Co w temacie bliskości mamy i dziecka chorego i przedwcześnie urodzonego rekomenduje WHO?


Rooming-in, czyli obecność matki przy dziecku przedwcześnie urodzonym, pomaga w karmieniu piersią wcześniaków oraz wspiera budowanie więzi z rodzicami i wzmacnia rolę rodzica w życiu dziecka. Kontakt skóry do skóry, kangurowanie, opieka nad dzieckiem skupiona na rodzinie, dostarczanie mleka i karmienie piersią umacnia rolę mamy jako głównego opiekuna swojego dziecka. Zmniejsza on także odczuwanie bólu u wcześniaków podczas bolesnych zabiegów, które mają miejsce podczas pobytu w szpitalu.

Istnieją dowody, na to że kontakt skóra do skóry z matką poprawia jakość snu dziecka oraz poprawia dojrzewanie mózgu noworodka.

Jednak kiedy mama może być przy niemowlęciu problemy psychologiczne się zmniejszają i można ustabilizować karmienie mlekiem mamy.

Przepisy dotyczące odwiedzin powinny zachęcać rodziców do obecności przy dziecku przedwcześnie urodzonym lub chorym oraz do opieki nad nim w takim zakresie w jakim chcą tego rodzice.  Rodzice powinni być obecni przy obchodach i brać udział w rozmowach i podejmowaniu decyzji dotyczących ich dziecka. Ważne jest, żeby znaleźć takie rozwiązania, żeby rodzic mógł być tak blisko chorego lub przedwcześnie urodzonego dziecka, jak to tylko możlwie.

Na wielu oddziałach noworodkowych matki mają niewielki dostęp do swoich dzieci, który wynika z powodowanych dobrymi chęciami ale błędnych regulacji dot. kontroli infekcji, a także z powodu poważnych ograniczeń przestrzennych lub innych restrykcji w sferze opieki nad niemowlętami.

ź:  Protecting, promoting and supporting breastfeeding: the Baby-friendly Hospital Initiative for small, sick and preterm newborns. Geneva: World Health Organization and the United Nations Children’s Fund (UNICEF), 2020. Licence: CC BY-NC-SA 3.0 IGO.
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

Jeden komentarz

  • Smutna Mama
    28 października 2020 at 08:19

    Nie mogę pozbyć się żalu i wściekłości, że mój synek został oddzielony ode mnie 3h po porodzie. Trafił na oiom z sepsą i zapaleniem płuc, a mi nie wolno było nawet na niego popatrzeć przez szybę z powodu stanu epidemii (chociaż ja zdrowa). Po dwóch tygodniach maluch został przeniesiony z oiomu na patologię noworodka i dopiero wtedy przyjęto mnie na oddział i byłam w końcu z dzieckiem. Największy żal mam o to, że jak już mogłam być z dzidziusiem, to mogłam widzieć na własne oczy, że pielęgniarki i lekarze chodzą wte i wewte po oddziale bez maseczek, nie dezynfekują rąk za każdym razem, kursują pomiędzy oddziałem oiomu i patologii noworodka, jeżdżą wspólnymi windami z pacjentami przychodni szpitalnych itd. Co więcej, jak już mnie przyjęto na oddział to mogłam bez ograniczeń jeździć po całym szpitalu, po sklepach szpitalnych, barze/stołówce itd. Zero zaleceń, zero przestrzegania jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa. (Cytat „Jak chce się pani dusić, to niech pani nosi maseczkę”) A ja nie mogłam nawet widzieć mojego dziecka tyle czasu , o karmieniu piersią nie wspominając, bo wg personelu jako matka stanowiłam zagrożenie !! (Katowice)

Comments are closed here.