Prosto z krainy absurdu…


Siedzę przed komputerem, patrzę na białą kartkę i wkurzam się. Wkurzam się na to, co się dzieje wokół karmienia piersią. Nie tak dawno temu miałam okazję brać udział w spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia. Wszyscy eksperci są zgodni – z karmieniem piersią w Polsce nie jest dobrze. Według jednego z najnowszych badań polskich tylko 10% matek karmi wyłącznie piersią w 6 miesiącu roku życia, a w ogóle jakkolwiek karmienie praktykuje niewiele ponad 50%. To żenada proszę Państwa. Żenada i wstyd dla systemu, dla osób, które pomagają, dla osób, które powinny wiedzieć więcej o laktacji. Dla całego społeczeństwa. Wkurza mnie, że na ten temat nie ma ABSOLUTNIE ŻADNEJ debaty publicznej. Społeczeństwo i media widzą tylko trzy rzeczy – albo pastwią się nad matkami długo karmiącymi piersią (z całym szacunkiem – nad jakimś promilem populacji – dla tych, co nie wiedzą promil to 1/1000) albo udostępniają głupio przepisane z „hamerykańskich Internetów” hece, albo zastanawiają się czy karmić publicznie czy nie karmić publicznie… serio? To są najważniejsze problemy laktacji Polsce?

Patrzę na to, co się dzieję i myślę sobie:, kto takie tematy wymyśla i co wie o karmieniu piersią? W przytoczonym badaniu (po raz pierwszy nie podam źródła ani dokładnych danych, ponieważ nie wiem czy to badanie już zostało opublikowane), jako przyczynę niekarmienia podane jest stosowanie mieszanki: bez potrzeby, niezgodnie z najnowszą wiedzą medyczną, ale też przede wszystkim, jako remedium na każdy problem. W sytuacji, kiedy 10% niemowląt sześciomiesięcznych otrzymuje mleko z piersi w sposób zalecany dla dzieci w takim wieku, a reszta już nie, gdybanie o tym czy wyjść i karmić w centrum handlowym, czy karmić długo czy nie, albo jak zanieczyszczenie wpływa na mleko jest po prostu absurdalne. Jak tak dalej pójdzie to nie będzie, kto miał karmić w przestrzeni publicznej, ani nie będzie nikt karmić dłużej niż, no powiedzmy, że rok!

Ostatnio, jako jedna z wielu osób prostowałam bzdurny artykuł o karmieniu piersią. Aż dziw mnie bierze, że ludzie NAPRAWDĘ wierzą w takie bzdety, ale gorszy dziw mnie bierze, że dziennikarze przepuszczają taki dziennikarski bubel. Jest mnóstwo ekspertów, którzy mogą nie tylko udzielić fantastycznych odpowiedzi na pytania dziennikarzy, mnóstwo ludzi, którzy są w stanie pomóc w szukaniu informacji, ale nie… po co. Szlag by was wszystkich trafił siewcy fermentu! 90% Kobiet zaczyna w szpitalu karmienie piersią, ale te mamy nie karmią dalej, bo nikt im nie pomaga. Od samego początku, do samego końca to system jest kulawy. Nie ma się, co dziwić. Osobiście patrzyłam zdumiona jak osoba medycznej profesji, która jest bardzo blisko „matki karmiącej” udostępniała wspominany przez mnie głupi artykuł z komentarzem, że cyt. „jest zszokowana i jak ma dalej polecać karmienie piersią matkom”. Miała ochotę napisać „Śmak!”.

Wszystko, co ostatnio obserwuję w zakresie karmienia piersią mnie przeraża, demotywuje i wkurza. Nie wiem, co bardziej. Widzę brak pomocy, ślepotę ludzką, widzę opowiadanie mamom bzdur – od tego, że mleko kobiet to trucizna zupełnie jak trutka na szczury do tego, że mleko sztuczne to odpad produkcyjny.

Z tego skrajnego bełkotu nie przedziera się w mediach żaden głos rozsądku. Żaden. Kilka materiałów, które ukazały się w 2015 roku i jeden tego roku to kropla rzetelnej wiedzy w morzu głupoty, odmętach ignorancji i tonach kłamstw oraz tematów zastępczych. Z laktacyjnego absurdu polskiego bardzo ciężko nadaje się mądrze… Bardzo ciężko mi dalej pisać, bo mam wrażenie, że walę w pęknięty bęben

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

158 komentarzy

  • Kacha
    13 marca 2016 at 00:19

    Doradztwo laktacyjne w szpitalu Narutowicza w Krakowie wygląda tak : przystawiac do kazdej piersi po 20 minut jak będzie dalej głodne to podać mieszankę, nie trzymać przy piersi cały czas bo brodawki zmaceruje. W nocy przychodziły mile panie które przynosiły mm. To jest porażka sytemu i wygrana producentów sztucznego mleka.

  • Olga
    29 lutego 2016 at 22:13

    Karmiłam wyłącznie piersią przez 5,5 miesięcy. Potem była pierś i mała dawka kaszki (ekspozycja na głupi gluten) potem po 6 miesiącu zaczęłam rozszerzać dietę.
    Dużo siedzę na forum dla mam. I mnie krew zalewa jak czytam posty „moja dzidzia skończyła właśnie 4 miesiące/5 miesięcy/hardkorowo 3,5 miesiąca. Przybiera dobrze na wadzę, karmię piersią. Lekarz pediatra kazał nam zacząć rozszerzać dietę. Podałam już soczek marchewkowy i jabłkowy. Co dalej” masakra… Problemem nie jest to, że kobiety nie są wyedukowane. Niektóre nawet piszą „Wiem/Chciałam karmić tylko piersią do 6 miesiąca, ale lekarz nam już kazał dawać inne jedzenie”. Największym problemem są pediatrzy z wiedzą sprzed 20 lat. Ja z przeziębionym niemowlakiem trafiłam do innej niż nasza pani doktor (nasza była na urlopie) i usłyszałam, że karmiąc piersią, przez 2 lata nie wolno mi zjeść czekolady, orzechów, selera i ryb, zero smażonego, ostrego, wzdymającego bo taka jest dieta matki karmiącej. Koniec dyskusji. Kropka. Na mój argument, że już wszystko to jadłam i dziecku nic nie jest usłyszałam „Alergia może wyjść po dłuższym czasie. NIE WOLNO!” Ja pół ciąży poświęciłam na czytanie o dzieciach i kp więc całkowicie olałam dobre rady pani doktor, ale ile kobiet posłucha? W końcu lekarz = autorytet. A potem się dziwisz, że kobiety przestają karmić, jak mają żyć o suchym chlebie

  • kiiki
    5 lutego 2016 at 21:44

    Gdyby kobiety bedac w ciazy, w takim samym stopniu co wyborem marki wozka, czy wypasionych gadzetow (przewaznie nikomu niepotrzebnych) interesowaly sie zdobyciem wiedzy o karmieniu piersia juz przed porodem, duzo wiekszemu procentowi kp poszloby od poczatku gladko, lekko i przyjemnie. A jesli nawet nie przyjemnie (bo wiadomo, ze na poczatku cycki nieprzyzwyczajone do takiej eksploatacji mogo troche pobolec), to chociaz wiadomo by bylo dlaczego jest tak, a nie inaczej i ze to zupelnie normalne. I w ogole co jest normalne, a co nie i wymaga pomocy/jakiejs zmiany itp. Niestety, edukowac mozna kogos kto sie edukowac chce. Na sile sie nie da. Przyswojenie widzy zanim zacznie byc potrzebna, a nie w chwilach paniki bo dziecko wyje, a tesciowa rzuca dobrymi radami wyszlo by wszystkim na dobre.
    Takie jest moje zdanie i go nie zmienie, bo wyrobilam je na podstawie obserwacji mam, z ktorymi mialam/mam do czynienia.

    • Hafija
      7 lutego 2016 at 11:49

      Wiedza nie idzie w kontrze z dobrym wózkiem czy gadżetem. To nie jest tak, że matki które nie kupują gadżetów wiedzą więcej o karmeiniu naturalnym

  • Sandra93
    3 lutego 2016 at 21:18

    Mieszkam w Niemczech. Niby po porodzie przyszła położna żeby pokazać mi jak pawiflowo karmić ale mala strasznie poranila mi sutki. Kiedy przychodziła pora karmienia łzy mi leciały jak grochy całą spieta podawałam córce pierś a prąd przechodził mnie cała. Położna która przychodziła do nas powtarzała tylko ze wygląda to strasznie i dawno takich nie widziała i dawała mi maść. .. gdyby nie było wtedy mojej mamy która powiedziała w końcu DOSC i wysłała do apteki po kapturki poddalabym się już na początku. . A teraz, karmimy się rok i jakoś nawet nie myślę o odstawieniu 😉 za długo o to walczylysmy 😀

  • Marta
    2 lutego 2016 at 23:46

    Strasznie dużo emocji w temacie 🙂 Droga Hafijo twój blog jest wspaniały…chociaż nie dla mnie. Ja osobiście problem karmienia widzę głębiej. Leży on całkowicie w niepewności kobiet, ogólnie rzecz biorąc. Porównanie dam bardzo lakoniczne…ale jeśli dajemy się przekonać że zabawki pewnej znanej marki są dobre bo trwałe i wszyscy je mają, że te sportowe buty są super bo znane albo, że pewne gumy wybielą nam zęby bo reklama tak mówi;) to równie dobrze damy się przekonać, że MM są dla dziecka prawie jak mleko matki. Jak wiemy, prawie robi wielką różnice 🙂 W 2008 urodził się mój pierwszy syn. Jako człowiek świadomy wiedziałam że WHO zaleca 6 miesięcy tyko karmienia piersią. Tak też zrobiłam. Karmiłam go do 20 miesiąca potem nastąpiło samoodstawienie. Strasznie nad tym ubolewałam bo chciałam więcj..ale chciałam ja, a nie dziecko..więc skończyło się karmienie. Chwile później urodziłam drugiego syna…tym razem karmienie szło opornie ale szło. Byłam pewna tego co robię i się nie poddałam, bo uważałam to za najlepsze dla dziecka. Karmiliśmy się tak do skończenia przez drugiego syna 2,5 roku. W sumie w swoim życiu karmiłam piersią ponad 4 lata. Robiłam to publicznie i nie publicznie , w miejscach przyjaznych, jak i w obskurnych toaletach. Miałam styczność z maniakami karmienia jak i przeciwnikami. Słyszałam komentarze chore, absurdalne ale też i całkiem przyjemne. Nie wydalam ani złotówki na smoczki i butelki. Nie raz miałam problem gdzie nakarmić…bo nie było gdzie a dziecko jeść musi. Nie robiłam jednak z tego szumu bo zawsze znajdowałam rozwiązanie z sytuacji. Dzieci nie lubią gdy mama się denerwuje…nawet w słusznej sprawie. Nie ma nic gorszego niż karmienie przy jednoczesnym niezdecydowaniu, niepewności i mękach psychicznych. Dziecko wszystko wyczuje. Wszystkie negatywne emocje odbiją się na nim. Dlatego najpierw Drogie Mamy trzeba pracować nad własnym charakterem i zdrowymi nawykami życiowymi całej rodziny a reszta przychodzi sama. Nie przejmujcie się gadaniem, patrzeniem innych. Jeśli jednak ktoś bezpośrednio naruszyłby „dobre imię” mojego dziecka to walczyłabym jak lwica 🙂 Cała reszta po mnie spływa. Powiem szczerze, że nawet porady mojej własnej mamy mam gdzieś bo wiem,że całkowicie mi nie odpowiadają. Nie traciłam zbytnio czasu na rozmyślanie o karmieniu…po prostu karmiłam. Teraz moje dzieci mają 8 i 5 lat a wiecie co jest dla mnie super…ze nie muszę brać co chwile zwolnień w pracy na jakieś choroby- bo odpukać- dzieci mają super zdrowie. Karmienie i czas temu poświęcony jest jednym ze składników, który wydaje mi się, przyczynił się do tego. Karmienie było początkiem mojego świadomego, spokojnego, pełnego bliskości macierzyństwa. Mam nadzieje, że będę się tym ciszyć jak najdłużej. Więc dziewczęta głowa do gór, więcej pewności siebie, świadomego działanie i będzie jak ma być. Trochę się rozpisałam, ale temat macierzyństwa to temat rzeka a je czuje się w nim jak ryb :)Pozdrawiam

  • lavinka
    2 lutego 2016 at 01:45

    Nie chcę wywołać flejmu, ale mnie kp po prostu było obojętne. Znałam wady i zalety, pokarm zdechł po kilku tygodniach, no trudno. A jednak… drugiego dziecka, o ile będę je mieć, w co wątpię, na pewno karmić naturalnie nie będę. Nie nadaję się do tego ani psychicznie, ani biologicznie. Uwięzienie w domu było jak tortura, jeszcze gorzej wspominam walkę o laktację, żeby piersi w ogóle coś produkowały. I rozmawiając z wieloma mamami, które szybko przeszły na mieszankę – nie czuję się osamotniona w tych uczuciach. Jeśli ktoś wybiera życie w czterech ścianach i dziecko wiszące na piersi całą dobę, bo tak trzeba, budzące się kilkanaście razy w nocy, bo tak trzeba, to ok. Szanuję tę decyzję i wspieram jak umiem. Ale mało znam osób, które takie życie są w stanie wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy bez psychotropów. Mieszanka daje wolność i często święty spokój. Mnie i wielu takim jak ja właśnie dała. Po co zmuszać kobiety do postępowania wbrew sobie?

    • Hafija
      2 lutego 2016 at 18:28

      Ja uważam, że mieszanka wręcz uzależnia od jej dalszego zakupu. Dla wielu mam i dla mnie to karmienie naturalne było i jest wolnością.

  • Ada
    26 stycznia 2016 at 23:48

    A ja nie jestem w stanie karmić piersią, bo nie pozwala mi na to i psychika, i moja przeszłość. Chorowałam na anoreksję, a wiadomo, że to choroba głównie psychiki, a dopiero później ciała. I mimo że teraz nie mam oporów przed moim narzeczonym i nie wstydzę się (bo przecież jakoś nam się udało naszego małego szkraba stworzyć ?), to przy dziecku nadal nie mogę się przemóc. Zresztą, przez wcześniejsze wyniszczenie organizmu mam problem z produkowaniem mleka i nawet nie mam za bardzo co odciągać. Pozostało nam mm i młody wsuwa z rumieńcami i ma się dobrze. Czasami tak sobie myślę, że chciałabym być matką kp, ale po dłuższym zastanowieniu się stwierdzam, że prawdopodobnie bym sobie tylko zaszkodziła i znowu wpadła w chorobę przez to, co dzieje się w mojej głowie. Skoro jest dobrze, to tego nie zmieniam 🙂

  • aaamagda
    26 stycznia 2016 at 19:40

    To może i ja sie wypowiem w końcu, po wielu miesiacach czytania bloga 🙂 Tak, uważam, że wiedza o kp jest bardzo mała, również wśród matek, które chcą karmić piersią. Nie wszystkie mają dostęp do rzetelnych informacji o kp, nie każda z nich np. szuka informacji na forach promujących kp (jedno z nich uratowało moje karmienie), czy blogach takich, jak ten. Znam osobście kilka matek, ktore chciały karmić, ale nie karmiły dłużej, niz kilka tygodni/dni, bo spotkały się z trudnościami, których się nie spodziewały i nie udało im sie wytrwać, ponieważ nie wiedziały, że pewne zachowania dziecka są naturalne (mam tutaj na mysli głównie chęć noworodka do przebywania głównie przy piersi). Ja tez miałam kilka kryzysów, najgorsze były pierwsze tygodnie. Szczerze mówiąc – byłam pewna, że nie wytrwam. Teraz patrzę na to inaczej. Te kilka tygodni to był dobry czas, żeby odpocząć, poleżeć z dzieckiem, poczytać, filmy pooglądać (z dzieckiem przy piersi). Serio, teraz to doceniam 🙂 Dzisiaj nie mogę usiąść nawet na chwilę, bo zaraz słyszę „mamamamamama” 😀 W trudnych początkach byłam z tym sama, tylko jedna koleżanka mnie wspierała i mąż (ale fizycznie nie było ich obok, mąż w pracy). Wtedy czytałam m.in. tego bloga 🙂 Dziękuję więc za to, Hafijo, że mogłam tutaj uzyskac wsparcie 🙂 Nie pochwaliłam się, że byliśmy wyłącznie kp przez 6 mies, dalej kp, już dziewiąty miesiąc powoli. Planuje około 2 lata 😀 I pomysleć, że kiedyś karmienie dłużej niż miesiąć było dla mnie dziwne 😀 Teraz nie jest dla mnie niczym dziwnym karmienie trzylatka, i nie raz (nieswiadomie) wprawiam w osłupienie znajomych, którzy nie są zorientowani w temacie kp i dkp 😀 Pozdrawiam serdecznie! Podsuwam temat (nie wiem, czy pisałaś o tym) – kp starszego niemowlaka a dłuższa przerwa, co podawac do jedzenia, jak zastąpić kp (mam na mysli sytuację, kiedy mamy nie będzie przez kilka dni po 12 godzin dziennie, czy po tych kilku dniach jest możliwy powrót do kp w takim zakresie, jak przed wyjazdem, dziecko 10 mies).

  • Karol
    26 stycznia 2016 at 10:57

    Jestem facetem więc nie karmię 🙂 Mamy 14 miesięczną córkę którą co prawda już tylko po 20:00 karmi żona piersią, jednak … z perspektywy młodych matek to jest od dawna osamotniona. Kobiety nie karmią piersią bo wygoda, bo moda, bo uroda … to dość głupie, ale tu poruszyłaś jeden ważny aspekt – każdy lekarz mówi, że należy karmić mlekiem własnym minimum to pół roku, dobrze nawet 1-2 lata. Jednak za tym nie idzie żadna procedura. Tak naprawdę nic nie idzie w tym wypadku za „gadaniem”. Powinien zostać stworzony program promocji laktacji, ale wiadomo, że ważniejsze jest to, że nie ma na stacji benzynowej przewijaka dla maluchów (sławna batalia Anny Muchy), czy też cyklicznie powtarzająca debata o gołym cycku w obszarze publicznym. Przypomina to politykę – nikt nie mówi o sprawach ważnych…

  • jjoanna
    25 stycznia 2016 at 11:49

    A ja właśnie dziś mam nadzieję taką fachową pomoc uzyskać. Szczerze powiedziawszy nie jestem po żadnej skrajnej stronie – nie upieram się przy karmieniu piersią np. do końca 1 roku życia ani nie odrzucam takiej opcji. Ponieważ ostatnio mam z synkiem problem i po niemal tygodniu próbowania samemu i wertowaniu google, postanowiłam wybrać się do poradni. Internet niestety to bardzo kiepska pomoc, bo na każde zapytanie dostaje się 10 możliwych opcji co jest nie tak i wypróbowanie tego wszystkiego przyprawiłoby mnie o ból głowy a malucha o ból brzucha.
    Zgadzam się, że debaty publiczne poruszają najmniej ważne tematy a mało kto zastanawia się dlaczego czasem tak ciężko uzyskać pomoc jeszcze w szpitalu lub od położnej środowiskowej. Ja miałam to szczęście, że początki karmienia wspominam dobrze a i po porodzie położne same wychodziły z inicjatywą „sprawdzenia” jak nam idzie. Pewnie dlatego teraz zdecydowałam się wrócić i najzwyczajniej w świecie zapytać „co robię nie tak?”

  • Driada
    24 stycznia 2016 at 21:10

    Hafijo, ja karmie synka już szczęśliwie 7,5 miesiąca (nasza droga laktacyjna tez nie byla latwa) głównie dzięki wiedzy i motywacji jaką wynioslam z Twoich postów…dziękujemy;) trzymamy kciuki za Wasze działania w ramach fundacji;)

  • Iza
    24 stycznia 2016 at 14:07

    Dla mnie to, że z długim karmieniem jest średnio doskonale pokazuje, jak mało jest firm, które produkują bluzki dla mam karmiących.

    Oczywiście wybór jest spory ale wszystkie najczęściej są bluzkami ciążowymi (dodatkowo reklamowanymi, żeby ukryć brzuszek). A ja karmię 9ty miesiąć, brzuszka już dawno nie mam i oprócz sprawdzonych dwóch, czy trzech bluzek wybór jest nikły, bo.. pewnie nie ma zapotrzebowania.
    W sumie po co maja takie rzeczy szyć, skoro tylko 10%dzieci karmionych jest do 6 mca.

  • A.
    23 stycznia 2016 at 20:39

    A ja się dziennikarzom nie dziwię. Ja tam od nich niczego nie wymagam. Najpierw niech się ogarnie system opieki zdrowotnej. Przecież ktoś tym dziennikarzom te głupoty gada. I nie tylko im. Matkom też. Znam pośrednio dziewczynę, której laktację rozwaliła matka – pielęgniarka neonatologiczna. Sama słyszałam takie bzdury od lekarzy, że szkoda gadać. Brak rzetelnej informacji, brak pomocy na początku, brak wiedzy u lekarzy, brak pomocy w poważnych problemach.
    Mi się udało. Pomimo tego, że szkoła rodzenia kompletnie mnie nie przygotowała, pomimo cesarki, pomimo nadmiernego spadku wagi, pomimo braku jakikolwiek instrukcji dokarmiania bezsmoczkowego (a pytałam i prosiłam), pomimo zaburzenia odruchu ssania i konieczności kilkutygodniowej reedukacji, pomimo dysproporcji fizycznych (bardzo duża, płaska brodawka i dziecko z maleńką buźką), pomimo braku nawału (który według doradczyni laktacyjnej ze szpitala miał rozwiązać moje problemy), pomimo walki o każdą kroplę mleka w pierwszych tygodniach przy użyciu laktatora, pomimo indolencji lekarzy do których zgłosiłam się z grzybicą brodawek i pomimo tego, że jak już znalazłam lekarza to ta grzybica nie chce się wyleczyć od kilku miesięcy, pomimo nieumiejętności karmienia na leżąco czy na śpiąco i pomimo wsparcia męża polegającego na stwierdzeniu (w dobrej wierze) „nie chcę żebyś się tak męczyła, kupię mleko w puszce”. Pomimo tego wszystkiego każdego dnia karmię kilkanaście razy. Nigdy w życiu nie brałam tylu środków przeciwbólowych co teraz. Czasami zastanawiam się czy po tych kuracjach przeciwgrzybicznych coś mi jeszcze zostanie z wątroby. Karmię już 7 miesiąc. Ostatnie dokarmienie mm było w 8 dobie życia dziecka. I marzę o tym żeby karmić długo.
    Teraz wiem więcej. I wiem też, że można zacząć dużo lepiej. I że zamiast tracić czas na głupawe wywody, że dziecko sobie pierwszą kroplę mleka z piersi wymasuje (niezły eufemizm – chyba większość mam po tym pierwszym masażu wysyła kogoś po lanolinę) i opowiadaniu przez 1,5 h, że można jeść wszystko, ale na niektóre produkty trzeba uważać, można powiedzieć prawdę: kulturowo straciliśmy karmienie, musimy się uczyć rzeczy najnaturalniejszej dla wszystkich ssaków; może boleć i zajmuje czas, ale z każdym zainwestowanym dniem na początku będzie łatwiej później; żadne co 3 godziny, chce maluch być na/przy piersi niech będzie; nie przejmować się wysypkami – dziecko może mieć trądzik, alergię kontaktową, wytłumaczyć na co zwrócić uwagę, a co przyjąć za normę; nie przejmować się kupami dopóki nie pojawia się w nich krew; itp. informacje o które ciągle i ciągle pytamy na forach.
    W dyskusji publicznej mi najbardziej przeszkadza przedstawianie mm jako alternatywy dla kp. Stąd się później bierze takie 'wsparcie’ chcących dla nas dobrze partnerów.
    I jedna uwaga na koniec. Znam z doświadczenia (chociaż w innej dziedzinie) te wrażenie, że wszyscy, wszystko wiedzą (jest tylu wspaniałych ekspertów, szkole, certyfikatów w szpitalach i tak dalej). Warto będąc w samy środku spróbować spojrzeć na rzeczywistość okiem laika (w tym przypadku ciężarnej i matki zaraz po porodzie). Ile z tej wiedzy i informacji faktycznie do niej dociera. Ja pomimo szkoły rodzenia i pomimo szpitala z certyfikatem: dostała wsparcie w postaci nacisku na przystawianie bez żadnej instrukcji jak to zrobić i dostałam mm już w pierwszych 12 godzinach po cięciu. Teraz wiem, że mogłam przygotować się lepiej wcześniej sama, ale to system powinien wspierać kp, a nie matki mają od systemu to wsparcie wydzierać i kupować.

    • JoAsia
      26 stycznia 2016 at 12:00

      ta Twoja historia ze szpitala – jakbym czytala o sobie. ale widzisz…jestesmy silne, walczylysmy, nie poddalysmy sie i karmimy teraz nasze pociechy. nie wszystkie dziecwzyny tak potrafia, niektore bez wsparcia albo tak jak piszesz – przy nieswiadomie zlym wspieraniu – przejda na mm, bo to przeciez nic zlego, a skoro naookolo mowia, ze nici z kp u Ciebie to co robic, nie zostawisz dziecka glodnego. w 100% popieram Twoje mega smutne, ale tez i niezwykle trafne spostrzezenie, ze najbardziej naturalnej czynnosci dla kobiety jak kp musimy sie uczyc od zera.

  • JoAsia
    22 stycznia 2016 at 20:51

    Hafija, super, ze prowadzisz tego bloga i dzięki za teksty, które piszesz. Mimo że nie zawsze się z Tobą w 100% zgadzam to m.in. właśnie dzięki Tobie karmię już ponad miesiąc mojego Malucha.
    W Polsce mamy nagonkę na mamy karmiące, tak jak piszesz – pseudo-dziennikarze wolą siać mętlik, przytaczać niesprawdzone informacje, robić dużo szumu wokół mało istotnych tematów.
    Moja historia była prosta – w ciąży naczytałam się sporo m.in. u Ciebie jak to karmić piersią, jak robić to dobrze, że mieszanka jest zła, itd. Naładowana pozytywnie, pełna ideałów, poszłam rodzić. Po porodzie – zderzenie z rzeczywistością – po cc rana cholernie bolała i szarpała. Personel szpitalny przyniósł mi dzidzię na salę na 30sek. żebym zobaczyła Maluszka i potwierdziła zgodność danych na opaskach, mimo że wysyłałam męża żeby pokangurował naszego Synka (mnie wtedy zszywali), Panie na noworodkach Go od tego pomysłu odwiodły tłumacząc, że Małemu będzie zimno (Mąż nie chciał się wykłócać, więc wrócił do mnie na pooperacyjną), później hormony dały o sobie znać – nie wiedziałam jak zająć się dzidzią, jak ja przystawić – tu nie wystarczy oglądanie filmików z YT, bo jak się ma w ręku taką kruszynkę to się człowiek boi, że jej zrobi krzywdę, więc dziecko (żeby nie było głodne, bo przecież ma ogromny żołądek i od razu tyyyyle potrzebuje), było karmione przez położne mieszanką (co za syf – same najpierw spróbujcie tej słodkiej chemii zanim dacie ją własnemu dziecku). Ja siedziałam płacząc, że nie mam pokarmu, z laktatorem przy piersi i komórką w ręce i 7-5-3 próbowałam wzbudzić laktację – udało się. Poleciała siara, tylko, ze moja dzidzia Jej nie chciała, bo spała jak zabita po mieszance. Nie mówię już o butelce szpitalnej, z której leci jak z wiadra (polecam mieć swoją Medele ze smoczkiem Calma, bo inaczej dziecko za nic z piersią nie będzie się chciało później trudzić). Żadnego wsparcia z żadnej strony. A położna laktacyjna powiedziała, że bez kapturków się nie da, że nie ma pokarmu, że nie wykarmię Synka – nie muszę mówić, że mogły w tej sytuacji pomóc tylko ziółka na uspokojenie, bo siwych włosów mi przybyło po tych 3 dniach w szpitalu. Na dodatek Mąż prawie uwierzył w te brednie, bo przecież to ekspert stwierdził, a ja się nie znam. W 4 dobie w końcu trafiłam na sensowną położną – pomogła przystawić, pokarm się pojawił po 7-5-3, Młody zassał. A teraz – 0 mieszanki, dziecko rośnie w oczach, pokarmu aż tryska, kapturków brak (dzięki innej doradcy laktacyjnej do której poszłam na własną rękę). Pisze to tutaj na przestrogę dla innych mam, bo wiem, że sporo ich czyta Twojego bloga – żeby wiedziały, że nie są osamotnione, żeby walczyły o swoje, o pokarm, o dzidzię, żeby wiedziały, że trzeba samemu wiedzieć wszystko, bo można nie mieć tego szczęścia i trafić na pomocne i życzliwe osoby w szpitalu, gdzie karmienie ma początek.

  • Agnieszka Małgorzata
    22 stycznia 2016 at 20:08

    Jak byłam w ciąży myślałam, że nie będę karmić piersią ( max 2 miesiące) przede wszystkim dlatego, że uprzedziła mnie do tego moja mama. Miało być ciężko, boleśnie, niemowlę miało odrzucać pierś. A i cycki mi opadną, a ma co opadać! Mnie samej kp wydawało się niehigieniczne i odpychające. W praktyce wyszło tak, że syn ma 5,5 miesiąca i jest tylko na cycu, pomimo sprzeciwów własnej babci (co problem, to „butle mu daj” albo „zupkę mu zrobię”). Kp jest bardzo wygodne, widzę, że służy mnie i dziecku, tak samo każdemu z osobna jak i naszej wzajemnej więzi. I tak, karmię publicznie, ale nie w publicznym szalecie!

  • Iwona J.
    22 stycznia 2016 at 18:06

    Hafijo,
    Bądź dzielna.
    Bałam się kp. Jak cholera. Bo nigdy wcześniej tego nie robiłam. Naczytałam się bloga. Wiedziałam, że jak coś, będę walczyć.
    W szpitalu mała wisiała na mnie non stop. Jak tylko odkładałam, to się darła, a głosik ma mocny. Od położnych usłyszałam „możemy pani RAZ dokarmić dziecko mm”. Pomyślałam, że jedno dokarmienie dziecka mi nie zmieni i nie rozwiąże problemu, że dzieciak jest płaczliwy. Bo mleko leciało, jeszcze nie ciurkiem, ale było. Powiedziały, że to normalne, dziecko samo ssaniem rozkręca laktację. Zrozumiałam. I o to zrozumienie stałam się silniejsza. No i przeżyłam dzięki próbce lanoliny, którą dostałam w szpitalu.
    A dzięki Tobie zaczynam ciąg leczenia zębów. Bo nie mogę czekać jeszcze min.6miesięcy (mała ma 4) żeby uzupełnić plombę, która się złośliwie wykruszyła.
    Uszy do góry, Pozdrawiam.

  • Jola
    22 stycznia 2016 at 15:02

    A ja m.in. dzięki Tobie karmię – i ani mama, ani mąż, ani wszechobecne bzdety tego nie zepsuły. Głowa do góry!

  • Jola
    22 stycznia 2016 at 15:01

    A ja m.in. dzięki Tobie karmię – i ani mama, ani ąż, ani wszechobecne bzdety tego nie zepsuły. Głowa do góry!

  • DesignYourHome
    22 stycznia 2016 at 09:22

    To prawda ,że przez zupełnie moim zdaniem zwichrowane i zagubione społeczeństwo (dodatkowo ogłupiane przez różne media) karmiąc piersią czułam się czasami jak przestępca. Karmiłam bardzo długo ( 3 lata) i muszę przyznać ,że dla komfortu osobistego ostatnie 1,5 roku byłam bardzo ostrożna z „chwaleniem” się tym. O karmienie piersią walczyłam od pierwszej doby w szpitalu. Mała urodziła się malutka i zalecano włączenie mieszanki. Moje poprzednie dziecko , tez było malutkie , jeszcze mniejsze , tez zalecano dokarmianie, uległam i nasza przygoda z karmieniem piersią skończyła się po 6 tygodniach , czego do tej pory żałuję. ( Mała przy moim chudszym i mniej słodkim mleku krzyczała , a mieszankę wciągała nosem i błogo zasypiała…Młoda i niedoświadczona matka szybko dała się dziecku wychować ;))Co do napiętnowania matek karmiących spotykałam się z tym ze strony najbliższej rodziny, niektórych znajomych i lekarzy(!), a na ulicy to w ogóle bałabym się karmić. Dodam ,że ostatnie 1,5 roku karmienia mieszkaliśmy poza Polską. I wyobraźcie sobie ,że tutejszy pediatra jak usłyszał na pierwszej wizycie, ze moje 1,5 roczne dziecię jest jeszcze karmione piersią to powiedział ,że ono chyba jakieś zapóźnione jest! Ludzie!. Były też chwalebne przypadki: np. mój rodzinny ( ogólny) lekarz w Gdańsku , który z czymkolwiek nie przychodziłam pytał jak tam małe , doradzał i chwalił ,ze karmię. ( generalnie słyszałam od niego takie rzeczy jakich nie słyszałam w domu np. że jestem dzielna , bo pracuję, wychowuję , karmię i to pomimo męczących chorób _hashimoto, niedoczynność) Albo tutejszy stomatolog , któremu ostatnio w związku z problemami z uzębieniem „przyznałam się ;)” do 3 -letniego karmienia, a on na to :” To bardzo dobrze!, Pięknie!”. Zapałałam do niego miłością bezgraniczną. 🙂 Matkom zdeterminowanym życzę siły i odwagi. Myślę ,że intuicja matczyna ma tu duże znaczenie 🙂 . Moja podpowiadała mi ,że dla własnego zdrowia powinnam skończyć karmić po około 2 latach , bo byłam wycieńczona i ten ostatni okres był mega męczacy , a swoich piersi jeszcze do tej pory nie pozwalam dotykać i nawet biustonoszy nie noszę , bo nie mogę ścierpieć ich przylegania , trzymania , ocierania…Ale generalnie patrząc na dziecko bbbb cieszę się ,że wytrwałam. Trzymam kciuki za inne mamy i pamiętajcie ludzie ,że takie matki potrzebują wsparcia i dobrego słowa.

  • Hello_there
    21 stycznia 2016 at 23:01

    Acha,
    Dzięki za miejsce z „informacjami podartymi empirycznie”.
    😉

  • Hello_there
    21 stycznia 2016 at 22:55

    System opieki, jeśli tak można nazwać to, co robią położne (bynajmniej większość), jest fatalny. Zero aktualnej wiedzy na temat karmienia piersią. Matka wyczerpana porodem, musi szukać na własną rękę informacji popartych empirycznie w internecie, zamiast od „fachowców”. A co z osobami, które zaufają „autorytetom”? Położna, która odwiedzała nas po porodzie narzekała, że dziecko jest za mało aktywne przy jedzeniu, skłaniając do podania mm. Gdy pierwszy raz je zważyła, powiedziała „ojej! On przybiera ponad normę”. Oczywiście to była rownież negatywna wiadomość. Co w takiej sytuacji można zrobić? Odmierzać pokarm sztuczny, podawać i sytuacja opanowana. Co otrzymujemy po wyjściu ze szpitala? Wielki stos reklam mleka modyfikowanego i mini broszurkę o karmieniu piersią. Na szczęście mam dostęp do źródeł wiedzy i potrafię je zweryfikować. Nie każdy ma ku temu możliwości. Ostatnio teściowa kolejny raz udzieliła mi jakże cennej reprymendy – „dziecko ma 5 miesięcy i nie dopajasz go wodą, herbatami?!”. Biedakowi pół roku chce się pić a niedobra matka nie chce ugasić jego pragnienia płynami, innymi niż mleko ( bo przecież mlekiem się nie napije). Na szczęście po cięciu cesarskim laktacja, pięknie się rozwinęła i trwa do dzisiaj. Jednak trzeba mieć dużo samozaparcia i wiary w swój zdrowy rozsądek, żeby nie ulec naciskom niewyedukowanych osób. A taka jest większość. Brakuje przede wszystkim edukacji w środowisku fachowców oraz społeczeństwa. Konformizm społeczny w większości przypadków, skłoni młode mamy do posłuchania się pseudo rad teściowych, tym bardziej pań położnych .

  • Barbarella
    21 stycznia 2016 at 17:36

    Witam Wszystkie Panie
    Ze względu na burzliwą dyskusję pragnę się z Wami podzielić swoim świeżym doświadczeniem.
    Czytam blog od początku ciąży, jednak pierwszy raz postanowiłam zabrać głos, gdyż w końcu czuję się upoważniona;-))
    Od przeszło tygodnia mam kochanego synka, którego wiedziałam od początku, że chcę karmić piersią.
    Naczytałam i nasłuchałam się , że laktacja siedzi w głowie. Jednak samo chcenie to za mało a okoliczności i sama natura mogą nam „robić pod górkę”. Rodziłam przez cesarskie cięcie z przyczyn medycznych a dziecko jest donoszonym wcześniakiem,
    z zespołem pourodzeniowym. Miał problemy z oddychaniem, jedzeniem, spaniem. Pierwsze próby karmienia podjęłam jak tylko oddano mi synka po zabiegach lekarsko-pielęgnacyjnych, oraz po ustabilizowaniu oddechu, czyli około 2-3 godzin od narodzin.
    Niestety mimo usilnego, prawidłowego przystawiania synka do piersi (z indywidualną pomocą kompetentnej położnej), nie miałam pokarmu przez praktycznie 3 doby od porodu. Te trzy koszmarne doby były jednymi z najtrudniejszych w moim życiu, bynajmniej nie przez poród, ból czy niemobilność, a przez świadomość, że nie potrafię zaspokoić podstawowej potrzeby dziecka. Nic tu nie pomogło moje chcenie, pozytywne nastawienie i wręcz desperackie przystawianie. Mleka nie było i koniec. Mimo profesjonalnego podejścia położnych w szpitalu, nieustającego zachęcania i pocieszania sytuacja zrobiła się na tyle trudna, że po drugiej dobie musiałam podać dziecku mleko modyfikowane. W nocy po sześciu godzinach przystawiania dziecka do piersi musiałam się poddać. Syn był głodny, zmęczony i sfrustrowany nieefektywnym ssaniem, do tego spadł z wagi 12% masy urodzeniowej, dlatego zatrzymano nas w szpitalu na dodatkową dobę. Mimo problemów i mocnego doła psychicznego w dalszym ciągu przystawiałam Małego do piersi i podawałam mleko mm. Wyszliśmy szczęśliwie ze szpitala w 4 dobie, gdyż moja desperacja zaczęła przynosić efekty. Mleko w bardzo małej ilości się pojawiło, jednak nie na tyle by zaspokajać potrzeby synka. Kolejne 3 dni walczyłam z karmieniem mieszanym, przystawianiem, odciąganiem (gdyż synek nie dawał rady ssać na tyle długo by się najeść) oraz dokarmianiem mm. Dopiero po tygodniu nieustannej walki o laktację oraz z nakłanianiem dziecka by ssało dłużej, mogłam niemal zupełnie zrezygnować w mleka mm, niestety dalej muszę dokarmiać własnym mlekiem z butelki, ale powolutku proporcja zmienia się na korzyść piersi.
    Zdaję sobie sprawę, że temat jest palący i wywołuje liczne bardzo emocjonalne reakcje, ale proszę pamiętać, że ile jest mam i dzieci tyle różnych problemów.
    Jestem świadomą osobą i nie czuję się „połamana emocjonalnie”, nikomu jednak nie powiem, że karmienie piersią (a przynajmniej jego początek) JEST ŁATWE. Proszę też by NIE OCENIAĆ wyłącznie z własnej perspektywy mam karmiących lub dokarmiających mlekiem mm, bo podanie mleka mm również nie jest łatwą decyzją, Nawet świadoma matka może się załamać przy splocie wielu niekorzystnych okoliczności, nie potrzebuje zatem dodatkowej krytyki i dołowania a mądrego wsparcia. Z własnego doświadczenia powiem, że mimo ogromnego wsparcia lekarzy, położnych a przede wszystkim męża,
    każda matka może mieć wątpliwości a nawet się załamać, gdy widzi własne dziecko głodne i zmęczone. W moim przypadku ta stosunkowo niewielka ilość mleka modyfikowanego pozwoliła mi nie załamać się zupełnie, dać dziecku i sobie trochę spokoju oraz snu, którego potrzebowaliśmy nade wszystko.
    W dziewiątej dobie życia mojego synka mogę powiedzieć, że „wychodzimy na prostą”, ale nie dziwi mnie zupełnie, że znajdą się matki, które w podobnej do mojej sytuacji się załamią i będą karmić butelką z mm.
    Także drogie Panie chciałam Wam życzyć na ten Nowy Rok mniej negatywnych emocji, więcej zrozumienia, mniej oceniania, dużo radości przy karmieniu własnych dzieci.

    • Gosia
      22 stycznia 2016 at 15:03

      Naprawdę podziwiam Ciebie za wytrwałość, niemniej wydaje mi się, że mamy karmiące mm są czasami zbyt emocjonalnie nastawione do tematu kp. Dlatego, żeby odseparować niepotrzebne emocje rozwinę moją analogię z posta powyżej, w której porównałam kp ze zdrowym stylem życia. Wszystkie zgodzimy się, że szczupła (nie wychudzona!) sylwetka, zdrowe odżywianie i ruch (niekoniecznie katowanie się na siłowni, ale choćby spacery) są dla nas najzdrowsze i najlepsze. Krzywo i niejako z wyższością patrzymy na amerykańskie społeczeństwo, w którym zatrważająca liczba ludzi cierpi na otyłość. Nawet rząd w trosce o nasze, polskie dzieci wprowadził ustawę o tym, co można sprzedawać w szkolnych sklepikach. Zanim uśmiechniecie się pod nosem, myśląc o słynnych drożdżówkach, musicie przyznać, że wolimy dać dzieciom na przekąską marchewkę lub jabłko a nie paczkę chipsów. Z tym każdy się zgodzi. Wiadomo też, że są choroby, które nie pozwalają na utrzymanie wymarzonej sylwetki np. problemy z tarczycą, metabolizmem, astma w której podaje się leki sterydowe lub inne przypadłości powiązane z hormonami. Wymieniać można długo, ALE osoby cierpiące na te choroby to nie jest większość społeczeństwa. W USA otyłość nie jest tak rozpowszechniona z powodu chorób, tylko z powodu niezdrowego stylu życia. Tak samo jest z kp i mm. Są kobiety, które mają ogromne problemy z kp i dla nich właśnie stworzono mm. Dla nich szczególnie ważne jest prowadzenie badań nad mlekiem matki, żeby mm jak najbardziej upodobnić do tego co mamy w cyckach 🙂 ALE ze statystyk wynika, że zdecydowana większość kobiet nie karmi piersią. Nie jest tak, że ta większość ma problemy jakie opisałaś. Większość kobiet stosuje mm bo: 1. chce dzięki mm uniknąć kolek, co jest błędem bo mm to nie lek. Takie myślenie należy korygować edukacją. 2. Wygoda. Dzięki mm nie jestem przywiązana do dziecka. Ten punkt jest dość kontrowersyjny. Z jednej strony kobiety chcą mieć prawo do odpoczynku, z drugiej… mi też byłoby wygodniej olać sylwetkę i zdrowe jedzenie. Nie lubię gotować, za to mój mąż kocha pizzę. Zamiast latać po bazarkach ze zdrową żywnością, mogłabym zamówić fast food przez telefon i miałabym z głowy. Zamiast wdawać pieniądze na parowar czy wyciskarkę do soków, mogłabym kupić sobie nowe buty. A spacery zastąpić leżakowaniem z paczką czegoś niezdrowego w dłoni. Nie jestem fanatyczką zdrowego jedzenia. Moje dziecko pozna smak czekolady. Nie podam mu za to słodzonych, gazowanych napojów i chipsów. A takie byłoby to wygodne. Po co obierać i wyciskać jabłka. Można kupić słodzony soczek.
      Rozumiesz już? Wiemy, że kobiety mają poważne problemy z kp, ale to nie jest większość. Większość nie karmi piersią z innych powodów. Dlatego dialog na temat kp, edukowanie, wsparcie laktacyjne itp są tak bardzo potrzebne.
      Wyobrażacie sobie sytuację, że rząd nie podejmuje dialogu o zdrowym trybie życia a korporacje fastfoodowe manipulują badaniami na temat potrzeby ruchu? Osoby szczupłe są w mniejszości a publiczne bieganie uważa się za wstyd. Można przecież kupić bieżnię i katować się w domu, jak już ktoś musi. Otyłość zaczyna być normą a wskaźniki BMI traktowane są jak fanaberia i wymysł psychopatycznych fanatyków zdrowego stylu życia. Natomiast lekarze na każdą bolączkę zalecają odpoczynek w fotelu i dodatkowy posiłek, w końcu kochanego ciała nigdy dość.
      Trochę długi ten mój wywód, ale myślę, że emocje niektórym osobom przysłaniają sedno zagadnienia.
      Pozdrawiam wszystkie mamy i te na mm i te kp 🙂

    • JoAsia
      22 stycznia 2016 at 20:57

      „każda matka może mieć wątpliwości a nawet się załamać, gdy widzi własne dziecko głodne i zmęczone” i dlatego tak ważna jest ta pomoc – informacja od kompetentnej osoby, że to normalne, że da się radę, że trzeba to przetrzymać, że trzeba walczyć, że teraz się pomęczy i dop. po tej chwili zmagań dostanie mm, ale to zaowocuje. ja do tego sama doszłam, ale wcześniej prawie się załamałam, bo i położna i podbuntowany przez nią mąż nie byli dla mnie wsparciem w tej walce i to było chyba jeszcze gorsze.

  • Gosia
    21 stycznia 2016 at 15:55

    Ja dołączam się do podziękowań za wsparcie i motywowanie 🙂
    Były trudne momenty. W pierwszym miesiącu modliłam się o siłę i wytrwałość, żeby chociaż pół roku wytrzymać. Dokładnie dzisiaj mija 5 miesięcy i wiem, że będziemy karmić się do 1 roku. A może dłużej…? 😉
    Wiem, że gdyby nie wiedza przekazywana przez Hafiję np. odnośnie leków podawanych w czasie kp, to moja przygoda z karmieniem naturalnym zakończyłaby się po 2 miesiącach. Myślę, że kobiety, które dzisiaj tak zaciekle bronią mm, po prostu dostały za mało wsparcia laktacyjnego. I mam tu na myśli wiedzę konkretną np. jak radzić sobie z pierwszymi ząbkami dziecka ale także wsparcie psychologiczne. Dlatego uważam, że trzeba mówić o kp. Oczywiście każda z nas sama podejmuje decyzję o kp i każdej należy się szacunek, ale normą w społeczeństwie powinno być wsparcie dla kobiet karmiących naturalnie, tak jak normą staje się wsparcie dla zdrowego trybu życia a nie hołubienie otyłości.

    • Anna
      25 stycznia 2016 at 09:23

      Słuszna uwaga o ząbkach. Sama byłam bliska porzucenia karmienia, gdy pojawiły się ząbki, „na szczęście” dziecko w ogóle nie akceptowało butelki, więc ze łzami w oczach karmiłam dalej. Nie znalazłam na ten temat nigdzie wsparcia – wszędzie czytałam tylko, że karmienie zębatego dziecka nie boli, a skoro mnie boli, to znaczy, że źle przystawiam. Przystawiałam dobrze, potwierdzały to 2 położne. Nigdzie nie znalazłam informacji, że MOŻE BOLEĆ, ALE MIJA, tylko sugestie, że albo jestem nadwrażliwa, albo źle przystawiam. Gdyby dziecko akceptowało butelkę, dzisiaj bym już nie karmiła…

  • mati
    21 stycznia 2016 at 11:57

    To jest miejsce poświęcone karmieniu cycem, a jak się komuś nie podoba, niech założy bloog o zaletach karmienia sztucznymi mieszankami. Dzięki Hafij karmię, bo wszyscy pieprzyli bzdury z lat 80tych, łącznie z położną środowiskową. i będę karmić !

    • Hafija
      21 stycznia 2016 at 12:12

      Lubię myśleć, że to jest miejsce gdzie można znaleźć powody żeby karmić piersią i edukacji więc jak ktoś nie chce karmić to mogę zaprosić do lektury ale na pewno nie zmusić do karmienia 🙂

  • Justyna, Mama ma Kota
    21 stycznia 2016 at 11:31

    Agata, nie załamuj się! Kto jak nie Ty może coś zrobić w tej kwestii! 🙂
    Sprawa jest trudna. Smutno mi się zrobiło, jak przeczytałam powyższe, ale taka prawda 🙁 Musimy my matki zmieniać rzeczywistość, dawać przykład, pomoc innym.

  • Ada
    21 stycznia 2016 at 11:12

    Poczatki byly trudne..ojj bardzo. Poranione, pogryzione brodawki,z pokarmem leciala krew, a ja plakalam.. nie wiedzialam jak dziecko zlapac, dopiero po 2 dniach poprosilam pielegniarke o pomoc w przystawieniu do piersi. W ostatni dzien pobytu w szpitalu po cieciu (5doba) przyszla fizjoterapeutka – aaa njlepsza kobieta jaka tam spotkalam, pomogla w przystawianiu, w pozycji, koleżance z bólem..dlaczego nie bylo jej wcześniej? ? Codziennie powinna.. jeszcze w szpitalu pediatra stwierdzila, ze dziecko duzo spadlo, mało przybiera wiec podac mu mm…wiec byłam kilka razy. A potem przyszedl nawał i juz bylo lepiej..jednak mało jest kobiet z wiedza..jak dziecko placze to nawet moja mama mowi „moze sie nie najada, moze masz slaby pokarm”. Partner tez najchetniej placzacemu dziecku by wcisnal butle. W centrum handlowym dla mnie to nie jest problem przewinąć i nakarmic dziecko, a dla mojego partnera to juz wstyd… za mało wiedzy, za mało wsparcia z otoczenia. Babcia tez ostatnio pyta „karmisz jeszcze? Juz chyba nie?” A dziecko ma … 3 miesiace.. ja mowie, ze czytalam jak sie dziecko samo odstawilo jak mialo 2.5 roku stwierdzilo ze juz nie chce.. a ludzie na to „2.5 roku to juz przesada”. Takie jest podejscie.

    • Magda
      21 stycznia 2016 at 11:35

      Ja karmie juz ponad 8, widzę jak juz na mnie krzywo patrzą, że jeszcze karmie. Bo przecież po 6 miesiącach mleko juz nie ma żadnych wartości. Ciekawe co bedzie jak wrócę do pracy :O

  • Min
    21 stycznia 2016 at 10:52

    Wybacz, że pierwszy raz Cię komentuję (powinnam n-ty w ramach wdzięczności za wsparcie i wiedzę, jakie otrzymałam z twojego bloga!), ale muszę napisać, że dzięki niemu miałam siłę i motywację do mojego kpi, które trwa już …20-sty miesiąc! Będąc w ciąży byłam nastawiona na kp do roku i naiwnie wierzyłam, że wystarczy chcieć. Niewiedza i załatwianie mieszanką każdej trudności w kp od samego porodu skutecznie utrudniły mi zadanie. Było karmienie mieszane do 3 m-ca, a od 4 już wyłącznie kpi, aż do końca 7 m-ca, kiedy zaczęliśmy rozszerzać dietę. Nikt, kto nie ściągał pokarmu przez dłuższy czas, nie ma pojęcia, jak takie karmienie jest trudne. Nie dała bym rady bez wsparcia najbliższych i bez częstego czytania twojego bloga (po nocach w szczególności)!
    Nie poddawaj się, Hafija. Nie ma drugiej takiej, jak Ty!

  • Lawendowa
    21 stycznia 2016 at 10:33

    Mojego syna karmiłam 1,5 roku i do teraz żałuję, że tak szybko go odstawiłam. Moje drugie dziecko, córka ma prawie rok. Kiedy miała 7 miesięcy usłyszałam od koleżanki – Ty jeszcze ją karmisz? Tak długo? Strasznie mnie to wtedy zdziwiło, ale ostatnio znów usłyszałam pytanie od mojej innej znajomej – „Ty karmisz JUŻ ROK? Tak długo? Normalnie ręce opadają… Dodam, że moje znajome to osoby dość rozgarnięte, z wyższym wykształceniem . Gdy córka się urodziła, w szpitalu pomagałam przy karmieniu dziewczynom z mojej sali, które urodziły swoje pierwsze dziecko. Faktycznie ze strony personelu nie było żadnej pomocy, a dziewczyny płakały bo nie potrafiły karmić, stresowały się, a dzieci wciąż płakały. Moja siostra, która karmiła syna dwa lata również doświadczyła ostracyzmu ze strony koleżanek, naszej mamy, ciotek. W sumie to tylko we mnie miała wsparcie. Osobiście znam tylko 2 kobiety które karmiły dzieci do 3- go roku życia. Faktyczni, jeśli chodzi o wiedzę na temat laktacji to w Polsce mamy dramat.

  • bela
    21 stycznia 2016 at 10:28

    A ja marzę o tym by karmić piersią… Mój Synek jest hipotrofikiem i nie chce jeść z piersi.. Ciągle próbujemy i karmię Go odciągniętym mlekiem. Jeśli się jeszcze nauczy (ma 3 miesiące) to będę karmiła tak długo jak tylko będzie chciał i gdzie będzie chciał!

    • askar185
      23 stycznia 2016 at 20:36

      Moja corcia wróciła do piersi jak miała 4 miesiące także nie trać nadziei… trzymam kciuki;)

    • Karola27
      17 lutego 2016 at 11:01

      Mój synek był karmiony odciąganym mlekiem 3 miesiące po czym sam się przestawił na pierś – poprostu któregoś dnia nie chcial wypic z butli, podałam piers i jadł jak szalony:) teraz ma 10 miesięcy i wyznaje zasadę, ze „cycus dobry na wszystko” 🙂

  • Sadystka-karmiąca
    21 stycznia 2016 at 09:15

    ta chora sytuacja jest ZWYCIĘSTWEM koncernów (Nestle itd) oraz ich propagandzie wśród lekarzy!
    Rzetelną wiedzę nt laktacji zastępują im profity od sprzedaży i tony rzuconych w gabinecie ulotek!!

    Byłam u 3 pediatrów i wszyscy wmawiali mi, że nie mam mleka i najlepsze jest SZTUCZNE mleko (Bo taka jego nazwa! 'Modyfikowane’ to sprytny zabieg stylistyczny marketingowców!!! Modyfikowane = zmienione = ulepszone = CUDO) oraz 'gerberki’ dla mojego dziecka. A z piersi leciało jak z kranu 😛 i kaszki i obiadki zdrowe z własnej hodowli gotuję na bieżąco 🙂

    Takie moje zdanie!

  • Anna
    21 stycznia 2016 at 09:02

    To ja juz nie wiem jakim ja promilem jestem w tym calym zamieszaniu: karmilam starsza corke rowno 4 lata (powiedziala mi, ze jak bedzie miala 4 lata to juz nie bedzie chciala cycusia- dzien po urodzinach bylo ostatnie jej przystawienie). W miedzyczasie urodzilam drugie dziecko, ktore nadal karmie i zaszlam w trzecia ciaze, karmiac tandem starszakow do polowy jej trwania. Co mnie napedza i motywuje? Wiedza i wygoda! Oraz wrodzony upor. Bo bywalo roznie na tej drodze. Ale dzieki Tobie, Hafija, i paru innym mamom- jestem tu gdzie jestem i czuje, ze to najwlasciwsze miejsce na swiecie. Walcz dalej- wspieramy Cie!!!

  • m_ysz_ka
    21 stycznia 2016 at 08:53

    Hafija, ale dzięki Tobie się to zmienia. Ja widzę różnicę jaka zaszła w przeciągu życia mojego synka (troszkę młodszy niż Twój). I to nie tylko to, że ja już wiem więcej, ale jest coraz więcej miejsc, gdzie można wiedzę zdobyć. Co z tego, że ogromna część to wsparcie internetowe – ale jest, a wcześniej nie było. Kiedy teraz ktoś mnie pyta o to czy nie uważam, że problemy logopedyczne to przez dkp to mogę zalinkować artykuł z Kwartalnika, a cztery lata temu nie mogłam. Kiedy ktoś mnie pyta ile jeszcze będę karmić to mogę pokazać artykuły Agnieszki Stein i Twój blog. A cztery lata temu widziałam tylko jakieś forum dkp – powyżej roku i myślałam sobie to cholernie długo. A na mamowej grupie ostatnio dziewczyna się chwaliła, że lekarz powiedział, że mleko po trzecim roku życia już nie ma wartości – po trzecim!!! Nie po pół roku, nie po trzech miesiącach, nie po roku, ale do lekarza dotarło, że można karmić aż trzy lata 😀 Zmienia się, na lepsze się świat zmienia. A ten artykuł to tylko wynik tego, że o karmieniu piersią się mówi coraz więcej, takie popłuczny tego, że to się stał ważny temat.

  • Ola
    21 stycznia 2016 at 08:11

    Hmm na pewno często przyczyną jest brak wiedzy i wsparcia, ale myślę że to głównie na początku, mnie otaczają dziewczyny które karmiły od 6 m-cy do roku głównie ze swojego lenistwa 🙁 Załamałam się gdy po pół roku moja bliska znajoma stwierdziła że dziecko płacze i jest niespokojne bo na pewno nie toleruje w jej mleku czegoś co ona je, no to wysłałam jej kilka różnych artykułów o kp głównie ze str Hafija. Takie wspierające wybrałam też i o tym ile mleko daje dzidziusiowi. To prawie się na mnie nie obraziła że to jakiś „terroryzm laktacyjny” że każda kobieta ma prawo przestać karmić kiedy chce i nikt nie powinien jej zmuszać… Trochę zgłupiałam, bo wcześniej twierdziła ze niby chce dalej kp ale nie może… No widać taka wymówka 🙁 a co najmniej 4 inne koleżanki „ciągnęły” do roku i szybko odstawiały żeby odzyskać „wolność”… Co chwila słyszę że one by nie dały rady tyle razy jeszcze się budzić w nocy i wogóle zdziwienie ze jeszcze przez dzień tyle razy córa mleko pije (a żeby nie było dopiero 13 miesięcy ma…). I tak mogłabym jeszcze długo przytaczać 🙁
    Moim skromnym zdaniem trochę to jest jednak tak z karmieniem po roku a może i po 6 miesiącu jednak ze jak ktoś chce to szuka informacji i karmi (ja non stop siedzę na Twoim blogu Agato i cały czas się zachwycam, udało mi się tez znaleźć w moim mieście grupę „mamy mleko” i super akcje są z dziewczynami i wsparcie i wogóle!). A jak komuś nie po drodze z kp to wymówka zawsze się znajdzie. Pewnie że są wyjątki od reguły, ale jak wcześniej pisałam wśród znajomych mam na 5 cztery przestały karmić (2 po roku, 2 po 6m.) z własnej woli mimo informacji i chęci pomocy mojej czy innych co się znają (u mnie w mieście na prawdę rewelacyjnie działa poradnia laktacyjna, sama kilka razy tam dzwoniłam i zawsze było wsparcie). Takie to moje przemyślenia, trochę smutne ale myślę że ten punkt widzenia też można wziąć pod uwagę 🙂 pozdrawiam wszystkie mamy którym się chce i dużo sił życzę 🙂

    • Anna
      25 stycznia 2016 at 09:38

      Naprawdę Cię to dziwi, że kobieta, która wraca do pracy nie ma siły wstawać w nocy? Że nie ma ochoty kontrolować co chwilę wkładek laktacyjnych, czy już przeciekają, czy jeszcze nie? Dziwi Cię to, że niektórym nie po drodze z karmieniem? Mnie to wcale nie dziwi. Dla mnie karmienie nie jest komfortowe, robię to tylko i wyłącznie dla dobra dziecka. Mam zamiar również po roku zaprzestać, bo ani moje zdrowie, ani psychika tego nie wytrzyma. Ze względu na powikłania okołoporodowe ginekolodzy namawiali mnie od początku, żeby odstawić jak najwcześniej, ale jednak zdrowie dziecka wydaje mi się ważniejsze niż moje, więc do roku jakoś dociągnę. Moim zdaniem nie ma w tym nic dziwnego, że po powrocie do pracy kobiety odstawiają roczne dziecko od piersi, to niestety znak naszych czasów.

    • Ola
      25 stycznia 2016 at 22:10

      Niestety jak piszesz to znak naszych czasów… Może masz taką sytuację że nie dasz rady, ja nie wnikam, ale wiem też że najczęściej dużo zależy od podejścia mamy. Mało jest przypadków gdzie faktycznie są wskazania medyczne żeby nie karmić dalej. Są kobiety które wracają do pracy i karmią dalej i dobrze się z tym czują. Sama zresztą piszesz że Cię to męczy, a dla mnie to najpiękniejsze chwile i cudowny czas spędzony z córeczką. Wywalczyłam to sobie bo na początku było mega ciężko i teraz korzystam z każdej chwili. Tak jak mówię to kwestia podejścia 🙂

  • Oszczędnicka
    21 stycznia 2016 at 08:00

    A jest szansa, żeby fundacja kp stworzyła własne paczki szpitalne na powitanie nowych obywateli? Wiem, że to spore przedsięwzięcie i pewnie kosztowo ogromne… Ale może dałoby radę coś w tym temacie zadziałać. Teraz to już fantazjuję, ale może producenci laktatorów by się zaangażowali? Na dobrą sprawę producentom pieluch i maści też kp nie wchodzi w paradę… Albo chociaż stronę internetową?

    Bo problem jest ogromny właśnie w braku wsparcia. Sama kiedyś uważałam, że podanie mieszanki na początku w niczym nie przeszkadza (i faktycznie w moim przypadku, po cc, zupełnie nie wpłynęło na laktację – karmię już ponad 11 miesięcy i przestawać nie zamierzam), ale teraz znam wiele przypadków kobiet, które po prostu z namowy, z bezsilności etc. zrezygnowały z kp i bardzo tego żałują. Wiadomo, że to w jaki sposób karmi się swoje dziecko nie świadczy o tym czy jest się dobrą Matką czy nie. Ale nie znam żadnej dziewczyny, która żałuje, że karmiła piersią, za to odwrotnych sytuacji jest multum 🙁

    • Hafija
      21 stycznia 2016 at 11:00

      Ano chyba jest 🙂

    • Oszczędnicka
      21 stycznia 2016 at 16:30

      Genialnie! 🙂

    • Dominika
      22 stycznia 2016 at 19:44

      Ja miałam taki pomysł, żeby szyć poduszki do karmienia i rozdawać na oddziałach. Wiadomo, że nie umywalyby się do poofi czy innych mybrestfriendów ale może na początek przynajmniej by zachęciły mamy do karmienia. Ew. najtańsze do karmienia na allegro kosztują 20 zł, czyli tyle ile materiał+uszycie. Na razie tak mi tylko chodzi po głowie…

  • Paula
    21 stycznia 2016 at 07:50

    Dzięki lekturze Twojego bloga zamierzam karmić tak długo jak tylko mój Syn będzie chciał. W życiu nie sądziłam, że tego właśnie będę chciała. Dla mnie kiedyś 6 mies. to było dłuuuugo. Pierwszego Synka karmiłam tylko 3,5 mies, chociaż tak bardzo chciałam dłużej,. W przychodni i prywatnie usłyszałam jak nie przybierał „30 ml mieszanki po każdym karmieniu, jak będzie chciał więcej to więcej” – mój świat się załamał, serio. Było to 5 lat temu, nikt nie sprawdził co jest nie tak… Dzisiaj, bardziej świadoma, karmię młodszego już prawie (minie za 2 dni) 6 mies. WYŁĄCZNIE PIERSIĄ, mimo nacisków „że mogłabym już Mu a to marcheweczki, a to ziemniaczka dać”. Nie i koniec. Dzięki Tobie. Lektura tego bloga zmieniła moje podejście do karmienia o 180 st. Dziękuję, idę karmić 🙂

  • Ola Ch
    21 stycznia 2016 at 03:20

    Naczytalam się w ciąży Twojego bloga. Dziękuję Ci za to wsparcie, bo morze głupoty wokół tego tematu jest koszmarne.
    Terror przybierania na wadze, płacz w szpitalu bo wybieralam podpisanie oświadczenia o nie dokarmianiu mm. Rozmowa z położna środowiskowa że nie mam diety, nie jjem mięsa i ze zamierzam karmić (dzięki Tobie) dużej niż 6mcy. Usłyszałam oczywiście ze to bez sensu 😉

    Dziękuję za to ze Ci się chce i piszesz. Dla chcacej karmić i przezywajacej wszystkie niepewności mamie jesteś sporym wsparciem.

  • Hania
    21 stycznia 2016 at 00:49

    Poziom wiedzy lekarzy na temat kp, to jedna wielka żenada. Za to bez mrugnięcia okiem zalecają odstawić dziecko, bo przecież „mleko mamy jest bezwartościowe”… Moje pytanie do tych mądrych głów jest takie, czy mleko od krowy jest bardziej wartościowe (dla cieląt z całą pewnością tak) i czy mm (robione z mleka dla cieląt, oleju palmowego i kokosowego i innych ciekawostek, których miejsce jest w margarynie, nie w mleku) jest bardziej wartościowe dla ludzkich dzieci? Dzieci potrzebują mleka, co do tego raczej nikt nie ma wątpliwości. Tylko czemu według niektórych nie mleka mamy swojego gatunku? Karmię mojego syna piersią dziesiąty miesiąc, z czego 6 tylko piersią. Nie mam problemu z karmieniem w miejscach publicznych. Dziecko zasypia przy piersi w dzień i w nocy. Śpimy razem i świetnie się przy tym wysypiam. Nie dopajam dziecka żadnymi herbatkami ani wodą. Dla siebie nie stosuję żadnych wymyślnych diet dla matek karmiących (jakiś dziwny, podobno polski, zwyczaj z tymi dietami). Mój syn nie używa smoczka ani nie pije z butelki. Nie obrzydza mnie karmienie dzieci- ani niemowląt, ani powyżej roku. Kp nigdy dla mnie nie było kłopotliwe. Może według niektórych wszystko robię źle, ale ja uważam, że dla swojego dziecka jestem najlepszą mamą i wiem, że daję mu wszystko, co najlepsze i najcenniejsze. Kiedyś miałam inne zdanie na temat kp i wszystkiego co z tym związane. Wynikało to z niewiedzy. Trafiłam na wspaniałą szkołę rodzenia, w której położna prowadząca zajęcia (starsza kobieta) obalała wszystkie mity i stereotypy na temat kp. Równie cudowna była moja położna środowiskowa (z tej samej szkoły), która służyła zawsze pomocą, cennymi radami i nigdy nie zaproponowała mi dokarmiania mm (nawet jak synek przybrał w ciągu jednego z tygodni tylko 100 g- winne były nie piersi, nie mleko i nie dziecko, tylko po prostu ja, chociaż położna tego nigdy tak nie ujęła). Co ważne, karmię mimo trudnych początków- krótko mówiąc, to co się działo w szpitalu, było zwyczajnie chore. A co mnie doprowadza do szewskiej pasji, to kiedy ktoś mi udziela pseudoporad dotyczących kp i wmawia mi, że z moim mlekiem jest coś nie tak.

  • dzieckotoprzygoda
    21 stycznia 2016 at 00:43

    Mimo trudów, oporu i zamętu dezinformacyjnego wokół kp Twoja wiedza i działalność osób takich, jak Ty, są potrzebne.!
    Jeśli ktoś nie chce karmić, bo nie, to małe szanse, że choćby wsłucha się w rzeczowe argumenty i przyjmie pomocną dłoń. Na tych nie ma co liczyć, że podniosą statystyki.
    Za to dla większej (mam nadzieję) grupy osób poszukujących rzetelnych informacji, wskazówek, wsparcia, może niezdecydowanych, może zagubionych, może w którymś momencie wątpiących i walczących o kp warto robić to, co i jak robisz! Twoje nieocenione wpisy pomogły wielu mamom, nie sposób zliczyć ilu 🙂 Dajesz kompendium okołolaktacyjnych tematów potrzebnych na teraz i na przyszłość (dla tych mam, które są jeszcze w ciąży, które będą w niej za jakiś czas). Sama wracam do Ciebie w ważnych momentach życia synka, jak np. rozszerzanie diety, wprowadzanie glutenu.
    „Bardzo ciężko nadaje się mądrze” – jednak ten wysiłek jest nie tylko niezbędny, ale i bezcenny dla tych, którym już pomogłaś i którzy dopiero trafią do Ciebie i skorzystają z pomocy!
    Nie chcę rozpisywać się o ciemnych stronach i laktacyjnym absurdzie polskim – chciałabym, byś w chwilach zwątpienia mogła czerpać takiego powera, jakiego sama wysyłasz w świat, mogła czuć ogrom wdzięczności rodzin, którym pomogłaś (bezpośrednio lub pośrednio, świadomie lub nieświadomie, chcący lub przypadkiem ;).
    To, co robisz jest ważne i ma sens!

  • Anna
    21 stycznia 2016 at 00:34

    Ja dzięki Tobie karmię już 27 miesięcy, w tym 7 ostatnich w „stereo” (lub jak wolisz w tandemie) 😉 rób dalej to co robisz bo dzięki Tobie wiele kobiet podejmuje „walkę” chociaż początki często są trudniejsze niż się wydaje

  • Mary
    21 stycznia 2016 at 00:21

    A ja chce sie podzielic pozytywnym doświadczeniem. Gdy syn miał 9 miesięcy skręcilam nogę w kolanie, dosc poważanie. Młody of cors nie skazony butelka. Diagnoza była – trzeba operować. Zaopatrzylam sie w laktator i na 3 doby poszłam do szpitala. W porozumieniu z lekarzami dostawalam tylko leki bezpieczne przy laktacji. Pielęgniarki pomagaly mi po zabiegu przystawiac laktator do piersi i niestety wylewac do zlewu – nie wszystkie leki dało sie na 100 by były bezpieczne. Na szczęście był krótki okres poltrwania. Ani razu nie usłyszałam komentarza, że po co przecież dziecko juz duże. Niektóre tylko zartowaly ze zaniosa na neonatologie.:-). Tymczasem w domu okazało sie że syn gardzi butelka i smoczkiem i biedny Małżon musial w nocy karmic syna łyżeczką. Udało się! !♡

  • Muchomorka
    21 stycznia 2016 at 00:04

    Oj Hafija, ilez w tym prawdy i to bolesnej…
    Ja całe szczęście trafiłam na takie kobiety w swoim otoczeniu (w tym moją mamę, która ze mną przeżyła laktacyjna porażkę, bo wmówiono jej, że „się nie najadam, dlatego płaczę”), które karmiły i to nawet długo, bo średnio 2-2,5r. Do tego byłam bardzo zdeterminowana by karmić piersią, niestety nawet najwnikliwsza lektura i studiowanie tematyki około-kp nie dało mi pierwszej i najważniejszej informacji – że kp jest naturalne, ale niekoniecznie łatwe 🙂
    I tak sobie karmię juz prawie 3 lata, w tym prawie pół roku w tandemie i normalizuję tym samym podejście rodziny i znajomych do kp – juz dawno przestali komentować, dziwić się, a tym bardziej odradzać – niestety ich „wiedza” pada pod naporem faktów medycznych – które poznałam również dzięki Tobie! 🙂
    Odkąd trafiłam na Twojego bloga, na LLL, na kellysmom, stronę cnol itp, poszerzam swoją wiedzę i staram się wspierać znajome mamy – z sukcesami, że się pochwalę.
    I w tych moich „pomocy” powiem jedno – ogrom bzdur, jakie dziewczyny słyszą już w szpitalu, jest porażający! A potem położna środowiskowa, „dobre ciocie”, „nienajdasietwojemlekotojuzwodacotywkrajutrzeciegoswiatazyjesz”, wszechobecne reklamy mm… A czasami naprawdę wystarczy dobre słowo, „dasz radę/to normalne/dobrze będzie/świetnie ci idzie”, by kobieta nie zrezygnowała, a przynajmniej się nie poddawała od razu.
    Patrząc, jak duzo matek rezygnuje po miesiącu!, jak mało matek karmi dzieci powyżej 6mca, jak dziwacznym ludziom się wydaje to, że matka karmi powyżej roku, jak stygmatyzowane są matki dkp – czeka Ciebie/Was/Nas – mamy karmiące 🙂 jeszcze duuużo pracy.
    Ale wiedz, że nie jesteś sama i że bez Ciebie wielu opadłyby cycki, ręce i ochota do karmienia 😉
    Dzięki Agatko!

  • AnnaGa
    20 stycznia 2016 at 23:46

    Agata robisz kawał dobrej roboty !
    ja karmie w tandemie moja prawie 3letnia corke i drugiego dwumiesiecznego ssaka – cala ciaza byla przekarmiona bo jak matka chce karmic to bedzie – jedyne czego brakuje to rzetelnych informacji w tym naszym poparanym systemie- ale jak niewiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o kase … mamy na przeciw siebie koncerny produkujace mm a to jest potezna siła – ale dzieki takim osobom jak Ty jest iskierka nadzieji ze młode mamy beda swiadomie decydowac sie na KP bo nie ma nic zdrowszego dla naszych maluszkow i koniec kropka !!!

  • Anna
    20 stycznia 2016 at 23:37

    Hafijo, robisz świetną robotę I TO SIĘ LICZY. Każda jedna osoba, która dzięki Twojej wiedzy i pracy przekona się do naturalnego karmienia. Rozumiem Twoją wściekłość. W wielu, nie tylko laktacyjnych kwestiach z obszaru życia społecznego i polityki odczuwam to samo. Skrajne wkurwienie. A tak pół żartem: keep calm: darwinizm musi dzialać, a zatem niekarmiona piersią głupota wyeliminuje się sama 😛

  • Joanna
    20 stycznia 2016 at 23:35

    Karmiłam starszego syna 2 lata, z drugim mija na razie 4 miesiące. Sposob karmienia wg mnie, to przede wszystkim indywidualne nastawienie. Wiedza czy wsparcie , ich brak, są tylko wtórnym problemem. Jeśli dziewczyna chce kp, to będzie to robiła, w razie problemów poszuka wsparcia. W dobie internetu źródło wiedzy znajdzie sie zawsze. Tłumaczenie, że się nie karmi piersia, bo nikt nie pomógł, jest wg mnie tylko wymówką. Ja sama siebie tez tak oceniam, jesli chodzi o brak karmienia córki. Jak miala 2 tyg. Wyladowala w szpitalu na kilka tygodni. A 19 lat temu nie bylo powszechnej zgody na przebywanie z dzieckiem calą dobę, wypraszali na noce. Nie wpuszczali rano, bo były obchody, kąpiele itp itd. Do tego stres i zmeczenie. Jak mala wróciła do domu, piersi miałam prawie puste. Nie odciagalam pokarmu, nie mialam czym ani gdzie, laktatory byly wtedy malo wygodne, nie tak łatwo dostępne. Próbowałam tydzien i się poddalam. Wszem i wobec tlumaczylam, ze to przez ten pobyt w szpitalu. Dzis wiem, ze bylo mi wygodniej. Gdybym sie uparla, rozkrecilabym laktacje na nowo. Bylam mloda, częściej myślałam o wyjściu bez dziecka, cieszylam się, ze moge zostawic dziecko z babcią. Moglam w końcu bezkarnie zapalic, wypic piwo ze znajomymi. Po prostu. Nie chciałam być uwiazana. Teraz patrzę na to inaczej. Teraz wiem, ze poszlam na łatwiznę. I nie wmawiam sobie, ze to brak wsparcia. Nie szukam rozgrzeszenia. Nadrabiam teraz, i jakoś jakikolwiek napotykam problem, zawsze wiem, co i jak. Wystarczy cierpliwość. Karmic może zdecydowana większość kobiet, tylko ze po drugiej stronie jest kult wolności, luzu i koniecznosc udowodnienia calemu światu, ze maciezynstwo nie niesie ze sobą zadnych ograniczeń. Aby karmienie piersią bylo powszechne, trzeba zmiany mentalnosci nie jednego pokolenia. To kwestia wychowania i świadomości. Ale takiej uczciwej swiadomosci wlasnej i calego społeczeństwa.

  • kasia
    20 stycznia 2016 at 23:31

    karmię juz 15 miesięcy również dzięki Pani pomocy i radom na Pani stronie.
    robi Pani dużo dobrego pozdrawiam

  • maryawary
    20 stycznia 2016 at 23:26

    no właśnie, a ja karmię na razie 15 msc i czuję się jak frik serio … bo przecież po roku SIĘ odstawi, bo przecież po roku ciężko ostawić, bo jak nie ostawię teraz to kiedy? bo moje mleko to i tak już woda, bo on JUŻ NIE POTRZEBUJE, bo on przecież nie je z głodu itp itd. więc HAFIJO nie łam się i działj plizz niech będzie więcej kobit karmiących piersią ponad rok, żebym nie czuła się jak wariatka (molestująca dziecko cycem) robiąc najnaturalniejszą rzecz pod słońcem!

  • Karola
    20 stycznia 2016 at 23:26

    Wydaje mi się, że niestety tu chodzi o biznes…
    Nikt, żadne media nie będą reklamować kp ponieważ…nikt na tym nie zarobi!!!
    Czas się obudzić- połowa matek które porzuca kp naogladalo sie reklam jak spokojny dzidziuś chętnie wypija butelkę mleka modyfikowanego i „tak polecanego jako następne po mleku matki” (?!?!?!)
    Do tego koleżanka, która karmi mm chwali się, że jej dzieciątko napakowane na noc kaloriami tego ów białego napoju bogów śpi całą noc, a ona nie wie co to poranne wory pod oczami no i porzucenie kp murowane! Wygrywa lenistwo.
    Fantastycznie że jesteś i pisz i edukuj i nie przestawaj, chociażby dla 10% 🙂

  • ania35
    20 stycznia 2016 at 23:20

    Moja ukochana córeczka jest na cycu 13 miesiąc, z czego jestem niezmiernie dumna. Synek lat temu 8 był kp 10 miesięcy, ale wtedy byłam młoda i głupia ☺ i myślałam że to wystarczy. Wtedy to była moja wewnętrzna walka o mój czas wolny i o możliwość wyjścia z domu, bo duzo pracowalam, a wiadomo że kp też ogranicza ☺ teraz jest córeczka mamusi i będzie karmiona do momentu aż sama zdecyduje, że ma mnie dość. Dla mnie to cudowne chwile, kwintesencja macierzyństwa i bardzo żal mi mam, którym nie jest dane tego przeżyć.
    A tak w ogóle to w szpitalu gdzie rodziłam panie z poradni laktacyjnej wręcz zabranialy karmienia butlą. Jak ktoras udreczona zmeczeniem mama brala butlę to za chwile przy niej były i rozmawialy. …Zachodziły do sal po kilka razy i wszystko tłumaczyły i pokazywały jak przystawiać maleństwa. Pielęgniarki również. To tak ku pokrzepieniu że są też takie miejsca w Polsce.

  • sapichrust
    20 stycznia 2016 at 23:10

    Jak bęben jest pęknięty, to trzeba walić mocniej, tak żeby wszyscy usłyszeli! My już „rąbiemy ciciuśka” ponad dwa lata i faktycznie im dłużej, tym gorzej na nas patrzą. Ostatnio usłyszeliśmy od dentystki, że nocne kp tak dużego dziecka powoduje próchnicę…ręce opadły nam bardzo nisko. Ale się nie poddajemy!Trzymamy kciuki za Ciebie, uszy do góry!

  • Zuzanna
    20 stycznia 2016 at 23:07

    Sama myśl o tym, ile kobiet uratowałaś przed sięgnięciem po mm powinna być dla Ciebie powodem do dumy ! 🙂 Nie poddawaj się!

  • Magda
    20 stycznia 2016 at 23:05

    Niestety nie jestem tym promilem. Zaczęliśmy rozszerzać dietę gdy synek miał niecałe 5 miesięcy. Z zaleceń lekarza, anemia. Nie wiem czy to wystarczający powód. Juz 8,5 miesiąca kp nie wyobrażam sobie inaczej, jestem uzależniona. Mały nie umie pic z butelek, niekapkow. Ciagle cyc 😉 lubie tu zaglądać a problem kp zaczyna sie juz w szpitalu niestety, bo mi dziecko dokarmiali. Brak komunikacji niestety

  • Pampermama
    20 stycznia 2016 at 23:02

    Agata, nie poddawaj się i rób dalej to co robisz, bo robisz to doskonale! Ja mieszkam w Irlandii i tu wcale nie jest lepiej jeśli chodzi o promowanie kp. W szpitalu od rana jeżdżą pielęgniarki z wózkiem pełnym buteleczek mm i tylko pytają ile ci zostawić przy łóżku. Rodziłam dwoje dzieci i tylko JEDNA położna mnie wsparła podczas praktycznie czteroletniego kp ? A jak już powiedziałam, że karmiłam synka będąc w ciąży z córeczka albo jak się już urodziła, że podawalam mu moje mleko do picia z kubeczka bo mu smakowało to spotkałam się z krytyką i takim spojrzeniem jakbym komuś matkę zabiła ??? Albo ostatnio irlandzka położna przyszła z wizytą do mojej koleżanki. Ona akurat kamila piersią swoją niespełna roczna córeczkę to uslyszala, że kp jest obrzydliwe i ona (ta położna) by tak nie mogła. Pozdrawiam serdecznie!

  • Justyna
    20 stycznia 2016 at 22:56

    Ja karmię już prawie 17 miesięcy i jestem z tego dumna, bo lekko nie było, ale tu nie o tym. Ręce mi opady jak poszliśmy do neurologa, (córcia ma niski poziom żelaza i aktualnie z tym walczymy, poza tym cały czas mało przybiera na wadze, chociaż je innch posiłkow, według mnie duuuzo), a ona do mnie: „córka ma anemie, bo Pani długo karmi piersią”, ma moja odpowiedź, że to chyba dobrze, pani doktor odpowiedziała, że do 6 miesięcy powinnam, bo później nie ma wartości, ona 30 lat pracuje i się zna”… Ręce opadają bo człowiek naprawdę dobrze chce, a tu ci ktoś powie, że przez Ciebie dziecko chore jest..I co wtedy? Wiele mam posłucha i da mieszankę, bo tam przecież żelaza więcej…

  • Paulina
    20 stycznia 2016 at 22:50

    Karmię 17 miesięcy i nie przestaję 🙂 Hafija nie poddawaj się, jesteś wspaniałą osobą. Polecam Twój blog wszystkim koleżankom w ciąży. Bardzo wiele się dowiedziałam o laktacji, pracuję w aptece i kibicuje wszystkim karmiącym mamom. Po lekturze Twoich artykułów mogę się wypowiedzieć merytorycznie w kwestii laktacji. Głowa do góry, świadomość będzie coraz większa.

  • Heidi
    20 stycznia 2016 at 22:40

    A ja wierzę, że będzie lepiej… Dzięki takim miejscom, jak Twój blog <3 W ciąży starałam się dużo czytać o tym, co mnie czeka, chciałam bardzo karmić piersią (bo najlepsze dla dziecka, zdrowe, tanie, wygodne etc.), ale spodziewałam się różnych problemów, ale dzięki rzetelnym źródłom informacji – jak dobre książki czy Twój blog – umiałam sobie poradzić, a przede wszystkim nie panikować. Nie miałam jakichś ogromnych problemów, ale te problemy bez dobrej wiedzy i nastawienia mogłyby spowodować przerwanie karmienia… A tak karmię ponad 6 miesięcy, nie śpieszymy się z rozszerzaniem diety i zamierzamy karmić się tak długo, jak będziemy mieli ochotę 😀 Rzetelna wiedza i świadomość, że są tacy ludzie, jak Ty, to najlepsza linia oporu przed "ciemnotą" 😉

    Z mojej perspektywy:
    1. Kiedyś nie wyobrażałam sobie karmić starszego dziecka. Teraz jest to dla mnie naturalne 🙂
    2. Mam duże piersi i duże brodawki i po porodzie miałam problem z przystawianiem synka. Podeszłam do tego na spokojnie, dzięki czemu wszystko się udało 🙂
    3. Potem miałam problem z bardzo szybkim wypływem mleka i łykaniem powietrza przez synka. Wiedziałam, gdzie szukać dobrej rady i zmiana pozycji zdziałała cuda 🙂

    Inni wokół mnie:
    1. Teściowa, choć sama karmiła miesiąc, całkiem mnie wspiera w karmieniu i przyjmuje moje rewelacje o mleku 🙂
    2. Kuzynka, choć w otoczeniu mało mleko-świadomym, karmi czwarty miesiąc 🙂
    3. Na forum, na którym piszę, bardzo, bardzo dużo mam karmi – i to większość długo. I mają dużą wiedzę!
    4. Siostra studiuje medycynę – szykuje się lekarz z dobrą świadomością laktacyjną! 😀

    Więc wierzę, że będzie lepiej… I mam wrażenie, że świadomość rośnie, zwłaszcza wśród młodych mam 🙂

  • Dagatree
    20 stycznia 2016 at 22:39

    Hafijo trwaj ! Ja też jestem chyba promilem, zresztą już po raz trzeci. Tym razem jednak karmię najdłużej, za miesiąc miną 3 lata. Starszaki samoodstawione. Często w odpieraniu głupich argumentów i spojrzeń myśl o Tobie daje mi siłę.
    Twoje zaangażowanie w promocję kp jest bezcenne.

  • siatens
    20 stycznia 2016 at 22:36

    Hafija, Ty się nie denerwuj – szkoda energii.. myśl o tych wszystkich mamach, którym pomogłaś (o większości pewnie nawet nie wiesz..) i działaj kobieto!! Kropla drąży skałę 🙂 Ja bardzo chciałam karmić, ale przy pierwszym dziecku zrobiono bardzo wiele, by mi to utrudnić (personel medyczny wszelkiej maści) – na karmieniu mieszanym dociągnęłam ledwo do 6 miesięcy.. Dzięki Tobie, drugie dziecko karmię już 9 miesiąc bez udziału mieszanki 😀 Lekarze, położne często bladego pojęcia o laktacji nie mają – położne niewybrednie komentują niechęć matki do podania mieszanki noworodkowi, same bez zgody za plecami podają mieszankę…a jak po 8 mies karmienia trafiłam do szpitala z zapaleniem piersi, to położne potraktowały mnie jak idiotkę, bo „takie rzeczy mogą się przydarzyć w pierwszych 2 miesiącach karmienia przecież..” i do tego dostałam opeer za przyjęcie ibupromu przy 39 st gorączce, „bo przy karmieniu ibuprofenu nie wolno” – hahaha, akurat to na szczęście doradził mi wcześniej profesjonalny doradca laktacyjny – miny bezcenne, pewnie i tak wiedzą swoje..

  • Gabi
    20 stycznia 2016 at 22:36

    A mnie wkurza jak moja WLASNA matka poucza mnie ze mleko matki to tylko PODPITKA! Wiadomo bo sama nas nie karmila. A ja swoje dalej robie!!!

  • Goniak
    20 stycznia 2016 at 22:36

    Nie poddawaj się – robisz coś wielkiego i potrzebnego!! Polecila mi Twój blog przyjaciółka jeszcze przed porodem, a ja polecam Cię dalej! Karmię synka już niemal 9 miesięcy a Ty utwierdzasz mnie w przekonaniu że warto! Że trzeba! Było ciężko, były chwile zwątpienia, ale Ty utwierdzasz mnie w przekonaniu że kp to najlepsza rzecz pod słońcem dla dzidziusiów! Wiedza którą się dzielisz na blogu idzie dalej w świat , bo jedna mama podaje ją drugiej mamie. Każdy wpis jest jak ziarenko które przyniesie owoc! Będzie nas więcej, tylko się nie poddawaj Hafijo 🙂

  • Franka
    20 stycznia 2016 at 22:32

    Widzę, że w głowie wam się nie mieści fakt, że kobieta może poprostu nie chcieć karmić piersią z wielu względów…

    Dla mnie karmienie to była.męka… i.nawet nie fizyczna ale psychiczna.Zrezygnowalam bo było mi z karmieniem piersią źle … gdyby miała drugi raz podejmować tą decyzję zrobiłabym dokładnie tak samo.

    • Hafija
      20 stycznia 2016 at 22:44

      Oczywiście, że się mieści. Nawet uważam, że mamy które nie karmią powinny otrzymać wsparcie profesjonalne. Niezależnie od wyboru kobietom należy się prawda, szacunek i wsparcie.

    • Mama mm
      21 stycznia 2016 at 09:18

      Hafijo, mówisz, że się mieści (i w to Ci wierzę), a z drugiej strony dopuszczasz komentarz, który nazywa takie mamy połamanymi psychicznie…

    • Hafija
      21 stycznia 2016 at 11:00

      Tak, ale pod spodem się do tego odniosłam – nie jest to prawda, że kobiety które nie chcą karmić są połamane, nienormlane albo jakieś dziwne.

    • Mama mm
      21 stycznia 2016 at 13:22

      Jakoś dla mnie Twój sprzeciw mało wybrzmiał, ale ok, przyjmuję do wiadomości 🙂

      Co do tematu. Tak na bazie własnych doświadczeń, mam wrażenie, że najgorszy jest brał refundowanych konsultacji doradców laktacyjnych. Jak tak myślę, to rok temu, gdybym miała możliwość skonsultowania się z takim, może udałoby mi się karmić i może karmienie nie byłoby dla mnie największą traumą życia. Przydałaby się też spójność w doradzanych technikach, bo choć rodziłam w szpitalu bardzo zorientowanym na kp, położne były ze mną przy każdej próbie, to jednak każda mówiła coś innego. Spowodowało to tyle, że już kompletnie nie wiedziałam, kiedy dziecko dobrze łapie, a kiedy nie. Gdyby wtedy ktoś spędził ze mną trochę więcej niż 15 minut, gdyby wytłumaczył, może byłoby inaczej.

  • Kasia
    20 stycznia 2016 at 22:31

    Miałam nic nie pisać, bo nie lubię się udzielać, ale muszę 🙂
    Dziękuję Ci, że jesteś. Że dzięki Tobie durne gadanie wszystkich puszczam bokiem – że się nie najada, że za chudy/za gruby, że mleko mało wartościowe, że bez sensu tyle karmić, bez sensu w nocy. Synek ma 15 miesięcy, jest nadal przede wszystkim na piersi i raz miał katar. Przez zęby.
    To głównie dzięki wiedzy publikowanej przez Ciebie wiem, że robię dobrze, że mogę spokojnie wysłuchiwać zabobonów i durnych opinii ludzi i się nimi nie przejmować.

  • Calluna
    20 stycznia 2016 at 22:29

    Hafijo, jesteś naszym światłem.
    Wiem, że czasem brak sił. Dasz radę. Bo WIESZ, że warto. Nawet, jeśli chwilowo masz dość.
    My, karmiące mamy, tego potrzebujemy. Żeby też pomagać i nawracać.
    Karmienie w przestrzeni publicznej jest ważne, bo może odstraszać od KP. Ale masz rację, są sprawy istotniejsze.
    Karmię >27 m-cy. I jest super. A jak mój 7-dmio latek jest chory to przychodzi i prosi, żeby mu udoić trochę mleczka, bo mu pomaga. I to jest moc. Dziękuję!

  • Zosia
    20 stycznia 2016 at 22:28

    A kto jak nie Ty? Myślę, że masz na sumieniu niejedno udane karmienie, które bez Ciebie poległoby w przedbiegach. Masz moc! Ja dziękuję Ci z całego serca, za wiedzę, dzięki której karmię syna wyłącznie piersią już 7m i wiem, że to dopiero początek. Uwielbiam Cię! Nie poddawaj się!

  • mał go
    20 stycznia 2016 at 22:22

    Krótko i na temat. Kwestia kasy. Jakby promowanie kp miało taki budżet jak promowanie mm to by sytuacja inaczej wyglądała. Od wiedzy. Przez wsparcie medyczne. Po doraźna pomoc. Po paru latach porządnej kampanii i zmian w systemie procenty byłyby inne. Matek które nie chcą karmić piersią jest mniej niz tych którym się nie udało. Takie mam odczucia.

  • M.
    20 stycznia 2016 at 22:21

    To sa.ciagle dobre osiagi. W Irlandii siec LLL jest dobrze rozbudowana, pomocy jest duzo itd a karmi duzo, duzo mniej kobiet. Polki w Irl przynajmniej zawyzaja statystyke tych, ktore po porodzie chociaz probuja

  • Agnieszka
    20 stycznia 2016 at 22:18

    Dzisiaj na własnej skórze doświadczyłam tego, co do tej pory tylko mogłam przeczytać w komentarzach na Twoim blogu. Mój ginekolog powiedział: proszę się nie wygłupiać, odstawić dziecko, związać się i przestać w końcu karmić. Co Pani myśli, że daje jeszcze temu dziecku (11 lutego córka skończy roczek)? Przeraziłam się i wiem, że już nie pójdę do tego lekarza, chociaż ciążę prowadził bez zarzutu. Na szczęście zajrzałam tutaj i wrócił mi spokój. Niech te absurdy napełniają nas wszystkie siłą, spokojem i przekonaniem, że robimy to dobrze. Droga Agato, dziękuję i trzymam kciuki za powrót weny.

  • Paula
    20 stycznia 2016 at 22:18

    moim celem bylo karmic 3 miesiace, dopoki nie trafilam na Twojego bloga 🙂 karmię juz 9 miesiac 🙂 dziekuje i pozdrawiam

    • Hafija
      20 stycznia 2016 at 22:27

      Miałam karmić 6 miesięcy i pamiętam, że trafiłam na JEDEN wpis o tym , że powinno się pół roku karmić WYŁĄCZNIE a nie TYLKO

  • Ewa
    20 stycznia 2016 at 22:16

    Niestety zgadzam się z Tobą. Niewiedza czy wręcz głupia na temat karmienia piersią otacza mnie i otaczala od samego początku mojej drogi mlecznej. Przez porodem i zaraz po urodzeniu dziecka nie miałam o karmieniu piersią bladego pojęcia. Zero wiedzy. Zero wsparcia. Juz w szpitalu Położna nakarmila córkę mm i za wszelką cenę chciała to zrobić po raz kolejny. Mama, babcie, ciocie od początku 'zalecaly ’ butelkę. Ale moja kobieca intuicja i instynkt rodzicielski nie pozwalały mi podać dziecku butli po raz drugi. Zaczęłam szukać, czytać i myśleć. I znalazłam Ciebie. I Ty zawsze rozwiewasz moje wątpliwości i to Ty jesteś moim wsparcie, to Ty motywujesz. A ja niosą dobre wieści w świat i uświadamiam mamę, babcie i ciocie jak bardzo się mylą mówiąc, że w piersiach mam wodę:-) karmię juz dwudziesty miesiąc i nawet nie myślę, żeby przestać. Dziękuję 🙂

  • Marta
    20 stycznia 2016 at 22:16

    Jest dla kogo pisać 🙂 ja Ci dziękuję, czytałam bloga przed urodzeniem synka, przeczytałam też książkę po prostu piersia. Dzięki temu byłam pewniejsza siebie w walce z poloznymi które już od pierwszego dnia próbowały namówić mnie na mm, nawet kłamstwem odnośnie wagi dziecka. Wtedy powtarzalam sobie jedno słowo które podtrzymywywalo mnie przy moich decyzjach i działaniach: hafija. Dziękuję 🙂

  • Alicja
    20 stycznia 2016 at 22:15

    Obecnie jestem na końcówce drugiej ciąży. Syna karmiłam do 9 miesiąca, sam się odstawil wiec go nie zmuszalam. Mega piorytetem było dla mnie karmienie. Dałam rade. Super wygoda bez tych mieszanek. Karmiłam 4 miesiące jedna piersią i jak mnie starszono obie są równe do tej pory . Mam pytanie, bo rodzę za chwile. Jak uniknąć dokarmianie w szpitalu? Będę miała cesarskie cięcie i niestety nie będę w stanie dać sobie rady w noc z maleństwem. Obawiam się… nie ja jestem pewna że będą moja córkę w nocy dokarmiać. Strasznie tego nie chce. Czy my „mamy ” mamy coś do powiedzenia.?

    • A.
      20 stycznia 2016 at 22:37

      ja miała cesarkę, z opowieści i porównań wiem,że ją ciężko i boleśnie zniosłam,ale szczerze mówiąć w ogóle się nie zastanawiałam nad „problemem” karmienia. Kazali mi leżeć bez ruchu przez chyba 8 godzin w tym czasie przystawili mi po prostu Małą do piersi, że położna nie miała czasu bądź nie wiem czego tam, powiedziała mężowi,żeby Ją podtrzymywał. Popłakiwała ,ale próbowaliśmy, chcieli dokarmić to spokojnie prosiłam o kolejną szansę. W drugiej dobie Mała dużo płakała, też chcieli dokarmić, dalej spokojnie prosiłam o następną szansę, mimo, że mąż już zwątpił. Jeszcze nigdy nie dostała mm, była maleńkim noworodkiem (38tc i 2dni) obecnie ma 7miesięcy i waży prawie 9kg 🙂 ciągle na cycu od miesiąca coś tam próbujemy. Dajcie sobie szansę, 3mam kciuki :*

    • Lorien
      20 stycznia 2016 at 23:24

      Alicjo, możesz nie wyrazić zgody na m.

    • asia
      21 stycznia 2016 at 00:09

      Ja miałam cesarkę, pierwsza noc jest najgorsza bo boli rana i trzeba leżeć przynajmniej ja musiałam. położne chciały zabrać małą, abym mogla odpocząć, nie zgodziłam się i powiedziałam ze chcę ja karmić tylko piersią, i tak z córką lezalysmy razem a polozne przychodzily w nocy pomóc, moze nie do końca zadowolone ze jest robota. Pamiętaj zawsze możesz sie nie zgodzić na dokarmianie mieszanką

    • dorota
      21 stycznia 2016 at 08:42

      W niektorych szpitalach mozna wykupic „cegielke” tzn. Bedziesz miala polozna na wylacznosc. Bedzie CI podawac dziecko do kazdego karmienia I pomagac. We Wroclawiu jest taka opcja.

  • A.
    20 stycznia 2016 at 22:13

    Przykro to czytać,ale to jest super-prawdziwe. Jestem mamą od 7miesięcy i w naprawdę bliskim mi otoczeniu słyszałam już większość spraw,które powyżej poruszyłaś. Niestety wiele z nich bierze się np. z „profesjonalnych” i nie-taniach szkół rodzenia i mamy z wiedzą od nich są już najmądrzejsze, czasem płakać mi się chce jak to słyszę. Poza tym młode mamy często nie chcą lub nie potrafią zrezygnować z dotychczasowego życia czy też boją się, że zostaną zaszlufladkowane jako „matki polki”, wolą podać mieszankę i pokazać wszystkim, że się da! Nie ukrywam, że czuję się często w tych dyskusjach zagubiona i niekiedy mam wrażenie, że to ja „wymyślam”. Ściskam, pozdrawiam i dziękuję, że jesteś.

    • dorota
      21 stycznia 2016 at 08:38

      Jestem „matka polka” karmie juz siodmy miesiac I wrocilam do pracy po szesciu miesiacach.
      Bede karmic poki Jagoda nie powie ” mama ja juz nie chec”.
      Najwazniejsze jest wsparcie bliskich, Bo wiadomo, na poczatku nie jest latwo. Dla mnie wzorem jest tesciowa ktora karmila siostre Meza 18 miesiecy. Cos pieknego ?

  • Olga
    20 stycznia 2016 at 22:13

    Jestem w grupie wsparcia dla mam karmiących piersią. I mam odczucia zupełne identyczne z Twoimi. Jak czytam kolejny post, o tym, że neonatolog, pediatra, położna środowiskowa zamiast być wsparciem i walczyć o każdy miesiąc karmienia piersią są przyczyną tego, że matka zamierza przejść na mm to mi ręce mi opadają. Ostatnie kwiatki z naszej grupy to pediatra, która u 4-miesięcznego dziecka stwierdziła nadwagę (sic!) i w dzień kazała odstawiać, a w nocy karmić nie za dużo, tak dla podtrzymania laktacji. Normą jest dokarmianie mieszanką w ciągu trzech dób po porodzie, niezgoda powoduje, że matka jest traktowana jak wariatka, niemalże jak zagrożenie dla życia dziecka, które postanowiła zagłodzić karmiąc tylko piersią. Ja sama doświadczyłam komentarza neonatolog, gdy poskarżyłam się, ze dość trudno podawać łyżeczką rozdrobnioną tabletkę tygodniowemu dziecku – „No tak, bo pani niestety piersią karmi”. Mam wrażenie, że rozbijamy się o ścianę.

  • Mama Lili
    20 stycznia 2016 at 22:12

    Przykre to że na tych modnych szkołach rodzenia nawet mówią takie bzdury. Zawsze jest jakiś sponsor mm. Niestety matki w dobie Internetu siedzą na stronach i przez pół ciąży czytają jaki wózek kupić i jakie kosmetyki A o karmieniu w ogóle. O tym się powinno mówić głośniej. Ale cóż sama należę do osi które same się musialy dostudiowac w kwestii kp nikt z lekarzy ani znajomych mi nie polecił kp nie było w ogóle tematu w czasie ciąży.

    • Hafija
      20 stycznia 2016 at 22:28

      Jakich modnych?

    • Justyna St
      20 stycznia 2016 at 22:29

      No teraz taka moda, każdy chodzi do szkoły rodzenia. W tym sensie

    • Hafija
      20 stycznia 2016 at 22:44

      Aaaaa, myslałam, że są jakieś modne ;P

    • monika
      21 stycznia 2016 at 13:57

      Mi ta moda na szkole rodzenia bardzo pomogla w kp,zajecia z doradca lakt.i obszerna biblioteczka na ten temat-wlasnie dla uczestnikow. nikt wczesniej,ani pozniej nie dal mi takiej wiary w to,ze sie uda 🙂 takze nie generalizowalabym… karmie dopiero 5mies. i 1tydz. ale wiem,ze nie spoczne 😉 w chwilach kryzysu (laktacyjnego i psychicznego-kiedy slysze glupoty o kp) zagladam tu,i wszystkim swiezo upieczonym mamom podsylam link 🙂 prosze o wiecej! to bardzo potrzebne-coraz wiekszej rzeszy mam kp!

  • Natalia 29
    20 stycznia 2016 at 22:12

    Ja uważam że trzeba mieć dużo szczęścia żeby karmić, trafia na osoby które potrafią wesprzeć 🙂 sama po cc pokarm przyszedł dopiero w 3 dobie(jak ktoś dzwonił na drugi dzień i pytał czy już karmię dostawałam szału !) więc Młode początkowo było ma butli ale na szczęście cyca też chciała 🙂 potem wyjście do domu nawał pokarmu i cudowna położna która uratowała mi laktacje :-)no i teściowa cały czas mnie wspierała 🙂 a dalej już z górki , dziś to już 10 ty miesięc naszej mlecznej drogi 🙂

  • Ewelina
    20 stycznia 2016 at 22:09

    Dzięki Tobie, jak mój Jaś miał 4 miesiące nie poddałam się. Karmię do dziś, a to już prawie 18 miesiąc 🙂

  • Novincza
    20 stycznia 2016 at 22:09

    Leżę z dzieckiem w szpitalu. Dziecko 19mcy. „Taka duza a ciagnie cyca” slyszalam sto razy od pielegniarek z oddziału dzieciecego. Mlenio jest robione na życzenie. Prawie żadna dziewczyna nie karmi piersią. Karmię dziecko na niewygodnym, drewnianym krześle – takim jak w szkole – bez podłokietników. Sala to klitka 2×2 -wszędzie dookoła okna, każdy się gapi. W nocy rozkladam brudny wąski materac, z którego karmione dziecko sie zsuwa, albo jest przy brudnej, zimnej ścianie. Broń buk zostawić materac na ziemi dluzej niz do 7:00! Płacę za niego 5zl za dobę. Mogłabym opowiadac i opowiadac. Karmię te 19mcy po czesci zainspirowana twoim blogiem. Walcz, a kiedy bedziesz potrzebowala armii, zadmij w rog, a przybędę. 😉

  • Gosiaqi
    20 stycznia 2016 at 22:05

    Ale na całe szczęście w morzu absurdu w internecie jest Twój blog, który zawiera rzetelne i przydatne informacje. Nie poddawaj się i rób swoje, napewno jest wiele kobiet takich jak ja, które trafiły tu przypadkiem i odnalazły wiele odpowiedzi na nurtujące je pytania i wątpliwości w zakresie karmienia piersią. A jeśli ktoś wierzy w to, że mleko matki jest trujące to jest po prostu głupi, a na głupotę nie ma lekarstwa. Pozdrawiam Cie serdecznie i życzę wytrwałości. Młoda Mama karmiąca swojego syna piersią od 6 msc i 13 dni 🙂

  • coverbaby
    20 stycznia 2016 at 22:01

    Na szczęście jesteś Ty dobra kobieto 🙂 głos rozsądku w jak to ładnie napisałaś krainie absurdu. Karmilam syna piersią trzy lata i co ciekawe (i przerażające) 90% moich koleżanek twierdziło że -cytuję – to obrzydliwe, szkodzę dziecku, zaburzam go seksualnie, to chore, to okropne poświęcenie, moje mleko nic mu nie daje a tak właściwie to szkodzi. Nawet pediatra mojego syna upierał się że karmi się max rok. Nie dłużej. Więc faktycznie. Dla mnie dyskusje na temat karmienia w miejscach publicznych czy też ostatnich rewelacji w krążących w sieci są żenujące…

  • Alicja Janosz
    20 stycznia 2016 at 22:00

    Kochana, to co robisz może nie zmienia świadomości ogółu i nie jest jakieś super hiper spektakularne i nośne w mediach, ale… Ratujesz pojedyńcze, przerażone matki, które chcą kp i starają się, ale nieraz walczą, wątpią, gubią się. I wiem to na pewno, bo jestem jedną z nich. Jesteś dla mnie autorytetem. Nie wiesz o tym, ale głównie dzięki Tobie karmię Tymka już 16 miesiąc. Dzięki Tobie byłam w stanie pomóc moim dwum koleżankom, które zostały mamami i które zaraziłam moją ukochaną Hafiją. Obie karmią swoje maluszki mimo problemów, jakie miały po drodze, a wiedzę o kp niosą dalej. Wierzę, że to czasem wygląda jak Syzyfowa praca i ręce opadają, ale… Ja Cię chętnie potrzymam za te ręce, aż odzyskasz siły i zawyjesz „Mam tę moc” 😉 Poza tym, weź nie pier… Wyśpij się i działaj dalej kobieto, bo jestes wielka!!! 🙂 :*

  • MegiW
    20 stycznia 2016 at 21:59

    Niestety tak jest… znajoma w drugiej dobie po porodzie naturalnym stwierdziła że nie ma pokarmu i już w szpitalu dokarmiala sztucznie, w domu to już w ogóle…… aż szkoda dziecka,co za głupota…..

    Ps.synka karmiłam 2 lata bez tygodnia.
    Córeczkę karmię obecnie prawie 5 miesięcy,i też chce dwa lata: ))

    Ps.2 jestem po dwóch cesarkach

  • Justyna St
    20 stycznia 2016 at 21:59

    Jestem świadoma tego co się dzieje. Karmie 18m-cy i zamierzam do samoodstawienia. Jeszcze nie trafiłam na lekarza popierajacego długie karmienie. Co chwilę słyszę bzdury typu „a co jak mleko się Pani skończy?” „Te mleko jest już niewystarczające” „to mleko już nie ma wartości, jedynie piersi działaja kojąco jako Przytulanka” od lekarzy pediatrow to słyszę! Nie chce mi się dyskutować… bo świata nie zbawie. Daje dziecku to co mogę dac najlepszego i tego się trzymam. Daje wsparcie znajomym kobietom które zaczynają kp i tyle. Reszta mnie nie obchodzi. Bo to jak grochem o ścianę. Taki chory kraj.
    Moje zdrowo rozwijające się, pełne energii, z dobrymi wynikami, przyrostami wagi jest tylko na piersi 18m-cy mało je innych pokarmów A ktoś po studiach medycznyc będzie mi wmawiać ze w cycach mam wodę? Tylko trysnac takiemu między oczy i niech się idzie dostudiowac z laktacji. Dziękuję do widzenia

    • Anka
      20 stycznia 2016 at 22:31

      Hahaha dobre ☺ Trysnac między oczy ?

  • Mama wykarmionego 27 mcy syna ;-)
    20 stycznia 2016 at 21:53

    Kobiety nie karmią bo nie chcą.. Niestety. Sama w moim najbliższym otoczeniu mam 3 bliskie mamy które wspierałam dawałam rady i motywowalam. Niestety wszystkie nie karmily dłużej niż jakiś miesiąc. Powielanie bzdur bo pediatra powiedział bo mi nic nie leci bo się nie najada. W du… ie to miałam stwierdziłam że ja bardziej chce niż one bo skoro chce karmić to sama szukam pomocy a nie ja odrzucam smutna prawda

    • JUK
      22 stycznia 2016 at 21:13

      Karmię już prawie dwa lata, kiedy musiałam wrócić do pracy i martwiłam się o KP, dzięki Tobie (Twoim postom) uwierzyłam, że się uda i jest super i pewnie z synem pobijemy jakiś rekord.
      Wśród koleżanek tylko dwie były równie zdecydowane.
      Reszta w pierwszych tygodniach przeszła na mm, bo zwyczajnie nie chciała, a nie że nie miała wsparcia, mleka itd, mamy są różne:-(

  • Sylwia
    20 stycznia 2016 at 21:52

    Dzięki Tobie karmię już 11miesiąc w tym 6 wyłącznego a myślałam że do 3 nie dociągnę a jak dociągnę jakimś cudem to czym prędzej rozszerzam dietę małej… Agato, Ty ten pęknięty bęben naprawiasz by znowu można było na nim grać… 😉

  • ania
    20 stycznia 2016 at 21:51

    Hafijo!!!!!!!!!!!!!!Nie załamuj się proszę! dzięki Tobie wiele dzieci jest zdrowych bo pomogłaś ich mamom!!!!!!!!!!!!!!!!!! gdyby nie Ty to byśmy całkiem dały się omamić internetowym bzdurom czy koleżankom !!!!!!!!!! 10 procent to jest jakaś nadzieja. wiem,że to mało ,ale wiem też ,że będzie więcej. Masz takie grono kobiet które Cię uwielbiają , powiedz tylko jak możemy pomóc a na pewno się uda poprawić wyniki. Nie demotywuj się !!!!!!!!!!!!!!!!!

  • ami
    20 stycznia 2016 at 21:48

    Edit: mialo byc oczywiscie 'dzieki postom Hafija i mataja’!

  • tyszka
    20 stycznia 2016 at 21:46

    Kochana pisz, bo mimo wszystko pomagasz wielu osobom,
    Ja dzięki Twoim radom i cennym informacjom z bloga karmie mojego synka z 34tc 🙂
    Ma 7,5 miesiąca i nadal jest tylko na piersi. Wasza Fundacja musi przynieść jakieś skutki, głęboko w to wierzę 🙂

  • ami
    20 stycznia 2016 at 21:43

    Moze to nic wielkiego-jednostka. Ale ja wlasnie dzieki Waszym postom i Hafija jeszcze bardziej uswiadomilam sobie jak wazne jest karmienie piersia i ide w zaparte min do ukonczenia 1 r.z. mojego dziecka (bez zadnych dopajaczy, zapychaczy i wszelkich innych pseudo zastepnikow mleka mamy). Ufam, ze takich jednostek jak ja, ktore Was czytaja jest wiecej i ze ten przerazajacy trend sie odwroci!

  • salusiowa
    20 stycznia 2016 at 21:43

    Ja przy 1 ciazy karmiłam krótko.. bardzo krótko. Niby po cesarce mi tak pokarm szybko znikł. .
    Teraz jestem w ciąży i wierzę, że będzie inaczej! Doszkalam się w tym temacie i dużo czytam.. jestem za!

  • Lidka
    20 stycznia 2016 at 21:42

    Ale gdzie szukać pomocy jak nawet w poradniach laktacyjnych jej nie można otrzymać?! Jestem teraz w trzeciej ciąży i już sie boję karmienia. Dwa poprzednie razy to porażka. Zwłaszcza za pierwszym razem. Poranione brodawki, dokarmianie mm, bo tak kazali w szpitalu. Potem już równia pochyla i w piątym miesiącu karmienia się poddałam. Teraz laryngolog i logopeda zalecili podciąć wędzidełko u mojego już prawie pięcioletniego syna. Nikt tego wczesniej nie zauważył, a może dzięki temu karmiłabym dłużej i nie sprawiałoby mi to takiego cierpienia? Chodziłam po rożnych poradniach laktacyjnych w Warszawie i wypożyczyłam te wypasione laktatory. I co? D*pa!

  • bu
    20 stycznia 2016 at 21:42

    Eeeej. Takie zmiany idą oddolnie. I zaczynają się od niewielu. A potem idą, jak lawina. Karmię trzylatka i trzytygodniowca. Cała ciąża i teraz tandem. Trąbię o tym w przychodni, szpitalu i warzywniaku (dosłownie). Pomagam koleżankom, jeśli tylko chcą, a jeśli nie chcą, to chociaż trochę potruję. Przed ciążą o karmieniu piersią wiedziałam tyle, że chcę, bo nie chce mi się butelek wyparzać. A ostatnio w kolejce do ginekologa wciskałam pannie w ciąży pracę zbiorową o mleku kobiecym, bo pierwszego syna karmiła tylko osiem miesięcy i ginekolog jej kazał odstawić. Ten duch bojowy i wiedza spłynęły na mnie tylko z dwóch źródeł: forum dkp i TY.

    Na pewno nie jestem jedyna. Będzie nas coraz więcej i będziemy coraz odważniej mówić.

    Więc.

    Całkiem dobry ten bęben:)

  • Kate
    20 stycznia 2016 at 21:41

    Na szczęście na forach coraz więcej Mam pisze do siebie „w razie kłopotu wejdź na Hafiję” 🙂
    Niestety nie sposób się nie zgodzić i nie wściekać razem z Tobà, moj Syn ma 8 mc i dopiero z perspektywy czasu przeanalizowałam, że u nas sytuacja też była kulawa z karmieniem lub raczej doradztwem laktacyjnym. W szpitalu nikt mi nie pokazal jak przystawić malucha do piersi, a nawet jeśli pojawila się jakaś pani położna to tylko nakrzyczala na dziewczynę obok, że po porodzie zasnęła a nie patrzy jak ona pokazuje! Za to dostaliśmy mleczko w buteleczce do karmienia od razu do koszyka i na wychodne do domu też.
    Myślę, że gdyby nie upór mojego Syna i po trochu mój oraz instynkt, ktoremu całkowicie zawierzyłam, to za długo by nasza droga kp nie potrwała.

    A co do kwestii karmienia w miejscach publicznych, jest to na prawdę absurdalna debata 🙂

  • m
    20 stycznia 2016 at 21:38

    Karmienie piersią jest dla mnie najlepszym i najtrudniejszym doświadczeniem. Pięknym i wymagającym wiedzy, wsparcia od pierwszego przystawienia do piersi. W szpitalu po porodzie matka jest na innej planecie, bardzo łatwo ulega namowie na mm, bo tak każą, dziecko ma przybierać… Ja także doświadczyłam terroru wagowego. Ale po powrocie do domu Zaczęłam szukać artykułów w gazetach, internecie, miałam milion pytań i wątpliwości, rozmowa z położna nie wystarczala. Na szczęście zaufalam sobie, swojemu instynktowi. Na szczęście trafiłam do Ciebie… Nie wolno się poddawac. Żałuję, że nie mogę zostać doradcą laktacyjnym. Pozdrawiam.

    • Bzyczek
      20 stycznia 2016 at 22:32

      Ja w pierwszych godzinach po porodzie miałam świetna opiekę jeśli chodzi o kp,przy każdym kp była przy mnie położna która sprawdzała czy napewno dobrze przystawiam mała.
      Wyszlysmy ze szpitala i wszystko było ok,po kilku domach od porodu wrocilysmy do szpitala z zoltaczka i pierwsze co usłyszałam „czy karmi pani piersia” mowie ze tak a kobieta zaczęła się na mnie wydzierac bo dziecko straciło na wadze i to jest moja wina bo mam za mało pokarmu bądź mało wartościowy !
      Byłam zrezygnowana,dostałam depresji,odechciało mi się kp bo przecież wmowiono mi ze glodze własne dziecko.
      Ale nie poddałam się i tak kp przez 7 miesięcy 😉

    • Asia
      20 stycznia 2016 at 22:45

      I ja dołączam do wielkiego DZIĘKUJĘ za Twoja prace i rady. Moja przygoda z karmieniem niestety nie zaczęła się dobrze – córeczka straciła na wadze książkowe 10% i pediatra w szpitalu kazał dokarmiać. Szpital nastawiony podobno mocno na promocję karmienia piersią… Ja byłam po trudnym porodzie, zakończonym cc, wiec hormonu szalały i mimo, że wcześniej bardzo chciałam kp to oczywiście zgodziłam się na dokarmianie – wszystko przecież dla dobra dziecka, a skoro mówią, że trzeba to trzeba… Płakałam, karmiłam piersią, a potem mm. Na szczęście w domu już na spokojnie czytałam i czytałam (Twojego bloga przede wszystkim) i walczyłam. Spotkałam się z trzema doradcami laktacyjnymi, niegdy nie podałam butelki bez wcześniejszej godziny na piersi i starałam się dawać minimalne ilości mm. I udało się 🙂 Po półtora miesiącu walki teraz karmię juz tylko piersią, a moje dziecko jest w 75 centylu 🙂 Dziękuję za to, że nie zwatpilam w siebie i w moja córeczkę. Wiem, że wielu kobietom w podobnej sytuacji nie udało się przejść tylko na kp – to bardzo trudne, dlatego uważam, że w szpitalach lekarze nie powinni tak łatwo aplikować mm jako rozwiązania spadku wagi dziecka po porodzie. A Tobie życzę woli walki 🙂 Dziękuję 🙂

  • Magda
    20 stycznia 2016 at 21:37

    Własnie dlatego po prostu musisz to robić. Jesteś skazana niesc ten laktacyjny kaganek 🙂 ja i moja córeczka dziekujemy ( w duzej mierze dzieki Tobie zaczynamy 8 miesia tej przygody, a łatwo nie było) Uściski.

  • Magda
    20 stycznia 2016 at 21:36

    Jestem promilem 😀
    Buzka Hafciu :*

    • efek
      22 stycznia 2016 at 14:50

      Też jestem promilem 🙂 To się nadaje jako tekst na koszulkę 😀

      A poważnie – dzięki Tobie Hafija wiele kobiet ma wsparcie i wiedzę o kp. Fakt, że Polski system edukacji i zdrowotny jest niesamowicie kulawy, dotyczy to każdego niemal tematu, również karmienia piersią. Cenne są wszelkie „oddolne” inicjatywy, bo im dłużej jest mi dane żyć w Polsce tym bardziej widzę, że jak sam o siebie nie zadbasz, to niewiele będziesz mieć/wiedzieć. Domyślam się, że ciężko jest walczyć z bredniami typu – w mleku matki są toksyny. To takie durne, takie chwytliwe, tak dobrze się klika…. Jak to przeczytałam to mnie zmroziło i pomyślałam sobie – na pewno temat zrobi furorę. I już sobie wyobrażałam te nieprzekonane do kp młode mamy, które zobaczywszy nagłówek analizują co zjadły i z trwogą patrzą na własne NATURALNE mleko. I podają chemiczną, sproszkowaną mieszankę przerobionego mleka krowy, syntetyzowanych w laboratorium białek, witamin, mikroelementów. Witki opadają. Ktoś chce zrobić szał publikując bulwersujący temat i nawet nie pomyśli ile złej roboty wykona. A w Polsce jest tak krucho z kp…

      Trzymam kciuki, przesyłam dobre fluidy i życzę znalezienia silnej motywacji.
      Ewa

  • Agnieszka
    20 stycznia 2016 at 21:34

    Gdyby nie moja teściowa, która stała nade mną i gdakała 'nie masz pokarmu, daj mieszankę’, pewnie byłabym tą jedną z nielicznych matek, które karmią wyłącznie piersią aż do 6 miesiąca.

    Jestem wdzięczna – zarówno dziewczynom z Mataji, jak i Tobie, jako autorce tego bloga – że na tyle motywujecie, że z małymi upadkami, ale do dziś karmię (mały ma niecałe 9 miesięcy). Nie znoszę tego robić, ale wiem, że to jest najlepsze, co mogę dać mojemu Michałowi.

    A że inni będą gadać głupoty – to cóż… Na szczęście są osoby, które propagują karmienie i nie zastanawiają się, czy karmić publicznie czy nie 😉

  • Monika
    20 stycznia 2016 at 21:24

    Nie poddawaj się. Dzięki Tobie karmię dziecko będąc w ciąży i pokonałam wiele wyzwań związanych z kp, dzięki temu, że mogłam przeczytać, że inne mamy karmiące mają podobnie. Pisz nie dla tych, którzy i tak nie chcą czytać, bo przyświeca im myśl, że wiedzą lepiej. Pisz dla takich mam jak ja. Jestem w 16 tygodniu ciąży i kp od 15 miesięcy dzięki Tobie.

    • Justyna St
      20 stycznia 2016 at 22:04

      Jeśli nie obchodzi Cię los innych dzieci. To zajmij się swoim dzieckiem i nie wypisuj bzdur na stronie promującej kp Żegnam. Żenada na wysokim poziomie.

    • Hafija
      20 stycznia 2016 at 22:29

      Nie wiem co to za komentarz ale ciekawe że w ogóle tu nie pasuje 😛

    • maria
      20 stycznia 2016 at 22:56

      to chyba miało być do komentarza wyżej 😉

    • Julia
      20 stycznia 2016 at 23:04

      ja karmię dzięki pielęgniarce laktacyjnej przyprowadzonej przez teściową bo z mojej strony rodziny nie było nikogo obytego z tematem (wszyscy mm) ale kontynuuję (10 mc) i kontynuować będę (chcialabym ominąć etap mm) dzięki Pani. dzięki Pani też chodzę do dentysty w trakcie karmienia i propaguję delikatnie kp mojej przyjaciółce która podobnie jak ja nie ma żadnego wsparcia w temacie przyszłego karmienia.

      dziękuję Pani, proszę nie przestawać

  • Franka
    20 stycznia 2016 at 21:19

    A może porostu kobiety nie chcą karmić piersią bo sięnw tym poprostu nie czują dobrze… ? Kto chce karmić, karmi i jestem oewna, że szuka słucha ludzi mających wiedzę na ten temat.
    Kto nie chce nie karmi…a tu taki stres z powodu karmienia piersią?
    Naprawdę nie ma na świecie /w Polsce większej bolączki niż ta czy czyjeś dziecko pije mleko matki, krowy czy też modyfikowane?

    • Dede
      20 stycznia 2016 at 22:02

      Ty tak na serio czy jaja se robisz??? Siedzisz na jakimś mamowym forum? Wczoraj na spółkę z dziewczyną której nie znam pomoglysmy innej której tez nie znamy w dalszym kp bo myślała ze dziecko się nie najada a takich wpisów jest do najmniej kilka tygodniowo

    • Hania
      21 stycznia 2016 at 08:22

      Genialne! Słuchaj, ponoc jakiś bardzo, bardzo wysoki odsetek Europejczyków w ogóle nie potrafi prawidłowo oddychać! To jest niezły pomysł na biznes z tym respiratorem. A w związku z tym ze taki problem stanowi zróżnicowana dieta, wprowadźmy żywienie pozaustrojowe! Ha!

    • Mila
      21 stycznia 2016 at 18:22

      Podoba mi sie 🙂

    • Ola Nie
      20 stycznia 2016 at 22:24

      Owszem jest niemała grupa takich mam. I tym gorzej. Bo co takiego się na tym świecie dzieje, że kobiety nie czują się dobrze w czymś, co jest fizjologiczne, do czego zostały biologicznie przystosowane…? Nie czuję się dobrze w oddychaniu, kupię sobie respirator…

    • Julia
      20 stycznia 2016 at 23:06

      pieknie podsumowane

    • magda wó-ry
      20 stycznia 2016 at 22:54

      trzeba być na serio POŁAMANYM UMYSŁOWO, żeby nie czuć się dobrze przy kp, kobieta- matka tak jest „skonstruowana”, że naturalną sprawą jest kp, a jakiej kwestii matki „po prostu nie czują dobrze” przy kp bo chyba nie rozumiem?? Autorka tekstu ma racje to SYSTEM edukacji, a właściwie jego brak jest winien obecnej sytuacji kp, ciemnogród i zaściankowość, położne zamiast wspierać młode mamy podstawiają im mieszanki, zastraszają, ogłupiają, wielkie tępe panie medyczki, położne- trąby. Mało jest tych, które potrafią wesprzeć i pomóc przy karmieniu. KAŻDY myśli, ze kp to fiu bździu i zastanawia się kp w publicznym miejscu czy nie, a problemem często jest samo rozpoczęcie kp, życze powodzenia i wytrwałości autorce oraz wszystkim MĄDRYM MAMOM KP, kp to najlepsze co dajecie swoim dzieciaczkom! BRAWA dla Was

    • Hafija
      20 stycznia 2016 at 23:16

      Nie jest to prawdą, poczytaj chociażby o D-mer.

    • też Magda
      21 stycznia 2016 at 11:52

      Nie lubię agresji w wypowiedziach w sieci ale Twój post zdżaźnił mnie tak, że nie powstrzymam się i odpiszę agresywnie. Sama jesteś „połamana umysłowo” Oceniasz matki swoją miarą , nie biorąc pod uwagę całokształtu który doprowadza do tego , że zamiast kp wybierają mieszankę. Ja od początku ciąży bałam się karmienia piersią jak cholera. Nie lubię jak ktoś dotyka moich piersi – bez względu na to czy to mój mąż czy moje wtedy jeszcze nienarodzone dziecko. Bałam się, że tylko z tego błachego powodu odczuje do niego niechęć. Ale moje nie lubię to pryszcz w porównaniu z rzeczywistością, która przyszła. Postanowiłam, że mimo niechęci spróbuję karmić bo to najzdrowsza najtańsza i najbardziej ekologiczna rzecz jaką mogę zaoferować córce. Ale nie spodziewałam się że to będzie na początku tak nieprzyjemne i bolesne. Do dziś jak mąż tylko próbuje mnie dotknąć w okolicach sutków budzi się we mnie agresja bo sutki nadal mam obolałe mimo że karmię ponad 2 miesiące. Ale karmię i karmić będę bo psychę mam silną. Ale nie każda mama ją ma. Jak przychodzi ból, trud karmienia bo dzieci bywają różne , do tego baby blues lub nie daj boże poporodowa depresja to pierwsze co przychodzi do głoy mamie to dać mieszankę- dla świętego spokoju.Dziecię od niej nie umrze a mama będzie miała święty spokój , z powortem własne nieobolałe cycki i nie będzie uwiązania bo dziecko może nakarmić każdy. Mieszanka jest prostym rozwiązaniem. Ludzie lubią proste rozwiązania, a karmienie piersią NIE JEST ŁATWE!! I żadna szkoła rodzenia do tego nie przygotowuje. Do teraz ogarnia mnie furia jak ktoś ( a w większości są to osoby które w życiu nie karmiły) wypowiada się, że przecież lepiej karmić piersią bo wyciągasz cycka i gotowe. Bzdura i tyle. Łatwa jest mieszanka.

    • też Magda
      21 stycznia 2016 at 12:21

      I jeszcze dodam bo mnie ciągle roznosi!!. Nie po to młode matki wchodzą na blogi typu Hafija w poszukiwaniu pomocy i wsparcia żeby im jakieś przemądrzałe panny wciskały że przez inny wybór są „połamane umysłowo”. To miejsce gdzie szuka się wsparcia. Po Twojej wypowiedzi najprościej zamknąć stronę żeby nawiedzonych z „matką boską karmiącą” nad łóżeczkiem nie czytać. Wspieraj , uświadamiaj , dodawaj otuchy, ale nie oceniaj bo nie masz do tego żadnego prawa!!

    • Matka Prezesa
      21 stycznia 2016 at 07:25

      Droga Magdaleno, na swojej drodze spotkałam wystarczająco dużo kobiet, by stwierdzić, że głównym problemem jest brak wiedzy, elementarnej na temat karmienia piersią, a nie jak to brzydko nazywasz „POŁAMANIE UMYSŁOWE”. Czy przyjmujesz ten fakt do wiadomości, czy też nie, kobiety mają pełne prawo NIE karmić piersią i nie muszą się z tego nikomu tłumaczyć. Na wielokrotne pytania, czy karmię, miałam ochotę odpowiadać, że głodzę. Niektóre kobiety nie czują się dobrze z kp. Ja np. bałam się karmić dziecko piersią, bo nsprostowsprostował ,że problemy z jelitami (omawiany tu często NEC) to wynik mieszanki, a nie mojego mleka. 🙂 Już pomijam, że przechodziłam typowy baby blues, lub deprechę jak kto woli i karmić nie chciałam, co pogorszyło opłakaną sytuację. 🙂

    • Matka Prezesa
      21 stycznia 2016 at 16:05

      ” bo nsprostowsprostował” – mogłaś Agato poprawić. 😀 Teraz widzę, że mój telefon jest złyyyy.
      Powinno tam być „nikt nie sprostował” a wyszła jakaś kupa.

    • Hafija
      21 stycznia 2016 at 22:27

      Blech sorki 🙂

    • Ona_28
      21 stycznia 2016 at 08:30

      Połamanym umysłowo?! Ogarnij się i nie obrażaj innych ludzi.

    • Nessie
      21 stycznia 2016 at 12:18

      Połamanym umysłowo? Myślę, że trzeba być połamanym umysłowo by z takim lekceważeniem by nie powiedzieć pogardą wypowiadac się o kobietach, które nie chcą karmić piersią bo jest to dla nich mocno niekomfortowe. Nie musisz rozumieć, ale nie możesz gardzić.

    • Zuzanna
      20 stycznia 2016 at 23:03

      Wiesz, ja też jak wsiadłam do samochodu pierwszy, drugi i dziesiąty raz, to nie czułam się w nim dobrze. Podobnie miałam z karmieniem piersią, 2 pierwsze miesiące to była jakaś masakra, ale przetrwałam bo miałam wsparcie męża i szukałam wiedzy. To nie jest w większości kwestia tego, że kobiety nie chcą, tylko mało kto pomaga im zrozumieć, że mimo problemów, mimo tego, że w to nie wierzą dadzą radę. Tak więc Hafija, wielkie dzięki! Między innymi dzięki Tobie przetrwałam.

    • Monica
      25 stycznia 2016 at 21:46

      Jakoś dałam radę w końcu karmić piersią, myślicie, że z samochodem też dam radę ;))???

    • JUSTYNA
      21 stycznia 2016 at 10:19

      skoro decydujesz sie mieć dziecko, to chcesz dla niego wszystko co najlepsze, więc jak mozesz pisać, że niektóre kobiety nie czują sie dobrze z karmieniem. NIGDY WCZESNIEJ NIE PRZECZYTAŁAM GORSZYCH BREDNI.

    • Hafija
      21 stycznia 2016 at 10:58

      To nie jest takie biało czarne jak może Ci się wydawać

    • fgjkbn
      21 stycznia 2016 at 11:21

      Ja sie czulam okropnie z karmieniem, z wiszacym dzieckiem non stop, Z drugim glodnym i ktorego trzeba bylo umyc. Jak odlozylam to sie wydzieralo, nie bylo innej opcji, bo jakwykapac starsze z wiszacym dzieckiem? Spacer tez nie wchodzil w gre, bo jak z wiszacymdzieckiem biegac za tym drugi.Zaraz ktos napusze ze to mija, ale nie bylo opcji zeby starsze przez ten czas wytrzymalo bez jedzenia i kapania.

    • Pam
      21 stycznia 2016 at 22:53

      chusta 🙂

    • gosia
      22 stycznia 2016 at 06:11

      Dokładnie, to nie tanie proste, roznica w wieku ok 4 lata, starsze temperament w, mlodsze wiszące non stop na cycku. Mąż albo w pracy, albo chory, najczesciej w szpitalu, ja muszacanakarmiccjednoi drugie dziecko i siebie, ubrać jedno, drugie i siebie, wyszykowac do przedszkola starsze, zawieźć lub zaprowadzić do przedszkola, w domu posprzątać, poprac, poprasowac, ugotować jedzenie, w sumie z wiszącym na cycku bo jak nie to dracym sie maleństwem, ponosić na odbicie sie min 15 min, bo strasznie ylewa, nocami sypiam po 2-3 godziny, bo znów cyc i odbicie sie, sil brakuje, na zdrowiu podupadam, ech ale gdybym miala do tego wszystkiego jeszcze flaszki myc i wyparzac, to bym chyba juz padla, pozdrawiam

    • Julia
      21 stycznia 2016 at 11:50

      Z pierwszym synem bardzo chciałam karmić niestety nie miał mi kto pomóc gdyby tak było karmilaby w 100% teraz miałam świetną położna I udało się karmię już 9 mscy. Robię to dla dziecka to najlepsze co mogę mu dac

    • escott
      22 stycznia 2016 at 10:54

      Franka, wyrazy miłości. Hafija, która przytacza zawsze takie tony wyników badań chyba nie patrzy na nie chłodno. Karmienie po prostu nie ma aż takiego znaczenia dla niczyjego zdrowia. No nie ma, są dobre teksty, które to zbierają do kupy i patrzą trzeźwo na statystyki. Choćby nie wiem ile tu przyszło rozszalałych laktywistek i wypisywało, kto jest połamany umysłowo i kto w ogóle nie jest kobietą i matką. Natomiast wizja debaty publicznej na temat tego, jak mam karmić moje dziecko jest dla mnie naprawdę przerażająca, bo wtrącania się w ciało kobiety jest aż nadto. I to jest zdecydowanie większa bolączka. Jak czytam te potwornie emocjonalne wypowiedzi laktywistek na temat kp to po prostu się boję, jak długo jeszcze będę mogła jednak ja decydować, czy jestem połamana i do czego wolno mi przeznaczać własne piersi.

Comments are closed here.