – wystarczy że taka odkryje, że mama nadal karmi dziecko piersią i już wszystko zrzuca na to i tylko na to. Od razu winowajca jest jeden! Nie chce jeść w przedszkolu/żłobku – bo CYC, nie chce się bawić z kolegami –  bo CYC, nie chce mówić – na pewno CYC!

I trują tym biednym matkom, żeby w końcu odstawiły dzieci od piersi i dają te zakrzywione swoim brakiem wiedzy rady i osądy!

Boże widzisz i nie grzmisz!?

Ostatnio też czytelniczki przyniosły mi  bzdury. Ktoś im powiedział, że karmienie dziecka jak zapłacze powoduje zaburzenia metabolizmu i uczy smutki topić w jedzeniu.

OJACHRZANIĘALETEORIA!

Karmienie dziecka na żądanie powoduje rozwinięcie indywidualnej regulacji przyjmowania pokarmu, a więc naukę tego ile mam jeść, jak wiele mam jeść, kiedy jestem głodny żeby się najeść. Pojęcie przejedzenia czy przekarmienia dziecka w karmieniu piersią nie występuje. Karmienie naturalne to programowanie dziecka na prawidłowe nawyki żywieniowe już od pierwszych dni życia. Jak wiemy żarcie czekoladek na smutki jest nieprawidłowym nawykiem żywieniowym. Karmienie piersią tego nie uczy.

Ale co ważniejsze – mleko mamy jest tak złożone, że powoduje u dziecka spadek napięcia i pomaga się uspokoić, bo zawiera składniki uspokajające. One nie są w mleku tylko na pokaz ale mają taką małą funkcję jaką jest regulacja emocji dziecka i spowodowanie odczuwania przyjemności (o Boże! Znów ta przyjemność!) z przebywania z matką. Jedyne więc zdrowe podjadanie na czas smutków to podjadanie mleka mamy.

Kolejna bzdura: kobietom bardzo często się opowiada, że nic nie mają już w piersiach – albo że mają wodę. Moja czytelniczka, bardzo mądra kobieta, kiedy lekarz pediatra powiedział jej że nie ma już nic w piersiach, spuściła ramiączko bluzki, wyjęła pierś, ręcznie odciągnęła sobie mleko do kubeczka na mocz który właśnie miała w torbie i powiedziała, że ma mleko, nie przypomina jej to w ogóle wody, a na koniec zapytała gdzie pan doktor uczył się wiedzy o laktacji i że namawianie jej na puszkę kiedy dziecko nie ma jeszcze roku jest działaniem na szkodę jej dziecka. Po wyjściu z gabinetu złożyła oficjalną skargę i zmieniła przychodnię i lekarza. Do tego i ja was zachęcam jak Wam lekarz pieprzy bez sensu smutę o wodzie w piersi.

Opowiadanie przez profesjonalistów banialuk o tym, że zalecenia WHO są dla Afryki, krajów trzeciego świata i biedoty są upokarzające i nagminne i śmieszne. A tak naprawdę długo karmią piersią najczęściej kobiety z bogatych rodzin i mamy o wyższym wykształceniu. Dlaczego? Bo mają dostęp do wiedzy i nie muszą polegać na autorytecie lokalnego pediatry, który po roku widzi w piersiach wyschnięte wory. Rodzice powinni mieć wiedzę i odwagę żeby wybrać lekarza o najwyższych kwalifikacjach, który będzie karmienie piersią wspierał i nie ograniczał się do tego co tam kiedyś usłyszał na zajęciach.

Dla mnie jeden z obrzydliwszych tekstów jakie kiedykolwiek usłyszałam to było – „ciągnie cyca”. Jest to tak pejoratywna i pozbawiona szacunku fraza, że mi na myśl o niej robi się mdło.

Chcesz powiedzieć mi lub napisać o ciąganiu cyca? Uprzejmie cię proszę, zamknij się!

Również coś, za co mam ochotę zawsze dać w pysk, to jest komentowanie karmienia piersią do dziecka…

– Taaaki duży chłopiec

– Jeszcze tego cycusia ciągniesz

– A feee to wstyd

– A co ty wyprawiasz dziecko….

– Mama nie daje normalnego jedzenia

To jest już przegięcie na całej linii. Komentowanie karmienia piersią, które ma na celu wywołać w dziecku wstyd lub niepokój to jest szczyt szczytów, największy przejaw chamstwa, buractwa i prostactwa. Wtedy obowiązuje moja zasada – Ze swoimi uwagami mającymi na celu zawstydzenie dziecka lub kontekstową krytykę mnie możesz zwracać się jedynie do mnie!

 

Kategoria:

karmienie piersią,

Tagi wpisu:

, , , ,