Czy jesteśmy gotowi na matki karmiące?
22 listopada 2016 roku ONZ wydało oświadczenie, w którym zwróciło uwagę na to, że karmienie piersią jest elementarną częścią praw człowieka – matki i dziecka1.
Nie oznacza to wcale, że matki powinny karmić piersią dzieci, ale to że nikt nie może naruszać prawa kobiety i dziecka do karmienia piersią.
ONZ zaapelowało o to, żeby chronić matki przed dyskryminacją i wykluczeniem z przestrzeni publicznej, żeby zapobiegać i chronić przed nieodpowiednim i mylącym przekazem płynącym od podmiotów nieprzestrzegających kodeksu WHO, żeby chronić matki karmiące w miejscach pracy i w sferze rodziny.
Dlaczego?
Karmienie piersią nie jest zadaniem, ani ciężarem spoczywającym na jednej osobie – matce. Wskaźniki karmienia piersią, ich stałe spadki, problemy z edukacją i dostępem do wsparcia laktacyjnego, to odpowiedzialność całego społeczeństwa.
UNICEF w raporcie „From the first hor of life”2 informuje: „ Wiemy, że zarówno w krajach bogatych i biednych, karmienie piersią ratuje życie i daje dzieciom „najlepszy start”. Podkreśla się, że karmienie piersią ze względu na swój ogromny potencjał zdrowotny i ekonomiczny jest jednym z kluczowych elementów zrównoważonego rozwoju.
Karmienie piersią w świetle powyższego wymaga wsparcia i ochrony na wielu poziomach:
- wsparcie rządowe – czyli budowanie przepisów prawa i polityki, które tworzą przyjazne środowisko do karmienia piersią. Wszelkie formy przepisów prawa, które chronią matki karmiące piersią i ich dzieci przed niestosowną reklamą, dyskryminacją i wykluczeniem, wspierają matki karmiące aktywne zawodowo i matki karmiące, które opiekują się dziećmi.
- system medycznej opieki nad matką i dzieckiem – wyedukowany personel, który promuje i wspiera karmienie piersią, przekazując aktualną wiedzę naukową na temat karmienia piersią, jest obecny i nie ocenia, a pomaga, system, który tworzy miejsca do odciągania i przechowywania pokarmu w placówkach służby zdrowia – szczególnie szpitalach, wspiera mamy karmiące dzieci z problemami zdrowotnymi lub mamy, które same mają problemy ze zdrowiem. System medycznej opieki, który w każdej specjalizacji jest przychylny karmieniu piersią, nie tylko na oddziale noworodkowym, ale też u dentysty, kardiologa, fizjoterapeuty i na pobraniu cytologii. Wprowadzenie Inicjatywy Szpital Przyjazny Dziecku, dostęp do specjalistycznej porady laktacyjnej.
- miejsca pracy – wspierające i pomagające w łączeniu macierzyństwa z aktywnością zawodową, oferujące przestrzeń do odciągania i przechowywania pokarmu, które tworzą wewnętrzną politykę sprzyjającą włączeniu matek karmiących do sfery aktywności zawodowej i budowaniu atmosfery akceptacji karmienia piersią, powstawanie placówek opieki nad dziećmi, w których karmienie piersią nie jest uważane za dziwaczne.
- Rodzina i najbliżsi matki karmiącej – o tym pisałam już wcześniej np. TU i TU
- Społeczeństwo – otoczenie matki może być przyjazne lub wrogie, jeżeli w otoczeniu matki karmiącej jest atmosfera sprzyjająca swobodnemu karmieniu piersią, jeżeli matki w społeczności nie są stygmatyzowane, wykluczane i poddawane ostracyzmowi, to wtedy społeczeństwo ma swój wkład w zrównoważony rozwój. Wielki wpływ na to społeczeństwo ma to, jak na karmienie piersią patrzy otoczenie rodzinne i jak jest traktowane przez służbę zdrowia. Na społeczny odbiór karmienia piersią wpływa także reklama mleka sztucznego oraz działania w mediach społecznościowych, szczególnie te które działają na niekorzyść karmienia piersią, wywołują niezdrowe sensacje, które zbijają kliki i burzę w komentarzach. Agresja w Internecie wokół matek karmiących jest przejawem braku tego wsparcia w społeczeństwie.
A w Polsce?
No cóż, ja mam niestety stosunek delikatnie mówiąc chłodny jeżeli chodzi o pozytywne doświadczenia.
W raporcie Femaltiker i Centrum Nauki o Laktacji 2016 „Czy Polska jest krajem przyjaznym matkom karmiącym” można znaleźć kilka ciekawych informacji na ten temat.
„Zaskakująco duża część respondentek nie otrzymała od lekarza pediatry informacji dotyczących korzyści wynikających z karmienia piersią. Można więc przyjąć, że kobiety czerpiące wiedzę przede wszystkim z fachowych porad lekarskich w dalszym ciągu pozostawione są bez istotnych informacji i danych wskazujących na przewagę naturalnego karmienia nad innymi sposobami odżywiania dzieci.”
Według raportu 43% lekarzy zaleca dietę eliminacyjną w okresie karmienia piersią. Prawie połowa! Raport podkreśla że lekarze zachęcają do karmienia piersią ale… nie przekazują wiedzy! Czyli nie podają stosownych informacji dlaczego warto karmić piersią.
Raport pokazał, że mimo iż kobiety mogą w placówkach służby zdrowia karmić swobodnie piersią, to częściej niż materiały wspierające karmienie piersią znajdowały się w tych miejscach materiały reklamowe producentów mieszankę czy butelki. Mało tego – pediatrzy tylko niewielką liczbę matek odsyłają do specjalistów jak pojawia się problem z laktacją – najczęściej zalecają podanie mleka modyfikowanego.
Tylko 36% lekarzy przy problemach z karmieniem piersią przeprowadza dokładny wywiad procesu karmienia piersią. Brak systemowej pomocy karmienia piersią jest widoczny zarówno w omawianym raporcie jak i w moich doświadczeniach. Nie jest to chyba już żadną tajemnicą. Większość kobiet które przebywały z dziećmi w szpitalach mogła karmić piersią i większość miała ku temu warunki. Raport podkreśla jednak, że „Wsparcie personelu ma charakter biernego przyzwolenia” a nie wsparcia czy zachęty
Tylko 35% kobiet czuje w Polsce pozytywne wsparcie dla karmienia piersią w miejscu pracy, a 74% respondentek powiedziało, że niekorzystne nastawienie pracodawcy jest częstym powodem rezygnacji z karmienia piersią. Raport podkreśla, że „polscy pracodawcy respektują prawne regulacje czasu pracy karmiących matek. Pracodawcy okazali się elastyczni jeśli chodzi o wykorzystywanie przerw na karmienie.”
Kiedy ja spojrzę na mamę karmiącą w przestrzeni publicznej, to jej po prostu nie widzę, a rozmowa o niej wzbudza naprawdę niezdrowe emocje. Niestety zauważam społeczne przyzwolenie na wykluczanie kobiet z tej sfery.
Czy Polska jest gotowa na mamy karmiące piersią?
Nie jestem przekonana. Jeszcze dużo pracy przed nami…
Wpis powstał we współpracy z marką Femaltiker
Dzień dobry Mamy, dzień dobry Hafijo.
Mam wielkie szczęście, że pomijając szpital, gdzie po porodzie, pełna niewiedzy i paskudnej burzy hormonalnej nie oponowałam wystarczająco, gdy personel stwierdził, że nie mam pokarmu po cesarskim cięciu i podał synowi mieszankę; to jednak pani pediatra, do której trafiliśmy z synem i pod okiem której wyszła u syna alergia pokarmowa z atopią skórną i krwią w stolcu wspierała całym sercem moje karmienie naturalne. I gastroenterolog, który przepisał receptę na mieszankę hipoalergiczną, ale tylko pod warunkiem, że moja restrykcyjna eliminacyjna nie poprawi kondycji kału syna. I alergolog, który zalecił kontynuować eliminację u mnie (bo przynosiła efekty) i karmić piersią jak najdłużej. Udało mi się. Wiem, że gdybym trafiła gorzej, to już bym nie była taka mięciutka jak w szpitalu i nie poddałabym się tak łatwo. Bo wiedza na temat karmienia, którą uzyskałam w międzyczasie również u Ciebie bardzo wpłynęła na moje stanowisko w kwestii kp! I nie poddałam. I karmimy się naturalnie 12sty miesiąc i karmić zamierzamy nadal, mimo iż społeczeństwo – tak przychylne naturalnemu karmieniu w pierwszych miesiącach – już zaczyna patrzeć spod byka. Bo to nasza decyzja. I nikt nie będzie nam mówił jak mamy żyć 🙂 z pozdrowieniami!
A jak sobie radzić z poczuciem winy, gdy nie jest się w stanie się karmić piersią przy tej wszechobecnej promocji karmienia piersią? I nie chodzi mi o matki, które „nie mogą karmić” (leki, wady budowy piersi etc.), ale o te, które próbowały i nie są w stanie ze względu na ból, stan psychiczny czy trudności ze strony dziecka. Sama jestem takim przypadkiem i nie przemawia do mnie argument, że „nie otrzymałam dostatecznego wsparcia” czy „trzeba się było przemęczyć”.
Historia: Mój synek urodził się z przerośniętym wędzidełkiem pod językiem, nie był w stanie prawidłowo ssać, minęły dwa tygodnie, zanim po zabiegu i rehabilitacji neurologopedycznej udało mu się prawidłowo chwycić brodawkę, a ja w tym czasie przeszłam grzybicę piersi po antybiotyku po cc (dwie serie leków, jedynym objawem był ból), maskującą idiopatyczny objaw Raynauda (leki okazały się nieskuteczne, bolało jak diabli), do tego doszedł niski próg bólu (już przed ciążą mdlałam przy okresie, jeśli nie brałam przeciwbólowych), wąskie kanaliki mlekowe i baby blues trwający 6 tygodni. Bolało ciągle, podczas, po karmieniu, między karmieniami. Nawału pokarmowego nie miałam, mleka ściągałam tyle, że zaspokajałam max połowę potrzeb maluszka (wypożyczonym profesjonalnym laktatorem, 6 razy dziennie + próby karmienia piersią chociaż po 3-5 minut, do czasu, aż nie wytrzymywałam bólu). I do tego doszła opieka 4 konsultantek laktacyjnych, psychologa, dwóch pediatrów i fizjoterapeutki (dla maluszka, bo okazało się, że ma problemy z napięciem mięśniowym i to może być przyczyna trudności ze ssaniem), nawet wizyta w Ginekologicznej Izbie Przyjęć, gdzie zalecili mi jedynie przeciwbólowe (lekarz, widząc, w jakim jestem stanie, chciał przypisać ketonal, ale się nie zgodziłam, bo chciałam karmić piersią). Nie wspomnę, ile kasy na to poszło. Żeby tego było mało, dostałam alergii na nabiał i na szwy podskórne po cc, a leki antyalergiczne wchodziły w interakcje z całą przyjmowaną resztą.
Nuta optymizmu: Maluch skończył 8 tygodni, od drugiej doby życia jest karmiony mlekiem modyfikowanym, dokarmiam piersią. Boli nadal, ale na tyle, że jestem w stanie wytrzymać te 10-15 minut kilka razy dziennie, bo synek wynagradza mi je uśmiechem.
Konkluzja: Na pytanie „czy było warto?” nie umiem odpowiedzieć twierdząco. Możliwe, że do końca życia będę się winić, że nie dałam rady, a przez najbliższe miesiące każda reklama karmienia piersią (na stronie mleka modyfikowanego, na fb, na mailu czy u pediatry) będzie mi o tym przypominać. A piszę to, bo pewnie nie jestem jedyna. Mogłam karmić piersią. Nie dałam rady…
Podpisuję się pod Twoim komentarzem całym sercem. Też że względu na wszechobecną promocję karmienia piersią czuję wyrzuty sumienia za każdym razem gdy podaję mm zamiast piersi (również nie jestem w stanie karmić z powodu bólu).
Ja bym dodała do punktu „system medycznej opieki nad matką i dzieckiem” oprócz przychylności karmieniu piersią doda stosowanie wiedzy przy doborze leków, a nie kierowanie się zapisami z ulotek leków i uprzedzeniami. Tak żebym mogła mówić lekarzom, że karmię.
Mi lekarz nigdy nawet nie mówił, że kp jest lepsze niż mm, a jedna pani doktor, pediatra, do której poszliśmy, jak mały dostał wysypki alergicznej niewiele myśląc dał mi receptę na jakieś specjalne sztuczne mleko, ja zapytałam na jakiej podstawie każe mi przestać karmić normalnie?! Powiedziała, że to przecież dla dobra malucha, zostawiłam receptę na biurku i wyszłam. Pobiegłam do alergologa, która powiedziała, że zrobiłam to, co mogłam najlepszego. Mały dostał maść, ja wyeliminowałam wszystkie nowości ze swojej diety, zaczęłam wprowadzać je wolniej, odkryłam co uczula i tym sposobem karmię kolejne 4,5 m. Tylko że ja czytałam u Hafiji mbóstwo rzeczy nt kp, stąd taka moja decyzja o tej recepcie, ale ile matek nieświadomych wielu faktów dotyczących mleka mamy wzięłoby tą receptę, kupiłoby to „supermleko” i przestało karmić piersią? Wiedza niektórych lekarzy jest absolutnie niewystarczająca do wykonywania zawodu jaki niestety wykonują.
Hafijo mam problem i nie wiem kogo zapytać. Mój 5 miesięczniak ma zapalenie krtani i gardła i obfity katar. Robimy codziennie inhalacje. Jest lepiej bo wydzielina się odrywa, tylko że to powoduje trudności w karmieniu,bo nie nadąża z połykaniem, dławi się i denerwuje. Mało je przez to. Czy to jest powód do martwienia się. Minie mu? Mam pokuse by ściągać pokarm i dać w butli lub strzykawce. A druga rzecz pediatra poleciła podanie Vit C by zdrowienie szło lepiej. Zapytałam czy mój pokarm nie wystarczy. Powiedziała, że nie, że tam jest zbyt mało Vit C. Co robić? Wierzyć? Podać?
Od początku wiedziałam, że zrobię co w mojej mocy, żeby karmić piersią. I bywało tak, że Młoda wisiała na cycu 3h bez przerwy. Słyszałam ciche podszepty – a może jest głodna?, ale dałam radę! Mleko matki jest najlepsze! Teraz karmię już 15 miesięcy i słyszę czasem od koleżanek lub od cioci – ile Ty ją będziesz jeszcze karmiła? Ale wiecie z taką wyczuwalną dezaprobatą w głosie. Ale mam to w nosie. Dziecko nauczyło mnie asertywności. Ponadto mąż mnie bardzo wspiera i to mi wystarczy. Wiem, że rozszarpałby każdego kto zwróciłby mi uwagę, że karmię w miejscu publicznym – a karmiłam już w różnych miejscach… W drodze na Morskie Oko, w restauracji, w parku… Wiadomo, nie robię tego ostentacyjnie, ale nietrudno domyślić się, że właśnie karmię piersią. I będę karmiła jeszcze długo! A co będę dziecku żałować! 🙂