Książka, którą mam w ręku pochodzi z 1981 roku i wydana została przez PZWL. Niestety nie ma okładki (to znaczy ma ale mój egzemplarz ją stracił) i tytułu mogę się tylko domyślać. Z mojego researchu wnioskuję, że ten tytuł to „Żywienie niemowląt i dzieci w wieku szkolnym” ale niestety pewności nie mam.

Jest to jedna z tych książek, która pokazuje nam w sposób wyjątkowo obrazowy dlaczego nasze mamy i teściowe o karmieniu piersią wiedzą to co wiedzą, a nie co innego – nie to co my dzisiaj uznajemy za standardy w karmieniu piersią. Pamiętajmy, że w latach 80. internet i telewizja nie były dobrami powszechnymi, dostęp do informacji był ograniczony.Książki wydawane przez specjalistyczne wydawnictwa stanowiły niepodważalne źródło wiedzy. Dlatego po każdej takiej lekturze nabieram wyrozumiałości do pokolenia, które uczone było zupełnie innej opieki nad dziećmi niż my teraz.

Co zalecano kiedyś mamom karmiącym? Proszę bardzo:

„Najwięcej białka pełnowartościowego (…) znajduje się w produktach takich jak mleko”

„Zapasy żelaza, jakie dziecko otrzymało z organizmu matki, wystarczają mu na okres około 3 miesięcy (…) Należy więc wcześnie rozpoczynać podawanie niemowlęciu pokarmów, które są bogatym źródłem żelaza”

„Pierwszym źródłem żelaza (…) są soki i przeciery z owoców”

„W okresie karmienia zapotrzebowanie na składniki odżywcze, takie jak białko, witaminy i składniki mineralne, jest jeszcze wyższe niż w okresie ciąży”

„Niemowlę wypija przeciętnie około 1l mleka [mamy] dziennie, matka karmiąca powinna odżywiać się tak, aby pokryć nie tylko swoje zapotrzebowanie, ale również potrzeby dziecka przewyższające wartość 1l mleka dziennie, a w żadnym razie nie mniej”

Niedożywienie kobiety karmiącej odbija się niekorzystnie na wydzielaniu mleka. Kobiety wtedy zazwyczaj bardzo szybko tracą pokarm, już w 2-3 tygodniu co jest krzywdą nie tylko dla dziecka(…)” – drobna dygresja – oto jak kobietom wtłaczano do głowy „krzywdę dziecka” i jak potrafi nam starsze pokolenie tą „krzywdę” sprzedawać dalej.

„Kobieta karmiąca powinna jeść jedną porcję dla siebie, a pół porcji dla dziecka”

„(…)karmiąca powinna spożywać dziennie 1l mleka, zjadać ok. 10 dag sera i porcję mięsa, podrobów, ryb lub śledzi, a poza tym żywić się jak kobieta w drugiej połowie ciąży. Należy przy tym zwiększyć ilość masła do 4 dag dziennie, a ilość cukru do 7-8 dag (do słodzenia napojów).” – dieta wegetariańska i bez cukru nie istniała 🙂

„Jeżeli kobieta nie ma skłonności do tycia to produkty zbożowe (…) i ziemniaki może spożywać w dowolnej ilości”

„Tycie jest objawem niekorzystnym, ponieważ zmniejsza się wtedy ilość wytwarzanego pokarmu”

„Wykluczamy jedynie spożywanie czosnku, który przechodzi do mleka” – nóżki ma i przechodzi 🙂

„Dobrze jest ograniczyć spożywanie (…) produktów powodujących powstawianie gazów trawiennych”

„Skłonność do kolki gazowej nie jest zależna od pokarmu matki. Według zdania niektórych pediatrów należy wtedy niemowlęciu karmionemu wyłącznie piersią podawać jeden posiłek dziennie przygotowany z mleka krowiego (…) aby zmienić florę bakteryjną przewodu pokarmowego” – zmroziło mnie jak to przeczytałam. Faktycznie – flora się zmieniała na pewno…

„Przez pierwsze dwa tygodnie niemowlę z reguły otrzymuje 7 razy dziennie pokarm matki w godzinach 6, 9, 12, 15, 18, 21, 24 (…) i uzyskujemy 6-godzinną przerwę nocną”

„W drugim miesiącu opuszczamy karmienie nocne o 24 i uzyskujemy 9-godzinną przerwę nocną” – proste no nie? 🙂

„O przejściu z 7 karmień na dobę na 6 w pierwszym miesiącu należy rozstrzygać indywidualnie, gdyż są niemowlęta, które domagają się 7 karmień do końca pierwszego miesiąca, co objawia się płaczem, niespokojnym snem i częstym budzeniem się w nocy. Niemowlęta w drugim miesiącu „godzą się” zupełnie spokojnie na 6 karmień” – przedstawiłabym tutaj autorom mojego syna, który zupełnie się „nie godził” 🙂

„W  żadnym jednak razie nie należy karmić niemowlęcia piersią „gdy tylko zapłacze”, gdyż zarówno przekarmienie jak i nieregularne karmienie zawsze prowadzi do zaburzeń w trawieniu i jest powodem psychicznej dezorientacji.” – muszę tutaj przystopować i napisać dłuższy komentarz. Obecnie walczy się z mitem karmienia na godziny i co godziny. najlepszym sposobem żywienia jest karmienie na żądanie dziecka. Niestety przez tego typu zaszłości poprzednie pokolenia starają się matkom wtłoczyć do głowy karmienie z zegarkiem w ręku i nie reagowanie na płacz dziecka – tak się po prostu kiedyś uczyło nasze matki. Teraz jest inaczej. Jest inna, szersza wiedza na temat karmienia piersią i to my matki tego pokolenia musimy wiedzieć że nie potrzebujemy zegarka i harmonogramu karmienia piersią małego dziecka. Zaufajcie sobie dziewczyny – wasze dzieci wiedzą kiedy są głodne. Psychiczna dezorientacja – ten zwrot mnie powalił!

„Można zawsze przesuwać godzinę karmienia w granicach 15-30 minut, aby skrócić czas głośnego (…) oczekiwania. Można także podać mu do picia, zwłaszcza w czasie upału, lekko osłodzoną herbatkę, rumianek, wodę przegotowaną z cytryną (…) lub napój z gotowanej marchwi”

„Dłuższe [niż 10- 20 min] trzymanie przy piersi jest szkodliwe dla dziecka”

„Podczas każdego karmienia niemowlę powinno ssać tylko jedną pierś(…) Karmienie z obu piersi podczas jednego posiłku (…) prowadzi do zaniku pokarmu”

„Przed karmieniem należy bardzo starannie umyć ręce i obmyć dokładnie pierś przegotowaną wodą”

„Po nakarmieniu brodawki muszą być również starannie umyte, osuszone i nakryte płatkiem upranego, wyprasowanego płótna lub płatkiem sterylnej, wyprasowanej gazy(…) dla ochrony (…) można po nakarmieniu posmarować je dezynfekującą maścią”

„Aby zapobiec głodzeniu (!) dziecka powstawaniu zastoiny pokarmu, należy [pokarm] odciągnąć, zagotować (!) i podać dziecku łyżeczką”

Między posiłkami otrzymuje płyny obojętne lub lekko słodzone, w postaci herbatki, rumianku lub przegotowanej wody (na pół szklanki płynu – bardzo płaską łyżeczkę cukru).” – CZEGO?! ILE?!

„Przy końcu pierwszego miesiąca rozpoczynamy podawanie soków z owoców i warzyw”

Niestety więcej moje nerwy nie zniosą.

Z jednej strony jestem zbulwersowana tym jak kiedyś postępowano z dziećmi, z drugiej strony rozumiem, że kiedyś wiedziano mniej o karmieniu piersią i stąd takie zalecenia, z trzeciej strony zaczynam coraz bardziej „kumać” naszych rodziców, którzy nam teraz próbują wtłoczyć podawanie soczków w pierwszych miesiącach, a z czwartej strony się cieszę, że teraz jest już inaczej i że wiedza o laktacji i karmieniu jest dla mam na wyciągnięcie ręki i można ją rok w rok uaktualniać i poszerzać.

Chciałabym Was jeszcze zaprosić na specjalne spotkanie, którego mam przyjemność być gościem. W najbliższy poniedziałek w klubie MaTa na Paca w Warszawie odbędą się wyjątkowe warsztaty, w których wystąpię i opowiem o odżywianiu matki karmiącej, a mamy starszych niemowlaków zapraszam także na wykład dotyczący metody BLW.

Wstęp jest wolny, nie trzeba się zapisywać, można przyjść z pociechami!

plakat