Karm wygodnie z Karmiuszką


Wygodne karmienie piersią, to jeden z warunków udanego karmienia piersią. Jeżeli mama siedzi wiecznie zwinięta w dziwnej pozycji, ma niewygodnie ułożone nogi, lub wiszą jej łokcie, to może ona odczuwać prędzej czy później dyskomfort karmienia. Na rynku jest obecnie dużo poduszek przeznaczonych do karmienie piersią i do wsparcia wygody karmienia. Jednak ostatnio pojawiła się całkowita nowość – Karmiuszka – zupełnie inna poduszka dla mam karmiących.

Ola, twórczyni poduszki – szukała rozwiązania na jej problemy z wygodnym ułożeniem się do karmienia. Ponieważ nie znalazła na rynku odpowiedniego produktu, to stworzyła go sama.

Okrągła poduszka to rozwiązanie nowatorskie. Ma za zadanie wspierać ręce, łokcie i nogi kobiet podczas karmienia. Służy im za oparcie.

Dzięki swojemu unikalnemu kształtowi pomaga w rozluźnieniu się podczas karmienia kiedy siedzimy na podłodze, kiedy karmimy w pozycji naturalnej lub na boku

 

Poduszka Karmiuszka jest ergonomiczna dzięki wypełnieniu naturalną łuską prosa i uszyta z najwyższej jakości bawełny. Więcej o jej zastosowaniu i właściwościach możecie dowiedzieć na stronie Karmiuszki .

 


Razem z Karmiuszką przygotowałyśmy dla Was konkurs, w którym nagrodą jest jedna z tych niezwykłych poduszek. Wystarczy, że w komentarzu opowiecie nam w jakiej najbardziej niewygodnej lub najdziwniejszej pozycji zdarzyło Wam się karmić piersią.

Na wasze odpowiedzi, które zamieszczajcie w komentarzach tutaj, na Facebooku lub na Instagramie bloga czekam do 24 czerwca, a już 30 czerwca poznacie zwycięzcę!

REGULAMIN

Zwycięzca: Kasia

Może nie tyle co niewygodna i dziwna pozycja ale moja Julcia lubi cycać na leżąco…. Wiec przy ostatnim wypadzie nad morze i silna potrzebą cycusia musiałam położyć się w drodze na plaże na chodniku…. Gdybyście widzieli miny ludzi…???    Edit: Zapomniałam dodać o stojacym nad nami tatusiu z parasolką coby słońce małej krolewny nie raziło??? Mieszkam w Holandi i na szczęście za wiele nie rozumiałam komentarzy plażowiczów ale naliczyłam 43kciuki w górę przechodzących?

 

 

Ponad to, specjalnie dla Was Karmiuszka udostępniła kod rabatowy -10% na wszystkie wersje kolorystyczne poduszek. KOD RABATOWY: KarmieWygodniezHafiją obowiązuje do dnia 7 lipca 2017 roku w sklepie.

Warto korzystać z kodu bo część pieniędzy ze sprzedaży poduszek wesprze statutowe działania Fundacji Promocji Karmienia Piersią!

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

115 komentarzy

  • Joanna
    26 czerwca 2017 at 08:30

    Zdaje się, że już po konkursie , ale po tym, jak nakarmiłam 13-miesięczną córkę w kotle głównym (takie wielkie czarne, wysmołowane, gdzie palił się mazut) maszynowni okrętu Marynarki Wojennej „Błyskawica” w czasie zwiedzania tegoż przybytku w porcie w Gdyni, pomyślałam, że wreszcie miałabym co tu napisać 😉 Bo te wszystkie karmienia na górskich szlakach, plażach, w szatniach, korytarzach i salach muzeów to wszystko widzę straszny banał… Jeszcze do tego tak po prostu na stojąco, trzymając dziecko na rękach, takie 10-kilogramowe… Nie postarałam się ani z synem, ani z córką… Aż do wizyty na ORP Błyskawica. Ulżyło mi! Pozdrowienia dla Mam Karmiących wszędzie, gdzie po prostu trzeba nakarmić 🙂

  • Mama Dydusia
    24 czerwca 2017 at 22:38

    Ech… Przeczytałam sobie Wasze komentarze i co tu dużo mówić – I’ve been there 😉
    Karmię już 30ty miesiąc i naprawdę końca nie widać.
    Karmienie w foteliku samochodowym – zaliczone.
    Karmienie na leżąco, a dziecko na stojąco z pupą u góry – zaliczone.
    Karmienie pod prysznicem – zaliczone.
    Karmienie w kościele podczas mszy – zaliczone.
    Karmienie w poczekalni u lekarza, w przymierzalni w markecie – zaliczone.
    Mogłabym tak długo wymieniać, jednak najbardziej w pamięć zapadły mi 3 sytuacje.
    1. Czeszę włosy starszej córce, akurat robiłyśmy dobierańca… a tu przypełza raczkujący mały ssak i chce mu się mleczka… co zrobić?! Włosów nie puszczę, bo cała praca pójdzie na marne, mleko muszę dać, bo i tak Mała włączy syrenę i nie da mi dokończyć. Tak więc przykucnęłam, wyjęłam dydusia, a ssak wstał, oparł się o moje kolano i przyczepił się na dobre kilka minut. 🙂 W międzyczasie dokończyłam pleść warkocza, a mąż uwiecznił całą tę sytuację na zdjęciu – po 2 latach widok bezcenny 🙂
    2. Tak się złożyło, że po 2 urodzinach córki musiałyśmy spędzić 2 noce na obserwacji w szpitalu (uraz kręgosłupa szyjnego). Córka w kołnierzu ortopedycznym, podpięta do kroplówki, z pulsometrem na palcu, jednym słowem – dobrej pozycji na karmienie nie znajdziesz. Ale czego nie robi się dla dziecka. Przyjmowałam najdziwniejsze pozycje śpiąc z nią na worku sako na podłodze (leżanki nie były dostępne) starając się podtrzymywać głowę jednocześnie nie wyrywając tych wszystkich rurek i kabelków. Przeżycie ciężkie, ale i tak dziękowałam Bogu, że pozwolili mi karmić, bo „pacjent po urazie nie może nic pić ani jeść na wypadek operacji!” – po prostu ostrzegłam personel, że jeśli Mała nie dostanie dydusia, to wszyscy będziemy mieć koszmarną noc 😉
    3. No i z ostatnich dni, co mi zapadło w pamięć. Wracam do domu po 3, może 4 godzinach nieobecności. (W mieszkaniu mamy 2 drzwi wejściowych.) Otwieram pierwsze drzwi, otwieram drugie… i słyszę: „Moja Mama! Moja Mama! Moja Mama!” i słychać tupot nóżek. Mała dobiega do mnie (ja stoję wciąż przy otwartych drzwiach) chce się przytulić, więc kucam przy niej. „Chcę dydusia!” oznajmia mi radośnie, a jednocześnie tonem nie znoszącym sprzeciwu 🙂 Wyjęłam pierś, córka pociągnęła kilka łyków, po czym stwierdziła „Ten nie ma mleka, ten ma.” (pokazując drugiego dydusia), wyjęłam drugą… „Ten ma mało mleka, ten ma dużo!” (i zamiana… i tak w kółko:) Tak klęcząc w butach, z piersiami na wierzchu, z plecakiem na plecach, przy otwartych drzwiach, poprosiłam męża, żeby chociaż przymknął te zewnętrzne. Nie miałam serca przerywać tego radosnego przywitania z dydusiami i degustowania smaków mleka z obu piersi. W końcu tak długo mnie nie było… 😉

    P. S. Zaczynam sądzić, że samoodstawienie to fikcja 😉

    • Mama Dydusia
      24 czerwca 2017 at 23:44

      A! I zapomniałam o jednym ze śmieszniejszych 🙂 Córa miała ok. 2 miesięcy… Chciałam w spokoju zjeść ciepłe Wielkanocne śniadanie, ale ktoś inny też chciał zjeść 😉 karmiąc Małą ręce miałabym zajęte, tak więc odsunęłam talerz trochę dalej, położyłam dziecko przed sobą na stole, przystawiłam ssaka… i przystąpiłam do konsumpcji śniadania.
      Dobranoc 🙂

    • Mama Dydusia
      7 sierpnia 2017 at 22:37

      To znowu ja.
      Po prostu muszę się tym pochwalić 😉
      Właśnie dzisiaj karmiłam moją córkę (prawie 31-miesięczną) na karuzeli Młyn Widokowy (kilkadziesiąt metrów nad ziemią.
      Było warto. Polecam 😉

    • Hafija
      10 sierpnia 2017 at 22:40

      😀 Bosko

  • ula
    23 czerwca 2017 at 22:48

    .długo chodziłam z pytaniem konkursowym…sporo karmień (tych całkiem zwykłych i tych ulubionych przed drzemką w ciągu dnia) odbyło się z myślą o nim.i muszę przyznać,że jak bym się nie zabrała za opisywanie naszych przygód to czuję się jak bridget jones w II części w scenie,w której wjeżdża do austriackiej apteki na nartach i usiłuje kupić test ciążowy – kojarzycie to?:):) no właśnie!!
    więc powiem wam tylko po cichu – licząc,że dochowacie sekretu (i będziecie anglojęzyczne w tej aptecznej kolejce przy bridget,lub jesteście dobre w kalambury:) że to co najciekawsze,najdziwniejsze i trudno by pomyśleć,że wygodne (ale chyba jednak) dzieję się u nas w ciemnościach.kiedy na 140 cm dwoje dorosłych, maleństwo i już całkiem stary buldog tulą się do snu.
    ale o szczególach konkretnych wygibasów, musiałby opowiedzieć już sam korzystający z tzw. OPEN BARU:):) lecz na to trzeba jeszcze chwilkę zaczekać…
    ula mama 13,5 miesięcznego lucjusza

  • Iwona K.
    23 czerwca 2017 at 08:42

    Heh, u mnie ostatnio 2 przygody i nie wiem którą wybrać. :p
    Tydzień temu byliśmy na wakacyjnym długim weekendzie. Na plaży zbudowałam namiot z wózka i chust i pod tym namiotem jak prawdziwa rzymska wilczyca karmiłam rozdrażnionego upałem bąbla. Pozycja? Nazwałabym to cycozwis v.2.0 ew. rakiety nakierowane prosto na cel. Po prostu oparta na wyprostowanych rękach starałam się trafić do buzi w powietrzu. Kolejna sytuacja? Proszę bardzo. Na owym wyjeździe złamałam palec u stopuy. No ale to nie było takie oczywiste, że palec jest złamany. Trzeba było pojechać do szpitala i to zdiagnozować. Pojechaliśmy więc na Lindleya w Warszawie. Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek tam był, to doskonale wie, że tam wieje rozpaczą i niskim budżetem. CZekaliśmy dzielnie aż przyjmie nas lekarz, kiedy nastał TEN moment. Było duszno jak diabli, wokół młodzi mężczyźni – takie byczki, jeszcze przed fazą „zakładam rodzinę”. Nie ukrywam, że trochę się krępowałam. Miałam ze sobą (jak zawsze) chustę. Niestety wszelkie próby karmienia przysłoniętego chustą zgranego dziecięcia spełzały na niczym – w sumie mu się nie dziwię, sama wściekałabym się gdyby ktoś próbował mnie jeszcze czymś dodatkowo przykryć. Kierunek łazienka. Kojarzycie „najgorszy kibel w szkocji” w Trainspotting? Nie umywa się do stołecznych standardów damskiej toalety. Kabina i przysiad na desce totalnie odpadały, nie mogłam zidentyfikować cieczy rozprowadzonych po każdej powierzchni płaskiej jaka była dostępna (o, fuj!). To gdzie w końcu karmiłam? `W tejże toalecie przy otwartym oknie „przysiadjąc” na starym żeliwnym grzejniku. Wiecie, takim z wbijającymi się w tyłek żebrami. O Matko Polko, ależ zadek bolał.

  • Beata
    21 czerwca 2017 at 21:00

    Mój 4 miesięczny synek ostatnio urządza sobie nocne maratony karmienia. Już dobry miesiąc budzi się co 1h – 1.5h i rządał piersi. Karmię w dużym łóżku w pozycji siedzącej i twardo za każdym razem odkładam małego do łóżeczka. Którejś cięższej nocy zasnęłam podczas karmienia z młodym na rękach i zsunęłam się do pozycji poziomej, tylko głowa opierała się o ścianę. Budzę się – na dworze widno, a synek przewieszony przeze mnie jak worek!Ręce wiszą z jednej strony, nogi z drugiej, a w otwartej buźce wciąż tkwiła pierś 🙂 Mąż odłożył małego do łóżeczka, dobrze nie zasnęłam,a synek zaczął domagać się cycka 🙂

    Teraz już jest lepiej w nocy, ale było bardzo ciężko. W ciągu dnia synek źle sypia, w nocy było to samo… pediatra i teściowa zaczęły sugerować, że mam za mało pokarmu i chyba najwyższy czas zacząć dokarmiać mm, bo mały przybiera tylko 100g tygodniowo. Byłam załamana, zmęczona i przestałam wierzyć we własne siły. Wtedy trafiłam na Twój blog i zaczęłam czytać nocami . I wiesz co? ta masakra sama zaczęła mijać tak jak kiedyś pisałaś 🙂 robisz kawał dobrej roboty! dziękuję Ci za to 🙂 żałuję, że wcześniej nie trafiłam na Twojego bloga. Powinnaś reklamować się na porodówkach 😉

  • Ola Br.
    20 czerwca 2017 at 22:44

    Moje Dziecko jest w stanie najeść się w każdej pozycji, „zaliczyłyśmy” kilka naprawdę dziwnych:
    1. Gdy mieszałam w garach, Małe wspięło się na mnie i usiadlo mi na kolanie (nogę trzymałam na stołku), powiększyło dekolt w swetrze i zjadło obiad, z wyprzedzeniem 🙂
    2. Wkładałam pranie do pralki, z pozycji niemalże czworaczej, w negliżu bo przecież szłam akurat Dziecię nakarmić, a ono przyraczkowało do mnie i zaczerpnęło mleczka 🙂 zupełnie jakby było jednym z bliźniąt karmionych przez wilczycę – przywołajcie na myśl znaną rzeźbę:-)
    3.Przez okres kilku tygodni Dziecię miało upodobanie jadać noszone w chuście na biodrze podczas spacerów (tak się wyrażał bunt na wózek), więc była to wariacja pozycji spod pachy 🙂 arcyobciążająca dla mojego kręgosłupa…
    4. Trudności w zaśnięciu w foteliku samochodowym również pokonywałyśmy pełną piersią (hehe) – udawało mi się nawet bez odpinania pasów 🙂
    5. Ostatnie, najbardziej aktualne – wariacja na temat karmienia w tandemie. Jedynaczkę zdarza mi sie karmić w klasycznej pozycji leżąc na boku, podczas gdy ona „karmi” w tym czasie swoją lalę, misia lub jakiś akurat w tym momencie najbardziej ukochany przedmiot (opakowanie twarogu na przykład:-)
    Czyż nasza droga mleczna nie jest bajeczna?:-)

  • Katarzyna
    20 czerwca 2017 at 13:22

    jestem mamą 6 tygodniowego Antka. Syn należy do tych dzieciaczków które uspokajają sie tylko na cycu 😉 tydzień temu byliśmy na ekg serca. Antek był bardzo niespokojny a nie mogłam go nakarmić przed wizytą gdyż obraz wykonywany od strony brzuszka byłby trudniejszy do oceny. po wejściu do gabinetu i ułożeniu Antka na leżance nadal płakał tak że aż się znosił. uklękłam więc z jednej strony i dłońmi naciągnęłam pierś ile tylko mogłam i zaczęło się karmienie. pozycja mało komfortowa dla syna bo musiał leżeć na plecach z głową w bok. Ja na klęczkach z rozciąganą piersia. Najważniejsze że Pani doktor udało sie wykonać badanie 🙂 i po całych 10 minutach najedzony syn i ja ze zdrętwiałymi kolanami i kręgosłupem mogliśmy wrócić do domu 🙂

  • Natalia
    17 czerwca 2017 at 20:10

    Nasze najdziwniejsze karmienie odbyło się podczas chrztu naszego małego Synka…prawie całą msze siedzieliśmy w zakrystii oczywiście przy ,,didi” . Zostaliśmy zawołani przez kościelnego na samą ceremonie chrztu?

  • Marta
    16 czerwca 2017 at 08:09

    Moja mała jest typowym domatorem, w dodatku to typ bezsmoczkowy, ktory nienawidzi wózka, a i z chustą nie zawsze jej po drodze. Każde wyjście wiąże się z kilkoma karmieniami, bo tylko tak potrafi się uspokoić i wszystko byłoby ok, gdybym nie musiała karmić na stojąco podrygując przy tym radośnie ? Jeżeli kiedyś zobaczycie na parkingu, bazarku, przychodni, centrum handlowym szaloną kobietę tańczącą oberka z cyckiem na wierzchu i dzieckiem pod pachą to będę ja!

  • Marta
    16 czerwca 2017 at 08:07

    Moja mała jest typowym domatorem, w dodatku to typ bezsmoczkowy, ktory nienawidzi wózka, a i z chustą nie zawsze jej podrodze. Każde wyjście wiąże się z kilkoma karmieniami, bo tylko tak potrafi się uspokoić i wszystko byłoby ok, gdybym nie musiała karmić na stojąco podrygując przy tym radośnie 😉 Jeżeli kiedyś zobaczycie na parkingu, bazarku, przychodni, centrum handlowym szaloną kobietę tańczącą oberka z cyckiem na wierzchu i dzieckiem podpachą to będę ja!

  • Ania
    14 czerwca 2017 at 23:30

    Mój cycusiowy potwór (nadal 12 razy na dobę, w tym w nocy i 6; do 6 miesiąca i 20 razy) w ciągu swoich 10 miesięcy konsumował na schodach w drodze z piętra na parter, w wiśniowym sadzie, przy wiejskiej drodze, na krawężniku, na polu, na betonowych płytach, w wannie pod prysznicem, na stojąco, na leżąco, na siedząco, na wisząco, częstowana, częstująca się itd. Długo by wymieniać. Po prostu cycuś musi być tu i teraz, natychmiast. A ja uwielbiam karmić i nie narzekam.

  • Kamila
    14 czerwca 2017 at 21:50

    🙂 a u nas dotychczasowe najdziwniejsze karmienia to te, podczas których Młody zassa jedną pierś i chcąc się jednocześnie przytulić do mamy, swą główkę chce oprzeć pomiędzy moje piersi. Zaznaczam, że piersi nieduże 😀 i jak takiego słodziaka ( 10 miesięcy już) nie karmić 🙂

  • Kasia
    14 czerwca 2017 at 01:54

    Niewygodna pozycja to pozycja spod pachy. Piersi lubia zeby maly sciagnol mleko w ten sposob ale nie mam fotela wiec podkladam rozne poduszki i ciagle cos sie obsuwa, zeslizguje dlatego najczesciej karmie na lezaco

  • Ania
    13 czerwca 2017 at 21:30

    Przygodę z karmieniem toczymy prawie 3miesiące, ale ze względu na większe gabaryty synka, kg i cm wskazywałyby na półrocznego bobasa :):)
    Najdziwniejsza pozycja czy sytuacja to na spacerze na wsi, na jednej z częściej użytkowanej przez kierowców ulicy. Gdzie nie ma ani ławki ani krawężniki by posadzić szanowną 🙂 karmilismy się na stojąco w zasadzie to idąc i pchając brzuchem wózek 🙂

  • Jola
    13 czerwca 2017 at 20:13

    Mój synek karmi się sam – w pozycji stania na głowie, bo zawsze sięga do tej piersi, która jest dalej, gdy mama leży na plecach 🙂

  • Monika
    13 czerwca 2017 at 19:58

    Moje najdziwniejsze karmienie miało miejsce, gdy byłam z córeczką sama w domu, Mała miała 7 miesięcy i miała akurat „trudny dzień”, płakała non stop przez cały dzień, nie chciała usnąć, kiedy mi odbierało już głos, gdy kolejny raz śpiewałam jej ulubioną kołysankę, a Mała w końcu zaczęła zamykać oczka, usłyszałam niemrawy pisk podłączonego czajnika. Zmęczona i rozkojarzona zupełnie zapomniałam, że nastawiłam wodę na herbatę. Rada nie rada, trzeba było go wyłączyć, ale dziecko tak słodko przysypiało, że nie miałam serca odrywać go od piersi. Podniosłam ją ostrożnie i razem ze mną zawędrowała do kuchni, nie przestając pić mleka, ot taka droga mleczna, zupełny kosmos.

  • Karolina
    13 czerwca 2017 at 18:54

    Na sesji noworodkowej wiszac nad corka 😉

  • Ania B
    13 czerwca 2017 at 12:45

    Moja przygoda jest zgatunku tych makabrycznych… pod koniec ubiegłego roku nabawiłam się stanu zapalnego lewej piersi, którego uhonorowaniem był 7 cm ropień…kiedy reszta świata szykowała się na sylwestrowe szaleństwa ja czekałam na zabieg chirurgiczny w szpitalu. Na szczęście tego samego dnia a raczej wieczora byłam już w domku z rodziną. Najważniejszą sprawą było dla mnie utrzymanie karmienia z tej piersi. Dzięki lekarzom, wspaniałej laktatorce, mojemu mężowi i mojemu cholernemu uporowi udało się. Choć karmienie przez pierwsze dni po zabiegu wyglądało tak: mąż przykładał naszą księżniczkę pod kątem 45 stopni, jednocześnie blokując jej raczki a ja delikatnie osłaniałam 5 cm dziurę w piersi, która niestety znajdowała się tuż nad brodawką…i o zgrozo, ponieważ chirurg przeciął mi kanalik mleczny z dziurki w trakcie ssania leciało mleko ! Tak karmilyśmy się przez prawie tydzień dopóki rana nie zaczęła się zabliźniać. Teraz już 8 miesiąc za nami a lewa pierś jest nadal tą „ulubioną” 😉 Myślę, że sam Tarantino nie wpadłby na lepszy scenariusz thrillera laktacyjnego :-))))

  • Natalia
    13 czerwca 2017 at 11:54

    Karmiłam nad spacerówką w lesie na drodze rowerowej „na nietoperza” wypinając 4 litery do rowerzystów, bo Dziecię wkładane do wózka się budzi, więc uznałam, że uśpię w wózku. Teraz karmię od 2 dni w szpitalu pediatrycznym i jakiej pozycji bym nie wybrała, to mi niewygodnie na twardym jak kamień materacu :/

  • kasia
    13 czerwca 2017 at 11:49

    Mnie najbardziej niewygodne karmienie przydarzyło się na lotnisku kucajac na podłodze bo pokój matki i dziecka nie był nawet wyposażony w krzesło czy fotel! (o zgrozo!) Po tym myślałam że bardziej niewygodne karmienia juz nie będzie, a jednak… Siedzenie i karmienie na ŚRODKOWYM siedzeniu w samolocie okazało się również nielada wyzwaniem! 😉

  • Marta
    13 czerwca 2017 at 10:37

    Moje najdziwniejsze karmienie – na leżąco wisząc z brzegu łóżka, w większości poza nim. Maluch tak się wiercił przy karmieniu, że mnie prawie zepchnął z łóżka, a ja nie chciałam go przesuwać, bo nie było jak bez odessania go, a nie chciałam królewicza budzić. Na szczęście łóżko mamy bardzo niskie, dla bezpieczeństwa, bo śpimy razem, więc się mogłam jakoś nogą podeprzeć. Poza tym miałam kilka epizodów, kiedy wisiałam nad małym dając mu pierś, a tata jednocześnie zmieniał pieluchę, bo odłożony – bez piersi w buzi ma się rozumieć – wrzeszczał wniebogłosy, a w końcu była 3 w nocy… Ogólnie karmimy się raczej na leżąco, to zdecydowanie mój ulubiony sposób, jak młody leży na boku to go z tyłu podpieram jaśkiem, albo zwiniętym brzegiem kołdry. Dla mnie takie karmienie to czysty relaks – no chyba że maluszek akurat chce wypróbować nowego ząbka na mamie 😉

  • Aga
    13 czerwca 2017 at 10:36

    Podpisuję się wszystkimi rękami jakie mam, że karmienie w samochodzie dziecka w foteliku, opierając się trochę o fotelik, trochę trzymając się ręką tej rączki nad szybą, jest baaardzo niewygodne. Jednak ostatnio praktykuję nową, rewelacyjnie niewygodną pozycję. Rano, jak się obudzą moje córki (mam prawie roczne bliźniaczki), mój mąż 'ściąga’ je z łóżka na podłogę. Kładę się przy brzegu łóżka, jak chcą zjeść, to stają obie obok mnie i jedzą. Ja się trochę podpieram, żeby dwie dawały radę dosięgnąć do piersi. Wygodniej byłoby gdybym je dwie po prostu wzięła i nakarmiła spod pachy, ale nie wstaję. O nie, nie… przecież jeszcze sobie „leżę i odpoczywam”.
    Pozdrawiam serdecznie i mlecznie! 😉

  • Edyta
    13 czerwca 2017 at 10:00

    Przez pierwszy miesiąc karmiłam dziecko przez dwie godziny, po czym on spał przez godzinę, po czym znów karmiłam dwie godziny i tak w kółko nie przesypiając nocy.. Żeby było zabawniej jegomość nie zawsze był zadowolony z pozycji, w związku z czym raz zdarzyło mi się klęczeć przy naszym łóżku, na którym leżał Bruno przylepiony do piersi-którą podałam łamiąc zasadę „dziecko do piersi, a nie pierś do dziecka”.
    Wydarzenie miało charakter jednorazowy, gdyż mąż przebudzony w nocy skonfrontował mnie z sytuacją którą zastał i oprzytomniałam:)
    Kurtyna.

  • Renata
    13 czerwca 2017 at 08:53

    Hafija ! Ja uważam ze większość moich karmien jest dziwaczna i niewygodna mając na myśli wszystkie zwłaszcza te poza domem . Mieszkam w Szwajcarii i tutaj jak mój mąż wciąż powtarza nie powinnam w ogóle sie przejmować bo nikt na mnie nie zwróci uwagi . Ponoć panuje tutaj zasada jeżeli coś robisz albo tak czy inaczej wyglądasz to znaczy ze tak ma być ! Po prostu ! Stad większość karmien bywa nietypowa . W korytarzu pociągu bo nigdzie indziej z wózkiem nie wejdę , gdzie obok nalolat próbuje coś podglądać , a wszyscy na około spoglądają bo moje dziecko jest dość energiczne i charakterystyczne …. a na dodatek wszystkiego ciekawe . Wystarczy nietypowy odgłos a dziecko natychmiast odrywa głowę od piersi i rozgląda sie w około a moje trudy karmienia tak aby nikt cyca nie widział idą na marne . Podobne sytuacje w tramwaju kiedy dzieciątko nie jest w stanie doczekać aż dojedziemy do domu , raz nawet dojechałam na zajezdnie bo noe dało sie wysiąść tak sie przyssala ! Nie wiem już gdzie i jak nie karmiłam w moim mieście . Na klatkach schodowych biurowców , sklepach , przystankach to standard . Spacerując z rozpięta bluzka i trzymając mała na rękach – nie raz ! Zazwyczaj staram sie chociaż przysłonić delikatnie pieluszka ale co mam zrobić gdy ręce zajęte a dziecko pieluszkę ściąga . Kawałek trawnika pod urzędem gdzie dziecko musiałam położyć na małym kocyku i obok sie na tej trawie położyć aby nakarmić , tez było … wszystkie możliwe miejsca publiczne zaliczone na maxa włącznie z siłownia . Do niewygody przywykłam , nie narzekam bo to już chleb powszedni , jednym słowem kiedy dziecko chce i gdzie chce tam dostaje mleko . I nie do końca jest to takie normalne bo znajda sie często ciekawscy którzy potrafią sie dosłownie zagapić , a ja po prostu skrępowanie chowam do kieszeni kierując sie dobrem dziecka . A tak już po za tematem dziwnych i niewygodnych to na koniec bardziej zabawnie … pewnego razu zasnęłam na łóżku gdzie obok leżąc w pozycji na brzuszku moje dziecko bawiło sie zabawkami , jako ze w domu często gdy nikogo więcej nie ma to zdarza sie mi zostać od pasa w górę bez ubrania tak tez właśnie spałam . A moje dziecko jak zrobiło sie głodne nie budząc mnie po prostu sięgnęło głowa w kierunku piersi i z pozycji na brzuszku sączyli sobie moje mleko niczym drinka ze słomki na płazy LOL !

  • Renata
    13 czerwca 2017 at 08:33

    Gdy moja córka miała problem z napięciem miesniowym i nie lubiła, gdy ją dotykalam podczas karmienia piersią, to zdarzylo mi się ja karmić w toalecie w nastepujacy sposób: córka siedziała w foteliku samochodowym, fotelik stał na toalecie, a ja wisialam nad córką. Nidgy się tak nie zmęczyłam podczas karmienia.

  • Marta
    12 czerwca 2017 at 16:05

    najdziwniejsza pozycja to pozycja na dziwnym (to chyba mało powiedziane) fotelu u przyjaciółki, która ma dwójkę dzieci i kanapę, która w dniu moich odwiedzin udało im się sprzedać. nowej jeszcze nie było, więc postanowiłan nakarmić Franka na fotelu w kształcie – rybki.. taki mały, dziewczęcy, dziecięcy.. oparcie kończyło mi się grubo pod łopatkami, nogi wisiały nad podłogą, a łydki leżały już na niej, dookoła biegały dzieciaki, a przyjaciółka handlowała kanapą.. „ciocia – cesz helbatkę” – usłyszałam karmiąc i otrzymałam plastikową filiżankę, cisnęło się „laktacyjną poproszę” ;D

  • Alicja
    12 czerwca 2017 at 14:05

    Niewygodnych dziwnych pozycji do karmienia było u nas sporo. I pewnie sporo też będzie. Bardzo źle wspominam karmienie w szpitalu, gdzie byłyśmy, bo córka trafiła z zapaleniem oskrzeli. Wpierw nie chciała jeść i próbowaliśmy z mężem na stojąco ją karmić, bo tatowych rąk nie chciała opuścić, więc mąż córkę trzymał a ja a stojąco podawałam pierś. Na szczęście po pierwszych kroplówkach i inhalacjach była już bardziej chętna do jedzenia, tylko niestety warunki szpitalne nie pozwalały na wygodne karmienie. W domu karmię, nadal a córka już ma 9 miesięcy, na leżąco, bo tak najwygodniej ze względu na duży biust i problemy z kręgosłupem. Córka też śpi z nami w łóżku. A w szpitalu dziecko MUSI być w łóżeczku. Toteż karmiłam troszkę na siedząco i pod koniec, w nocy, by zasnęła w łóżeczku delikatnie wkładałam córkę do łóżeczka z cycem w buzi i tak stałam nad łóżeczkiem i karmiłam przez kilkanaście minut, aż zasnęła i pierś upuściła. Te 7 dni to była masakra dla nas obu.
    A innych dziwnych sytuacji sporo, bo córkę wszędzie ze sobą biorę. Nie raz karmiłam w aucie, też zostawiając dziecko w foteliku, w na łące, z trudem się trochę osłaniając, bo nie planowałam być tak długo na zewnątrz i ubrania niedostosowane były.
    A z dziwnych pozycji do karmienia, to mój mąż najbardziej się śmieje, gdy nad ranem, w żartach, odsłania moją pierś i pokazuje córce: „zobacz co tu mama ma…?” a córka raczkując w pozycji na czworaka podpina się do piersi na krótką chwilę 😉

  • Franka_Fran
    12 czerwca 2017 at 11:29

    Najbardziej niewygodną pozycją, w której karmiłam mojego synka to stacja metra w Barcelonie. Nie dość, że robiłam to na kucaka, to jeszcze tego dnia cały czas padało i miałam na sobie pelerynę przeciwdeszczową i inny przyodziewek 😀 😛 nie było łatwo wygrzebać pierś małemu głodomorowi. Na szczęście ludzie w tym mieście są niesamowicie życzliwi i sympatyczni. Panuje tam dosłownie pewien kult dzieci. Czułam się znacznie mniej skrępowana niż gdybym miała w ten sam sposób karmić w Polsce. Na tym wyjeździe w ogóle zaliczyłam kilka innych ciekawych, survivalowych karmień 😛

  • Natalia
    12 czerwca 2017 at 11:15

    Synek 3mce, Kołobrzeg, bar w stylu lat 90-tych serwujący pizzę. Siedzieliśmy na dworze, z uwagi że zrobiło się chłodno, zapytałam czy mogę nakarmić w środku, panowie z obsługi potwierdzili, że jak najbardziej, tylko że oni już zamykają i będą sprzątać. W sumie siedziałam z małym i co chwilę przesuwaliśmy się na krzesełku uciekając przed mopem. Zwiedziliśmy wszystkie kąty, ale dla mnie najbardziej liczyło się pozytywne przyjęcie przez obsługę i poczucie normalności sytuacji

  • Mira
    12 czerwca 2017 at 06:22

    Nasza najbardziej ciekawa pozycja to pozycja w Barze Mlecznym. Odbylo sie to w kwietniu w Sopocie kolo Monciaka (w sumie tak mysle ze jak nazwa wskazuje jest to bardzo odpowiednie miejsce do karmenia mlekiem :)) mloda dostala piers ale tak na prawde wyginala sie i wiercila zeby chociaz popatrzec co maja na talerzech 2 mlodzi mezczyni ktorzy siedzieli obok nas w nadziei ze byc moze uda jej sie dostac od nich chiciaz malutki kawalek ziemniaczka:) to byla mega niekomfortowa sytuacja swiecic piersia w barze mlecznym i probowac nakarmic dziecko kiedy ono wolalo jednak obserwowac cudzy talerz… 🙂

  • Agnieszka
    11 czerwca 2017 at 22:02

    My naszą mleczną przygode uprawiamy już ponad 10 miesięcy. Pozycje bywały przez ten czas naprawdę różne… łącznie ze staniem na głowie przez Mała przy jednoczesnym trzymaniu sutka w buzi, Staramy się zniwelować trochę karmienie w dzień (mała idzie do żłobka), ale nie zawsze się udaje i tak ostatniego razu, wracajac ze sklepu obładowana zakupami musiałam wyjąć mała Bubkę z wózka (tak bardzo zanosiła się płaczem), więc bez namysłu zapiełam nosidło, wsadziłam dziecko i idziemy dalej, a tu się okazuje że Bubka głodna, i sobie wygrzebała sutka i je… normalnie czad… 😀 wygodnie niestety nie było, bo głowki nie miała jak ułożyć i trochę to przeżywała. Mnie było conajmniej dziwnie, bo uwielbiam na nią patrzeć jak je i są to nasze bardzo intymne chwilę, a tu spacer, trochę zaczyna kropić, ja z siatami i jeszcze z wózkiem do pchania, a Bubce trzeba głowkę podtrzymywać … ale dałyśmy radę, Najedzone dziecko to szczęście 😀

  • Kasiamamafranka
    11 czerwca 2017 at 21:53

    Razem z córka leżałyśmy jeszcze po narodzinach w szpitalu bo Malutka miała żółtaczkę, wiec musiała sie naświetlać. Na szczęście (bo syna ni zabierali po lampy) mogła byc ze mna na sali bo opalała sie w takim śpiworku. Leżała w korytku (tak nazywaliśmy szpitalne łóżeczka do noworodków) w tym spiworku i kazda próba odłożenia jej do niego, kończyła sie płaczem. Wiec co robi Matka?! Zeby dziecko nie płakało i nie budziło sąsiadki z sali, wspinałam sie na palcach i próbowałam dać jesc dziecku leżącemu w korytku. Nagimnastykowalam sie sporo, cyca musiałam naciągać ale sie udało!! Ale mina sąsiadki z sali, kiedy sie przebudziła a ja wisiałem nad dzieckiem z cycusiów, bezcenna ?Spytała co robie. Dumna rzekłam KARMIE ?

  • Malgosia
    11 czerwca 2017 at 20:03

    Moja pozycja byla tak dziwna ze nie wiem czy opis jest w stanie ja oddac. Po narodzinach corki okazalo sie ze nie jestem w stanie robic nic poza karmieniem jej i zajmowaniem sie nia. Bylo ciezko nawet bym mogla zaspokoic glod bez pomocy meza. Nie dosc ze przejal wszystkie obowiązki domowe to jeszcze mnie karmil. Jwdnak kiedy corka miala 1.5 miesiaca obchodzilismy pierwszą rocznice slubu. Przy tej okazji chcialam zrobic niespodziankę mojemu cudownemu mężowi, gotujac jego ulubione danie na obiad. Wyszlo na to ze robilam to z corka przy piersi: stalam na jednej nodze, druga podpierajac mojego. 6-kilowego Ssaka, lewa reka trzymalam córkę by prawa miec wolna do mieszania w garach. Nawet nie wiedzialam ze jestem w stanie tak dlugo wytrzymać.

  • Ola
    11 czerwca 2017 at 19:39

    Najbardziej niewygodną pozycję byłam zmuszona przyjąć na BARDZO wąskiej i niewygodnej kanapie mojej babci. Żeby Młody miał jako takie podparcie, musiałam złożyć nogi á la Elżbieta Jaworowicz (https://4.bp.blogspot.com/-iscUDZVeTrA/UMmStqpXwWI/AAAAAAAAExc/8ncp4o6YHNo/s640/jaworowicz.JPG) i położyć je na siedzeniu, jednocześnie przygarbiając się w stronę dzieciaczka. Mówiąc krótko – byłam tak poskręcana, że nie życzę tego najgorszemu wrogowi 😉

  • Mama Małgosi
    11 czerwca 2017 at 19:31

    Najdziwniejsza pozycja wiąże się z tragi-komiczną sytuacją. Córka 5 miesięczna. Budzi się, mąż do niej idzie przewinąć i przygotować do kamienia, ja jeszcze dosypiam ile mogę, nagle wrzask, płacz i przerażony głos męża. Wbiegam do pokoiku dziecięcego – mąż: „Bo ja chyba złamałem jej rączkę, coś chrupnęło jak zdejmowałem body…”. Dziecko drze się i faktycznie nie pozwala dotknąć ręki. Szybka decyzja, że trzeba się udać do szpitala. Ale przecież nie z głodnym dzieckiem 😉 więc Mała została ostrożnie przeniesiona do sypialni rodziców i ułożona na pleckach, a ja pochylając się nad Nią bez bluzki karmiłam – pierś prawa, lewa, prawa – co zadziałało również uspokajająco na szczęście:). Finał na szczęście nie tak tragiczny – na prześwietleniu nic nie wyszło, więc było to jakieś delikatne zwichnięcie stawu. Mała już w poczekalni izby przyjęć ruszała rączką ;))

  • Katarzyna L.
    11 czerwca 2017 at 18:39

    Najdziwniejsza pozycja w jakiej przyszło mi karmić była podczas mycia zębów. Ja topless, 2,5 letnia córka stała na toalecie (żeby dosięgnąć do umywalki) i postanowiła zrobić sobie przerwę na kilka łyków mleczka 🙂

  • Kasia Cetoslava
    11 czerwca 2017 at 15:34

    Po cc, jeszcze w szpitalu, nie byłam w stanie ani podnieść dziecka (4,5 kg żywej wagi), ani przewrócić się na drugi bok. Więc zmiana piersi to była masakra. Karmiłam więc całą noc (druga, kluczowa i „cyco-wisząca” noc po porodzie), leżąc tylko na jednym boku z obu piersi. Może to nic szczególnego, ale nawet teraz po porodzie mam rozmiar A, musiałam nachylić się z piersią, leżąc prawie na brzuchu i gniotąc tym samym drugą pierś.

  • Zuzanna
    11 czerwca 2017 at 14:59

    Najdziwniejsza i jednocześnie najbardziej niewygodna pozycja, w której karmiłam? No cóż, wybrała ją sama H., więc jak mogłam odmówić?! 😉 Otóż leżałam na prawym boku i karmiłam H. z prawej piersi. Gdy nadeszła pora, chciałam zmienić stronę na lewą. Zazwyczaj w takiej sytuacji unosiłam się na rękach nad leżącym dzieckiem i przekładam się na drugą stronę. Tym razem jednak nie zachowałam bezpiecznej odległości i H. „w locie” przyssała się do cyca, gdy akurat wisiałam nad nią. No i tak już zostałam, z drętwiejącymi rękami i bolącymi plecami – ale przecież nie zabiorę dziecku tego poczucia bezpieczeństwa, które daje pierś…

  • Monika
    11 czerwca 2017 at 12:11

    O rety… Zadna pozycja nie jest wygodna jak sie ma 180 zm wzrostu i relaksyna nasaczone stawy… Ani gniazdo na kanapie, ani poduszki nie pomagaly a w chuscie dziecku nie odpowiadalo jadac…na lezaco tez nie bylo lekko. Motywacja byla do karmienia i tyle…mimo wszelkich niedogodnosci i choc latwo nie bylo to przy nastepnym tez bede karmic piersia, nie wazne co…

  • Agnieszka
    11 czerwca 2017 at 12:05

    Regularnie biorę kąpiel w towarzystwie synka. Ostatnio stoi przy wannie i się przygląda. Nieważne, ze przed moja kąpielą jest zawsze nakarmiony, bo odkryte „cycy” budzi natychmiast potrzebę przyssania się do mamy. Tak też dosc dziwnie i niewygodnie karmiłam malucha wyginajac się z wanny na zewnątrz. Całe kilka ciumknięć było konieczne, bo brzuszek nakarmiony był ale jednak… kiepska poza ?

  • Kasia
    11 czerwca 2017 at 11:37

    Witam, mój 7 miesięczny synek jest karmiony przy użycie rogala, zabawnie to wygląda bo wiele osób pyta co to za glizdę wozimy.Jest to uciążliwe, bo rogal zajmuje bardzo dużo miejsca, myślę że używanie karmniuszki było by równie skuteczne , a łatwiejsze w transportowaniu.

  • agnieszka
    11 czerwca 2017 at 10:52

    Najdziwniejsza a zarazem najbardziej niewygodna pozycja była ta kiedy musiałam nakarmić synka podczas jazdy samochodem nie wyciagajac go z fotelika ☺ bylo ciężko i niewygodnie ale czego nie robi się dla maluszka ?

  • Emilia
    11 czerwca 2017 at 09:33

    No cóż, nie będę oryginalna i napisze iż najbardziej niewygodnym miejscem do karmienia jest auto,ciężko się w nim karmiło zwłaszcza w upały.Kolejnymi niewyrodnymi chwilami karmienia był czas zaraz po porodzie cesarskim, kiedy to obolała, niestety z komplikacjami w gojeniu się rany, mimo mego bólu trzymałam moje słoneczko przy piesi.I mimo dużego bólu były to piękne i niezapomniane chwile ?

  • Ola
    11 czerwca 2017 at 09:24

    Kilka godzin po urodzeniu corki przyszedl czas na pierwsze karmienie. Zjawila sie polozna, zeby mi pomoc w tym pierwszym razie. Kazala mi usiasc na brzegu lozka, wziac corke na kolana i karmic, po 10 min z kazdej piersi. Potwornie bolalo krocze po nacieciu, a po 5 min myslalam ,ze pekna mi plecy . Po 10 blagalam o zmiane piersi, bo tak bolalo ramie. Wspominam to do dzis 😀 ps. Edukacja mlodych matek to podstawa !

  • Justyna
    11 czerwca 2017 at 08:49

    Przy pierworodnym.. każde karmienie było niewygodne i ekstremalne. Czy na siedząco, leżąco, stojąco.. Trwało tylko 3,5 miesiąca.. Denerwował się.. Ja czułam się jak zombie, mój organizm źle zniósł antybiotyk, który dostałam po porodzie. Mieszkałam z teściami i cały czas czułam się niekomfortowo, gdy karmiłam bo prawie za każdym razem ktoś wchodził do naszego pokoju. W nocy karmiłam na siedząco, bo myślałam, że tak lepiej (?).. zasypiałam z nim na rękach. Trzymając go podkładałam poduszki jaśki, żeby było wygodniej, ale nie było. Na wyjazdach szło modyfikowane, bo teściowa wmawiała mi że tak będzie nam szybciej i mały się naje. G** prawda. Porażka. Z córką (i tu już znałam Twój blog).. chciałam dotrwać tylko do 3 miesiąca, a jak by się udało jakimś cudem to chociaż te pół roczku. Mieszkaliśmy już sami. Mała jadła, gdy tylko chciała i gdzie chciała. Tuż po przebudzeniu w naszym łóżku, przy śniadaniu (a z synem najpierw on, potem ja), podczas wyjazdów w samochodzie, nawet podczas zabawy na podłodze. Wyginałam się jak mogłam, żeby tylko jej było komfortowo. Udało nam się wytrwać te magiczne półroku i dopiero przestałam się bać, że może się nie udać, bo się udało. Karmiłam dalej i tak minął rok.. aż sama się odstawiła i z żalem kupiłam pierwsze mleko modyfikowane. W sierpniu po raz trzeci rozpocznę przygodę z karmieniem. I mimo, że według niektórych jestem już '”wprawiona” to ja czuję się jakbym miała to robić po raz pierwszy. Czuję taki sam strach , mam takie same obawy, cały czas pamiętam karmienie pierwszego dziecka, ciągłe zmęczenie, ból pleców.

  • Joanna
    11 czerwca 2017 at 08:36

    Na czworaka nad dzieckiem :)) zjadło i usunęło 🙂
    Ale wygodnie nie było 🙂

  • Karolina
    11 czerwca 2017 at 06:54

    Czerwiec ma 30 dni 🙂

    • Hafija
      11 czerwca 2017 at 19:44

      😀 oj tam oj tam 😀

  • Agata
    11 czerwca 2017 at 06:20

    Najbardziej niewygodną pozycją jaką wspominam była pozycja „pod górkę” karmiłam tak około dwóch tygodni ponieważ mała krztusiła się mlekiem… była noworodkiem i trzeba było ją całą podtrzymywać jak leżała brzuszkiem do mojego brzucha…

  • Krzysia
    11 czerwca 2017 at 06:15

    Moja najdziwniejsza pozycja to w trakcie jazdy nachylona nad fotelikiem nad synkiem ją przypięta on przypięty ją siedziałam dodatkowo na dostawce aby wyżej być i tak czy siak w prawy bok wbijał mi się w zebra fotelik i tylko modliłam się żeby synek szybko zjadł bo już nie mogę oj ale wspomnienia 🙂 teraz synek ma 2lata i 4m a ja jestem w 28tyg ciąży dalej się karmimy i niekiedy ciężko się ułożyć przez ciągłe rosnący brzuszek po porodzie liczę na to że będzie tandem a to dopiero będą akrobacje jak na raz obaj będą chcieli jeść 🙂 wtedy napewno przydała by nam się pomoc a ta poduszeczka fajna zmyslna 🙂 przypomnialam sobie również jak karmilam synka w czasie kąpieli aby umyć mu włosy bo niestety był niezwykły płacz i wpadłam na pomysł aby dać mu wtedy pierś i zadziałało zobaczył że nic się strasznego nie dzieje i teraz myjemy główkę bez płaczu 🙂

  • Martyna
    11 czerwca 2017 at 05:17

    Gdy synek miał 3,5 miesiąca wyjechaliśmy nad morze nacieszyć się Morskim świeżym powietrzem. Pojechaliśmy akurat do Sopotu, ale mąż musiał na chwile zostawić mnie samą. Po jakimś czasie okazało się, ze ta chwila przedłużyła się do 2 h, Wiec syncio zaczął bić na alarm, No Bo przecież pora na obiad. Ja, nie znając Sopotu, zaczęłam nerwowo szukać jakiegokolwiek zdatnego miejsca, gdzie mogłabym synka. Krążyłam po uliczkach szukając w popłochu, ale jak na złość wszędzie wąski chodnik, domki szeregowe ( coś w tym guście), Wiec jak tu zakotwiczyć. Gdy zdenerwowanie pierworodnego sięgało zenitu, mym oczom okazało się ono- stare krzesło z 3 nogami stojące pod śmietnikiem ( ale nie takim zwyczajnym, taki co to wyglada jak mały domek, pełna kulturka). Niewiele myśląc dopadłam do krzesła i podpierając się jedna noga, tak aby zachować równowagę, nakarmiłam…do dziś mam zdjęcie tego krzesła i miejsca 😉

  • Katarzyna
    11 czerwca 2017 at 04:56

    Stół u moich rodziców ? któregoś razu gdy odwiedziliśmy moich rodziców, córka (wtedy 1.5 miesiąca ) miała gorszy dzień i strasznie grymasiła. Nie miała za bardzo apetytu przez co dostałam mega zastoju. Nie potrafiłam odciągnąć go laktatorem. Mała cokolwiek zjadła tylko jak mocniej zasnęła( a moje dziecko od początku wychodzi z założenia, że sen jest przereklamowany i wystarczą krótkie drzemki ). W innym wypadku prężyła się na wszystkie strony. Akurat przysnęła mocniej leżąc na brzuszku na „wymoszczonym ” z koców na stole posłaniu. Żeby jej nie obudzić wlazłam na stół ,moja mama ją delikatnie przekreciła na plecki i dopiero wtedy zassała pierś leżąc do góry nóżkami w stosunku do mnie ? gdy mój mąż wszedł do pokoju, jego mina była bezcenna.

  • Paulina
    11 czerwca 2017 at 04:48

    Moja pozycja najbardziej niewygodna? W zatłoczonym autobusie na stojąco. Jedna rękà trzymałam się poręczy drugà trzymałam córkę. A ile przy tym komentarzy ze wstydu nie mam ?

  • Kasia
    11 czerwca 2017 at 00:23

    Najdziwniejsza to podczas kąpieli małej, kiedy leżała na przewijaku w łazience rozebrana i gotowa do wskoczenia do wody i akurat zachciało jej się jeść, bo ja wyszłam z kąpieli i zobaczyła cysia. Wisiałam nachylona nad nią i karmiłam ją z góry. Całe zajście obserwował tata, czekający z kąpielą dla małej, który zaśmiewali się w niebogłosy.
    A najgorsza pozycja to była po porodzie, kiedy próbowałam nakarmić dziecko, wciskając jej pierś do buzi, przyjmując każda możliwą pozycje aby tylko ją choć trochę złapała. Niestety nikt nie pokazał mi, jak dobrze przystawić dziecko do piersi i 2 dni takiego zgarbionego karmienia z przystawieniem piersi do dziecka a nie dziecka do piersi poskutkowały przeogromnym bólem pleców i brodawek. Dopiero w domu oglądając filmiki na YouTube uczyłam się przystawiać właściwie dziecko w dobrych pozycjach. Pamietam też jak po porodzie w szpitalu Położna pytała czy nie chce jej nakarmić w pozycji leżącej ale nie pokazała jak to zrobić a ja bałam się niepotrzebnie, że zgniotę dziecko. Chyba dopiero po 2 miesiącach odważyłam się ją karmić na leżąco.
    Teraz mała ma 10 miesięcy i zdaża mi się ją karmić na stojąco tzn. ona wstaje z pozycji klasycznej i je na stojąco z pupą do góry. Wyglada to komicznie, ale po tylu miesiącach karmienia można nakarmić dziecko w każdym miejscu i każdej pozycji.

  • Ola
    10 czerwca 2017 at 23:54

    Moja córka podczas skoków rozwojowych nienawidzi jeść poziomo i na siedząco, więc walcząc z jej odrywaniem zaczynam krążyć po pokoju i staram się ją przystawić jak najbardziej pionowo do piersi. Jak już uda się ją ukoić i złapie pierś to szukam wzrokiem, o co mogłabym podeprzeć omdlewające ręce i powoli odłożyć małą.. czasem jest to noga na jej łóżeczku, czasem stos poduszek, a czasem kładę małą powoli na siebie i równie powoli turlam się, aby ją odłożyć jak najmniej inwazyjnie. 🙂

  • Iryna
    10 czerwca 2017 at 22:55

    Kiedy synek miał 2 miesiące, to miałam kłopot z ułożeniem go do snu w nocy po zmianie pieluchy, więc zrezygnowałam z nocnych wędrówek na przewijak. Ale jednej nocy podczas karmienia maluch zrobił kupkę, więc musiałam go zabrać na przewijak. Pomyślałam, że przerwię karmienie, przewinę, znowu podam pierś i on sobie przy niej uśnie. Maluch jednak miał inny plan. Na przewijaku zaczął krzyczeć tak, niby mu się dzieje krzywda. Mąż przybiegł na ratunek przywijać małego, a ja się pochyliłam nad nim z piersią. Dodam, że jestem niska, przewijak wysoko, więc musiałam stać na palcach, aby dosięgnąć! Mąż już skończył przewijać, a ja nie mogę się uwolnić – maluh tak zacisnął pierś, niby bał się ją stracić ponownie. No to tak stałam z 20 min nad nim póki się najadł. Na szczęście udało się łatwo odłoźyć go do snu. A następnego dnia miałam na łydkach zakwasy… 🙂

  • Izabelcia
    10 czerwca 2017 at 22:53

    Moja Martynka ostatnio grymasi na lewą stronę wiec nie znosi gdy ja chce nakarmić w pozycji klasycznej z lewej piersi, i wymyśliłam sposób :karmię ja na prawej ręce lewa piersią?wygląda to dość dziwacznie musze ostro naciągnąć pierś i podlozyc jej poduszkę pod głowę ? wszystko dla niej ?

  • KaSia
    10 czerwca 2017 at 22:52

    Nasza naj mniej wygodna pozycja heh zimą na spacerze (miezkam na wsi więc dookoła tylko pola i lasy) nie było gdzie wygodnie usiąść a i pogoda nie najlepsza do wyciągania piersi. Więc w dziwnej pozycji tak żevy nie wyciągać małej z wózka ( gondoli) ale żeby była w miarę na boku, zawisłam nad/w wózkiem z lekko odkrytą piersią. Ale to był wyczyn akrobatyczny ?

  • Basia
    10 czerwca 2017 at 22:49

    Pozycja moja czy córy? 😉 Ostatnio każda jak bardzo wygodna by nie była jest niedobra bo Iguśka sprawdza jak bardzo może się pogimnastykowac podczas jedzenia. Najlepiej je się do góry nogami z tego co zauważyłam

  • Ruda
    10 czerwca 2017 at 22:26

    Najgorzej gdy śpiący ssak nie chce się zdrzemnąć na kanapie i matka dynda nad nim, klęcząc na podłodze, częstując uspokajaczem. Dodam, że mamusia wzrostem nie grzeszy, więc musi się podpierać na prostych rękach, bo gdyby wybrała łokcie, to bobas by się udusił. Cyckiem.

    Wspomnę tylko o sytuacjach, gdy trzeba z dzieckiem przy piersi przebiec kilka metrów, a to domofon, a to potrzeba, a to zaczyna padać.
    Ale uspokajania dziecka w samolocie nie życzę nikomu.

  • MarMar
    10 czerwca 2017 at 22:25

    A dla mnie nie ma niewygodnej pozycji. Wystarczy, ze te wielkie ślepka śmieją się do mnie i każda niedogodność przestaje istnieć. Karmienie piersią to wspaniała część macierzyństwa, nie wyobrażałam sobie, że aż tak niesamowita… I tak już od pól roku kocham mleczkiem ten dzidziuś mój mały 🙂

  • Aga
    10 czerwca 2017 at 22:25

    Młoda brała kąpiel w ustawionej na stelażu wanience, a ja pochylona do przodu i na ugiętych nogach dawałam jej cyca 🙂

  • Anna
    10 czerwca 2017 at 22:08

    Najbardziej niewygodnie było podczas karmienia w szpitalu. Były to nasze pierwsze próby, ale zarówno lóżko szpitalne jak i położne cały czas patrzące co robię nie pozwalały mi się wygodnie ułożyć. Kazały mi się pochylać, przez co cierpiały mi plecy, a dziecko bylo takie malutkie (wcześniak) że wpadało w poduszkę. Nie pozwoliły mi karmić na leżąco.. Może to nie jest ekstremalna sytuacja, ale pokazująca że niewłaściwe podejscie personelu i zle warunki szpitalne mogą wszystko zepsuć. Na szczęście się uparłam, w domu zaczęłam od nowa po swojemu i karmię już 9 miesięcy .

  • Boberek
    10 czerwca 2017 at 22:07

    Kiedy moja nieodkładalna, śpiąca z cycą w buzi córka była mała, jedyną opcją (i nie zawsze skuteczną) na odłożenie jej było karmienie na chodzonego przez pół godzinki. Tak do półtorej. 😉 Kiedy już zasypiała, nachylałam się nad wózkiem i próbowałam płynnie przejść z bujania na rękach do bujania w wózku, cały czas z piersią w jej buzi. Wisiałam nad nią bujając wózek do momentu, aż sama się odkleiła. Po takiej akcji miałam czasem wystarczająco dużo czasu, żeby zjeść! Sukces!

  • Gabriela
    10 czerwca 2017 at 21:58

    Pierwszy przydaje jak trzymałam na ramieniu sześciotygodniowego synka koleżanki a mój syn karmił się na stojąco chcąc jednocześnie przeciągnąć mnie w drugą stronę.
    Druga sytuacja jak syn miał badane bioderka pod USG a ja karimlam go dla uspokojenia .
    Trzecia na stojąco podczas odbierania paczki od kuriera. I jeszcze kilka różnych sytuacji 🙂

  • Magda Matuszewska
    10 czerwca 2017 at 21:54

    Młody 22 miesiące. Od dwóch odpieluchowujemy się. W nocy wysadzam przez sen na nocnik. Żeby sie nie wzbudził karmię go siedzącego na nocniku. Mało wygodne ale skuteczne.

  • Zuza
    10 czerwca 2017 at 21:46

    Szczególnie na początku karmienia przybieralam najdziwniejsze pozycje. Często karmiac na siedząco lapalam się na tym, że dziecko spoczywa na moich kolanach a ja pochylona i poskrecana jak paragraf karmię sobie w najlepsze z głową wcisnieta w ramię ręki która akurat karmilam. Nie wiem czemu tak było ale na szczęście ten dziwny tik przechylenia głowy ustąpił;)

  • Karolina
    10 czerwca 2017 at 21:39

    Na kozetce w gabinecie lekarskim podczas badania echa serduszka, żeby Staś się nie ruszał- strasznie ciasno i niewygodnie….

  • Ula
    10 czerwca 2017 at 21:39

    Byliśmy w dalekiej podróży, wypożyczonym bardzo małym samochodem, bylo bardzo późno i byliśmy okropnie zmęczeni , wiec chcieliśmy jak najszybciej dostać sie na nasz nocleg. Nie bylo czasu na zatrzymywanie sie i wyciąganie małego z fotelika na karmienie. A wiec bylo to lepsze niż najdziwniejsze figury pilatesu: Maly w foteliku a ja tylem do kierowcy, na klęczkach na kanapie tylnego siedzenia obok fotelika, jedna ręka na zagłówku fotelika, druga pod boczna szybą, w napięciu wszystkich moich mięśni udalo sie jakimś cudem dać pierś Małemu. Gdy tylko zasnal, czułam się wyczerpana jak po maratonie. Takie szaleństwa na szczęście skończyły sie bez żadnego szwanku i bez mandatu?

  • Emi
    10 czerwca 2017 at 21:38

    Chętnie zgarnęłabym takie cudo aby sprawdzić czy nasza póki co 20 miesięczna droga mleczna stanie się wygodniejsza 🙂 Moja przygoda z karmieniem może nie dotyczy najbardziej niewygodnej pozycji ,ale zdarzyło mi się nakarmić moja dzidzię w nosidle między lodówkami w sklepie Media Markt ( to nie jest reklama 😉 . Na szczęście mam już opatentowany sposób na zakrycie się aby nie razić innych po oczach choć może uchwyciła nas jakaś kamerka 🙂 ale wtedy o tym nie myślałam,gdyż chciałam jak najszybciej zaspokoić moje dziecko 🙂 Podobne sytuacje zdarzały się nam podczas spaceru z psem w parku 🙂 Cycuś musi być tu i teraz inaczej scena płaczu murowana 😀

  • Monika
    10 czerwca 2017 at 21:32

    Najbardziej niewygodne karmienie przydarzylo mi się w otwartym bagażniku auta, a było to jedyne ustronne miejsce 🙂

  • Anita
    10 czerwca 2017 at 21:32

    Niewielki kamień na skarpie w Hiszpanii:) co prawda widok przepiękny i rekompensowal niewygodę pod dupką, jednak długie karmienie na twardym nierownym kamieniu bez podparcia wymagalo koniecznosci pozniejszszego masażu pleców przez męża. Byliśmy w Hiszpanii u szwagierki, zwiedzanie latem tak gorącego miejsca, z.małym dzieckiem,wiecznie potrzebującym picia,to nie lada wyzwanie.

  • Justyna
    10 czerwca 2017 at 21:30

    Najmniej wygodna sytuacja w jakiej karmiłam zdarzyła się w samochodzie podczas jazdy, Maluch przypięty pasem, w foteliku, ja tuż obok, przypięta pasem. Zero podparcia, zero wygody.

  • Olha
    10 czerwca 2017 at 21:26

    W najdziwniejszej i zarazem najbardziej niewygodnej pozycji karmiłam syna niedługo po porodzie, jeszcze w szpitalu… cóż to była za katorga! Na leżąco karmienie surowo zabronione, bo przecież jakże to tak?! Jeszcze Pani dziecko zrzuci! A ja z racji, że byłam wystraszona posłuchałam… więc obolała po cesarskim cięciu siedziałam na krawędzi łóżka z dzieckiem przy piersi – stopami do podłogi nie dosięgałam, bo jestem bardzo drobna, toteż stopy położyłam na rurce takiego wózeczka, w którym noworodek leży, a z racji, że on miał kółka, to ciągle mi odjeżdżał, a ja ciągle próbowałam stopami go przyciągnąć do siebie. Poza tym byłam okropnie zgarbiona, rana piekła, jak mały tylko się ruszył, a po godzinie karmienia ręce mi opadały od trzymania syna, więc położyłam sobie pod łokieć wieeelką poduchę, ale to znowu było niewygodne, bo za wysoko. I z nikąd pomocy, bo pielęgniarki mówiły, to tak jest idealnie i przecież tylko tak można karmić! Okropnie w szpitalu się namęczyłam, z wielką ulgą wróciłam do domu, gdzie przez długi czas karmiłam głównie na leżąco – Ignacy ma już 8 miesięcy, a ja dopiero teraz odkrywam różne pozycje, bo po tych szpitalnych perypetiach ciężko było mi się przekonać, że da się wygodnie karmić nie w łóżku, a co dopiero gdzieś w terenie!

  • Mqrtyna
    10 czerwca 2017 at 21:25

    Najdziwniejsza pozycja w jakiej karmilam? Och było to podczas ataku kamicy żółciowej ? ból taki, że po ścianach można chodzić, serio.. kto przeżył ten wie. Poród mniej bolał! Ale do rzeczy.. podczas takich ataków zgina mnie w pół na podłodze.. A że Synek tylko na cycu chowany (miał wtedy koło miesiąca),a zapasów mleka brak, trzeba było zagryźć zęby.. Karmiłam syna leżąc zwinięta na podlodze. Prawy policzek i prawy bark oparte o panele, praw kolano wbite pod żebra, mąż położył Leona na kocu na podłodze, głową w stronę moich nóg, ja się jeszcze bardziej skulilam i mąż przystawił młodego do piersi. Ale synek szczęśliwy i najedzony na szczęście przespał kolejne 5h więc następne karmienie było już w normalnej pozycji bez bólu 🙂

  • Ewa
    10 czerwca 2017 at 21:25

    Najdziwniejsza pozycja, trochę ich było, Ale co pamiętam najbardziej, bo najmniej komfortowo dla mnie to pozycja jak do robienia pompek, a moja dwójca po prostu sobie leżała i piła, a ja nad nimi,. Albo ja wisząca nad łóżeczkiem szpitalnym, powykrzywiana mega z bolącym kręgosłupem, ale chciałam najszybciej wrócić z synkiem do domu, a on musiał leżeć na macie z lampą UV, by szybko zbijała mu się bilirubina i żółtaczka odeszła w niepamięć..

  • Justyna
    10 czerwca 2017 at 21:23

    W samochodzie na tylnym siedzeniu.Dziecko w nosidełku oczywiście przypięte pasami,ja obok nachylona z piersią nad buzią dziecka (ja nie przypięta).

  • Joanna
    10 czerwca 2017 at 21:21

    Najdziwniejsza pozycja karmienia piersią…z użyciem kota. Syn miał głowę na kocie, ja łeb kota pod pachą i leżałam na boku. Tylko przy sierściuchu potrafił się uspokoić :D.

  • Magda
    10 czerwca 2017 at 21:18

    Dlaczego nie ma mojego komentarza? 🙁

  • Sonia
    10 czerwca 2017 at 21:10

    U nas najdziwniejsze karmienie było również najśmieszniejszym 🙂 Na samym początku, gdy syn miał 2-3 tygodnie, byliśmy przyzwyczajeni, że bierzemy go na spacer tuż po karmieniu piersią. Na cycku zasypiał, a my szybciutko umieszczaliśmy go w wózku i na spacer! Aż do pierwszego razu, gdy po odłożeniu do wózka obudził się i zaczął płakać jak w dniu porodu… Byliśmy tak zaskoczeni, że tylko jedna opcja przyszła nam do głowy- cycek i to szybko! Tak więc, w ciagu kilku sekund staliśmy w przedpokoju: ja w rozpiętym płaszczu (sytuacja miała miejsce w grudniu), z zadartymi w górę dwiema warstwami ubrań, piersią na wierzchu, mąż trzymający syna poziomo i przystawiający go do mojej piersi i to słodkie maleństwo między nami 🙂 Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia „jesteśmy nienormalni” i po zaśnięciu syna, poszliśmy na spacer.

  • Joanna
    10 czerwca 2017 at 21:09

    ooooo! jako pierwsza podzielę się swoim chyba najdziwniejszym karmieniem, z pozoru nie wygodnym i nie latwym, no ale elastyczna mama wszędzie się wciśnie. Zdarzyło się mi karmić w bardzo wąskim zapleczu pizzerii, usiadłam na jednej z zamrażarkek z nogami wysoko opartymi o ścianę . Czyli karmienie w pozycji litery V 😀

  • Magda
    10 czerwca 2017 at 21:05

    Najdziwniej to było na początku, kiedy nie umiałam sobie poradzić z karmieniem i znaleźć odpowiedniej pozycji, wiadomo jak wygląda siedzenie po porodzie sn..:) I tak przerażona że nie wiem co mam zrobić kleczalam na kanapie , poobkładana kołdrami i poduchami wokół i ustawialam się koślawie do dziecka leżącego na tych kołdrach. Nie wiem czy bardziej karmiłam czy bardziej się modlilam żeby wydarzył się cud i żebym zalapala o co w tym wszystkim chodzi. I tak odwiedziła mnie położna i pokazała że da się na siedząco wygodnie , wystarczy jedna poducha, da się spod pachy:) teraz nie ma dla mnie pozycji w której bym nie dała rady!

  • Ola
    10 czerwca 2017 at 21:03

    Ta poduszka może być hitem. Dla mnie najmniej wygodnie karmiło się na stojąco w kuchni robiąc kolację i karmiąc synka jednocześnie. Ciężki się urodził bo 4600g więc na jednej ręce utrzymać go było „trochę” ciężko ?

  • Dagmara
    10 czerwca 2017 at 20:59

    Jak do tej pory moja najdziwniejsza pozycja do karmienia to leżąc ale tak jakby do gory nogami. To znaczy, kiedy syn odrzucil lewa pierś,probowalam go jakos do niej przekonać a ze karmilismy sie wtedy tylko na lezaco a nie chciał za nic pic z lewej piersi i lezec na prawym boku, to zostawialam go na lewym a sama obracalam sie na lozku odwrotnie glowa tam gdzie syn mial nogi, zeby wydawalo mu sie zelpije z prawej piersi.. Na dłuższą mete bardzo niewygodna pozycja.

  • Nika
    10 czerwca 2017 at 20:58

    Najdziwniejsza i najbardziej niewygodna pozycja, o którą bym siebie nie podejrzewała, to taki mój autorski półplank nad dzieckiem, na szczęście to już za nami i karmię swoją córkę w bardziej tradycyjnych pozycjach 🙂

  • Magda
    10 czerwca 2017 at 20:54

    Hehe, na samo wspomnienie chce mi się śmiać. Otóż moja najdziwniejsza, najbardziej niewygodna pozycja karmienia zdarzyła się podczas jazdy samochodem, kiedy to nie było możliwości się zatrzymać, a wiadomo, jak dziecko głodne, to nie patrzy na nic. Oczywiście nie zaryzykowalam wyjecia córki z fotelika, tylko schylajac się nad nią, tak ją nakarmiłam. Pozycja meeega niewygodna, wszystko się we mnie wbijało, ale najważniejsze, że dziecko zaspokojone 🙂

  • Ula
    10 czerwca 2017 at 20:47

    Nasze początki karmienia były ciężkie, walka o każdą kroplę mleka, nawały i zastoje… dzidzia leżała na kanapie a ja nad nią z „wieszącym cycusiem” ustawiona tak, żeby broda była od strony zastoju w gornaj części piersi… i tak karmiłam chyba w najdziwniejszej pozycji w jakiej mogłam, a na pewno była niewygodna… ból piersi był przeogromny więc dzidzia musiała mamie pomóc w ściągnięciu mleczka, ale dało radę!

  • Natalia
    10 czerwca 2017 at 20:44

    Super pytanie! Mi się zdarza karmić w samochodzie. Ale to nie byle jakie karmienie, bo gdy Maly Panicz chce zasnąć w foteliku, a w ogóle mu nie idzie i głośno mnie o tym informuje, to zatrzymuję samochód i wiszę z cycem nad jego głową, wbijając sobie hamukec ręczny w udo i podciagając się jedną ręką za uchwyt nad drzwiami. Zanim zaśnie i mnie puści mija 5-10min

  • Pati
    10 czerwca 2017 at 20:43

    Moja mała 14miesieczna Córcia jada głównie w dziwnych pozycjach, jak nie na stojąco to leżąc sobie obok mnie na brzuszku. Ale najdziwniejsza była wczoraj, gdy jednocześnie ssąc pierś próbowała stanąć na głowie tudzież zrobić fikołka ??

  • Jagoda
    10 czerwca 2017 at 20:41

    Czasem zdarza mi się pochylać nad leżącym dzieckiem tak aby pierś zwisala nad nim – ostateczność kiedy mały wiercipieta nie chce się obrócić w moja stronę. No i standardem w nocy jest karmienie na boku piersią górną – czyli np leżę na prawym boku a karmię lewą piersią

  • Magduszka86
    10 czerwca 2017 at 20:37

    Pozycja karmienia „Na jedną rąsie”, najdziwniejsza jak dla mnie i najbardziej ekstramalna jak do tej pory.
    Sytuacja: środek nocy, sama z dziećmi w domu. 3 miesięczny ssaczek przy piersi zaczyna jeść a tu budzi się trzylatek do wc (uczył się samodzielnego nocnego siku) a mi mleko sączy się już że heeej. No to ja półprzytomna wstaje i na jednej ręce pijącego ssaczka niosę a drugą ręką prowadzę starszego do toalety i czuwam czy wszystko ok. Po czym wracam do łóżka z nadal spokojnie ssącym ssaczkiem na jednej ręce prowadząc drugą dzielnego trzylatka. Stwierdzam, że nie ma, że się nie da. Da się i już 🙂

  • Kamila
    10 czerwca 2017 at 20:36

    „Potrzeba matką wynalazku” – jakże trafne słowa. ?

    Karmię swoją córkę już 9 miesięcy. O ile poduszka do karmienia i spania typu „rogal” spełniała swoją funkcję podczas ciąży oraz okresu połogu, (gdy po cesarce ciężko było mi karmić na leżąco i odważyłam się na to dopiero po miesiącu od porodu) o tyle teraz pełni ona jedynie funkcję spania, gdy boli mnie kręgosłup, ponieważ nie wyobrażam sobie karmić małej ówcześnie owijając się rogalem dookoła. Tak. I to 7 razy na dzień… Nieee… Postoję…
    Tak więc do karmienia używam tradycyjnego „Jasia”, który pomimo moich chęci i wszelakich prób i tak nie potrafi dopasować się do każdej pozycji. Dejmet!

    Moje najdziwniejsze a zarazem najniewygodniejsze pozycje podczas karmienia?
    Hm… Nie ma tego wiele… Zazwyczaj staram się karmić albo w fotelu, albo na łóżku w pozycji leżącej. Ale zdarza się karmienie w kuchni przy stole, gdy starając się nakarmić głodomora musiałam ugasić swój głód jednocześnie…
    Na podłodze podczas zabaw, ponieważ akurat dziecko miało chęć na mleczny nektar… Na stojąco to już lajcik…
    Ale ostatnio karmiłam nawet u mnie na budowie: córka siedziała w spacerówce, ja robiłam porządki. Zadzwonił telefon – ważna, długa rozmowa – gdy córka zaczęła marudzić, ja gorączkowo starałam się czymś ją zająć, kiedy nie pomogły zabawki i głupie miny zdecydowałam się „zatkać” jej usta cycem. Udało się. Córcia wniebowzięta. Ja niekoniecznie… Wisiałam nad nią z cyckiem na wierzchu – jedną ręką trzymając telefon, drugą ręką trzymając koszulkę. Córcia samoobsługa – dorwała pierś i „uhahana” co chwilę kukała na mnie zza cyca wystawiając swoje dwa śliczne dolne ząbki, bo: „Mama śmiesznie wygląda!” Znając mnie, gdybym wtedy miała trzecią rękę – zrobiłabym to jakże urocze zdjęcie do albumu. Ale nie miałam tej ręki… Zostało wspomnienie. I cholerny ból pleców… Od tegoż jakże dziwnego skłonu.

    U mnie to chyba tyle. ?

  • Klaudia
    10 czerwca 2017 at 20:35

    Każde moje nocne karmienie to pewien dyskomfort, ponieważ zmęczona zostaje w łòżku na ktorym nie mam jak sie wygodnie ułożyc a poduszki mam tak miekkie, że już dawno zrezygnowałam z ich podkladania.
    Rogal do karmienia jakoś nie bardzo się u mnie sprawdza. Jestem ciekawa jak to jest z Karmiuszką.

  • Monika
    10 czerwca 2017 at 20:33

    Najgorzej chyba było w aucie, syn do roku nie znosil podróży i to był jeden z patentów, żeby przejechać chociaż kilka kilometrów w ciszy, w dodatku z nadzieją na drzemke… Także wyglądało to tak, że nachylalam się nad jego fotelikiem, podawałam pierś i modlilam.sie żeby to już się skonczylo bo choroba lokomocyjna wcale mi w tym nie pomagała :/

  • Kasia
    10 czerwca 2017 at 20:32

    Jako że wspólnie z mężem jesteśmy bardzo aktywni i „wychodzący” to nigdy do końca niewiadomo gdzie i kiedy zastanie nas przerwa na posiłek dla naszego syna. Niedawno byliśmy w restauracji, gdzie na sali nie było warunków do komfortowego karmienia, a gdy poprosiłam obsługę o wskazanie spokojnego miejsca, zaprowadzono mnie do małego pokoiku pełniącego rolę szatni podczas imprez zamkniętych- jakieś 3 metry kw. I tak oto siedząc na metalowym krześle i nogami oparta o stylowy wieszak na kurtki podawałam do stołu ?

  • Monika
    10 czerwca 2017 at 20:32

    Witam ? nigdy nie karmilam w dziwnych pozycjach więc nie będę zmyslala jakiejś niesamowitej opowieści, natomiast karmilam synka 2,5 roku i zwykle dosyć długie to były karmienia i niestety ale przez to „popsul” mi się kręgosłup bo najczęściej karmilam go w pozycji siedzącej – skulona ale mimo wszystko zagryzalam żęby i dawałam radę. Teraz karmię 3 miesięczną żabkę i ten sam ból ale wiem, że też dam radę i czuję, że też długo będziemy się karmić mimo tego upierdliwego bólu ?
    Pozdrawiam ?

  • Ania
    10 czerwca 2017 at 20:28

    Kilka razy zdarzyło mi się karmić, jak dziecko leżało w zwykłym łóżeczku ze szczebelkami. Ja stalam na palcach jednej stopy i nachylalam się nad dzieckiem. A wszystko po to żeby się nie rozbudzało podnoszeniem na ręce…
    Teraz jak już córka jest większa i łóżeczko jest ustawione na najniższy poziom, to kładę się koło niej i karmię na leżąco. Łóżeczko standardowe 60 na 120 😀

  • Kasia
    10 czerwca 2017 at 20:28

    U fryzjera w piwnicy czekając na męża który się strzygl czekałam tylko aż wyjdzie jakiś szczur…na rozwalającym się krześle obrotowym zgarbiona do maximum z pękającym z bólu kręgosłupem… ?

  • Ewa
    10 czerwca 2017 at 20:25

    Karmię dopiero 4 miesiące , ale już mam dwie takie pozycje za sobą . Pierwsza to gdy poszłam do sklepu decatlon i nie znalazłam w pobliżu sklepu miejsca w którym mogłabym nakarmić poszłam na jego tyły gdzie jest przyjęcie towaru i nakarmiłam na stojąco. Sesja trwała 20 minut a maluch ważył już 8 kg. Udało się choć ręce miałam omdlałe :). Innym razem wychodząc na spacer obawiałam się deszczu .i braku możliwości nakarmienia. Synek był już w wózku a ja nie chcąc go rozbudzać dokarmilam go w polprzysiadzie wkladajac pierś do wozka . Moje dziecko je co 1,5 godziny wiec żeby mieć jak najwiecej czasu po wyjściu z domu często karmilam w pełnym rynsztunku czyli kurtce czapce i szaliku. Równie niewygodne co dziwaczne ale dla mnie najważniejsze że skuteczne. Nakarmione dziecko to szczęśliwa mama 🙂

  • Marta
    10 czerwca 2017 at 20:22

    Ostatnio często karmię córkę na stojąco, albo na piłce. Córka już swoje waży o nie jest to specjalnie przyjemne. Jednak najgorzej wspominam karmienie nocne w szpitalu. Bałam się z nią spać w jednym łóżku a po cc ciężko było mi ją odłożyć do „mydelniczki” tak żeby się nie obudziła. A budziła się z płaczem, co powodowało źe pielęgniarka proponowała dokarmianie w celu poprawy jakosci snu. Dlatego karmilam ja siedząc na skraju łóżka, że zwisajacymi nogami, bez podparcia, zwinięta w kłębek nad dzieckiem, tak aby po karmieniu bezpiecznie dla nas obu odłożyć ją do jej łóżeczka. Rano ból pleców był nie do opisania. Od tego czasu dbam o odpowiednie podparcie pleców i stóp. Jak tylko córka pozwala mi usiąść przy karmieniu.

  • Julita
    10 czerwca 2017 at 20:20

    Najbardziej niewygodnym miejscem, w którym karmiłam była damska toaleta w galerii handlowej, która ma tak słabe oznaczenie pokoju malucha, że nie mogłam go znaleźć! Zła, karmiłam synka, kucając w korytarzu damskiej łazienki, gdzie co chwilę ktoś trzaskał drzwiami, a moje dziecko aż podskakiwało na ten dźwięk, zagryzając swoje wychodzące zęby na brodawce (ałć!). Było to niezbyt przyjemne doświadczenie. Niewygodna pozycja, niewygodne miejsce.

  • Natalia
    10 czerwca 2017 at 20:19

    Najbardziej niewygodna pozycja na siedząco – na krawężniku, w sytuacji awaryjnej, gdy Dzidzia tak płakała w wózku, ze trzeba było interweniować, a w okolicy brak jakichkolwiek ławek.

  • Anna Piszczek
    10 czerwca 2017 at 20:18

    Najbardziej niewygodna pozycja w jakiej karmiłam miala miejsce podczas dostawy od kuriera, jedna ręka trzymałam dziecko przy piersi, druga otwierałam i sprawdzałam paczkę 🙂 mina kuriera bezcenna… zwłaszcza przy składaniu przeze mnie podpisu 😀

  • Magdalena
    10 czerwca 2017 at 20:17

    Mój mały szkrab ma prawie 7 miesięcy i nie odpuszcza matce karmiącej ani jednego z 13 posiłków na dobę ? Kiedyś, gdy uśpił moją czujność ( o to nie trudno, gdy nie przespalo się ani jednej nocy od tych 7 miesięcy ), przypełzał na łożku w moją stronę, gdy czytałam książkę i sam dossał sie do cycka! Wspierając sie na łokciu z odrętwiałą ręką czekałam aż królewicz zakończyć degustację 🙂 ale czego sie nie robi dla dzieci …. i love it!

  • Asia
    10 czerwca 2017 at 20:17

    Najbardziej niewygodną pozycją w jakiej przyszło mi karmić była pozycja spod pachy. Stosowałam ją podczas okropnego zastoju. Pamiętam ten stos poduszek i mój wiecznie skrzywiony kręgosłup, który z ulgą odpoczywał gdy mój synek wypił co należy. Dzięki Bogu jakoś mój ssak wyssał co należy, potem było już lepiej. Jednak co się nawyginałam to moje 🙂

  • Magda N.
    10 czerwca 2017 at 20:17

    Najdziwniejsza i najmnien wygodna pozycja karmienia? Otóż mój syn dokładnie rok temu podczas ślubu swego chrzestnego zarządał „cycufaka” (tak go nazywa) i karmiliśmy się w podziemiach Kościoła bo lało jak z cebra. Ja miałam ubrane buty szpilki i sukienkę zabudowaną z zamkiem obok gdzie wyjęcie piersi graniczyło z cudem ( liczyłam z tym dekoltem,że nie będzie cycał bo kiecka mi się spodobała) . Otóż w tych szpilkach kucałam,opierając się o ścianę a obok przepływały kałuże deszczu. Syn miał rok i cztery miesiące. Teraz ma dwa lata i trzy miesiące i końca cycania nie widać ?

  • Dobromiła
    10 czerwca 2017 at 20:16

    Jesteśmy we Włoszech i stwierdziliśmy, że pojedziemy na wycieczke do Pompejów. W aucie nakarmiłam S. i poszliśmy. Pech chciał, że przy 40stopniowym upale małemu ciągle chciało się pić. A tu ani wygodnego miejsca a już tym bardzieh wygidnej pozycji do karmienia. O ruiny opierać się nie wolno, jedyne miejsce do siedzenia to krawężnik. Wyboru nie było. S. też lubi zwiedzać, więc nie usiedziałam za długo. I tak szłam z odsłoniętą piersią, co jakiś czas świecąc sutkiem, bo mały wolał oglądać ówczesny przybytek rozkoszy czy łaźnie. Także zwiedzanie, wchodzenie po starożytnych schodach i karmienie w jednym zaliczone.

  • Joanna
    10 czerwca 2017 at 20:16

    Najbardziej niewygodna pozycja?? Wisząc nad dzieckiem (19 mcy) które nie ma ochoty wyjść z fotelika samochodowego a jest piekielnie głodne, mimo że 10 min wcześniej tankowalo po korek 😉 musiało wyglądać komicznie… Wypiety posladek albo dwa wystający zza drzwi samochodu i reszta ciała poskrecana jak swinski ogonek w środku coby księżniczka czerpała jak najwięcej przyjemności z tego posiłku. Jak „na złość” głód okazał się przeokropny i matka poze mimozy przyjęła na 15 min jak nie więcej…. (szczęśliwi ponoć czasu nie liczą) Pal licho z tymi mrowkami wedrujacymi po całym scierpnietym ciele, obolalym kregoslupie poskrecanym w klucz wiolinowy ważne ze najedzone dziecko to szczęśliwe dziecko i szczęśliwa matka 😉 chwilo trwaj!!!

  • Kasia
    10 czerwca 2017 at 20:13

    Najdziwniejsze i najbardziej niekomfortowe karmienie odbyło się na żądanie dziecka w upale. w drodze na przystanek i dokończone na ławce tegoż przystanku. :/ Masakra…

  • Nikola
    10 czerwca 2017 at 20:12

    Najbardziej niewygodna pozycja która akurat pamiętam to ta jak staliśmy w korku a Lena domagała się swojego Sysy, musiałam tak sie wygiąć aby dac jej pierś ,jednocześnie nie wyjmujac jej z fotelika, prawa była jeszcze w miarę ok,ale z lewa to już wyższa szkoła jazdy ? Ale udało się, córka nakarmiona a ja szczęśliwa z ciszy która nastała.

  • Alicja
    10 czerwca 2017 at 20:12

    Pozycja leżąca, na boczku, do prawej piersi przyssany maluszek a na lewej śpi kot:)
    To moja najdziwniejsza pozycja do karmienia:)

  • Magdalena
    10 czerwca 2017 at 20:10

    Jestem mama bliźniąt, ktore karmie już 10 miesięcy 🙂 jedna z moich dziwnych pozycji było karmienie w aucie. Niestety tak sie trafiło, ze obydwoje chcieli jesc wiec musiałam cos kombinować a byliśmy akurat w trasie. Zatrzymaliśmy sie i wyciągnęłam maluchy z fotelików i nakarmiłam spod pachy. Foteliki służyły jako poduszki, na których dzieci mogły sie podeprzeć 🙂
    Gdy usypiam dzieci na noc to jedno z bliźniąt leży brzuszkiem na moim brzuszku a drugie z boku. Zawsze mi wtedy wisi łokieć, wiec poduszka byłaby idealna 😉

Comments are closed here.