Mam przyjaciółkę doulę. No, nawet nie jedną, ale pisząc to myślę o tej jednej. To, co szanuję i niezmiennie podziwiam w niej, to fakt, że jest dyskretna. Po czym poznaję, że pojechała do porodu – ma wyłączony telefon. Nie pisze na Facebooku statusów, że jedzie do porodu, nie wrzuca zdjęć z drogi do szpitala ani