Gdy moja córa ssie i jest niespokojna wpadam w panikę. Ma 15 tygodni i jak pewnie większości dzieci zdarza jej się jeść z przerwami, dostawiać z krzykiem, przerywać z płaczem i tak dalej. Ale w jej krótkim jeszcze życiu był czas, kiedy ten niepokój był wyraźnie inny, widzę to dopiero teraz.

Opieka nad Młodą od początku była dla mnie wyzwaniem. Najpierw brak pokarmu i ciągły krzyk. Wiedziałam, że jest głodna, ale dokarmić jej nie chciałam. Dałam się namówić na kapturki, które towarzyszyły nam przez pierwsze 10 tygodni wspólnej laktacyjnej drogi. Do domu przywiozłam marudnego, wymagającego ciągłej uwagi malucha. Płacz towarzyszył nam dość często, ale przy piersi udawało nam się zyskać dłuższe chwile spokoju. Mimo początkowych trudności Młoda ładnie przybierała, a ja cieszyłam się, że mogę ją karmić. Czas mijał, chodziłyśmy na spacery, karmiłyśmy się w parku, fajnie było. Ale coraz częściej zdarzały się niespokojne noce, dziwne krzyki i przerywane płaczem karmienia. Miałam wrażenie, że z dnia na dzień karmienia stają się coraz bardziej uciążliwe i mniej przyjemne. A jednocześnie czułam jak bardzo córka ich potrzebuje. W chwilach płaczu dostawiona do piersi zaciskała mocno powieki i szybko ssała, tak jakby chciała szybko zasnąć i odciąć się od czegoś, co ją drażniło.

Myślałam, że to skoki, a może, że jest HNB, chodziłam od lekarza do lekarza, wydawało się, że wszystko jest w porządku.

Aż w końcu przyszedł TEN dzień. Po ciężkiej nocy, pełnej wybudzania, krzyków i braku ukojenia przy piersi obie wstałyśmy strasznie zmęczone. Młoda przystawiona do piersi ssała krótko i odrywała się z okropnym płaczem. Wracała i w kółko to samo. Szczególnie źle reagowała na lewą pierś, nie mogłam nią jej nakarmić. Gdy karmiłam ją rano zobaczyłam, że w uchu ma sporo wydzieliny. Strasznej, takiej krwistej. Od razu zabrałam ją do pediatry, dostałyśmy skierowanie do szpitala.

Tam okazało się, że moja Malutka ma zapalenie ucha. Zapalenie, które rozwijało się jakiś czas, aż doszło do pęknięcia błony bębenkowej. Chorobę spowodowały 2 bakterie, którymi zaraziła się prawdopodobnie na oddziale noworodkowym…

Nie wiem, czy kiedyś bolało Cię ucho, ja niestety pamiętam, jaki to ból. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że zbagatelizowałam ten jej niepokój. Że uwierzyłam pediatrze, że niespokojne dziecko i łuszczący się płatek ucha to z pewnością alergia, że przed szczepieniem nie przypilnowałam sprawdzenia uszu, a niepokój dziecka został zdiagnozowany jako „wynikający z problemów z napięciem mięśniowym”. Przecież chora nie była – nie było gorączki…

Gdy byłyśmy w szpitalu miałam czas na przemyślenia. Wiedziałam, że karmienie było dla niej najlepszym lekarstwem. Ale wiedziałam też, że był czas, kiedy sprawiało jej ból, a jednak tak bardzo go potrzebowała. Teraz wiem, że chęć ssania z prawej piersi nie była jej „widzimisię”, tylko wynikała z bólu. Do dziś (a od wyjścia ze szpitala minęły 4 tygodnie) mam pamiątkę – piersi są nadal mocno asymetryczne 😉

Dziś w nocy znów było niespokojnie. Może to pełnia, a może skok? Może jednak coś ją boli? Może jest jej za gorąco/za zimno/ma niewygodnego pajaca/może coś jej się przeszkadza… Pierś – uspokajacz spełnia swoje zadanie, choć zdarzają się dni, kiedy nawet ona nie wystarcza. Chciałabym umieć odczytywać te najmniejsze, subtelne sygnały, jakie daje mi moje dziecko. Ciągle się tego uczę i stale mam nadzieję, że nasze kolejne „niepokoje” będą miały inne, mniej poważne powody 🙂

 

Karolino – dziękuję za Twoją opowieść!

baner akcja

Kategoria:

karmienie piersią, we współpracy z Femaltiker,