Wakacje w hotelu Bania – chapeau bas!
Wyjazd do Hotelu Bania wygrałam w tegorocznej edycji Bloga Roku. Nie miałam planów, żeby pisać o naszych wakacjach, ale po prostu nie umiem się powstrzymać.
Mogę śmiało powiedzieć, że w takim miejscu, które tak fantastycznie zaopiekowało się moim dzieckiem (i takim które tak się opiekuje każdym dzieckiem) to jeszcze nie byłam.
W Bani po prostu nie można dziecka zanudzić. Ilość atrakcji jest tak wielka, że nie da rady z nich wszystkich skorzystać jednego dnia!
Sala zabaw. Dla małych gości hotelu dostępna od 7 do 22. Od 10.00 są animatorki i normalnie można dziecko pozostawić w salce pod ich opieką (my akurat skorzystaliśmy z tego tylko raz na chwilę, bo jednak przyjechaliśmy na wakacje z rodziną, więc nie będziemy zostawiać dziecka c’nie?). Jednak po raz pierwszy w takim hotelowym miejscu miałam wrażenie, że salka jest autentycznie dla dzieci i mogę bezpiecznie zostawić w niej Młodego. Dwa rodzaje salek z kulkami, karuzela dmuchana, sala zabaw interaktywnych, część zabaw rękodzielniczych i jaskinia z bajkami. Cała przestrzeń jest zamykana na bezpieczny zamek, który może otworzyć tylko opiekunka. Młody, który wpadł do sali po śniadaniu nie mógł z niej wyjść na obiad (czytaj: nie mogłam go wyciągnąć na obiad, ani za nogi, ani przekupstwem, ani na litość: D). Opiekunki-ciocie anioły! Uśmiechnięte, życzliwe, zainteresowane dziećmi. Prowadzą zajęcia z masy solnej, zajęcia z malowania, malują buźki, skręcają balony kolorowe, pilnują urwisów. W salce jest świetna toaleta z miniaturowymi drzwiczkami dla dzieci, więc każdy maluszek może sobie poradzić. Na szafce stoi woda dostępna dla dzieci non stop.
Za hotelem jest plac zabaw, chociaż nazywanie tego miejsca placem zabaw godzi w jego zajebistośc: D. Szaleństwo! Karuzele, zjeżdżalnie, małpi gaj, tor do zjeżdżania na oponie, dmuchańce, zwierzątka-pojazdy do zdarzania. Tu już nie można oczywiście zostawić dziecka samego, ale wystarczy wpuścić dziecko do środka i usiąść na ławeczce. Dzieciaki znikają porwane świetną zabawą.
Przed hotelem znajduje się otwarta przestrzeń z piaskownicami, małymi zjeżdżalniami i ukochaną przez Gabrysia trampoliną.
W hotelu jest Domek na drzewie gdzie starsze dzieci mogą przyjść samodzielnie i oglądać bajki wylegując się na kolorowej wykładzinie. Bajki lecą tam cały czas.
Codziennie o 19. W dużej sali rozpoczyna się kino dla dzieci. Opiekunki szykują wodę z owocami i prażą popcorn (z nasionek nie z mikrofali), a na wielkim ekranie pojawiają się bajki. Można siedzieć w fotelach lub na poduchach. Dwa razy w tygodniu można zostawić dziecko po opieką opiekunek w kinie i np. zjeść z mężem romantyczną kolację we dwoje.
Wszystkie te atrakcje są dla małych gości hotelu ogólnodostępne. Do tego wejście popołudniowe z całą rodziną do Termy Bania i zabawa w naprawdę wypasionym Aqua Parku w strefie rozrywki to koszt tylko 15 zł od osoby za 2h. Szok! Moje dziecko było w siódmym niebie. Niestety nasze wyjścia warszawskie na basen są już teraz bez porównania nudniejsze, bo w Warszawie takiego Aqua Parku nie ma! Zjeżdżalnia pontonowa, zjeżdżalnia wolna oraz szybka w rurze, zjeżdżalnie krótkie basenowe, dzikie rzeki (jedna wewnątrz druga na dworze), wielki basen ze sztuczną falą. Nie nadążałam biegać za małym po zjeżdżalniach.
Było fantastycznie!:) Tak właśnie powinien wyglądać hotel przyjazny rodzinie z dziećmi. Chcecie mieć taki hotel? Zobaczcie jak bezkonkurencyjnie robią to w Bani!
wejście do kina:
Hotel jest piękny, jest mnóstwo atrakcji dla dorosłych m.in. koncerty, klub, Spa (!), wypozyczalnia rowerów i innych pojazdów rekreacyjnych. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego miejsca. Jedzenie cudowne, lokalne (oscypki, kiełbasy, pieczenia mniaaam), obsługa przemiła… z przyjemnością wrócę, a wrócę na pewno!
ale masz dłuuugie nogi 🙂
Też wtedy byliśmy w Bani i to był Stanisław 🙂 szkoda że Ciebie nie udało mi się wypatrzeć 🙁
Byłem, widziałem, potwierdzam. Ale bez vouchera drogo niestety 🙁
…a do tego można zjeść śniadanie z Hafiją 🙂 (i Stanisławem Karpiel-Bułecka :D).
I my wrócimy tam na pewno!
Następnym razem faktycznie zjedzmy je razem 😀 (i ze Stanisławem 😀 )
Znaczy on chyba Sebastian 😀
Ja jadłam ze Stanisławem z Future Folk 🙂