Nie zatrzymujcie się! #konieczabawywchowanego


Tydzień Karmienia Piersią dobiegł końca, ale nasza kampania trwa i trwać będzie!

Mogliście zobaczyć spoty z udziałem znanych blogerek. Chyba najbardziej kontrowersyjny był spot w kościele u Alicji i w restauracji u Ani. To są te dwa miejsca, gdzie karmienie piersią wzbudza największe emocje. Mogliście posłuchać o naszej kampanii w Radiu Kolor oraz w TVN24 i Faktach TVN.

 A co dalej?

Nie zatrzymujemy się! Cały czas działamy! A właściwie to WY działacie <3. Wasz odzew na naszą kampanię jest wielki i piękny!

Jeżeli macie po drodze do Warszawy 7 czerwca 2018 r., to będę w czasie akcji finałowej Mlekoteki prowadziła warsztaty dot. karmienia piersią w miejscach publicznych #konieczabawywchowanego!

Stworzone przez nas Vademecum jest dostępne do pobrania. Restauracje mogą się zgłaszać do kampanii po znaczki „koniec zabawy w chowanego”.

A ja na koniec proponuję Wam mój wywiad z jedną z ekspertek kampanii prof. Anną Szuster-Kowalewicz z Uniwersytetu Warszawskiego.

Agata Aleksandrowicz: Pani profesor, zajmuję się na co dzień umacnianiem kobiet w ich drodze laktacyjnej. Wspieram w karmieniu piersią, edukuję, pomagam rozpocząć i zakończyć karmienie piersią. W jaki sposób mamom oczekującym na dziecko opowiadać o karmieniu piersią publicznie i zachęcać do karmienia piersią w miejscach publicznych?

Prof. Anna Szuster-Kowalewicz: Myślę, że problem leży nie tyle w skłanianiu do karmienia piersią w miejscach publicznych (to zależy od indywidualnych preferencji mam), co raczej na uświadomieniu, że mają do tego prawo. Karmienie piersią nie zakłóca funkcjonowania innych osób, najczęściej jest realizowane „dyskretnie” – co wynika z intymnego charakteru relacji, jaką buduje. Mama i dziecko są takimi samymi pełnoprawnymi użytkownikami przestrzeni jak inne osoby. To dziecko i jego potrzeby stanowią priorytet, a nie indywidualne preferencje innych osób. Wreszcie istotą karmienia piersią jest „karmienie na żądanie” – a to z jednej strony daje nam komfort „wolności od butelki”, z drugiej, musi przekraczać bariery czasu i miejsca i nie dostosowywać się do nich. Wreszcie to MAMY realizują to, co jest dobrem dziecka, a w tym okresie – to największe dobro, jakie można mu oferować. Jesteście PODMIOTEM, a nie przedmiotem, który można przesunąć!

AA: Mam takie doświadczenie, że kobiety, które karmią piersią, często nie uczestniczą w życiu publicznym, tak jakby chciały, bo obawiają się, że za karmienie piersią spotka je swojego rodzaju ostracyzm, że pojawi się wrogość lub chociażby nieprzychylność. Dlaczego tak się dzieje?

AS-K: Ten „zdystansowany” stosunek do karmienia piersią w przestrzeni publicznej wynika z wielu różnych uwarunkowań.

Na poziomie makrospołecznym jesteśmy dość konserwatywnym i mało tolerancyjnym społeczeństwem. Także otwartość Polaków na jakąkolwiek odmienność jest nader ograniczona. Deklarowana wysoka religijność i dość fasadowa normatywność z tym związana także dla wielu osób oznacza dystans i swoiste poczucie zagrożenia tym, co cielesne.

Tego wszystkiego dopełnia niewielka refleksyjność: dominują odruchowe, impulsywne reakcje, w mniejszości są te będące efektem zastanowienia się i, na przykład, przyjęcia perspektywy mamy karmiącej. W przestrzeni publicznej mamy do czynienia z wręcz wykluczającym zdrowy rozsądek reagowaniem: z jednej strony bez kłopotów akceptujemy opalanie się w parkach miejskich w bardzo skąpym ubiorze, a z drugiej, negatywnie reagujemy na mamę karmiącą!

Wreszcie edukacja, „nieodrobiona lekcja oświecenia”, ujawnia się w całej pełni. W jakimś sensie toczymy tę dyskusję/batalię w XXI wieku, podczas gdy świat cywilizowany dawno ma to za sobą. Karmienie piersią nawet stało się swoistą modą wśród ówczesnych celebrytów/arystokratek za czasów J.J. Rousseau. A my się obruszamy się. Na co? A może to coś z nami jest nie w porządku? Mamy kłopot z cielesnością.

Znakomitym przykładem z innego obszaru  jest informacja widniejąca na terenie krytego basenu w miejscowości na południu Polski przed wejściem pod prysznic. Informuje ona, aby przy braniu prysznicu nie ściągać kostiumów, ze względu na obecność dzieci. To kuriozum dowodnie pokazuje, że higiena nie ma znaczenia w obliczu przerażającego faktu, jakim jest ciało ludzkie, także własnej matki! Otóż reakcje na kobiecą pierś są pochodne do identyfikowania jej wyłącznie z seksualnością – tylko że to nie ten kontekst jest obecny przy karmieniu piersią.

Oczywiście zarówno psychologia, jak i antropologia wskazują na pierwotny, awersyjny charakter reakcji na wszelkie płyny ustrojowe, wydzieliny. To ma oczywiście adaptacyjny sens, ale nie dotyczy karmienia. Mleko wypływa, ale jest pokarmem, więc sam akt karmienia nie może wzbudzać takiej reakcji, bo tego nie widać.

AA: Często oczekuje się wręcz od matek, że będą karmiły piersią. Mamy często słyszą od osób postronnych pytanie: „A pani karmi piersią?”. Ale jak już mamy karmią, to mam takie wrażenie, że wtedy oczekuje się od nich, że to będzie taka intymna sprawa. Że karmienie musi się odbywać w ustronnym i spokojnym miejscu, a mama powinna przez ten cały czas patrzeć na dziecko z rozczuleniem i miłością, byle nie robić tego na widoku publicznym. Skąd taka rozbieżność? Z jednej strony sprawa publiczna, ale z drugiej, nie chcemy tego widzieć.

AS-K: To jedna z setek sprzeczności, które wyznaczają nasze myślenie, ocenianie i reagowanie. Nic w tym dziwnego. Karmienie piersią to jeden z jej przejawów. Potępiamy, gdy nasze dzieci siedzą przed telewizorami, a sami z lubością się temu oddajemy. Piętnujemy agresję, a sami krzyczymy na dzieci. Psychologia jest niemal katalogiem takich niespójności. To, że nie zachowujemy się, tak jak deklarujemy, wiedzą najlepiej osoby realizujące badania społeczne, pytające o nasze przekonania, które rozbiegają się z rzeczywistymi zachowaniami. Deklaracje są wyznaczone normami społecznymi, nie obligują do niczego, a możemy się ogrzać w świetle własnej prawości, otwartości. Natomiast zachowanie jest w dużej mierze produktem sytuacji doraźnych czynników, które na nas wpływają: nastroju, wcześniejszych zdarzeń. To samo dotyczy karmienia piersią.

Kolejnym powodem może być dość przedmiotowe traktowanie mam i malutkich dzieci. Wyraża się to w patrzeniu na to jako obowiązek i powinność kobiety, która ma być realizowana w określony sposób. Nie ma w tym miejsca na indywidualne traktowanie zarówno mamy, jak i dziecka. To trochę tak, jakby przyznawać, że dzieci powinny się wyszaleć przy zabawie, ale nie zabrudzić sobie ubranka.  To świadczy w gruncie rzeczy o podstawowym niezrozumieniu idei karmienia piersią, traktowanego jako karmienia na żądanie.

AA: Czy potrzebujemy mam karmiących w przestrzeni publicznej?

AS-K: Myślę,  że realizowanie takich zachowań w sposób nie inwazyjny, ale naturalny, najlepiej oswoi innych użytkowników przestrzeni z tą naturalną sytuacją. Działa tu swoisty efekt ekspozycji, który sprawia, że częściej widziane obiekty, sytuacje, są automatycznie bardziej lubiane. Natura sama podpowiada, jak mamy postępować.

korekta: AD VERBA

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

6 komentarzy

  • Asik
    19 sierpnia 2018 at 12:57

    A ja to bym chciała nakarmić w miejscu publicznym,ale nie mogę.Córka ma 5 m-cy a karmimy się tylko na leżąco .Ponadto mam tak szybki wypływ mleka że do dzisiaj mała krztusi się i muszę kilka razy przerywać karmienie podnosić do odbicia i tak całe karmienie.

  • Karolina
    6 sierpnia 2018 at 12:25

    Dziewczyny, doradźcie, proszę, co w przypadku karmienia publicznego już troszkę większego niemowlęcia. Dopóki mała była noworodkiem i tak do 4 miesiąca życia, mogłam karmić dyskretnie prawie wszędzie, dziecko było „przyklejone” do piersi. Niestety teraz panna ma już 5 miesięcy i jest ciekawa wszystkiego, na każdy dźwięk reaguje ciekawością, rozgląda się, posyła uśmieszki, a co za tym idzie – odrywa się od piersi. Osłonięcie pieluszką terową nie zdaje egzaminu, córeczka traktuje ją jak zabawkę i ściąga w 3 sekundy 😉 Co zrobić, aby dla własnego komfortu karmienie w miejscach publicznych było w miarę dyskretne?

  • Marta
    4 lipca 2018 at 20:40

    No dobrze…Pani karmiąca na filmie ma wręcz predyspozycje do karmienia publicznie. A co z wielkim, wylewającym się biustem, którego można poskromić jedynie utrzymując go dłonią. Jest to tak niewygodne, że chodźbym i chciała to karmienie w miejscu publicznym po prostu byłoby wrzechwidoczne i mało piękne. Już w domu się muszę nagimnastykować, dlatego wolę odciągnąć pokarm do buteli. Ahhhh…żebym ja mogła tak trzymać córkę jak ta pani. A tymczasem…
    Jedną ręką dziecko, a drugą, niewiele mniejszą od jej głowy, pierś! 🙁

    • Iza
      20 lipca 2018 at 22:24

      O jak ja Cię doskonale rozumiem! Też mi właśnie to przeszkadza i choć karmię w przestrzeni publicznej, to z poczuciem dużego dyskomfortu psychicznego i zwyczajnie niewygodne i trudne to jest z technicznego punktu widzenia…
      Zazdroszczę malobiusciastym…

  • Ola
    13 czerwca 2018 at 15:37

    Witam karmie juz 12 m..i nie mialam okazji karmic w miejscu publicznym a moze nie mialam odwagi…ale ostatnio widziałam jak pani karmila malenstwo w galerii handlowej i to mily widok..nie wiem kogo moze to oburzac bo to zupełnie naturalne jest…i chyba zadna matka co karmila nie bedzie miala z tym problemu ..mysle ze gdyby więcej kobiet karmilo naturalnie to bylaby wieksza tolerancja i zrozumienie…to trzeba przeżyć .

  • Agnieszka
    4 czerwca 2018 at 11:26

    Wspaniała akcja i świetne hasło. Mam nadzieję, że filmiki pojawią się wszędzie i zobaczą je wszyscy ?
    Ubolewam natomiast nad wypowiedziami ekspertów zamieszczonymi na stronie. Uważam, że język ich wypowiedzi jest typowo akademicki, zwroty typu fasadowa normatywność, awersyjny charakter czy adaptacyjny sens nie należą do łatwo zrozumiałych, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że karmienie piersią jest tym mniej popularne, im mniej wykształcona jest matka.

Comments are closed here.