Nie całuj dziecka w rany!
W grudniu 2015 roku ukazało się badanie 1, które pod lupę wzięło efekt całowania przez mamy drobnych ranek i urazów małych dzieci.
W kanadyjskim badaniu udział wzięły 943 pary mama-dziecko. Randomizowane badanie polegało na eksperymencie w którym dzieciom w wieku od 18 do 36 miesięcy, intencjonalnie zadawano małe ranki i narażano na obrażenia np. pozwalano im wejść pod stół po czekoladkę i uderzyć się podczas wstawania. Każdemu dziecku zadano tylko jedno małe obrażenie.
Po urazach w jednej grupie nie podejmowano żadnego pocieszania, w drugiej zasłonięto dzieciom oczy i ranki całowały mamy, a w trzeciej w ranki całowali obcy ludzie.
Zbadano dyskomfort dziecka w czasie 1 minuty od incydentu i 5 minut od incydentu. Okazało się, że nie ma różnicy czy dziecko całowała mama czy ktoś obcy, natomiast komfort dziecka był nawet niższy w tych grupach niż w grupie, w której nie podejmowano żadnej interwencji.
Wyniki pokazały, że pocałunki mam na małe ranki i obrażenia nie mają efektu pocieszającego, a dzieci całowane po nich są wręcz bardziej zestresowane niż dzieci niecałowane po obrażeniach.
To badanie naprawdę ukazało się w naukowym czasopiśmie: The Journal for Evaluation in Clinical Practice. Jednak nigdy nie miało miejsca. Wszystkie opisane działania zostały zmyślone przez autorów i opublikowane. Pamiętam jak przeczytałam ten artykuł po raz pierwszy. Zatkało mnie na dłuższą chwilę zanim zorientowałam się że to żart. Dzisiaj nadal całuję dziecko po rankach i siniakach. Gabryś mówi, że jemu pomaga 🙂
U nas też jest tzw. „buziaczek ratunkowy”, najskuteczniejszy na wszelkie zadrapania, skaleczenia, i siniaki 🙂
Pewnie, że przytulanie i całuski to konieczność:P A do tego pocieszające hasełko: „do wesela się zagoi” 😛 Przyszłe mamy zapraszam na mój artykuł o tym, jak zaplanować wyprawkę dla noworodka: https://poznaj-swoje-dziecko.blogspot.com/2016/04/zaplanuj-wyprawke-dla-swojego-dziecka.html. Serdecznie polecam 😀
uff… przecież pocałunek lub przytulas to lekarstwo na całe zło! 😀
A mój Synuś 16 mcy sam przychodzi jak sobie coś zrobi żeby Mamunia pocałowała albo podmuchala..i nie ważne że wcześniej zrobił totata ciocia czy babcia musi mamisia?
Na mnie 30 lat temu zawsze działały dwie rzeczy. Wszelkie skaleczenia mama smarowała niezawodną „maścią” (kremem w dobrze wszystkim znanym niebiesko-białym opakowaniu), a gdy byłam większa i domagałam się tabletek, to dostawałamdo łykania wit. C. I nawet gdy mama smarowała ranę tylko obok, a na ból głowy dostawałam kwas askorbinowy, to działało! Zawsze. 😉 Tylko jakoś kiedyś przestało… ?
Żart żartem a ja jednak jestem za tym by nie całować. Niestety dzieci całowane za każdym razem czy to w sporą ranę czy to w lekkie draśnięcie, często robią się jak miękkie kluchy. I będą jęczeć jak tylko lekko się o coś dotkną. A dzieci które same podnoszą się z upadków nawet nie plączą po nich.
U nas ojojać trzeba koniecznie ale całowanie bezwzględnie zabronione. Córek nigdy nie pozwala, więc pozostajemy przy ojojaniu 🙂
Ja nawet ostatnio bratankowi ojojalam i dmuchałam na palec i też pomogło ☺ blog działaczy :-*
Uffffff…. 😉 Juz myslalam ze caly moj system pierwszej pomocy legl w gruzach 😉
i trzeba jeszcze pozbierać caaaly ból w garść i wyrzucić do kosza 🙂
Oj, no właśnie się przestraszyłam. Jak to: Nie całować???? Toż się nie zagoi?
Ej, no już myślałam, że naukowców pogięło 🙂
Przecież wiadomo od wieków, że ojojane szybciej się goi, a buziaczek mamy leczy wszelki ból – ponoć nawet i hemoroidy 😉
Te hemoroidy to nie wiem czy bym chciała sprawdzić 😛
Ja słyszałam, że matki niebliskościowe mówią „Nic już nie widać nawet, nie ma śladu ranki”
Nie, nie! Najpierw „pofufać”, bo fufanie ma działanie silnie przeciwbólowe i przeciwzapalne (taki nlpz) a dopiero potem dopiero sie ojojuje na gojenie!
Dodatkowo można ojojać rany 😀 ojojane krócej się goją 😛