Agnieszka Stein, to znana psycholożka dziecięca, autorka książek dla rodziców „Dziecko z bliska” oraz „Dziecko z bliska idzie w świat”.
Z Agnieszką umówiłam się w naszym wydawnictwie – Mamania. Rozmawiałyśmy o seksie.
Trochę obawiałam się tematu spania z dzieckiem w jednym łóżku rodzinnym w kontekście seksu rodziców. Temat jednak często był poruszany w Waszych wiadomościach i ankiecie, więc odważnie stawiłyśmy czoła wyzwaniu.
Agata Aleksandrowicz: Agnieszko, dla tych, co nie wiedzą, powiedz, co to jest co-sleeping?
Agnieszka Stein: James McKenna, specjalista od współspania, podaje taką definicję: „jest to spanie w zasięgu zmysłów rodzica”. Dziecko śpi w zasięgu zmysłów rodzica, rodzic jest w zasięgu zmysłów dziecka, czyli tak zdroworozsądkowo – to byłoby spanie co najmniej w jednym pokoju.
AA: Właśnie, co najmniej w jednym pokoju. Są różne formy współspania. To nie zawsze jest tak, że chodzi o spanie w jednym łóżku.
AS: Zauważyłam, że w Polsce, jak się mówi o współspaniu, to najczęściej ludzie mają na myśli taką radykalną formę, czyli właśnie spanie w jednym łóżku. W źródłach i literaturze poruszających ten temat znajdziemy wyjaśnienie, że może być to samo łóżko, może to być łóżko dostawione do łóżka rodziców, może to być łóżko, które jest w tym samym pokoju. Może też być tak, że dziecko śpi z rodzicami jedynie przez część nocy, np. jest usypiane, kładzione do własnego łóżeczka, a potem o północy czy też później, kiedy się przebudzi i chce jeść, rodzice przynoszą je z powrotem do swojego łóżka. Współspanie przybiera różne formy.
AA: Czy spanie w jednym pokoju z dzieckiem jest dla niego dobre?
AS: WHO zaleca, żeby do szóstego miesiąca życia dziecko spało co najmniej w tym samym pokoju, którym śpią rodzice, ze względu na różne nieprzyjemne sytuacje, które mogą się wiązać z tym, że dziecko jest takie malutkie. Chodzi o to, że gdyby takiemu malutkiemu dziecku coś się w czasie snu zaczęło dziać, to warto, żeby ktoś był obok i wiedział lub widział, co się dzieje.
Mówi się dość często o zagrożeniach dla dziecka wynikających ze spania z dzieckiem w jednym łóżku, ale wyniki badań pokazują, że niebezpieczne sytuacje mają miejsce, kiedy wspólny sen nie jest zaplanowany i wynika z powstrzymywania się od współspania np. mama wstaje do karmienia i siada z dzieckiem na kanapie czy w fotelu. Karmi je w nocy na siedząco, bo nie chce z nim razem spać i na przykład w czasie tego karmienia zasypia. Bezpieczniej jest spać z dzieckiem i je nakarmić w czasie snu, niż wstawać i siadać w miejscu, które nie jest przystosowane do spania.
AA: Czy dla rodzica jest dobre spanie w zasięgu dziecka?
AS: Są badania, które pokazują, że efektywny czas snu mamy karmiącej piersią i dzielącej swoje łóżko z dzieckiem jest o około pół godziny dłuższy niż czas spania rodzica, który odkłada dziecko do osobnego łóżeczka albo wstaje do niego, chodzi, karmi butelką.
AA: Często spotykam się z komentarzami, że spanie w zasięgu zmysłów dziecka zabija intymność rodziców.
AS: Zacząć należy od tego, że jeżeli intymność wyobrażamy sobie tak jak przed porodem, czyli tak, że rodzice mają dla siebie czas, mogą razem przebywać sami i bez przeszkód swoją intymność pielęgnować kilka godzin dziennie, to oczywiście po porodzie jest to niemożliwe. Nie tylko dlatego, że dzielą przestrzeń, w której śpią, z dzieckiem, ale dlatego, że z byciem sam na sam trzeba wpasować się w godziny funkcjonowania dziecka. Jak wiemy, że maluszek budzi się co dwie godziny, to mamy te dwie godziny dla siebie. Jest to czynnik, który tę intymność może ograniczać. Istnieje też możliwość, że w tym czasie będziemy mieli ochotę jednak zrobić coś innego: pracować, spać. Są takie dowcipy rysunkowe, które pokazują, że kiedy rodzice mają moment, w którym mogą zrobić to, na co mają ochotę, pierwsze, co robią, to idą spać.
Myślę, że seks po porodzie staje się taki trochę bardziej planowany, ale i tak do seksu potrzebujemy pewnej atmosfery. Człowiek potrzebuje być w miarę wypoczęty, potrzebuje porozmawiać z partnerem, poprzytulać się. Gdy w domu jest małe dziecko, takich momentów na emocjonalny rozbieg przed seksem jest mniej. Jak rozmawiam z rodzicami, z mamami o tym, że jest im trudno z intymnością, gdy mają dziecko, często mówią o tym, że aby tę intymność razem zbudować, trzeba czasem przegadać, jak to teraz będzie wyglądać. Po porodzie przecież zupełnie zmieniają się warunki. Okazuje się, że nie ma czasu na rozmowy o zmianach. Jak nie masz czasu, żeby z kimś bliskim na takim poziomie emocjonalnym budować relację, to seks jest trudniejszy.
AA: Czyli nie ma czasu, żeby się od nowa poznać?
AS: Tak, żeby swoją relację pielęgnować. Schodzi ona na dalszy plan. Czasami mówię rodzicom: „Poproście babcię, żeby przyszła do domu, i niech weźmie dziecko na dwie godziny na spacer, i macie wreszcie na dwie godziny chatę wolną na randkę”. Oni wtedy odpowiadają: „To nie jest ważny powód. Jakbym szła do dentysty, wtedy bym poprosiła babcię, ale po to, żebyśmy uprawiali szalony seks – to zbyt błahe”. To pokazuje, jak czasami intymność się zmienia, dlatego że my takich dokonujemy wyborów.
AA: Czasem jest tak, że rodzice nie kochają się czy chcą poczekać, aż dziecko przestanie się w nocy budzić, bo boją się, że się obudzi i do nich przyjdzie…
AS: To ja powiem, że to się nie zdarzy przez kilka lat. Ja bym nie czekała. Jak ktoś się stresuje, że dziecko się obudzi, to prędzej bym była skłonna z kimś wysłać je na spacer, niż czekać na jego nieprzerwany sen. Pora na seks w związku po porodzie też zupełnie się może zmienić, np. może to być rano, jak wiemy, że dziecko śpi, albo jak dziecko jeszcze jest w przedszkolu, a my wcześniej wrócimy do domu z pracy.
AA: A czy to nie jest tak, że w tym momencie można znaleźć zupełnie inną przestrzeń na seks?
AS: Są rodzice, dla których ta sytuacja jest źródłem frustracji i rozczarowania, bo już nie jest tak samo. Ale są ludzie, dla których ta sytuacja jest źródłem właśnie inspiracji i zachęty do tego, żeby wyjść z łóżka.
Jest nawet taki żart: „Co-sleepers, do it in the kitchen” („Ci którzy dzielą łóżko z dziećmi robią TO w kuchni” – przyp. Hafija).
Jak dziecko śpi w łóżku rodziców, to rodzice z niego wychodzą i idą kochać się gdzieś indziej. Myślę, że to trochę zależy od nastawienia. Mam poczucie, że łatwiej jest o takie nastawienie pozytywne, kiedy to współspanie jest wspólnym wyborem rodziców. Inaczej niż wtedy, kiedy spanie z dzieckiem okazuje się być takim rozwiązaniem awaryjnym. Są takie dzieci, które i tak zostaną przeniesione do łóżka rodziców, nawet jak mama i tata postanowili, że dziecko będzie spało w swoim łóżeczku, bo okazuje się to jedynym sposobem na to żeby w ogóle w nocy rodzina spała. Wtedy rodzice są bardziej sfrustrowani, bardziej zaskoczeni, mniej ich łóżko jest przygotowane do tego żeby spać w tyle osób, więc jest trudniej.
AA: Czasami jest tak, że mama śpi z dzieckiem, a tata przenosi się w inne miejsce. Czy taka sytuacja jest na dłuższą metę dobra czy niedobra, czy jeżeli to jest na przykład wybór całej rodziny, to wtedy jest ok?
AS: Meredith Small w książce “Our Babies, Ourselves” opisuje badania, które polegały na analizie snu rodziny w około 170 kulturach. Nie znalazła się żadna kultura, w której dziecko poniżej roku nie spałoby z matką, a z tego kilkadziesiąt procent dzieci spało tylko z matką, a ojciec z nimi nie spał. Jest to zjawisko międzykulturowe, wcale nie takie egzotyczne. Oczywiście to coś innego, kiedy to jest decyzja rodziny, niż gdy jest to decyzja narzucona któremuś z rodziców – wtedy może to być niekomfortowa sytuacja. Warto, więc ten co-sleeping zaplanować i przygotować się do niego, np. kupić szeroki materac. Może też być tak na przykład, że tata idzie do innego pokoju, gdyż się chce wyspać, bo rano wstaje do pracy, a wie, że jak się dziecko kręci, to on się budzi i jest mu trudno z powrotem zasnąć. Ale jeżeli dziecko jest starsze niż te kilka miesięcy i wiadomo już trochę, w jakich godzinach śpi, zasypia, budzi się, o której może się obudzić, to może być tak, że mama zostawia to dziecko w tym ich łóżku i idzie do taty. Dziecko zostaje w miejscu, które zna, w którym czuje się bezpiecznie i nie będzie się co chwile budziło.
AA: Chciałam jeszcze ci zadać pytanie o reakcje na to, jak nas dziecko przyłapie na seksie. Jak dziecko jest malutkie – taki niemowlaczek – jeszcze nie za bardzo kuma, co wokół się dzieje, to nawet jak się obudzi, kiedy rodzice się kochają, to za wiele się nie stanie. Mama wstanie, nakarmi, przewinie i już. Ale jak już mamy takiego kilkulatka, który się nagle przebudzi, gdy rodzice kochają się w łazience, a on tych rodziców złapie na seksie, to w jaki sposób rozmawiać z dzieckiem? Jak mu wytłumaczyć, co się dzieje? Jak zareagować?
AS: Jak myślę sobie o dziecku w takim wieku, kiedy ono nie do końca wie jeszcze, co to jest seks, to uważam że dziecko musiałoby przerwać jakiś bardzo egzotyczny seks albo wejść w trakcie orgazmu, żeby w ogóle rodzice mieli coś do tłumaczenia. Widok rodziców, którzy się przytulają, całują, głaszczą, to nie jest nic, czego nie udałoby się dziecku wytłumaczyć.
AA: To my ten problem mamy, nie dziecko?
AS: To jest nasz filtr. Czasem słyszę takie opinie, że na pewno dziecko pomyśli, że tata robi mamie krzywdę, chociaż nie wiem, czemu akurat tata mamie. Uważam, że jeżeli dziecko ma dobre doświadczenia z rodzicami, jeśli im ufa, jeśli się czuje z nimi dobrze, jeśli się ich nie boi, to ma taki kredyt zaufania i jak rodzice mu powiedzą: „Wiesz, my się tu po prostu przytulaliśmy”, to ono wierzy rodzicom.
AA: Czyli tu nie ma powodu do jakiejś szczególnej histerii?
AS: Nie, nie ma powodu do histerii. Z resztą powiem ci, że dzieci się chyba tak bardzo nie skradają kiedy w środku nocy idą do rodziców. Zwykle słychać dobrze, kiedy dziecko idzie. Albo ono woła: „Mamo! Mamo!” gdzieś tam po drodze. Rzadko jest w stanie zaskoczyć rodziców nagłym pojawieniem się w drzwiach. Można przewidzieć, że za chwilę się w zjawi. Także przeważnie panika, że tak się może stać, nie ma większego przełożenia w rzeczywistości.
AA: Wiele mam napisało w mojej ankiecie, że już mają kilkulatki, tak koło 3-4 lat, ale boją się uprawiać seks, żeby ten kilkulatek nie wszedł w trakcie.
AS: Mimo że to się nigdy nie stało?
AA: Podejrzewam, że to tak! Rodzice się po prostu boją tej sytuacji, kiedy nie będą wiedzieli, jak zareagować, gdy ten kilkulatek wejdzie i powie: „A co wy tu robicie?”.
AS: Odpowiedzieć można: „Przytulamy się”. Oczami kilkulatka tak to wygląda. Z kolei siedmio-, ośmiolatek może zadać już na przykład pytanie: „Czy wy uprawiacie seks?”. Ale dzieci zadają takie pytania spontanicznie, potrafią zadać takie pytanie koleżance czy cioci, która do ciebie przychodzi, takie sytuacje się zdarzały moim znajomym rodzicom!
AA:, Więc myślę, że nie w tym problem, prawda?
AS: Niech to nas nie przeraża.
AA: Dziękuję za rozmowę 🙂


Komentarze