Janusz Korczak o karmieniu piersią


Tak więc rozpoczęłam rok od czytania Korczaka. Dlaczego Korczaka? Napiszę o tym kiedy indziej. Dzisiaj chciałam o czymś innym. O tym co pisał on o mleku matki, o karmieniu piersią, o tym co dla mnie najciekawsze.

Mam dla Was kilka pięknych cytatów z Korczaka o karmieniu piersią i związanym z nim rodzicielstwie. Mam nadzieję, że Was to zainspiruje, że spojrzycie też na Korczaka jako na piewcę mleka matki.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Janusza Korczaka „Jak kochać dziecko”

 

Gdyby młoda matka wiedziała, jak decydujące są te pierwsze dni i tygodnie, nie tyle dla zdrowia dziecka dziś, ile dla przyszłości obojga.

A jak je łatwo zmarnować!


A mowa płaczu i śmiechu, mowa spojrzenia i skrzywienia ust, mowa ruchów i ssania?…

Nie zrzekaj się tych nocy. One dają to, czego nie da książka, niczyja rada. Bo tu wartość nie tylko w wiedzy, ale w głębokim przewrocie duchowym


Matka dostrzegła to, czego ja, lekarz, nie umiałem wyczytać w powierzchownym badaniu w ciągu krótkiej wizyty. A zauważyła, że dziecko, które nie ma chrypki, ma jednak głos cokolwiek matowy. Gaworzy cokolwiek mniej lub ciszej. Raz drgnęło we śnie silniej niż zwykle. Roześmiało się po obudzeniu, ale słabiej. Ssało cokolwiek wolniej, może z dłuższymi pauzami, jakby roztargnione. Czy podczas śmiechu się skrzywiło, a może się tylko zdawało? Ulubioną zabawkę rzuciło z gniewem – dlaczego? Stu objawami, które dostrzegło jej oko, ucho, brodawka piersi, stu mikroskargami powiedziało:

„Jestem niedysponowane. Nietęgo się dziś czuję”.


Płacz bywa nie tylko z głodu i bólu „brzuszka,  ale bólu warg, dziąseł, języka, gardła, nosa, palca, ucha, kości, bólu zadrapanego przez lewatywę otworu stolcowego, bolesnego urynowania, mdłości, pragnienia, przegrzania, swędzenia skory, na której jeszcze nie ma wysypki, ale będzie za parę miesięcy, płacz z powodu szorstkiej tasiemki, fałdy pieluchy, źdźbła waty, która utkwiła w gardle, łuski siemienia z klatki kanarka.

Wezwij lekarza na dziesięć minut, ale i sama patrz dwadzieścia godzin.


Książka z jej gotowymi formułami przytępiła wzrok i rozleniwiła myśl. Żyjąc cudzym doświadczeniem, badaniem, poglądem, tak dalece zatracono ufność w siebie, że nie chcą sami patrzeć.


Ileż razy w poszukiwaniu tego, co opatrzono na rynku handlowym wspólną etykietą „zdrowie”, rodzice kupują falsyfikaty, które bądź nie pomogą, bądź przyniosą szkodę.


Każda matka może karmić, każda ma dostateczną ilość pokarmu, tylko nieznajomość techniki karmienia pozbawia ją przyrodzonej zdolności.

Bole w piersiach, nadżarcia brodawek stanowią pewną przeszkodę, ale tu cierpienie okupuje świadomość, że matka całą ciążę przetrwała, nie zrzucając żadnego z ciężarów na barki kupionej niewolnicy. Bo karmienie jest dalszym ciągiem ciąży, „Jeno dziecko z wewnątrz przeniosło się na zewnątrz, odcięte od łożyska, pochwyciło pierś, nie czerwoną, a białą krew pije”. Pije krew?  Tak, matki, bo to prawo natury, nie zgładzonego brata mlecznego, co jest prawem ludzi.


Ale przekonałem się, że nie ma przepisu, którego by nie doprowadziła do absurdu bezkrytyczna krańcowość.

Stary system:

Pierś trzydzieści razy na dobę, na przemian z „rycynką” . Niemowlę przechodzi z rąk do rąk, kołysane i bujane przez wszystkie zakatarzone ciotki. Niosą do okna, do lustra, klaszczą, grzechocą, śpiewają – jarmark.

Nowy system:

Co trzy godziny pierś. Dziecko, widząc przygotowania do uczty, niecierpliwi się, gniewa, płacze. Matka patrzy na zegar: jeszcze cztery minuty. Dziecko śpi, matka budzi, bo godzina wybiła, głodne odrywa od piersi, bo upłynęły minuty. Leży – nie wolno poruszyć. Nie przyzwyczajać do noszenia! Wykąpane, suche, syte, powinno spać. Nie śpi.  Trzeba chodzić na palcach, okna zasłonić. Sala szpitalna, morga.

Nie – myśl pracuje, a przepis nakazuje.


Nie: jak często karmić, a: ile razy na dobę.

Tak postawione pytanie daje matce swobodę: niech sama rozłoży godziny, jak lepiej dla niej i dla dziecka. Ile razy dziecko ssać powinno na dobę? Od czterech do piętnastu. Jak długo leżeć przy piersi? Od czterech minut do trzech kwadransów i dłużej. Spotykamy łatwo i trudno idące piersi, z ubogim i obfitym pokarmem, z brodawką dobrą i złą, wytrwałą i uraźliwą. Spotykamy dzieci mocno, kapryśnie i leniwie ssące. Więc nie ma ogólnego przepisu.

Jak można bez matki i dziecka dawać przepisy? „Pięć racji na dobę po dziesięć minut każda” to schemat.


korczak-3


Nowa dieta jest wyrazem zaufania nauki do żywego ustroju, tolerancji dla jego woli.


Kiedy,  jak, czym dokarmiać? Wówczas gdy dziecku nie wystarcza wyssany litr mleka, stopniowo, czekając zawsze na reakcję ustroju, dokarmiać wszystkim, zależnie od dziecka, od jego odpowiedzi.


Dopóki śmierć kosiła położnice, niewiele myślano o noworodku. Dostrzeżono go, gdy aseptyka i technika pomocy zabezpieczyły życie matki. Dopóki śmierć kosiła niemowlęta, cała uwaga nauki skierowana być musiała na flaszkę i pieluchę. Teraz może niezadługo już obok wegetacyjnego dostrzeżemy wyraźnie oblicze, życie i rozwój psychiczny dziecka do roku. Co do tej pory zrobiono, nie jest jeszcze początkiem pracy.


korczak3


Pozostawione samo płacze, ale uspokaja się, słysząc kroki matki, chce ssać, płacze, ale płakać przestaje, gdy widzi przygotowania do karmienia.


Dla niemowlęcia pierś matki, bez względu na to, czy urodziło się, bo Bóg błogosławił małżeństwo, czy – że dziewczyna straciła wstyd, czy matka szepce:  „Moj skarbie”, czy wzdycha:  „Co ja pocznę nieboga” , czy jaśnie oświeconej pokornie winszują, czy rzucą wiejskiej dziewusze:  „Tfuj, ścierka”.


Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

7 komentarzy

  • Efka
    4 czerwca 2018 at 20:45

    Wow, jak on pięknie o aktualnie pisal

  • Jed
    29 stycznia 2017 at 19:50

    Tak… A w szpitalu karmić na żądanie, ale co trzy godziny. I to licząc od początku karmienia. Nie dłużej niż 30minut…

  • Alicja
    17 stycznia 2017 at 21:53

    Jakie to ładne i mądre. Nic, tylko ufać naturze.

  • Gustavo Woltmann
    8 stycznia 2017 at 19:08

    Korczak był naprawdę genialny i tutaj nie ma wątpliwości. Fajnie, że ciągle wraca i nie przepada w nicość 🙂

    • Anka
      19 kwietnia 2017 at 10:25

      Zgadzam sie 🙂 I jakze na czasie 100 lat po napisaniu tej ksiazki…

  • Papardela
    2 stycznia 2017 at 22:38

    Piękne to Twoje blogowe rozpoczęcie roku. Każda lektura pism Korczaka głęboko porusza i zadziwia swą aktualnością.

    • Anka
      19 kwietnia 2017 at 10:24

      prawda!

Comments are closed here.