A może karmienie piersią nie jest dla ciebie?


 

Wiele mam decyduje, że nie będzie karmiło piersią. Ja to rozumiem. Może nie sprawiam takiego wrażenia, ale rozumiem. Każda kobieta ma prawo do suwerennej decyzji o tym czy podejmie karmienie piersią – jest to jej prawo i nie wymaga niczyjej akceptacji ani zgody.

Przytaczałam już niejednokrotnie stanowisko ONZ w sprawie karmienia piersią i praw człowieka. Dzisiaj przytoczę jeszcze jeden fragment z tego dokumentu1:

However, in cases where a woman cannot breastfeed or is not willing to do so, even after having been duly informed about the benefits of breastfeeding, access to good quality breast milk substitutes should be regulated and affordable.  In addition, in helping women make informed choices about breastfeeding, States and others should be careful not to condemn or judge women who do not want or who cannot breastfeed.

Jednakże, jeżeli kobieta nie może karmić piersią albo nie chce karmić piersią, nawet po uzyskaniu pełnej informacji na temat korzyści z karmienia piersią, dostęp do wysokiej jakości produktów zastępujących mleko kobiece, w przystępnej cenie powinien być uregulowany. Ponadto, pomagając kobietom podejmować świadome wybory dotyczące karmienia piersią, Państwa oraz pozostałe osoby powinny być ostrożne i nie potępiać ani nie oceniać kobiet, które karmić piersią nie chcą.

I nawet kodeks WHO w swojej podstawie miał chronić nie tylko karmienie piersią i matki karmiące piersią, ale miał też zapewniać ochronę dla dzieci karmionych sztucznie i pełną, bezstronną informację dla rodziców, którzy nie chcą żeby ich dziecko było karmione naturalnie.

Więc akceptując to, że prawem człowieka – matki i dziecka jest karmienia piersią, musimy zaakceptować, też fakt, że prawem matki jest nie chcieć i nie karmić piersią. I nie ma co do tego żadnej dyskusji.

Więc może, tak się składa, że karmienie piersią nie jest dla ciebie. Może tego nie chcesz, z takiego czy innego powodu, którego nawet najbliżsi ci ludzie nie muszą znać, ani wymagać od ciebie tego, żebyś się ze swojej decyzji tłumaczyła.

A może nie jesteś jeszcze przekonana, czy chcesz, czy nie chcesz karmić piersią. Może nie wiesz czy ci się to uda, a może sama wizja karmienia dziecka piersią cię przeraża lub odpycha. Rozumiem. Sama chciałam karmić moje dziecko tylko pół roku a potem karmić go butelką. Mogę też zdradzić, w tajemnicy, że nigdy przed moim synem nie lubiłam, ani nie rozumiałam ani dzieci, ani karmienia piersią, ani tego całego cyrku rodzicielskiego.

Pozwól, że zachęcę cię więc dzisiaj tylko do kilku rzeczy, a ja postaram się pamiętać, pisząc ten tekst, żeby nie być natarczywa ani oceniająca. Może się nam uda 😉

To zacznijmy od porodu.

Może z jakiegoś powodu nie chcesz przystawiać dziecka do piersi. Masz swoje wyobrażenia o tym jak to jest i podjęłaś taką a nie inną decyzję.

Po porodzie laktacja kierowana jest hormonami – pojawienie się siary i nawał jest powodowany fizjologią ciąży, porodu i laktacji. Chciałabym zachęcić ciebie, nawet jak będziesz od samego początku podawała dziecku mieszankę, żebyś spróbowała podać dziecku siarę. Siara to taka bomba ciał odpornościowych, składników odżywczych, mikro i makro elementów, która ułatwia dziecku pozbycie się smółki i zapewnia dziecku immunologiczną ochronę na start. Jest jej bardzo mało – nie musisz przystawiać dziecka do piersi, żeby ją podać jeżeli nie chcesz (chociaż może spróbujesz). Wystarczy, że odciągniesz, najlepiej dłonią, żeby jej nie tracić, nieco siary i zbierzesz z brodawki do strzykawki, którą możesz dostać od położnej, a potem z tej strzykawki podacie ją dziecku. Siara jest dla dzieci ważna, bo daje im pierwszą kolonizację układu pokarmowego dobrymi bakteriami z mleka matki, a UNICEF nazywa ją pierwszą szczepionką dla dziecka. I naprawdę, na tym możesz skończyć jeżeli nie chcesz podawać dziecku swojego mleka.

A może chciałabyś podawać swoje mleko, ale nie chcesz przystawiać dziecka do piersi?

Możesz odciągać pokarm do butelki. Nie musisz tego robić długo, ale może to będzie dla ciebie rozwiązaniem, które przynajmniej na jakiś czas będzie dla was dobre i wystarczające.

W kilka dni po porodzie pojawia się nawał. Wiele kobiet doświadcza go nawet jeżeli nie karmi dziecka. Możesz wtedy usłyszeć, że trzeba ściśle obwiązać piersi żeby zatrzymać laktację. Jest to sposób przestarzały i nic dobrego z tego nie wynika, możesz sobie uszkodzić gruczoły w piersi, spowodować zastój, stan zapalny, nagłe zmiany estetyczne w piersiach. Odciągnij tylko tyle mleka, żeby poczuć ulgę – nie więcej (to mleko możesz podać dziecku). Piersi, do których nie będziesz przystawiała dziecka powoli zakończą produkcję. Może myślisz, że jeżeli nie karmisz piersią, to spotkanie z doradcą czy konsultantem w szpitalu nie jest ci potrzebne. Warto jednak spotkać się ze specjalistą, bo doradcy nie tylko pomagają karmić piersią, ale też pomagają dobrze i bezpiecznie to karmienie piersią zakończyć.

Wybierasz mleko?

Mimo, że w Internecie znajdziesz milion stron o tym jak wybrać mleko modyfikowane dla dziecka, to ja jednak radzę porozmawiać na ten temat ze specjalistą lub z doradcą laktacyjnym. Mleka modyfikowane w dużym uproszczeniu, są do siebie bardzo podobne. Ich skład jest regulowany prawnie, a składniki w mleku sztucznym są w nim obecne w ramach pewnej obowiązkowej normy. Nie ma jednego najlepszego dla wszystkich dzieci mleka modyfikowanego. Każde dziecko jest inne i inaczej będzie reagować na różne mleka i dlatego warto pogadać o tym już w ciąży albo z pediatrą, albo z… doradcą laktacyjnym. Dobry specjalista będzie wiedział jakie są na rynku produkty i czym się różnią. Nie będzie namawiał cię na jeden „najlepszy pod słońcem” rodzaj mleka, tylko spojrzy na was indywidualnie – na wasze potrzeby, ale i będzie te potrzeby i zdrowie twojego dziecka systematycznie kontrolować i ewaluować. Czyli po prostu będzie patrzeć jak służy wam dane mleko i sprawdzać czy nie trzeba go zmienić na inne.

Doradcy, Konsultanci i Promotorzy karmienia piersią muszą kierować się decyzją poszanowania decyzji i wyborów matek, które do nich przychodzą. Dobra konsultantka nie wejdzie ci na głowę i nie poczujesz się oceniona czy zbesztana.

A, po czasie może zmienisz zdanie?

Może przyjdzie ci do głowy taka myśl, po jakimś czasie, że może jednak to karmienie piersią to jest coś czego warto spróbować? Może nawet zdecydujesz się na to żeby o tym komuś powiedzieć. A czasem zostanie to tylko w twojej głowie. Wiedz że, możliwy jest proces relakactaji lub karmienia piersią mimo, tego że nie karmiłaś dziecka od początku. Na to czy się uda wpływa wiele czynników:

  • jak wyglądały początki życia dziecka i niekarmienia piersią
  • czy przyjmowałaś leki na szybkie zahamowanie laktacji
  • czy laktacja wyciszała się stopniowo
  • czy karmiłaś tylko chwilę czy w ogóle zaczęłaś
  • czy masz siłę, chęć i przestrzeń na podjęcie próby podawania mleka swojego lub na naukę karmienia piersią

Proces powrotu do karmienia piersią wymaga czasu i nie zawsze się udaje, a czasem udaje się tylko częściowo. Ale nawet to częściowe karmienie piersią jeżeli się na nie zdecydujesz jest warte pracy, pytanie jest tylko takie czy tego chcesz. Jeżeli tak, to dobry Konsultant pomoże ci podjąć próbę i przejść przez ten proces.

A może po prostu się boisz?

Wcale się nie dziwię. Nie dość, że matki traktowane są przez społeczeństwo w sposób niekoniecznie przyjazny, to jeszcze rodzicielstwo samo w sobie może być przerażające. Możemy bać się go i z  całą pewnością możemy bać się o karmienie piersią. Może myślisz, ze i tak ci nie wyjdzie, albo że nie masz na nie siły, albo że nie masz na nie przestrzeni, albo, że będzie ciężko i nie wiesz jak ten cały galimatias informacyjny ogarnąć? Czuję to codziennie bardzo dobrze – wiem o czym myślisz. Ale pamiętaj, że z takim samy prawdopodobieństwem może wyjdzie, może masz siłę, bo macierzyństwo potrafi dodać +500 do siły i staminy, a może dopiero jak pojawi się dziecko to zobaczysz, że nie tylko masz na karmienie przestrzeń ale i to, że ono wcale nie jest takie straszne jak myślisz. To czego się nauczyłam przez te wszystkie szalone lata bycia matką, to fakt że wiem że nic nie wiem dopóki nie przyjdzie na to czas. Trochę jak z innymi rzeczami w życiu. Zmiana – każda – wiąże się z lękiem. Nie jest to lęk abstrakcyjny czy urojony – jest to lęk normalny dla człowieka, naturalna nasza reakcja organizmu. Nie poddawaj się lękowi przed nieznanym. Odwaga nie polega na tym, że człowiek się nie boi – odwaga jest wtedy kiedy się boisz, ale stawiasz czoła wyzwaniu. A jeżeli jesteś w ciąży  to rodzicielstwo jest już tuż za rogiem. Ono na ciebie czeka, czy będziesz się bała czy nie.

Nie ma łatwych odpowiedzi ani rozwiązań jeżeli chodzi o karmienia piersią lub niekarmienie piersią dziecka. Karmienie piersią jest dobre dla dziecka, jest dobre dla ciebie. W karmieniu dziecka, jak w całym rodzicielstwie podejmujemy decyzje, które są dla nas realne do osiągnięcia, wynikają z naszej wiedzy, informacji, które dostajemy, ze źródeł z których te informacje do nas docierają. I nie ma, nigdy, prostych odpowiedzi na wszystkie pytania.

A może myślisz, że karmienie piersią nie jest dla ciebie? Ta ostatnia rzecz o którą chcę cię poprosić, to daj sobie nawet mały margines na prostą wątpliwość: A może, karmienie piersią jest właśnie dla mnie?

 

  1. https://www.ohchr.org/EN/NewsEvents/Pages/DisplayNews.aspx?NewsID=20871&LangID=E
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

53 komentarze

  • Niedlamnie
    30 kwietnia 2020 at 18:41

    Hej!
    Ja nie chcę karmić piersią. Brzydzi mnie to, odpycha i odrzuca. Spytacie. Jak to możliwe? A no możliwe.
    Widok noworodka ciągnącego cyca matki wywołuje we mnie obrzydzenie. Nie ma dla mnie w tym nic magicznego i cudownego.
    Przez moją niechęć do karmienia piersią zastanawiam się czy powinnam rodzić…
    Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia i gdy tylko o tym myślę od razu chcę mi się płakać.
    Bardzo bym chciała powiększyć rodzinę, ale wiem, że gdy tylko powiem głośno, że nie chce karmić wszyscy dadzą mi odczuć, że jestem najgorszym człowiekiem na świecie…
    Wiem, że czeka mnie ostracyzm społeczny … Gdy kilka razy próbowałam poruszyć temat z moją mamą, teściową i macochą dały mi do zrozumienia, że jestem niedojrzała i nienormalna…
    Bardzo mi przykro, że w naszym kraju nie ma zrozumienia dla takich kobiet jak ja, nie ma wsparcia jest tylko hejt.
    Wiem, że jeżeli zostane zmuszona do karmienia piersią odbije się to negatywnie na dziecku… Będę zmuszona robić coś czego nienawidzę. Nie będę umiała okazać mu miłości, czułości…
    Bardzo bym chciała żeby powstawały takie blogi jak ten ale właśnei dla kobiet, które nie chcą karmić piersią.
    My też potrzebujemy wsparcia 🙁

  • Weronika
    20 kwietnia 2020 at 16:12

    Ja bardzo chce karmić, niestety mój synek ma refluks przez co nie chce ssać. Pierwszy miesiąc był super, syn ciągle wisiał na piersi, a od 6 tyg jest dramat, karmie piersią tylko jak Maly śpi, chociaż ostatnio nawet w czasie snu, wyrywa się, puszcza Pierś, odwraca główkę w drugą stronę. Udaje mi się jak narazie utrzymać ok 4, 5 kp na dobę, reszta to mm dla alergików ( refluks spowodowany prawdopodobnie alergia). Czasem chce mi się wyc, jak widzę inne matki których dzieciaki aż rwia się do piersi. U nas po 4 tyg życia, syn nie ma nawet odruchu szukania piersi.

  • Marta
    16 marca 2020 at 00:04

    Moja córka świadomie zrezygnowała z karmienia piersią.Zrezygnowała z wygodnictwa. Karmiła tylko 2 tygodnie.Bardzo to przeżyłam,że tak łatwo i szybko podjęła decyzję.W tej chwili wnuczka ma 2,5 miesiąca,od dwóch miesięcy na mm i duże problemy z gazami,refluksem.Nie było tego gdy była karmiona piersią.
    Mamusie nie rezygnujcie z karmienia piersią,róbcie wszystko by się nie poddawać,wytrwajcie,bądźcie cierpliwe,szukajcie pomocy u doradców laktacyjnych.Karmienie piersią to jest najlepsze co można dać swojemu dzieciątku.

    • Marta
      12 października 2020 at 14:30

      Odzywam się ponownie po przeszło pół roku…
      I co ja mam teraz napisać. Bardzo przeżywałam to,że córka odpuściła karmienie piersią…
      Od tygodnia wiemy,że począwszy od pseudo doradczyni laktacyjnej w szpitalu bo inaczej tej pani nazwać nie możemy,,poprzez pielęgniarkę patronażową oraz pediatrę skończywszy na laryngologu nikt z tych osób nie raczył sprawdzić wędzidełka mojej wnuczce i pomóc by była karmiona piersią. A ja jeszcze dolewałam oliwy bo myślałam,że to wygodnictwo mojej córki. Jakże się myliłam…
      Od samego początku był problem z karmieniem piersią.
      Doradczyni w szpitalu skupiła się na tym,że dziecko trzeba w innej pozycji dostawiać , że córka się nie stara. bo na nie widzi problemu w dziecku.Poświęciła jej raptem 20 minut i to w ostatni dzień wyjścia z córeczką do domu. Wcześniej pielęgniarki pracujące na oddziale ratowały sytuację i doradzały jak karmić, wnusia urodziła się poprzez cc ale wszystko na nic.
      Patronażowa przez 6 wizyt w domu twierdziła że to brodawki są nie takie ale nie jest źle,że trzeba być cierpliwym bo dziecko załapie. Pediatra na pierwszej wizycie bilansowej że to niemożliwe że dziecko nie chce ssać,że córka musi się przyłożyć. To przecież ona powinna sprawdzić wędzidełko bo nit z nas nie miał o tym pojęcia. Za każdym razem od tych osób córka słyszała,że to nie problem w dziecku.
      Więc ja uwierzyłam,że córka się nie starała…
      I tak czas mijał aż przyszedł moment rozszerzania diety. Duże problemy z łyżeczką i niechęć brania jedzenia do buzi. Szukanie przyczyny. Jak we mgle rodzice wnusi błądzili a my dziadkowie razem z nimi.
      Ile córka rozmawiała z koleżankami które karmiły piersią,żadna z nich nie miała problemu i nikt nie podpowiedział o wędzidełku. Ale przecież było wmawiane i w szpitalu i na patronażach i bilansach ,że to nie jest problem u maluszka.
      W lipcu gdy wnusia miała już 7 miesięcy trafiła do laryngologa a lekarz,że wędzidełko nie wymaga podcięcia bo jest ok, jest tylko lekko przerośnięte.
      Błądziliśmy jak we mgle. Wyczytaliśmy,że jeśli języczek końcówka układa się w serduszko to wina jest wędzidełka
      Przed tygodniem wnusia w końcu trafiła do neurologopedy gdy już ręce nam opadały bo był duży problem z rozszerzaniem diety. I co się okazało.. książkowe przerośnięcie wędzidełka pod języczkiem. I do podcięcia.
      Pani neurologopeda załamała ręce jak słyszała co po drodze z wnusią był przez 10 miesięcy.
      Obowiązkiem doradczyni laktacyjnej było obejrzenie wędzidełka,następnie pielęgniarki patronażowej,pediatry i laryngologa.A ten twierdził,że skoro wnusia wyciąga języczek to nie jest źle z wędzidełkim i czekać na jego rozciągnięcie.
      Serce mnie boli i martwię się też bo inaczej dziecko reaguje na podcinanie wędzidełka mając kilka dni a inaczej jak 10 miesięcy.
      Płakać się chce i na nowo przeżywam to że moja wnusia została pozbawiona karmienia piersią a córka pozbawiona by móc karmić maleństwo tym co jest najlepsze dla dzieciątka.
      Niekompetentne osoby na stanowiskach niestety pobawiły je tego.

  • Sawa
    19 lutego 2020 at 00:22

    Mój synek nie chciał jeść z piersi. Miał silny odruch ssania, ale pomimo wielokrotnych prób w asyście pielęgniarki laktacyjnej, płakał, odpychał pierś i nie chciał jeść. (butelkę za to uwielbiał). Odciągałam pokarm, którego miałam od początku bardzo mało. Pomimo regularnych prób przystawiania małego do piersi naprzemiennie z używaniem laktatora, maksymalnie ściągnęłam 60 – 80ml. mleka. Po 8 tygodniach bezskutecznych prób rozkręcenia laktacji tudzież przyzwyczajenia syna do piersi – nie udało się. Pokarm zanikał mi z dnia na dzień. Byłam totalnie zestresowana, poirytowana i przestraszona, że skazuję dziecko na bezwartościowy zamiennik mojego nieudolnego karmienia. Zewsząd czułam ciśnienie, żę powinnam stanąć na głowie, żeby karmić piersią, a ja wewnętrznie czułam, że odpuszczenie kp, to podarowanie tandemowi ja – dziecko, spokoju, harmonii i czasu na bycie razem bez paranoi. Znam dzieci jedzące z piersi przez 3 lata, znam takie, co były karmione tydzień. Wciąż jednak nie widzę, aby kp. gwarantowało dziecku coś więcej niż spokój sumienia jego matki. Dzieci karmione piersią też chorują, mają alergie, itp. Choć nie miałam nic przeciwko naturalnemu karmieniu – wręcz przeciwnie, wydawało mi się ono najlepsze, to cały czas wierzę, że najlepszym składnikiem pożywienia dziecka jest miłośc i spokój jego rodziców. Serdecznie kibicuję wszystkim kobietom, których laktacyjna droga ma szansę na inny kierunek niż moja. Wciąż uważam, że karmienie piersią to najlepsza forma jedzenia dla dziecka. Wciąz jednak też uważam, że najważniejsze jest, aby mały człowiek miał koło siebie normalnych, niesfrustrowanych, kochających, pełnych dobra i łagodności Starych.

  • Kinga
    28 lutego 2019 at 23:39

    Ja też w tym momencie jestem w kropce i kompletnie nie wiem co robić bo z jednej strony chciałaby a z drugiej brak mi siły i determinacji… Poprostu rozkładana ręce …
    Problem polega na tym że w ciągu dnia syn je mm ja staram się go przystawiać do piersi ale czasami się tak zanosi, jak tylko go położę czy nawet wyciągnę pierś … Jest pisk szał masakra … Ciężko go czasami uspokoić i rezygnuje z tego i daje mu mm… A chciałabym kp… tylko jak muszą chcieć dwie str…
    Ale znowu syn w nocy je tylko moja pierś i najada się więc nie mam zielonego pojęcia po pierwsze dlaczego tak jest że nie chce piersi ssać w ciągu dnia ( czasami zje ale bardzo rzaadko) próbuje do tego dojść ale nie wiem gdzie leży problem i przyczyna…

    • Iza
      26 maja 2019 at 05:13

      Ja mam tak samo. Moja mała już nie chciała ssać piersi w szpitalu Ale wtedy nie miałam pokarmu. Później nie umiała złapać i położna powiedziała że ona nie będzie jadła z piersi i się poddalam. No ale mała w nocy ssie ładnie. Nie wiem dlaczego nie chce w dzień i się denerwuje. Pokarmu zrobiło się bardzo mało. Chciałabym karmić Ale nie wiem co robić. Mała ma ponad 2 miesiące.

  • Asia
    26 lutego 2019 at 21:44

    Zawsze głośno mówiłam, że nie będę karmić piersią, bo mnie to po prostu brzydziło. Za dużo karmień naoglądałam się przy jedzeniu rosołu, na niedzielnych spotkaniach rodzinnych i jakoś tak zostało mi to w głowie. Jest to kwestia mojej natury i tego, jak bardzo szanuje swoją intymność i tego, jak bardzo onieśmiela mnie eksponowanie intymności innych osób. Absolutnie nie mam nic do mam, które karmią w miejscach publicznych. Jest mi to totalnie obojętne, bo nie spotkałam się z mamą, która wkładała by mi cycka do zupy 🙂 Gdy zobaczyłam dwie kreski na teście, potem pierwsze usg, bicie serca… kurcze, bardzo chciałabym karmić piersią!;) Tak zmieniło mi się w głowie, choć wiem, że jak lwica będę walczyć o moją prywatność, intymność, chwile sam na sam z dzieckiem. Taka już jestem 🙂 Przede mną jeszcze kawałek ciążowej drogi, ale tak jak Ty, rozumiem i szanuje zdanie kobiet, które nie chcą karmić piersią, lub wola odciągać pokarm i podawać w butelce. Powodzenia i zdrowia dla wszystkich przyszłych mam, obecnych i dla ich pociech!:)

  • Martyna
    26 lutego 2019 at 13:16

    Moj synek niedlugo skonczy 4 miesiace. Kazdego dnia walczymy o to zeby jadl z piersi bo za nami tez dluga historia .Wiem, ze najada sie. Wskazuja na to pieluszki, waga i samopoczucie dziecka. Gorzej z moim…psychicznie mnie to wykancza. Tyle razy chcialam rezygnowac, bo myslalam ,ze cos jest nie tak ale dzieki wsparciu meza karmie nadal. Od poczatku wiedzialam ze chce i bede karmic. Ale nie sadzilam, ze to nie jest takie proste i naturalne. Nie widze nic pieknego w karmieniu piersia…gdyby nie to ze to najlepsze dla mojego dziecka juz dawno bym to rzucila..

  • Ewa
    26 lutego 2019 at 10:51

    Świat ktory Pani opisuje wydaje się idealny i wspierający karmiące matki. Szkoda, ze w rzeczywistości wyglada to zupełnie inaczej. W szpitalu po cc usłyszałam, ze nie ma sensu przystawiać dziecka do piersi poki nie kupie osłonek. Kupiłam za duże, na co nikt nie zwrócił mi uwagi. Nie było kogoś takiego jak doradca laktacyjny, położne nie dawały żadnych rad, gdy pytałam czy brać Femaltiker albo rozkręcać laktację laktatorem słyszałam tylko „No może pani tak robic”. W efekcie mój wcześniak nigdy nie nauczył się ssać, a kazde przystawienie do piersi to walka, mimo pieniedzy wydanych na prywatnych konsultantów. Czytając ten wpis bardzo brakuje mi wzięcia pod uwagę, ze czasem matka się poddaje po ciężkiej walce przy braku profesjonalnego wsparcia i to także jest ok. Niestety, czytając Pani bloga wpadam tylko w ogromne poczucie winy, bo zawsze bardzo chciałam karmic, ale teraz mam poczucie, ze nie potrafię. Dodam tylko, ze mieszkam w jednym z większych polskich miast, a mimo to nie ma ogólnodostępnego wsparcia laktacyjnego, nie mówiąc juz o braku takowego wsparcia w szpitalu

  • bazylia
    26 lutego 2019 at 09:59

    Prawem matki powinien być także wybór: poród siłami natury czy przez cesarskie cięcie.

  • Ewek
    28 maja 2018 at 07:07

    Taka mała spowiedź. Bo ja zaczynam nienawidzić kp wiem ze to pewnie najlepsze ci moge dać. Maluszkowi ale maluszek ma 3 tygodnie i od poczatku nie chce ladnie ssać. Wisi na cycu 2 godziny dosłownie bawiąc się nim. Kazda proba odłożenia go konczy sie płaczem i od nowa. Nie ma żadnego rytmu jedzenia. Nie ma przerw a moja psychika już nie daje rady. Mam starsze dziecko 2,5 l i jak widze jego płacz bo mama nie może się z nim pobawić. Wyjść na djeg, nakarmić to serce mi pęka. Więc mamy baaardzo chciałam kp ale to nie dla mnie. Przechodze na mm z wielkim poczuciem winy bo jednak nagonka Wszystkich na kp jest okropna w Polsce ale wiem że niejedno dziecko wychowało się na mm i jest szczesliwe i zdrowe i na szczęście mam wsparcie najbliższych ktorzy widzą jak bardzo chciałam….. Ale nie wyszlo.

    • alurka.muar@gmail.com
      26 lutego 2019 at 09:54

      Ale wiesz ze noworodzio tak ma? Potrzebuje bliskosc mamy! Potrzebuje ssac!!! To wrecz biologiczna, podstawowa potrzeba- tez psychologiczna! Normalne ze 3 tygodniowy maluch bedzie non stop wisial. Czemu ludzie sie nie edukuja?:( mm nie zalatwi Ci cudownie czasu dla drugiego dziecka. Uwierz. Plus stracisz go wiecej na choroby- bo kp zdecydowanie podnosi odpornosc. Mam porownanie ( niestety).

    • :(((((
      26 lutego 2019 at 09:57

      A…kp mozesz druga reka przytulic starszaka, poczytac mu. Wiec to tylko wymowka:( z butla tego nie zrobisz- masz dwie rece zajete.

    • Eduyh
      26 kwietnia 2019 at 22:20

      Doskonale Cię rozumiem. Jestes najlepsza mama jestem tego pewna.

  • ewelina8
    25 maja 2018 at 19:02

    Dlatego ja szczerze mówiąc też sie chyba zdecyduje własnie na taki sposób wspomagania podczas laktacji jak Prolaktan. Uwazam ze warto na pewno sięgać po to co będzie dla nas mam karmiących odpowiednie.

  • Monia
    25 maja 2018 at 10:45

    Ja bardzo chciałam karmić, ustaliłam sobie minimum pół roku, potem minimum rok, potem, że jednak dociągniemy do 2 lat i tak dalej, aż się córka sama odstawiła. Oczywiście bywało ciężko, nie mówię, że to droga usłana kwiatkami, ale zdecydowanie więcej było tych dobrych chwil niż kryzysów.

  • Ola
    23 maja 2018 at 14:31

    Jestem świeżo upieczoną, może już nie tak młodą 😉 mamą i oczywiste dla mnie było karmienie piersią. Zderzenie z rzeczywistością (płaskie brodawki, baby blues, późno rozkręcona laktacja, dziecko dokarmione mm w szpitalu) uświadomiło mi, jakie trudne jest karmienie, które wydawało mi się oczywistą i naturalną czynnością! Walczyłam 1,5 miesiąca, żeby moje dziecko jadło tylko mleko z piersi. Przeszłam przez wielogodzinne odciąganie, butelkę, nakładki i wiele wiele łez. Udało się! Dziś karmimy się modelowo, mimo, że codziennie setki razy chciałam zrezygnować. Dziś jestem z siebie i z małej dumna 🙂
    Wszystkie kobiety w mojej wielkiej rodzinie karmiły piersią. Mama, ciocie, kuzynki. W dzieciństwie bawiąc się lalkami „karmiłam” bobasy przykładając do piersi, bo butelkę przy dziecku widziałam tylko w bajkach 😉 Dopiero gdy sama zostałam mamą zaczęłam zauważać, jak wiele kobiet nawet nie podejmuje próby kp. Jedna koleżanka stwierdziła, że nie ma pokarmu, bo laktator dawał słynne 20ml, Druga już w szpitalu dostała nawału i zapalenia piersi, więc, cytuję „miałam traumę związaną z piersią”. Trzecią spotkał kryzys laktacyjny, więc na pewno dziecko się nie najada. Poza tym matki, które uważały, że skoro po piersi dziecko nie śpi jak zabite i popłakuje, o coś jest nie tak, dopiero mm załatwia sprawę i usypia, więc jest lepsze niż produkcja własna.
    Zastanawiam się, na ile w tym jest szukania wygodnej wymówki, a ile braku edukacji?

    • Aleksandra
      5 lutego 2019 at 07:25

      Witam Was serdecznie! W takim razie decyzja, ktora podjelam jest tylko i wylacznie wymowka 🙂 Brakuje moim zdaniem w Twoim arsenale opcji takiej, ze ktos swiadomie decyduje sie na brak kp mimo tego, ze znam wszystkie za i przeciw. Ja wlasnie taka decyzje podjelam i nie zamierzam miec zadnych wyrzutow sumienia ani prowadzic rozwazan, ze w czyms zawiodlam. NIe zawiodlam, Karmienie piersia nie czyni z nikogo lepszej matki, zas dla mnie moje wybory sa rownie wazne jak dziecko. Nie chcialam musiec radzic sobie z nawalem, zapaleniem piersi, chcialam po ciazy jak najszybciej wrocic do aktywnego i normalnego trybu zycia, taki jaki mialam przed ciaza. I co najwazniejsze, chcialam rowniez, aby moje dziecko mogl nakarmic (i w pelni sie nim zajac) maz czy opiekunka w sytuacji, gdy ja nie jestem blisko. Uwaga – dziecko zyje i jest zdrowe 🙂 Moim zdaniem pomaga mi to, ze nie urodzilam dziecka w Polsce, tylko w kraju, gdzie od poczatku masz prawdziwy (nie teoretyczny) wybor i nie ma oceniania kobiet. Dlatego dziewczyny – wierzcie w siebie i w Wasze wybory, bez wzgledu na to jakie sa. To wy gdzies w glebi brzucha czujecie, co jest najlepsze.

  • Szalinka
    20 maja 2018 at 18:16

    Ja zawsze chciałam karmić, ale nie miałam za wiele pokarmu, walczyłam bardzo bo nie miałam za wiele pokarmu i gdyby nie prolaktan to chyba bym się załamała i nie karmiła. Mimo wszystko, uważam, że warto karmić, ale nie należy piętnować kobiet, które nie chcą, kobieta powinna mieć wybór, ale przede wszystkim myśleć o zdrowiu i komforcie dziecka dopiero potem o swoim.

    • Mayaaax
      26 maja 2018 at 13:00

      Przerażające jak kryzys laktacyjny negatywnie wpływa na nasze psychiczne samopoczucie i jak się odbija na matce i dziecku. Ja się niestety spotykałam z natychmiastowym ostracyzmem i słowami, że „za mało się staram dla dziecka i dlatego nie mam pokarmu”. Dlatego też piłam Prolaktan, w 3 i 9 miesiącu karmienia piersią. Dobrze, że szybko zadziałał, bo bym chyba nie wyrobiła.

  • Dwazero
    18 maja 2018 at 09:12

    Nienawidzę karmić piersią. O dziwo pokarmu do tej pory nigdy mi nie brakowało. W szpitalu moje dziecko najlepiej jadlo wprawdzie przez kapturki ale zoltaczke przeszło fizjologicznie. Przybierala pięknie. Aż przyszedł 3 tydzień. I było jedzenie non stop. Myślałam że oszaleje. Prosiła męża żeby brak ja na przejażdżki samochodem bo nie mogłam już słuchać jej płaczu i tego ciumkania. Trudno powiedzieć ile rzeczywiście jadla z cyca. Odciagalam laktatorem bo miałam dużo mleka to po jedzeniu z cyca jak plakala to dawalam jej jeszcze butelkę. Jadla 80ml. Miała wilczy apetyt i nie chciała spać. Po wizycie doradcy przez tydzień dwa było ok… A teraz popołudnia to znów tragedia. I czuję że mam bardzo mało pokarmu pod wieczór 🙁 już nie wiem co robić a odliczam dni żeby przestać karmić piersią. Żadna wiez wtedy mi się nie wytwarza.. To dla mnie bzdury. U mnie się wytwarza kiedy się uśmiechnie albo zaśnie po płaczu w moich ramionach. A karmienie to dla mnie zło konieczne bo nie chce jej zabrać czegoś co dla niej dobre.

  • Sylwia
    24 grudnia 2017 at 11:45

    Ja nie chciałam karmić, mąż mnie namówił żebym spróbowała. Nie wiedziałam że to tak trudne a zarazem tak piękne! Jeśli nie chcecie karmić, to chociaż spróbujcie dla Waszego maleństwa. Ale spróbujcie tak naprawdę, a nuż się w tym zakochacie?

  • Lui
    15 grudnia 2017 at 13:40

    Jak ten artykuł ma się do licznych komentarzy na tatapad, gdzie bardzo ostro krytykowała Pani kobiety niekarmiące z wyboru?

    • Hafija
      16 grudnia 2017 at 15:08

      Warto spojrzeć na daty – kiedy to było 😉

  • Maria
    1 grudnia 2017 at 23:01

    Mądrze powiedziane 🙂 Fajnie to rozpatrujesz

  • Sibilla
    20 listopada 2017 at 19:18

    Ja karmiłam tylko przez pierwsze dwa miesiące. Potem zachorowałam, antybiotyk i wiadomo, że małego musiałam odstawić. Powrotu już po dwóch tygodniach nie było. Także chcąc, nie chcąc wyboru nie miałam :/

  • martyna
    15 listopada 2017 at 20:44

    witam
    ja także chciałam podzielić się z Wami moja historią dot.karmienia. Moja córeczka niedługo skończy 4 miesiące. Na początku przez 1 miesiąc wszystko było ok., karmilam naturalnie ale mała słabo przybierala. W drugim miesiącu było już gorzej. Dziecko nawet tracilo na wadze. Lekarka zasugerowala aby zacząć dokarmiac mm. I tak zaczęliśmy podawać butelkę ale mała chciała może raz dziennie. Robiliśmy badania , położna laktacyjna – w normie. Doszliśmy do wniosku że mała nie najada się z piersi. Zresztą karmienia wyglądały tak że possala 5 min i koniec . później doszło do tego że nie chciała w ogóle piersi, wykrecala się preżyła darla w niebo głosy. Walczylam tak tydzień i w końcu powiedziałam dość. Lekarka zasugerowala żebym zaczęła odciagac pokarm laktatorem i podawać dziecku w butelce. I tak robię , jedynie w nocy mała akceptuje pierś. A tak to w ciągu dnia butelka z moim mlekiem a jak nie zdążę odciągnąć to mm. I wydaje mi się że może też nie miałam na tyle pokarmu. No cóż zobaczymy jak długo tak damy radę.

  • xyz
    13 listopada 2017 at 20:53

    Dziękuję Hafijo za ten wpis. Bardzo rzadko udzielam się w internecie, ale tym razem postanowiłam, że opowiem moją historię, może trochę mi ulży i może wreszcie przestanę przeżywać moje karmienie, może… Otóż karmienie piersią chyba jednak nie jest dla mnie. Czy chciałam karmić moje dziecko? Właściwie to nie…bo ja nie brałam innej opcji po uwagę. Dla mnie było to OCZYWISTE, że BĘDĘ karmić piersią, no bo przecież „wystarczy chcieć”, „karmienie jest w głowie”, „każda matka może wykarmić swoje dziecko” itd. Pamiętam nawet, jak przed porodem, na nieśmiałe pytania mojej mamy, że „może przygotujesz sobie na wszelki wypadek jakąś buteleczkę, bo skąd wiesz, że będziesz miała pokarm?” odpowiedziałam: „zamierzam mieć!”. No i niestety, nie wystarczyło chcieć:( Poród naturalny, dla mnie co prawda tortury, 15 godzin z czego samo parcie 3 godziny, ale udało się, był kontakt skóra do skóry, było pierwsze przystawienie do piersi zaraz po narodzinach, pierwsza doba a właściwie pół jeszcze jakoś zleciało. Druga doba i synek był przy piersi calutki czas, podkreślam: calutki czas, całą noc i cały dzień, moja próba przerwania karmienia na 5 minut, żeby wyjść do toalety kończyła się krzykiem. Pytałam każdą nową pielęgniarkę na dyżurze, czy on dobrze ssie, czy jest dobrze przystawiony, czy wszystko ok, odpowiadały „oj tak jak on pięknie ssie, będzie za dwa dni nawał, zobaczy Pani”. No i nie zobaczyłam, nie wiem co to nawał, nie wiem czy go miałam, czy nie. Synek już w szpitalu dostał mm – wiem, nie powinnam się na to zgodzić, ale łatwo się mówi. Co innego czułam wtedy, gdy obok na sali leżała dziewczyna, której dziecko po karmieniu smacznie spało a moje darło się jak tylko chciałam wyjść do łazienki, przysięgam, w dodatku ledwo stałam na nogach, po porodzie mdlałam, w ogóle nie spałam, ciągle go trzymałam przy tej piersi. Zgodziłam się na mm i wtedy synek wreszcie zasnął. Po powrocie do domu nie chciałam się poddać, więc chyba 6 dnia przyszła do mnie położna laktacyjna, zaleciła laktator 7-5-3 osiem razy na dobę i tak też robiłam. Przez chyba 3 tygodnie w dzień, w nocy siedziałam i próbowałam rozbujać laktację. Co tydzień ważenie synka, zmniejszanie mm w nadziei, że uda się zupełnie to odstawić. Nie udało się:( Jak tylko zmniejszałam, to synek nie przybierał odpowiednio na wadze. I tak minęło 6 miesięcy. A ja ciągle codziennie walczę o laktację, żeby jeszcze chociaż tydzień, chociaż miesiąc. Laktator stał się już stałym elementem wyposażenia pokoju, nie robię już sesji 6-8 razy na dobę, ale tak ok. 4 (no właśnie, Hafijo, czy to ma jeszcze sens? Bo ja się boję, że jak przestanę używać laktator to stracę już te resztki pokarmu, bo synek ma już pół roku i nie bardzo chce ssać, wszystko go interesuje dookoła, a pierś niekoniecznie). I płakać mi się chce codziennie, jak po całym dniu w buteleczce jest czasem 40 albo 60 ml 🙁 I tak strasznie robi mi się przykro jak czytam teraz dużo historii, jak jednak krytykuje się te matki karmiące sztucznym mlekiem, a nie wiemy jaka stoi za tym historia. Cały czas się zastanawiam tylko i chyba nie pozbędę się wyrzutów sumienia, że w szpitalu zgodziłam się na mm, może gdyby wtedy synek nie poznał tego smaku to jednak laktacja by ruszyła? Tego już nigdy się nie dowiem. Mam tylko troszkę żal do szpitala, że zaraz po porodzie nie zaproponowano mi użycia laktatora i karmienia synka własnym pokarmem, a rodziłam w znanym warszawskim szpitalu, który szczyci się z promowania karmienia piersią, naturalnego podejścia do porodu itd. A ja w ty natłoku hormonów nawet o to nie zapytałam. A zatem kończąc – chyba karmienie nie jest dla wszystkich:( Może za bardzo chciałam, może jednak jestem w tej małej grupie kobiet z wadami anatomicznymi (wiem, że rozmiar nie ma znaczenia, ale piersi mam bardzo małe), może jednak nie wystarczy bardzo chcieć. W ogóle karmienie jest chyba dla mnie dotąd najtrudniejszą rzeczą w całym macierzyństwie, nie myślałam, że to takie trudne. Dlatego gratuluję i pozytywnie zazdroszczę mamom, który kp się udało, ja jadę ciągle systemem kp+mm, życzę sobie oby tego kp było jeszcze jak najdłużej, nawet w mikroskopijnej ilości.

    • Justyna
      17 listopada 2017 at 16:34

      Jakbym czytała o sobie. Moja córka ma 6 miesięcy a ja codziennie walczę z laktatorem chociaż o trochę mojego pokarmu

    • Sylwia
      17 listopada 2017 at 19:30

      Pocieszę Cię, że ja również rodziłam w tym samym szpitalu i moja historia jest bardzo podobna do Twojej, tyle że moja córeczka urodziła się z infekcją i osłabiona antybiotykoterapią wolała spać niż jeść. Z tonu Twojej wypowiedzi wiem, że chodzi o Szpital Św, Zofii, bo mam takie same odczucia. Już trochę to sobie w głowie poukładałam, ale cały czas czuję ogromny żal – do samej siebie, do losu, do szpitala i personelu… Dwie CDL też nie pomogły. Dużo więcej o KP dowiedziałam się z tego bloga (Hafija – dziękuję!) i na grupie FB Kwartalnika Laktacyjnego, tylko było już za późno, żeby wrócić do dnia porodu. Nie wiem, czy kiedyś będę sobie potrafiła wybaczyć tę porażkę. Ja miałam 2 h bólów partych i wiem co czujesz – ciężko po takim porodzie myśleć trzeźwo. Ufasz ludziom dookoła, którzy przecież są „specjalistami”…

    • Marysia
      30 listopada 2017 at 22:29

      Jesteś bohaterką! Podziwiam, że tak długo walczysz, że znajdujesz siły, że mimo wszystko się nie poddajesz. Cokolwiek postanowisz odnośnie dalszego karmienia – nigdy, przenigdy, na ani jedną sekundę nie daj sobie wmowic (czy pomyśleć o sobie), że zrobiłaś coś nie tak lub że zrobiłaś za mało. Zrobiłaś więcej niż jakakolwiek mama, jaką znam. Więcej niż większość z nas byłaby w stanie udźwignąć. Naprawdę możesz być z siebie dumna.

    • xyz
      4 grudnia 2017 at 14:36

      Dziękuję dziewczyny, dziękuję, nawet nie myślałam, że takie słowa wsparcia tak mogą pomóc:)
      @Justyno – U nas minął już kolejny siódmy miesiąc i nadal walczymy:) Może jeszcze uda mi się te 5 miesięcy aż synek skończy rok, bo taki miałam plan eh…
      @Sylwio – nie, nie rodziłam w Św. Zofii, ale w innym znanym szpitalu. I wiesz co, też postrzegam moje karmienie w kategorii porażki, a chyba obie powinnyśmy przestać tak o tym myśleć. Mam ciągle takie dni, że ryczę tego powodu, ale innego dnia patrzę na synka, który jest zdrowy, uśmiechnięty, silny i tak sobie próbuję wbić do głowy, że to mm to może jednak nie taka trucizna…
      Masz też rację z tymi specjalistami, niby jesteśmy takie świadome, oczytane, ale naprawdę ciężko myśleć racjonalnie jak dziecko cały czas płacze a pediatra jeszcze Ci mówi: „Niech go Pani dokarmi, urodził się duży, więc potrzebuje więcej jedzenia” (mój synek ważył prawie 4.5kg). No i w takiej sytuacji wszystkie przeczytane książki i poradniki biorą w łeb 🙁
      @Marysiu – dziękuję 🙂

  • xyz
    13 listopada 2017 at 18:26

    Dziękuję Hafijo za ten wpis. Bardzo rzadko udzielam się w internecie, ale tym razem postanowiłam, że opowiem moją historię, może trochę mi ulży i może wreszcie przestanę przeżywać moje karmienie, może… Otóż karmienie piersią chyba jednak nie jest dla mnie. Czy chciałam karmić moje dziecko? Właściwie to nie…bo ja nie brałam innej opcji po uwagę. Dla mnie było to OCZYWISTE, że BĘDĘ karmić piersią, no bo przecież „wystarczy chcieć”, „karmienie jest w głowie”, „każda matka może wykarmić swoje dziecko” itd. Pamiętam nawet, jak przed porodem, na nieśmiałe pytania mojej mamy, że „może przygotujesz sobie na wszelki wypadek jakąś buteleczkę, bo skąd wiesz, że będziesz miała pokarm?” odpowiedziałam: „zamierzam mieć!”. No i niestety, nie wystarczyło chcieć:( Poród naturalny, dla mnie co prawda tortury, 15 godzin z czego samo parcie 3 godziny, ale udało się, był kontakt skóra do skóry, było pierwsze przystawienie do piersi zaraz po narodzinach, pierwsza doba a właściwie pół jeszcze jakoś zleciało. Druga doba i synek był przy piersi calutki czas, podkreślam: calutki czas, całą noc i cały dzień, moja próba przerwania karmienia na 5 minut, żeby wyjść do toalety kończyła się krzykiem. Pytałam każdą nową pielęgniarkę na dyżurze, czy on dobrze ssie, czy jest dobrze przystawiony, czy wszystko ok, odpowiadały „oj tak jak on pięknie ssie, będzie za dwa dni nawał, zobaczy Pani”. No i nie zobaczyłam, nie wiem co to nawał, nie wiem czy go miałam, czy nie. Synek już w szpitalu dostał mm – wiem, nie powinnam się na to zgodzić, ale łatwo się mówi. Co innego czułam wtedy, gdy obok na sali leżała dziewczyna, której dziecko po karmieniu smacznie spało a moje darło się jak tylko chciałam wyjść do łazienki, przysięgam, w dodatku ledwo stałam na nogach, po porodzie mdlałam, w ogóle nie spałam, ciągle go trzymałam przy tej piersi. Zgodziłam się na mm i wtedy synek wreszcie zasnął. Po powrocie do domu nie chciałam się poddać, więc chyba 6 dnia przyszła do mnie położna laktacyjna, zaleciła laktator 7-5-3 osiem razy na dobę i tak też robiłam. Przez chyba 3 tygodnie w dzień, w nocy siedziałam i próbowałam rozbujać laktację. Co tydzień ważenie synka, zmniejszanie mm w nadziei, że uda się zupełnie to odstawić. Nie udało się:( Jak tylko zmniejszałam, to synek nie przybierał odpowiednio na wadze. I tak minęło 6 miesięcy. A ja ciągle codziennie walczę o laktację, żeby jeszcze chociaż tydzień, chociaż miesiąc. Laktator stał się już stałym elementem wyposażenia pokoju, nie robię już sesji 6-8 razy na dobę, ale tak ok. 4 (no właśnie, Hafijo, czy to ma jeszcze sens? Bo ja się boję, że jak przestanę używać laktator to stracę już te resztki pokarmu, bo synek ma już pół roku i nie bardzo chce ssać, wszystko go interesuje dookoła, a pierś niekoniecznie). I płakać mi się chce codziennie, jak po całym dniu w buteleczce jest czasem 40 albo 60 ml 🙁 I tak strasznie robi mi się przykro jak czytam teraz dużo historii, jak jednak krytykuje się te matki karmiące sztucznym mlekiem, a nie wiemy jaka stoi za tym historia. Cały czas się zastanawiam tylko i chyba nie pozbędę się wyrzutów sumienia, że w szpitalu zgodziłam się na mm, może gdyby wtedy synek nie poznał tego smaku to jednak laktacja by ruszyła? Tego już nigdy się nie dowiem. Mam tylko troszkę żal do szpitala, że zaraz po porodzie nie zaproponowano mi użycia laktatora i karmienia synka własnym pokarmem, a rodziłam w znanym warszawskim szpitalu, który szczyci się z promowania karmienia piersią, naturalnego podejścia do porodu itd. A ja w ty natłoku hormonów nawet o to nie zapytałam. A zatem kończąc – chyba karmienie nie jest dla wszystkich:( Może za bardzo chciałam, może jednak jestem w tej małej grupie kobiet z wadami anatomicznymi (wiem, że rozmiar nie ma znaczenia, ale piersi mam bardzo małe), może jednak nie wystarczy bardzo chcieć. Dlatego gratuluję i pozytywnie zazdroszczę mamom, który kpsię udało, ja jadę ciągle kp+mm, życzę sobie oby tego kp było jeszcze jak najdłużej, nawet w mikroskopijnej ilości.

    • Irena
      18 listopada 2017 at 22:00

      Ja Ci napiszę, że jesteś super Mamą. Każda ilość Twojego mleka była i jest najlepsza. Gratuluję!

    • KM
      21 listopada 2017 at 08:52

      Jakbym czytała swoją historię.. tylko u nas dopiero 8 tyg. Codziennie jestem na granicy rezygnacji. Tak bardzo chciałam kp… Jest mieszanie (z systemem sns, żebym miała małą przy piersi). Ale mam w sobie coraz większy lęk, że małą głodzę. Każde ważenie to palpitache serca. Zazdroszczę strasznie wszystkim mamok, które bez problemów karmią.

    • Marta
      26 listopada 2017 at 18:13

      Nie martw się mam dokładnie to samo. Brak pokarmu i już w szpitalu dokarmiali moje dziecko. Nie było wyjścia. Obecnie odciągam i daje z butelki bo przy piersi był cyrk bo mam mało mleka i mała była zwyczajnie głodna. Będę odciągać i dawać moje mleko jak długo się da. Jednak gdy pokarmu nie będzie to kołków na głowie nie będę ciosać. Bez zmartwień zrobiłaś ile mogłaś. Jest bardzo duże parcie na kp ale nie każda kobieta może chce i to trzeba uszanować. Pozdrawiam serdecznie!

    • Ela
      11 grudnia 2017 at 22:28

      Ja też bardzo chciałam karmić piersią. Podobnie myślałam że moje piersi są za nie takie jak powinny i dlatego ciągle problemy.
      Moja córeczka podobnie ciągle przy piersi i to już 13 tydzień, z tym, że od czterech tygodni przesypia już w nocy 5-6 h więc się wysypiam ?
      Ciągle jednak mam problemy z piersiami, zatkane kanaliki, twarde piersi, zastoje, zapalenie piersi, gorączka, itp. Karmię tylko piersią, bo dziecko przybiera na wadze, choć zdarzyło mi się dwa razy podać butelkę z mm, kiedy goraczkowalam i miałam poranione sutki, żeby się zagoily. Jestem szczęśliwa, że karmię, nie wiem jak długo, jeszcze, choć nie jest lekko. W domu poza karmieniem praktycznie nic nie jestem w stanie zrobić. Ona lubi być przy piersi. Mąż często gotuje i sprząta. Karmienie daje też bardzo piękne chwile, uśmiech córeczki wynagradza wszystko. To wspaniale, że karmisz i się nie poddalas i całkiem nie zrezygnowałas

    • Ela
      23 lutego 2019 at 21:26

      Kobieto Twoja historia spadła mi jak z nieba! Możesz wierzyć albo nie ale nasza wyglądała w 100% tak samo plus ja jeszcze mieszkam z teściową, Która trójkę dzieci wykarmila piersią i wg nie wyobrażała sobie jak można dziecku podać butelkę i na pewno niechybnie spadnie na nas w związku z tym całe zło tego świata… Tak bardzo walczę ze sobą z moją szwankujaca psychika bo też nie wyobrazałam sobie tego że nie będę wstanie wykarmic swojego dziecka… I te komentarze musisz się wyluzowac bo KP jest w głowie, musisz chcieć, oraz musisz udowodnić, że kochasz swojego syna, przecież ty się tylko zajmujesz dzieckiem więc możesz siedzieć co godz z laktatorem… Dosłownie do takich komentarzy dochodziło. Od początku chciałam pracować z laktatorem ale otoczenie od początku uważało to za zbędny zakup i wg to jest przecież natura… jestem rozjechana trochę psychicznie ale mam potężne wsparcie w mężu aczkolwiek cała ta trauma z utratą syna na wadze i płaczem nieustannym bardzo nami niepotrzebnie zawładneła momentami. No nic życzę mimo wszystko radości z macierzyństwa bo to jest najpiękniejsze co mogło nam się przytrafić i tak chce na to patrzeć. Synek jest przepogodnym, niezwykle kontaktowym, zdrowym dzieckiem – naszym sloneczkiem 🙂 tylko my mamy w takiej sytuacji jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jak trud, chęci, zmęczenie, psychiczna walka w tym momencie się miesza… Powodzenia!!!

    • Justyna
      26 lutego 2019 at 12:11

      Jestes bohaterka dla swojego dziecka. Sam fakt że masz wyrzuty świadczy o tym że jesteś najlepsza matka na świecie. I to na pewno nie przez mm w szpitalu, nie obwiniaj się.

  • Karolina
    13 listopada 2017 at 14:11

    Bardzo mądre stanowisko. Czasem nie rozumiem, dlaczegp tak mało kobiet karmi piersią. Rzadko zdarza się bym widziała karmiącą matkę w miejscu publicznym. W centrum handlowym, knajpie, parku… mam wrażenie, że tylko moje dziecko je „cyca”. Gdy się przyglądam widzę maluchy z butlami. I pewnie jest jakiś procent mam, co odciągają pokarm, jakiś procent kobiet które z różnych względów nie mogą karmić ale mocno w to wątpię, że to 10 na 10 z butelką. Z drugiej strony jest prawdziwy laktoterror, szczególnie w światku internetowym. Stąd moje pytanie, dlaczego karmienia piersią nie można traktować normalnie. Mam dziecko, urodziłam, karmie bo mam czym. Tak samo jak je ubieram czy przytulam.

  • BB
    12 listopada 2017 at 19:30

    Przygoda z kp trwa u mnie od 6tygodni i kazde karmienie to niestety walka ze soba czy nie rzucic tego w diably.. Nie wiem czemu ale psychicznie po prostu nie daje rady. Cos we mnie nie chce tego robic. Patrzyla polozna,lekarz,doradca.. W sumie zostal chyba tylko psycholog bo technicznie jest w porzadku. Przystawiam dobrze, mala przysysa sie ok, zadnych wedzidelek, alergii,nietolerancji czy innych historii.. Ale serce boli jak mala ledwo skonczy to wpada w histerie, ciagnie mnie za ubranie, wlosy i pcha rece do buzi, od piersi odpycha sie cala soba a na butelke rzuca sie jak bestia. Mozemy tak siedziec godzinami i zmieniac piersi i pozycje. Klasycznie, spod pachy, na boku…pierwsze kilka razy sa do przyjecia, potem juz tylko rownia pochyla do histerii. Zachowuje sie jakby bylo jej malo, przy ktorejs piersi z rzedu czuje ze ssie mocno jak na poczatku ale juz nic nie polyka, jakby nic juz nie bylo… Pamietam noc kiedy ja w ogole psychicznie nie dalam rady jednemu karmieniu, wiec maz siadl z butelka. Nasze dziecko zasnelo bez walki i pierwszy i jedyny raz obudzilo sie w dobrym humorze..nie to co po kp-ledwo oczy otworzy to wyje.. Cieszyc sie czy nie? Chce dac jej to swoje mleko, bo czuje ze to najlepsze ale z drugiej strony corka w pakiecie z moim mlekiem dostaje smutna, zmeczona i sfrustrowana mame… Jakby czula ze mi takie karmienie nie pasuje, nie idzie, po prostu nie wiem czemu ale nie…

    • MS
      14 listopada 2017 at 00:00

      Czasem okazuje się, że trzeba dokarmiać butelczynką. A może odciągaj pokarm i podawaj z butelki? To lepsze rozwiązanie niż przestać karmić i wtedy też partner może wstawać w nocy. Przy okazji może i ta laktacja się rozbuduje.

    • Basia
      14 listopada 2017 at 11:42

      my tak mamy teeraz tylko przy karmieniu tuz przed snem, kiedy przez caly wieczor karmienia dziecko wypilo juz caly zapas mleka, a to produkowane na biezaco wyplywa za wolno i mała sie denerwuje, ale jeszcze niedawno to było to bardzo czesto w ciagu dnia. nam pomaga: głeboki oddech, zmiana pozycji na lezacą lub karmienie podczas powolnego chodzenia, mąż włącza wtedy muzyke relaksacyjna ze spiewem ptakow, ja sobie staram przypomniec to uczucie wyplywu mleka. Cudownie zadzialalo rowniez przygotowanie butelki i trzymanie jej w gotowosci, ale nie podanie jej dziecku. byc moze tez warto rozkrecic jeszcze nieco laktacje odsysajac sobie mleko, ktorego dziecko podczas danego karmienia nie wypilo. polecam https://kellymom.com/hot-topics/low-supply/ i inne artykuly z tej strony i trzymam kciuki wiedza daje siłe!

    • Klaudia
      27 listopada 2017 at 10:32

      Bardzo dobrze Cię rozumiem, bo byłam/jestem w identycznej sytuacji. Mój synek zachowywał się dokładnie tak jak piszesz, jakby nie mógł się zaspokoić i cały czas był głodny! Byłam już naprawdę na skraju, nie miałam czasu na swoje podstawowe potrzeby. Położna doradziła mi dokarmianie, co z jednej strony dało trochę spokoju w domu i poczucie że mały jest najedzony, a z drugiej wyrzuty sumienia i wątpliwości, czy nie doprowadzi to do końca karmienia. Było naprawdę ciężko, że wytrwałam to chyba cud:) Teraz mój synek skończył 3 mce i dziś jest czwarty dzień, kiedy nie domaga się więcej 🙂 co prawda zostało przyzwyczajenie do butelki, ale jak tylko mi się uda to siadam i odciągam pokarm aby zwiększyć laktację i mieć do podania w razie napadu złości:) radość z tego,że spokojnie zasypia po moim mleku jest nie do opisania:) Mam nadzieję że moja historia Ci pomoże i przekona, żebyś nie rezygnowała, jeszcze nie teraz! Wszyscy mi mówili że te pierwsze trzy miesiące będą najgorsze, i myślę że mieli rację. Daj Wam czas! Pozdrawiam

    • A.
      30 listopada 2017 at 22:25

      Miałam prawie identyczną historię. Identyczne emocje i przemyślenia. Młody na pewno poczuł się lepiej jak przeszlismy na mm – lepiej spał, praktycznie przestał płakać. To tak jakby wcześniej był w ciągłym stresie a po odpuszczeniu kp w końcu się zrelaksował. Ja z kolei niemal wpadłam w depresję – ostracyzm dopadł mnie niemal z każdej strony. Lekarze, znajomi, nawet rodzina. O internecie nawet nie wspomnę – laktoterror praktycznie mnie zgniótł. Gdyby nie wsparcie męża pewnie bym się załamała kompletnie. Synek ma już ponad dwa lata a ja nadal mam poczucie winy, że zrobiłam za mało. Jeśli masz w sobie siłę to spróbuj jeszcze chwilę wytrwać. Może 3-4 dni kompletnie bez mm pomogą Ci rozbujać laktację. Ale jeśli nie masz na to siły albo nie uda się rozkręcić to nie miej sobie tego za zle. Nie pozwól sobie wmowic, że zrobiłaś coś nie tak. Każda z nas jest bohaterką. Każda z nas ma swoje limity, które i tak zostawia daleko w tyle. Może karmienie piersią po prostu nie jest dla Was:)

    • Cc
      2 grudnia 2017 at 23:35

      Przeczytałam Twoją historię i dokładnie jakbyś opisała moją. Ten sam przypadek, identyczny. Ja swoją przygodę z kp po miesiącu zakończyłam bo nie mogłam patrzeć i słuchać denerwującego i płaczącego niemowlaka, któremu to kp nie pasowało. Chyba taki przypadek i tyle. Nic nie pomagało a ja tylko się stresowałam i denerwowałam.

    • Natalia
      16 grudnia 2017 at 14:43

      Też tak miałam, teraz karmię na zmianę, raz dostaje piersi, raz butelkę, nie chcę męczyć dziecka i siebie psychicznie. Obie mamy dobre humory, po dłuższej przerwie piersi są pełne u mała się dobrze nakłada, na noc dostaje butelkę to i noce są ładnie przesłane. Ja mam chwilę w ciągu dnia dla domu i starszej córki, i gdzieś mam ten terror laktacyjny.
      Przy starszej próbowałam karmić tylko piersią, ale też były histerię, więc koniec końców dostawał raz-dwa rażyczenia codziennie butle. Źle wspominam ten czas, chyba miałam wtedy stan depresyjne. Tak więc nic na siłę!

    • mamaAla
      23 grudnia 2017 at 11:31

      Jakbym czytala opis naszej sytuacji….moja cora ma 3 tygodnie. Niestety nie mam nadprodukcji pokarmu i pewnie tez z tego to wynika. Walczymy ale postanowiłam isc na sposob- co ok 2-3 h max odciągam pokarm elektrycznym laktatorem i podaje malej z butelki. Ile nazbieram tyle jej daje, braki uzupelniam bebikiem. Oprócz tego jak juz jest częściowo pojedzona- przystawiam ja do piersi, zeby chociaż kilka minut possala. I wczoraj pierwszy raz jedno karmienie bylo tylko z piersi☺ moze nie przystawiaj jej jak jest glodna i rozjuszona, tylko daj czesc butli a na resztę spróbuj przystawic?
      I jeszcze jedno- nie dam sobie wmówić, ze jestem gorsza bo nie karmie wyłącznie piersią… Robie wszystko, aby mala miala jak najdłużej mój pokarm a ze wypije go z butelki…trudno. Tylko my wiemy, ile nas to pracy kosztuje.
      Nie poddawaj sie, trzymam kciuki!! Powodzenia☺
      Ps. Mam 36 lat, to moje pierwsze dziecko i cale życie zarzekalam się, że nie będę karmić piersia☺

  • Honorata
    10 listopada 2017 at 19:43

    Najważniejsze by nikogo do niczego nie zmuszać. Nie będzie takiej nagonki na naturalne karmienie, to może o wiele więcej kobiet się na nie zdecyduje.

  • Mama gadzeciara
    10 listopada 2017 at 10:19

    Wow… Właśnie czytam ten post karmiąc córeczkę… Od początku nie było łatwo i dopiero od niedawna udaje mi się karmić że spokojem, ale kiedy byłam na skraju i chciałam rezygnować, trafiłam na kolejny wpis na hafija podnosiłam się I ruszałam do boju :). Dziękuję!

  • Agnieszka
    9 listopada 2017 at 21:12

    Miałam taki dylemat gdy zaszłam w ciążę. Poczatkowo twardo mówiłam, że karmić nie będę choć moja mama bardzo mnie namawiała (sama żałuje, ze mnie karmila tylko miesiąc przez „cudowne” rady położnych i lekarzy). Potem zaczęłam pękać: namowy mamy, szkoła rodzenia i spotkania z pediatrami, położonymi, doradcami laktacyjnymi i ciągłe zachwalanie karmienia piersią przekonały mnie żebym sprobowala, bez żadnego ciśnienia, co będzie to będzie. Dziś, mimo trudności (wielu zastojow, zapalenia piersi, pobudek w nocy co 1,5-2 godziny) jestem dumna z siebie bo karmię ponad 9 miesięcy i wbrew pytaniom „ale Ty jeszcze karmisz?”. Karmię i cieszę się z tego bo wiem, że daję synkowi najlepsze co moge 🙂

    • LILA
      23 listopada 2017 at 10:01

      Też tak miałam. Na początku ciąży w ogóle nie chciałam karmić, ale po szkole rodzenia planowałam pół roku. Teraz minęło 9 miesięcy, a ja nadal karmię i pewnie potrwa to jeszcze 3-4 miesiące. U mnie zdecydowało wygodnictwo – nie trzeba myć butelek ani biegać po sklepach, a dodatkowo w bezpieczny sposób chudnie się po ciąży 🙂

Comments are closed here.