Tak sobie myślę, i jest to smutna myśl, że my kobiety nie potrzebujemy mężczyzn, żeby sobie dopierdolić. Serio, nikt tak cię nie dyskryminuje, nikt ci tak nie dowali, jak druga kobieta. My kobiety wiemy najlepiej, co powinna ta druga. Wiemy, jak powinna zajmować się dzieckiem, gdzie go karmić i jak się przy tym zachowywać. Wierzę głęboko, że taka postawa wynika nie z tego, że zależy nam na czyimkolwiek dobru, ale z własnych uprzedzeń i kompleksów.
Okropna pruderia, wynikająca z seksualizacji piersi w naszym społeczeństwie sprawia, że ciało kobiety kojarzy się głównie z bzykaniem i pornosami lub gładzią. Kiedy udostępniłam zdjęcie kobiety przemawiającej w parlamencie i za jednym razem karmiącej dziecko piersią posypały się komentarze tak głupie, że nie umiem ich do dzisiaj ogarnąć.
Czy ktoś zapytał, o czym ona mówi? Chyba jedna osoba. Kogo to obchodzi, o czym ona mówiła? W nosie to mają inne kobiety. Wywaliła cycka – tak właśnie czytałam – to jest najważniejsze – wywaliła cyca i jeszcze ma w dupie dziecko i w ogóle, jakie kurna duże to dziecko, i czy temu dziecku to nie przeszkadza. Jej pierś była widoczna w taki sposób, w jaki ja czasem pokazuję piersi w bluzce. A widok piersi oburzył kobiety! Kobiety, które same mają piersi, ale na cudze mówią cyce, wymiona, zwisy i inne takie.
Moje najszczersze współczucia!
Czytałam o braku skromności, o braku przyzwoitości, – co najmniej jakby dziewczyna na rurze tańczyła i pokazywała wygolone krocze. Chcemy być nowocześni, chcemy żeby figura matki polki odeszła w niepamięć, chcemy być prężne, aktywne, fit, a kawałek piersi traktujemy jak obrazę moralności. Bój się świecie, bo zmierzamy ku samodestrukcji bardzo szybko
Szczypie nas w oczy kawałek ciała – i to żeby jeszcze było ciało jakieś wyuzdane, obrazoburcze. Nieee, kawałeczek dekoltu i dziecko przy piersi.
My sobie to same gotujemy. To zasłanianie się, opowiadanie o tym, że kobieta nosi za krótkie spódniczki i prowokuje facetów do zachowań niemoralnych, klaskanie ciałkom w bikini i odrazę na widok urywka piersi na zdjęciu, nawet nie brodawki, opowiadanie tym, że matki nie mają prawa łączyć aktywnie macierzyństwa i kariery, bo się to nam nie podoba.
Brawo!
Ale ja widzę, że jest jednak różnica w tym jak mówimy, „Nie to nie dla mnie jak bym tak nie chciała”, a tym: „Nie to nie dla mnie ta Pani powinna robić to tak i śmak żeby to MI się podobało i żebym to Ja czuła się dobrze z jej wyborami”
A gucio prawda.
Karmienie piersią ogranicza nas tam, gdzie my na to sobie pozwolimy. Tam, gdzie to my ograniczymy siebie. Tam, gdzie to nasze życie zdecydujemy się poświęcić my same i nigdzie indziej. Oczywiście nikt nam nie każe wracać do pracy, być aktywną i fit. Ale jak już jesteś fit aktywna i godzisz macierzyństwo z zawodową pracą czy karierą to shame on You.
Kiedy PINK w czasie trasy koncertowej karmi
Juppi!
Kiedy Gisele karmi jak robią jej make up na sesję
Juppi!
Chrissy karmi na backstage!
Rewelacja!
Ale co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie.
Eveyday woman nie może tego godzić. Nie powinna. Powinna się poświęcić jednej rzeczy – albo karmienie albo kariera. Ale i tak cokolwiek wybierze dostanie po łapach, bo jak wiadomo „tylko ja robię dobrze i tylko ja wiem jak powinno się karmić, i gdzie, i co, i komu pokazywać”. I piersi są dla faceta, bo w ogóle to taka intymna czynność to karmienie. Do domu, pod strzechy, pod koce i chusty. Nie chcemy was widzieć i tych waszych PIERSI. Chyba, że to dekolt Kim Kardashian, to wtedy niech pokazuje. Byle by nie była gruba, bo jak będzie za gruba to też niech się chowa.
Wierzę, że w piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie wspierają innych kobiet. Czas nauczyć się raz na zawsze, czym różni się, hejotwanie i prostactwo, od feedbacku, czym się różni posiadanie opinii od bycia po prostu wstrętnym.
Tak was właśnie widzę jak piszecie żeby się chować i fuj i nie wolno tak robić:

Komentarze