Karmienie piersią – pod górkę cz. 3 | Karmienie piersią inaczej [KPI]


Kiedy moje dziecko jeszcze było niemowlęciem, poznałam mamę, która była w ciąży. Po jakimś czasie okazało się, że urodziła zdrowe dziecko i karmi je swoim mlekiem. Właśnie – mlekiem, a nie piersią. Spotkało ją wszystko, co tylko mogło. Wklęsłe brodawki, kapturki, dokarmianie butelką swoim mlekiem, poranione brodawki, ropień, dwa stany zapalne, pleśniawka ust dziecka. Po dwóch miesiącach, zmęczona i zła przestawiła się całkowicie na odciągane mleko. Doradcy nie było w okolicy, ja nie umiałam jeszcze nic pomóc, a ona miała już powyżej uszu samotnej walki o karmienie. Zaczęła więc odciągać, bo chciała żeby jej dziecko dostawało jej mleko. Jej piersi działały ale jakoś nie współpracowały z dzieckiem.

Pamiętam jedną  naszą rozmowę telefoniczną kiedy powiedziała mi:

– Pewnie myślisz teraz, że kompletnie mi odbiło.

I tak, trochę tak pomyślałam. Zwariowała – myślałam, – że też jej się chce tak bawić z tym laktatorem, po co jej to?! Wtedy jeszcze mało wiedziałam o mamach Karmiących Piersią Inaczej.

– Wiesz co? – powiedziałam – nie wiem czy ja bym się na to zdobyła.

Kiedy to mówiłam mijał im właśnie szósty miesiąc karmienia jej mlekiem. Nie jej mlekiem z piersi, ale jej mlekiem z butelki.

Dzisiaj w ramach akcji „Pod górkę”, którą prowadzę razem z Femaltiker, zapraszam Was na wpis o mamach karmiących swoim mlekiem, ale nie prosto z piersi, tylko butelką – o mamach Karmiących piersią Inaczej w skrócie KPI. W krajach anglojęzycznych nazywa się to Exclusive Pumping, w skrócie EPing.

Dlaczego niektóre mamy w ten sposób karmią swoje dzieci? Może na to wpłynąć wiele czynników:

  • problemy z przystawianiem
  • zalecenie dokarmiania butelką w szpitalu lub po wyjściu do domu
  • zalecenie karmienia z kapturkami
  • wcześniactwo
  • problemy wynikające z fizjologii po stronie mamy lub dziecka
  • niechęć do karmienia prosto z piersi o różnym podłożu
  • styl życia, np. szybki powrót do pracy

Jednak chyba nie minę się z prawdą, kiedy napiszę, że większość z nich karmi swoim odciągniętym mlekiem, ponieważ jest to wypadkowa ich walki o laktację, a nie wybór. Najczęściej to wynik braku profesjonalnej pomocy laktacyjnej.

Muszę też wspomnieć tutaj, o dwóch moich znajomych mamach, które nie karmiły piersią pierwszych dzieci – bo nie chciały. Drugie dzieci karmiły swoim pokarmem podając go butelką. Obie znalazły mnie przez bloga. Obie udało mi się namówić na odciąganie, bo nie chciały podawać pokarmu z piersi z powodów, które były dla nich istotne. Obie karmiły dzieci swoim mlekiem około 15 miesięcy. Tak jest to wykonalne.

Bardzo często mamy, które odciągają mleko i podają je z butelki są traktowane jakby stały na ziemi niczyjej. Nie mówi się o nich, że karmią piersią, więc często – tak jak ja kiedyś – postronne osoby stukają się w czoło. Ale też mamy te nie karmią sztucznie, więc „co one wiedzą o karmieniu butelką”. Jest to dla nich bardzo trudna sytuacja.

Podawanie odciągniętego pokarmu, w szczególności bez dokarmiania mieszanką, to ogromna praca, ogromny wysiłek i organizacyjna masakra. A jednak, te kobiety to robią. Wiedzą, że jest to gra warta świeczki, więc podejmują się podawania swojego mleka dziecku, nawet w obliczu ciągłego uzależnienia od laktatora i zegarka. Niestety bardzo często słyszą też, że są za leniwe żeby przejść z powrotem na pierś, albo „dziwne”, bo w ogóle nie próbują. Często mają mało wsparcia w rodzinach, u najbliższych.

Zwykle mamy, które karmią swoim odciągniętym mlekiem, nie tylko próbowały, ale wręcz zarzynały się żeby się udało, ale się nie udało. No cholera, takie jest czasem życie. A czasem, po prostu podejmuje się taką decyzję, bo ma się dość walki – i tak też można, i też jest to dobre, i też mamy do tego prawo. Niestety czasem nawet lekarz, położna, czy inna matka potrafi powiedzieć mamie decydującej się na odciąganie, że nie uda się jej karmić tylko swoim mlekiem dziecka wyłącznie odciągając. Takich delikwentów odeślijcie w kosmos i więcej ich nie słuchajcie.

Oczywiście mleko odciągnięte i mleko z piersi różni się od siebie. Sam proces mrożenia mleka zmienia jego skład i strukturę. Podczas karmienia z piersi dziecko bardzo szybko daje znać piersiom, że np. zetknęło się z wirusem czy innym patogenem – przy karmieniu mlekiem matki z butelki ten sygnał może być opóźniany. 1 Karmienie z piersi zmniejsza ryzyko infekcji ucha, a karmienie mlekiem matki z butelki ma mniejszy efekt protekcyjny 2. Dzieci karmione z butelki mają wyższe ryzyko kaszlu. Mleko styka się ze środowiskiem zewnętrznym, a nie jedynie z piersią mamy i buzią dziecka, więc istnieje ryzyko jakiegoś zanieczyszczenia 3. Mało jest badań podejmujących tą tematykę i mało wiemy nadal o różnicach między karmieniem przy piersi, a karmieniem mlekiem mamy z butelki 4. Ale nadal – mimo wszystko – mleko matki mrożone, rozmrożone i podgrzane, odciągnięte, podane z butelki, z kubka, przelane przez laktator, oczekujące w kuchni na stole na swoją kolej, jest lepsze niż sztuczna mieszanka.

Karmienie z butelki mlekiem odciągniętym to karmienie kierowane przez mamę i bardzo zależne od jej pracy i zapasów, które uda się jej poczynić. Oczywiście,  jak najbardziej karmi się dziecko na żądanie, czyli przy pierwszych oznakach głodu. Natomiast to, czy będzie się miało czym nakarmić dziecko bardzo zależy od wysiłku mamy i laktatora.

Laktator – czyli jak odciągać

Największa ilość mam używa laktatorów elektrycznych. Są nawet specjalne laktatory na obie piersi i staniki, które pozwalają na odciąganie bez użycia rąk. Niektóre mamy świetnie sobie radzą laktatorem ręcznym. Bywa, że mama zmienia laktator, bo z jednym pracuje się jej lepiej niż z innym. Co ciekawe – wiele mam lepiej sobie radzi z odciąganiem, jeżeli przed sesją odrobinę mleka ściągnie ręcznie, pomasuje dłońmi piersi i brodawkę sutkową. Nad odciąganiem prowadzone były różne badania. U każdej mamy wygląda to inaczej i dobór laktatora jest sprawą bardzo indywidualną.  Ważne, żeby bardzo dbać o laktator, o jego czystość i prawidłowe użytkowanie. Ponieważ jest on używany często, więc najlepiej jest mieć namiary na serwis lub sklep z częściami!

Dobry laktator, wysokiej, jakości nadal jest tańszy niż karmienia sztuczne.

Na początku laktacji, żeby utrzymać optymalny poziom produkcji, warto odciągać pokarm ok. 10 razy / 24h. Ponieważ dziecko karmione piersią zgłasza się do niej nawet więcej niż 12 razy na dobę, to takie częstotliwości warto stymulować laktatorem. Żeby, więc utrzymać i rozkręcić laktację na dobrym poziomie za cel warto obrać minimum 10 odciągań na dobę. Przy mniej niż 8 odciaganiach mogą pojawić się problemy z zapasami pokarmu. Po sześciu tygodniach warto utrzymać nie mniej niż 6 odciągnięć na dobę. 5

Na początku także staraj się nie mieć przerw dłuższych niż dwie max. trzy godziny między sesjami. Niektóre źródła radzą żeby odciągać pokarm wtedy, kiedy masz na to ochotę. Przy pustych piersiach produkcja się wzmaga – przy pełnych zwalnia. Żeby rozpędzić produkcję najlepiej odciągać często i nie czekać do napełnienia piersi kiedy już produkcja jest wolniejsza.

Staraj się, żeby sesja odciągania trwała nie krócej niż 15 minut. Pełne odciąganie przy użyciu metody 7-5-3 trwa około 30 minut. Przy odciąganiu także można korzystać z tego, co dała nam matka natura – instynkt i emocje. Po jakimś czasie będziesz miała swój unikalny rytm odciągania, swoje unikalne emocje, które będą kierować odciąganiem, jego porami i ilością pokarmu, który odciągasz. Będziesz czuła, że chcesz i powinnaś odciągać.

Przez pierwsze sześć tygodni nie omijaj nocnego odciągania. Jest ono ważne dla budowania laktacji i rozpędzenia maszyny produkcyjnej. Po tym czasie możesz sobie pozwolić na odciąganie w ramach potrzeb, o ile nie masz problemów z zapasami mleka. Do szóstego miesiąca życia dziecko dziennie potrzebuje ok. 750 – 1000 ml mleka.

Jedna z mam opowiedziała mi taką historię:

tak się zaparłam z nocnym odciąganiem, że kiedyś po prostu przysnęłam z włączonym laktatorem, i zamiast jak zazwyczaj 70 ml z jednej piersi, ściągnęłam całą butelkę, czyli ok. 120 ml, co stwierdziłam ze zdumieniem po przebudzeniu

Do szóstego miesiąca życia możesz mieć spadki produkcji, kryzysy, zwątpienia. Po szóstym miesiącu może ich być mniej, ale nadal mogą się pojawiać. Kiedy masz spadek produkcji pamiętaj, żeby odciągać często – tak żeby stymulować piersi do szybkiej produkcji. Kiedy odciągasz, to staraj się to robić do całkowitego opróżnienia piersi – to uczucie, kiedy pierś jest wiotka i już wydaje ci się pusta. Jedz, odpoczywaj, relaksuj się. Możesz stosować środki na pobudzenie laktacji – np. Femaltiker. Staraj się nie skupiać na ilości odciąganego mleka. Niektóre mamy lubią podłączyć się do laktatora i zająć czymś innym np. czytaniem lub tuleniem dziecka.

Odciągaj, co pół godziny lub stosuj tzw. Power Pumping:

Odciągaj przez 10 minut pokarm z lewej piersi, 10 z prawej, 10 z lewej, 10 z prawej, 10 z lewej, 10 z prawej. Przez godzinę wykonasz  sesję odciągania, dzięki której piersi będą cały czas w stanie opróżnienia, a wiadomo –opróżniona pierś szybciej się napełnia i nakręca się produkcja. Możesz taką sesję powtórzyć dwa razy w ciągu doby. Możesz zacząć od dziesięciu minut przerwy żeby się nastroić do odciągania.  Wybierz tą godzinę, która jest dla ciebie najodpowiedniejsza. Pamiętaj, że metoda ta ma stymulować laktację a nie spowodować, że odciągniesz trakcie duża ilość pokarmu.

Pamiętaj, że jeżeli odciągasz pokarm, to mleko nie zniknie ci z dnia na dzień. Jego poziom i napełnienie piersi mogą być różne, ale na pewno mleko nie wysycha ot tak. Jest stymulacja – jest laktacja!

Jak karmić butelką?

Na żądanie – lub według potrzeb. Niech to dziecko, a nie miarka butelki, decyduje ile ono zje. Karmienie butelką bardzo łatwo doprowadzić może do sytuacji przekarmienia, dlatego tak istotne jest to żeby podawać dziecku tyle mleka ile ono potrzebuje, a nie ile mamy w butelce. Staraj się trzymać butelkę jak najbardziej poziomo. Trzymaj dziecko blisko siebie i w miarę pionowo żeby unikać wlewania mleka do buzi dziecka. Pozwól dziecku przerywać karmienie i wracać do niego, kiedy tego chce. Patrz na dziecko czy się najadło, a nie na zawartość butelki.

Na koniec muszę powiedzieć coś od siebie.

Karmienie Piersią Inaczej to najbardziej wymagająca metoda karmienia niemowlęcia i dziecka. zawiera wszystko, co najbardziej upierdliwe z karmienia naturalnego (zamartwianie się o ilość pokarmu, o dietę, leki, rozłąkę) oraz sztucznego (wyparzanie, mycie, dbanie o sprzęt do karmienia) plus stałe wyzwania z przechowywaniem pokarmu, mrożeniem, rozmrażaniem, podawaniem, podgrzewaniem, wylewaniem. Ja nie dałabym rady. Wiem, że bym nie dała. A mamy Karmiące Piersią Inaczej to robią i szacun wielki im się należy. Mamom, które podjęły decyzję o takim karmieniu piersią biję w pas pokłony! Jesteście wielkie!

I na koniec – jeżeli czytacie to i jesteście Mamami KPI to może wy macie jakieś porady, coś co wynika z waszego doświadczenia? Słowa otuchy dla innych mam KPI! Piszcie!

Czekam też na Wasze historie Karmienia Piersią Inaczej. Za tydzień jedna z nich ukaże się na blogu.

Swoje opowieści wysyłajcie na adres: almamater@hafija.pl

Pytanie do 100 Pytań do Hafiji wysyłajcie na: 100pytan@hafija.pl

100

PRZYDATNE LINKI:

PRODUKCJA MLEKA

PRZECHOWYWANIE POKARMU

PRZECHOWYWANIE POKARMU I TWORZENIE ZAPASÓW POKARMU II

ŹRÓDŁA WIEDZY O KARMIENIU PIERSIĄ INACZEJ:

MLEKIEM MAMY

GRUPA NA FACEBOOKU

KELLY MOM

Konsultacja: Marlena Świrk

baner akcja

 

  1. https://advances.nutrition.org/content/6/3/267.full.pdf+html

    https://www.sciencenews.org/blog/growth-curve/backwash-nursing-babies-may-trigger-infection-fighters

  2. https://www.sciencedaily.com/releases/2016/05/160524123440.htm
  3. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22914756 https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3134520/ 
  4. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24246046

    https://psmag.com/the-unseen-consequences-of-pumping-breast-milk-ddb50b16d4a7#.93ezdzwxh

    https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3134520/

  5. Wszytskie zalecenia na podstawie https://kellymom.com/ oraz „Womanly art of breastfeeding” LLL
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

83 komentarze

  • cmd
    3 lutego 2019 at 05:20

    Dzięki za ten wpis. Do dziś czułam się winna i zawstydzona faktem, że nie karmię dziecka piersią tylko moim mlekiem odciąganym laktatorem. Nie wiedziałam, że taka metoda karmienia dorobiła się swojej nazwy, że jest większa grupa mam również tak karmiących. To prawda, metoda wymaga dużo determinacji i jest bardzo męcząca, ale czego się nie robi dla dobra dziecka.

  • Magdalena
    22 listopada 2018 at 07:47

    A ja mam wciąż nadzieję, ze będę karmić córkę piersią. Ma dopiero 2 tygodnie ale bardzo się już przyzwyczaiła do butelki. Specjalistka od laktacji stwierdziła, ze trzeba podciąć wędzidełko. Czy któraś z mam miała taki problem ze swoim dzieckiem? Proszę o opinie o zabiegu!
    Dziś w nocy odciągalam mleko 3 razy. Zaraz znowu. Ile razy w nocy budzą się wasze pociechy? Jestem strasznie zmęczona…

  • Agnieszka P.
    19 października 2018 at 10:56

    Dziękuję bardzo za ten wpis. Karmię synka już drugo miesiąc przez KPI. Niestety z piersią się nie udało. Dodam , że wiem jak się karmi , bo Starszaka wykarmiłam. Później przy zabkowaniu odrzucił pierś i kolejne 4 miesiące udało się dawać moje mleczko z butelki 🙂
    Życzę Wam i sobie wiele siły i wytrwałości! Nasze mleko jest dla dziecka najlepsze!:))) jeśli tylko je mamy to walczmy.

    • Ola
      7 sierpnia 2019 at 14:08

      My też przeszliśmy na kpi, maluch dwa tygodnie ssał ładnie pierś. Niestety, raz się zakrztusił, przestał oddychać na chwilę… . Strach został, tydzień jeszcze walczyliśmy, ja z moim strachem a maluch z przełykaniem. Niestety krztusi się. Z butelki pije ładnie, spokojnie.
      Ponieważ to sam początek przygody, mam pytanie, jeżeli je ok 90ml to tyle też powinnam za każdym razem ściągać? Czy np ciut więcej? 120?;-)

  • Magdalena
    20 września 2018 at 11:59

    Przygode KPI zaczęłam przy pierwszym dziecku wyłącznie z moejgo wyboru. Synek miał 5 dni, ja musiałm bawic się z kapturkami na zakrótkie brodawki, jemu ciężko się ssało przez żótaczkę , więc powiedizałm dosć, nie ma sensu się meczyć. I od 6 dnia przez całe 8 miesięcy wyłącznieKPI i to ręcznym tylko :-)) Mleka miałam ogrom. Teraz w drugiej ciąży laktator tym razem elktryczny czeka już kupiony na uzycie. Od razu po porodzie chce tylko KPI. Jest to alternatywa dla KP a nie dla mm dla mnie. KPI nie jest i nie było dla mie ani problematyczne alni żadna robota. Poprostu odciagało się bez żadnych metod 3-5-7 i dawało mleko dziecku.

  • Gosia
    18 maja 2018 at 13:33

    Dziękuję za ten artykuł i komentarze dziewczyn, które kpi. Ja odciągami od 4,5 miesiąca córki, teraz kończy 6 miesięcy. Założyłam sobie że wytrzymam jeszcze miesiąc, ze względu na pozostała dwójkę dzieci i męża. Wiedomo duża czasu się temu poswieca. Po przeczytaniu artykułu i komentarzy mam motywację i wsparcie! Będę ściągać pokarm póki będzie. Jeszcze raz wielkie dzięki!

  • Natalia Ciu
    6 marca 2018 at 12:56

    Na początku też kpi. Ale to nie było to. Czułam się niepotrzebna i na pewno szybciej przyszłaby deprecha. Wszystkimi możliwymi środkami także finansowymi udało się przestawić na kp ale z nakładkami które są z nami do dziś.

  • Ania
    21 lutego 2018 at 10:34

    U nas Kpi z musu. Nie umiałam Małego dostawić tak żeby nie bolało i to bardzo. Karmienie trwało po 1,5h bo Mały przysypial i trzeba było walczyć żeby ssał efektywna. Pomimo pomocy doradcy laktacyjne ból był dalej, a ja czasem krzyczałam podczas karmienia, a pomiędzy ryczalam… Jak się okazało po 6 tyg, że dziecko słabo przybiera coś we mnie pękło i przeszłam na KPI. Nie płacze, boli zdecydowanie mniej, ale wygodne to nie jest. Co odciągne to na bieżąco zje. Mały ma 3-4 drzemki po 20-30 min od 6 do 16. Żeby zasnął trzeba go czasem godzinę nosić. Jak nie śpi to przeważnie płacze. Czasem odciągam pod akompaniament jego ryku, a muszę co 2h przed południem bo on też je co 2h w pierwszej połowie dnia. Żeby odciągnąć odpowiednio dużo potrzebuje ok 40min. Właściwie nic nie jestem w stanie zrobić w domu, często nawet śniadanie jem pół dnia. Po południu Mały śpi dłużej i zmęczony przedpoludniowych plakaniem potrafi zasnąć bez żadnej pomocy to mam chwilę oddechu. Teraz mąż weźmie 2tyg ojcowskiego to mi pomoże. Mam nadzieję, że jak dobrniemy do 3 mca to Mały nie będzie tyle płakał i odciąganie będzie mniej stresujace. Dobrze, że trafiłam tu na informacje ile dobowo dziecko powinno jeść bo niestety mój Skarb ile by nie dostał to wypije i zawsze płacz po zabraniau butli, po większych ilościach potem ulewa bardzo.

  • Aga
    30 grudnia 2017 at 17:35

    Czesc, ja tez jestem KPI (a w zasadzie KP+KPI choć młody niestety coraz bardziej mi odrzuca cyca :/ ) ale wiecie co? Dla mnie ta metoda jest mega wygodna! Wszyscy mówią ze upierdliwe bla bla bla… ja tam tego nie czuje.
    Jestem z tych mocno aktywnych mam, kończę studia, pracuje. Bywa ze wyjeżdżam na warsztaty szkolenia. Do aktywności musiałam wrócić już miesiąc po porodzie. Dzięki nieocenionej pomocy mamy i męża – udaje się godzić wszystko.
    Wiecie co lubię w KPI? Ze mogę mleko zostawić w lodowce i jechać na kilka godzin. Nie jestem uwiazana do dziecka. Kiedy wychodzę z młodym – biorę butle i smoczek. Nie jestem zwolenniczką wyjmowania cyca w miejscu publicznym a butla luzik. Był moment ze tylko KP ale wtedy młody mi wisial na cycu niemal non stop – i nic w domu nie zrobiłam bo musiałam mu jedna ręka trzymać glowke, druga cyca. A tu chwila moment i mleko w butli a jeszcze mam ręce wolne i w czasie osiągania mogę coś poczytać czy zrobić. A młody z butli szamie w try miga i mam spokój na 2-3h. No rewelka! A wyjazdy? Póki co przestawilam się na AIRbnb. W mieszkaniach mam i lodówkę i czajnik 🙂 i odkurzacz do glutkow z noska.
    Dzięki KPI z dziecięcego szaleństwa jestem w stanie wygospodarować czas dla siebie.
    I wiecie co? Tak naprawdę to ja podziwiam mamy tylko na kp. Bo to koszmarnie uwązuje do dziecka… Ja bym tak po prostu nie umiała. Musze mieć czas dla siebie i mimo macierzyństwa normalnie żyć – to mi umożliwia właśnie kpi.

    • Lena
      31 grudnia 2017 at 12:11

      Doskonale Cię rozumiem, po 20 miesiącach KPI. Ja mroziłam sporo nadwyżek, które sama świadomie indukowałam, a kiedy młody skończył pół roku, to co jakiś czas wyjeżdżał z tatą do dziadków na wieś, zaopatrzony w moje mleko. Miałam czas dla siebie, wolne weekendy, albo czas na pracę. W trakcie ściągania pracowałam zdalnie, a pierwszy projekt po porodzie mogłam wziąć już w 3 miesiącu życia malucha. Oczywiście bez pomocy babci i męża to by się nie udało.
      I jeszcze jedna WIELKA ZALETA – nie trzeba dziecka odstawiać od piersi! :))

      Teraz mam drugie dziecko, właśnie skończyło miesiąc. Tym razem od początku KP na szczęście. Przy starszaku, nawet z pomocą rodziny, wyłączne KPI nie ma szans.

  • Alicja
    8 listopada 2017 at 08:08

    Ja też dziękuję za ten wpis. Ja miałam wsparcie i pomoc doradczyni, która jednak nie doceniła ryzyka związanego z dokarmianiem własnym mlekiem. Moja córka po ok. 7 tyg fajnego kp z charakterystyczną dla siebie stanowczością zaczęła odmawiać piersi awanturując się, dopóki nie dostała zawartości w butli. Kosztowało mnie to wiele nieprzespanych nocy i trudnych emocji, gdyż odstawienie nie było absolutnie moim wyborem. Potem korzystałam z laktatora przez ponad 9 miesięcy. Zgadzam się, że kpi ma wszystkie wady kp i mm, ma jednak też kilka zalet. Mogłam bez wyrzutów sumienia wrócić wcześniej do pracy, którą uwielbiam i dzielić się po równo opieką z mężem na dużo wcześniejszym niż miałoby to miejsce przy kp etapie. Teraz jestem znów w ciąży i jestem pewna, że spróbuję uniknąć podawania butelki i smoczka przez możliwie długi czas.

  • Daria
    1 czerwca 2017 at 17:03

    Pozdrawiam 😉 mama KPI 21 miesięcy 😉 mój lakttor zwiedził niż pół świata 😉

  • mhsd
    12 lutego 2017 at 12:04

    Też jestem mamą KPI, tylko trochę nietypowo i w nie w 100%. Na KP miałam wielkie szanse, niestety sama je zmarnowałam nie wiedząc nic o laktacji, butelkach, smoczkach..Moja Mała aż garnęła się do piersi, byłam po cesarce, ledwo siedziałam i od bólu od karmienia aż sztywniałam, a Mała miała mocną żółtaczkę i spadała z wagi. Dokarmialiśmy trochę mm. Po powrocie do domu lekkomyślnie dałam butlę, potem użyłam kapturków, które jednak poratowały częściowe KP i tak udało się karmić przynajmniej częściowo i na śpiocha do 3 miesiąca (w większości jedną piersią) + odciąganie w dzień. Niestety pewnej nocy Mała odrzuciła pierś i został sam laktator. Przystawiam, próbuję, ale na razie jest bunt.

    Przy samym pompowaniu non-stop walczę z zastojami i obawiam się, że pewnego dnia wyląduje u lekarza z zapaleniem piersi. Doświadczone Mamy powiedzcie mi, czy w takiej sytuacji trzeba pompować częściej i mocniej (większa moc laktatora), czy taka moja natura i powinnam dać sobie spokój? Czy znacie przypadki powrotu do piersi po przerwie? Moja córka ma teraz prawie 4 miesiące – od około 2 tygodni odmawia piersi…

    ps. podziwiam Mamy KPI – jesteście wielkie!

    • Lena
      12 lutego 2017 at 22:51

      Prawie od początku pompowałam non stop przez min. pół godz. każdą pierś, bo żadne inne techniki nie zapewniały odpowiedniej ilości mleka. To chyba kwestia anatomiczna. Mam bardzo małe piersi, w dodatku jedną mniejszą od drugiej i o połowę mniej „wydajną”. Być może mam też wąskie kanaliki mlekowe. W każdym razie przez wiele tygodni, nawet miesięcy walczyłam z nawracającymi zastojami, ponieważ tym długim i częstym ściąganiem stale prowokowałam nawał, żeby fabryka dawała coraz więcej i więcej… Mój laktator imitował niemowlę „wiszące na piersi” godzinę, a czasem dłużej. 8-10 razy na dobę. Na początku. Później „tylko” 6. Przez pierwsze miesiące zastoje to była moja codzienność. Jedyny sposób skuteczny to było ROZGRZEWANIE.
      Postawiłam przy łóżku elektryczną płytę grzewczą jednopalnikową i garnek z wodą, a w nim ręcznik, albo dwa. Zaraz przez ściąganiem grzałam wodę. Owijałam pierś namoczonym w gorącej wodzie ręcznikiem i kiedy już bardzo się rozgrzała, zaczynałam pompować. W trakcie ściągania nadal moczyłam ręcznik w gorącej wodzie i przykładałam, szczególnie do bolących i twardych miejsc. I tak za każdym ściąganiem, aż zatkany kanalik się odetkiwał i twarde miejsce robiło się znów miękkie. Wchodzenie tyle razy dziennie pod prysznic byłoby kłopotliwe i trochę trudno ściągać, polewając pierś gorącą wodą…
      Przez wiele tygodni ten garnek, płyta i ręczniki stały przy łóżku. Tylko dzięki temu chyba nie miałam nigdy zapalenia piersi. Więc jedyna rada – rozgrzewać, rozgrzewać, rozgrzewać. I ściągać. Nawały i zastoje stały się rzadkie dopiero, jak produkcja się na dobre rozkręciła. Pamiętam, że pierwsze nadwyżki mleka zamroziłam na przełomie 3 i 4 m-ca. Wtedy też przestałam dokarmiać mm. Swoim mlekiem karmiłam do końca 20 m-ca. Nigdy nie miałam zapalenia piersi. Jak tylko coś mnie niepokoiło, wyciągałam garnek i rozgrzewałam przed i w trakcie ściągania.

      Powodzenia!

    • Mhsd
      14 lutego 2017 at 11:38

      Dziękuję za odpowiedź i nadzieję, że jednak się da! Odnotowałam pierwsze sukcesy w walce z zastojami – faktycznie, ciepło i lecytyna dają na razie radę 🙂 Mam takie same warunki jak opisałaś – małe piersi i jedną mniej wydajną, więc może w takim przypadku jest większy problem z zastojami. Codziennie kolejny zastoj w nowym miejscu. Podziwiam 20miesięcy, może mi też się uda chociaż jeszcze kilka miesięcy. Pozdrowienia

    • mamaKPT
      3 listopada 2018 at 20:21

      U nas masowanie piersi bardzo pomaga – takie jakby szczypce kraba, ze masuje sie od dolu i od gory rownoczesnie, i te bolace miejsca trzeba po prostu rozmasowac

  • Meva
    11 stycznia 2017 at 23:31

    Odciagalam pokarm przez pierwszy miesiac życia syna- nikt nie potrafił mi powiedzieć po której stronie kp był problem. Po tym czasie udało sie wrocic do kp, choć mały wrzeszczal podczas przystawiania i nienawidził chwytać piersi, to w końcu nauczył się o co chodzi i zaczęliśmy w końcu się dogadywac.
    Po 5mc zaczęłam od nowa odciagac mleko dla niani gdy wracałam do pracy. Bywały tez szkolenia, na których byłam po 3 dni a mój rocznik dostawał mleko kpi. Powiem tak: na początku laktator elektryczny uratował moja laktacje ale po 6mc… okazało się ze 10x szybciej doi mi się ręcznie. I lepiej stymuluje naplyw pokarmu. Nie było to ciagłę odciaganie a jedynie na 1-2 karmienia, ale 3x dziennie recznie po kwadransie siedziałam nad miseczka 😉 nawet fajnie wspominam ten czas…
    Mega szacunek dla mam kpi!

  • Julia
    5 listopada 2016 at 22:32

    Dziękuję za ten wpis. Byłam Mama kpi pół roku bo nie udało mi się karmić syna piersia. Myślałam że jestem sama. Nie miałam pojęcia ze jest tyle osob tak walczących, bo tak mozna to nazwać -walką. Nie żałuję ale było ciężko. Mój 2 synek jest karmiony piersia! 100% sukces 11kg na pół roku tylko na piersi? Teraz czuje się spełniona jako matka karmiąca.

  • kasia
    22 października 2016 at 16:53

    Witam! Ja tez jestem mamą KPI! W poniedziałek bedziemy miec już miesiac za nami:) ja miałam problem ze zby duza iloscia mleka w piersiach. Mój nawał rozpoczął się juz w drugiej dobie po porodzie, moje brodawki były całe poranione, nie pomagały kapturki… Mleko tryskało mi na boki, po dwóch godzinach bez ściągania, budziłam się z przesiąkniętą wkładką laktacyną, miałam całą bielizne i koszulę mokrą od mleka. Mały nie mógł złapać piersi bo wszystko bylo zbyt twarde a poza tym dławił się bo mleko leciało mu jak z węża ogrodowego, nawet jak przed karmieniem odciagałam po 50ml z jednej piersi. Nie chciałam tez odciagac zbyt duzo, bo obawiałam się o nadprodukcje ktora bedzie trwac wiecznie. Postanowiłam wiec odciagac mleko i podawać małemu z butelki żeby unormować karmienie bez narazania Olka na stres, nerwy których musiał doznawać przy karmieniu piersią. Teraz wszystko jest unormowane. Odciągam 10 razy na dobę, zaraz po karmieniu, kolejna butelka czeka na nastepne karmienie 2/3h. Teraz moje pytanie do bardziej doswiadczonych – jeśli mój miesięczny Olek pije teraz 100ml na jedno karmienie i tyle zazwyczaj jest dla niego optymalnie i je co 2/3h to jak z czasem moze zmienic sie moje karmienie? czy bedziemy miec wieksze przerwy miedzy karmieniami? Jak tak to jakie i na ile się zmienią? I czy ilosc mleka spozywanego przez dziecko tez sie zwiekszy czy po prostu jego skład się zmieni? Nie wiem za bardzo czego się spodziewać i nie chce chłopaka zbyt przekarmić, bo jak na razie Olek przybiera zbyt wiele:)

    • mamaKPI
      3 listopada 2018 at 18:33

      Wlasnie siedze w czasie sesji power pumping i czytam komentarze sprzed dwoch lat. Postanowilam dopisac sie dla tych dziewczyn, ktrore jak ja wciaz szukaja informacji na temat KPI. Najgorszy jest wlasnie brak informacji – ile podawac, kiedy zwiekszac etc. Z mojego doswiadczenia wynika – karmie KPI juz trzeci miesiac – ze zapotrzebowanie sie zwieksza w ml. Na poczatku Mlody jadl 25ml – jeszcze w szpitalu i przez ok 2 tygodnie w domu. Pozniej zwiekszylam mu ilosc do 50, bo ciagle plakal po zjedzeniu, wiec wychodzilo mi, ze byl glodny. Kiedy czytalam, ze inne dzieci jeda po ok 100-150 ml na jedno posiedzenie, to spanikowalam i usilowalam mu zwiekszyc porcje, bo balam sie, ze je za malo – pomimo tego, ze ladnie przybieral (w gornych granichach normy), co bylo bez sensu, bo zaczal duzo ulewac, pojawily sie nawet wymioty. A ja dalej mu wciskalam to mleko.. w koncu sie otrzasnelam, bo to bylo totalnie bez sensu – zapetlone kolo: duzo jedzenia, potem duzo ulewania, wiec znow byl glodny, znow duzo jedzenia i znow ulewanie.. masakra >) Tak naprawde do 100ml na porcje doszedl dopiero w wieku dwoch i pol miesiaca.
      Ja karmie KPI z wyboru – tak jakby robie kariere i urodzilam synka w trakcie najwiekszego rozwouju i awansu 😀 Po dwoch miesiacach wrocilam do pracy a chcialam, zeby przejscie na butelke odbylo sie bezstresowo, a nie, ze nagle zabiore mu piers. Przed porodem bylam nastawiona na karmienie mlekiem modyfikowanym, ale jak pojawilo sie moje wlasne mleko – rodzilam CC -w trzeciej dobie, to z pomoca CDL postanowilam odciagnac to laktatorem. Na szczescie rodzilam prywatnie, wiec ominal mnie caly laktoterror karmienia piersia – mowie tak, bo jedno, to oredowanie za karmieniem piersia, a drugie to ponizanie matek, ktore z powodow waznych dla siebie, dla mnie to akurat kariera, postanawiaja nie karmic piersia. I ten luz cdl i mojego otoczenia sprawil, ze w sumie postanowilam odciagac mleko, skoro juz sie pojawilo:)
      Jak to ja, podeszlam do tego zadaniowo i przez pierwsze tygodnie odciagalam co 3 godziny, teraz co 4 z 6 godzinna przewa na sen – nie nocna, bo w nocy tez odciagam, ze wzgledu na inny sklad mleka.
      Dla mam KPI mam kilka rad:
      – inwestujcie w dobry laktator – osobiscie polecam medele. wybralam go dlatego, ze taki byl w szpitalu i mi pasowal, ale doceniam jego cicha prace – odciagam w sypialni, w lozku, gdzie spi maz, a dziecko w luzeczku obok, oraz kilka nascie poziomow mocy – w tej chwili jestem na piatym, a jest ich chyba trzynascie
      – miejcie w .. nosie 😀 dobre rady otoczenia i wrecz od razu mowcie, ze rodzicie cesarka na zyczenie i nie karmicie piersia 😀 to pomaga, ludzie sa w szoku. A jak jednak ktos zdobedzie sie na komentarze zapytajcie o jego zycie seksualne- dla mnie ten sam poziom wchodzenia z butami w zycie osobiste / intymne
      – cierpliwosc i systematycznosc to klucz do sukcesu. Nie chodzi o to, zeby od razu odciagac jakies wielkie ilosci mleka, tylko o stymulacje
      – robcie notatki 😀 to wam pomoze okresic, ile dziecko je, ile odciagacie etc.
      Powodzenia!!

  • Amelia
    15 października 2016 at 20:20

    A mamy kpi podziwiam bardzo 🙂 ja rzuciłam laktator w kąt zaraz po tym jak synek zrozumiał że żeby się najeść trzeba ssać a nie wrzeszczeć po skończeniu 2 miesięcy. Teraz próbuję się przeprosić z laktatorem, ale nie wychodzi 😉

  • Amelia
    15 października 2016 at 20:14

    Może mamy kpi coś doradzą, ja karmię piersią zupełnie zwyczajnie, jednak potrzebuję swojego mleka do kaszek dla synka, ponieważ nie chcę podawać mu sztucznego mleka pod żadną postacią. I z tym wiąże się mój ogromny problem, ponieważ laktatorem ręcznym ściągam 10 ml przez dobre 20 minut, nie wiem czy to wina sprzętu czy moja, za kilka dni synek kończy 6 miesięcy i trzeba będzie rozszerzać mu dietę.

  • Lena
    13 października 2016 at 14:35

    Odnośnie technik ściągania. U mnie nie sprawdziły się te, które są z reguły polecane. Co więcej, jak większość mam ściągających pokarm, słyszałam przestrogi w stylu „nie ściągaj dłużej niż 15 min. z jednej piersi!”, jeśli nie chcesz karmić całego osiedla i jeszcze wszystkich okolicznych kotów 🙂 I z początku bardzo pilnowałam tych 15 min., bo bałam się tej Wielkiej Powodzi Mleka, Mega Nawału itp. Problem w tym, że ciągle było za mało mleka! Nie ważne ile razy na dobę bym nie ściągała (10 to była norma na początku). I trwało to długo, długo, całe tygodnie ściągania i dokarmiania mm, bo podaż wciąż nie nadążała za popytem! Już się miałam załamać, ale któregoś razu olałam wytyczne i po prostu siedziałam z laktatorem… aż nie udoiłam całej potrzebnej mi porcji 🙂 Kosztowało mnie to po 30 min. na każdą pierś (a czasem więcej, jak nie chciało lecieć). To była oczywiście organizacyjna masakra i w życiu bym nie dała rady, gdyby nie pomoc męża i mojej mamy (na emeryturze)! Ale fakt jest faktem – moje cycki widocznie tak mają (może dlatego, że są wielkości guzików od płaszcza, a może mam wąziutkie kanaliki, bo nigdy mi nic nie „tryskało”, a raczej kapało?). Przez pierwsze minuty pompowania – susza, po ok. 5 min. leciała tylko woda (faza I), potem znów susza, dopiero po ok. 15 min. pompowania leciało białe i gęstsze mleczko (faza II), natomiast jak się uzbroiłam w cierpliwość, to po 25/30 min. leciała jeszcze żółtawa śmietanka na deser. Pompowanie naprzemienne u mnie się zupełnie nie sprawdzało! Laktator musiał mi „wisieć” na każdej piersi po 20/30 min. bez przerwy, żeby je faktycznie opróżnić. I dopiero kiedy odkryłam te prawidłowości pracy moich piersi, to produkcja porządnie ruszyła i wreszcie mm przestało być potrzebne (ok. 3 m-ca). I owszem, przez pierwsze tygodnie takiego katowania biustu, zatykały mi się kanaliki, a nawał to był mój stan naturalny, ale w końcu cycki się przyzwyczaiły do pracy i bufet był zaopatrzony w odpowiednią ilość mleczka. I choćbym siedziała po 45 min. x 2 (zdarzały mi się takie eksperymenty), to nie miałam jakiejś gigantycznej nadprodukcji! Trochę udało się zachomikować na zapas w okresie największej obfitości pokarmu, ale bez szału – tak ze 40% powyżej potrzeb mojego ssaka udawało mi się wyprodukować i zamrozić na „wszelki wypadek” (było ich kilka, np. antybiotykoterapia, wyjazd służbowy, „zakrapiana” impreza itp.).
    Tak więc, podsumowując – techniki technikami, ale każde cycki są inne i niektóre mogą nie lubić przerywanego pompowania metodą 7-5-3, a dla niektórych to może też być za krótko… I na koniec – karmiłam syna wyłącznie swoim mlekiem do końca 7 miesiąca (dokarmiając mm przez pierwsze 2 m-ce), potem w okresie rozszerzania diety wciąż miałam dużo pokarmu aż do 16 m-ca, kiedy to wrócił mi okres i produkcja zaczęła pomału słabnąć (mimo ciągłego ściągania po kilka razy na dobę). W okolicach 18 m-ca zaczęłam młodemu dodawać krowiego do swojego, bo widziałam już, że zbliżamy się do mety z tym karmieniem (wtedy ściągałam już „tylko” 3 razy na dobę i radziłam sobie bez pomocy „osób trzecich” :), bo ściągałam już tylko, kiedy młody spał). Ostatecznie zakończyłam produkcję z końcem 20 m-ca.
    Generalny PLUS Kpi (przy licznych niewątpliwie minusach) – nie musiałam młodego odstawiać od piersi, hurra! Po prostu brakującą część porcji dopełniałam krowim, aż do finałowych 100% w 21 m-cu. Chociaż tyle dobrze na koniec tej dziwnej drogi mlecznej…

  • Anita
    18 września 2016 at 21:07

    Brawo wy… Brawo my…. Nasza walka trwała 19 miesięcy 🙂 i wszyscy się dziwili i dziwią nadal a ja czuję się super z tym że się udało 🙂

  • beata
    14 września 2016 at 02:57

    wow, nawet nie przypuszczałam, że jest nas aż tyle! popłakałam się jak przeczytałam wszystkie wpisy, ja ściągam piąty miesiąc, na początku było bardzo ciężko, byłam bardzo załamana tym, że syn nie mógł złapać piersi, nawet przez kapturki, do tego stopnia mnie to stresowało, że czasami nie mogłam ani kropli ściągnąć a piersi miałam dosłownie jak kamienie! Miałam tylko i mam do tej pory laktator ręczny, czasami palce mnie tak strasznie bolą i to nastawianie budzika na noc żeby nie przespać, w pierwszych miesiącach co 2h!!! w dodatku mam starszą córeczkę, którą musze sama zawozić i odbierać z przedszkola, jak ciężko mi było w pierwszych miesiącach zgrać wszystko…..ostatnio złapały mnie chwile zwątpienia, oglądałam już nawet różne mleka modyfikowane ale teraz jak widze, że nie jestem sama i że Wam się udało to się nie poddam, będę ściągać nadal, zwłaszcza, że mam dużo mleka i synkowi służy

  • Barbara
    31 sierpnia 2016 at 23:37

    A ja nawet nie wiedziałam że jest takie rozróżnienie-KP,KPI. Po urodzeniu synka nie pozwolili mi go karmić piersią, bo twierdzili,że jest za słaby, ze względu na wrodzone zapalenie płuc. On na jednym oddziale, ja na drugim. On niemobilny bo miał podłączone sprzęty i igły, ja z problemami komunikacyjnymi po CC, doradca laktacyjny tylko w środy, a prywatny nie chciał przyjść do szpitala. Mąż wywalczył laktator elektryczny na oddziale, choć panie twierdziły, że nie ma, dokupił końcówki i nosił po kropelce, po dwie, oczywiście zawsze za mało. Płacz, stres, zegarek, budzik, stoper, poranione laktatorem sutki, płacz, stres, zegarek, budzik, a mąż jak mróweczka, nosił i karmił z butelki, tym co udało się odciągnąć. Potem przypadek,szczęście, studentka na oddziale, jej pomoc w przystawieniu, jej wsparcie, wiara w to, że będzie ok i powolne przechodzenie z KPI +MM na KPI + KP, potem na samo KP i udało się. Dzięki wam, wspierający ojcowie i przyszły kompetentny personelu medyczny !

  • Zuzka
    26 sierpnia 2016 at 18:41

    Również jestem mamą KPI. Urodziłam córkę w 30 tyg ciąży i zostałam wypisane do domu. Do małej miałam 130km. Jeździłam co dwa dni wozac że sobą mleko. Siedziałam dzień i noc z laktatorem. Co trzy godziny po pół godziny, potem mycie wyparzanie i lekki sen. Było bardzo ciężko. Trwało to pięć tygodni. Po tym czasie mała wróciła do domu, ale była tak przyzwyczajona do butli i ja do ściągania że tak zostało. Robię to do dziś. Zaraz trzy miesiące mina. Nadal jest ciężko, czasem nie mam już siły… Marzę o tym aby pozbyć się laktatora ale chce podawać swój pokarm jak najdłużej. Wierzę że uda mi się jeszcze chociaż do roku Hani.

  • Justyna
    26 sierpnia 2016 at 17:51

    Ja jestem mama kpi 11 mcy. Brawa dla wszystkich mam kpi?

  • Ania
    23 sierpnia 2016 at 09:25

    Bardzo często kobiety po porodzie poddają się karmienia naturalnie bo dziecko nie potrafi się np podpiąć płacze szarpie itd… Ja tak miałam. Dodatkowo płaskie sutki, dzidzia rzucala kapturkami. No cyrk na kółkach! Wtedy zaczęłam odciągac pokarm i wkoncu dziecko najedzone i szczęśliwe a ja razem z nim. W takich sytuacjach odviaganie jedt l epsze. Karmimy już tak 3 miesiąc i nie ma problemu z laktacją 🙂 najważniejsze się nie poddawać a wszystko siedzi w głowie…

  • Kasia
    19 sierpnia 2016 at 15:56

    Ja przy pierwszym dziecku KPI pierwsze 2 miesiące, dzięki pomocy wspaniałej doradcy laktacyjnej przeszłam na KP, ale dalej pod górkę. Młody jadł tylko z jednej piersi, drugą dalej odciągałam. Jednak pierś tak dobrze pracowała, że mogłam karmić jedną, a drugą robiłam sobie zapasy na wyjście. Teraz przy drugim dziecku udało mi się karmić od początku Mały poradził sobie nawet z niełatwą lewą piersią. Nie wiem czy doświadczenie z pierwszym dzieckiem ma jakieś znaczenie, ale prawa (karmiąca pierwsze dziecko) pierś produkuje więcej mleka niż lewa. A piersi mam czyszczone za każdym razem przez co nie mam jak odciągać kiedy na dłużej wychodzę. Mam awaryjne mm zawsze w domu. Wtedy sobie jakoś radziła, teraz też sobie radzę tylko z innymi problemami. Jeśli chodzi o moje doświadczenie z KPI to byłam gotowa na takie poświęcenie i w sumie z perspektywy czasu, chyba trochę żałuję, że nam się udało dostawić do piersi, bo na początku 4 miesiąca życia Młodemu poszły zęby, lawinowo, jak dochodziliśmy do pół roku ja karmiłam zapłakana z poranionymi brodawkami i poczuciem beznadziejności. Z tego wszystkiego zakończyłam karmienie dużo wcześniej niż „planowałam”. Po tym jak zaznałam komfortu związanego z KP nawet nie brałam pod uwagę powrotu do KPI. A teraz nic nie planuje. Zobaczę ile wytrwam. Tym bardziej, że Mały drań nie chce smoczka i cyc jest na głód, na ból, na niepogodę i całe zło tego świata.

  • Asia
    18 sierpnia 2016 at 21:19

    Dziękuję za tę serię wpisów. Jestem teraz w mojej pierwszej ciąży i bardzo chciałabym karmić piersią, a jak będzie to się okaże. Teraz wiem, gdzie szukać pomocy i że jeżeli nic nie wyjdzie z KP, to mogę jeszcze próbować z KPI.

  • Asia
    18 sierpnia 2016 at 10:52

    Ja kombinowalam tak przez miesiac walczac o laktacje. I przez ten miesiac dowiedzialam sie przedewszystkim tego, ze kobietki ktore karmia inaczej zasluguja na super mega wielki szacun, bo to jest psychicznie i fizycznie tak ciezkie do pociągnięcia, ze ten kto nie probowal nawet sobie nie wyobraza ogromu pracy i nerwow.

  • Lolkak
    17 sierpnia 2016 at 12:09

    Wów ile mam KPI ☺JAK czytałam wasze wpisy to płakałam ze szczęścia ? Powinni wam stawiać pomniki za heroiczną walkę. Ja doświadczenia z lakatorem miałam tylko takie, że w trakcie pracy coś tam ściągnęłam, żeby tylko odczuć ulgę. Gratuluję wszystkim!, jesteście wielkie ?

  • A.
    16 sierpnia 2016 at 21:37

    Byłam mamą KPI przez pierwsze tygodnie życia dziecka (około 6). U nas były i problemy z przystawianiem, i zalecenie dokarmiania butelką w szpitalu (pomimo moich próśb i dokarmianie bezsmoczkowe), i niewielkie wcześniactwo, i problemy wynikające z fizjologii po stronie mamy. Przez ten czas czułam, że więcej przytulam laktator niż dziecko. Ciągle bałam się, że nie zdążę ściągnąć na czas. Chyba ani razu nie udało mi się wypracować jakiegoś zapasu, za każdym razem córka zjada ostatecznie wszystko 'na bieżąco’. To była jak piszesz organizacyjna masakra. Po każdym karmieniu zaczynałam ściągać na nowo (najrzadziej co 3 godziny przez okrągłą dobę). Metoda 7-5-3 zabierała mi więcej niż pół godziny, z myciem laktatora w sumie około godziny. Mi udało się przejść z KPI przez nakładki na samą pierś (już 14 miesiąc). Pamiętam wielka radość kiedy pierwszy raz nakarmiłam córkę przez nakładkę. Od tamtej pory laktatora użyłam tylko dwa razy, a córkę medelą nakarmiliśmy tylko raz (na próbę czy się uda). Laktator leży i się kurzy, a ja wolę być 'uwiązana’ do dziecka niż ściągnąć i sobie gdzieś pójść.
    Podziwiam silną wolę mama KPI. Ja ledwo dałam radę i tylko dlatego, że najpierw była to walka o mleko w ogóle, a później walka o przejście na pierś. Z perspektywą wielomiesięcznego odciągania poddałabym się na pewno.

    • beata
      14 września 2016 at 03:05

      U mnie było dokładnie tak samo, ten ciągły strach czy zdąże zanim mały się obudzi, i ciągłe odciąganie i też nie mogłam zrobić zapasów, po jakichś dwóch miesiącach laktacja rozchulała się na tyle, że mogłam trochę porcji pozamrażać, odrazu inny komfort psychiczny, teraz mały ma skończone 4 miesiące i może trochę poczekać aż ściągnę, nie płacze odrazu po przebudzeniu z głodu

  • zuzka
    16 sierpnia 2016 at 15:57

    Ja trzymam kciuki za wszytkie mamy KPI odwalacie kawał dobrej roboty. Ja przez 7 dni tak robiłam jak synek był w szpitalu i to było dla mnie strasznie ciężkie. Szacun dla każdej z Was.

  • Kamila
    16 sierpnia 2016 at 13:48

    Dziękuję za ten wpis. Ja też jestem mamą kpi. Przez pierwsze dwa miesiące myślałam że jestem jedyną mamą na świecie która karmi „tak dziwnie”. Dopiero po dwóch miesiącach trafiłam na Facebookowa grupę mam kpi gdzie dostałam ogromne wsparcie. Karmię w ten sposób już prawie 9 miesięcy. Po drodze było wiele kryzysów i już nie raz myślałam o rzuceniu laktatora w diabły. Nie jestem mamą kpi z wyboru tylko przez problemy wcześniacze. Personel szpitala chociaż bardzo pro kp i wspierający, poświęcający nam czas, serdeczny i troskliwy nie umiał pomóc w naszym przypadku. Potem już w domu próbowałam sama nauczyć dziecko jeść z piersi ale nic z tego nie wychodziło. Gdybym mogła cofnąć czas skontaktowałabym się wtedy z doradcą, może udałoby się kp. Oczywiście nie polecam kpi. Każdej mamie która zaczyna przygodę z kpi mówię: nie popełniaj tego błędu co ja, powalcz o kp, kontaktuj się z doradcą. Kpi To ciężki kawałek chleba. Ale cieszę się że o nas piszesz.

  • Izaa
    16 sierpnia 2016 at 12:22

    Moja przygoda z laktatorem zaczęła się już w szpitalu, w 3 dobie dalej nie miałam mleka, a mój mały płakał i leciał na wadze. Sama prosiłam o dokarmianie sztucznym mlekiem. Przy pierwszej sesji na laktatorze zleciały 3 krople mleka, ale później było lepiej. Tylko że przy kolejnych próbach przystawiania brodawki totalnie się starły, pękały, a małemu już nie kojarzyły się z mlekiem. Przez 3 mce co 2 godziny dniem i nocą, ściągałam pokarm,kapało kiepsko, potrzebowałam godziny, żeby zapewnić młodemu 60 ml mleka, płakałam, dostawiałam, położna pomagała,prawie nie spałam. Pokarmu miałam mało, jedna pierś mniej drożna, wyrabiała 50% normy. Mój spacer z dzieckiem, to było bujanie na ogrodzie, z laktatorem przy piersi i przedłużaczem do prądu między nogami. Szczerze, nie wiem jak to wytrzymałam, czułam się jak zombi. Najgorszy był strach, że nie zdążę zapełnić butelki nim mały się obudzi, a będzie płakał z głodu. To taki koszmar poszpitalny. Po 3 miesiącach walki i przystawianiu, mimo pękających brodawek, guzów i ogromnego bólu i strachu przy każdej próbie udało i się przestawić nas na karmienie piersią. Niesamowite są mamy, które robią to rok i więcej!

  • Anka
    16 sierpnia 2016 at 09:45

    Hej, ja tak karmiłam przez pierwsze 2 miesiące. Potem synek załapał jak jesc z piersi. Moment przejścia na piers był dla mnie dramatem. Zburzył mi sie mi poukładany i kontrolowany swiat. Wyparzanie, odciąganie, mrożenie, podgrzewanie było naturalne a nagle straciłam kontrole ile dziecko je, wiec nie wiedziałam kiedy bedzie głodne. Problemem stało sie wychodzenie z domu, bo nie wszędzie dało sie kp, była zima. Łatwo wyjmowało sie butelkę i podgrzewalo, a piers na środku drogi expresowej? Tak pamietam karmienie na s8 na pasie technicznym. Poza tym juz nie mogłam dzielić sie karmieniem z mężem, no i miałam za dużo pokarmu, wiec piersi musiały sie chwile przyzwyczaić do nowej sytuacji. No i strasznie bolało! Plusy kpi: po porodzie karmić mogl także tata. Odciąganie to 30 min, karmienie zajmowało 1,5 h wiec co druga zmiana dawała szanse na sen. Dziecko w efekcie jest cycowe i butelkowe, a to plus. Minus: tak kpi to ziemia niczyja, brak info jak karmić, ile dawać itp.

  • Kasia
    16 sierpnia 2016 at 09:42

    Przez pierwszy miesiąc życia córki odciągałam dla niej pokarm i karmiłam ją z butelki. Była wcześniakiem i po prostu nie miała siły ssać piersi. Musiała być karmiona co dwie godziny, również wybudzana w nocy (zalecenia lekarza bo niska masa urodzeniowa). Na szczęście byliśmy w domu i córkę mógł karmić mąż, a ja w tym czasie spać:) Po miesiącu bez problemu załapała pierś i karmiłyśmy się przez kolejne 8 miesięcy. Laktator jednak nadal nam towarzyszył ze względu na pracę i częste dwudniowe wyjazdy już w jej 4 miesiącu życia. Kiedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że muszę uzbierać dla niej ponad litr (!!) mleka byłam przerażona, a potem zła kiedy podczas wyjazdu odciągnięte mleko musiałam wylać (upał i brak zaufania dla turystycznej lodówki). Nie wspominam tego dobrze, dla mnie laktator był złem koniecznym i cieszę się, że nie zagościł w naszym życiu na stale. Dlatego też podziwiam mamy, które mają siłę walczyć o najlepszy pokarm dla swoich dzieci! ps kiedy już odstawicie laktator, rozważcie proszę oddanie go Fundacji Wcześniak https://www.wczesniak.pl

  • Iwona
    16 sierpnia 2016 at 09:16

    Przez 3 miesiące karmiłam mojego malucha KPI ze względu na jego wcześniactwo. Odciąganie co 8 godz, problemy z ilością pokarmu. Byłam tak zmęczona, że zasypiałam przy stole podczas odciągania a raz nawet zasnęłam przy obiedzie. Najgorsze były noce. Ale dałam radę i jestem z siebie dumna. na szczęście mój syn nauczył się pić z piersi i jestem bardzo szczęśliwa. Podziwiam wszystkie mamy KPI. jesteście wielkie

    • Iwona
      16 sierpnia 2016 at 09:25

      miało być tak: JESTEŚCIE WIELKIE 🙂

    • Iwona
      16 sierpnia 2016 at 20:44

      nie co 8 godz. tylko co 3. Ale jestem zakręcona.

  • Emilia
    16 sierpnia 2016 at 06:36

    Maluch ma rozszczep podniebienia, więc mam wybór – kpi albo sztuczne. Bez wahania wybrałam kpi! Nie jest różowo, pomimo ostrej walki o każdą kroplę mleka jest za mało i z wielkim żalem muszę dodawać sztuczne, ale powtarzam sobie, że nawet odrobina mojego mleka jest lepsza niż samo sztuczne. Ciągle wierzę, że jeśli nie ta to następna albo jeszcze następna paczka sztucznego będzie już ostatnią i pewnego pięknego dnia maluch będzie dostawał już tylko moje mleko a w lodówce będzie pełna półka zapasu 🙂

    Nie mogę publicznie nie wspomnieć, jak ogromną rolę w tej walce odgrywa świadomy wartości mleka mamy partner! Bez mojego męża, wspaniałego „ojca karmiącego”, pewnie już bym się poddała. Mimo pracy zawodowej twardo wstaje ze mną w nocy, karmi małego i kładzie z powrotem spać. Przez te 3 miesiące nie usłyszałam od niego ani słowa skargi, chociaż nieraz bywa bardziej zmęczony ode mnie – ja zawsze mogę dospać z małym, on musi wstać i iść do pracy. To właśnie mąż stawia nam kolejne cele – najpierw 3 miesiące, teraz pół roku, później do operacji, a później już ile nam sił wystarczy 🙂 Do tego ciągle wierzy, że jeszcze dogonimy zapotrzebowanie, nie pozwala mi wątpić w marzenie o zapasie mleka w lodówce i akceptuje każde voo doo o jakim wyczytam, że może zwiększyć produkcję 😉 Każdej mamie kpi życzę takiego wsparcia, edukujcie ojców waszych dzieci, niech mają świadomość ile dobrego dajecie Waszym maluchom i aktywnie wspierają ten proces!

  • Mamozmagania
    16 sierpnia 2016 at 06:22

    Czesc Dziewczyny. Moja (nasza z córką) mleczna przygoda byla barzo burzluwa. Zosia urodzila sie w 30tc po zagrożonej ciąży. Zostalam z tym sama- bez wsparcia laktacyjnego. Na szczęście dzięki temu, że to moje trzecie dziecko wiedzialam, że jedyne co teraz moge zrobić to zawalczyć o mleko dla mojej kruszynki. Mimo zmeczenia, mimo lęku wstawalam co 2h by pobudzac laktacje. A gdy w laktatorze pojawily sie pierwsze kropelki siary z duma pobieglam na OIOM by podać ten cud mojej córeczce. Przez ponad 2 mies. Zosia dostawala moje mleko przez sonde, bo nie radzila sobie z jedzeniem z butelki- o piersi nie wspominając :/ potem wrocilysmy do domu i jak latwo sie domyslec z trojka malych dzieci i odciaganiem mleka co 3h cala dobę przyszedł kryzys zmeczenia. Z przykroscia stwierdzilam,że fizycznie nie dam tak dalej rady. Dzieci, dom, odciaganie, sterylizowanie, karmienie- braklo juz sił.I wtedy „umowilam” się z Zosia, że walczymy o KP a jak się nie uda to dla dobra nas wszystkich przejdziemy na MM. I wiecie co? UDALO SIĘ! I karmimy się piersia nadal- już 19miesiecy 🙂 🙂 🙂 i jestem z nas bardzo dumna. Poprzednie córki karmilam piersia 8 i 9 mies. Same sie odstawialy, a ja wowczas uwazalam, ze karmienie po roku to przesada 😉 a teraz? A teraz będę karmić chociazby do 18tki :p jak obie będziemy tego chcialy i nikomu nic do tego! O! I tyle od nas w tym temacie 🙂 pozdrawiamy z mlecznej drogi.

    • Patuniaka
      20 sierpnia 2016 at 10:28

      Po prostu uwielbiam!

  • Karo
    16 sierpnia 2016 at 01:08

    Moja koleżanka wykarmiła w ten sposób 3 dzieci. Walczyła z ciągłymi zapaleniami i laktator stał sie jakaś tam pomocą, z czasem przeszła tylko na niego, ściąganie na 2 piersi. Przy drugim dziecku nawet juz nie starała sie przystawiać do piersi, przy trzecim podobnie.

    Ja tez sporo walczyłam laktatorem. Czasem było to lepsze od kolejnych ran na sutkach.
    Teraz jestem tuż przed porodem. O KP wiem juz wiecej i sadze ze tym razem pojdzie mi lepiej. Ciagle sie jednak bije z myślami czy dam rade bez laktatora. Z jednej strony to spory wydatek a z drugiej boje sie zostać bez bo co jesli bedzie mi potrzebny

  • Agnieszka
    15 sierpnia 2016 at 23:58

    Dziękuję za ten wpis. Dodał mi wiele wsparcia. To moje pierwsze dziecko, synek ma 5 tygodni.. zaczęłam karmić piersią ale od początku miałam problemy, wydawalo mi sie ze mam za mało pokarmu.. siedział godzinami przy piersi jadl i płakał, myślę że z głodu a ja razem z nim z niemocy i z bólu- miałam tak bardzo pokrwawione i bolące brodawki że nie moglam wytrzymać. On się męczył i ja też. Zanim koleżanki poleciły mi ten blog , popełniłam ten błąd i dałam mm bo myślałam że nie mam pokarmu i jest głodny.. moje brodawki chwilkę odpoczely. Żałuję że nic nie wiedziałam o karmieniu. Każdy mówił karmienie jest wygodne – przystawiasz i dziecko je i nie musisz się martwić niczym.. karmienie jest tak trudne na początku że wiele kobiet się poddaje i nawet wiem dlaczego bo sama się poddalam w pewnym sensie. Nie miałam pojęcia że jak dam butelke to Mały nie będzie chciał później z piersi bo z butelki wygodniej..? I niestety tak było. Przystawiam go do tej pory.. ale rzadko chce jeść z piersi. Ciągle mi się wydaje że pokarmu mam za mało. Nie miałam czegoś takiego jak nawał.. są momenty że jedna ręką trzymam butelke i go karmie a w drugiej laktator – ręczny z aventa ale chyba pomyślę o elektrycznym chociaż boję się elektrycznego.. ale nadgarstki mnie bolą i nie sądziłam że można tak karmić dłużej niż 2,3 miesiące. Teraz wiem ze będę walczyła jeszcze bardziej i o kp i o kpi..
    Pozdrawiam Was.
    Dziekuje za wsparcie!!
    Ps. Kończę odciągac bo chyba zaraz się obudzi a zapasu brak..

    • Asia
      16 sierpnia 2016 at 21:26

      Nie ma się bać? Elektryczny jest lepszy ? Mam Zamiar kupić na dwie piersi bo to duża oszczędność czasu ? Ja od 8tygodni Kpi? Trzy podejścia do KP..

  • N.
    15 sierpnia 2016 at 22:15

    Karmiłam tak 2,5 roku, cały czas na ręcznym laktatorze 😉

  • Renata
    15 sierpnia 2016 at 22:00

    Ja też jestem mamą KPI. Już 16 msc. Kpi u mnie wynikło z braku wiedzy, rad położnej, niestety poddałam się. By wynagrodzić córce to, że nie KP, zaczęłam KPI, Nigdy nie narzekałam na brak, mała ilość mleka. Moja zamrażarka szybko się zapełniła. Zaczęłam mieć problem do momentu aż znalazłam mamy chętne na mleczko dla swoich pociech. Od tamtej pory do dzisiaj mam oddane ponad 320 litrów mleka. Moja córka ma 5 mlecznego rodzeństwa. To takie jakby odpokutowanie za to, za moją porażkę… Może w ten sposób jej to wynagrodziłam. Boli mnie niezrozumienie wśród rodziny, znajomych, lekarzy itp. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni i częściej będzie o nas-mamach KPI słychać , nie w kontekście dziwactwa, wymyślania, lenistwa tylko walki o to co najcenniejsze dla dziecka. My mamy KPI nie jesteśmy gorsze, czy też leniwe od mam kp. Jesteśmy bardziej zdeterminowane. Owszem, czuję się winna, że nie podołałam kpi. Mimo iż walczyłam, mimo iż minęło już 16 msc, nadal czuję ból po stracie kp.
    Mamy KP doceńcie to co macie, bo niejedna z nas marzy do tej pory o kp.

  • Mama
    15 sierpnia 2016 at 21:12

    Karmilam piersia inaczej pierwsze dziecko tylko 6 mies., wiecej nie dalam rady :(. Zaluje, ze nie powalczylam dluzej … Sesje z laktatorem trwaly bardzo dlugo, coraz starszy synek wymagal wiecej uwagi … Choc z drugiej strony ciesze sie, ze choc tyle moglam mu dac. Niestety zabraklo dobrego wsparcia laktacyjnego, mojej wiedzy i sily. Do tego wkrecilam sobie, ze moje problemy hormonalne sprzed ciazy (pcos) moge sa przyczyna malej ilosci pokarmu. Trudny, dlugi porod, zagubienie w roli debiutujacej mamy, kolki, ciagly placz dziecka, slabe przybieranie (tak mi wmawiano, choc teraz wiem, ze bezpodstawnie), porazka w karmieniu naturalnym doprowadzily mnie do depresji …
    A teraz zostalam mama po raz drugi, karmie drugiego synka wylacznie piersia, nawet kropli mm nie mial w ustach i przybiera w oszalamiajacym tempie (11 kg, 8 mies.) a przeciez pije z tych samych piersi, ktore zdiagnozowano jako dajace za malo mleka (!!!). Kilka razy odciagalam laktatorem i wiecie co … 50-60 ml jest mi trudno uzbierac (?).
    Kp jest o niebo wygodniejsze niz kpi – dziewczyny odciagajace mleczko tak dlugo jestescie dla mnie BOHATERKAMI 🙂

    • andzia
      9 września 2016 at 08:39

      Jakbym czytala maja historie. Przy pierwszym dziecku 5 lat temu dalam rade kpi tylko 4 miesiace. Mlodsza siostre karmie juz 16 miesiac kp:) Wszystko dzieki temu blogowi! Pomoc laktacyjna w szpitalach w tym kraju nie istnieje:( Rodzac mala ponad rok temu w jednym z warszawskich szpitali, ktory szczyci sie wspieraniem kp (i zaprzepascil moje kp 5 lat temu) modlilam sie zeby jak najszybciej wyjsc i przy wsparciu tego bloga rozpoczac walke o kp – trwalo to 3 tygodnie- problem ten sam co u brata- problem z chwytaniem i zasypianie przy piersi. Udalo sie- dzieki Hafija dzieki dziewczyny!!!

  • Karla
    15 sierpnia 2016 at 21:10

    Ech ja karmilam w taki sposób przez pierwsze dwa tygodnie bo byłyśmy w szpitalu mała miała krótkie wedzidelko i nikt nie potrafił mi pomoc a ona nie chciała ssać. Pamiętam ze budziła się co dwie godziny na jedzenie a ja co trzy odciagalam pokarm. Nie miałam zapasów mleka więc musiała odciągnąć tak żeby dziecko zawsze miało co zjeść. Spałam wtedy może 4 godziny na dobę i ciągle się bałam ze ona będzie chciała jeść a ja nie będę mieć czym ja nakarmić albo ze mi się zepsuje laktator. Na szczęście nie było takiej sytuacji. Nie wiem czy dałabym radę dłużej karmić w taki sposób… Może ale chyba bym się poddała. Także podziwiam takie mamy i ich organizację ☺

  • Magda
    15 sierpnia 2016 at 21:07

    13 ms KPI, oddane hektolitry mleka 😉 Wszystko się da jak się chce 🙂 Super artykuł! Zabieram się za ściąganie bo wybiła moja godzina 😉

  • Alicja - o chłopcu i
    15 sierpnia 2016 at 20:49

    Noga pchałam wózek , ręka pompowalam mleko a buzia była dla pieciolatka 🙂 kpi do szóstego miesiąca , choć dwa ostatnie z dodatkiem mieszanki … Zuza w nocy jadła z piersi , w dzień nie umiałysmy sie zgrać …. Nie umiałam sie przekonać do laktatorem elektrycznego wiec jechałam ręcznym Aventem … Trudny czas … Bardzo zazdroszczę Mamom którym sie udaje, ja musiałam walczyć

  • Ewka
    15 sierpnia 2016 at 20:46

    Jest to ogrom pracy i poświęcenia. Moje dziecko w 4 miesiacu przestało jeść z piersi bo ma refluks. Zaczęło sie odciaganie niestety mm musialam wlaczyć bo nie mialam zapasów. Dziś synek ma 14 miesięcy i od 4 jest na moim mleku z butelki. Ja jestem przeszczęśliwa i codziennie chce karmić jeszcze ile to tylko możliwe. Niestety dla wielu osób to nierozumiałe. Dla mnie mamy alergika to normalne że daje mu to co najlepsze

    • Kamila
      6 maja 2017 at 20:51

      Przepraszam, że w tym miejscu trochę nie na temat, ale czy mogłabyś napisać pokrótce, jak się objawiał refluks u Twojego maleństwa? Jak to wyglądało przy karmieniu? Pediatrzy olewają temat, a moja intuicja mi podpowiada coś takiego właśnie…

    • Gosia
      23 maja 2017 at 07:37

      podłączam sie pod pytanie. rowniez podejrzewam refluks u mojego 3 tygodniowego malucha, wizyta u pediatry jednak nic nie dala, problem zostal zbagatelizowany a my przechodzimy z mezem rozstroj nerwowy bo maly jest caly czas niespokojny, placze, szarpie piers, nocami nie ma praktycznie w ogole spokojnego snu, a my razem z nim.

  • Paulina
    15 sierpnia 2016 at 20:44

    KPI juz ponad 10 miesiecy 😉 od 8 miesiecy nie dokarmiam mm, a od kwietnia gromadze zapasy w zamrazarce, obecnie okolo 20 litrow na czarna godzine 😉
    Co do mleka w trakcie choroby dziecka – gdy corka miala 4 miesiace, to maz bardzo sie rozchorowal, mala miala tylko katar, a moje mleko zmienilo barwe na pomaranczowe i warstwa tluszczu, ktora wytwarzala sie po schlodzeniu byla znacznie wieksza niz przedtem. Takze i bez kontaktu z dzieckiem piers wie doskonale co ma robic 😉
    Teraz mam stale godziny sciagania – 5,8,11, dluuuuga przerwa do 17, 20 i cala noc wolna 😉 dobowo mam okolo 900-950 ml. Zeszlam z 6 sciagan na dobe i mleka mniej o 50-100 ml. Mroze dobowo okolo 200 ml.
    Jesli chodzi o wybor… to ja go nie mialam. Corka walczyla o zycie, o zdrowie, ja ze stresu sciagalam na dobe 10 ml, pozniej nic, dopiero po 20 dniach, kiedy wyszlysmy ze szpitala postanowilam powalczyc, odbudowac laktacje. Udalo sie. I to wbrew pozorom bardzo szybko. W drugim miesiacu zycia dokarmialam 1-2 porcjami mm. A pozniej juz tylko moje mleko. Przy rozszerzaniu diety udalo sie zaczac wypelniac zamrazarke 🙂

    Wszystkim mamusiom KP i KPI rzeki mleka!! 🙂

  • b_atka
    15 sierpnia 2016 at 20:41

    Przyjemnie się czytało i dziękuję. Jestem mamą KPI już 17 miesięcy, teraz odciągam tylko rano – codziennie lub co drugi dzień i nigdy nie kupiłam mm dla swojej córki. Do grupy wsparcia na facebooku trafiłam w piątym miesiącu KPI i żałuję, że tak późno. Nie było łatwo ale jestem dumna a jednocześnie przykro mi, że już kończę.

  • Patrycja L.
    15 sierpnia 2016 at 20:37

    Płaczę ze wzruszenia i czytam dalej. Dziękuje. Dziękuję za wyrazy uznania, dziękuję że taki autorytet w dziedzinie laktacji pochyla się nad nami, mamami kpi.
    Jestem jedną z nich, już 11 miesięcy (pierwsze 3 miesiace kp+kpi). Córka odrzuciła pierś, a ja miałam ciężką żałobę po kp. Pierwsze tygodnie z laktatorem to jeden wielki płacz. Ale potem się przyzwyczailam. Mleka było coraz więcej, dużo mrozonek i nawet dziele się mlekiem z potrzebujacą mamą. Będę walczyc dla mojej ukochanej córeczki jeszcze wiele miesięcy – bo dziecko jest tego warte, by karmić je mlekiem mamy :)))

    • Agnieszka
      23 października 2018 at 07:27

      Cześć. U mnie podobna sytuacja. Po 3.5 m-ca walki karmieniem piersią, gdzie córka mało przybierala az spadła z 3 centyla zdecydowałam się na kpi ze łzami w oczach. Pragnelam karmić piersią, ale nie wyszło. Teraz mija 3 tydzień kpi i walki o ml. Po drodze mam zapalenie piersi. Walcze,nie poddaje się. Chociaż jest mi bardzo ciężko :(. Na szczęście corka zaczela przybierać prawidłowo. To mnie trzyma na duchu.

  • A
    15 sierpnia 2016 at 20:33

    Ja byłam mamą KPI przez około 3 tygodnie. Początkowe problemy chyba były typowe… Córka nie umiała dobrze chwycić piersi, zasypiała przy jedzeniu. Ja nie umiałam jej dobrze przystawić. Do tego popękane moje brodawki… Ze szpitala wychodziłyśmy z zaleceniem karmienia w kapturkach i dokarmiania z butelki. Wyglądało to tak, ze przy każdym karmieniu najpierw próbowałam ją przystawić do piersi, a gdy się denerwowała, to przechodzilysmy na butelkę. Mniej więcej po 3 tygodniach „zaskoczyła” i zaczęła jeść tylko z piersi. Było to dosyć męczące, ale było warto :-). Ja dosyć szybko miałam dużo pokarmu, także z reguły jedno odciąganie wystarczało na dwa posiłki. To, co najważniejsze dla mnie to pozytywne nastawienie. Gdy się denerwowałam, że Mała nie chce jeść z piersi, to nic z tego nie wychodziło. A gdy odpuszczałam i godziłam się z faktem, że dziś tylko butla, to nagle zaskakiwała i chwytała pierś :-). Dziś Mała ma 3,5 miesiąca, rośnie jak na drożdżach, je tylko z piersi. Powoli uczymy się też jeść bez kapturków; podobną metodą – czyli bez presji jak wyjdzie to super, jeśli nie wyjdzie to nic się nie dzieje. Najważniejsze, że jest zdrowa i je mleko mamy 🙂

  • Żaba/katrin georgsdottir
    15 sierpnia 2016 at 20:27

    Wpis jest i o mnie:) Leci mi właśnie 12 miesiąc KPI. Wiedza na ten temat jest niewielka, dlatego ogromne dzięki za ten wpis. Masz rację, że jesteśmy w pewnym rozkroku między karmieniem butelką a kp. I że ludzie stukają się w głowę:) dla mnie najważniejsze, że młody dostaje moje mleko. A że przyzwyczajenie jest drugą naturą, do laktatora też można się przyzwyczaić:) pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję:)

  • Marzena
    15 sierpnia 2016 at 20:19

    Ja jestem mamą karmiąca juz a moze dopiero 4miesiace bliźnięta w sposób KPI .Karmienie piersią było u mnie niemożliwe a ze względu na dwójkę dzieci pod opieka nie miałam możliwości udać sie do poradni laktacyjnej po pomoc. Jestem dumna i ogromnie cieszę sie ze moge karmić dzieci swoim pokarmem i mam nadzieje ze uda mi sie wytrwać jaknajdluzej.

  • Małgosia
    15 sierpnia 2016 at 20:12

    Ogromne dzięki za ten wpis. Mam nadzieję, że mamy, które walczą o kp, a mają pokarm i chciałyby karmić swoim mlekiem, zobaczą, że jest coś pomiędzy kp a mm.
    Jako mama kpi od 6 miesięcy mogę powiedzieć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Słyszałam, że nie da się tak długo karmić. Kiedy mówiłam, że muszę ściągać co 3 godziny, że w nocy też, moja mama patrzyła na mnie przerażona, a cała reszta zdziwiona, że mi się chce. Powiem szczerze – czasami nie chce się jak jasna cholera, ale i tak wstaje się z łóżka, podłącza tę diabelską maszynę i melduje na grupie na fb „Jestem, ściągam razem z Wami, kto jeszcze nie śpi?” Zawsze ktoś odpowie :). I chociaż KPI wiąże się z wieloma niedogodnościami, to dla swojego ukochanego maluszka warto walczyć. Codzienną nagrodą jest uśmiech na twarzy dziecka, kiedy dostaje mleko oraz patrzenie na rozwój szkraba. A poza tym raz w miesiącu można sobie przybić piątkę i powiedzieć „Ha, kolejny miesiąc za mną, kolejny cen osiągnięty, doimy dalej” :).

    • kasia
      22 października 2016 at 16:41

      Witam,

      Mam pytanie – a jak zmienia sie ilosc jedzonego mleka przez dziecko i czestotliwosc odciągania?

    • Magdalena
      20 września 2018 at 11:54

      Ja odciagałam od 6 dnia życia dziecka całe 8 miesięcy wyłącznieKpi i o ręcznym. Teraz w drugiej ciąży elektryczny mam juz kupiony. Innego sposobu kramienia nie chcę.

  • Monika
    15 sierpnia 2016 at 19:53

    Dziękuję Ci za ten wpis. To o mnie. Odciągam mleko 4 miesiące. Po części był to mój wybór a po części sytuacja mnie zmusiła a raczej mój dwulatek. Karmiłam samą piersią trzy tygodnie. Tyle wytrzymał mój pierworodny. Mimo, ze stawałam na głowie żeby nie poczuł się odepchnięty na drugi plan. Czytanie książek, tulenie go, wyścigi autek w trakcie karmienia młodszego. Stawał się coraz bardziej zazdrosny więc zaczęłam działać laktatorem. Godzina 6-7, 13-14, 17-18 i 22 jest czasem poświęconym na ściąganie mleka. Na wyjazdy do zoo, basen itd. Laktator jedzie ze mną. Ściągam w aucie albo na ławce w ustronnym miejscu-miny mijających mnie bezcenne:D
    Dzięki mojemu pokarmowi jest zdrowy, przybiera idealnie ,
    a co najważniejsze ja nie mam poczucia winy, że się poddałam. W nocy synek ssie pierś i jest to najpiękniejszy czas. Podejmuje próby przestawienia z powrotem na pierś ale są bezowocne. Najbardziej męcząca jest obawa, że braknie…czasem mam ochotę rzucić to w …ale zaraz sobie myślę o tych cennych składnikach i zmieniam zdanie.

  • Karolina
    15 sierpnia 2016 at 19:42

    Zaczytałam się w tym wpisie, ściągając dwie nocne porcje dla mojego 8,5 miesięcznego syna. Kiedy mój syn gardził piersią, a ja załamana porażką wybierałam z półki w hipermarkecie 1200-gramową puszkę mm, nigdy bym nie pomyślała, że dam radę tak długo, a tej puszki w ogóle nie otworzę. Gdy pierwszy raz położna środowiskowa, widząc moje problemy powiedziała, można ściągać, ale przez pierwsze 3 miesiące trzeba 8x na dobę, pomyślałam, szaleństwo, przecież tak się nie da. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych. Kpi to jednocześnie mój największy sukces i największa porażka. Ale kiedy widzę, jak synek trzęsie się z radości na widok mleka, i wiem, że to JA go karmię, a nie wielki koncern, nie mam żadnych wątpliwości, że warto było. A organizacja? trudne, bo laktator dyktuje rytm dnia. Ale możliwe 🙂 Dziękuję za ten wpis.

    • Hafija
      15 sierpnia 2016 at 19:44

      ” JA go karmię, a nie wielki koncern” <3

    • Algo
      15 sierpnia 2016 at 20:49

      Szczęście, że trafiłaś na położna, która tak po prostu nakierowała na właściwe tory 🙂

  • Gosia
    15 sierpnia 2016 at 19:41

    Jestem mamą KPI już 9msc a oto moja historia: https://www.mlekiemmamy.org/?s=matka+polka
    Niestety personel medyczny wie o laktacji bardzo mało a o KPI jeszcse mniej. Dlatego moja współpraca w Zespole Mlekiem Mamy daje mi ogromną satysfakcję w zbieraniu i tworzeniu niezbędnych informacji dla Mam KPI, których jest tak niewiele na polskich stronach.

  • Ania
    15 sierpnia 2016 at 19:37

    Świetnie, że powstał ten cykl i wpis na blogu. Jestem (a w zasadzie byłam) Mamą Karmiącą Inaczej. Mimo pomocy wspaniałej doradcy laktacyjnej się nie udało. Po 2 miesiącach dostawiania, stresów po pojedynczym udanym karmieniu a kolejnym znów nieudanym z piersi, podjęliśmy z mężem decyzję, że pół roku Mała będzie karmiona moim mlekiem. Ostatnie dwa miesiące używałam wypożyczonego laktatora medycznego, tylko on był w stanie podtrzymać laktację.
    Generlanie trudne było to, że rodzina (poza mężem, od którego miałam pełne wsparcie) uważała, że to głupota i lepiej by mi było przecież karmić modyfikowanym, a znów od lekarzy czy pielęgniarek, że gdybym się położyła z dzieckiem na 3 dni do łóżka to by działało.
    Nie żałuję tej decyzji, ale nie wiem czy przy kolejnym dziecku miałabym siłę na odciąganie mleka.

  • Nałsowa
    15 sierpnia 2016 at 19:35

    Kpi juz prawie 14mcy. Uśmiecham się czytając ten art a łzy napkywaja mi do oczu. Warto dodać że kpi to alternatywa nie dla kp tylko dla mm,wiec walxzcie o kp,szukajcie pomocy u dobrych(!!!) Cdl, zacisnijcie żeby i przeczekajcie. A jeśli się nie uda pamiętajcie że nie jesteście same, grupa wsparcia kpi na fb to świetne dziewczyny które pomagają wytrwać najtrudniejsze chwile ale też nie zasnąć podczas nocnej sesji;), wiec nie zamylajcie się z laktatorami w ciemnych pokojach, mamy swoje patenty,jeździmy autami,uczestniczymy w imprezach,wychodzimy do restauracji i tam kpi dyskretnie,i komfortowo.kpi to nic wstydliwego, bądźcie dumne ze walczycie o każdą krople mleka dla Waszego dziecka. Mam na koncie chyba wszystko co hafija wymieniła, ale będę karmić nadal, chociaż nie jest to proste,dzieci są tego warte:)

    • Kasia
      12 września 2017 at 09:49

      Witam. Jak ta grupa na fb się nazywa? Chciałabym dołączyć.

    • Magdalena
      20 września 2018 at 11:52

      O nie. dla mnie KPI to wyłącznie alternatywa dla kp, nie dla mm. Nie chcę kp i tyle.

  • KasiaKW
    15 sierpnia 2016 at 19:29

    Nie jestem mama KPI ale tez nie jestem czysta KP (MM w ogole!!!). Wrocilam do pracy gdy synek mial 4 miesiace. W NL do 8m zycia w pracy moge poswiecic 1/4 czasu na karmieni lub odciaganie. Bywalo roznie, na poczatku co 2-3h po 150-200ml z dwoch piersi. Mlody dostawal mleko i niani. Nadmiary mrozilam, co jakis czas wymieniam zapas.
    Od poczatku mam laktator elektryczny Ardo Calipso i do tego reczny tej samej firmy (zestaw To go). Na poczatku „bawilam” sie z odciaganiem na jedna strone, ale szybko przeszlam na dwie piersi na raz- max 30 min.
    Teraz, za tydzien 22go minie nam rok mlecznej drogi. Czasem jest lepiej, czasem gorzej z odciaganiem. Ale fakt jesli mialabym odciagac i karmic to chyba nie dalabym rady. Ani w nocy a juz na pewno nie na wyjazdach- duzo podrozujemy, do tych cieplych krajow na druga polkule tez…

  • Karola
    15 sierpnia 2016 at 19:23

    Dziekuje za wpis o nas-mamach kpi. Mało kto docenia ogrom pracy jaki wykonujemy.

    • Marta
      16 sierpnia 2016 at 16:02

      Ja tez dziekuje.

    • Magdalena
      30 czerwca 2018 at 17:22

      Zgadzam się z panią Karolino.

    • Magdalena
      20 września 2018 at 11:50

      Zgadzam sie z panią, pani Karolino. Tez jestem mama KPI z mojego własnego wyboru przez czynniki biologiczne jaiei nas niespodziewanie spotkały. Teraz synek ma 4 lata i laktator ręczny od lat lezy w szafie ale mamy drugie bobo w drodze i kupiłam juz elektryczny .Nie chce innego karmienia niz KPI lub MM jesli to pierwsze by nie wyszło. Pozdrawiam!

Comments are closed here.