BUDOWANIE WIĘZI Z DZIECKIEM – 5 RZECZY, KTÓRE MOGĄ POMÓC


Kiedy dziecko – tak jak moje – ma już 5, 6, 7 lat to klasyczne pojęcie bliskości z maluchem zostaje całkowicie zamienione na relacje mniej fizyczne a bardziej emocjonalne. Zawsze powtarzam moim znajomym, którzy właśnie się „odziecili”, żeby naprzytulali się ile się da do malucha, bo za chwilkę będą mieli w domu duże dziecko, które kiedy będą próbowali przytulić na do widzenia w przedszkolu zareaguje słowami: „Mamo, daj spokój!”, albo, powie: „Mamo, jestem teraz zły, weź mnie nie przytulaj, co?”

I trach – pęka bańka mydlana przytulasków dobrych na wszystko. Oczywiście  tak „radząc” moim znajomym czuję się troszkę jak „stary piernik”, bo jak mi tak mówili, to jakoś nie mogłam w to uwierzyć. „Jak to nie będzie się chciał przytulić? Przecież przytulanie to najlepsza rzecz na świecie i pomaga na każde smuteczki” – myślałam

Otóż nie – jak masz w domu kilkulatka to już to nie pomaga na wszystko, a czasem wręcz nie można przytulić dziecka bo tak jest wkurzone. Ale muszę przyznać, że dzięki temu, że zadbałam w maleńkości mojego dziecka o bliskość i zbudowanie relacji z nim, to teraz jest nam łatwiej w trudnych sytuacjach  znaleźć wspólny język. Oczywiście skłamałabym jakbym powiedziała, że zawsze się nam udaje od razu, ale zawsze – prędzej czy później dogadamy się ze sobą i przytulimy na zgodę.

Marka  NIVEA Baby poprosiła żebym na temat budowania tej bliskości napisała na blogu, od siebie, od serca, ale też podsunęła kilka pomysłów na to jak zbudować więź z dzieckiem tak żeby była ona trwała i szczera.

5 rzeczy , które pomogą zbudować Ci więź ze swoim maluchem:

  1. Przytulaj, noś, masuj

Moje dziecko nie było noszakiem. Nie znałam dobrego doradcy noszenia i nasze noszenie najlepiej szło jak Młody podrósł i już mieścił się w MeiTaia. Polecam – jeżeli oczekujecie na malucha, żeby poszukać dobrego doradcy noszenia i nauczyć się jak malucha prawidłowo motać, bo jest to wyjątkowo ważne dla malucha i komfortowe dla rodzica. 😉 Moje niepowodzenie w noszeniu w chuście oznaczało, że nosiłam syna na rękach (!!) od urodzenia, kładłam go sobie na gołym brzuchu i na gołej klacie jak był maleńki. Jak podrósł kładłam go na nogach i patrzyliśmy na siebie, gugaliśmy do siebie. Ponieważ dotyk i zapach w początkowych okresach życia jest jednym z najważniejszych zmysłów dla dziecka, to byłam przy nim cały czas. To, że karmiłam go piersią na żądanie oczywiście wiecie 😉 i dało mi to poczucie ogromnej bliskości z dzieckiem i sprawczości, uczucie że jestem dla dziecka niepowtarzalnie ważna. Mój mąż w tym czasie pełnił dyżur kąpielowy – to on był głównie odpowiedzialny za przyjemności związane z kąpaniem i pielęgnacją syna (co nie znaczy, że ja uchylałam się od tych czynności – chętnie im wtedy towarzyszyłam). To co jeszcze możecie zrobić, oprócz tego co wymieniłam, to korzystanie z masaży dla maluszków. Instruktorów masaży np. Shantali znajdziecie w całej Polsce. Poza tym jak pokazują badania masowanie malucha ma także kojący wpływ na emocje… matek. Także jeżeli dopadnie was chandra matczyna, czy czujecie baby blues to masowanie dziecka, może wam pomóc!

  1. Reaguj na emocje dziecka

Pamiętam jak mój syn był malutki i odwiedzili mnie znajomi. Moja koleżanka powiedziała wtedy: „O matko, ty do niego lecisz zawsze jak jęknie!”. Tak było! No i tak zostało. Przede wszystkim nie umiem znieść płaczu dziecka. Kiedy słyszę jak płacze dziecko, to najchętniej leciałabym do takiego i przytulała ile sił.

Jest to oczywiście taka naturalna właściwość rodziców, że płacz wyzwala w nich silne emocje. Ma to swoje podłoże biologiczne, ponieważ płacz dziecka ma nam dać sygnał, że „Nie ma teraz nic ważniejszego – zwróć na mnie uwagę”. Ponieważ na mnie płacz dziecka do tej pory działa emocjonalnie, a jak trwa dłużej, to wręcz drażniąco, to moje dziecko było jako noworodek i niemowlę wiecznie przy mnie, lub na rękach, lub przy piersi. Ile to ja się nasłuchałam, że przyzwyczaję dziecko do takiej opieki „nadmiernej”, że rozpuszczę, że będzie maminsynek… A teraz mam syna, który mi mówi „Mamo weź już mi nie przeszkadzaj”, albo „Chcę tu zostać sam w pokoju bo jestem zajęty”. Wierzę, że bliskość z niemowlęciem, reagowanie na jego emocje – szczególnie te trudne pozwalają na zbudowanie w dziecku pewności, że rodzic zareaguje zawsze jak będzie źle, oraz odwagi do podejmowania wyzwań, bo nawet jak coś pójdzie źle to rodzice i tak będą bezpieczną i sprawdzoną przystanią dla dziecka. Dlatego polecam wam zwracać ogromną uwagę na emocje i wspierać dziecko w ich obliczu. Maluszka nie da się rozpieścić, czy zepsuć oferując mu bliskość i ciepło rodzicielskich objęć wtedy kiedy tego potrzebuje.

  1. Bądź obecna w życiu dziecka

Przy starszym dziecku obecność rodzica jest już całkowicie czymś innym niż przy noworodku czy niemowlaku. Dla maluszka obecność rodzica to absolutny warunek przetrwania i jest niezbędny do przeżycia.  Stąd właśnie już przeze mnie opisana umiejętność dziecka do stawiania rodzica do pionu płaczem. Starszak potrzebuje już innej obecności – obecności aktywnej, wysłuchania tego co mówi ze zrozumieniem i poświęcenia mu czasu, podjęcia wspólnych aktywności.

Przy niemowlaku obecność rodzica jest wręcz kluczową sprawą. Bliskość fizyczna rodzica sprawia, że dziecko szybko rozwija się – uczy rozpoznawać dźwięki, słowa, gesty, uczy się budować poczucie bezpieczeństwa i przynależności do rodziny. Niewerbalna więź, jaką buduje rodzic z maluchem wymaga czasu i obecności.

  1. Jakość czasu, który spędzacie z dzieckiem!

Nie przepadam za zabawą z dziećmi. Miałam z tym problem od kiedy zostałam z mamą. Mam takie poczucie, że często nie mam pomysłu na zabawy z dzieckiem, ale nic to bo jak dobrze posłuchamy dziecka, to ono sam wymyśli najciekawszą zabawę. Moja rola to aktywny udział w tej zabawie. Bardzo dużo mówi się o tym, żeby bawić się z dziećmi, ale już rzadko kiedy słyszymy „w co” konkretnie się bawić i jak. Jeżeli chcę zorganizować dziecku coś poza standardem to korzystam z… Pinteresta. Tam  ludzie, którzy mają bardziej „zabawową” wyobraźnię ode mnie wrzucają różne pomysły na wspólne aktywności z rodzicem. Dziękuję za Pinteresta jego twórcom praktycznie codziennie.

Ale dostępność to też wyrozumiałość, i najlepiej ją zrozumiecie, kiedy w nocy usłyszycie przeraźliwe:

„Mamoooooo” polecicie na łeb, na szyję, a tutaj spotka was: „Mamo, kołdra mi spadła” , a wy zamiast zakląć na głos, to przykrywacie to rozespane ciałko i całujecie je w główkę.

  1. Zadbaj o siebie.

Nie da rady być zaangażowanym rodzicem, okazywać bliskość, czułość, spędzać czas aktywnie z dzieckiem jeżeli sami siebie jako dorosłych ludzi zaniedbamy. Brzmi to dziwnie, szczególnie że te memy na których mama siedzi w toalecie, a dziecko wsuwa jej pod drzwiami paczkę wędliny i krzyczy „Mamo, otworzysz mi?” to często odzwierciedlenie codzienności rodzica a taka scenka rodzajowa jest tak bardzo prawdziwa, że nie wiadomo czy bawi czy straszy! I żeby nie wybuchnąć, żeby nie oszaleć i być dla dziecka, trzeba też trochę być dla siebie. Trudno jest o to na początku, ale też i na początku tego tak nie odczuwamy. Nie boję się jednak mówić o tym, że macierzyństwo nie jest jedyną i najważniejszą rolą kobiety. Razem z pojawieniem się dziecka nie znikają nasze inne oblicza. Nie znika nasza wiedza, umiejętności czy pasje. Tylko to się wszystko trochę tasuje i hierarchia się zmienia. Może nie zawsze jest łatwo pogodzić rodzicielstwo i dbanie o siebie, ale zawsze warto próbować. Chociaż troszkę, chociaż czasem, nie zapominać o sobie, nie tylko pod kątem swoich potrzeb, swoich pasji ale nie zapominać też o swoim zdrowiu, które tak często odchodzi na boczny tor po tym jak pojawi się dziecko. W rodzinie nie ma najważniejszego dziecka i mniej ważnych rodziców. W rodzinie ważni są jej wszyscy członkowie i potrzeby oraz emocje wszystkich jej czlonków. Umiejętne budowanie granic i dbanie o własne oraz dziecka potrzeby i pragnienia może uchronić nas od wypalenia się rodzicielstwem. Dlatego myślmy czasem o sobie i myślmy o sobie dobrze.

Wpis powstał we współpracy z marką NIVEA Baby.

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

13 komentarzy

  • True
    20 sierpnia 2019 at 08:50

    Co powiecie na budowanie więzi, relacji poprzez wykonywanie zwykłych czynności? A nie tylko mama i mama. Od tak prostych rzeczy się zaczyna, trzeba pokazać dziecku że też może liczyć na kogoś innego. Nie wystarczy usiąść na dupie i być.
    A teraz najlepsze: babcia dziecka będzie budować wieź jak dziecko śpi… I sobie na nie popatrzy.
    A później jakieś pretensje, że dziecko tylko za matka bo babci nawet nie zauważy.

  • Gigi
    6 października 2018 at 13:01

    miałam problem z tym by męża zaangażowac do budowania więzi. bo on jak to chłop, wykąpie, przewinie i myśli, że okazał uczucie. nie rozumiał tez jakie to ważne. a bardzo chciałam żeby byli ze sobą blisko, żeby też mąz się nie stresował braniem na ręce (a tak było). sprawa nie ejst prosta bo nawet niunia wolała we mnie się wtulac niż w niego, bo wyczuwała że mąż jest spięty. wiec zaczęłam czytać. czytałam i czytałam jak robią to inne kobitki. i jedna opowiedziała o noszeniu dziecka w nosidle. myślałam, że mój Radek w zyciu się na to nie zgodzi, ale o dziwo próbował w domu, bo na zewnątrz trochę wstyd mu było. mamy nosidełko Luna Dream, ktore mozna tak wyregulować że pasuje na mnie i na niego, więc sobie pozapinał i nosił wieczorami. teraz to nawet czasem jestem zazdrosna, bo Madzia woli zasypiac przy nim niż przy mnie 🙂

  • Andzia
    1 października 2018 at 22:27

    Ostatnio usłyszałam (od też młodej mamy), że mój półtora roczny synek jest przeze mnie rozpieszczony i mało samodzielny, a ja jestem na każde jego zawołanie. Maminsynkiem został okrzyknięty trochę wcześniej jak miał pół roku i nie chciał iść na ręce do kogoś innego (tzn. właściwie tylko moja teściowa tak uważała).
    Fajnie, że dodalas taki wpis od razu zrobiło mi lżej na sercu, że nie jestem jedyną „nadopiekuńczą” matką na tej planecie :). Zwłaszcza że nadal karmię synka piersią w związku z czym znazlo się kilka troskliwych osób które martwią się dodatkowo o to jak mały się odzwyczaji i -podstawowa kwestia- kiedy to wreszcie nastąpi. Odziwo moja rodzina nie ma z tym problemu, zawsze wychodzi to z tej drugiej strony.
    Teraz jestem już uspokojona w kwestii komentowania mojego macierzyństwa – robię to co uważam za słuszne i z nikim tego nie analizuje- ale przez kilka pierwszych miesięcy po porodzie łapał mnie flustr.
    🙂

  • Ola
    1 października 2018 at 19:11

    I teraz wiem, że robię dobrze lecąc do swojego synka za każdym razem kiedy on płacze ? dziękuję, bo już byłam linczowana, że nie można tak rozpuszczac dziecka. Kochana ❤❤

  • Kasia
    1 października 2018 at 09:47

    Kochana, dziękuję Ci że zaznaczyłaś rolę masażu! Na prawdę może on zdziałać cuda! oprócz nawiązywania głębokiej więzi ma ogrom korzyści dla masowanego dziecka oraz samego rodzica! My nie jesteśmy świadomi dopóki nie spróbujemy 🙂 Opierając się na swoim doświadczeniu, moja córka zasypia masowana i karmiona piersią. Jest już duża 😛 (3,5) więc myślę, że niedługo zostanie do usypiania sam masaż 🙂

  • Matka
    15 kwietnia 2018 at 23:06

    Właśnie coś takiego potrzebowałam przeczytać:) i komentarz Joli jest uzupełnieniem pięknym. Hafijo i Jolu dodalyscie mi otuchy! Miałam dzisiaj dzień zwątpienia w to noszenie i przytulanie…:) perspektywa że jednak warto dodaje sił;)

  • kowal
    1 sierpnia 2017 at 22:18

    dzień dobry,
    ja mam pytanie ciut z innej beczki, tzn z dziedziny usypiania dziecka i RB. Czy jest ok, że 16 miesięczne dziecko zasypia tylko noszone na rękach lub na piersi?
    z góry dziękuję za odpowiedź.

    • Karolina
      1 października 2018 at 09:05

      16miesieczny? Moja córka ma 2,5 roku i zasypia tylko przy cycu. Nawet noszona nigdy nie zasypiała. Zdarza się jej ewetualnie w wózku zasnąć, to wszystko

    • Kasia
      1 października 2018 at 10:41

      Jeśli dla Ciebie to jest ok,… To chyba jest OK! ?Takie jest moje podejście ?

  • Jola
    31 lipca 2017 at 08:45

    Hafijo moja ulubiona, oczywiście że masz rację. Twoje dzieci są w takim jeszcze wieku, że może chwilowo „nieuwielbiają” przytulactwa w kryzysie. Więc ja, jako matka dorosłych wyprzytulanych (wciąż myślę, że mogłam więcej! ) Informuję, że było warto. Bo chociaż teraz sieją focha, wyjeżdżają gdzieś same, wcale nie mają ochoty na urlop z mamuśką, to czuję te subtelne szarpnięcia nici więzi. Bo jak kryzys to mama, bo nawet jak od razu się nie otwierają, to wiem że wreszcie pękną i przylezą, bo kto inny wróci się do sklepu bo ćwierćwieczna córka nie ma w domu mleka migdałowego i dzwoni po ratunek. Owszem, można to odebrać jak totalne wykorzystanie. Ale ja lubię czuć, że stanowię deskę ratunku, mentora, drogowskaz, pocieszycielkę. Do tego sama jestem położną i serce mi pęka jak słyszę „nie będziemy nosić bo się rozpieści, nie mogę być do dyspozycji dziecka bo mam wyzwania zawodowe i kariera + pieniądze to priorytet” itp, itd.. Pozdrawiam i dziękuję za artykuły 🙂

  • Patrycja
    23 lipca 2017 at 20:05

    Z każdym kolejnym wpisem, jaki się u Ciebie pojawia i jaki mam przyjemność czytać, utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś fajną babką ? Dziękuję za Twoją pracę.

  • coralic blog
    15 lipca 2017 at 20:26

    Mój pięciolatek uwielbia się przytulać 🙂 i nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej 🙂

  • Edyta
    14 lipca 2017 at 21:51

    No piękny wpis:)

Comments are closed here.