Babcia i wnuki {konkurs}

Babcia i wnuki {konkurs}


O babciach pisałam już niejednokrotnie1. To jak bardzo rola mamy mamy ma wpływ na to, jak wyjdzie karmienie piersią, jest bezdyskusyjne. Nie ma w tym nic dziwnego. Jesteśmy istotami społecznymi, a więzy rodzinne są dla nas bardzo istotne. Obecnie żyjemy w tak ogromnym oderwaniu od dawnego  modelu rodziny – wioski, gdzie wsparcie i pomoc było naturalnym porządkiem rzeczy, że nie jest to dziwne, że często nasze wyobrażenia na temat rodzicielstwa różnią się od wyobrażeń naszych rodziców.

Wiedza i dostęp do niej, który mamy obecnie to lata świetlne w porównaniu do wiedzy, którą miały nasze mamy. Ma to swoje konsekwencje w różnicach światopoglądowych i sposobie wychowania i opieki nad dziećmi.

Jak pokazują badania naukowe2, współcześnie babcie – mamy mam, są nadal jednym z najważniejszych źródeł wsparcia emocjonalnego dla córek.  To samo dotyczy kwestii informacyjnych na temat rodzicielstwa. Babcie – mamy mam, są drugim – zaraz po partnerze – źródłem informacji o rodzicielstwie. Podobnie jest z zaangażowaniem finansowym w dzieci – babcie chętnie wspierają finansowo swoje dzieci kiedy pojawiają się wnuki. Jeżeli nie liczyć ojców, to właśnie babcie, spośród wszystkich bliskich i znajomych, najczęściej podejmują się opieki nad dziećmi swoich córek. Pomimo, że zawsze na pierwszym miejscu we wsparciu pojawia się partner, to zaraz za nim zawsze jest babcia!

I to przekłada się później na decyzje wychowawcze.

Przykład?

To co mówi babcia mamie o karmieniu piersią w sposób wyraźny wpływa na czas karmienia piersią jej wnuka.  Matki, które same były karmione piersią przez babcie, aż 1,5 razy częściej same karmiły piersią swoje dzieci.

Tak często skarżymy się, że nasze mamy nie rozumieją karmienia piersią, albo czasem wręcz całego naszego macierzyństwa. Że karmią nasze dzieci zupką „za mamę i za tatę”, że zakładają swoim wnukom czapeczki przy ładnej pogodzie, że zwracają uwagę na „zimne nóżki”. Może to powodować starcia międzypokoleniowe, ale przecież nie musi tak być.

Co zrobić, żeby dogadać się z babcią?

Przede wszystkim przypomnijmy sobie nasze babcie. Gdzie najlepiej się rozrabiało? Kto pozwalał nam na bieganie na boska po podwórku, kto z nami chodził do ogródka wyjadać marchewkę z grządki? Babcia funkcjonuje na zupełnie innych prawach niż rodzic. Babcia może kochać wnuki  bez ogromnego ładunku odpowiedzialności jaki spoczywa na rodzicach. Sama pamiętam, jak to było jak byłam wnuczką! Naprawdę, u babci najlepiej się łobuzowało i babcie więcej wybaczała. Więc pierwszy mój krok do dogadania się z babcią to:

Wrzuć na luz. Pozwól na drobne odstępstwa. Niech dziecko będzie miało z babcią relację inną niż z tobą.

Czasem jednak jest tak, że nasze podejście do rodzicielstwa z babcią tak bardzo się nam rozjeżdża, że konflikt tworzy się sam. I co wtedy?

Przede wszystkim, wg mnie babcie nie robią nam prawie nigdy na złość. Prawie nigdy ich porady, ich sposób opieki nad wnukiem czy ich metody wychowawcze nie wynikają z tego, że babcia „chce nam pokazać jak być dobrym rodzicem”. Najczęściej babcie po prostu stosują swoje metody, które im sprawdziły się w rodzicielstwie. A sprawdziły się, bo żyjemy, mamy swoje rodziny i kochamy swoje mamy. Skoro wyszło tak dobrze, to nic dziwnego, że babcie chcą żeby i nam się udało. Żeby nasze rodzicielstwo było dla nas też sukcesem! Więc „Podaj soczek, w końcu skończył już 3 miesiące” nie wynika z ignorancji lub podważania naszego autorytetu, ale głównie z troski i miłości – do nas i do wnuczków.

I co z tym fantem zrobić?

Wyobraźcie sobie, że wasze mamy, tak jak my teraz, miały kiedyś takie biegające kilkulatki, albo płaczące non stop niemowlęta. Myśląc o tym, że każda z nas jako matka popełnia błędy, albo robi coś czego obiecywała sobie że nigdy nie zrobi, pamiętajcie, że nie my pierwsze mamy dzieci i nie my pierwsze podejmowałyśmy różne decyzje i różną wiedzę miałyśmy. Nasze mamy nie muszą wiedzieć wielu rzeczy, które my teraz wiemy. Więc zrozumienie dla intencji i zachowań naszych mam wobec naszych dzieci i nas jest krokiem jaki musimy wykonać w celu dogadania się z babcią.

Jeżeli założymy, że babcie chcą naprawdę dobrze to łatwiej będzie nam z nimi rozmawiać. Jeżeli wyjaśnimy nasze oczekiwania wobec ich opieki nad wnukami, to gwarantuje, że najprawdopodobniej będą one nam przychylne.

Zabierajmy babcie na warsztaty dla rodziców, podsuwajmy im książki, pokazujmy jak my zajmujemy się naszymi dziećmi. Babcie, tak jak i my, chcą dla naszych dzieci i swoich dzieci jak najlepiej. A czasem, tak też się zdarza, warto babci posłuchać, warto pozwolić jej wyjaśnić jej stanowisko i sposób opieki nad maluchem, bo niejednokrotnie możemy wyciągnąć z ich doświadczenia wiele dobrych i mądrych rzeczy!

Dzisiaj chciałabym, razem w z wami podziękować babciom. Pokazać, że babcie mogą być dla nas największymi sprzymierzeńcami, oraz dać nam – mamom więcej niż mogłybyśmy się tego spodziewać.

Razem z nową marką kosmetyków Christian Laurent zapraszam Was na konkurs, w którym do wygrania będzie wyjątkowy upominek dla babci właśnie!

Christian Laurent® to nowa, ekskluzywna marka kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała powstała we współpracy dwóch laboratoriów badawczych w Polsce i we Francji, w odpowiedzi na najnowsze światowe trendy w dziedzinie pielęgnacji. Stworzona dzięki temu unikalna koncepcja wysokiej klasy kosmetyków czerpie z wyrafinowanej definicji luksusu, wykreowanej przez francuskich geniuszy nauki i pielęgnacji.

Napiszcie w komentarzu tutaj, na blogu w czym w rodzicielstwie najbardziej pomogła ci twoja mama/teściowa?

Jaka była jej najbardziej wartościowa rada?

Czym najbardziej w pozytywny sposób zaskoczyła was babcia waszego dziecka?

Nagrodzimy aż trzy babcie!

Każda autorka podziękowań dla babci otrzyma kosmetyki  o wartości 130 zł z przeznaczeniem dla swojej mamy/teściowej.

W skład każdego zestawu wchodzić będą:

Infuzyjne chrono-serum ujędrniająco liftingujące do ciała na noc

Napinający koncentrat ujędrniający do biustu

Nutri regenerująca maska serum do rak

Luksusowo rozświetlająco liftingująca maseczka do twarzy z molekularnym złotem

Podkład matujący w płynie z mienerałami

Marka Christian Laurent to nowa marka kosmetyków na polskim rynku. Obecnie jest ona dostępna jedynie w drogeriach Rossmann a pełną listę sklepów możecie znaleźć TUTAJ. Możecie też śledzić markę na Facebooku!

Kosmetyki Christian Laurent to uniwersalne komsetyki dla kobiet zarówno młodych jak i dla kobiet, które posiadają skórę dojrzałą. Charakteryzują się zupełnie nowatorską metodą transportu składników aktywnych wykorzystującą mechanizm tak zwanej dermofuzji 4D. Opiera się ona czterostopniowym działaniu kremu anti-age na kilku poziomach skóry. A po polsku:  aktywne składniki kremów są przenoszone stopniowo w głąb skóry specjalnymi mikroprzekaźnikami, które rozmieszczają je tam gdzie powinny się znaleźć żeby ich działania jak najlepiej odżywiało i regenerowało dojrzałą skórę oraz zapewnia ich powolne i stopniowe uwalnianie w tych miejscach, które potrzebuję tej regeneracji.

 

 

 

 

 

 

A to co na pewno oprócz właściwości kremu zachwyci babcie, to fantastyczny zapach. Został on stworzony we współpracy z francuską firmą perfumeryjna z siedzibą w Grasse, miejscem nazywanym światową stolica zapachów i dla samego zapachu sama bym się kremem do twarzy smarowała!

Do skóry dojrzałej Christian Laurent przygotował kremy:

CHRISTIAN LAURENT Infuzyjny Krem Liftingujący Wypełniający Zmarszczki 45+, który działa liftingująco, zawiera ekstrakt z czarnej róży, retinol oraz drobinki złota.

CHRISTIAN LAURENT Infuzyjny Krem Przeciwzmarszczkowy Odbudowujący Gęstość Skóry 55+ także ze złotem oraz Royal Caviar™, witaminę A i E. Wszystko to wspomaga działanie anti-aging i poprawia wygląd skóry dojrzałej.

CHRISTIAN LAURENT Infuzyjny Krem Odmładzający Redukujący Głębokie Zmarszczki 65+ zawiera Ekstrakt z czarnej róży, Matrixyl®Synthe’™, Drobinki 24K złota. Bioaktywna formuła kremu ma na celu powstrzymanie niedoboru składników odżywczych w skórze, redukcję zmarszczek i poprawę owalu twarzy. Skład pobudza regenerację skóry twarzy!

CHRISTIAN LAURENT Aktywny Krem Regenerująco-Wzmacniający Na Noc zawiera ekstrakt z ekskluzywnej czarnej róży, kompleks Royal Cavair™ i drobinki 24K. Wzmaocnia, regeneruje i nawilża, oraz ma działanie anti-age.

 

Regulamin Konkursu 

 

Laureatki konkursu:

MARTA 26 października 2017 at 20:19

Babcia mojego syna, moja najukochańsza Mama – za ten ocean cierpliwości i za to, że zawsze ma dla nas czas, powinna dostać wszystkie kremy, róże, seanse w spa i czekoladki świata. A tak często w nerwach i przez zagonienie postawiona moim głupim komentarzem do pionu. Chciałabym być taką córką jaką ona jest Mamą i Babcią. Muszę się jeszcze dużo nauczyć ?

DARIA 26 października 2017 at 20:28

Gdy mój synek miał około 7 miesięcy nagle zorientowałam się, że w naszym życiu nie ma mojej mamy. Owszem, spotykałyśmy się, ale niezbyt często, a gdy już do tego dochodziło, ona unikała brania wnuczka na ręce, trzymała dystans Nagle mnie to uderzyło. Powiedziałam o tym mężowi, a on zadzwonił do mojej mamy i poprosił ją , by przychodziła do nas co drugi dzień. (Aktualnie jesteśmy w trakcie remontu domu, mąż wszystkie popołudnia i weekendy spędza na budowie, a ja jestem sama z dzieckiem). I ona od razu zaczęła przychodzic, brać małego na ręce, bawić się z nim, czytać książeczki, przebierać go, zabierać na spacery. Nawet pomaga mi kąpać i podaje mi go do piersi. W końcu odważylam się i zapytałam, czemu jej nie było tak długo. Powiedziała, że usunęła się, by dać nam czas. Czas, abyśmy się poznali, zrozumieli, nauczyli siebie. Abym odnalazła się w nowej roli, stała się pewna swoich poglądów na macierzyństwo. Stała się pewna tego co i jak robię. Usunęła się, ale czujnie czekała na znak, że jej potrzebuję. Jestem jej za to wdzięczna, bo dzięki temu wiem, jaką mamą chcę być, nie denerwuję się z powodu dziwnych rad, tylko z nimi dyskutuję i przeważnie przekonuję do swojego zdania.

 

A patrzeć, jak tych dwoje jest ze sobą coraz bliżej

I jaka więź się tworzy jest po prostu piękne!

OLA 26 października 2017 at 20:46

Moja Mama/Babcia ? dzięki niej karmię piersią… Przez ponad miesiąc po porodzie wstawała o 4 rano żeby przyjechać do nas z pomocą ponad 90km ( w jedną stronę !). Przyjeżdżała oczywiście z wałówką ? karmiła.. mnie ~córkę ;P i nawet podawała herbatę przez słomkę bo przecież mały ssak nie znosił rozłąki nawet na sekundę ? Po całym dniu usługiwania wracała do domu, znowu szykowała jedzenie na dzień nastepny (niestety musiała wracać z obecnej sytuacji rodzinnej). I tak aż nie odbilam się od dna mam wrażenie ? Teraz gdy nasza droga mleczna trwa już ponad rok i końca nie widać wspominamy to z uśmiechem ( choć wtedy było wiecej płaczu :))) Zaskakuje mnie tym, ze ciagle chce jej się uczyć nowości „naukowych ” a to już 9 wnuk !!! BABCIU WIELKIE DZIĘKI !!!!!:*

Czekamy na Wasze adresy. Wyślijcie na podany w Regulaminie adres e-mail!

  1. https://www.hafija.pl/2016/08/porownanie-zalecen-przeglad-dla-babci.html

    https://www.hafija.pl/2016/05/babcia-i-karmienie-piersia.html

    https://www.hafija.pl/2017/06/schematbabci.html

  2. Who Supports Breastfeeding Mothers? : An Investigation of Kin Investment in the United States. Cisco J. Hum Nat. 2017 Jun;28(2):231-253. doi: 10.1007/s12110-017-9286-y. PMID: 28214982
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

124 komentarze

  • Ewa
    8 listopada 2017 at 10:17

    Hafija… Może nie zawsze jest tak, że babcie nie robią na złość…Tak, właśnie te różnice światopoglądowe powodują, że nie mogę dogadać się z teściową. Mam swoje zasady a ona i tak swoje. I uwierz, próbowałam jej wytłumaczyć, podsuwałam książki a ona… Nawet ich nie otworzyła, bo… Ona wie swoje… Wiem, że kontakt wnuka z babcią jest istotny ale rodzice męża nie szanują i nie liczą się z moim zdaniem a dla dziecka najważniejsze jest to, żeby nie był rozdarty pomiędzy dwoma modelami wychowania. Moja teściowa jest bardzo zaborcza. Niestety mieszkamy razem. Czasem przez to się nie odzywamy… Nie chcę robić przez to krzywdy mojemu dziecku ale wiem, że on cierpi na tym najbardziej. I mój mąż. Choć stoi za mną murem to nie potrafi zwrócić rodzicom uwagi… Choć ostatnio się przełamał… Nie chcę ograniczać kontaktów syna z dziadkami ale ostatnio nie mam wyboru. To moje dziecko i ja podejmuje decyzje. A ona powinna się dostosować. Mąż jest jedynakiem. Odbieram wrażenie, że teściowa właśnie liczyła na to, że nic nie będę wiedzieć i będzie mogła właśnie pokazać, jak być dobrym rodzicem i wychowywać dziecko. I trochę się zdziwiła, że mam swój instynkt, którym się kieruję. Mam też swoją mamę i babcię, których zdanie jest dla mnie stokroć cenniejsze… No bo ile można słuchać, że np. przez to cale BLW odbieram dziecku dzieciństwo… I tak ze wszystkim co robię… Jest mi cholernie przykro, bo próbowałam i starałam się, żeby nasze stosunki były dobre… Ale ona jest uparta i zaborcza i przede mną mówi co innego z za moimi plecami co innego. Obecnie jesteśmy chyba w nieoficjalnym konflikcie. Nie wiem co będzie dalej, bo nie chcę skrzywdzić męża ale moja cierpliwość ma swoje granice…

  • aducha
    2 listopada 2017 at 13:34

    Mój syn ma dwa lata, gdy go urodziłam miałam 23 wiosny za sobą i wydawałoby się, że powinnam wiedzieć jak zająć się własnym dzieckiem. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Nie miałam kompletnie pojęcia o niczym, nawet o tym jak kąpać moje dziecko. Moim największym wsparciem, ostoją i prawą ręką okazała się w tej nowej dla mnie sytuacji moja mama. To ona ciągle była przy mnie, ocierała mi z twarzy łzy gdy płakałam, że nie dam sobie rady. To ona okazała mi tak wielkie serce, jakiego w pierwszych tygodniach bycia mamą potrzebowałam. Mama cierpliwie tłumaczyła mi wszystko co powinnam wiedzieć o zajmowaniu się dzieckiem lecz nie negowała i nie ingerowała gdy jednak uznałam, że co innego będzie dla mojego synka. Miałam problemy w szpitalu – panie położne nie były skore do pomocy gdy płakałam i błagałam je by nauczyły mnie jak prawidłowo przystawiać synka do piersi. Każda próba była dla mnie ogromnym bólem, z piersi leciała mi krew, płakałam ja i płakał mój synek, który czuł, że jestem zdenerwowana i nie chciał pić mojego mleka. Położne odsyłały mnie na laktator albo przynosiły mojemu dziecku mleko modyfikowane. Żadna nie pofatygowała się by pomóc mi po prostu przystawić prawidłowo dziecko do piersi. Dobrze, że czuwał nade mną mój anioł, moja MAMA. Dzwoniła gdzie się da, konsultowała się ze specjalistami w dziedzinie laktacji. Do nocy wyszukiwała coraz to lepszych ludzi, którzy mi pomogą. I tak natrafiła na Panią, która była położną w szpitalu, w którym leżałam, lecz zwolniła się, bo nie mogła patrzeć na to jak ignorowane są kobiety z takimi problemami jak ja. Założyła własną poradnię laktacyjną i dzięki temu mogła pomóc jeszcze większej ilości kobiet. Dzięki pomocy jaką zorganizowała dla mnie mama karmienie przestało być dla mnie tak bolesne, moje piersi przestały krwawić, a ja wreszcie przestałam płakać tylko cieszyłam się macierzyństwem. Gdyby nie mama pewnie w pierwszym tygodniu życia porzuciłabym karmienie dziecka i podawała mu mleko modyfikowane. Dzięki swojej babuni mój synek jednak jeszcze długimi miesiącami dostawał ode mnie to co mogłam dać mu najlepszego. Mamo dziękuję Ci za to, że byłaś wtedy ze mną i sprawiłaś, że się nie poddałam. Jesteś najlepsza! <3

  • ANGELIKA
    1 listopada 2017 at 22:41

    Nie wiem jak moja Mama to zniosła, bo przez pierwsze miesiące po porodzie byłam tak rozbita emocjonalnie ze aż trudno mi to opisać. Moja Mama zajęła się wszystkim i dzieckiem (oczywiście z moim mezem) i domem ( zakupy, gotowanie, sprzątanie, pranie) w tedy jak ja nie mogłam poradzić sobie samą z sobą. Minął baby blues a Mama dalej jest mi opoka. Zaskakuje mnie swoją nieskonczona cierpliwością i wyrozumialoscią. A jej najlepsza rada to to abym jak najszybciej pojechała z dzieckiem do lekarza bo niewinny katar może być niebezpieczny. Faktycznie wylądowaliśmy w szpitalu. No i gdyby nie Mama mogłoby się to źle skończyć.

  • Ola
    1 listopada 2017 at 17:33

    Moja mama, moja najlepsza przyjaciolka, najbardziej pomogla mi w karmieniu swoim wsparciem, sama karmila mnie 2 lata, zaskoczyla mnie tym ze czyta Twojego bloga, jest farmaceutka wiec wszytskim utrudzonym mama i ojcom przychodzacym po pomoc do apteki poleca Twoj blog i wierze ze wielu mamom w ten sposob pomogla, jej najbardziej wartosciowa rada to Ciesz sie tym czasem , korzystaj z niego bo zaden dzien kiedy jestes dla niej najwazniejsza na świecie nie wroci, i nic nawet bolesne piersi nie maja znaczenia. Na przekor wszytskim ktorzy uwazaja ze karmienie oznacza rezygnacje z zycia pomaga mi udowadniac ze karmic mozna wszedzie i zawsze? kazdego dnia odwozi mojego brata na osma do szkoly sama majac na 9 do ptacy przejezdza cale miasto zeby 15 minut pobyc z wnuczka a ja zebym mogla sie w tym czasie umyc i doprowadzic do ladu? jest moim ogromnym wsparviem, pomogla mi zrozumiec ze mama nie musi byc w wiecznie w dresie i tez moze byc piekna i sczesliwa a gdy mam gorszy dzien zawsze jest przy mnie, jest moja opoka, i tak bedzie zawsze! Marze by byc taka mama jak ona i by byc takim czlowiekiem, chcialabym zeby moja corka miala o mnie kiedys takie zdanie jakie ja mam o mojej mamie i jej milosc do wnuczki , fakt ze poswieca swoj jeden wolny dzien w tygodniu by zabrac wnuczke na wies, pokazac jej swiat i zawsze usmiechnieta, zawsze z sila i nigdy nie mowiaca ze zmeczona ze nie ma sily .. jest najsilniejsza i najwspanialsza babcia i mama i wiem ze kocha nas tak jak tylko moze kochac mama❤

  • Kinga
    1 listopada 2017 at 17:05

    Niestety kompletnie nie mogę liczyć na swoją mamę, ale na szczęście mam cudowną teściową… Kiedy okazało się, że jestem w ciąży(miałam wtedy 17 lat), Ona bez zawahania zakomunokowała mi, że będzie nam pomagać jak tylko się da. Była ze mną przy porodzie do 3 nad ranem, choć na 7 musiała jechać do pracy, pomagała nam pierwszy raz wykąpać, ubrać, przewinąć. Od początku wspierała moje wybory, motywowała w karmieniu, w bliskościowym wychowywaniu, nawet nauczyła się ze mną motać małego w chustę <3 Chociaż jest aktywna zawodowo, a nawet jest pracusiem, to zawsze możemy na Nią liczyć, po prostu to wiem. Mój syn uwielbia przyjeżdżać do babci i (tak jak piszesz) jeść marchewke prosto z grządki. Jest nieoceniona, bardzo ją kocham. I choćbym nie wygrała, to niech chociaż kilka osób się dowie jak jest wspaniała. Bo jest. Doceniajmy dobre chęci babć, one nigdy nie chcą źle.

  • Beata
    31 października 2017 at 21:43

    Moja Mama – matka czworga dzieci, Babcia ośmiorga wnucząt, moja opoka i przyjaciółka. Jako najmlodsza pociecha 8 m-cy temu sama dostąpiłam zaszczytu bycia „Mamą”. Bardzo mnie wspiera, mimo, że dzieli nas prawie 200 km. Mama to starsza osoba, a mimo to ani razu nie zanegowała naszego wychowania, sposobu opieki czy pielęgnacji. Sama karmiła mnie do 3 r.ż. spotykając się z ogromną falą krytyki. Pozwalała spać we wspólnym łóżku do czasu kiedy sama nie dojrzałam do tego (podstawówka-masakra!!!). Teraz kiedy syn mimo skonczonych 8 mcy nadal lubi wisieć na piersi, a nocki przesypia we wspolnym łóżku Ona jedna nie doszukuje się w tym niczego niepokojącego. Tak samo ze wspólnym spaniem czy noszeniem na rękach. Przy wszystkich potrafi powiedzieć, że wynosiła na rękach czwórkę dzieci i każde z nas wyszlo na ludzi. Nigdy nie zostawiła nas, abyśmy się wypłakali. Ucina w ten sposób nieprzychylne komentarze w naszym kierunku 🙂 jeśli przyjedziemy w odwiedziny aktywnie uczestniczy w rozszerzaniu diety metodą BLW – uwielbia młodemu gotować co raz coś nowego 🙂 Jej rada to tulić, spiewać, calować oraz iść za glosem serca, bo matczyna intuicja jest niezawodna 🙂 i odsypiać nocki w każdej możliwej chwili 🙂

  • Adrianna
    29 października 2017 at 11:05

    Moja babcia jest daleko (czyli prababcia synka) – chyba też może być? co?
    Ale zawsze jak przyjedziemy to ugotuje nam obiad, który możemy zjeść ( a jesteśmy alergikami udowodnionymi badaniami) i który mimo to smakuje przepysznie i nawet deser nam da:)
    Rada – żebym ufała sobie – chyba najważniejsza w macierzyństwie:) Ta rada przydała się nie raz i nigdy nie zawiodła..

  • Paulina Banaś
    29 października 2017 at 08:43

    Moja mama właśnie przez „ciocie dobra rada” bardzo szybko przestała karmić mnie i mojego brata. Mnie, bo „piszczałam i na pewno byłam nienajedzona”, a brata, bo kiedyś sądzono że podczas gorączki mamy trzeba zaprzestać karmienie piersią… I bardzo tego żałuje że tak szybko przestała. Dziś, gdy ja karmię moją Michasię już trzeci miesiąc, moja mama wspiera mnie jak nikt inny, nawet gdy miałam kryzys laktacyjny to wręcz zabroniła mi dokarmiania butelką 🙂 Moja córeczka gdy miała dwa tygodnie zachorowała na infekcje dróg oddechowych, która wymagała hospitalizacji, moja mama przyjeżdżała do nas codziennie, przywoziła mi ciepły obiad, wspierała mnie i pomagała przy Michasi. Było mi bardzo ciężko ale to właśnie dzięki niej dałam radę! Moja mama jest najlepsza na świecie i bardzo ją kocham!

  • Ewelina
    29 października 2017 at 00:34

    Moja teściowa po urodzeniu mojego syna stała się dla mnie mamą… zobaczyła we mnie córkę! Czego wcześniej od niej nie doświadczyłam, bo relacje między nami nie były tak serdeczne . Jest zawsze wtedy, kiedy jej potrzebuję. Przyjęła z pokorą wszystkie obalenia mitów „diety matki karmiącej”. Podoba jej się, że noszę syna w chuście i absolutnie nie krytykuje moich decyzji, po prostu wspiera mnie. Ma troje dzieci, ale tylko najmłodszą córkę karmiła do 3 roku życia, że starszymi dziećmi poddała się wcześniej i myślę, że jest ze mnie dumna, że ja sie nie poddałam… że mój syn tak szybko i pięknie rośnie karmiony miłością.

  • Ula Wójtowicz
    28 października 2017 at 18:28

    Momentu, kiedy w szpitalu moja mama przytula mnie trzymającą bobasa na rękach nie zapomnę nigdy. W swoim wnuku zobaczyła mnie, kiedy to ona była młodą mamą. Poczułam się wtedy taka bezpieczna, będąc częścią cyklu życia. Wszystko było tak jak powinno być:) I od tego czasu moja mama jest ze mną. Nie muszę jej tłumaczyć jak się czuje – ona to widzi i rozumie. W największym deszczu zakłada na siebie pelerynę i zabiera bobasa na spacer, żebym ja mogła odespać choć trochę zarwaną noc. Kiedy ja nerwowo podrzucam dziecko, ona przejmuje je i bujaniem i delikatnym kołysaniem uspakaja. Będąc u mnie w domu nie muszę prowadzić zbędnych small talków. Mozemy po prostu milczeć i czuć się ze sobą dobrze. Jasne, że czasem jej poglądy są oderwane od rzeczywistości i obecnych metod wychowawczych. Potrafię się na nią zdenerwować, nie ukrywam. Mimo wszystko, to milczące zrozumienie daje mi poczucie stabilności i jest dla mnie wielkim oparciem. To, ze po prostu jest. To jest dla mnie najważniejsze. Swoim spokojem zaskakuje mnie za każdym razem. Jej poświęcenie jest nieocenionym wsparciem. Takiego połączenia i zrozumienia dusz nie było wcześniej. To dla mnie największe zaskoczenie. Nagle się rozumiemy. Tego tak na prawdę nie da się opisać słowami. To trzeba poczuć i zobaczyć. I aż wstyd się przyznać, jeszcze jej za to nie podziękowałam…

  • Ula
    28 października 2017 at 12:06

    Z moją Mamą, zawsze łączyła nas bliska więź, ale ze względu na bardzo podobny charakter paradoksalnie często kłóciłyśmy się. Niby byłyśmy blisko, ale dopiero w momencie kiedy urodziłam pierwsze dziecko nasze relacje zmieniły się. Już w pierwszych dobach po porodzie przez cesarskie cięcie wiedziałam, że łączy nas teraz inna więź (z mojej strony, bo teraz wiem, że moja Mama zawsze do mnie czuła to samo przez całe moje życie). Pomoc mojej Mamy w podstawowych czynnościach jak umycie się, przygotowanie czegoś do zjedzenia była nieoceniona przy bólu jaki czułam w pierwszych dniach. Po powrocie do domu z Synkiem byłam bardzo przytłoczona nową sytuacją, psychicznie mnie to zmiażdżyło. Minęło dobrych parę miesięcy zanim poukładałam sobie w głowie mój nowy świat. Mój mąż był przy mnie, ale nikt nie rozumiał mnie tak jak moja Mama i to od niej dostałam największe wsparcie. Tak jest do dziś. Dziś mogę liczyć nie tylko na wsparcie psychiczne, ale pomoc w codziennych obowiązkach jak choćby odbieranie Synka ze żłobka, abym mogła pracować.
    Jedną z rzeczy, które doradziła mi moja Mama było zapisanie się z nią na jogę. Wyciągnięcie mnie z domu na 1,5 h dwa razy w tygodniu sprawiły, że stałam się inną osobą, mniej nerwową i przede wszystkim uśmiechniętą i szczęśliwą, a to przekłada się na relacje w domu i atmosferę jaka panuje w naszej rodzinie teraz. To była na prawdę świetna rada 🙂
    Moja Mama zawsze była osobą bardzo rozrywkową ceniącą swoją niezależność i swobodę działania. Mój Synek to jej pierwszy i jedyny wnuk póki co. Zanim się urodził mogłam podejrzewać, że nie będzie chętna do pomocy zbyt często. To była wielka pomyłka z mojej strony i największe pozytywne zaskoczenie. Mogę zawszę liczyć na jej pomoc, nawet kosztem jej pracy, a mój Synek ma najlepszą Babcię, którą bardzo kocha. Widzę to kiedy biegnie do niej z wyciągniętymi rękami na przywitanie.
    Cieszę się, że macierzyństwo nauczyło mnie docenić moją Mamę tak jak na to zawsze zasługiwała.

  • Agata
    28 października 2017 at 09:33

    Jaka była najbardziej wartościowa rada mojej mamy?

    Jak będziesz zmęczona, przyjedź do nas [rodziców]. Wyśpisz się, a ja zajmę się Kubusiem.

    • Agata
      28 października 2017 at 09:39

      To było – na początku macierzyństwa i wciąż jest – największe wsparcie, jakie mogłam otrzymać od mojej mamy. Świadomość, że jest. Że zawsze mogę do niej zadzwonić, przyjechać. Że będzie czekała na mnie z ciepłym obiadem i uśmiechem na widok mojego dziecka. Wiem, że nie każda dziewczyna może tego oczekiwać od swojej mamy, dlatego tym bardziej doceniam moją ;).

  • Edyta
    28 października 2017 at 08:15

    Babcia naszych córeczek jest inna niż wszystkie Babcie dużo przeszła w swoim życiu. Wychowała 7mioro dzieci w tym 2je chorych 🙁 do tego musiała ciężko pracować. To Ona zakazuje, nie pozwala.Na początku myślałam, że to zle. Ja pozwalam a Babcia nie, coś nie tak… Po jakimś czasie zrozumiałam czego uczy mnie moja Mama – pokory aby moje dzieci wiedziały, że nie wszystko można i rzeczywiście teraz jest mi łatwiej to ja robię zakazy gdy jest taka potrzeba a Babcia rozpieszcza <3 Wszystko wróciło do normy 🙂

  • Marta
    27 października 2017 at 21:55

    Dzieki mojej mamie karmię piersią, chociaż nigdy mnie do tego nie namawiała. Nigdy nie powiedziała: „wiesz, może będziesz karmić piersią, karmienie jest fajne, zdrowe dla dziecka”. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy wprost, czy będę karmić, czy nie. Mama długo karmila mnie i moją siostrę w czasach „braku pokarmu”, „chudego mleka” i tryumfu mieszanki. W rozmowach o naszym niemowlęctwie czasami się ten temat przewijał i od zawsze, odkąd pamiętam, karmienie piersią niemowlęcia w moim domu było czymś normalnym, naturalną konsekwencją urodzenia dziecka. Nigdy nie zastanawiałam się, czy będę karmić piersią. Ja to wiedziałam z całą pewnością. I dziękuję mojej mamie za to, bo ona to przekonanie we mnie zaszczepiła.

  • Dominika
    27 października 2017 at 21:28

    Moja Mama, chociaż technicznie teściowa, nauczyła mnie najważniejszej cechy matki – miłości bezwarunkowej. Jej nauka nie była wyrażona słowami, a czekaniem. Czekała ponad pięć lat aż powiem do niej „Mamo”. W tym czasie: opiekowała się naszym pierwszym synem kiedy my pracowaliśmy – często po 12h, karmiła go, czytała mu książeczki, widziała jego pierwsze kroki. Dopiero teraz jestem to wszystko wstanie docenić, a Mama chociaż jest chora i nie wiele czasu nam pozostało codziennie chociaż na trochę bierze dzieci(teraz już dwójkę) i żartobliwie namawia nas o chociaż jeszcze jedno póki ma siłę. Nie wiem czy będę w stanie się jej kiedyś odwdzięczyć, ale na pewno nie przestanę próbować. Dziękuje Mamo!

  • Aga
    27 października 2017 at 21:21

    Chociaż już mamy swoje rodziny to wciąż z siostrą z kłopotami do niej przychodzimy. Przez całe swe życie, ciężko pracowała. Mężowi i dzieciom swój czas poświęcała. Wszystkie nasze troski były jej troskami. Każdą radość także przeżywała z nami. I choć dzieli nas odległość, wciąż w naszym życiu gości. Nasza babcia ukochana – powód do radości. Była z nami także podczas ważnej nocy, kiedy mała dzidzia po raz pierwszy otwierała oczy. Później ja tuliła, rodzicom pomagała, żeby mama dziatwy dobrze się wyspała. I choć czasem mamy różne zdanie, babcia najfajnieszą na zawsze zostanie. Uśpić dziecię potrawi spiewiając piosenki, nawet zdalnie – przez skype, choć włos ma już siwiuteńki. Babcia, jak to babcia, mimo swoich latek, uczy się nowości od swych wnuków matek. Czas jej 'Sto lat’ śpiewać. Wznieść toast szampanem. Za zdrowie, za wyrozumiałość naszej mamy i babci kochanej!

  • Kinga
    27 października 2017 at 19:11

    Moja mama najbardziej rozczuliła mnie tym, że każdego dnia daje mi szansę być mama taka jak sobie wymarzyłam, absolutnie nic mi nie nakazuje, stoi z boku i przygląda sie z pokładami miłości i zrozumienia, twierdząc że to ja jestem mama więc wiem najlepiej i żartobliwie mówi ze ja jestem od wychowywania a ona od rozpieszczania 🙂

  • Kasia
    27 października 2017 at 16:13

    Moja mama jest osobą, która po doświadczeniu z własną teściową postanowiła, że nie będzie zasypywać mnie bezcennymi radami. Kiedy byłam w ciąży monentami byłam na nią zła, że na każde moje pytanie mówiła, że albo nie pamięta, albo że tak jak zdecyduję będzie dobrze. Jednak doskonale zapamiętałam jeden moment, gdzie wsparcie mamy okazało się bezcenne. Kiedy moja Baśka miała 6 dni, marzyłam tylko o tym, żeby wrócić już do domu a ciągle słyszałam, że z racji tego, iż to wcześniak i ma żółtaczkę musimy jeszcze zostać, z bolącą raną, dramatyczną huśtwaką hormonalną, nieudolnym karmieniem piersią, poczuciem braku pomocy ze strony położnych laktacyjnych (nie mogłam wykarmić małej, nie wiedziałam jak to robić, a położne dawały mieszankę kiedy prosiłam je o to, aby pokazały mi jak karmić). Była to dla mnie koszmarna, bezradna i samotna nocka, kiedy prosząc o pomoc usłyszałam, że „macierzyństwo to nie tylko przywileje”. O 2 w nocy zadzwoniłam do mamy, płakałam i w sumie nic nie mówiłam. Moja mama w środku nocy wsiadła w samochód (jeździ od święta, raczej średni z niej kierowca), jakimś cudem przekonała pielęgniarki, że natychmiast musi do mnie pójść – no i przyszła. I mnie przytuliła.

  • Kasia
    27 października 2017 at 14:24

    Kiedy przeczytałam ten post i okazało się, że kończy się on konkursem, w którym mogę sprawić radość mojej mamie wiedziałam, że muszę wziąć w nim udział. Dzięki mojej mamie przeżyłam chyba największe wzruszenie mojego macierzyństwa…
    Trzeba by było znać moją mamę 😉 Jest osobą perfekcyjną, ale jednocześnie poświęcającą siebie do granic możliwości i robiącą wszystko nie na 100, nie na 200, a na milion %. Osobą, która czynem zawsze pokazywała, że mnie kocha (choć odbiór tych uczuć był niejednokrotnie bardzo trudny ;), ale nigdy o tym nie mówiła. Nigdy z jej ust nie padło: „kocham Cię”, „jestem z Ciebie dumna”, mimo że wiedziałam że tak jest (jak wiadomo wiedzieć to nie to samo co usłyszeć). Kiedy urodziła się moja córeczka (a jednocześnie pierwsze, bardzo upragnione i wyczekane wnuczę moich rodziców) bałam się o moje relacje z mamą. Wiedziałam, że mam w głowie swoją wizję macierzyństwa, że jestem osobą stanowczą i asertywną, i że punktów zapalnych będzie milion, powodów do narzekania i kręcenia nosem krocie. Bywa różnie. Znam moją mamę. Czasem nie musi nic mówić by dotarł do mnie komunikat co myśli 😉 Ale autentycznie wzruszyłam się, aż musiałam się wrócić parę kroków, usiąść i pozwolić popłynąć kilku łezkom 😉 kiedy w moim rodzinnym domu, przez przypadek usłyszałam jak moja mama rozmawia ze swoją przyjaciółką: „…Tak, Zuźka jest niesamowita. Ale wiesz dlaczego? Dlatego, że Kasia jest niesamowitą mamą. Dużo lepszą niż byłam ja. Ma w sobie więcej spokoju i mądrości niż ja przy pierwszym dziecku.” Tadam! Moja mama…. Babcia mojej córeczki…. Kocham ją bardzo. A dzięki Tobie Hafijo wiem, że muszę jej to natychmiast powiedzieć <3

  • Justyna H
    27 października 2017 at 13:54

    Moja mama/babcia naszego pierworodnego wymusila na swoim lekarzu ortopedzie przesuniecie pilnej operacji biodra ktora lekarze sugerowali zrobic w przeciagu miesiaca od badan ktore wykryly niezlosliwy ale jednak nowotwor kosci bo obiecala, ze przyjedzie i pomoze w pierwszych tygodniach po porodzie. A ze mieszkamy poza granicami kraju byla to dla niej nielada podroz. Dzis nasz syn ma 15 tygodni a mama jest juz po operacji i ma sie dobrze. Jestem jej bardzo wdzieczna bo wiem ze duzo ja to kosztowalo a jej pomoc okazala sie nieoceniona ♡

  • Natalia
    27 października 2017 at 13:22

    Jeszcze zanim urodziłam w tym roku córkę, moja teściowa zaskakiwała mnie swoim pozytywnym nastawieniem i optymizmem. Po porodzie przeszła samą siebie – jej wsparcie dla mnie przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Jest spokojna i pomocna, przy czym zupełnie się nie wtrąca, ale po prostu pyta, co mogłaby zrobić, żeby było mi lżej. Przez pierwsze tygodnie wpadała w odwiedziny z obiadami. W trakcie jednej z takich wizyt powiedziała mi mniej więcej coś takiego: „To wspaniałe, że karmisz piersią. Jestem z ciebie dumna i cieszę się, że moja wnusia dostaje to, co najcenniejsze. Karmienie piersią powinno być teraz dla ciebie najważniejsze. Gdybym miała tę wiedzę, jaką ty masz teraz, też na pewno nie karmilabym butelką. A tym, że w domu jest bałagan, w ogóle się nie przejmuj! Niczym się nie przejmuj poza Melą. To jest teraz wasz czas”.
    Te słowa tak bardzo dodały mi skrzydeł, tak mocno zmotywowały i utwierdziły w tym, że to co robię ma sens! Dzięki takim wizytom i słowom karmię już dziewiąty miesiąc i wiem, że bez wsparcia męża, mojej i jego rodziny byłoby to o wiele trudniejsze. Moja teściowa obala wszelkie stereotypy. Nie wiem, co to dowcipy o teściowej i nie ma dnia, żebym się z tego nie cieszyła i tego nie doceniała.

  • Małgosia
    27 października 2017 at 13:06

    Od nikogo nigdy nie usłyszałam, a za razem tak często słyszę tylko od mojej mamy słowa:

    ” Jesteś najlepszą mamą na świecie, spójrz jak Ona na Ciebie patrzy. Robisz wszystko najlepiej . ”

    Bardzo mnie to motywuje i stawia na nogi, gdy chce się poddać.. Nigdy tego nie zapomnę !
    Kocham Cię Mamo !

  • Klaudia
    27 października 2017 at 12:57

    Moja mama – najlepsza babcia na swiecie ( nieujmujac niczego tesciowej) wspierala mnie od poczatku macierzynstwa. Oczywiscie roznie rady odbieralam, ale jedna taka zlota, ktora pamietam i zawsze mi pomagala w kazdej kwestii- a najbardziej w karmieniu piersia- to „zachowaj spokoj, badz spokojna, odrzuc wszystkie sprawy, maluszek w tedy bedzie czul spokoj i przyjemniej mu bedzie zasnac, ssac piers,itd..”. Polecam to kazdej mamie.. na prawde nie warto myslec o tym ze dziecko placze a gdzies tam w koncie lezy scierka zeby powycierac, a przyjda goscie zeby przywitac dziecko a tu taki balagan. Pierwsza mysla wlasnie w tedy powinna byc mysl, ze balagan (niestety!) Nie zajac.. a dziecko bedzie spokojne gdy mama zajmie sie nim bez zbednych mysli z tylu glowy 🙂

  • Asia
    27 października 2017 at 12:50

    Babcia mojego synka , moja mama, wspiera mnie zawsze..poszła ze mną do szkoły rodzenia by dowiedzieć się więcej i móc mi pomóc w każdej sytuacji..była ze mną podczas ciąży, oglądała ze mną każde usg, była ze mną podczas porodu i przecinała pępowinę..była prawdziwym dobrym duchem podczas mojej trudnej ciąży i bardzo trudnego porodu..daje mi siłę gdy ja już nie daję rady..jest babcią i dziadkiem w jednej osobie.. jest naszym największym skarbem..

  • Gosia
    27 października 2017 at 12:49

    Słowo dziękuję tego nie opisze,
    co jestem winna mojej mamie gdy to pisze.
    O każdej porze dnia i nocy,
    mogę liczyć na jej efekty super mocy.
    Weźmie, przytuli i ukołysze,
    ja wtedy płaczu już nie słyszę.
    Robi to wszystko z taką czułością,
    wiem, że Ala jest jej miłością.
    Kocha Ją nie tylko czynami,
    zawsze jest z nią swoimi myślami.
    Składa ręce i idzie z Bogiem
    że nic złego nie spotyka nas za rogiem.
    Nic mi nie narzuca,
    często się za to wzrusza.
    Troszczy się o swoją Ale,
    nie ma przy tym żadnego ale.
    Od pierwszej chwili ze mną była,
    zawsze mnie wspierała i przytuliła.
    Nie wstydzę się swojej mamy,
    razem ze wszystkim radę damy.
    Sama babci nie miałam,
    często z tego powodu płakałam.
    Dlatego codziennie Boga proszę,
    ręce wysoko o jej zdrowie wznoszę
    By zawsze z nami była,
    wnuczkę swą do piersi tuliła.

    Mamo – dziękuję ! ❤

  • Ewa
    27 października 2017 at 12:35

    Moja mama, z która różnicę zdań mamy prawie na każdy temat pewnego październikowego dnia wsiadła pierwszy raz w swoim sześćdziesięcioletnim życiu w samolot rejsu Warszawa-Helsinki, żeby zobaczyć swojego pierwszego wnuka. A potem wróciła do Polski, spakowała się bardziej przezornie i przyleciała ponownie do mroźnej Finlandii, żeby mi pomoc w opiece nad synkiem. Kłóciłyśmy się prawie o wszystko, ale za jedno będę jej dozgonnie wdzięczna w kwestii pomocy w moim „sinusoidalnym” rodzicielstwie. Za to krótkie „tak” w odpowiedzi na moja prośbę, czy przyleci i mi trochę pomoże. Tak, nie ma o czym mówić. Zostawiła męża, kota, przyjaciółki, ogródek warzywny i przyleciała. Była (i nadal jest) najbardziej pomocna (po mężu) osoba w kwestii opieki nad małym. Najpierw karmiła mnie, żebym ja miała sile karmić małego. Kiedy mały już podrósł, to zaczęła przedzierać się przez listopadowe śniegi Północy, żeby zaprowadzić/odebrać go ze żłobka. W dalszym ciągu do nas przylatuje. Gotuje mu najlepsze na świecie zupy, piecze chleb, racuszki i ciasto drożdżowe. Uczy go piosenek i wierszyków, prasuje jego ciuszki i składa je w najpiękniejsze kosteczki-origami. Jej cierpliwość do ruchliwego trzylatka zaczyna się tam, gdzie moja się kończy. Najbardziej wartościowa rada, jakiej mi udzieliła? Z tym mam trudność, bo jestem tak uparta, ze nawet gdybym się zgadzała z jej radami, nigdy bym się do tego nie przyznała. Powiedziała jednak kiedyś przez telefon cos, czego nigdy nie zapomnę: „Ewa, jeśli on zje te sama zupę trzeciego dnia, to naprawdę nic mu nie będzie. Idź spać, nie gotuj już nic dzisiaj”. Mamy, które tak jak ja zmagały się z wahaniami nastroju i które nabrały się na mit perfekcyjnej mamy lansowany tu i tam w „internetach” pewnie zrozumieją, jaka ulgę poczułam słysząc takie zapewnienie. Oczywiście, ze zjadł ta zupę. I nawet poprosił, żeby mu włożyć więcej ziemniaczków. A czym mnie ta nasza babcia pozytywnie zaskoczyła? Pewna opowieścią… Kiedyś zadzwoniłam do niej płacząc w trakcie jednego z wielu kryzysów laktacyjnych. Od słowa do słowa, jakoś tam się pozbierałam, ale ze temat był w dalszym ciągu „okołolaktacyjny”, opowiedziała mi o swojej mamie. Jej mama, a moja babcia, której nigdy niestety nie poznałam, urodziła i wykarmiła piersią sześcioro dzieci. W międzyczasie chodziła pracować w polu i zajmowała się swoimi kurami, prosiaczkami i krówką. I tez miała kryzysy laktacyjne, które moja mama zapamiętała, bo miała już wtedy 10 lat. Najmłodszy i ostatni syn mojej babci – Jacuś (dziś dwumetrowy wujek Jacek o postawie gladiatora, handlujący samochodami sprowadzanymi z Niemiec i grający w zespole disco-polo ) był karmiony piersią do piątego roku życia. Babcia Krysia pila słód jęczmienny z mlekiem, bo wierzyła, ze to pomaga jej utrzymać laktacje. A mały Jacuś przynosił sobie drewniany taborecik i wspinał się po nim, żeby dosięgnąć piersi, kiedy babcia gotowała w kuchni. I wtedy uświadomiłam sobie, ze nie jestem pierwsza i ostatnia kobieta na świecie z kryzysem laktacyjnym. Nawet, jeśli siedzę sama w domu w zasypanej śniegiem Finlandii z głodnym niemowlakiem przy piersi, to nie jestem jest ze mną cala mądrość wszystkich kobiet z mojej rodziny, z dalekiej przeszłości, których nie poznałam, albo o których nawet nie słyszałam, a które wykarmiły piersią swoje dzieci. Ta historia bardzo mnie podniosła na duchu, a mój kryzys wkrótce zmienił się w kolejna super-produkcję .

  • Malgorzata
    27 października 2017 at 12:14

    W moim niespełna 3 tygodniowym macierzyństwie mama pomogła mi najbardziej w sposób „duchowy”.
    Nikt nie zna swojego dziecka tak dobrze jak ona i teraz w roli babci wie najlepiej co powiedzieć żeby podnieść mnie na duchu. Kiedy w natłoku gości chcących zobaczyć nowego członka rodziny byłam już na skraju mojej cierpliwości a dodatkowo burza hormonów szalała w moim organizmie nikt tak jak mama nie wiedział jak mnie wesprzeć. Przychodziła do pokoju obok gdzie karmiłam z chusteczka do otarcia łez i mówiła „daj sobie czas, to minie, wszystko wróci do normy”.
    To były bardzo krzepiące słowa. Chociaż niby nic wielkiego, czułam że mama najlepiej rozumie co czuję i nie jestem sama. 🙂

  • Marlena
    27 października 2017 at 12:12

    Tak sie szczęśliwie złożyło, ze kiedy urodziłam Laure, moja mama akurat nie pracowała, zatem jak tylko mąż wrócił do pracy, zmieniła go z radością – spacerowała, usypiała, tuliła, czytała, zachwycała sie i – co dla matki najważniejsze – pomagała prasować! 🙂
    29 lat temu, kiedy darlam sie w niebogłosy, dobre ciotki i koleżanki doradzily mamie, by odstawiła mnie od piersi, bo to na pewno przyczyna wszystkich nieszczęść, a jako ze dostęp do informacji był nieco mniejszy i, przede wszystkim, nie było Hafiji, tak tez uczyniła, zatem ja byłam karmiona krótko. Za to mój brat nieco ponad rok. I z tym wiąże sie najlepsza rada – nie poddawaj sie, to najlepsze, co możesz jej dać, wygodne i darmowe 🙂 i tak oto mija nam 11 miesiąc z kp i choc często miewam dość i wyczekuje samoodstawienia, cieszymy sie z tych wspólnych chwil 🙂
    A największe zaskoczenie to zdecydowanie to, ze moja mama, która raczej ma silny charakter i poglądy, a i lubi sobie pogadać, zupełnie nie próbuje dawac rad, nie wytyka błędów, a wręcz nas pyta czy juz czas na to czy tamto, czy zrobić tak czy inaczej itd. W ogóle sie nie wtrąca w wychowanie jednocześnie bardzo aktywnie uczestnicząc w naszym życiu i to jest super sprawa 🙂
    Wydaje mi sie, ze taka mądra babcia zdecydowanie zasługuje na podarki 🙂

    • Marlena
      27 października 2017 at 12:19

      Dodam jeszcze, ze choc te wszystkie historie nowoczesnego wychowania, typu: jem wszystko podczas karmienia, daje dziecku banana w całości, żeby od początku uczyło sie gryźć, puszczam po domu bez skarpet itd. zdecydowanie wywoływały sceptycyzm, a nierzadko na pewno ciarki na plecach u mojej mamy, to nigdy nie próbowała przekonać nas, ze jest inaczej, przeciwnie – z ciekawością obserwowała, kibicowała, a teraz chwali sie wszem i wobec, ze tak sie da i co moze, sama stosuje 🙂

  • Monika
    27 października 2017 at 11:39

    Moja Mama – pozwoliła mi tworzyć silną więź z dzieckiem. Przejęła obowiązki prania, sprzątania, gotowania, zajmowania się domem i innymi rzeczami. Pozwoliło mi to cieszyć się pierwszymi tygodniami życia Juleńki. Mogłam przytulać i karmić piersią prawie 24h na dobę – wiedziała jak ważny jest to okres dla laktacji. Jej dobra rada? O dziwo! – podanie smoczka! byłam bardzo przeciwna, ale Julka ssała pierś, krztusiła się, płakała, denerwowała i znosu ssała by się uspokoić… Błędne koło. Smoczek je przerwał 🙂 Okazało się że Julcia chciała ssać pierś by się uspokoić a mleko ciągle płynęło. Czym mnie zaskoczyła? Mieszkamy na wsi więc wcześniej jak byłam w ciąży pomyślała i zasiała dla Julci warzywa. Teraz zrobiła z nich słoiczki – zupki ze swoich pomidorów, buraczków, marchewki, ziemniaczków, dyni itp. (oczywiście EKO) oraz z króliczka, kurczaka 🙂 mam już ponad 300 słoiczków z posiłkami dla córeczki! Żadne słowa nie oddadzą tego jak bardzo jestem jej wdzięczna. Mam nadzieję że moja córka będzie miała podobną więź ze mną.

  • Marta
    27 października 2017 at 11:18

    Chociaż jestem trzecim dzieckiem mojej Mamy to jej jedyna córka. Chociaż mój syn jest jej piątym wnukiem to pierwszym synem jej córki. Naprawdę nie jest to bez znaczenia. Moja mama uwielbia wszystkie swoje wnuki, kocha się nimi zajmować i pomagać w opiece nad nimi. Jako, że jestem jedyną córka mojej Mamy to nie krepowala się obdarować mnie wszystkimi znanymi jej radami na temat dziecka. Bratowe miały ’ lepiej’ bo Mamie było głupio tak cały czas im radzić. Początkowe tygodnie negowalam 90% rad mojej Mamy, czasem podpierajac się jakimis madrymi wyjaśnieniami – „naprawdę dziecku nie trzeba podawać wody, gdy jest gorąco. Je mleko z piersi tam jest wszysyki” – a czasem z zasady. I tu właśnie ujawnia się wielkość mojej Mamy. Nie obrażala się, nie zmieniała nastawienia do mnie tylko cierpliwie ustepowala i wciąż gotowa by pomóc stała spokojnie obok. Ja w swojej burzy hormonów, szczęścia i obaw po pierwszych negacjach i tak dochodziłam do tego, że rady Mamy były trafne i bardzo przydatne. Takze to kocham w mojej Cudownej Mamie, że potrafi naprawdę szczerze dać mi swoje wspaniałe doświadczenie w pigilce/ dobrej radzie i zawsze wyczekiwany aż się dobrze wchłonie. Mam nadzieję, że jeszcze trochę pokładów cierpliwości pozostawilam u Mamy, bo marzy mi się kolejne dziecko. I mimo że mam już jakieś doświadczenie to ta wspaniała rada Mamy będzie niezastąpiona. Kocham Cię Mamo! Babcie górą

  • Ania
    27 października 2017 at 11:00

    W moim przypadku, co było zaskoczeniem, dużym wsparciem była prababcia synka. Nigdy nie usłyszałam od niej „Mały tak płacze, może masz słaby pokarm” albo „nie jedz tego, bo mu zaszkodzisz”. Po porodzie przygotowała mi nawet sałatkę z brokułami, pomidorami, jajkiem i sosem czosnkowym, mówiąc, że potrzebuję dużo witamin :). Babcia często dzwoniła (na codzień mieszkami 300 km od siebie) i opowiadała, że za jej czasów kobiety wiązały dzieci w prześcieradła, żeby je mieć bliżej siebie i karmiły min.do 3 lat dla dobra dzieci, ale i swojej wygody (podczas pracy w polu, bawiące się niedaleko dzieci, podbiegały po prostu do mam, żeby napić się mleka i nie było w tym nic niestosownego ani dziwnego). Te historie pomogły mi zaufać swojemu instynktowi, uwierzyłam, że bycie blisko dziecka (chustonoszenie, wspólne spanie) i karmienie piersią, to najlepsze co mogę dać synkowi. :))
    Pozdrawiam!

  • Magda
    27 października 2017 at 09:13

    Mnie i moją mamę dzieli ponad 1000 km jednak nie przeszkadza jej to codziennie uczestniczyć w życiu swojego wnuka. Bardzo cenię sobie jej spokój i dystans do wychowywania dzieci. Z każdym nawet maleńkim kłopotem do niej dzwonię i wiem, że usłyszę coś co ponidniesie mnie na duchu. Najcenniejszą radą jaką od niej dostałam było to żeby wrzucić na luz i nie przezywać każdego potknięcia (a mam ich sporo jako nowicjuszka). Zaskoczyła mnie najbardziej tym, że kiedy było mi ciężko, w obcym kraju, z maleństwem i z mężem w pracy bez słowa wsiadła w samolot i przyfrunęła z odsieczą! To dzięki niej karmię piersią mojego synka już 6 miesiąc mimo, że początki były bardzo trudne. Życzę każdemu takiej mamy/teściowej/przyjaciółki. Z moją mamą wszystko jest łatwiejsze, spokojniejsze i przyjemniejsze 🙂

  • Anna K-G
    27 października 2017 at 09:13

    Kiedy karmiłam pierwszą córeczkę było sporo „dobrych rad” daj jej rumianku, no daj jej popić karmienie wodą, ona jest spragniona przecież jest upał, no kiedy w reszcie dostanie coś innego jak Twoje mleko….no cóż, nas babcie wychowywały w innych czasach i innych standardach niż my i wiedzę też miały inną, trochę ciężko było im się przestawić na moje decyzję..a już szczytem była długość karmienia „jak to chcesz karmić póki sama nie zrezygnuje, a jak będzie chciała 5 lat” no cóż…córka odstawiła się sama powolutku na 2 urodziny, bez płaczu itp…teraz od pół roku ponad już karmię drugą pijaweczkę, babcie nauczone tym, że świetnie poradziłam sobie z wykarmieniem pierwszej pociechy już nie wtrącają złotych rad swoich czasów, wprost przeciwnie, obfotografowują wnusię z każdej możliwej strony, uwieczniając każdą fałdkę, a tych ma sporo bo jest małym słodkim pulpeciakiem i chwalą się wszystkim którym się tylko da, że oto ich wnusia tylko na piersi chowana a taka pulchniutka, i córka/synowa nie daje jej w ogóle butli! Niczym fenomen jakiś:) już nie dopytują jak długo będę karmić, wiedzą już, że tyle ile Basiula będzie chciała i potrzebowała. Cieszą mnie poniekąd tymi zdjęciami Pulpetka jak pieszczotliwie nazywam Basię, bo pokazują, że nie rozmiar ma znaczenie (moje wklęsłe A jest na prawdę mizernym rozmiarem) a wiara w to, że karmienie jest w głowie 😉 szerzą więc tą dobrą wieść dalej:) Jednak największe wsparcie miałam zawsze w mojej babci, wychowała na piersi 8 dzieciaków, bez butelek z mm których nie było, chodziła w ciąży karmiąc poprzednie i tandemowo również bo dzieciaki wiele nie były od siebie starsze. To ona kazała mi porzucić pomysł pediatry która zasugerowała uczulenie na moje mleko po tym jak pokazałam jej wysypkę która okazała się potówkami, każąc przejść na puszkowy specyfik dla alergików. Babcia Marysia przybyła by mnie wesprzeć, kazała odkryć małą bo się zapacała tak mocno ją opatulałam żeby dzieciątko mi nie zmarzło:) po kilku dniach „uczulenie” zniknęło jak Kasi było chłodniej a ja wyrzuciłam podarowaną przez lekarkę puchę ze specyfikiem i od tej pory karmiłam już wyłącznie z uśmiechem. Gdy tylko babcia dowiedziała się, że jestem w kolejnej ciąży cieszyła się chyba bardziej niż moja mama i teściowa, i znów wspiera mnie w karmieniu dobrym słowem, chwilą wytchnienia kiedy potrzebuję odpocząć jak mała daje popalić bo babcia poleży obok małej mówiąc do niej i swoim cudownym podejściem usypia mi małą a ja odpoczywam ciesząc się, że mam najcudowniejszą wspierającą mnie w karmieniu moich skarbów babcię;)

  • Magda
    27 października 2017 at 09:06

    Moja teściowa, Babcia Ewa dla mojej córki. Jest Babcią niemalże idealną – niemalże ponieważ cały czas nie może znieść kiedy moja córka nie ma skarpetek 😉 swoich synów karmila 2 lata, bardzo wspiera w kp. Ale nade wszystko uwielbiam ją za szacunek do naszych decyzji względem naszej córki. Pieluchy wielorazowe, blw, chusta -dla niej nie ma problemu. Mówi , że oczywiście może coś poradzić jeżeli chcemy porady ale zdaje sobie sprawę z tego że rodziła synów prawie 30 lat temu, a wtedy było zupełnie inaczej 🙂 dzięki jej podejściu nie ma między nami zgrzytow ani kłótni, wybaczam jej nawet uwagi co do braku skarpetek 😀

  • Maria
    27 października 2017 at 09:00

    Moja teściowa na codzień w opiece nad dzieckiem zastępuje mi moją Mamę. Była ze mną na sali porodowej dając mi ogromne wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Swoim podejściem, pełnym szacunku do znacznie odmiennych współczesnych metod opieki nad dzieckiem, sprawiła że to do Niej chcę dzwonić jako pierwszej z nowymi informacjami.
    To wspaniałe czuć, że ktoś poza nami darzy nasze dziecko takim ogromem miłości…babcinej pięknej miłości.

  • Kasia
    27 października 2017 at 08:58

    Moja Mama jest niesamowitą osobą, przed porodem leżałam w szpitalu prawie 2 miesiące, odwiedzała mnie codziennie!!! Dla niektórych może w tym nic nadzwyczajnego, dla mnie jednak było to ogromnie ważne, dodam, że Mama jest czynna zawodowo. Siedziałyśmy razem,, grałyśmy w gry. W Wigilie, po mimio tego, że robila kolację dla reszty rodziny, przyjechała z 12 potrawami, białym obrusem i siankiem! Wzruszyłyśmy się bardzo. Jest dla mnie ogromnym wsparciem!
    Gdy przyjechaliśmy do domu z synkiem, pomagała jak mogła!
    Mamo jesteś najlepszą Mamą na świwcie i bardzo, ale to bardzo Ci za to dziękuję, mimo, że czasem nie potrafię Ci tego okazać!

  • Patrycja
    27 października 2017 at 08:48

    Nie umiem ubrać w słowa tego co czuje bo jakoś w naszym domu nie wyraża się miłości słowami lecz czynami. Gdyby nie babcia (moja mama) na pewno nie miałabym teraz wymarzonego synka. Droga do spełnienia mojego największego marzenia była bardzo trudna, trwała 5 lat i oprócz mnie i męża nikt nawet o niej nie wie. Gdyby babcia nie nauczyła mnie walczyć, nie pozwoliła poddac się przy porażkach, nie uwiadomila mi przez całe życie ze jestem silna i dam rade osiągnąć to co chce, że trzeba walczyć o swoje marzenia, że nikt tego za mnie nie zrobi a ja jestem w stanie zrobić wszystko, pewnie już dawno bym się poddała. Dzięki tej wewnętrznej siłę jaka przekazała mi mama spełniłam swoje marzenie! 5 lat które próbuje wymazać z pamięci, ale zakończone sukcesem! Mam mojego wymarzonego synka. Wiem ze gdybym nie miała tak silnej mamy i nie wzorowala się na niej nie miałabym dziecka, ba pewno nie miałabym juz nawet męża. Babcia dala mi „te moc” , ta wewnętrzna siłę, która mam nadzieje ja przekażę mojemu dziecku. Bez babci ja nie byłabym mamą! Żadne słowa nie wyraża tego jak bardzo jestem jej wdzięczna!

  • Marzena
    27 października 2017 at 08:36

    Czym zaskoczyła mnie mama gdy zostałam mamą? Empatią i poczuciem bezpieczeństwa, które mi dała. Nie weszła w nasze pierwsze rodzinne chwile z garścią „złotych rad”, tylko z obiadem albo godziną czasu na ogarnięcie kuchni dotkniętej jakimś bałaganowym armageddonem. I jeszcze tym, że nigdy nie dała mi odczuć, że moje pomysły na wychowanie dziecka to „fanaberia”. Początki były trudne. Nawet nie to,że mały ciągle przysypiał i nie miał siły ssać. Nie to,że szpitalne dokarmianie moim mlekiem z butelki zakończyło się kpi przez miesiąc i moim wielkim „dołem”. Nie walka o kp, kapturki, których nie udało się odstawić. Ani nawet kilka miesięcy ciągłych zastojów, z których jeden skończył się zapaleniem, a inny był tak bolesny, że dalsze kp wisiało na włosku. Najtrudniej było mi zaakceptować, że nie mogę być we wszystkim idealna. Nie mogę dać 200% dziecku i jednocześnie mieć lśniących czystością podłóg i dwudaniowego obiadu na kuchni. Mama pomogła wtedy, gdy nie potrafiłam tego zrozumieć i zaakceptować. Dzięki temu wiem,że jest jedyną osobą, do której mogę się zwrócić o pomoc nie będąc oceniana.

  • monika
    27 października 2017 at 08:24

    Ani moja mama ani teściowa nie miały sukcesów w karmieniu piersią ale bardzo wspieraly mnie w karmieniu i pierwszego i drugiego dziecka. Żadna z nich nie wspomniała nawet słowem o mleku modyfikowanym za to udzielały dużo rad przy rozszerzeniu diety dzieciaków. Jestem im wdzięczna za wsparcie i pomoc zwłaszcza w przygotowywaniu posiłków bezmlecznych i bezjajecznych do matki karmiącej a teraz za to że dwoją się i troją aby dzieciom smakowało i bylo zdowe? dziękuję Mamusie ?

  • Ola
    27 października 2017 at 08:10

    Moja mama Agata jest wyjątkową babcią, bo jest bardzo silną kobietą. Gdy dowiedziała się, ze jest ze mną w ciąży mój ojciec się ulotnił i została sama, w małej wsi, co te 26 lat temu było powodem do plotek i niewybrednych żartów. Potem okazało się, ze mam wadę serca i muszę przejść poważna operacje. Podziwiam ja za to, ze dała sobie ze wszystkim radę, mimo trudności i młodego wieku. Niestety, musiała bardzo szybko wrócić do pracy aby zapewnić nam utrzymanie. Bycie babcia pozwala jej w jakimś stopniu na „odrobienie strat” , jest bardzo opiekuńcza. Najlepsza rzecz jaka od niej usłyszałam to, ze jest ze mnie dumna, bo Wiktoria bardzo ładnie przybiera na piersi i mimo, ze sama karmiła mnie mm, bardzo mnie wspiera w kp.

  • Ada
    27 października 2017 at 07:53

    Może nie do końca zgodnie z zasadami konkursu, ale trudno. Chcę podziękować swojej Babci, czyli prababci mojej córki. Po mojej Mamie, czyli Babci mojej córki, córka ma tylko imię i piękne wspomnienia zamknięte w zdjęciach. Mama nie doczkała się wnuczki i dokładnie rok przed jej przyjściem na świat przegrała 2-letnią walkę z rakiem. Moja Babcia, bohaterka od zawsze, najpierw samotnie wychowała trzy „niełatwe” kobietki, a później z racji ciężkich czasów i wyjazdu za granicę tychże, wzięła się za wychowywanie wnuczek. Jakby tego było mało, teraz opiekuje się moją córką, czyli III pokoleniem. Robi to najlepiej na świecie i dlatego jest moją bohaterką wszechczasów, idolem. Imponuje mi swoim nowoczesnym podejściem, uszanowaniem moich zasad – m.in. BLW, bieganie boso, kp do samoodstawienia (ponad 2 lata póki co) i takie tam „wymysły” współczesnego macierzyństwa 😉 Babcia T. łamie stereotypy. W tym roku skończyła 70 lat i mimo, że w życiu przeszła bardzo dużo, to z uśmiechem i nieskończoną siłą idzie przez życie dając wspaniały przykład mojej córce, a wcześniej mi. Kocham Ją nad życie, a moja wdzięczność nie jest w żaden sposób do opisania. Dziękuję za to, że byłaś dla mnie tatą, drugą Mamą, Babcią, wszystkim. ZAWSZE.

  • Basia
    27 października 2017 at 07:50

    Jutro mijają 2 lata odkąd moja córeczka jest na świecie. Przez te 2 lata nigdy nie usłyszałam z ust mojej mamy słów, które by negowaly moje sposoby wychowania, czy karmienia… nie dawała mi rad… Stała z boku, abym zawsze mogła się na niej wesprzeć, ale nie starała się być mamą za mnie. Przez 13 miesięcy byłam mamą kpi. Moja mama patrzyła na mnie z podziwem, kiedy co 2-3h wyciagalam laktator i walczylam. Widziała, jak mi ciężko, ale nigdy nie powiedziała, żebym odpuściła, że z mm będzie łatwiej. Kiedy miałam dość, słyszałam: jeszcze jeden miesiąc, dasz radę, przecież wiesz, jakie to dla niej dobre, nie zabieraj jej tego… To mnie napędzało. Dawało poczucie, że ta walka ma sens. Śmiałam się zawsze, że gdyby w szpitalu pracowały osoby, jak moja mama, to pewnie karmiła bym piersią 🙂 stała za mną murem, kiedy ktoś chciał, żebym wcześniej rozszerzała małej dietę, lub ograniczała produkty, które jem sama, bo córka przez 3 miesiące miała uporczywe kolki. Mówiła, że w jej czasach faktycznie było inaczej, że wiele się musi nauczyć o tym „nowym karmieniu” nie na godziny, a na żądanie… I mimo, że ciężko jej zrozumieć, że pokarm nie bierze się z mojego brzucha, to powtarza, jak mantrę, każdemu, że pokarm to się z krwi bierze i można pić nawet gazowane i bigos zjeść w święta 🙂 widziałam, że to wszystko było dla niej takie nowe, a mimo to przekonywała samą siebie, że przecież teraz wiedzą lepiej, bo przecież tyle badań, kiedyś tego nie było 🙂 moja mama… Cóż… jest moją osobistą Hafiją. To dzięki jej wsparciu karmię moją drugą córkę piersią. Moja mama jest moją siłą. Moja mama ma 72 lata… Mówię do niej Babciu <3

  • Magda
    27 października 2017 at 07:48

    Moj syn Aleksander ma dwie babcie, babcie Anie , moją mame i babcie Wiesie, teściowa.
    Niestety miesiac lrzed Jego urodzinami babcia ania miala bardzo powazny udar przez co sama wymaga ciaglej opieki, tak jsk Aleksander.
    Myslalam., ze w tej sytuacji zostalam sama ze swoim. Macierzynstwem, watpliwosciami, obawami…
    Wtedy na wysokosci zadania stanela Ona. Babcia Wiesia ?
    Chociaz sama karmila piersia swoje dzieci bardzo krótko mnie wspierala od samego poczatku, tlumaczac jakie to wazne dla maluszka. Byla zawsze kiedy tego potrzebowalam. Co wazne nigdy nie udzielala rad nie proszona, a jesli juz to zawsze i tak podkreslala ze to ja jestem mama, najlepsa na swiecie, i to ja wiem czego potrzebuje moj syn.
    Jestem Jej wdzieczna, ze pomimo iz jestem wlasciwie obca dla Niej osoba, nigdy nie dala mi tego odczuc. Nigdy nie czulam sie gorsza od Jej corki….
    Przykro mi ze moja mama nie moze mi towarzyszyć w tych najważniejszych i najtrudniejszych dla mnie chwilach…ale dobrze ze jest Ona.
    Dziekuje Mamo ❤

  • Joanna
    27 października 2017 at 07:07

    Moja mama czekała na naszego synka baaardzo dłuuugo. A. jest jej trzecim wnukiem i jedynym „na miejscu” . Traktuje go zawsze tak, jakby go nie widziała tydzień, pomimo, że zajmuje się nim na co dzień. To właśnie w tym, na chwilę obecną mam ogromne wsparcie w mamie. Moja mama zrezygnowała z pracy żeby zająć się moim A., tak by nie musiał iść do żłobka. To była jej decyzja. Uznała, że maleństwu najlepiej będzie w objęciach kogoś z rodziny. Jestem jej za ogromnie wdzięczna i nie wyobrażam sobie, że mój synek mógłby nie mieć kontaktu z babcią i nie doświadczać tego rodzaju miłości.

  • Basia
    27 października 2017 at 06:48

    Dziękuję mojej wspaniałej mamie za odwagę, że przy porodzie mojego brata, 33 lata temu, jako pielęgniarka noworodkowa, pierwsza w małej miejscowości odważyła się po porodzie zatrzymać synka na swym ciele, tuląc je do siebie. Nikt tego nigdy nie docenił, a od tego kluczowego momentu wszystkie mamy w sokólskim szpitalu otrzymywały swoje dzieci by tulić je ciało do ciała. Karmiła naszą trójkę piersią tak długo ile chcieliśmy. Przed kilkoma laty utraciła tego, którego tuliła od pierwszych chwil…w tym roku zyskała wnuka. Wiem, że nie ma na świecie drugiej takiej babci, która całe swe życie i serce oddaje swoim dzieciom i wnukom. Babciu dziękuję Ci za wsparcie, za to, że gdy przyjeżdżasz pozwalasz mamie się zdrzemnąć, bawisz się ze mną i podsuwasz mnie tylko do maminej piersi gdy jestem głodny. Mamo, dziękuję, że podkreślasz, że „mama zawsze wie najlepiej co dla jej dziecka jest dobre”. Dzięki Tobie wiem, że poradzę sobie z każdym wyzwaniem jakie niesie macierzyństwo. Dziękuję! Basia i Julek

  • Malgosia
    27 października 2017 at 06:41

    Moja mama od początku patrzyla na mnie dziwnie, kiedy powiedziałam ze do 6 miesiaca córka dostanie tylko pierś. Nie raz pytala czy podaję wodę, czy nauczyłam już pić z butelki lub czy mamy smoczka uspokajacza. Kiedy opowiadałam ze mała byla niespokojna lub bolał ja brzuszek, nie raz usłyszałam ze gdybym dala np. smoczla, to byloby lepiej, lżej itp. Jednak ja uparcie trwalam przy swoim. W ostatnią sobotę odwiedziliśmy babcię pierwszy raz po skończeniu 6 miesiąca. Nie moglam uwierzyć wlasnym oczom i kubkom smakowym. Babcia ugotowała dla wnuczki zupkę na wiejskich warzywach, bez soli ( co jest mistrzostwem bo ja i moich czworo rodzeństwa dostawalismy wszystko posolone i pocukrzone) do tego zdobyła wiejskiego kurczaka. Pochwalila się że wypytala sasiadki oraz UWAGA! poczytala w intetnecie (musi poprosic starszych wnukow by jej pomogli i udostępnili sprzęt) jak zrobić taką zupkę. Bylam zachwycona a wnuczka zachwycala wszystkich pijac zupke z kubka doidy i zagryzajac babcinym mięskiem. Przepełniona dumą z mamy i córki, na zawsze zapamiętam ten moment. Chciałabym za tę zmianę i wysiłek jakos szczególnie podziękować…

  • Agnieszka T
    27 października 2017 at 06:31

    Mama to najlepsza przyjaciółka, na zawsze. Kiedy byłam w ciąży to czekała na wnuka z utęsknieniem. Mówiła do brzuszka, śpiewała. Z tego wszystkiego wnusio sie pospieszył i urodził sie jako wcześniak. Chyba chciał ujrzeć tą wspaniałą babcie szybciej. Kiedy ja nie mogąc sobie poradzić z emocjami, hormonami, po tym wszystkim co sie stało, obok była zawsze moja MAMA. Wspierała od początku, pokazała jak karmić, jak przewinąć (nieważne ze na początek nie wiedziała gdzie tył i przód pampersa ?) nauczyła ubierać maluszka. Była dla nas niesamowitym wsparciem. Mogłam na nią liczyć zawsze, dzwoniłam o pomoc z płaczem to starała sie dotrzeć jak najszybciej. To ona była moim motorem kiedy ze stresu traciłam mleko, gdy stan synka sie pogorszył. Ona była non stop przy mnie, w szpitalu, w domu, zawsze kiedy tego potrzebowałam. Minęło juz 1,5 roku od narodzin synka, a wszystko takie świeże. Pisze to, a łzy same lecą. Tak wiele jej zawdzieczam, że zwykłe dziękuje nie wystarczy. To moja MAMA, mój skarb.

  • GOSIA
    27 października 2017 at 06:15

    To dzięki mojej mamie w ogóle udało mi sie karmić piersią ? swoim doświadczeniem i cierpliwością od samego początku doradzała co robić. To dzięki niej zachowalam tzw zdrowy rozsądek w najtrudniejszych chwilach. Dopiero kiedy mama zaczeła pomagać mi przy dziecku zdałam sobie sprawę co oznacza trud macierzyństwa i że skoro ona poradziła sobie z wychowaniem ttójki dzieci musi coś na ten temat wiedzieć. Najbardziej pomogła mi dzięki temu że nic nie wymuszała – cierpliwie tlumaczyła jak może byc ciężko i ze nic się nie stanie jeżeli nie uda mi sie kontynuować karmienia piersią – że moje dziecko przeżyje a ja mam po prostu probować – no i udało się ♥️ póki co karmienie wychodzi nam świetnie i na razie nie myślimy o jego zakończeniu. Babcia jest osobą do ktorej mogę zadzwonić w środku nocy i zapytać o najgłupszą przypadłość u małego a ona cierpliwie wytlumaczy mi co zrobić albo czy powinnam sie martwić ? a przede wszystkim jest jedyną osobą ktora z nami nie mieszka a na widok ktorej mój 6 miesieczny synek zaśmiewa się do rozpuku głosnym niemowlęcym śmiechem 🙂 dziękuję jej za wszelkie wsparcie i pomoc

  • Lena
    27 października 2017 at 05:55

    Jedyna osoba na swiecie, na ktora zawsze moge liczyc jest moja mama. To do niej zadzwonilam, w rozpaczy szlochajac do slychawki, gdy pielegniarki mi oznajmily, ze w 3 dobie bede dokarmiac mojego syna wstretnym mm. Byla u mnie w szpitalu w kilka min . od pierwszego dnia w domu pomagala mi we wszystkim, zebym mogla caly dzien karmic synka, bo tego wlasnie potrzebowal. Tylko ona wspiera mnie w postanowieniu, ze bede karmic dluzej niz rok. A najbardziej mnie rozczula jak widzi jak sie karmimy. Zawsze sie tak zachwyca, ze to najpiekniejszy widok na swiecie. Moja kochana mama ma ogromny wklad w magiczna bliskosc moja i mojego synka❤

  • Karolina
    27 października 2017 at 05:51

    Dopiero jak pojawił się On, młody człowiek-przyssawka zlapalysmy z mamą niesamowity kontakt ?jak ja chodziłam jak zombie po kolejnych dniach i nocach bez snu, po kolejnych tysiącach karmień mama wychodząc i patrząc na mnie karmiące piersią powiedziała ” prawda,ze to cudowne uczucie”?.Mnie i mojego brata karmiła krótko,miała za dużo doradców mieszkając ze swoimi rodzicami. Dokarmiala nas niebieskim mlekiem z worka (!)ale kiedyś były takie czasy,ze ponoć Humane można było tylko u księdza dostac?Jak się przeziebilam była przerażona -„co teraz z kamieniem”? Spokojnie mamo…można ?i spokój zapanował,też dzięki Tobie Hafija?

    • Karolina
      27 października 2017 at 07:30

      Czyli reasumując pomogła mi przetrwać pierwszy chaos, zmęczenie, całą tą rewolucję życiową codziennie przypominając mi,ze nic nie jest ważne, ani czystą kuchnią ani dwudaniowy obiad tylko teraz ten młody człowiek,który potrzebuje mnie obecnie bardziej niż ktokolwiek na świecie ?

  • Marta
    27 października 2017 at 05:28

    Moja mama… nie zapomniała, że jest mamą kiedy została babcią. To dzięki niej wracam do siebie trudnym porodzie, karmię piersią i nie mam wyrzutów sumienia, że czasem jest źle. Jej największa rada? Przekonanie mnie, że mogę być szczęśliwą mamą.

  • Dorota
    27 października 2017 at 02:56

    Moja kochana Mama choć ma swoje poglądy w kwestii wychowania nigdy mi ich nie narzuca, chętnie służy radą gdy o nią proszę. Nigdy nie neguje moich wyborów, zawsze wysłucha moich racji, szanuję ją bardzo za wyrozumiałość w tym. Zawsze gotowa mi pomóc. Nieokreślone wsparcie w szpitalu gdzie nawał sprzecznych informacji wpędzał mnie we frustrację, pomagała zachować zimną krew i spojrzeć na wszystkie „zlote rady” racjonalnym okiem. Nieoceniona cierpliwość w moich gorszych momentach. Zawsze mogę na nią liczyć, jest moim najlepszym przyjacielem.

  • Justyna
    27 października 2017 at 01:39

    Mojej Mamie jestem wdzięczna za to, że karmiła mnie piersią, a karmiła na tyle długo, że ja, zapytana „A do czego ci to potrzebne?”, mogłam odpowiedzieć „Do cięścia i do zicia!” 🙂
    Dzięki temu karmienie było dla mnie czymś naturalnym i oczywistym, dzięki temu wiedziałam, że chcę i będę karmić Synka. Dzięki temu, na pohybel wszechobecnym jednorazówkom mm, ze szpitala wyszliśmy już karmiąc się wyłącznie piersią, a teraz za nami już dwa lata i trzy miesiące mlecznej drogi, z której wcale jeszcze nie schodzimy 🙂
    Dziękuję, Mamo! <3

  • Marta
    27 października 2017 at 01:31

    „Dasz radę, wszystkie przez to przechdziłyśmy, dasz radę”. Dzięki tym słowom karmiłam piersią córkę. 1000 razy chciałam się poddać, mówiłam po co się tak męczyć. Ale słowa powtarzane jak mantrę przez przez mamę miały magiczną moc. Zamiast zrezygnować zagryzałam zęby i probowałam dalej. Dzięki nim moja przygoda mleczna nie zakończyła się na rozgrzewce. Oczywiście mogę być (i jestem!) wdzięczna, że była ze mną przy porodzie, że zawsze zajmie się małą, umyje ogarnie gdy mam najzwyklejszego w świecie lenia. A czym zaskoczyła? Po jakimś czasie przyznała się, że sama mojego brata nie karmiła piersią, brakowało przede wszystkim wsparcia. Dopiero ze mną jej się udało

  • Mama Tosi
    27 października 2017 at 00:02

    Dzięki Mojej Mamie karmię piersią. Jest to bez wątpienia jej zasługa.Zasługa za którą wdzięczna jestem ja i moja córcia Tosia.
    Do dziś pamiętam kiedy po powrocie ze szpitala, lekko oszołomiona i zagubiona wrócilam do domu z kilkoma buteleczkami mm – zalecenie w szpitalu póki nie rozkręcę swojej laktacji … moja mama tak mnie bardzo prosiła bym po prostu przyłożyla dziecko do piersi, nie martwiła sie tym, ze ma za mało mojego pokarmu .itp. Z bólem serca- widziałam to w jej oczach- patrzyła kiedy podałam mm, ale juz następnego dnia wkroczyła do akcji –
    Mamusia:
    ✅ zadbała o to bym ja była dobrze nakarmiona i napojona- zaakceptowała nawet to, ze moge jeśc wszystko ! 🙂
    ✅nie pozwoliła bym odstawiła nabiał po kilku krostkach na buzi córki –
    ✅ pilnowała bym była wyspana i wypoczęta
    ✅ kiedy był problem z laktacją i trzeba było rozkręcać ją dodatkowo laktatorem- była nieocenioną pomocą
    ✅ zawsze mnie uspokajała, gdy byłam już zmęczona i zdenerwowana, kiedy wydawało mi sie, że nic nie idzie po mojej myśli,.dziecko śpi za mało, nie o tej godzinie, za długo ; za krótko itp.
    ✅ była dla mnie najlepszym wzorem do naśladowania- trójkę dzieci karmiła piersią, jedno po cesarce jak ja – i non stop powtarzała, ze pokarm się rozkręci i pojawi sie w odpowiedniej ilosci -’i tak było.
    ✅ jej słowa, „to Ty musisz być spokojna” „nie denerwuj się, bo dziecko wszystko wyczuwa” rzeczywiście działały na nas pozytywnie

    Moglabym tak wyliczac i wyliczać….
    Ja jej po prostu dziękuje za pomoc i cały czas powtarzam ” Mamuś, uratowałas moje karmienie piersią. Ty i Hafija ?” !

  • Paulina
    26 października 2017 at 23:53

    Ja nie jestem w stanie wybrać jednej Mamy. Chciałabym podziękować zarówno Mamie – Mamie, jak i Mamie – Teściowej. Obydwie wspierają mnie na codzień, aby rodzicielstwo nie wiązało się z wyrzeczeniami i trudami, a wręcz przeciwnie z miłością, radością i czerpaniem garściami z życia ? Nie tylko mądrze radzą, ale także pomagają te rady wdrożyć w życie, jak na przykład drzemka w dzień ? lov u ❤️❤️❤️

  • Camille
    26 października 2017 at 23:06

    Moje kochane Mamy (ta rodzona i teściowa) niezwykle mnie zaskoczyły. W najsmiekszych marzeniach nie spodziewałam się, że można otrzymać tak ogromną ilość pozytywnej energii, wsparcia i, co było najważniejsze ma początku, upewniania, że wiem co robię i świetnie sobie radzę w roli Mamy. Bardzo dużo mi to dało. Służyły radą, kiedy o to prosiłam, słuchały i pytały o nowe metody, jeśli coś było niejasne. Moje dziecko nie mogło mieć wspanialszych babć! ❤️

  • Magdalena
    26 października 2017 at 22:51

    Moja mama najwspanialsza na świecie❤️ ! Debiutująca babcia pierwszej pociechy w rodzinie , mimo ze nie mogła się doczekać aż zobaczy swoją wnusie kibicowała mi i mężowi jak postanowiliśmy ze to my wyłącznie sami zajmiemy się córeczka przez pierwsze dwa tygodnie po urodzeniu ( rodziłyśmy za granica ) i wtedy dopiero przyjechali dziadkowie. Tyle miłych słów i wsparcia i dumy z nas ze sami tak swietnie sobie poradziliśmy i ze mąż taki zaangażowany. Wszystko zrozumiała i wspierała. Tak samo było z karmieniem piersią po wcześniejszym przekazaniu jej paru artykułów od Hafija , serwowała mi same pyszności do jedzenia a nie jałowe potrawy. Wspierana do tej pory karmie już 7 miesiąc .
    Babcia jest zaangażowana cała swoją miłością do wnusi , gotuje małej świeże warzywka i pekluje w sloiki żeby mi było łatwiej . Taka babcia i mama to na wagę złota , same najlepsznosci tego świata nie są w stanie jej tego wynagrodzić . Ale napewno byłaby bardzo szczęśliwa z zestawu kremów Christian Laurent?

  • Marianna
    26 października 2017 at 22:34

    Mama mojego Męża (choć on powtarza, że odkąd się pobraliśmy, to ma dwie teściowe, a ja mam dwie mamy!) sama nie karmiła piersią (otwarcie przyznaje, że nie miała ochoty ani potrzeby karmienia piersią), ale bardzo mnie wspierała w walce o karmienie piersią, nigdy nie zasugerowała podania butelki „żeby mały w końcu się najadł”, nie przeszakadza jej jak jestem topless w czasie skokowego maratonu cycusiowego przystawiając ciągle małego od prawej do lewej i odwrotnie, szanuje moje wybory (kp, chustowanie, mimo że sama nie chce spróbować, a oboje z Mężem chustujemy!) – w końcu wybrałam jej Syna 😉

  • Anna
    26 października 2017 at 22:30

    Moja mama. Mimo ze sama nie karmiła nas długo. To słuchała z uwaga kiedy mówiłam o karmieniu. Nie dziwi sie ze długo karmie. Zdecydowanie chciałabym ja nagrodzić kosmetykami bo gdy przyjezdza to wspiera mnie bardzo. Była u mnie tydzien ostatnio gotowała umyła mi kuchnie. Pozwoliła mi na to bym mogła odpocząć z dzieckiem na piersi. A to wazne! Bo duzo innych osob garnie sie do opieki nad maluchem ale tak naprawde nic nie cieszy bardziej niż rosół od mamy podany pod nos, błyszcząca kuchenka choc przez tydzien i ubrany starszak do śniadania a nie biegający w piżamie do 15. Moja mama nie jest osoba wygadana przebojowa czy głośna, jest osobna ktora zakąsza rękawy i bierze sie do roboty bez oceniania. (Ta kuchenka naprawde mi zarosła 😉 ) mieszkam w uk i każda taka wizyta mamy to ogromne święto. Zwłaszcza
    Teraz gdy ssak jest malutki i pochłania mnóstwo
    Mojej uwagi.

  • Ela
    26 października 2017 at 22:27

    Moja córka ma dwie, wspaniałe babcie. Moja mama, która całe swoje życie poświęciła swoim dzieciom i pozwoliła tym dzieciom wyfrunąć z gniazda, przeżywała ze mną każdy moment mojej pierwszej ciąży. Obowiązkowo musiałam dzwonić tuż po wizycie u lekarza, szykowała ze mną wyprawkę dla córki i choć widujemy się rzadko, to dawała mi ogromne wsparcie. Oczywiście po porodzie do niej pierwszej zadzwoniłam a ta kilka dni później była już u mnie z gołąbkami, pierogami i innymi pysznościami 😀 Napisałaś na początku, że to matki w głównej mierze wpływają na sukces lub porażkę podczas KP. Tak właśnie było u mnie – nikt, tak jak mama, nie wspierał mnie w karmieniu piersią. Moje początki były ciężkie, bolesne. Mimo wiedzy zdobytej dzięki Twojemu blogowi oraz książkach o karmieniu piersią, miałam milion wątpliwości na minutę, szczególnie, gdy moje dziecko niemal nie odsysało się ode mnie a moje brodawki były jedną wielką raną. Mama mówiła: „daj sobie jeszcze chwilę, przejdzie, zobaczysz, dasz radę!” Czasem byłam na nią mega zła, bo bolało jak diabli a Ona mi wręcz kazała być twardą… ale miała rację. Później, kiedy karmienie stało się już wielką radością, mówiła: „karm jak najdłużej”. Nie było dla niej dziwne, że karmię 6 miesiecy bez dopajania i dokarmiania, że karmię rok, że karmię kolejne miesiące. Zawsze była we dla mnie wsparciem i wiesz… właśnie uświadomiłam sobie, że nigdy jej tego nie powiedziałam… Obecnie jestem w 3 ciąży, druga niestety zakończyła się bardzo szybko, i znów, pewnie też ze względu na poronienie, mama jest ze mną na 110% choć dzielą nas kilometry. Moja córka choć nie widuje babci często, gdy już wpada w jej ramiona, nie pozwala się odkleić od babci. Tak jak piszesz – babcia kocha wnuki zupełnie inaczej niz swoje dzieci – to czysta miłość bez tej wielkiej odpowiedzialności, jaka spoczywa na nas, rodzicach. I dokładnie tak samo jest w przypadku drugiej babci, mojej teściowej, która jest na wyciągnięcie ręki, która jak to teściowa, czasem potrafi podnieść mi ciśnienie, ale jej relacja z moją córką jest na prawdę niezwykła. Śpiewają, tańczą, skaczą… robią wszystko to, na co córka ma ochotę a jeśli ktoś chciałby zobaczyć prawdziwy przykład „jak wnuczka wchodzi dziadkom na głowie” to zapraszam 🙂 Moja teściowa od samego początku, choć w nieco inny sposób, bardzo mi pomagała jak córka pojawiła się na świecie. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze razem i wspaniałe było to, że po powrocie ze szpitala nie musiałam robić nic, tylko karmić. Nieoceniona jest pomoc, kiedy nie musisz zajmować się domem, myśleć o obiedzie czy praniu. Wszystko było podane, przygotowane. Wiem, że teraz po narodzinach drugiej córki również mogę liczyć na obie babcie – moja mama ma już zapewniony urlop, by pomóc mi przez te pierwsze dni ogarnąć rzeczywistość i wierzę, że w późniejszym czasie będę mogła liczyć na teściową zawsze, gdy trzeba będzie zaopiekować się starszą córką. Pewnie i tym razem teściowa mimo moich wywodów na temat diety matki karmiącej czy innych mitów z jej czasów, przyniesie mi do szpitala chudy rosołek i ryż z marchewką, ale to nic – będę jej wdzięczna za ten ryż a po jej wyjściu zjem pizzę 🙂

  • Magda
    26 października 2017 at 22:26

    Rodzicielstwo zaczyna się od cycek i u mnie też o nich będzie 😉 Ja byłam mega-niejadkiem (spałam zamiast jeść), mój brat mega-gryzoniem (pogryzł Mamie brodawki do krwi) i karmiła nas łącznie może miesiąc. Przy pierwszej i drugiej córeczce nie mogąc się napatrzeć jak pięknie rosną na moim mleczku, przy każdym karmieniu siada gdzieś niedaleko i powtarza: „Ale to piękny widok. Szczęściary z tych twoich dziewczynek. Super z ciebie mama. Mogę na was patrzeć i patrzeć. Daj, wezmę do odbicia, a ty zrób coś dla siebie”. Słysząc to kilkanaście razy w tygodniu mam poczucie, że jestem ważna i potrzebna. Jestem szczęściarą, że karmię i że mam taką Mamę 🙂

    …a najbardziej zaskoczyła mnie, kiedy razem pojechałyśmy na drugi koniec Polski na komunię mojej chrześniaczki, a ja zapomniałam laktatora… :/ Myślałam, że oszaleję, tryskając mlekiem i co chwilę zmieniając wkładki laktacyjne. Powiedziałam, że muszę gdzieś kupić laktator, bo nie dojadę do domu, na co moja Mama: „A może ja spróbuję ci odciągnąć?” Nie skorzystałam. Kupiłam laktator 😉

  • Marzena
    26 października 2017 at 22:25

    Zacznę tak: Jest nas 4. Mam dwóch braci i siostrę i akurat mnie mama najdłużej karmiła piersią. 8 miesięcy – jak na tamte czasy to bardzo długo. Przez całe swoje życie nigdy nie byłam w szpitalu z powodu choroby, choruję maksymalnie raz na rok. Z resztą rodzeństwa było różnie, ale najbardziej chorowała moja siostra, którą mama najkrócej karmiła piersią – 3 miesiqce. Gdy urodziłam swoją córkę powiedziała mi właśnie tą zależność i że pierś najlepsze co mogę dać mojemu dziecku. Dodatkowo, również jako doświadczona już babcia, powiedziała, żebym nie dała sobie wmówić, jak to było z bratową, że moje własne dziecko może być uczulone na mleko własnej matki. Gdyby tak było to ludzie nie przetrwaliby na przestrzeni wieków. I ciągle namawiała „jedz wszystko bo inaczej i ty i moja wnusia z sił opadniecie. Wymyślili jakieś durackie diety, kto kiedyś widział żeby żyć o samej marchewce. To samemu można zejść z tego świata nie mówiąc że krzywdzi się dziecko”. A tak na prawdę najważniejsze dla mnie było to, że po prostu była przy mnie i pokazywała przykłady kobiet z naszego otoczenia, którym się udało i powtarzała, że jak im się udało to i Tobie się uda.

  • Kasia
    26 października 2017 at 22:19

    Kilkanaście miesięcy temu rzecz się taka stała ze kiedy Emilka przyszła na świat to Babcia oszalała?
    Do karmienia piersią bardzo mnie namawiała i sama po nocach kapustę dla mnie ugniatała..
    18 miesięcy tej przygody mija a dla mnie za każdym razem jest to wyjątkowa chwila ?
    Gdyby nie ona to by się nie udało dlatego za to wszystko dziękuje Ci Mamo! ?
    Te ciężkie chwile gdy córeczka płakała wtedy w każdym momencie Babcia obok stała.. ☺️
    Bo od samego początku córeczką ją nazywała i kiedy tylko mogła na spacery porywała..
    W sposób gdy na siebie patrzą lub się wspólnie czymś zajmują najbardziej oczy i serce wtedy me radują!! ❤️

  • MM
    26 października 2017 at 22:16

    Pomogła mi pokazując każdego dnia od mojego urodzenia, a potem Brata jak być Mamą. Taką kochaną, taką zawsze blisko, taką najwspanialszą i niezastąpioną. Najlepsza rada? Dawała mi ją co dzień: kochać, kochać, kochać … najmocniej na świecie. Dzięki Niej stałam się Mamą. Odeszła nagle nim test nagrodził mnie nadzieją w postaci dwóch kresek. Brakowało, brakuje i będzie brakować – rad tych chcianych i nie- chcianych. Teściowa? Ona też nie zdążyła poznać wnuczki.

  • Wirginia B.
    26 października 2017 at 22:12

    A ja chcialam napisac o mojej tesciowej, ktorej zawdzieczam najlepsza rzecz w moim rodzicielstwie, jaka jest dzielenie tego rodzicielstwa z moim mezem. Dzieki jej dobroci, madrosci i milosci, wychowawla najwspanialszego tate dla mojej Hani, tate, ktory pomimo ciaglego zmeczenia i niewyspania (oboje pracujemy, maz na noc), nigdy nie pozwolilby mi oddac naszej coreczki do zlobka, poniewaz tyle ciekawych rzeczy by mu umknelo, tate, ktory codziennie wychodzi z osiemnastomiesieczna dziewczynka na spacer niosac ja na rekach, bo inaczej nie usnie w dzien bez mamy, tate, ktory zawsze ma czas, tate, ktory nigdy nie krzyczy, tate, ktorego mala nie chce wypuscic do pracy, bo przeciez z tata jest tak fajnie. Jaka trzeba byc cudowna kobieta, matka, zeby wychowac tak wspanialego ojca? Tania, z calego serca Ci dziekuje, ze moge moje rodzicielstwo dzielic z Twoim synem.

  • Wirginia
    26 października 2017 at 22:10

    A ja chcialam napisac o mojej tesciowej, ktorej zawdzieczam najlepsza rzecz w moim rodzicielstwie, jaka jest dzielenie tego rodzicielstwa z moim mezem. Dzieki jej dobroci, madrosci i milosci, wychowawla najwspanialszego tate dla mojej Hani, tate, ktory pomimo ciaglego zmeczenia i niewyspania (oboje pracujemy, maz na noc), nigdy nie pozwolilby mi oddac naszej coreczki do zlobka, poniewaz tyle ciekawych rzeczy by mu umknelo, tate, ktory codziennie wychodzi z osiemnastomiesieczna dziewczynka na spacer niosac ja na rekach, bo inaczej nie usnie w dzien bez mamy, tate, ktory zawsze ma czas, tate, ktory nigdy nie krzyczy, tate, ktorego mala nie chce wypuscic do pracy, bo przeciez z tata jest tak fajnie. Jaka trzeba byc cudowna kobieta, matka, zeby wychowac tak wspanialego ojca? Tania, z calego serca Ci dziekuje, ze moge moje rodzicielstwo dzielic z Twoim synem.

  • Lilia
    26 października 2017 at 22:02

    Jestem mamą 4 miesięcznego chłopca, którego od narodzin karmię piersią. Pierwszy miesiąc był dla mnie najtrudniejszy. Syn całymi dniami i nocami ssał pierś a ja jako młoda mama byłam zmęczona, niewyspana i zastanawiałam się „po cichu „czy nie podać synowi butli z mm. Nie mówiłam o tym głośno bo nie chciałam zostać odebrana jako zła matka. W takiej chwili zwątpienia moja mama powiedziała: „Wiesz co córka? Ten twój syn, on będzie cię bardzo kochać za to karmienie piersią” i wtedy nabrałam tak wielkiej siły, żeby karmić dalej. I robię to cały czas, nieustająco, dzięki mojej mamie 🙂

  • Paulina
    26 października 2017 at 22:01

    Zlote slowa mojej mamy- pamietaj, ty jako mama robisz wszystko najlepiej. Sama byla bardzo mloda samotna mama, dlatego teraz nie ma zlotych rad. Ona po prostu ma nowa role- babci, jest wymarzona. Dziekuje jej za to ze przytula mnie i swojego wnuka w kazdej mozliwej chwili- „pamietaj, tulenie ma znaczenie”. Mieszkamy od siebie bardzo daleko ale kazdy dzien zaczynamy wspolnie od kad urodzil sie nasz skarb (aktualnie 5mc) – na skypie, dzwoni gdy szykuje sie do pracy aby nas zobaczyc , ocenia moja kondyncje po nocy i lapie usmiech pelen milosci od wnusia na reszte dnia. To nieocenione wspacie ❤️

  • Katarzyna
    26 października 2017 at 21:59

    W domu mojej Mamy, Babci moich córeczek, jednocześnie moim rodzinnym domu, zawsze kiedy zaczynałam karmić zapadała cisza. Na początek wszyscy dookoła zaczynali wolniej chodzić. Jakby zatrzymał się czas i inne obowiązki przestawały się liczyć. Bardzo lubiłam te chwilę, kiedy w ogrodzie zasiadałam na najbardziej wygodnym fotelu, przykładałam córkę do piersi i nagle powoli wszyscy domownicy zaczynali schodzić się, żeby towarzyszyć nam i celebrować. Ja, moja Mama, mój Tato i mój Dziadek. Śmialiśmy się! Półgłosem. Wspominaliśmy smaczny obiad i nasłuchiwaliśmy chlipania maleńkiej Zosi! Potem ona podnosiła główkę do góry i to był sygnał, że można wrócić „do zgiełku”. Było lato. Gorąco! Skwar! Energia! Pośpiech! Mnóstwo rzeczy do zrobienia! I w tym wszystkim „przerwa” na karmienie. Byłam pierwszą matką w rodzinie mojego pochodzenia, która karmiła dziecko piersią. Dziś chciałam podziękować Moje Mamie, że pomogła mi uczynić z tego czasu święto, wyjątkowy czas. Jestem jej wdzięczna, że w jej domu zawsze było miejsce dla mnie i mojej córki, i na karmienie.

  • Ewa
    26 października 2017 at 21:52

    Moja mama-babcia wyczekanej Natalii. Wspierała nas od samego początku. To ona dawała mi nadzieję, gdy po kolejnym negatywnym teście ciążowym dzwoniłam z płaczem totalnie załamana. To ona kazała mi uwierzyć, że uda się i sama zostanę mamą, miała racje. Pomaga nam w zasadzie od poczatku, przyleciała specjalnie by pomóc przed i po porodzie, wspierała w walce o pokarm, pocieszała, ze „kolki”nie trwaja wiecznie. To ona jest moją przyjaciółką, to ona każe mi karmić ile się da bo sama „nie miała pokarmu” (chwała Ci za bloga bo sama bym uwierzyła, że ten brak jest dziedziczny). Jest nieoceniona, wnuczka jest jej oczkiem w głowie. Ubolewam, że dzielą nas tysiące kilometrów, ale w niczym to nie umniejsza jej roli babci. Wręcz przeciwnie, gdy Natalka odwiedza babcie ma ja dla siebie na 110%!

    Podsumowując to dzięki mojej mamie i jej psychicznemu wsparciu mam córkę (mąż tez sie przyczynił niech mu będzie :P, to dzięki niej mimo poczatkowych wielkich trudności wciąż karmię piersią, dzięki niej Natalka ma najwspanialszą babcie na świecie!

  • Magdalena
    26 października 2017 at 21:48

    Moja mama, babcia mojej 4 osobowej gromadki maluchów zawsze stara się mnie wspierać…choć jest już schorowana po latach pomagania osobom starszym jako pielęgniarka, to teraz pomaga nam. Dla mnie niesamowite jest to jak spokojnie potrafi przekazać mi to czego nie rozumiem w zachowaniu własnych dzieci…I tak…to co ja nazwałam ” byciem upartym” moja mama nazwała ” byciem ambitnym”. To dzięki niej mam inne spojrzenie na własne dzieci. To ona uczy mnie bycia mamą z innej perspektywy. Wiem, że nigdy nie będę miała tyle pokładów cierpliwości i wymyślania zabaw co ona będąc moją mamą, ale dzięki moim wspomnieniom z dzieciństwa i jej wsparciu obok mogę się starać być lepszą. Aha…mama karmiła mnie piersią ponad rok ❤

  • Agnieszka
    26 października 2017 at 21:42

    Hafijo! Czytam Cię odkąd urodziła się moja mała Hafija – Agatka – 8 miesięcy temu. Jakie to było miłe zaskoczenie, że macie ze sobą tą wspólną cechę, że pochodzenie imienia Agata z rejonów wschodnich to właśnie Twój pseudonim – Hafija 😀

    …ale do rzeczy! Moja mama w roku 2018 po raz pierwszy będzie obchodziła swoje święto, ja zawsze 21 stycznia obchodzę imieniny, więc jest to idealny moment, aby moja córeczka przyczyniła się do wygrania prezentu dla swojej babci, a nawet dla dwóch – bo prezent na pewno zostałby podzielony na dwie kochające babunie 🙂

    W czym pomogła babcia? URATOWAŁA! Dała możliwość odpoczynku i wyspania się (zabiera chętnie wnusię na spacer), najedzenia (zrobiła nie raz pyszny obiadek i podrzuciła) oraz najoryginalniejszych zabaw niemowlęcych najprostszymi rzeczami życia codziennego.

    Co doradziła? Tak naprawdę najcenniejszą radą (jeszcze przed zajściem w ciążę) było doradzenie odpowiedniego lekarza i staranie się o właściwe moje leczenie, które po wielu miesiącach starań przyniosło owoce. Zawsze się śmieję, że z naszej dwójki (ja i mąż) ona (teściowa) najwięcej zrobiła w kierunku starań o Agatkę <3
    A po urodzeniu choć wiele rad wywoływało u mnie zagryzanie warg i powstrzymywanie się od sprzeciwu, to powtarzanie przez nią jak mantra,że "krem XY jest na odparzenia pupy najlepsze" to po 4 miesiącach odpuściłam swoim uporom i przyznałam jej rację 😉

    A czym zaskoczyła? Tu z kolei moja mama, która po jednej z wizyt zostawiła kopertę z kartką z okazji Dnia Dziecka, który był pierwszym tym świętem w życiu mojej córeczki:
    "Dla Agatki na Dzień Dziecka
    z najlepszymi życzeniami
    zdrówka i uśmieszków 🙂 "

    i tak już zostało naszej małej….że jest zawsze i wszędzie uśmiechnięta.
    (aż szkoda, że nie da się wrzucić zdjęcia i tego pokazać)

    Pozdrawiam Hafiję i wszystkie mamy biorące udział w konkursie!

  • sonia
    26 października 2017 at 21:35

    I moja własna, osoobista mama, i mama mojego męża – obydwie były i są dla mnie niesamowitym wsparciem. Przygotowały nasze mieszkanie na nasz powrót ze szpitala – wszystko wysprzatały, przygotowały dla nas obiady, zapach pysznego kompotu z jabłek czuję do dziś 🙂 wiem, że mój mąż mógł posprzątać sam, ale nie zrobiłby tego tak idealnie, a ja nawet nie sądziłam, że sprawi mi to taką przyjemność. Drobna rzecz, a będę o niej zawsze pamiętać. Po naszym powrocie przywitały nas, pomogły nam przedstawić naszego synka psu, a po chwili zostawiły nas, żebyśmy mogli się sami sobą nacieszyć. Pomagały nam przez cały czas, nie narzucają się, ale są na wyciągnięcie ręki, zawsze wspierające, zainteresowane tym, jak chcemy wychowywać synka. Dużo słyszałam o tym, jak to po porodzie kobieta przestaje dla świata istnieć, bo wtedy najważniejsze jest dziecko – u mnie tak nie było, obydwie babcie bardzo dbały w tym – nie oszukujmy się – nie lekkim czasie nie tylko o maleństwo, ale także o mnie. Wiem, że przynajmniej jedna z nich czyta niniejszego bloga 😉 nie narzucają swoich rad, ale chętnie się nimi dzielą. Są wspaniałymi mamami i fantastycznymi babciami. A ja, słuchając nieprzyjemnych opowieści o paniach teściowych moich koleżanek – mam nadzieję, że kiedyś będę taką teściową dla swojej synowej, jaką jest mama mojego męża dla mnie.

  • Ania Kasprzak
    26 października 2017 at 21:34

    Moje rodzicielstwo dopiero się zaczyna. Córeczka/wnuczka jest od 7 miesięcy w brzuchu, ale bardzo dobrze wiem, że będę mogła liczyć na moją teściową w 100 procentach. Wychowała trójkę dzieci rok po roku, których nie urodziła „za młodu”, więc miała ciężej niż ja dzisiaj na starcie.
    Pierwszą rzeczą, w której mi pomogła to radość z oczekiwania na dziecko. Bardzo się denerwowałam tym, że jestem w ciąży, nie mam umowy na stałe, że jak urodzę to nikt mi nie pomoże, bo moja mama nie żyje. Moja „druga'” mama bardzo się ucieszyła na wieści o wnuczce i gdy mąż spytał się w moim imieniu czy przyjedzie po narodzinach bez zastanowienia się zgodziła. Była to dla mnie wielka ulga, bardzo mnie to uspokoiło.
    Drugą rzeczą to troska o mnie i moje zdrowie. Gdy złapałam infekcję sama poczytała w internecie i przygotowała zaparzony majeranek na kaszel, który strasznie mnie męczył. Prawdopodobnie, gdyby nie jej pomoc mój udział w weselu siostry skończyłby się zaraz po zabraniu ze stołów rosołu, a tak to wytrwałam do oczepin 😉 Może ta sytuacja to nie typowa rada, ale na pewno skuteczna.
    Pomimo swojego wieku, mama jest cięgle otwarta na to jak jest teraz. Nie neguje jakiś moich pomysłów czy poglądów, chęci noszenia w chuście, spania z dzieckiem, długiego karmienia piersią, braku diety matki karmiącej i tego, że wypiję kawę w ciąży, czy wyjazdu w góry, na obóz pod namiotami. Pewnie ma swoje zdanie na en temat, ale też szanuje moje, wierzy, że będziemy dobrymi, kochającymi rodzicami. Nawet ostatnio bardzo pochwalała to jak inne mamy w rodzinie radziły sobie z dziećmi co widziała w czasie odwiedzin. Że nie mają żadnych chodzików, tylko taki materac do zabaw, gdzie mama może przyjść, nakarmić (piersią) itd. Myślę, że to 'postępowe’, nienegujące podejście jest dla mnie najbardziej zaskakujące, zwłaszcza, że już słyszałam 'dobre rady’ od kobiet, które są młodsze od mamy, rodziły nie tak dawno.
    Myślę, że mama będzie wspaniałą babcią nie tylko dla swojej pierwszej wnuczki, ale też dla pozostałych wnucząt.

    Tak przy okazji pisząc chciałabym się pochwalić, że moja córeczka będzie miała nawet prababcie (sztuk 2), które też już nasłuchały się moich pomysłów i nie skwitowały tego słowami „za moich czasów…” tylko się dopytały jeśli czegoś nie rozumiały i przyjęły, że tak ma być 🙂 Trafiła mi się świetna rodzina, nie tylko na zdjęciach!

  • Magda
    26 października 2017 at 21:32

    Najwspanialsze jest to że odpowiadając na pytania dotyczące mamy/babci równie dobrze mogę pisać o babci/prababci. I moja mama i babcia wspierają mnie tak samo, często odnoszę wrażenie że są aż nieobiektywne bo ani razu nie usłyszałam od nich upomnienia czy negowania moich decyzji a wiadomo że tez popełniam błędy jak każdy człowiek/ matka. Najbardziej zaskoczyły mnie tym że się nie wtrącają, dają mi robić wszystko to co uważam za stosowne. Nie pouczają mnie, historiami że swojej młodości pokazują kontrast pomiędzy wychowaniem jego doświadczyły one od swoich rodziców i jakie dawały swoim dzieciom. Co do mojej mamy to nie jest to ogromna różnica ale jeśli chodzi o moją babcię to diametralna. Moja babcia była wychowywana i karmiona przez tzw „Mamkę” jej mama chorowała, w domu opiekowała się nią dwie nianie. Gdy babcia sama miała dzieci mieszkały z jej pomocy rodzicami bo ona kończyła studia w Warszawie a pochodzi z Podlasia. Babcia mnie … podziwia? Nie wiem jak to nazwać. Mowi otwarcie że ona karmiła swoje dzieci mlekiem z masłem bo jej się nie chciało. Nie wiedziała (mimo to że była osobą wykształconą i z wykształconej rodziny) jak zdrowe jest mleko matki, mówi że panowała taka świadomość że kobiety ze wsi karmią piersią a te nowoczesne dają butle. Ciężko jej zrozumieć że to że karmię długo swoje dziecko nie jest dla mnie poświęceniem. Mój syn ma trzy lata ja nie czuje skrępowania gdy karmię go u nich bo czuję wsparcie, ciepło, zrozumienie. To samo otrzymuje od mojej mamy która „nie miała pokarmu” kazali jej dawać butle. Przez 4 miesiące ręką odciągała mleko godzinami i podawała mi je w butli. Jest przy mnie w dzień i w nocy. Moge na nia liczyć w każdej chwili, nie czuje presji i skrępowania. Podczas mojego bardzo trudnego porodu była obok cały czas. Osiwiała w kilka godzin, cała głową zrobiła się biała… Odkąd mam dziecko czuje się jeszcze bardziej kochana, wydawało mi się że to nie jest możliwe 🙂

  • Kinga
    26 października 2017 at 21:30

    Moja mama codziennie mnie zaskakuje 🙂 szczerze obawiałam się macierzyństwa. Cały czas czułam się oceniana, musiałam sprostać wymaganiom – miec dobre oceny, byc grzeczną etc. Bałam się że w macierzyństwie też tak będzie. Jakie było moje zaskoczenie jak okazało się, że mama jest obok i wspiera zamiast oceniać. Nie atakuje poradami tylko pomaga w moich wyborach. Widziała jak trudna to dla mnie rola. Widziała jak walczę o kp i mimo tego że widziałam, że myśli inaczej to była obok i wspierała moja walkę, ze dala sie przekonac, ze moge jesc wszystko – za to chyba najbardziej dziękuję.
    Jednak w tym wszystkim największym zaskoczeniem było przyłapanie mamy na chustowaniu. Chusta byla jedynym czemu mama otwarcie się sprzeciwiała.

    Dziękuję Mamie że tak pozytywnie mnie zaskoczyła, że wspiera moje wybory i że przełamała niechęć do chusty i teraz dzierga butki dla chusciochów.

    Kocham ją *.* i zawsze mimo wszystko i w dobie internetu jest pierwsza osoba do ktorej dzwonie gdy cos jest „nie tak”

  • Anna
    26 października 2017 at 21:28

    moja Mama… pomogła mi w rodzicielstwie przede wszystkim tym, że zawsze wierzyła we mnie, jako mamę. Moja córka ma 6 miesięcy, a ona od początku jest przy nas, wspiera mnie w karmieniu piersią, chociaż chciałam się poddać po 1 dniu (płakałam, jak tylko widziałam, że mój mały Ssak otwiera oczy i szykuje się do ataku na moje sutki), jednak mama mówiła, że to minie, że ona miała to samo ze mną, że za kilka dni wszystko się unormuje. To mama robiła mi okłady z kapusty i szukała maści z lanoliną po aptekach. Nigdy nie sugerowała, żebym się poddała, że nie dam rady, że moje mleko za chude, że może go po prostu nie mam.
    Jej najbardziej wartościowa rada? żebym się nie kłóciła przy Małej z moim Niemężem… żebym pamiętała, że ona już jest, że na nas patrzy, że to wszystko czuje, że jeżeli zamierzam krzyczeć to mam jej oddać Idkę i wyjść. Życie bywa ciężkie, jak każdy wie, ale to ona upomniała mnie, że dziecko jest najważniejsze, nie ja, nie moje wybuchy złości. Każdy problem da się przecież jakoś rozwiązać, tego również mnie nauczyła.
    Babcia mojej córki zaskakuje mnie codziennie swoim uśmiechem. Dużo pracuje, ma swoje problemy a jednak zawsze ma czas dla swojej wnuczki, zawsze jest wobec niej cierpliwa, pomaga mi przy niej zawsze kiedy o to poproszę, mimo bólu pleców, mimo zmęczenia. Może dlatego, że sama na co dzień przebywa z dziećmi, bo jest nauczycielką? a może po prostu jest takim człowiekiem? dobrym, czasem za dobrym. 🙂
    Jestem szczęśliwą córką cudownej kobiety, a moja córka ma ogromne szczęście, że jej babcia jest tak wartościowym człowiekiem. Dziękuję jej za cierpliwość, troskę, wyrozumiałość i nieustającą wiarę w nas.

  • Kamila S.
    26 października 2017 at 21:26

    Nigdy nie zapomnę dnia kiedy na teście ciążowym zobaczyłam dwie kreski. Roztrzęsiona i bardzo przestraszona bez zastanowienia pobiegłam po słowa otuchy i wsparcie do mojej wspaniałej Teściowej. Dzięki niej już po chwili wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Dziś opiekuje się moją półtoraroczną córką, żebym mogła rozwijać się zawodowo. Moje dziecko kwitnie, ma u niej jak w niebie. Codziennie rano sama przynosi buciki, bo nie może się doczekać wyjścia z domu. Jest fantastyczną babcią, która zrobi wszystko, żeby wywołać uśmiech na twarzy swoich wnuków, śpiewa, tańczy, nosi na plecach i udaje konika… Dziękuję Ci moja druga Mamo, że jesteś moim wsparciem. Wiedz, że Ty również zawsze możesz na mnie liczyć.

  • Patrycja
    26 października 2017 at 21:25

    Najlepsza rada? Ciężko zdecydować, ale chyba ta, która uratowała moje kp. Po ciężkim porodzie i lekach obkurczających mleka nie było. A przynajmniej tak mi się wydawało a panie położne aż nazbyt chętnie przynosiły butelki z mm. Usłyszałam nawet od jednej z nich, że nie mam co się przejmować bo zdarza się. I tyle. Zero pomocy. Za to moja mama, nasza najukochańsza babcia powiedziała, że mleko jest najpierw w głowie a potem w cyckach i mam dać na luz- jak wyluzujesz to będziesz karmić. Zapakowała nas (mnie i mojego synka) do łóżka i kazała dużo go tulić i podawać pierś. Nasza przygoda z kp trwa nadal (17 m-cy). Dziękuję Ci, mamo! Dziękuję Ci, babciu!
    P i M

  • Asiek
    26 października 2017 at 21:24

    Moja mama na wieść o ciąży nie była zbyt szczęśliwa. Niestety 2lata wcześniej przeszłam udar i bardzo martwiła się o moje zdrowie. Na szczęście nie było dużo komplikacji. Teraz zawsze moge na nią liczyć. Wspiera mnie i fizycznie i emocjonalnie. Tak samo moja teściowa. Oj ona tylko czeka aż będę musiała gdzieś iść, coś załatwić żeby tylko mogła porwać mojego synka ? jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Ona też miała problemy z karmieniem piersią (jej syn – mój mąż miał rozszczep podniebienia). Pocieszała mnie kiedy ja sama na początku po cc nie miałam pokarmu i pomagala mi rozbujać laktację. Tłumaczyła jak ważna jest moja więź z synkiem i że kontakt skóra do skóry kiedy tylko jest okazja nie jest niczym złym a wręcz przeciwnie, pomaga mojemu synkowi się uspokajać i rozwijać (synek urodził się w 37tc).
    Dziękuję moim mamom za ich wkład w życie mojego synka ? jak to dobrze mieć babcie!!! ?❤️

  • Lidia
    26 października 2017 at 21:22

    Moja teściowa i moja mama- każda inna, a każda świetna. Aż ciężko w to uwierzyć, ale NIGDY nie narzucają się ze swoimi radami. Za to kiedy trzeba, przybywają z odsieczą. Jedna zajmuje się starszakami, kiedy ja muszę leżeć całą dobę z małym ssakiem w łóżku 🙂 , a druga dostarcza pożywny obiadek.
    Przy trójce dzieci pomoc babć, które są, wspierają, nie oceniają jest bardzo dużą pomocą.
    Moja mama wykarmiła piersią piątkę swoich dzieci oraz … jedno nie swoje 🙂 . Teściowa karmiła krótko, a mimo to zawsze nam kibicowała w dawaniu dzieciom tego co najlepsze.
    Nasze dzieciaki uwielbiają babcie i mają z nimi bardzo głęboka więź 🙂

  • Julita
    26 października 2017 at 21:17

    Moja cudowna Mama- za to, że wspierała mnie na etapie starania się o dziecko, za to, że podtrzymywała mnie na duchu w ciąży, która bardzo źle znosiłam. Za rosołek, który gotowała mi gdy kolejny tydzień zwracałam wszystko, co przełknęłam. Za wsparcie przed porodem. Za pomoc po porodzie, za opiekę nade mną i moim synkiem. Za to, że zawsze z uśmiechem gotuje dla mnie i synka oddzielne bezmleczne obiady. Za to, że karmiąc piersią i będąc na beznabiałowej diecie, jem więcej niż tylko suchy chleb z dżemem. Za wsparcie w 13-miesìęcznym już karmieniu piersią. Za to, że opiekuje się moim synkiem, gdy jestem w pracy. Za cierpliwość, serdeczność i wyrozumiałość. Za tą bezgraniczną miłość, którą darzy mnie i swojego wnuka. Za to wszystko jestem Jej bardzo wdzięczna. Kocham Ją najmocniej na świecie, mój Synek też – w końcu pierwszym słowem było „baba ” 😉 Najcenniejszą radą, jaką od niej dostałam jest: „żyj tak, aby Twoje dziecko, patrząc na Ciebie widziało dobrego człowieka. Wtedy i ono będzie dobrym człowiekiem”. Marzę o tym, by być taką Mamą jak moja<3

  • Sylwia
    26 października 2017 at 21:14

    Najukochańsza babcia mojego najukochańszego syncia – Kornela – to babcia na każdą chwilę. Nie ma takiej sekundy kiedy nie mogłaby się nim zająć, choć jeszcze pracuje. Ja na zakupach, ona z Kornelkiem, ja u lekarza , ona z Kornelkiem , ja sprzątam, ona z Kornelkiem – bez babci wszystko trwałoby wieki a moje mieszkanie – chyba nie można byłoby nazwać mieszkaniem. A co babcia robi najlepiej? Babcia najlepiej usypia- zawsze i wszędzie babcia działa – przy mnie syn usypia na chwilę, przy babci nawet na 4 godzinki:)

  • Agata
    26 października 2017 at 21:13

    Długo się zastanawiałam o której z babć napisać. Moja mama poświęciła mi ładny kawał życia ale to o teściowej chciałam wspomnieć bo ona obudziła we mnie coś co moja mama tłumiła. Tłumiła chcąc dobrze . Mianowicie chodzi o poczucie własnej wartości, umiejętność stawiania na swoim i takie poczucie, że mi też się coś należy. Długo miałam problemy z samooceną. Jako dziecko bardzo dużo przeszłam i to dodatkowo podkopało moje poczucie własnej wartości. Kiedy zaczęłam spotykać się z moim obecnym mężem teściowa nie mogła patrzeć jak „niedoinwestowana” jestem (w takim dobrym tego znaczeniu kobiecie żal było, że chodzę w dziurawych butach i skarpetach cerowanych po trzy razy). Nie raz brała mnie na zakupy i wręcz zmuszała żebym kupiła coś sobie, podpowiadała jak stawiać się mężowi „żeby nie wlazł mi na głowę”, otoczyła mnie trochę przytłaczającą nadopiekuńczością ale mimo, że początkowo nie czułam się z tym komfortowo (od dziecka musiałam być bardzo samodzielna) to po czasie myślę, że było mi to potrzebne. Teraz po latach wiem, że wyhodowała sobie potwora 😀 Bo w kwestiach wychowawczych baaardzo się różnimy ale to dzięki niej umiem się jej postawić. I jutro jadę posłuchać jakie to moje dzieci mają zimne łapki, czy najmłodsza zjadła już słoiczki po 4 miesiącu (nie, nie zjadła a ma już 5,5 😀 ) i patrzeć jak starszaki zjadają żelki zamiast obiadu. 🙂 Nie chcę ujmować mojej mamie która też nauczyła mnie bardzo dużo, ale to w dużej mierze dzięki teściowej mam swoje zdanie.

  • Justyna
    26 października 2017 at 21:10

    Moja mama cały tegoroczny urlop ( dokładnie cały lipiec) spędziła na opiece nad moją córeczką. Trafiłam do szpitala na łącznie dwa tygodnie i to ona sprawowała w tym czasie nad nią główną opiekę . Po moim powrocie, ze względu na bardzo złe samopoczucie nie mogłam nawet wstać, podnieść maleństwa więc zdana byłam na jej pomoc. I tak cierpliwie przystawiała mi kobiecinka dziecko do piersi ( to też było niewykonalne dla mnie), zabierała do odbicia, przebierała, lulała i tak w kółko. Nie usłyszałam w jej głosie nawet nutki niezadowolenia.
    Pomimo tego, że na czas budowy mieszkamy z moimi rodzicami, to nie wtrąca się w moje macierzyństwo. Podkreśla wręcz, że to ja jestem matką i wiem najlepiej co jest dobre dla mojego dziecka. Jest zawsze blisko i służy dobrą radą, motywuje do karmienia piersią. I robi najcudowniejszą rzecz o jakiej może marzyć matka małego ssaka po ciężkiej nocce…jak tylko się obudzi to bierze brykającą Agatkę do swojego pokoju i pozwala mi pospać 😉

  • Jo Klimka
    26 października 2017 at 21:08

    Babcia mojego synka (moja mama) najbardziej zaskoczyła mnie tym jak bardzo pomocna była w pierwszym czasie po porodzie. Nie spodziewałam się aż takiego zaangażowania. Kiedy my spędzaliśmy czas na karmieniu ona dokarmiania mnie- nie raz wkładając mi jedzenie do buzi, krążyla nad nami jak helikopter, poprawiała poduszki, pomagała ułożyć synka mi na rękach,Tak żeby było mi wygodnie. Była na każde zawołanie, a nawet na ciche westchnienie. Czułam się bardzo zaopiekowana. Ona nawet w nocy leciała do nas kiedy mały się rozpłakał, budziła się na każde karmienie żeby się upewnic że mamy wszystko czego potrzebujemy. To był cudowny start dla nas. Zadbała na prawdę o wszystko. Nie dawała mi rad, bo ja ich nie potrzebowałam, z chęcią słuchala wszystkich nowinek że świata laktscji , a potem rozszerzania diety, ona wie że mam wszystko pod kontrolą i wspiera mnie w tym. Najcenniejszą radę wygrawerowała swojemu wnusiowi na zlotym niesmiertelniku „zawsze myśl pozytywnie,miej śmiałe marzenia, bądź wszystkiego ciekawy. Kocham Cię, Babcia”

  • M
    26 października 2017 at 21:07

    Moja mama po latach zmagania się z nałogiem, gdy urodziłam moją córeczkę powiedziała że narodziła się na nowo z nią i poprostu przestała…. Nie tylko zostałam matką, ale też odzyskalam matkę po wielu latach…. Mama nauczyła mnie że nie wolno się poddawać, że wszystko jest możliwe. JEST NAJCUDOWNIEJSZA BABCIA NA ŚWIECIE dzięki swojej wnuczce i dla niej zmieniła swoje życie.

  • Justyna
    26 października 2017 at 21:05

    Babcie są najwspanialsze na świecie. Zarówno moja mama jak i teściowa to cudowne kobiety! Moja wspaniała mama jest dla mnie wsparciem przede wszystkim emocjonalnym. Mama-przyjaciółka, wspiera, kocha, opiekuje się wnukiem, ale przede wszystkim akceptuje moje zdanie, moje wybory i zdaje sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły, powstały nowe wytyczne, więc nie próbuje narzucać swoich metod. Za to prawdziwym wsparciem merytorycznym w ciąży i podczas tych pierwszych najtrudniejszych miesięcy (również podczas niełatwych początków w naszej drodze mlecznej) była i nadal jest moja kochana teściowa. Cudowna kobieta, na którą zawsze można liczyć. O każdej porze dnia i nocy mogłam do niej zadzwonić o poradę w przypadku jakiejkolwiek wątpliwości. Zawodowo – pielęgniarka na oddziale wcześniaków w jednym z najlepszych warszawskich szpitali ginekologiczno-położniczych (dzięki temu miała dostęp do wiedzy bezpośrednio od lekarzy, położnych i doradców laktacyjnych). Prywatnie – pełna empatii, tolerancji, miłości, ciepła i silna kobieta, która wspaniale wychowała swoich synów, choć nigdy w życiu nie miała lekko. Wiem, że mój syn ma najlepsze babcie na świecie! Bardzo je kochamy i dziękujemy im za to, że są!

  • Anna
    26 października 2017 at 21:03

    Moja mam była ze mną przy porodzie. Ponieważ mój mąż był daleko, a dziecku zachciało się urodzić miesiąc wcześniej. Bałam się trochę, że zacznie prawic mądrości i mówić: jak ja rodziłam to coś tam. Na szczęście wiedziała jak się zachować i pozwoliła mi wszystko zrobić po swojemu. Kiedy zabrali dziecko do ważenia cały czas je pilnowała. I potem wspierała mnie w szpitalu. ?

  • Ela
    26 października 2017 at 21:02

    Moja Mama z niecierpliwością oczekiwała ukochanej wnuczki, cieszyła się nią niestety tylko 7 miesięcy. Zajmowała się nią troskliwie w czasie śmiertelnej choroby. Nauczyła sie obsługi skomplikowanych maszyn oraz podawania leków przez sondę i obslugi ambu. Czuwała przy niej nocami zebym mogła złapać trochę snu. Mimo rozdzierającej rozpaczy, wizji rychłej rozłąki uśmiechała się, śpiewała, czytała, opowiadała, uczyła. Wspierała nas obie . Była przy niej i przy mnie w najstraszniejszych chwilach jakie można sobie wyobrazić. Ja wyłam głośno, ona po cichu-bohatersko! Nie przeszlabym tego piekła bez niej.
    Mama nauczyła mnie wierzyć w to, ze po każdej burzy wychodzi słońce. Wyszło! Moja córeczka ma brata! Zdrowego! A on ma najwspanialszą na świecie Babcię-oddaną całym sercem.

  • Kamila
    26 października 2017 at 20:59

    Moja Mama.

    Karmię piersią 14 miesięcy.
    Sama byłam karmiona mlekiem modyfikowanym. Pielęgniarki a w zasadzie Zakonnice kazały Mamie od początku ścisnąć się bandażem, by mleko nie nachodziło. Mama bez odpowiedniego wsparcia posłusznie to uczyniła. Teraz tego żałuje. Specjalnie dla Nas po mleko jeździła 150 km autobusem. To był dla niej cały dzień wyprawy. Było Nas troje. W zasadzie wychowywała Nas sama, bo Mój Tata mało jej pomagał. Kropka. (Proszę Go nie oceniać!)

    Ja od początku chciałam karmić piersią. Jakoś inna opcja nie wchodziła w grę. Było to dla mnie rzeczą naturalną. Nie powiem, kupiłam butelki z każdej chyba firmy, ale nie dlatego by karmić mm, ale dlatego, że nieświadomie uznałam to za element wyprawki każdego dziecka…
    Przeżyłam pobyt w szpitalu, gdy córka miała 4 miesiące i nie jadła stałych pokarmów. Mama wraz z moim Mężem mnie wtedy bardzo wspierali. Cały trud opieki nad małą przejęła wówczas moja Mama.
    Nie o Mężu tutaj mowa, choć był dla mnie ogromnym wsparciem. Gdy będzie temat Mężów, chętnie o nim napiszę. ? Mama wspierała nie tylko mnie, ale i Jego w tym trudnym dla Nas czasie. Dzięki temu m.in. w szpitalu uparcie pomimo bólu odciagalam pokarm. Miesiąc przed operacją robiłam zapasy mleka.
    Mama chętnie mi dopingowała.
    I choć mamy już teraz inne poglądy (dzieli Nas prawie 30 lat różnic naukowych) to Mama z uwagą słucha moich wywodów i vice versa. Często wprowadza spokój w momentach paniki.

    Najcenniejszą rada? Hm… „Karm, bo ja tego nie uczyniłam” i „dasz sobie radę, bo ja też sobie z Waszą trójką poradziłam. Jesteś Matką, masz móc.”

    Czym mnie zaskoczyła?

    Hm. Trudne pytanie. Wszystkim. Choćby tym jak przyjemnie jest patrzeć, gdy Twoja Córka wręcz uwielbia Twoją Matkę.
    Chcę być taką Babcią jak Ona dla moich Wnucząt. ?

  • Kasia
    26 października 2017 at 20:54

    Moja mama nie przyleciala niczym wróżka z bajkowej krainy ratować mnie z opresji. Nie przyleciała z cudownymi radami, które odmieniły moje macierzyństwo. Moja mama na co dzień jest do bólu upierdliwa, wszystkowiedząca i nieomylna. A przynajmniej tak jej się wydaje. Spodziewałam się, że po narodzinach mojego syna a jej wnuka proceder tylko się wzmocni. Co dostałam od niej w pierwszych dniach? Sernik na zimno z brzoskwiniami I piekielnie ostry makaron na tajską nutę z tekstem rób wszystko jak ty chcesz i jak ty lubisz nie patrz na innych. I nie patrzę, a mamobabcia trwa w tym swoim milczeniu i czasem widze, że język ją swędzi jednak walczy ze sobą a dla mnie jest najlepszym wsparciem. Bo chociaż ona nie mówi, to ja czasem jednak pytam. 🙂

  • Marta
    26 października 2017 at 20:53

    Moja Mama – Babcia mojego Syna, niestety mieszka daleko od nas, i mimo, że na początku nie była zachwycona moją panieńską ciąża, to wraz ze wzrostem mojego brzucha otwierało się jej serce na pierwszego wnuka 🙂 I tym czym mnie najbardziej zaskoczyła to zmianą poglądów i przekonań. Jest osobą bardzo więżąca, a zaakceptowała fakt, że nie będę chrzcić syna i nawet broni tej mojej decyzji przed innymi, którzy ośmielą się mnie skrytykować. Jest też osobą upartą, wiedząca wszystko lepiej, a teraz zawsze pyta mnie o zadanie w kwestii wychowania – czy może kupic słodycze, czy może dać droższą zabawkę. I w pełni, bez urazy akceptuje moje zdanie 🙂

  • Ewelina
    26 października 2017 at 20:52

    Moja Mama gotowała dla mnie, gdy moje dzieciaczki były małe i pochlanialy caly moj czas do tego stopnia, że nie pamietalam o jedzeniu. Kocham Cię Mamusiu!!!!

  • Dagna
    26 października 2017 at 20:52

    Babcia mojej córki, a moja mama, od początku bardzo wspierała mnie w mojej nowej roli matki. Kiedy tylko mogła starała się odciążyć mnie abym choć na chwilę zaznała relaksu – mówiła mi wprost, że zajmie się teraz malutką i żebym przez ten czas zdrzemnęła się lub odpoczęła. Nie ukrywam, że było to dla mnie zawsze wybawienie i faktycznie z przyjemnością korzystałam z tych chwil darmowego odpoczynku. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie, kiedy oznajmiła mi, że jestem wspaniałą matką, że sobie świetnie ze wszystkim radzę i że jest pod wrażeniem. To było w okresie pierwszych sześciu miesięcy mojego macierzyństwa, kiedy bywałam często wyczerpana i wątpiłam w siebie. Nigdy nie zapomnę tych słów, dały mi mnóstwo siły i energii i bardzo podniosły na duchu. Chcę kiedyś mojej córce podarować to samo.

  • Mooni
    26 października 2017 at 20:51

    Moja mama to przede wszystkim kobieta żyjąca w zgodzie z naturą. Nie jest jakim freakiem, po prostu pije dużo wody, uwielbia owoce, je mało cukru… Podstawa, ktòra miała ogromny wpływ na to jak teraz wygląda moja dieta, dieta mojego męża i mam nadzieję dieta naszej còreczki, kiedy już pojawi się na świecie. To moja mama potrafi bez ściemy mòwić o tym jak karmiła piersią naszą tròkę… 30 lat temu, a tak świadomie i
    wytrwale. Moja mama to świadoma kobieta żyjąca w zgodzie z naturą i swoim organizmem, pokazująca, że można tak żyć bez wysiłku i ograniczeń, bo tak po prostu nasze ciało funkcjonuje i już.
    Wiem, że to w jaki sposòb mama ukształtowała moje podejście do zdrowia i zdrowego stylu życia już wydało owoc, i że zaowocuje w niedalekiej przyszłości. Chciałabym to cenne podejście przekazać mojej còrce w podobny sposòb.

  • ANIA
    26 października 2017 at 20:49

    Moja Mama! Kiedy płakałam w szpitalu bo syn nie chciał ssać po cesarce przez telefon nie pocieszała, mówiła: głowa do góry, udało Ci się urodzić zdrowego syna to pogadaj z nim, niech żartów nie robi i zacznie jeść. I udało się! Potem przy nawala jej bezcenna rada z kapustą – śmierdziało w całej sypialni ale ulga Nie opisana. Dzięki za te małe, ale wielkie rzeczy!

  • Ola
    26 października 2017 at 20:46

    Moja Mama/Babcia 🙂 dzięki niej karmię piersią… Przez ponad miesiąc po porodzie wstawała o 4 rano żeby przyjechać do nas z pomocą ponad 90km ( w jedną stronę !). Przyjeżdżała oczywiście z wałówką 😉 karmiła.. mnie ~córkę ;P i nawet podawała herbatę przez słomkę bo przecież mały ssak nie znosił rozłąki nawet na sekundę 🙂 Po całym dniu usługiwania wracała do domu, znowu szykowała jedzenie na dzień nastepny (niestety musiała wracać z obecnej sytuacji rodzinnej). I tak aż nie odbilam się od dna mam wrażenie 😉 Teraz gdy nasza droga mleczna trwa już ponad rok i końca nie widać wspominamy to z uśmiechem ( choć wtedy było wiecej płaczu :))) Zaskakuje mnie tym, ze ciagle chce jej się uczyć nowości „naukowych ” a to już 9 wnuk !!! BABCIU WIELKIE DZIĘKI !!!!!:*

  • Basia
    26 października 2017 at 20:42

    Moja Mama na początku była moim laktacyjnym i opiekuńczym pogotowiem. Miałam tysiąc wątpliwości i podpowiadała co mogła. Cały czas była dostępna. Najcenniejszą radę dostałam jednak od Teściowej. Przed porodem powiedziała: dziecko jest intuicyjne, słuchaj go i nie potrzebujesz poradników. Tak było i jest, a wiedzy szukam (czasem długo) w dobrych źródłach.

  • Ola
    26 października 2017 at 20:41

    Dobry wieczór:*
    Nasze wsparcie to aż dwie babcie j dwóch dziadków -wszyscy debiutuje w tej roli?całą ciążę dużo rozmawialiśmy o wizji dziecka w naszej rodzinie o moich marzeniach -dluuugiej drodze mlecznej i chustonoszeniu -o filarach rodzicielstwa bliskości:)oraz o tym,że oni będą tylko od rozpieszczania mnie i wnuczki ?i wszystko się udaje -tesciowa,sama karmiła długo swoich synów -wspierala mnie obiadkami i swoim zaskoczeniem – jak ją karmillam to dieta-a ty mam dla Ciebie mielone ?często przepraszala,że tak długo na nas patrzy podczas posiłku Anieli,Ale dla niej to największa przyjemność jak matka daje dziecku to ci najlepsze ♥zaś moja mama -niestety przez moje przyspieszone wyjście na świat -jej walka o własne życie nie mogła karmić naturalnie -karmila mnie za to tekscikami -oj malutka ma gazy-co dziś jadłaś ?to pewnie przez ten jogurt o albo jabłko z wczoraj :)ja dzielnie dopowiadalam że od kilku dni nic nie jem ;)podsylalam jej Twoje artykuły -zabralam na konferencję do Kasi -dalam trochę ksiazke do poczytania i wczoraj dostałam pyszny makaron z pesto i sałatę z jogurtem ???oraz kilka pytań czym zastąpić butelkę aby nie popsuć lakatacji dla córki jej koleżanki☺☺☺ale mimo dietetycznych uwag jest i była dla nas wsparciem w tych pierwszych tygodniach -wpadla umyć podłogę -brala mała na spacer-zaaopiekowala się ja jak byłam na odrostach ?mogła bym pisać tak długie godziny o ich wsparciu,bo naprawdę szaleją ???u nas też wsparciem są dziadkowie -spacery-nalesniki i największe zaskoczenie -materialne -masz ty taki wypasiony telefon i rób dużo zdjęć tej naszej Kluski -my tu sobie mesa sciagniemy i wysyłaj 🙂
    Najcenniejszą radą jaka dostalam była rada,aby zaufał swojemu instynktowi i szła za głosem miłości ?dużo tego ciepła i może dzięki temu zarówno ja jak i Mała Anielka jesteśmy naprawdę szczęśliwe:)czekamy na każde spotkanie z dziadkami ???
    Życzę wszystkim takich babć i dziadków jak trafili się mojej córce ☺
    Mimo,że rodzicielstwo to wyzwanie to przy pakiecie family jest on o wiele łatwiejsze ☺

  • Renata
    26 października 2017 at 20:39

    Moja mama przygotowała mnie na to, co może spotkać mnie po tej ciemniejszej stronie macierzyństwa. Chodź na codzień jest bardzo daleko, jest dla mnie ogromnym wsparciem, przyjaciółką, która zawsze wie, jak pocieszyć uciemiężoną matkę. No bo kto lepiej zrozumie matkę, niż druga matka? Zawsze mogę liczyć na jej rady, wiedzę i doświadczenie, lecz najbardziej zapadła mi w głowie taka rada: „w tym całym macierzyństwie nie możesz zapomnieć o sobie. Dalej jesteś kobietą, która musi pamiętać też o sobie. To najlepszy przepis na to, żeby czerpać radość z bycia mamą.” Czym mnie najbardziej zaskoczyła? Dystansem do siebie i swoje roli. Kiedy w pociągu pełnym ludzi moja wtedy niespełna dwuletnia córka zaczęła bardzo płakać, babcia niewiele myśląc dała mi swoją torbę i zaczęła śpiewać piosenki porywając wnuczkę do tańca 🙂 Za tą spontaniczność powinna zostać nagrodzona jako cudowna babcia! 🙂

  • Anonim
    26 października 2017 at 20:39

    Moja relacja z teściową nie raz jest trudna i napięta. Jednak kocham ją z tą całą impulsywnością, teatralną ekspresją,. Nikt mnie nie zrozumie tak jak ona w miłości do dwóch osób- mojego męża i córki. Najlepsza rada jaką mi dała, to kiedy powiedziała, żebym była blisko dziecka i cieszyła się tą wyjątkową relacją bez wyrzutów:)

  • Kawazmlekiem
    26 października 2017 at 20:38

    Na moją mamę zawsze mogę liczyć. Mam dwójkę małych dzieci, które potrzebują uwagi. Kiedy przychodzi babcia, starszy tańczy z radości, a młodsza jeszcze nie wie jak dobra instytucją jest babcia 🙂 moja mama jest zawsze kiedy o to poproszę. Kiedy trzeba pomóc, chwilę popilnowac wnuków, bo muszę coś ważnego załatwić, ale też kiedy chce po prostu na chwilę wyjść. Każda jej rada jest cenna, bo wyważona, zaczerpnięta z własnych doświadczeń. Dla mnie najcenniejsze jej rady to są te dotyczące codzienności, bo to one najbardziej ułatwiają życie. Pytam jaka jest pogoda na dworze, żeby wiedzieć jak ubrać dzieci na spacer. Pytam jak przyrządzić poprawę żeby było zdrowo i smacznie. Jak się zachować kiedy na pokładzie jest zbuntowany dwulatek. A czym mnie zaskakuje? Swoją kondycją 🙂 chętnie zabiera wnuka na spacer, żebym ja mogła zajac się córką. Nie przeszkadza jej to, że spacer = bieg ile sił. Zawsze nadąża, zawsze czujna, zawsze obok.

  • Anna
    26 października 2017 at 20:36

    Mama karmiła mnie piersią przez trzy lata, a wcześniej dwóch moich braci, a ze jestesmy rok po roku to przez chwilę karmiła wszystkich 🙂 Zaraz po urodzeniu mojego syna dała mi najlepszą radę, „Jak będzie płakał daj cycek” 🙂 Sprawdziło się 🙂

  • Ewa
    26 października 2017 at 20:35

    A moja teściowa pomogła nam obojgu uwierzyć w siebie jako rodziców. Mówiła mi: dzieciaku, Ty sama wiesz co masz robić! Wierzyła w naszą intuicję 😉 naprawdę rozsądna kobieta!

  • Katarzyna Gulanowska
    26 października 2017 at 20:34

    Moja kochana mama pomogła mi ze spokojem i zdrowym dystansem podejść do macierzyństwa. Będąc w ciąży naczytałam się jak ważne jest karmienie piersią, prawidłowe podnoszenie dziecka, odpowiednie stymulowanie do rozwoju, nie wszystkimi dostępnymi w sklepach zabawkami, mycie ząbków od tego pierwszego! Przytłoczona tymi informacjami, z każdym dniem bliżej porodu miałam coraz większą depresję PRZEDporodową. Na szczęście mama poukłada mi w głowie, nadała priorytety. Szczęśliwie karmię piersią już 8 miesięcy, ale już nie przejmuję się jak zapomnę umyć córce ząbki wieczorem, albo dostanie plastikową zabawkę – wszystko jest dla ludzi, a dziecko to mały człowiek. Dziękuję mamo za wszystko!!

  • Ania KO
    26 października 2017 at 20:33

    Moja Mama mówi, że Hafija jest szalona i mam przestać ją czytać. A tak poważnie, jak tylko mówię „że to i tamto” to moja Mama mówi: „wiem, czytałam u tej Twojej Hafiji” <3 Ja mojej Mamie zawdzięczam kp, bo kiedy ja chciałam się poddać na początku kiedy było bardzo ciężko właśnie Ona mnie wspierała i uspokajała i tlaczyła. To ona jest moją promotorką karmienia piersią, chociaż sama nie karmiła długo.

    • Hafija
      26 października 2017 at 20:52

      Serdeczne pozdrowienia dla Twojej mamy <3

  • Weronika
    26 października 2017 at 20:28

    Zawsze chciałam być taką mamą jaką dla mnie i mojego rodzeństwa jest moja mama. Teraz kiedy po raz drugi zostałam mamą staram się być taka jak ona i teraz dopiero doceniam jak wiele serca i pracy kosztowało ją wychowanie pięciorga dzieci. Jest wspaniałą babcią siedmiu wnuczek. Pomimo tego, że mieszkamy od siebie daleko zawsze mogę liczyć na jej wsparcie i dobre słowo. Kiedy rodziłam drugą córeczkę była przy mnie. Był to dla mnie bardzo ciężki czas. Komplikacje po cesraskim cięciu utrudniały karmienie piersią, ale wtedy w tych chwilach wspierała mnie mówiąc, że skoro ona wykarmiła pięcioro dzieci to ja napewno dam sobie radę i będę karmić bo mam w sobie jej siłę. I widzę kiedy moje córki spędzają czas ze swoją babcią jak uczą się odkrywać w sobie tą siłę i moc. Nikt nie zastąpi babci w gorszych dniach w chwilach smutku i radosci. Pomimo tego, iż dzieli nas trzysta kilometrów sprawia, że ta odległość pomiędzy nami nie istnieje, a moja strasza córka cały czas powtarza, że jej babcia ma super moc ☺ Jej rady i pomoc w tych chwilach zwątpienia zbudowały silny fundament na którym opiera sie teraz moje macierzyństwo.

  • Daria
    26 października 2017 at 20:28

    Gdy mój synek miał około 7 miesięcy nagle zorientowałam się, że w naszym życiu nie ma mojej mamy. Owszem, spotykałyśmy się, ale niezbyt często, a gdy już do tego dochodziło, ona unikała brania wnuczka na ręce, trzymała dystans Nagle mnie to uderzyło. Powiedziałam o tym mężowi, a on zadzwonił do mojej mamy i poprosił ją , by przychodziła do nas co drugi dzień. (Aktualnie jesteśmy w trakcie remontu domu, mąż wszystkie popołudnia i weekendy spędza na budowie, a ja jestem sama z dzieckiem). I ona od razu zaczęła przychodzic, brać małego na ręce, bawić się z nim, czytać książeczki, przebierać go, zabierać na spacery. Nawet pomaga mi kąpać i podaje mi go do piersi. W końcu odważylam się i zapytałam, czemu jej nie było tak długo. Powiedziała, że usunęła się, by dać nam czas. Czas, abyśmy się poznali, zrozumieli, nauczyli siebie. Abym odnalazła się w nowej roli, stała się pewna swoich poglądów na macierzyństwo. Stała się pewna tego co i jak robię. Usunęła się, ale czujnie czekała na znak, że jej potrzebuję. Jestem jej za to wdzięczna, bo dzięki temu wiem, jaką mamą chcę być, nie denerwuję się z powodu dziwnych rad, tylko z nimi dyskutuję i przeważnie przekonuję do swojego zdania.

    A patrzeć, jak tych dwoje jest ze sobą coraz bliżej
    I jaka więź się tworzy jest po prostu piękne!

    • Katsumi
      26 października 2017 at 21:35

      No i łezka poleciała ? 5 zestawów dla tej Pani, proszę!

    • Widzia
      27 października 2017 at 08:33

      czytam to w pracy (a nie powinnam…) i oczy mi się spociły. Ta „przestrzeń” od babci jest chyba jeszcze ważniejsza niż całe wsparcie i dobre rady. Twoja Mama to chyba jedyna taka babcia na milion!

  • Anna Mononen
    26 października 2017 at 20:28

    Moja Mama. Najwspanialsza Babcia dla naszego syna który za parę dni skończy 10 miesięcy. Mieszkamy 1550 km od siebie, ale to nie było przeszkodą dla niej aby przylecieć do wnuczka w momencie kiedy przeżywał ciężkie chwile ze względu na kolkę. Jej niezastąpione wsparcie podczas karmienia piersią, pomoc w nocnym bujaniu naszego syna podczas jego kolek abyśmy mogli z mężem się choć na chwilę zdrzemnąć. Jej porady, nigdy nie były nachalne czy rozkazujace. Zawsze pełne zrozumienia i otuchy dla nas, że jesteśmy wspaniałymi rodzicami. Pamiętam jak radziła, aby nie zwracać uwagi na innych ludzi (tu akurat podczas rozszerzania diety metodą blw) bo to my najlepiej znamy naszego syna i wiemy co dla niego najlepsze. Mimo wielkiego strachu przed zakrztuszeniem naszego syna, zaakceptowała to i zmieniła swoje nastawienie. Teraz pełna dumy opowiada innym jak sobie jej wnuczek pięknie radzi i jaki jest samodzielny. Krótko mówiąc – mamy szczęście mieć taką Mamę, Teściową oraz Babcię.

  • Ola
    26 października 2017 at 20:27

    Moja mama jest dla mnie największym autorytetem w karmieniu piersią i wzorem w wielu sprawach. Odciagala ręcznie mleko przez 9 miesięcy dla mnie w 1980 roku, kiedy mnie urodziła. Nie umiałam jeść, a nikt nie doradzał, nie diagnozowal dlaczego. Większość kobiet karmila sztucznie. Nie było grup wsparcia, książki dawały zupełnie inne komunikaty niż dzisiaj. Bardzo ja podziwiam. Nie zaskoczyła mnie niczym. Od zawsze jest dla mnie wsparciem i gdy urodziłam syna od razu mi pomagała i robi to codziennie. Najważniejsza rada? Karmić piersią… I wiele innych. Nie dałabym bez niej rady. Nie ma lepszej mamy od mojej :-))

  • Joanna
    26 października 2017 at 20:22

    Najbardziej pomogła mi mama w momencie, kiedy sama zostałam mamą wymarzonej córeczki…nie wtrącaniem się. Zreflektowała się, że jej wiedza z przed 30 lat na temat karmienia piersią czy podejścia do dziecka nie jest wartościowa w świetle dzisiejszej wiedzy i dała spokój z „dobrymi radami”. Bardzo jestem jej wdzięczna, że wraz z pojawieniem się wnuczki zaczęła poszerzać swoje informacje… pokazując, że na naukę nigdy nie jest za późno. Obecnie sama wspiera mnie w kontynuowaniu kp – obecnie 19 miesiąc leci czy wie co to rodzicielstwo bliskości i pomoce Montessori.
    Dziękuję Ci za to mamo! W imieniu swoim i Kalinki! 🙂

  • Julia
    26 października 2017 at 20:21

    Moja mama czyli babcia mojej córci bardzo mnie wspierała na początku mojej mlecznej drogi. A Nasz początek nie był łatwy, był bardzo bolesny, byłam gotowa zrezygnować, ale moja mama mówiła dasz radę, robisz to dla niej. Pamiętam jak miałam baby bluesa i każdego dnia płakałam, robiłam sobie w głowie niestworzone problemy, i pamiętam jak któregoś dnia popłakałam się, że nie mam stroju takiego gdzies na wyjscie odpowiedniego do karmienia piersią- następnego dnia moja mama pojawiła się z siatką zakupów z ciuchami dla mam karmiących. Dzisiaj wiem, że można sobie bez problemu poradzić i bez takich ciuchów ale wtedy gdy byłam przerażona, zdołowana tym wszystkim, uwierzcie mi, że podniosło mnie to ogromnie na duchu. I to jak miałam ochotę rzucić w cholere karmienie cyckiem na rzecz butelki to mama przemawiała mi do rozsądku i mówiła ciągle ze dam radę. I dałam radę, karmimy się do dzisiaj, już prawie 10 mcy. Dziękuję Ci mamo <3

  • Justyna
    26 października 2017 at 20:19

    Moja mama najlepiej wspierała mnie przy drugim dziecku. Przy pierwszym była tak samo wystraszona jak ja 🙂 więc dawała mało rad. Tylko jeśli sama poprosiłam. Cały czas mówi, że sama nic nie zrobi bez mojego pozwolenia, bo dobrze wie jak to jest, kiedy ktoś się wcina 🙂 ale najważniejszą radę dała mi przy drugiej córce: uspokój się, wyluzuj, nie panikuj. Powtarzała mi to za każdym razem, kiedy bałam się, że córka się nie najada, że mam za mało mleka. Zawsze we wszystkim mi pomaga i dlatego pozwalam jej rozpieszcza ćwiczenia wnuczki do bólu 😀 miło byłoby się odwdzięczyć za wszystko takim zestawem kosmetyków <3

  • Marta
    26 października 2017 at 20:19

    Babcia mojego syna, moja najukochańsza Mama – za ten ocean cierpliwości i za to, że zawsze ma dla nas czas, powinna dostać wszystkie kremy, róże, seanse w spa i czekoladki świata. A tak często w nerwach i przez zagonienie postawiona moim głupim komentarzem do pionu. Chciałabym być taką córką jaką ona jest Mamą i Babcią. Muszę się jeszcze dużo nauczyć 🙂

  • Marta W
    26 października 2017 at 20:18

    Moja mama nie ma za sobą udanej drogi mlecznej, wychowywała mnie i brata według starych zasad, wytycznych lekarzy i swojej mamy. Za to teraz wspiera mnie bardzo w wychowywaniu córki na „mój sposób” . Jest bardzo ciekawa tego co czytam i chociaż nie jest ze wszystkim na bieżąco, to najważniejszym elementem tego wsparcia jest utwierdzanie mnie w tym, że jestem mamą i to ja najlepiej wiem co dla mojego dziecka jest najlepsze. Pomogła mi pokonać początkowy mętlik, który powstał z nadmiaru informacji.
    Moja teściowa jest osobą, która z pewną rezerwą podchodziła na początku do sposobu w jaki chcieliśmy wychowywać córkę, ale przekonała się, że wiemy co robimy i śwetnie sobie dajemy radę. Teraz jest w wielu przypadkach z nas dmna, że postawiliśmy na swoim. Np. z tego że córka nie zna smoczka. Oraz szeroko opowiada o tym, że dieta matki karmiącej nie istnieje. Bo to własnie Mama mojego męża zapewniała nam „Catering” przez pierwsze 2 (DWA!) miesiące od narodzin córki. Na początku to były potrawy bardzo delikatne, gotowane na parze warzywa, chude mięsko. Chciała dobrze. Na szczęście podesłałam jej kilka artykułów od Hafiji o mitach diety matki karmiącej i na stół wróciły pyszne rolady z kluseczkami śląskimi i obowiązkową modrą kapustą 🙂

  • Magdalena
    26 października 2017 at 20:18

    Moja mama- przyjaciółka, czekała na pierwszego wnuka z utęsknieniem. Po wielu latach obarczonych niejednokrotnie rozczarowaniem i smutkiem, żałobą, płaczem, rozczarowaniem, uzyskala zaszczytne miano babci . Jej pomoc i zaangażowanie w nowa rolę to widok niezwykle rozczulający. Mam nadzieję, że mój syn wyrośnie na człowieka, który będzie wspominał swoją babcię jako najcudowniejsza kobietę na świecie 🙂 na równi ze swoją mamą ?

Comments are closed here.