Wszystkie ohydne procesy fizjologiczne


Dzisiaj miałam wyjątkowo „ubogacającą” dyskusję z osobą, która uparcie twierdziła, że „laktacja to jest taka sama fizjologia jak menstruacja” i że skoro można karmić w miejscach publicznych, to może i podpaski w takich miejscach można zmieniać? Oooczywiście pojawił się też w dyskusji „sikający facet” i to że „proces fizjologiczny” to trzeba w domu, a na wyjściu z butelki.

Więc skoro karmienie piersią to taki proces fizjologiczny, a procesy fizjologiczne „powinno się” niby raczej w intymności prowadzić, to uważam, że:

Oddychanie jest procesem fizjologicznym, powinniśmy oddychać tylko w miejscach ustronnych – nie publicznie, bo wiecie. Fizjologia! Ohyda! A, fe! Bo NIEKTÓRYM BRZYDKO PACHNIE Z BUZI!

Mruganie powiekami jest, jakby nie patrzeć, procesem fizjologicznym – nie można mrugać w przestrzeni publicznej bo wiecie, FIZJOLOGIA TAKA STRASZNA, taka przygnębiająca!

Wydzielanie śliny – wiecie czasem człowiek przypadkiem, jak mówi, to splunie! O-HY-DA – wydzielanie śliny tylko w domu, nie przy ludziach.

A jak dziecko płacze z głodu w miejscu publicznym?

A niech umiera z głodu, a niech się odwadnia… Nie masz butelki? To co z ciebie za matka, wariatka, laktatorka, terrorystka, ekoświrka, pełna jakiejś okropnej FIZJOLOGII! Fe! Przecież wiadomo, że na wyjściu „można podać z butelki jak człowiek”.

Jest tylko jedno, małe ale: ALE  NIE, NIE MOŻNA! O to chodzi, że nie można, a najbardziej to o to, że nie trzeba i żadna laktofobia w narodzie nie może zmusić żadnej matki do „podawania butelki na wyjściu”. Bo nie i już! Deal with it!

Ja wiem, że ludzie generalnie nie mają zielonego pojęcia o karmieniu piersią, jednak jak czytam o tym, że „można podać butelkę” to sobie myślę: „Jasne! A jak nie masz łyżki, to zupę zjedz nożem! Przecież to prawie to samo?! Co za różnica?! Sztućce to sztućce!”.

A ja w całej mojej, cholera jasna, wyrozumiałości, nie potrafię ogarnąć, jak trzeba mieć ograniczone pole widzenia i ucisk w głowie, żeby widząc na ulicy matkę z dzieckiem przy piersi, nie móc, nie potrafić, nie być w stanie odwrócić głowy i zająć się swoim własnym życiem, tylko szukać „wypieprzonego cyca”.

I moją anielską cierpliwość stać w tym momencie mniej więcej na tyle: WTF Kevin!?

korekta: AD VERBA

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

31 komentarzy

  • Martuś
    27 stycznia 2018 at 07:10

    Ja się zastanawiam dlaczego ludziom przeszkadza matka karmiąca a wywalone cyce i inne części ciała modelek na bilbordach już nie. To cyc i to cyc.
    Z własnego doświadczenia (sprzed niemal 15 lat) starałam się znaleźć ustronie miejsce bo to dla mnie intymna sytuacja i chciałam spokoju. Ale rozumiem że nie zawsze się tak da.

  • Magda
    21 stycznia 2018 at 15:19

    Taki już jest człowiek. Nie zmienimy swojej fizjologii

  • Natalia
    18 stycznia 2018 at 22:28

    Mądrze napisane. Ja jednak, gdy chcę nakarmić córeczkę, szukam ustronnego miejsca. Po prostu jestem wtedy bardziej zrelaksowana i moje dziecko to czuje- jest rownież zrelaksowane. Obie lepiej się wtedy czujemy, gdy nie jesteśmy pod obstrzałem ciekawskich spojrzeń. Rozumiem jednak, że czasami takiego miejsca po prostu nie ma w pobliżu. Wtedy zawsze można nakarmić dziecko przysłaniając pierś pieluszką. Karmienie piersią- ludzka rzecz. Niech każda kobieta karmi tak jak czuje. Z wychodzeniem z domu na szczęście nie mam problemu, bo córka chętnie je mój odciągnięty pokarm z butelki. Jeśli jest taka potrzeba zostaje z nią tata ?

  • o
    16 stycznia 2018 at 13:14

    Ja zawsze proponuje, zeby rozmowca zaczal jadac wylacznie w domowych pieleszach, ewentualnie w toaletach pubilcznych, skoro jedzenie innych tak mu przeszkadza.
    Bardzo podoba mi sie teks, ktory kiedys przeczytalam, a rzekomo autorem jest Woody Allen: „Jesli komus przeszkadza karmienie piersia, to ewidentnie znaczy, ze wgapia sie za bardzo”. Ot co.
    Jasne, ze trzeba dostosowac zachowanie do sytuacji- do kanjpki afganskiej nie pojde ani w mini do pol tylka, ani nie bede karmic dziecka przy stoliku w lokalu pelnym ludzi o znacznie bardziej konserwatywnych pogladach. Poprosze o miejsce na zapleczu, albo usiade na lawce w cichej uliczce tuz przed lokalem. Za to w niektorych kawiarniach pasuje to rownie dobrze, jak obsciskujace sie pary. Ot, kwestia dostasowania zachowania do okolicznosci i odrobiny elastycznosci z obu stron.
    Swoja droga fascynuje mnie to obrzydzenie fizjologia, zwlaszcza kobieca. Rozumiem, ze zmiania podpaski powinna odbyc sie w miejscu intymnym, ale dlaczego tyle osob robi halo o kupowanie podpasek/ tamponow w sklepie???

  • Aneta
    13 stycznia 2018 at 18:13

    No niestety wiedza na temat kp jest bardzo mała i niestety nie dotyczy to tylko osób które nie mają dzieci. Najbardziej boli kiedy dotyczy to personelu szpitalnego na oddziale noworodkowym. Leżąc z małym miałam przecudna pediatre która była bardzo za kp poradziła dziewczynie która miała potok mleka a jej córka nie chciała ssać z piersi aby podała strzykawka bądź lyzeczka i dalej próbowała przestawiać w różnych pozycjach. Kiedy dziewczyna to przekazała pielegniarkom te oburzone jak w ogóle można podać mleko nie butelka a lyzeczka… A co do tego negatywnego postrzegania matki karmiącej to ja ostatnio czytałam komentarz że kp w miejscach publicznych to to samo co sex…

  • Ania
    12 stycznia 2018 at 19:36

    Osobiście bardzo chętnie karmię mlekiem ściągniętym poza domem, bo to dla mnie komfortowe i wygodne… ALE! trzeba pamiętać, że cycki to nie mleko z kartonu, z których można sobie nabrać ile dusza zapragnie bez żadnych konsekwencji. I to fizjologia właśnie, że nawet jak ściągnę do butelki, to za kilka godzin cycki będą pełne. Wiem jak super łatwo można dorobić się nawału pokarmu przez zbyt lekkomyślne ściąganie. Także butla to nie zawsze rozwiązanie ? teraz moja córcia ma 4 miesiące, a mnie się ściągać nie chce, bo to za dużo zachodu i laktacja się rozregulowuje. Wolę przytulić Małą do cycka przy kawie w kawiarni ! Na szczęście nie spotkałam się jeszcze z przykrymi komentarzami ?

  • Dominika
    11 stycznia 2018 at 20:00

    Masz całkowitą rację! Ludzie po prostu nic nie wiedzą i przede wszystkim nie chcą się dowiedzieć jak to jest z tym karmieniem piersią, tylko im się wydaje że to takie proste, ot w domu pierś a na wyjście butelka, przecież dziecko małe, głupie, to co mu za różnica…. ja niestety wiele razy przekonałam się ze mieszkam w laktacyjnym ciemnogrodzie…

  • Dorotty
    10 stycznia 2018 at 13:10

    Czyżbyś rozmawiała z moim znajomym? Ostatnio mieliśmy dyskusję nt. karmienia w miejscach publicznych i słyszałam te same określenia: „a jakby jakiś facet srał/sikał na środku?”, „bo znajoma wywaliła cyca” i jeszcze coś w stylu: „bo może siąść przodem do ściany gdzieś w kącie”. Eh…

  • ika
    10 stycznia 2018 at 11:53

    Ja bym dodała, że jedzenie jest czynnością fizjologiczną i proszę mi nie jeść na widoku, bo mnie to obrzydza. A już jak ktoś mlaska i ciamka oraz pluje okruszkami, że o żuciu gumy z niedomkniętą paszczą nie wspomnę…

  • Anna
    10 stycznia 2018 at 09:38

    My butelkę mamy na wszelki wypadek. Specjalnie kupiona ta co imituje pierś i nie zaburza naturalnego karmienia. Musiałam użyć po znieczuleniu. Ale córka płakała i nie chciała ssąać,jestem skłonna powiedzieć że nie umiala. I tovnie zaleznie od mleka ani mm nie podeszło ani odciagnoete przed wizyta.Proponuje tej osobie dać nakarmić to wsciekajace głodne dziecko do nakarmienia butelka.

  • Magda
    10 stycznia 2018 at 08:57

    Ostatnio oglądam klasyki włoskiego kina – wczoraj padło na „Ieri, oggi, domani” z Sofią Loren. To taki film , który opowiada o perypetiach rodzinnych pewnej ubogiej, ale licznej rodziny ( pan nie mógł się oprzeć urokom żony i mieli bardzo dużo dzieci). I „la grande Sofia” – bo Sofia Loren jest kimś na miarę bogini we Włoszech wywala cyca karmiąc kolejne dzieciątka przy rodzinie, przy sąsiadach, przy policjantach, a nawet w więzieniu! Kiedy karmienie piersią stało się czymś nienormalnym, bo na tym filmie wygląda to najnormalniej w świecie. A no i jak była w ciąży to wyglądała jak wieloryb, a nie jak barbie, która połknęła malutka piłeczkę.

  • Gosia
    9 stycznia 2018 at 23:02

    To ciekawe czym i jak karmić niemowlaka, który poza piersią nie weźmie nic do buzi, nawet smoczka? Dać w rączkę kiełbasę a do drugiej ogórka? Od razu widać, że była to dyskusja z kimś kto nie miał bliższych kontaktów z dzieckiem.

  • Aaa
    9 stycznia 2018 at 22:49

    U nas 2 miesiące. Butelka z odciagnoetym mlekiem tylko gdy ja mam wyjście do lekarza (nie chce zabierać maluszka bez potrzeby do przychodni). Ostatnio dowiedziałam się, że zamiast butelki powinnam stosować strzykawkę albo łyżeczkę. Chodzi o niezaburzanie laktacji? Mogę prosic link do artykułu odnośnie kp i korzystaniu z butelki.

  • Aneta
    9 stycznia 2018 at 22:31

    Hafija niezmiennie podziwiam Twoja cierpliwosc, ze jeszcze nie rzucilas tego w cholere i nie zajelas sie czyms innym. Brawo dla Ciebie 🙂

  • Koatika
    9 stycznia 2018 at 22:13

    Super wpis i super ważny! Proponuję zorganizować konkurs, żeby udowodnić wszystkim że karmienie może być cool i że ludzie wcale nie są tacy źli- zdjęcia z różnych miejsc gdzie nikt z obrzydzeniem na nas nie patrzy 🙂

  • Nika
    9 stycznia 2018 at 21:39

    Zapomniałaś o smarkaniu, puszczaniu bąków, kaszleniu, odbijaniu się i jeszcze paru innych obrzydliwych rzeczach. Normalnie torba na głowę i w ogóle na siebie nie patrzmy, bo obrzydliwi jesteśmy 😉

  • Kasia
    9 stycznia 2018 at 21:34

    Taaa, butelką. Wczoraj mąż został z Młodą (4 miesiące), bo ja musiałam jechać do lekarza. Odciągnęłam mleko, butle zostawiłam. Trochę się bałam go zostawiać, bo do tej pory butelki nie próbowaliśmy, ale tak wypadło no i mus, że muszę jechać. Wracam do domu po trzech godzinach… Młoda dostała ataku szału, za nic nie chciała butelki, rozlewała tylko wkoło mleko, ewentualnie chwilę pociągnęła i znowu w ryk. W tej histerii już nawet jak właściwego cycka dostała to nie chciała początkowo pić.
    Więc na chwilę obecną karmienie butelką zarówno w miejscach publicznych, jak i domowych, musimy sobie darować 🙂

    • Łucja
      9 stycznia 2018 at 22:15

      U mnie tak samo! Mąż został z 4-miesięczniakiem i odciągniętym mlekiem. Po zastosowaniu wielu sztuczek maluch wypił mleko, a potem nim zwymiotował i leżał patrząc w jeden punkt i jęcząc 🙁 Jak dorwał cyca, to godzinę nie puszczał!

    • olka
      9 stycznia 2018 at 22:34

      U nas „próba butelkowa” była dwa razy, efekt wyglądał podobnie. Jedna różnica za pierwszym razem była taka, że córka raczyła najpierw zjeść, potem wyć. Za drugim razem zrezygnowała z etapu jedzenia. Młoda ma prawie rok, butelka już nie pojawi się w naszym życiu- wcześniej miałam traumę, teraz nie ma co jej uwsteczniać (chociaż dziecko mam wybitnie przywiązane do mleka, pokarmami stałymi zwykle gardzi)

    • Ewelina
      9 stycznia 2018 at 22:35

      No ja właśnie mam synka 2,5 m-ca i aktualnie boję się wyjść do dentysty, a mam 10 min drogi… Wcale nie chce spać ostatnio sam i a nuz sobie cysia zażyczy… No boję się wyjść Czy ja nienormalna jestem??

    • Ziutkowa
      11 stycznia 2018 at 07:23

      Witam, u nas to samo ?. Syn dziś konczy 4 misiące i nie umie jeść z butelki. Kupiliśmy kubek doidy i czekamy na przesyłkę. Zobaczymy czy Junior załapie picie z kubeczka. Od samego początku nawet nie chciałam myśleć o butelce bo bałam się że odrzuci pierś a teraz żałuję że nie uczyłam.
      BTW świetny blog! Chyba tylko dzięki Tobie Hafijo karmię piersią.

    • iza03092
      11 stycznia 2018 at 10:04

      U nas było to samo- zadne butelki nie były akceptowane..tylko pierś. I ja tez nigdy nie spotkałam sięm z żadnym negatywnym komentarzem dot. karmienia – karmię 32 miesiąc. Fakt -nigdy nei robiłam tego w miejscach publicnych w sposób „ostentacyjny”, racfzej starałam sie okryć dla własnego komfortu psychucznego również.
      Tearz gdy Córka ma ponad 2,5 roku raczej już nie a potzreby karmić w miejscach publiczych – ona akceptuje tłumacznie, że „póxniej,w domku” 🙂

    • Anna
      11 stycznia 2018 at 13:10

      Kurcze, to jest takie przykre… przypomina mi się list, ktory pewien mężczyzna napisał do gazety bo tak się zbulwersowal tym, że matka nie potrafiła uspokoić płaczącego niemowlaka w autobusie… Miliony ludzi mają dzieci, zaryzykowalabym nawet, że większość ludzi jest dzieciata a ja się czasrm czuję jakbysmy my rodzice byli jakąś dyskryminowana garstką z marginesu…

    • Anonim
      12 stycznia 2018 at 10:04

      U nas tak samo. Wielki foch na butelkę – Ja nie będę z tego pił i „pocałujta mnie w d….”.
      I z pierwszym i z drugim dzieckiem złapała mnie jelitówka z odwodnieniem i to było naprawdę trudne. A dziecko nie poczeka aż mama wyzdrowieje.

    • Agata
      12 stycznia 2018 at 21:22

      U nas było podobnie, na wizytę po 6 tygodniach po porodzie musiałam jechać na drugi koniec miasta, a mąż z córką został w domu, oczywiście z odciągniętym mlekiem i niewypróbowaną wcześniej butelką. Po powrocie zastałam w domu armagedon, bo dzieć wzgardził butelką i stanowczo domagał się jednak znanego sobie sposobu podania mleka. Zdesperowany mąż maczał w mleku róg pieluszki tetrowej i tak jej podawał 😀
      A tak poważnie to dziś żałuję, że nie wprowadziłam butelki od początku, bo do momentu rozszerzania diety i nauki picia z doidy cup byłam praktycznie uwiązana do dziecka (w dodatku tryskające mleko i konieczność stosowania przeróżnych dziwnych pozycji praktycznie uniemożliwiało nam karmienie się poza.domem), co przypłacilam naprawdę kiepskim stanem psychicznym. Naczytałam się jakie to smoczki są złe, a jakie butelki straszne.i tak chciałam samym cyckiem dziecko karmić i tulić. I teraz mam 9-miesięczniaka wiszacego więcej niż jak był noworodkiem, nieraz całe noce. A najlepsze jest to, że po rozmowie z licznym gronem znajomych długo ( ponad rok) karmiących mam nagle okazuje się, że wszystkie używały i smoczków i butelek i żadnej to nie popsuło ani laktacji, ani więzi z dziećmi. Także ja nigdy nie będę demonizowac butelki ani smoczka, bo być może dzięki nim pierwsze miesiące mojego macierzyństwa nie byłyby takie trudne.

  • MADAGENE BLOG
    9 stycznia 2018 at 21:31

    O Q…..wa ! Ale zajebiście napisane!!!! 🙂

  • Weronika
    9 stycznia 2018 at 21:09

    Pierwsza córkę karmiłam 3 lata, teraz karmie 3 miesięcznego syna (może znów 3 lata to będzie trwało? 😉 ) i nigdy ale to nigdy w żadnym miejscu w Polsce, na Węgrzech (gdzie urodziła się córka), Niemczech gdzie twraz mieszkamy, w USA gdzie byliśmy ponad 2 tygodnie (i kiedy to karmiłam wówczas 2 letnia panienkę), podczas rejsu 11 godzinnego w samolocie gdzie karmiłam ja bardzo często, ani żadnym innym kraju, który odwiedziliśmy nikt nie zwrócił mi nawet uwagi . Ba, nie zanotowałam nawet wrogich spojrzeń. Raczej sama aprobata. Czy ja żyje w jakiejś bance mydlanej?

    • Anonim
      9 stycznia 2018 at 22:24

      Dokładnie, ja też już to tutaj mówiłam, te wpisy dotyczą wyłącznie internetu i komentarzy w internecie, nie wiem po co zadawać sobie tyle trudu żeby polemizować z internetowymi trollami które krytykują wszystko i wszystkich, prawdziwe życie toczy się na ulicach a tam nigdy nie spotkałam się z krytyka karmienia.

    • Kasik
      10 stycznia 2018 at 11:34

      Mialam tak samo 🙂 nie spotkałam się z 'laktofobią’

    • AMJ
      10 stycznia 2018 at 12:15

      Ja chyba też żyje w jakiejś bańce 😉 Karmię Syna 20 m-cy. Karmiłam w różnych miejscach publicznych, w różnych krajach (fakt, że wszystkie europejskie) i nikt mi nigdy nie zwrócił uwagi. Jedyne komentarze jakie słyszę to czasem od kobiet (!), w Polsce, kiedy zdarza mi się wspominać o karmieniu w miejscach publicznych, ale w trakcie karmienia nigdy nikt się nie odważy… Może jakoś wyjątkowo antypatycznie wtedy wyglądam? 😉
      Za to miałam kiedys przemiła sytuację: Słowenia, największy park w stolicy, 35*C w cieniu, parkowa kawiarnia. Zamawiam sobie coś do picia i proszę, żeby było szybko i na wynos, bo zaraz Syn się obudzi i będzie głodny. Pan mówi, że przecież mogę usiąść jak człowiek w kawiarni i tu nakarmić. Więc mu tłumacze, że muzykę ma ciut za głośno i Syn nie będzie chciał jeść w hałasie. I wiecie co? Facet przycisza muzykę, znika na chwilę na zapleczu, wynosi stamtąd leżaczek, stawia mi go w cieniu pod drzewkiem, przynosi mi moje picie i pyta, czy tak będzie dobrze? Nie muszę chyba mówić, co mi opadło?:)
      Także… O ile rozumiem, że nie każdy matce karmiącej będzie leżaczek w cieniu ustawiać, to tego, o co ludziom chodzi z tymi „wypieprzonymi cycami” nie zrozumiem chyba nigdy…

    • Paulina - Odpoczywalnia
      11 stycznia 2018 at 10:05

      Mam te same odczucia. Karmię piersia moje trzecie dziecko , robiłam to w różnych miejscach i okolicznościach, i nigdy nikt nie zwrócił mi uwagi. Mam wrażenie,że cala adera odbywa sie w internecie i te komentarze o fizjologii to zwykłe nternetowe trolle

Comments are closed here.