Nakładki silikonowe – szkodzą czy pomagają?


O nakładki toczy się ciągły bój. Jedni twierdzą, że nakładki to najkrótsza droga do zakończenia laktacji. Inni upatrują się w nich ratunku na wklęsłe i bolesne brodawki. Znam mamy, które są pewne, że to właśnie nakładki uratowały ich karmienie – inne uważają, że nakładki zakończyły to karmienie zbyt wcześnie. Pokuszę się dzisiaj o rozwianie kilku wątpliwości, których nastręczają nakładki silikonowe.

Nakładki silikonowe, to miękkie krążki wykonane – jak sama nazwa wskazuje – z silikonu z ustnikiem. Nakłada się je na brodawkę i przez taką nakładkę dziecko pije mleko mamy bezpośrednio z piersi.  Zwyczajowo rekomenduje się je mamom z płaskimi lub wklęsłymi brodawkami, mamom wcześniaków, przy nadprodukcji pokarmu, przy przechodzeniu z butelki na pierś, ale też bardzo często na uszkodzone i poranione brodawki oraz przy bolesnym karmieniu.

 

Główne wskazania do stosowania nakładek to 1:

  • wklęsłe brodawki, z którymi dziecko sobie nie radzi (czyli po konslutacji doradcy i kiedy są trudności mimo starań)
  • wcześniactwo i problemy z karmieniem naturalnym dzieci za wcześnie urodzonych
  • przechodzenie z butelki na pierś

 

Czasem można rozważyć stosowanie nakładek, kiedy:

  • występuje bolesność brodawek (o ile żadne inne metody pomocy nie przyniosły oczekiwanego rezultatu i ulgi tj. porada laktacyjna, ewaluacja sposobu karmienia, wykluczenie infekcji o różnym podłożu itp..)

 

Żeby nakładka jak najmniej ingerowała w proces karmienia piersią dziecka, należy zawsze indywidualnie dobrać nakładkę dla mamy. Nie każda nakładka sprawdzi się u każdej mamy tak samo. Naukę zakładania nakładek musi poprowadzić personel przeszkolony w korzystaniu z nakładek. Nie wystarczy stwierdzenie „Nakładka pani pomoże proszę spróbować”. Korzystanie z nakładki, szczególnie w szpitalu, powinno być oznaczone w dokumentacji medycznej, a już przy jej wprowadzeniu powinna zostać opracowana procedura i określony czas zejścia z nakładek. Uważa się, że nakładek nie powinno się stosować w pierwszych dniach po porodzie bez oczywistych wskazań takich jak wcześniactwo dziecka, trudności w uchwyceniu brodawki związane z niefizjologiczną budową ust dziecka czy brodawki mamy. Nakładając nakładkę NIE ŚLINIMY jej w celu zwilżenia! Używamy do tego mleka własnego, lub ew. lanoliny. Najgorszym problemem jest to, że po zaleceniu nakładek mamy są zostawiane same sobie i myślą, że nie tylko jest to jedyna droga do karmienia z piersi ale, że są skazane na nakładki na zawsze. A to nie prawda, dzieci rosną i zmieniają się i zawsze jest szansa na zejście z nakładek. Błędne zalecanie nakładek bez wyznaczenia terminu ich odstawienia jest największą bolączką mam karmiących z problemami. Przede wszystkim nakładki skracają czas trwania laktacji i to co na początku może jawić się jako ratunek i jedyna szansa na karmienie finalnie może zniweczyć osiągnięcie przez mamę swoich celów laktacyjnych. Dlatego nakładki to rozwiązanie doraźne. Pamiętać należy jednak, że lepsze karmienie przez nakładki niż karmienie sztuczne.

 

Za i przeciw

Każda interwencja w laktację ma swoje wady i zalety. Poniżej znajdziecie porównanie plusów i minusów stosowania nakładek:

 

Nakładki silikonowe – zalety stosowania

Nakładki silikonowe – wady stosowania

Mogą pomagać utrzymać laktację i dawać poczucie osiągnięcia celów laktacyjnych Mogą być odbierane przez matki jako „porażka laktacyjna”
Tańsze rozwiązanie i lepsze dla żywienia dzieci niż dokarmianie sztuczne lub karmienie sztuczne Używanie nakładek znacznie zmniejsza transfer mleka z piersi matki do dziecka (od 58 do 28%) 2 i powodują, że piersi nie są prawidłowo opróżniane w trakcie karmienia
Mogą pomagać w przejściu z butelki na pierś Nakładki mogą powodować epizody niedożywienia i odwodnienia 3
Mogą pomagać przedwcześnie urodzonym dzieciom w żywieniu bezpośrednio z piersi matki (nie wyślizgują się z buzi dziecka, pomagają utrzymać ciśnienie ssania, odrobina mleka która jest w nakładce sprawia, że po przerwie w ssaniu dziecko od razu zasysa mleko) Uzależniają – dziecko, które przyzwyczai się do nakładek, może mieć trudności z przejściem na samą pierś.
U dzieci przedwcześnie urodzonych używanie nakładek może zwiększyć ilość pokarmu jaki dziecko pobiera przy karmieniu Niecałkowite opróżnianie piersi I uzależnienie dziecka od nakładki mogą sprawić, że produkcja mleka będzie niepełna a co za tym idzie zmniejszy się w czasie produkcja pokarmu powodując ryzyko nieplanowanego, zbyt wczesnego zakończenia karmienia piersią.
Specjaliści za niepokojące uważają też podobieństwo nakładki do smoczka butelki oraz to że nakładka tworzy nienaturalną przeszkodę pomiędzy piersią matki a buzią dziecka. Jest to niepokojące ponieważ drogą oralną dziecko przekazuje organizmowi matki informację na temat swojego stanu zdrowia i zapotrzebowania na przeciwciała. 4
Niewystarczające przyrosty wagowe u dzieci karmionych przez nakładki są kolejnym niepokojącym zjawiskiem
Zakłócenie naturalnego procesu wydłużania się brodawki wgłąb buzi dziecka, co powoduje, że dziecko nie uczy się prawidłowego schematu ssania piersi
Możliwe pogorszenie i pogłębienie stanu piersi, który powoduje ból
Ryzyko uszkodzenia brodawki szczególnie jeżeli nakładka jest nieumiejętnie stosowana
Zmniejszona stymulacja brodawki, która zakłóca prawidłowe działanie hormonalne prolaktyny i oksytocyny
Zwiększa się ryzyko wystąpienia zatkanego kanalika i zapalenia piersi

 

Nigdy nie można stosować nakładek na własną rękę. Nakładka silikonowa to interwencja medyczna która musi być stosowana pod nadzorem specjalisty. Inną sprawą jest nagminne zalecanie nakładek bez wskazań.  Nakładki są interwencją krótkoterminową i należy dążyć do powrotu do pełnego karmienia bez nakładek. Jeżeli stosujesz nakładki to dokładnie obserwuj dziecko i zwróć uwagę czy dziecko otrzymuje wystarczającą ilość pokarmu (należy liczyć pieluszki z moczem i kupką, najrzadziej raz na dwa tygodnie trzeba dziecko zważyć na tej samej wadze, obserwuj proces karmienia, słuchaj połknięć i ssania).

 

Jak zejść z nakładek

Najbardziej popularną metodą jest odcinanie końcówki nakładki po kawałku, aż do całkowitego „wycięcia”. Jest to metoda stosowana najczęściej i nawet polecana przez specjalistów. Jej minusem jest to, że jeżeli nieumiejętnie obetniemy końcówkę nakładki to może powstać ostry kraniec, który może drażnić wnętrze buzi dziecka. Istnieje też możliwość naderwania się uszkodzonego silikonu i połknięcia fragmentu źle obciętej nakładki.

Jedną natomiast z najbardziej efektywnych metod jest zabieranie nakładki w trakcie karmienia.

 

Zdejmowanie nakładki w trakcie karmienia.

Dziecko przy każdym karmieniu ssie według pewnego wzorca. Najpierw intensywnie ssie pierś a połykania jest mniej, a następnie ssanie robi się spokojniejsze i bardziej miarowe. Wtedy mleko już napływa łatwiej i dziecko nie musi tak pracować żeby pozyskać pokarm.

Kiedy dziecko przestaje ssać w pierwszej fazie i przechodzi do fazy spokojnego ssania i częstego połykania, to możemy sprawnym ruchem odessać dziecko, ściągnąć nakładkę i szybko przystawić dziecko do piersi. Bardzo często dzieci po takiej „szybkiej akcji” spokojnie przystawiają się do gołej piersi.

Po jakimś czasie możesz spróbować przystawiać dziecko do gołej piersi od razu. Na początek możesz odciągać niewielką ilość pokarmu i dopiero wtedy przystawiać dziecko.  Możesz też stosować kompresję 5 a przed karmieniem „utwardzać” brodawkę przez jej delikatne schłodzenie. 6

 

Przy przejściu z nakładek na gołą brodawkę pomóc może też:

  • kontakt skóra do skóry
  • częste przystawianie do piersi

 

Ten wpis nie zastąpi porady medycznej i nie może być jako taka porada traktowany. 
  1. https://www.breastfeeding.asn.au/bfinfo/nipple-shields
  2. Breastfeeding, Marie Davis IBCLC
  3. Breastfeeding, Marie Davis IBCLC
  4. Pediatrics February 2004, VOLUME 113 / ISSUE 2 Ultrasound Imaging of Milk Ejection in the Breast of Lactating WomenDonna T. Ramsay, Jacqueline C. Kent, Robyn A. Owens, Peter E. Hartmann

     

    Maternal and infant infections stimulate a rapid leukocyte response in breastmilk Foteini Hassiotou1,2, Anna R Hepworth1, Philipp Metzger2,3, Ching Tat Lai1, Naomi Trengove1,4, Peter E Hartmann1 and Luis Filgueira2

     

    Immune Cell–Mediated Protection of the Mammary Gland and the Infant during Breastfeeding1–4 Foteini Hassiotou* and Donna T Geddes School of Chemistry and Biochemistry, Faculty of Science, The University of Western Australia, Crawley, Australia

  5. https://www.breastfeedinginc.ca/content.php?pagename=doc-BC
  6. https://kellymom.com/ages/newborn/nb-challenges/wean-shield/
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

128 komentarzy

  • Patrycja
    14 grudnia 2021 at 16:24

    Pani Agato, dziękuję za ten artykuł, dzięki niemu, a tak naprawdę dzięki jednemu zdaniu: „ dzieci rosną i zmieniają się i zawsze jest szansa na zejście z nakładek.” zmotywowałam się do zejścia z nakładek. Moje brodawki były dość płaskie i nawet tylko delikatne muśnięcie bluzką sprawiało mi ból. W ciąży hartowałam brodawki specjalną maścią, to nic nie pomogło. Po urodzeniu, synek nie potrafił chwycić brodawek, które potwornie bolały i w szpitalu od razu podali mi nakładki. Nakładki ograniczyły mój ból i pomogły małemu w piciu mleka, co uratowało laktację i karmienie piersią. Takim sposobem karmiłam w nich przez pierwsze 4 miesiące jego życia, w międzyczasie podejmując nieudane próby karmienia bez, synek się denerwował, że nie może złapać i się napić. Po czym trafiłam na ten artykuł i po 4 miesiącach zaczęłam ściągać nakładki najpierw tylko w ciągu dnia. Na początku musiałam ścisnąć mocno pierś jak kanapkę żeby pomóc mu uchwycić brodawkę. W końcu nauczył się jak ma zassać żeby dobrze chwycić i po kilku dniach się udało, teraz karmię wyłącznie bez. 🙂 Dziękuję!

  • Paulina
    18 stycznia 2020 at 10:23

    U mnie też podobnie. We wrześniu 2019 urodziłam córkę. Po cc laktacja nie ruszyła od razu. W szpitalu położna przyniosła laktator. Na początku pokarmu było mało, zaledwie 3ml z obu piersi, więc zalecili karmienie mieszane. Mimo tego, że mleka miałam coraz więcej, córka nie chciała ssać piersi, bo mam wklęsłe brodawki. Położna zaleciła nakładki. Córka próbowała ssać, odrobina mleka kapała do nakładki, ale nadal było chyba za mało mleka, albo mało intensywnie ssała, bo potem przy każdej próbie dziecko płakało i nie chciało już ssać. Tak bardzo chciałam karmić i jednocześnie ta cała procedura karmienia była tak trudna. Do tego każda położna mówiła coś innego – jedna, że większe nakładki, bo trzeba dopasować do piersi, inna z kolei, że mniejsze, bo dziecku łatwiej będzie ssać., jeszcze inna, że mam wkładać palec do buzi dziecka, żeby je uspokoić i wyrobić odruch ssania. Ostatecznie dzień przed wyjściem ze szpitala przyszła położna laktacyjna i powiedziała mi, że po co się męczyć i zaleciła zakupienie odpowiedniej mieszanki. Boże, wróciłam do domu tak załamana ze szok… Ciężki poród 17 h zakończony cc, laktacja bardzo słaba i jeszcze zalecenie i to od położnej laktacyjnej, że mam zrezygnować z piersi. Płakałam tydzień, bo nie mogłam się pozbierać. Każdy mówił – mama, tesciowa – daj spokój, niejedno dziecko wyroslo na mm i nikomu nic się nie stało. A ja tak bardzo chciałam karmić i mówiłam sobie, że małymi krokami, najważniejszy jest spokój. Kilka dni po powrocie do domu, w wyniku pracy laktatorem udało się przejść z kamienia mieszanego na karmienie mlekiem własnym. Odciągałam i dawałam z butelki. Dokładnie tydzień po porodzie udałam się na terapię z moją miednicą, która po porodzie była w złym stanie i tam właśnie spotkałam tak serdeczne osoby, które pokierowały mną odpowiednio i już tego samego dnia wieczorem udało się dostawić dziecko do piesi. Oczywiście za pomocą nakładki, ale dla mnie to i tak był ogromny sukces. Na dzień dzisiejszy córka ma 4 miesiące i nadal pije przez nakładkę. Próbowałam też muszli laktacyjnych, żeby wspomóc formowanie sutka, ale nic to nie dało. Żaden laktator żadne muszle nawet 4 miesiące karmienia – sutki nadal takie same. Właściwie bez nakładki nie byłoby karmienia piersią, także też jestem zdania, że lepiej tak niż kupić mm. Mimo wszystko co jakiś czas próbuje karmienia bez nakładki i rzeczywiście ostatnio coś drgnęło w tym temacie, być może córka jest już gotowa. Zobaczymy, ale jest nadzieja, że i tym razem się uda. Moje przesłanie jest takie, żeby się nie poddawać i przede wszystkim zdać się na własne odczucia, a tzw. złote rady darować sobie, nawet na położne nie można liczyć.

  • Marla
    14 września 2019 at 22:05

    Dobry artykuł…tylko czy położne i lekarze w szpitalach to wiedzą? Bo ja od początku po CC przystawiałam do piersi. Młody ssał i połozne mówiły – nie martw się, nie widzisz pokarmu ale on je i jest ok. Ostatniego dnia jakaś starsza położna przyszła i stwierdziła, że mam wklęsłe brodawki i młody nic się nie naje i mam kupić nakładki. Kupiłam. Mówiłam o tym i lekarzowi i potem położnej środowiskowej. NIkt nie zareagował. Ogólnie położna środowiskowa stwierdziła po badaniu piersi, że ona to czarno widzi żebym karmiła piersią. I trochę wykrakała, bo chociaż przystawiam młodego do piersi to i tak muszę go karmić mm, bo mleka mam jak na lekarstwo (sprawdzałam laktatorem i patrząc na reakcje dziecka). Najlepsze jest to, że mój syn w pewnym momencie sam odrzucił nakładki. Po prostu nie chciał się przystawić i dopiero jak zdjęłam silikon zaczął pić i os tej pory – jakieś 4 tygodnie – pomimo moich płaskich brodawek dziecko ssie. Szkoda tylko, że non stop mnie wprowadzano w błąd i obawiam się, że przez to moje karmienie piersią długo nie potrwa, bo już teraz widzę, że z moich piersi leci troszkę kropelek i to wszystko.

  • Iwona
    20 sierpnia 2019 at 05:47

    Urodziłam synka pod koniec kwietnia. Niestety od samego początku mieliśmy straszne problemy z karmieniem. Moje brodawki były miękkie i wklęsłe. Cóż właściwie w ogóle ich nie było. Pomoc doradcy próby przystawiania zmiany pozycji -nic nie pomogło. Propozycje doradcy były 2: nakładki albo odciąganie pokarmu i karmienie z butelki. Spróbowaliśmy nakładek-strzał w 10. Maluch od razu złapał i zaczął jeść. Dziś mija 16 tygodni i 4 dni od porodu. O jest to dzień kiedy moj synek postanowił odrzucić nakładki. Ma na tyle siły a i czas pozwolił wyciągnąć trochę brodawkę, ze idzie mu to sprawnie. Biedak tylko krztusi się trochę ale ogarniamy i dajemy radę. Także każdemu kto trafił na ta stronę z nadzieja – Życzę wytrwałości. Warto ?

  • Kora
    11 sierpnia 2019 at 08:05

    Ja jestem bardzo zadowolona z faktu, że są nakładki. Mam małe i wklesniete sutki. Dziecko praktycznie ich nie widzi i nie czuje. W szpitalu doradcy laktacyjni dali mi taka nakładkę. Gdyby nie to musiałabym karmic mm. Nie mam problemu z mlekiem. Dziecko je ok 10/12razy na dobę. Pięknie rośnie. Co prawda mam hiperlaktacje ale nie wiem czy ma to jakiś wpływ.

  • Kati
    8 lutego 2019 at 09:34

    Karmienie przez nakładki na poczatku to była moja zmora. Moja córka od pierwszego karmienia nie umiała sobie poradzić z cycem więc za radą doradcy laktacyjne karmilam przez nakładki (możliwe, że w ogóle bym nie mogła karmić piersią gdyby nie nakładki). Zaakceptowałam je i się w końcu cieszyła że w ogóle udało mi się karmić piersią. W pierwszym miesiącu często próbowałam je odstawić jednak z marnym skutkiem, dziecko płakało i nie chciało jeść. Poddalam się i przyzwyczaiłam do takiego sposobu karmienia, najważniejsze jest dziecko i żeby ono się czuło dobrze podczas jedzenia. To chwila bliskości między mną i dzieckiem i nie chciałam tego psuć przez swoje głupie wyobrażenie, że z nakładami jest gorzej. Po 3,5 miesiąca córeczka zrzucila niechcący nakładkę i złapała cycka sama. I tak już zostało, może po prostu sama musiała do tego dorosnąć 🙂

  • Asia
    5 lutego 2019 at 10:17

    Ten post jest prawie sprzed 3 lat, a pomógł mi i postanowiłam jakiś czas temu że tu napiszę:)
    Nakładki dostałam w 2 dobie, pomimo „prawidłowych” sutków i faktu że dzidzia przyssała się zaraz przy kontakcie skóra do skóry. W następnych dniach nie umiałyśmy zaskoczyć z jedzeniem i doradczyni laktacyjna ze szpitala w którym rodziłam nakazała kupić nakładki. Będąc w szpitalu kilka razy prosiłam o pomoc w przystawieniu małej bez nakładek, ale bez powodzenia. Nie wiem czy wpychanie główki ryczącego dziecka na siłę na pierś mamy to dobra taktyka, ale taką mi sprzedawano. I tak męczyłyśmy się 3 tygodnie. Widziałam, że mała łapie dużo powietrza jak je, bo oczywiście nie umiałam ich poprawnie założyć. Miałam pełne piersi, a mleko leciało skromnie. Cały czas miałam z tyłu głowy, że muszę koniecznie nauczyć dziecko jeść „normalnie” bez pomocy. Dlaczego? Uparłam się po przeczytaniu tego artykułu, chociaż 3 położne radziły żeby dalej tak karmić. W końcu trafiłam na dobrą doradczynię laktacyjną, taką z prawdziwego zdarzenia. Jak zobaczyła, że karmię w nakładkach złapała się za głowę. Pokazała jak inaczej przystawić dziecko żeby zaskoczyło i .. eureka, dziecko jadło!! Wystarczyła inna pozycja karmienia 😀

    Teraz karmimy się już 6 miesiąc bez nakładek. Nikt mi nie wmówi, że nakładki nie blokują laktacji, bo sama tego doświadczyłam. Bez nich mleko leci jak rzeka 😀 Karmienie jest super, a na początku naszej przygody zastanawiałam się czy dotrwamy chociaż do 4 miesiąca.

    Dzięki Hafija!

  • Marlena
    14 stycznia 2019 at 17:40

    Nam nakładki uratowaly życie. Wyszłam ze szpitala z depresją bo nie potrafiłam nakarmić swojego synka. Wychodziłam z poczuciem ze w domy będę go karmić sztucznym mlekiem. Spróbowałam z nakładkami i tak przez 8 mcy. Synek rósł zdrowo. Pokarm zrobił się treściwy gdy opadły emocje po szpitalne. Teraz czekamy na drugiego maluszka i nakładki będą pierwszą rzeczą jaką spakuje. Nie chcę znów przechodzić twardych obolalych piersi. To był jakiś koszmar.

  • Anonim
    30 października 2018 at 22:04

    Droga Hafijo,
    karmię już prawie 11 mcy, ale córce wyszedł 6. ząb , a ja od niedawna obolałe brodawki. Chyba trze ząbkami podczas ssania. Próbowałam nakładek, ale córka ich nie akceptuje. Zdejmuje jednym wprawnym ruchem. Jest dla nas nadzieja? Czy tak duże dziecko może zaakceptować nakładki? Jak to zrobić?

  • Paulina
    18 września 2018 at 21:43

    Dla mnie nakładki były bardzo ważne na początku przygody z karmieniem moich obu maluchów 🙂 Przy 1 korzystałam z nich miesiąc, przy 2 – dwa miesiące. Szukałam spośród kilku firm i wybrałam takie, jakie mi i dzieciom pasowały najbardziej (przy córce już nie pamiętam, przy synku idealne, delikatne i wygodne były Chicco rozmiar M) i uważam, że dzięki nim moje kp w ogóle było w ogóle możliwe. U mnie był problem płaskich brodawek, więc moje dzieci dzięki osłonkom miały szansę zassać pierś i pić MOJE mleko. Ale to nie tak, że karmiłam z nimi dla mojej wygody – wręcz przeciwnie – używałam ich bo musiałam i cały czas starałam się stopniowo od nich odchodzić, by wreszcie karmić bez nich 🙂 I udało się, córkę karmiłam pół roku, synka 11 mcy (i karmie nadal :)) i naprawdę uważam, że to dzięki tym osłonkom 🙂

  • Karolina
    4 września 2018 at 10:12

    Moje brodawki, mimo prób korekcji, same wpadają jak tylko ściągnę nakładkę. Syn się przyzwyczaił, choć walczyliśmy dzielnie – ale w momencie, gdy po uchwyceniu od razu robiło się „plop” i płasko, to dostawał histerii. A zaczęło się w szpitalu, pierwszą dobę mieliśmy zmarnowaną – syn ryczy , bo głodny, ja ryczę, bo krew mi się z piersi leje. Każą dawać MM. Dopiero nad ranem przyszła na dyżur położna, która uratowała nasze mleko. Poradziła kupić nakładki, uruchomić laktator i próbować. Ściągać dużo, żeby go wykarmić i dać czas brodawkom na podgojenie – i poradziła smarować siarą, a nie jakimiś maściami. Po kilku godzinach się wygoiły i kolejne dni powoli się przyzwyczajaliśmy do piersi – na szczęście siara płynęła kilka dni, więc mały zdążył nadrobić straty z początku. Szkoda tylko, że nie mamy innej opcji, jak nakładka – ale nie zgodzę się, że dziecko nie wysysa do końca, zależy od dziecka, mój potrafi się dossać do krwi, bo jest takim żarłokiem.

  • Justyna
    26 sierpnia 2018 at 09:38

    Mój synek ma 9 mies, do tej pory kp plus oczywiście stałe posiłki od 6.5 mż. Od miesiąca ma dwie dolne jedynki i to było ok, dla karmienia żadnego znaczenia to nie miało. Ale wyszła mu do kompletu górna jedynka i wychodzi druga. Od tego momentu zdarza mu się ugryźć pierś przy przystawianiu lub tak ssie, że przygryza przez całe karmienie.
    Nie wiem czy tak mu zostanie, czy to odruch przy dyskomforcie wychodzącego zęba i minie. Kupiłam nakładki na własną rękę, ale tylko założyłam raz i nie mogę się przekonać do nich. Co zrobić, żeby nie zostać bez sutków?? ?

  • Ania
    20 czerwca 2018 at 11:12

    Witam. Mam nietypowe pytanie ale nigdzie nie jest poruszany ten temat. Cierpię na hirsutyzm (nadmierne owłosienie). Mam również włoski na piersiach. Co zrobić w tym wypadku z karmieniem. Nie wiem czy włoski nie będą przeszkadzały dziecku. Może właściwe byłoby używanie nakładek silikonowych? Proszę o pomoc

    • Hafija
      23 czerwca 2018 at 19:23

      Dziecko akceptuje mamę taka jaką ona jest 🙂 Nie martw się na zapas

  • Atheo
    13 czerwca 2018 at 23:25

    Ja też karmiłam w nakładkach. Moje brodawki były wklęsłe i bardzo takie hmmm… Duże, syn nie dał rady złapać. Ale z nakładkami i laktatorem w końcu się wyciągnęły i syn załapał. Trwało to miesiąc albo dwa. Potem już z górki. Młody ma 2.5 roku i to dalej cycoch straszny 😉

  • Ola
    18 maja 2018 at 21:41

    W szpitalu, w którym rodziłam wiele pań laktatorek bez zastanowienia polecało nakładki – na wszystkie problemy. Nawet koleżance, której synek ładnie ssał i mimo trudności udawało się go przystawić („bo za mało otoczki łapie”). Nie słyszałam, żeby któraś z nich instruowała, jak je odstawić.

  • Kinga
    6 maja 2018 at 00:47

    Ja mowiac szczerze bylam bardzo zdziwiona jak zobaczylam nakladki robiac wyprawke. Slyszalam przed ciaza o nich i nigdy ich nie zgooglalam
    Wyobrazalam sobie ze nakladki to takie miekkie naklejane plasterki na sutek albo cos w stylu opatrunkow zelowych. Bardzo sie zdziwilam jak zobaczylam, ze to sztywny kawal plastiku lub silikon grubosci kubeczka mebstruacyjnego.

  • Linda
    8 marca 2018 at 23:56

    U mnie nakładki uratowały karmienie;). Wiem co piszę – karmiłam 21 miesięcy (aż nie musiałam przestać ze względu na konieczność wykonania biopsji). Miałam wklęsłe sutki. Konsultowałam to przed porodem i niestety nie trafiłam na kompetentne osoby . Nikt nie zwrócił uwagi wcześniej na to jak zła jest sytuacja, a podobno można zrobić 'co nie co’:). Od mojej mamy słyszałam, że 'dziecko wyciągnie’, co również uśpiło moją czujność.
    Oczywiście synek 'nie załapał’. Neurolog dziecięca zaczęła się nawet doszukiwać 'zaburzonego odruchu ssania’.
    Położnej laktacyjnej udało się go 'jakoś’ przystawić i nawet zaczął ciągnąć, ale sami z mężem nie umieliśmy tego powtórzyć. Doradczyni laktacyjna w szpitalu doradziła nam nakładki. Założyłam. Dziecko wcześniej obojętne na wszystkie zabiegi od razu 'załapało’. Cud. Laktacja pięknie się rozkręciła, itd. Więc uważam, że realnie bez tego nie byłoby szans. Dziecko było wściekłe i głodne. Ja podłamana. A tu objawienie:).
    Trudno było się ich pozbyć, ale po około 1,5 miesiąca się udało. Oczywiście karmienie bez nich było znacznie wygodniejsze, ale jestem za nie wdzięczna i za wskazanie mi ich:). Jestem przekonana, że bez nich moje karmienie zakończyłoby się jeszcze przed rozpoczęciem, a tak to jest to już tylko wspomnienie…

    Mam nadzieję, że moje drugie dziecko od razu załapie cycusie;).

    Pozdrawiam!

  • Desi
    14 lutego 2018 at 06:36

    Pod koniec stycznia urodzilam SN, byl kontakt skora do skory 2 godziny, ale dzidzius nie zalapal (choc szukal i polozna pomagala wsunac mu piers do buzki)… Mam chowajace sie sutki. Niby pod wplywem zimna stoja, ale w kontakcie z dzieckiem od razu sie chowaja, maly sie denerwuje, drze… Byl karmiony butelka mm w szpitalu.
    Kupilam nakladki i udalo sie. Karmie 2 tygodnie, przybiera na wadze az za duzo 😉 Chociaz je tylko 5, maksymalnie 10 minut co 2-3 godziny.
    Niestety nie wiem jak go odzwyczaic, porady zawarte tutaj nie skutkuja… Za nic nie potrafi zlapac golej piersi… spedza mi to sen z powiek. Moze jest jeszcze za malutki? Moze jak bedzie mial wieksza buzke to chwyci ? Jestem zalamana.

    • Ola
      8 maja 2018 at 23:30

      Miałam ten sam problem, córka dała radę chwycić gołą pierś dopiero w 6 tygodniu. Ale teraz ciągnie aż miło 🙂 Wydawało mi się to niemożliwe, że kiedykolwiek zejdziemy z nakładek, a jednak wystarczyło poczekać aż buźka urośnie i mała nabierze sił. Po prostu pewnego dnia mąż zaproponował, że może teraz bez nakładki. Ja się nie spinałam, mała trochę już podjadła, więc była rozluźniona i spokojnie zassała i tak nakładki odeszły w zapomnienie. Ja płaską brodawkę pokonałam tak, że z otoczki zrobiłam lejek i wsunęłam córce do buzi – i poszło.

  • kacha
    13 stycznia 2018 at 16:07

    Cześć od dawna korzystam z Twojego bloga, który dla wielu jest skarbnicą wiedzy . Ostatnio mam pewien problem z karmieniem i mam nadzieję że mogłabyś mi pomóc. Mam 5 miesięczną córeczkę, od początku karmimy się piersią. Na samiutkim początku po przyjeździe ze szpitala używałam nakładek gdyż był lekki problem z uchwyceniem brodawki jednak po krótkim czasie wszystko się unormowało i nie były one już potrzebne. Ostatnio jednak tzn. mniej więcej po skończeniu 3 miesiąca i zapewne unormowaniu laktacji córcia bardzo się złości przy cycu. Najczęściej wygląda to tak że chwile od przystawienia jest spokojnie, a za chwile pewnie po spłynięciu tego co było zaczyna się złość. Mąż od razu mi podaje nakładki bo nie chce że żeby córcia się denerwowała, a ja .. ulegam. Boje się jednak że zakończę przed wcześnie karmienie, a chciałabym jeszcze robić to ze 3-4 miesiące. Poza tym karmienie przez nakładki sprawia mi często ból gdyż brodawki już są bardziej wyciągnięte. Taka sytuacja jest tylko w dzień, nocne karmienia są spokojne i bez nakładek. Ostatnio wspomagam się trochę Femaltikerem jednak jest to raczej doraźnie przez kilka dni przy czym nie zauważam jakiś dużych zmian. Obawiam się również czy stosowanie tych nakładek nie zaburza podaży mleka? Czy mogłabyś mi coś doradzić? Mam jeszcze jedno pytanie nieco z innej beczki. Wiele się mówi o tym że dieta matki ma znikomy wpływ na dziecko. Jednak mówi się o tym że np. czosnek go aromatyzuje, a po zjedzeniu zielonych warzyw może zmienić kolor, jak to można wytłumaczyć „wszystko wiedzącemu” mężusiowi?  Czy niezdrowe tłuszcze trans czy olej palmowy występujący w kupnych wypiekach również przenika do mleka?

  • Patrycja
    18 grudnia 2017 at 15:43

    Mój synek miał tydzień jak zaczęłam stosować kapturki. Brodawki miałam takie popękane i pokrwawione, że ból przy karmieniu to był istny kosmos i za każdym razem płakałam. A synuś wisiał cały dzień na cycku. Mimo częstego wietrzenia i smarowania maściami brodawki nie chciały się goić. A jedyna rada położnej środowiskowej to :”kupić kapturki”, bez jakiejkolwiek informacji jak se z fantem poradzić. A że kasy na konsultacje z doradcą nie miałam, więc wzięłam sprawę w swoje ręce. Maluszek ładnie jadł z nakładek, pokarmu miałam dużo. Gdy synek miał 3 miesiące sam postanowił zejść z nakładek i pomału nie chciał już amciać przez silikon, ino prosto z cyca. Przez kilka dni raz jadł z nakładek, raz bez. Trochę musieliśmy poćwiczyć z przystawieniem, żeby załapał cyca od nowa i otwierał szeroko buźke, ale udało się i tak karmimy się już 6 miesiąc. Ale niestety, brodawki i tak goiły się pomału i skończyło sie na dwóch zapaleniach piersi i antybiotykoterapii za każdym razem. Ale najważniejsze, że nasza mleczna droga trwa.:)

  • Katarzyna
    16 grudnia 2017 at 16:45

    Pierwsze dziecko karmiłam przez nakładki 13 miesiący. Nie udało się ich odstawić. Pokarmu było mnóstwo, nie było problemu z opróżnianiem piersi itp. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że to jakiś rodzaj porażki. Teraz karmię trzeci miesiąc, też przez nakładki. Córka rośnie jak na drożdżach ?

  • Natalia
    8 grudnia 2017 at 17:46

    My z córeczką byłyśmy na nakładach od 2 doby życia. Zaraz po porodzie miałam problemy z przystawieniem. Mała nie chciała chwytać, płakała. Nie chciałam dokarmiać, poprosiłam o konsultację z doradczynią. Od razu padła diagnoza – płaskie brodawki, proszę zastosować nakładki. Mała od razu zaskoczyła, byłam taka dumna… Do momentu, aż położna środowiskowa na pierwszej wizycie domowej powiedziała, że muszę zrezygnować z muszli dla dobra dziecka. Poleciła ten wpis na blogu. Dopadła mnie rozpacz – nikt mnie nie poinformował, że muszę zejść z nakładek, a one same są tylko rozwiązaniem przejściowym. Było trudno, bo po tygodniu stosowania dziecko po prostu się do nich przyzwyczaiło! Jak zeszłam z nakładek? Po prostu je zdjęłam, mimo płaczu i humorów dziecka. Innego wyjścia nie było. Karmię już ponad 5 tygodni bez i jest cudownie. Początkowo płaskie brodawki wyciągnęły się. Wszystkim paniom, które się poddają, mówię – da się. Wam na pewno też się uda.

  • Maria
    30 listopada 2017 at 12:35

    U nas kp przez nakładki od drugiej doby po porodzie . W szpitalu przez dobę była dokarmiana mm (nie mogłam się pozbierać po porodzie + trudność ze złapaniem brodawki – płaska, córeczka nie mogła złapać). Położna w szpitalu długo pomagała przystawiać, układała pierś i dziecko, niestety mała nie chciała w ten sposób jeść. W ramach testu przystawiła mi do piersi smoczek z butelki i maleństwo zaskoczyło. Zaleciła kupno nakładek, od tego czasu tylko kp przez nakładki. Na szczęście nie mam problemów z ilością pokarmu ani opróżnianiem piersi. Waga urodzeniowa 2850g, teraz (równo 3 miesiące później) 4860g. Będziemy próbować odstawić silikon. Przy wcześniejszych próbach bardzo się złościła i nie chciała wcale jeść, więc szybko się poddawaliśmy 🙁

    • Hafija
      4 grudnia 2017 at 12:03

      Położna to nie doradca. Trzeba iśc do doradcy, który oceni co wymaga poprawy. Nakłądki to nie rozwiązanie probelmu tylko pewna interwencja przejśćiowa

  • Karolina
    10 listopada 2017 at 00:24

    Karmię piersią ponad rok. Syn po porodzie jadł normalnie z jednej piersi, ale nie umiałam go przystawić do drugiej i zaczęły się problemy. Po wizycie CDL kupiłam nakładki. Karmię w nich do dnia dzisiejszego. Nie miałam dość siły psychicznej, by to zmienić. Mam wyrzuty sumienia, że może to wpływać na odczytywanie potrzeb dziecka. Tylko chyba już teraz nic nie zrobię, bo bez nakładki gość nie chce nic robić 🙂

  • Marti Forrester
    23 lipca 2017 at 06:06

    Nakładki mnie i moje dziecko uratowały, miałam taki nadmiar mleka że córeczka się krztusila, wszytsko dookoła było w mleku, ja, ona, poszuka, ubrania, a nawet podłoga. Stosowałam liście z kapusty, okłady zimne, piłam szałwię i nic. Trochę pomogło delikatnie odwodnienie. Wtedy z piersi udało się zejść na tyle żeby zamiast ściągać i podawać z butelki nałożyć nakładkę. Mona córeczka ma 6 tygodni, rośnie jak na drożdżach. Mam malutkie sutki, jak pierś jest pełna to ona owszem złapie sutek (bo wytrenowałyśmy to i potrafi ładnie ssać), ale buzia jest pełna mleka i jak odpoczywa to wszystko wylatuje lub wlatuje do gardełka. Nakładki podczas odpoczynku utrzymują mleko bezpiecznie w tym sztucznym silikonowym sutku. Tylko dzięki nim czuję że bezpiecznie mogę nakarmić małą. Karmie 10 minut i widzę, że dla niej to ogromna ulga. Wsuwa jak szalona, mnie nic nie boli. Nawał przeszedł w końcu! Dalej mam mleka jak dla bliźniaków, laktacja w końcu jest taka jaka powinna. Dlatego ja nie zrezygnuje z karmienia z nasadką.

    • domi
      24 września 2017 at 20:41

      dokładnie to przerabiam.. mi się laktacja trochę uspokoiła dlatego jak tylko daje radę próbuje karmić małą bez nakładek w nocy i w dzień jak złapie mała jeszcze na pół senną to wsuwa, a jak jest zła, zmęczona czy rozbudzona – bez nakładki nie da rady… rozumiem twoje podejście.. jednak mimo wszystko ja chce karmić bez nakładkę..mieć ten komfort wyjścia wszędzie, radość i wygodę 🙂

  • Justa
    25 czerwca 2017 at 08:35

    Ja używałam nakładek tylko przez pierwszy tydzień,bo mój maluch miał problemy z ssaniem. Jednak z czasem zaczęłam zmuszać go do ssania piersi bez plastikowych nakładek, dzisiaj już nie potrzebujemy tego wynalazku, ale bardzo nam pomógł!

  • Aga
    16 czerwca 2017 at 23:18

    moja córka przyzwyczaiła się do nakładek. Karmie już 5m-cy. Jakiś czas temu próbowałam zejść z nakładek, ale poniosłam porażkę. Dziecko płakało, odwracało, nie chciało gołej piersi i tak pozostały silikonowe nakładki.

  • Anna
    11 maja 2017 at 13:09

    U mnie nakładki były konieczne od początku, zaleciła mi je położna laktacyjna (dobrała, pokazała jak używać). Nie było innej możliwości. Karmię od roku, nie mam żadnych problemów, karmienie przebiega idealnie. Przeczytałam ten post z ciekawości i jestem w szoku, że nakładki mogą powodować problemy! Dla mnie to zbawienie i możliwość karmienia dziecka piersią tak długo (i jeszcze dłużej).

  • Aga
    8 maja 2017 at 23:53

    Mi tez nakładki uratowały karmienie. Ja byłam przypadkiem bardzo bolesnego karmienia. Po CC dostawałam paracetamol ale nie działał wcale na piersi. Moja malutka chwytała i ssała bardzo ładnie, ale ja nie byłam w stanie jej karmić, to było straszne. W szpitalu było dokarmianie butelką. Zgodziłam się bo wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważne jest kp od samego początku. Najdziwniejsze było to, że położona na oddziale miała w nosie porady laktacyjne, od razu powiedziała „pani to nie będzie karmić”, ale przemknęła do mnie (na prośbę męża) położna laktacyjna z przyszpitalnej poradni laktacyjnej, zastrzegając, że „jej tutaj nie ma i nie było” bo nie wolno jej udzielać porad kobietom z oddziału położniczego ! Bo od tego są położne oddziałowe, a poradnia laktacyjna jest dla tych co przychodzą z domu. Kuriozum! Jednak ta kobieta bardzo mi pomogła i nieśmiało podpowiedziała, że istnieje coś takiego jak nakładki. Gdy byłam już z dzieckiem w domu, mąż kupił te nakładki i przez 3 tygodnie karmiłam przez nakładki. Początkowo sukcesem było przejście na wyłączne karmienie piersią, a potem po prostu zabrałam te nakładki i przystawiłam dziecko do gołej piersi, bez żadnego obcinania sylikonu. W międzyczasie ból stopniowo ustępował, około 6 tygodnia prawie zanikł. To była prawdziwa ulga! Dzidzia wyraźnie zadowolona a i ja nie musiałam w nocy i w dzień latać do kuchni i wyparzać tego dziadostwa. Ani w trakcie ani po pozbyciu się nakładek nie miałam żadnych negatywnych konsekwencji dla laktacji, żadnych poranionych brodawek, nawet nawał laktacyjny nie był taki straszny. I tak się już karmimy piersią 15 miesięcy, także dla mnie i mojej córeczki było to jak zbawienie.

  • Asienka
    24 marca 2017 at 07:04

    Mi nakładki silikonowe uratowały popękane i krwawiące brodawki, położna w dniu wyjścia ze szpitala poradziła żebym sie w nie zaopatrzyła. Karmienie było zdecydowanie mniej bolące i w ciągu tygodnia sie wygoniły. Nie było zupełnie problemu zeby z nich zejść, wydaje mi sie ze brodawki zrobiły sie bardziej wypukłe i karmienie było przyjemne a nie bolesne.

  • Gabriela
    24 marca 2017 at 00:23

    O, ciekawe 🙂 Nie wiedziałam, że taki ważny jest dobór nakładek. Ja miałam problem z karmieniem, bo duże piersi i płaskie brodawki. W szpitalu ciężko liczyć na poradę laktacyjną, ale w pokoju miałam współlokatorkę, co pracowała z niemowlakami i oświeciła mnie, że jest coś takiego. Więc mąż kupił, założyłam i dzięki nim karmiłam jakiś czas, dopóki się mały nie zbuntował. Nie umiałam odstawić nakładek i nauczyć go pić bez, nie umiał chwycić brodawki. Nie słyszałam też o obcinaniu końców itepe. Teraz z kolejnym dzieckiem skorzystam z doradcy laktacyjnego 🙂 Mam nadzieję, że tym razem pójdzie łatwiej i bez takiego wspomagania (nakładki, laktator).

  • Aleksandra
    13 marca 2017 at 21:35

    Dziękuję za ten artykuł. Konkretny i rzetelny, zmobilizował mnie do odstawienia nakładek. Poprosiłam o kapturki w szpitalu już w drugiej dobie, nie byłam w stanie wytrzymać bólu brodawek w trakcie karmienia, dostałam nakładki 20 mm, nadal bolało, ale w granicy wytrzymałości. Doradca nauczył jak przystawiać i polecił odejść od nakładek, kiedy tylko będę w stanie, próbowałam od razu po powrocie do domu i młoda nie łapała piersi bez nakładek, mąż pobiegł do apteki i kupił silikony, ale mieli tylko 16 mm. Próbowałam potem karmić bez i się udawało (po mniejszych nakładkach łatwiej szło młodej łapanie piersi), ale wydawało mi się, że bez nakładek się nie najada. Nie ukrywam, że było też wygodniej karmić z kapturkami, podciśnienie zasysa mleko, wszystko leci szybciej, młoda jest szybciej syta. Do odstawienia zachęcił mnie powyższy artykuł i moment w którym młoda słabiej przybrała na wadze. Łącznie miesiąc jechałyśmy na silikonach, potem postanowiłam odstawić i konsekwentnie dostawała „wolną” pierś , przyzwyczaiła się i jest ok, u mnie też przeszło to niemal bezboleśnie. Nie miałam żadnych problemów zarówno przy karmieniu z nakładkami, jak i bez. Ale jako negatywny skutek używania nakładek zaobserwowałam, że młoda traktuje pierś wyłącznie jako jedzenie, nie jako uspokajacz. Uspokaja się noszona i bujana (plecy pod koniec dnia bolą…), w czasie stosowania nakładek bardzo rzadko zasypiała w czasie karmienia, trzeba było ją lulać ręcznie. Nadal rzadko zdarza jej się „wisieć na piersi” w celu uspokojenia się, ale odkąd odstawiliśmy nakładki jest spokojniejsza i szybciej zasypia, w nocy nie rozbudza się tak mocno na czas karmienia . Nie żałuję, że zdecydowałam się na nakładki (zapobiega to traumie związanej z karmieniem), ale żałuję, że nie odstawiłam ich wcześniej, ale to nie pierwsza i ostatnia rzecz, którą zrobiłabym inaczej przy kolejnej ciąży. Do wad stosowania kapturków dorzuciłabym jeszcze 3 rzeczy:
    1. Gorsze spanie w nocy (moje) – po karmieniu trzeba umyć kapturki, wstawanie bardzo mnie rozbudzało, mycie i dezynfekcja po każdym karmieniu zabiera trochę czasu
    2. Kwestia higieniczna – możliwość zostania resztek pokarmu w kapturku w wyniku niedokładnego mycia, które mogą się zepsuć i zaszkodzić dziecku (nam na szczęście się nie trafiło, ale ciągle miałam na uwadze, że może tak się zdarzyć i myłam nakładki jak szalona)
    3. Kwestia estetyczno-praktyczna – karmiąc z silikonami obkładałam dziecko pieluchą do karmienia, bo zawsze cała była pooblewana mlekiem, które wyciekało jej z buzi w czasie ssania bądź wylewało się z nakładki, którą nieraz zerwała rączką czy buzią; przy karmieniu bez nakładek ilość mleka, która nie trafia do buzi jest u nas minimalna. Prawie nie zdarza mi się teraz, że muszę po karmieniu przebrać młodą, bo jest mokra od mleka, wcześniej niemal zawsze, kiedy nie podłożyłam pieluchy czy śliniaka… A chyba nie ma skuteczniejszego sposobu na rozbudzenie dziecka niż zmiana ubranka.
    Podsumowując : u nas bez nakładek dużo lepiej 🙂 Pozdrawiamy wszystkie mleczne mamy!

  • Kasia
    12 marca 2017 at 14:29

    A mnie nakładki bardzo pomogły, ale tez używałam ich krótko i ostrożnie. Mój maleńki ssaczek bardzo poranił mi piersi w pierwszych dniach po porodzie. Ja nierozsądnie pozwalałam jej na wielogodzinne ssanie. Przystawienie było dobre, potwierdzily to położne laktacyjne, ale mam wrażliwe piersi, dzidzia ssała mocno i bardzo długo, i niestety moje piersi znalazly się później w tak opłakanym stanie, ze bałam się przystawiać małą. Strupy, krew, ból jak przy cięciu żyletką. Waga córeczki zaczęła mocno lecieć w dół, pojawiła się żółtaczka. Położna laktacyjna zasugerowała nakładki i pokazała, jak z nich korzystać. Przy tym zastrzegła, żebym używała ich co drugie karmienie, i próbowała zdejmować je w trakcie karmienia, kiedy dziecko będzie słabiej ssało. Sutki się szybko zagoiły. Wtedy przeczytałam ten artykuł – i trochę się przestraszylam, ze zaburzę sobie laktację. Oczywiście w szpitalu nikt mi nie wyznaczył terminu zejścia z nakładek – dzięki Bogu jest ten blog – i sama po paru dniach używania nakładek odstawiłam je, korzystając z wytycznych z tego artykułu. Dzięki nakładkom udało mi się pokonać ból, zwalczyć żółtaczkę małej i rozkręcić laktację. Dlatego denerwują mnie głosy, ze nakładki to bezwzględne zło, a przy prawidłowym przystawieniu „karmienie nigdy nie boli”. Użyte z rozwagą nakładki potrafią bardzo pomóc, ale trzeba znać ryzyka z tym związane i zrezygnować z nakładek tal szybko, jak to będzie możliwe. Ten blog jest genialny – bez pouczania i wpędzania w poczucie winy przedstawia rzetelne informacje. Dziękuję!

  • Pestka
    21 stycznia 2017 at 00:08

    Witam. Urodziłam dwójkę dzieci, bardzo chciałam kp – też nie obyło się bez „przygód”. Opiszę swoje przeżycia i spostrzeżenia, aby kobiety, które zaczynają kp, wiedziały z czym to się wiąże bo niestety ani na tzw. „szkołach rodzenia”, ani w szpitalach (bynajmniej ja), nie zostałam uświadomiona. Wręcz jest to oburzające, że skoro tyle kobiet ma problemy z kp, mówi się głównie tylko, że: ważne jest nastawienie i nie podawanie butelki…

    Po narodzinach pierwszego dziecka przeżyłam szok (dosłownie) – położna, która podawała mi noworodka do kontaktu „skóra do skóry”, powiedziała mi, że moimi sutkami nie nakarmię dziecka, potrzebna nakładka (wcześniej o czymś takim w ogóle nie słyszałam – ginekolog, szkoła rodzenia – nic) – tyle. Mąż szybko (to była noc) wyruszył do apteki i kupił taką, jaką podała mu pani w okienku – potem okazała się za mała. Nikt mnie nie przeszkolił, nie pokazał nic. Miałam też niefart bo położna laktacyjna, której zgłaszałam problemy z karmieniem zamiast mi pomóc, dołowała mnie jeszcze bardziej niestosownymi komentarzami na temat moich piersi..ponad to kazała strzykawki obcinać i wyciągać sutki. Gdy inna położna przyszła to stwierdziła, że nakładki to jakaś fanaberia i wpychała maluszkowi „cycyka” do buzi.. po czym chwilę ssał i pierś mu wypadała. Nadmienię tylko, że moja pierś była ok 3 razy większa od główki dziecka, brodawka płaska, a ja nie widziałam ust maluszka. Podanie mu piersi przeze mnie było nierealne. Laktacja cudem mi ruszyła, z opóźnieniem ale ruszyła. Z mętlikiem w głowie (bo każda pani miała inną teorię i rady na temat kp), podłamaniem i strachem o kp, wracałam z dzieckiem do domu… a przecież kp miało być takie proste..wystarczy chcieć :/ Bardzo chciałam kp więc poszperałam w necie..znalazłam nakładki dostosowane do moich piersi..karmiłam 3 miesiące i okazało się, że dziecko za mało przybiera. Badania w szpitalu – wyniki ok i nikt nie był w stanie ocenić dlaczego nie przybiera. Zalecenie: dokarmianie mm po każdym kp. Gdy wyraziłam lekarzowi swoje obawy o kp powiedział, że nie mam się czym martwić, bo maluszek dojdzie do wagi i mogę karmić tylko piersią kontrolując co się dzieje. Oczywiście dziecko się rozjadło mm i całkowicie przestało ssać pierś z ukończeniem 5 miesiąca..i tu potwierdziło się ostrzeżenie o nie podawaniu butelki.

    Moja refleksja jest taka, że bez nakładki moje dziecko nie było by kp a kobiety z „nietypowymi” sutkami, które mają pierwsze dziecko (czytaj: niedoświadczone), w obliczu kp, naprawdę pozostawiane są same sobie. Sprzecznymi informacjami robi się im tylko mętlik w głowie.

    Drugie dziecko, inny szpital..historia zaczyna się tak samo. Główka dziecka maleńka, pierś duża, brodawka płaska, pomoc ze strony personelu praktycznie żadna – często przystawiać do piersi a oni ewentualnie dokarmią. Ale ja byłam już mądrzejsza, doświadczona, nastawiona na kp i mniej więcej wiedziałam co mnie czeka 🙂 Późno ruszającą laktację pobudziłam laktatorem i nie mordowałam się z wpychaniem dziecku ciągle wypadającej piersi. Ssało z nakładką ale pierś podawałam często.. max co 2h.. nawet w nocy. Co tydzień kontrola wagi..było ok. W 3 miesiącu dziecko zaczęło w ciągu dnia odmawiać piersi..płakało, odkręcało główkę, a ponad to się śliniło..drugiego dnia podałam pierś bez nakładki. Pomimo, że brodawka była całkiem płaska, syn ją zassał i od tej pory nie chciał już jeść z nakładką. Prawdopodobnie przez dziąsła odrzucił gumową nakładkę a wolał miękką pierś. Karmimy się tak na razie miesiąc ale efekty są.. najada się i przybiera na wadze.

    Gdyby nie nakładka nie udało by mi się rozpocząć kp.

  • Sfrustrowana matka
    17 stycznia 2017 at 21:17

    Moja córka półtora miesiąca jadła bez problemu z piersi. Po skończeniu 7 tygodnia zaczęły się problemy. Zaczynała jeść z piersi i po chwili odwracają główkę i płakała. Na pewno nie była najedzona. Po dwóch tygodniach męczarni z krzykiem przy karmieniu, spróbowałam karmić przez nakładki i to był strzał w dziesiątkę. Dzięki temu moje dziecko zaczęło normalnie jeść. Próbuje jej podać samą pierś ale niestety na razie ją wypluwa. Wspomnę jeszcze że dziecko miało podpięte niedawno wedzidełko (w 8 tygodniu), bo dopiero doradca laktacyjny to zauważył, a jak pytałam lekarza w szpitalu po porodzie czy na pewno wedzidełko nie jest za krótkie, to odpowiedział, że jest dobre.

  • Karolina
    9 stycznia 2017 at 02:05

    Jestem Mamą wcześniaka 31tc z 01.01.2017 przez cc. Od drugiego dnia po cc odciągam mleko, i na dziś odciągam 70-100ml/raz. Mój synek, mały wojownik, spędza juz drugą dobę poza inkubatorem. Z powodu krwi w żołądku był karmiony poza jelitowo, nadal ma po dwie kroplówki na dzień. Od początku moja siara została wpasowana w dziąsła, od czwartku syn pije moje odciągnięte mleko z butelki…ale bardziej połyka niż ssie, po 10ml zasypia i muszę go wybudzać na kolejne 10ml. Dziś dwie położne próbowały go dostawić, i obie stwierdziły ze syn bez nakładek nie chwyci, mam b.duze brodawki i wklęsłe sutki. Jedna zaleciła nakładki s, inna m. Do buzi synka, nie mojej piersi chyba…jutro je kupię ale się ich boję…powalczymy jednak o kp…lub zostaniemy kpi…

    • Aleksandra
      10 stycznia 2017 at 21:44

      Spróbuj się skontaktować z konsultantka laktacyjna aby nauczyła cie małego przystawiac bo nakładki to nie koniecznie może być rozwiązanie. Co do opisu piersi mogę powiedzieć że miałam to samo – miałam bo mała jak się nauczyła chwytac tak sutki mam niezle wyciągnięte. Korzystałam z pomocy konsultanta i również na you tube obejrzalam kilka filmów jak przystawiac dziecko.

  • KaroL
    22 grudnia 2016 at 10:52

    🙁 Karmię z nakładkami już rok i 7 msc. Nakładki zaleciła położna w drugiej dobie z powodu wklęsłych brodawek i tak do dziś karmię. Nie uważam, że jest ze mną coś nie tak ale z całą pewnością o wiele przyjemniej i łatwiej karmiło by się bez nich. Myślicie, że da rade odzwyczaić od nich takiego dużego chłopa? 😛

  • MatNat
    18 grudnia 2016 at 00:02

    Mnie położna nakładke załozyła jeszcze na lozku porodowym, w drugiej godzinie lezenia skora do skory! Jak o tym mysle do tej pory ryczec mi sie chce… Mala przyszla na swiat i tak silnie szukala cycusia, tak bardzo chciala jesc, ze az sie trzesla nie mogac uchwycic moich wkleslych brodawek… nieswiadoma, wtedy nieoczytana, a przede wszystkim przerazona, ze nie moge dac dziecku tego czego w tej chwili tak bardzo potrzebuje, nie zaprotestowalam, nie moge sobie tego wybaczyc.

  • MatNat
    18 grudnia 2016 at 00:00

    Mnie położna nakładke załozyła jeszcze na lozku porodowym, w drugiej godzinie lezenia skora do skory! Jak o tym mysle do tej pory ryczec mi sie chce… Mala przyszla na swiat i tak silnie szukala cycusia, tak bardzo chciala jesc, ze az sie trzesla nie mogac uchwycic moich wkleslych brodawek… nieswiadoma, wtedy nieoczytana, a przede wszystkim przerazona, ze nie moge dac dziecku tego czego w tej chwili tak bardzo potrzebuje, nie zaprotestowalam, nie moge sobie tego wybaczyc :(. [Na nakladkach, w bolach, z krwia, karmilam dwa miesiace, pozniej jakos ich sama sie pozbylam, oczywiscie nikt nie powiedzial mi jak je zakladac, ani jak z nich zejsc, nawet doradczyni laktacyjna z mojego miasta, ktora zaprosilam 3 tyg po porodzie… co wiecej doradzila, ze jak nie idzie bez to karmic 'w kapturku’ albo sciagac laktatorem i karmic z butelki… i za te cudowna porade ja jej jeszcze zaplacilam…]

  • Anelle
    17 grudnia 2016 at 20:58

    Mi w szpitalu nie pomogli przystawiać córki, podchodziła pielęgniarka, wkładała moją pierś małej do buzi a jak sobie poszła to dziecko się od razu odsysało… Jedyną poradą na moje prośby i skargi było żebym kupiła nakładki. Kupiłam je w sumie głównie po to żeby mała jadła z piersi i żeby nas wypuścili ze szpitala. Mała szybko załapała a jak wyszłyśmy ze szpitala to strasznie mnie wkurzało ciągłe mycie, wyparzanie i szukanie nakładek w nocy lub nad ranem i się zaparłam że je odstawię. Przy każdym karmieniu najpierw próbowałam bez nakładek a dopiero jak mi się nie udawało to z nakładką. Po paru dniach mała zaskoczyła i nakładki poszły w odstawkę.

  • natalia
    5 grudnia 2016 at 15:44

    Natknęłam się na ten artykuł, gdy po 4 miesiącach karmienia przez nakładki, mój synek zaczął znacznie mniej przybierać na wadze, odrzucał pierś (z nakładką). Trwało to na tyle długo, że chciałam porzucić karmienie piersią… nic nie pomagało. A tu, przeczytałam ten artykuł, postanowiłam zacząć przystawiać samą pierś (w przeszłości próbowałam kilka razy, ale bezskutecznie) i niespodzianka… UDAŁO SIĘ:) od 3 tygodni karmię bez nakładek i jestem bardzo szczęśliwa! dziękuję za ten artykuł 🙂

  • Magda
    9 listopada 2016 at 15:33

    A u mnie pojawiły się problemy z karmieniem po podcieciu wędzidełka. Wedzidelko zostało podciete jak córka miala 2.5 miesiąca. Wcześniej jadła maksymalnie 6 minut co 2 godziny ale ładnie przybierała na wadze. Dzień po podcieciu wędzidełka nie chciala jeść z piersi, je z nakładek al e sciagammlekoni daje z butli. Czuje że się nie najada jedząc z nakładki i pokarmu jest mniej. Jak oduczyć mała jedzenia przez nakładki?

  • Ania
    6 listopada 2016 at 21:39

    A ja karmię przez nakładki już 11 miesiąc i po przeczytaniu tego artykułu zaczęłam się stresować że może mieć to jakis nagatywny wpływ na dziecko albo na mnie..ale dzięki nakładkom kp było i jest w ogóle możliwe i uważam to za duży sukces.Po porodzie (cc) i szpitalnych przygodach (wedzidelko, zespół popunkcyjny, brak jakiegokolwiek wsparcia ze strony położnych,mających tylko pretensje gdy prosilam o pomoc w kp, a w konsekwencji tego butelka i dokarmianie mm) ponad miesiac walczyłam, żeby corka w ogóle przez nakładki chciała ssać, a gdy już się nauczyła kolejne miesiące zajęły próby przestawienia jej na samą pierś: 3 doradczynie laktacyjne + neurologopeda i nic…w końcu sobie odpuscilam. Córka rozwija się dobrze, ja co jakiś czas łapie zapalenie piersi (kapustę mam zawsze w lodówce)..może jak bedzie starsza zechce ssać bez nakładek..

  • Aneta
    21 sierpnia 2016 at 06:36

    Witam,
    Aktualnie już od prawie 3 miesięcy karmię z nakladkami, mam bardzo małe i płaskie brodawki, w dodatku malutka jest wczesniakiem, miała też bardzo długo zoltaczke,ok 1.5 miesiąca. Nie mam problemu z myciem i wyparzaniem,za to czas karmienia jest przerażający. Czasem 1 godzina, 1.5, a mała często nadal chce jeść. Dodatkowo nie pasuje jej też smoczek i często się zastanawiam,czy jest głodna czy tylko chce sobie possac. Próbowałam rzucać 2 razy,ale jest masakra,bez przerwy muszę trzymać małej pierś, co chwilę ją puszcza,ogólna szamotanina, w końcu zrezygnowana się poddaję. Najbardziej mnie denerwuje,ze nigdzie za bardzo nie mogę wyjść,bo gdzie ja się wygodnie rozloze na godzinę z nakladkami i pielucha żeby się nie lało na boki?

  • KasiaKatarzyna
    4 sierpnia 2016 at 05:07

    Mi tez nakladki uratowaly piersi. Mialam tak poranione brodawki po 3 dniach, ze gdyby nie to zrezygnowalabym z karmienia. Nie udaloby mi sie wyleczyc brodawek i raczej zrezygnowalabym z kp. Prosze nie strasz nakladkami. Informuj, ale nie przestrzegaj az tak. One naprawde ratuja kp. Z waga i piersiami nie mialam zadnych problemów – w 2 miesiacu udalo sie juz karmic bez.

  • Magda1990
    18 lipca 2016 at 22:50

    Lili ma już prawie 6 miesięcy a Ja nie wyobrażam sobie karmienia bez nakładek. Bardzo chciałabym karmić bez lecz jedna brodawka wklęsła, druga płaska. Nigdy wcześniej nie myślałam, że będę musiała ich używać, po prostu nie byłam tego świadoma. Gdy w szpitalu przystawili mi Malutką po raz pierwszy byłam załamana, po cięciu leżałam na łóżku jak placek, nawet sama nie mogąc przystawić Swojego długo wyczekiwanego Skarba do piersi. Pielęgniarka od razu kazała zakupić nakładki. Próby przystawiania były bardzo bolesne, Lili nie mogła załapać, denerwowała się a Ja byłam zdana tylko na siebie i Męża – całe szczęście, że był ze mną Mąż, pomógł sto razy więcej niż wszystkie pielęgniarki. Próbuje zabierać nakładki podczas karmienia, ale zawsze kończy się to płaczem i musze zakładać je ponownie. Marzę o tym by nie musieć karmić z nakładkami, ale niestety moje brodawki są nie do uchwycenia i po woli zaczyna brakować mi nadziei, że w ogóle kiedykolwiek to nastąpi.

  • Anna
    16 lipca 2016 at 22:00

    A u mnie bylo (i jeszcze jest) tak. 12 dni kp- z brodawek porobily sie rany bo w szpitalu nie podcieli wedzidelka. Wyszlismy ze szpitala-12dnia zycia dziecka- podciecie wedzidelka i zakonczenie kp ze wzgledu na te rany a syn i tak nadal zle ukladal jezyczek i nie chcial chwytac plaskich brodawek. Od tamtej pory wszedl w ruch laktator i butelka z moim mlekiem. I kiedy syn mial miesiac zaczelismy kp przez nakladki.. teraz karmimy sie tak juz 2tyg i mamy problem.. w jednej piersi nie ma juz prawie mleka 🙁 syn bardzo malo przybiera na wadze od tych dwoch tyg (srednio 10g/dobe). Czy to koniec mojego kp? 🙁 wydaje mi sie ze nie sciaga do konca mojego mleka przez nakladki- stad ten problem z pokarmem. Probowalam bez- nawet nie ma szans zeby sie udalo. U mnie od razu rany sie tworza a on nie lapie. Tak bardzo zalezy mi na kp 🙁 🙁

    • Aleksandra
      20 lipca 2016 at 04:01

      Tak to wina nakładek. U mnie też tak było ze zaczął zanika mi pokarm. Walka aby mała łapała piers bez była ciężka ale się udało do tego pilam dużo wwody i femaltiker. Co do ran to a skoryguj przystawienie może pomoże. ******

  • Mrs Frost
    9 lipca 2016 at 19:28

    Mi nakładki uratowały laktację. Młody od początku źle ssał i strasznie poranil mi sutki. W piątej dobie, już w domu, dostałam nawału i młody nie był w stanie uchwycić brodawki (a moja położna środowiskowa próbowała ze mną go przystawić na wszelkie sposoby) . Przez 24 h udało mi się tylko nakarmić go niewielkimi ilościami odciąganego mleka, więc następnego dnia położna zarządziła, że spróbujemy nakładek. I młody momentalnie zaczął ssać, ulga nie do opisania. Gdzieś tak w piątym tygodniu, kiedy brodawki się wygoily, uznałam że czas odstawic nakładki. Za każdym razem przystawialam dziecko najpierw bez nakładki, a jeśli nie udawało mu się uchwycić brodawki to z nakładką. Po kilku dniach karmiłam już normalnie. Dodam jeszcze że położna przechodziła do nas przez 8 tyg i co tydzień kontrolowała wagę dziecka, a młody pięknie przybierał na wadze (nawet 0,5 kg w tydzień). Także nie rozumiem tej nagonki na nakładki. Jak sobie pomyślę, że miałabym karmić dziecko sutkami całymi w strupach to chyba nie dałabym rady i to byłby koniec mojego kp.

  • Kasia
    2 lipca 2016 at 15:52

    Ja nakładki kupiłam sobie na „w razie czego” do szpitala, bo bardzo bałam się bólu piersi (od zawsze miałam problem ze zbyt wrażliwymi piersiami). Później, jeszcze przed porodem, przeczytałam powyższy wpis i podjęłam decyzję, że nie będę ich stosować jeżeli nie będę musiała, ale w razie czego wezmę do szpitala. Okazało się to bardzo dobrą decyzją dla mojego zdrowia – w drugą dobę po porodzie dostałam nawału mlecznego, piersi zrobiły się mega bolesne (o dziwo to akurat był najmniejszy problem) i twarde jak kamienie. Przez tą twardość Młoda nie była w stanie pić z cyca. Wszelkie próby kończyły się na bezowocnym maltretowaniu sutków, bo nie było mowy o włożeniu jej do buzi części otoczki. Gdy poszłam z tym do położnej najpierw usłyszałam, że pomogłaby mi gdyby miała laktator, ale nie ma (tak, oddział położniczy bez laktatora) i najlepiej jakbym spróbowała sobie pod prysznicem wycisnąć nadmiar mleka. Poszłam pod prysznic, polewałam sobie piersi ciepłą wodą i próbowałam coś wycisnąć, ale ból był tak nieznośny, że nie dawałam rady. Później właśnie pielęgniarka neonatologiczna powiedziała bym spróbowała z nakładkami jeżeli mam. Posłuchałam i tak wszystko się powoli ułożyło: i córka najedzona, i pierś częściowo opróżniona, udało uniknąć się stanu zapalnego. Tutaj dla nakładek wielki plus. Teraz jest wielki minus: córka przyzwyczaiła się przez te kilka dni nawału do nakładek i mam problem. Obie piersi miękkie, mam mleko, wszystko jest w porządku tylko Mała nie umie pić z gołej piersi.. Raz próbowałam odstawić, z tym że nieumiejętnie (po prostu przestałam karmić z nakładkami): dziecko possało z 4-5 minut i przestawało. Tak było kilka razy w ciągu dnia i wieczorem była tak wściekła z głodu, że nawet nie chciała próbować cyca tylko się darła – w panice wróciłam do nakładek. Teraz wykorzystam metodę o której pisałaś Hafijo – najpierw nakładka, a później jak Mała zacznie ssać spokojniej goła pierś. Zobaczymy jak to będzie, trzymajcie kciuki!

    • Justyna
      6 lipca 2016 at 20:13

      Kasiu ja trzymam 🙂 Przede wszystkim – patrząc po sobie bo mi nie udało się tego osiągnąć – spróbuj się nie denerwować tym, że ona nie chce bez nakładek. Próbuj tak jak piszesz ściągać jak najczęściej w trakcie karmienia. Mi się udało zejść z nich dopiero po 8 miesiącach karmienia 😉 ale wierzę, że u Ciebie będzie szybciej. 🙂

  • Dorota
    22 czerwca 2016 at 13:51

    Gdy 3 lata temu urodziłam córeczkę, to w szpitalu położna doradziła nakładki. Fakt mała szybko załapała. Piersi nigdy samej nie chciała. Karmiłam ją do 13m.ż., dalej już nie chciała. Nakładki miałam zawsze ze sobą, nigdy nie przeszkadzały mi ani córce. Piersi opróżnione, Córcia rosła jak na drożdżach. Poleciłam 2 mamom i też zadowolone. Nie widziałam, że tyle mają „złych cech”.
    Mam wyrzuty…:).

  • Kokosanka
    11 czerwca 2016 at 23:04

    Mi nakładki poleciła położna w szpitalu. Spojrzała na piersi i podała firmę, którą polecają i rozmiar jaki ma mi mój facet kupić i dostarczyć (było to jakoś w 3 dobie a ja w szpitalu byłam 7 dni), od razu ta sama położna umówiła mnie do doradcy laktacyjnego, który był na terenie szpitala. Doradca obejrzała jak karmie, moje piersi i przystawianie i zgodziła się, że nakładki są chwilowo niezbędne, bo byłam tak opuchnięta po porodzie, że dziecko nie mogło samo chwycić piersi. Zaleciła stosowanie nakładek do czasu zejścia opuchlizny i przestrzegła przed konsekwencjami. Opuchlizna zeszła mi po 3 tygodniach od porodu, a ja stosowałam nakładki do ok. 3 mc, bo wydawało mi się, że dziecko nie chce ssać gołej piersi. Niestety to jest w naszych głowach i koleżanka mi tak powiedziała, że to tylko w mojej głowie i to nie możliwe by dziecko wolało silikon od samej piersi. Przemogłam się i poszło 🙂 Byłam mega zadowolona, bo karmienie w nakładce było upierdliwe ;( Teraz mija nam prawie 11 miesięcy karmienia.

  • Justyna
    10 czerwca 2016 at 14:03

    To i ja się podzielę. Tak właśnie mi „pomogły” położne, dając nakładki bo mały nie umiał chwycić brodawki. Ja się cieszyłam jak głupia bo w końcu jadł. A potem ryczałam bo nie umiałam z nich zejść. Nienawidziłam tych nakładek. Próbowałam wiele razy zrezygnować, odcinałam, zabierałam, wszystko na nic. Aż do 8 miesiąca. Karmiłam nakładką, po chwili zdjęłam tak z głupia frant i mały zassał. Koniec z nakładkami, znowu płakałam, tym razem ze szczęścia. Jaka to ogromna różnica w karmieniu!! nie do opisania. I karmimy się tak już 18 miesiąc. 🙂

  • Gosia
    30 maja 2016 at 09:22

    Tekst spadł mi z nieba, dziękuję… Opiszę moją historię, bo nie chcę, żeby ten koszmar powtórzył się przy drugim dziecku, a właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Mój pierwszy syn nie mógł uchwycić brodawki (pominę już historię samego porodu, braku kontaktu skóra do skóry, synka zobaczyłam 10 godzin po porodzie, chociaż nic mu nie było, dostał 9/10, nikt nie miał ochoty pomóc mi go przystawiać, ja po cesarce… i tylko znikał na dokarmianie…). Mam płaskie brodawki. W końcu po 24 godz. położna wpadła na pomysł z nakładkami. Chwycił, poleciało mleczko. Powrót do domu i zaczyna się horror. Piersi pełne mleka, a lecieć nie może… laktator nie pomaga, Mały z żółtaczką (5 tyg.) więc ciągle zasypia. Ból okropny. Przyszła położna i wyciskała mi pokarm na siłę, a ja wyłam! Płaczem nie dało się tego nazwać. Poradnia laktacyjna- pani stwierdziła, że natychmiast wyrzucić nakładki, bo Mały się nie najada, a ja przerażona nie wiedziałam, jak do cholery mam go teraz przystawiać! Walczyłam w domu, płakałam razem z nim, kolejne wyciskanie przez położną i kolejne i kolejne, termin w poradni laktacyjnej dopiero za 2 tygodnie, zapalenie lewej piersi, aż wrzasnęłam, że natychmiast ktoś ma pojechać po mm i dla mnie po bromergon!! I tak po 3 tyg. skończył się mój koszmar. Synek, kiedy dostał butlę obudził się ze snu, chciał więcej i więcej, zaczął przybierać, żółtaczka minęła, a ja pierwszy raz go przytuliłam z miłością do gojącej się piersi, ale do teraz (syn ma 6 miesięcy) co dzień płaczę w poduszkę, że nie daję mu tego, co powinnam, że mi nie wyszło… Mój wewnętrzny koszmar nadal trwa, wyrzuty sumienia są straszne. I zastanawiam się ciągle- czy gdybym nie odstawiła nakładek, teraz karmiłabym piersią? Zrobię wszystko, żeby drugie dziecko karmić, nakładki czekają już wyparzone w szufladzie. Ale czy mam je używać?

  • Renata
    29 maja 2016 at 15:16

    Z zazdrością czytam o odstawieniu nakładek, u mnie córka (7 m-cy), gdy podaję pierś bez nakładki odwraca głowę, a potem to już płacz. Nie wiem czy mam się uzbroić w cierpliwość i nie reagować na płacz, czy zostać przy nakładkach. 🙁

  • Gabi
    27 maja 2016 at 21:18

    Ja też należę do kobiet, którym nakładki uratowały karmienie. Chociaż pewnie w największym stopniu to moja zawziętość. Nakładki poleciła mi położna w szpitalu, jak zobaczyła moje płaskie brodawki i nie udało jej się w żaden sposób przystawić mi córki do piersi. Mimo silikonu zrobiły mi się na brodawkach straszne rany, obie pękły, mam teraz brodawki o bardzo specyficznym kształcie kanionu 😉 niestety udało mi się wygoić je dopiero po odstawieniu córki na 2 tygodnie w szóstym tygodniu jej życia za radą ginekologa. Udało mi się utrzymać laktację przez ten czas i znowu nakładki pomogły nam przestawić się z butelki na pierś, bo po laktatorze mleko płynęło u mnie strasznie szybko i mała miała problem z ogarnięciem tej prędkości i ilości. Karmiłyśmy się w nakładkach przez 6 miesięcy, a na pierwszym wyjeździe wakacyjnym udało się nam ich pozbyć. Wyparzanie było upierdliwe, więc stwierdziliśmy, że zaryzykujemy w nocy bez nakładek i potem już poszło. Karmimy się już 19 miesięcy 🙂 Z przyrostami nigdy nie było problemu, córka długo była poza siatką tak dużo jadła.

  • Aleksandra
    27 maja 2016 at 15:02

    Ja nakładki miałam na własną rękę bo żadna położna nie chciała mi pomóc. Jedyne co usłyszałam to ja nie wiem jak Pani pomoc . Mała miała problem z uchwyceniem piersi. Każdy próbował z nami pracować na zasadzie wpychania jej brodawki do ust co się skończyło porozrywanymi sutkami i krwiakami na otoczce. Wyłam z bólu jak karmilam. Nakładki pomogły podleczyc ale zauważyłam że dzięki nim tracę pokarm. Mała nie najadala się tylko ssala nakładkę. Zaczęłam walkę o utrzymanie laktacji I ponowne jej rozkręcenie i o to żeby mała chciała znowu łapać mi brodawke. Udało się I dalej karmie chociaż nie do końca wyleczylam brodawki. Nakładka w moim przypadku mówię zdecydowane nie mimo że mała bardzo mocno łapie mi za brodawke i widzę gwiazdy przez pierwsze sekundy karmienia.

    • Weronika
      28 maja 2016 at 07:09

      A sprawdzalas wedzidelko? Może jest przerosniete i trzeba podciac…wtedy dziecko lepiej chwyta. U nas było trochę przerosniete i podcielismy. Od razu widać ze język dłuższy 😉

    • Aleksandra
      28 maja 2016 at 08:52

      Jak będę u pediatry poproszę o sprawdzenie ale chwytac chwyta i to bardzo łapczywie tak ze aż boli ale tylko przez kilka sekund a później ból znika. Tak jak ja obserwuje to wydaje się wszystko w porządku. Widzisz do mnie jak dotrze położna środowiskowa to będzie sukces w ogóle nie przyszła do kuzynki ze wcześniakiem z powikłaniami to się zdziwię jak przyjdzie do nas a na jednej ul mieszkamy i w tej samej przychodni i u lekarza jesteśmy.

  • A.
    26 maja 2016 at 22:37

    Pomagają i szkodzą.
    U mnie były konieczne, chociaż gdybyśmy dostały dostały odpowiednią pomoc na samym początku to może udało by się bez.
    Po cięciu córka była ze mną od razu jak się dało na sali pooperacyjnej, ale miała za małą buźkę i nie mogła złapać mojej płaskiej i bardzo dużej brodawki. Miałam nakładkę, więc za radą położnej całą noc ssała nakładkę i dostała mm strzykawką na policzek. Od rana próbowałyśmy się przystawić ale bezskutecznie. Jednej położnej udało się przystawić nas skutecznie, ale pobiegła dalej, a my nie umiałyśmy powtórzyć tego wyczynu. Później było zlecenie mm, brak wsparcia w dokarmianiu bezsmoczkowym i walka o laktację.
    Doradczyni szpitalna pomogła mi rozbujać laktację i podać dziecku siarę. Powiedziała, że mamy się karmić przez nakładki i jak będzie nawał to zacznie przez te nakładki lecieć. Nawału nie było. Karmiłam ściągniętym mlekiem i dokarmiałam mm. Butelką. Od 8 doby już tylko moim mlekiem.
    Dopiero po dwóch tygodniach dotarła do nas doradczyni laktacyjna z prawdziwego zdarzenia. Okazało się, że córa ssać już nie potrafi. Była reedukacja ssania i zaskoczyła po kolejnych chyba dwóch tygodniach na pierś z nakładką – dobrze dobraną i pod kontrolą doradczyni. Karmiłyśmy się tak do 9 tygodnia. Przybierała dobrze, ja miałam sporą nadprodukcję. Próbowałyśmy się przystawiać bez i czasami się udawało.
    W 9 tygodniu (znowu pod okiem doradczyni) trenowałyśmy przystawianie bez nakładki. Doradczyni proponowała zaczynać z nakładką i zdejmować w trakcie. Ja postanowiłam odstawić od razu. Byłam już zmęczona ciągłym myciem i wyparzaniem. Zresztą nakładka na spacerach była okropna. Zero dyskretnego przystawiania, strach, że spadnie gdzieś gdzie nie będę miała dostępu do wody…
    Walczyłyśmy z prawidłowym przystawieniem ze dwa dni. Córka była przyzwyczajona do płytszego chwytu, ciągle spłycała. Ja ją odstawiałam. I tak po kilkanaście razy na karmienie. Na początku umiałyśmy tylko na siedząco i tylko w jednej pozycji. Raz udało mi się dziecko przekarmić: mała spłycała bo chciała się odstawić, a ja ją przystawiałam bo myślałam, że spłyca bo jej tak wygodniej. Dopiero po ogromnym ulaniu dotarło do mnie, że pierś bez nakładki jest bardziej stymulowana i tego mleka leci więcej.
    Na chwilę obecną karmimy się 11 miesiąc. Tak, że nakładki pomogły nam przezwyciężyć problem z zaburzeniem odruchu ssania oraz niekompatybilności rozmiarów buzi i moich brodawek. Używane pod okiem doradczyni i z konkretnym planem zejścia z nich.
    A teraz jak mi zaszkodziły nakładki: spowodowały powstanie mikro-urazów (pod koniec córa już nieprawidłowo nakładkę łapała), w które wlazła mi grzybica (pod silikonem było jej dobrze). Z grzybicą walczyłam kilka miesięcy. Bolało strasznie. Bałam się karmić. Płakałam, a nawet krzyczałam w trakcie. Do tej pory mam problemy z brodawkami. I ogólnie karmienia nie lubię.
    Córa za to wprost uwielbia i pomimo rozszerzania diety i dużej ilości wypijanej wody, mleko ciągle jest jej głównym pokarmem, którego nie zamierzam jej limitować.

  • kaja
    26 maja 2016 at 21:28

    Ja karmiłam w nakładkach 2 lata, zalecone przez położną w szpitalu, mam duże piersi i płaskie brodawki a synek urodzony o czasie nie był w stanie złapać piersi. Nie dostałam większej pomocy w szpitalu, nie chciało się tym położnym a już w nocy to zapomnij, że ktoś poświęci czas.. Nakładki były upierdliwe, ale jednak nie jestem przekonana czy dała bym radę bez nich, a tak karmiłam 2 lata i jestem z tego zadowolona. Z ilością mleka nie było problemów, był okres, że było go mniej, ale częste przystawianie załatwiło sprawę, potem mleka było tyle, że przy karmieniu ciekło bokiem nakładki a podłożona pieluszka była cała mokra. Próbowałam się pozbyć nakładek, ale nie dało rady, obcinanie końcówek spowodowało, że nie było podciśnienia i brodawka nie była wciągana głęboko do tej końcówki nakładki, mały ssając porobił mi odciski na brodawkach i strasznie bolało, musiałam odpuścić.

  • Kasia
    25 maja 2016 at 21:31

    Klara A ile tygodniowo przybieralo Twoje dziecko.ja karmię już 3mies.I bardzo chciałabym zejść z tych nakładek.Czy jak je zabralas to dzidziuś jadł z piersi od razu?bo moja mała od razu zaczyna się szarpać i krzyczeć 🙁

    • Klara
      31 maja 2016 at 08:47

      Przez pierwsze trzy tygodnie przybieral po około 100g na tydzień, potem przez kolejne 5 tygodni przybieral po około 180g, kolejne 7 tygodni przybieral po około 128g, I W następnych 9 tygodniach, kiedy właśnie odstawilismy nakładki, przybieral po około 333 g na tydzień. Oczywiście na początku było okropnie, w ogóle nie chciał łapać gołej piersi, wykrecal się i krzyczał, trzeba dużo cierpliwości i nie zrażać się, dziecko potrafi się przestawić. Dla mnie też nie było to łatwe, bez nakładek po prostu bolało, ale jakoś daliśmy radę. Warto było, karmienie teraz to bajka 🙂 powodzenia i nie poddawaj się, daj sobie i dziecku dużo czasu.

  • Salusiowo.blogspot.com
    25 maja 2016 at 16:19

    Mi osobiście nakładki pomogly..
    Uratowały etap karmienia piersią

  • SaszaMamaMiszy
    25 maja 2016 at 08:06

    Jak zawsze w punkt 🙂 przechodziłam problem z nakładkami , które zostały mi wciśnięte na poranione brodawki praktycznie zaraz po porodzie. To był dramat dla mnie i nie dość ze walczyłam z poranionymi brodawkami to jeszcze doszło odstawienie nakładek . Oczywiście ze wszystkim męczyłam sie sama . Płakałyśmy obydwie przy dostawieniu ( mam córkę) ale jakoś sie udało . Uparłam sie ze bede karmić bez i to zrobiłam ale przecież tego problemu w ogóle mogło nie być . I tu wychodzi znowu pomoc medyczna , której w odniesieniu do laktacji , na oddziałach noworodkowych praktycznie nie ma …Napisałabym do młodych matek zeby nie sięgały po nakładki na władną rękę ale sama wiem jaki człowiek jest przerażony kiedy zostaje z problemem sam i chwyta sie wszystkiego co usłyszy od rodziny czy znajomych …

  • Bbbb
    25 maja 2016 at 00:56

    Tekst jest zdecydowanie przesadzony. Skutki uboczne karmienia z nakladkami strasznie wydumane. Najwazniejsze ze kobieta karmi poersia i jesli jej dziecko sie najada i przybiera na wadze to pelen sukces. Nie mozna sie czuc gorszą tylko z tego powodu ze uzywasz nakładek. Ja jestem szczęśliwa że coś takiego w ogóle istnieje i pomaga kobietom w walce z laktacja i karmieniem. Pisze o walce bo na poczatku jest ciężko i nie kazdej kobiecie od razu „plynie rzeka pelna mleka ” 🙂

    • Hafija
      25 maja 2016 at 08:37

      Nie ma żadnej informacji, że mamy karmiące z nakładkami są gorsze. A te „wydumane” skutki uboczne można sobie sprawdzić w materiałach źródłowych.

  • Klara
    24 maja 2016 at 22:40

    Mi nakładki poleciła położna, przy pierwszym przystawieniu syna (ciężki poród zakończony cc). Karmilam tak przez ponad trzy miesiące, syn cały czas słabo przybieral na wadze, myślałam, że może taka jego uroda, ma swoje tempo przyrostu, ale po odstawieniu nakładek (zrobiłam to sama, po prostu mu zabrałam bo denerwowalo mnie to ciągle wyparzanie w kółko) , syn zaczął ekspresowo nadrabiać wagę! Co więcej zaczął się budzić w nocy na jedzenie praktycznie co chwilę, a wcześniej przesypial noce. Także u nas zmiana była ogromna. W dokumentach nigdzie nie ma wzmianki o nakladkach, oczywiście nikt mi też nie powiedział jak je odstawić. Karmię teraz 14 miesiąc, myślę, że w nakladkach nasza droga mleczna by się już zakończyła dawno temu, dziecko naprawdę słabo przybieralo i jestem praktycznie pewna, ze to właśnie przez nakładki.

  • Justyna
    24 maja 2016 at 22:20

    Mam jedna wklèsłą brodawkę, drugą płaską. Nakładki zasugerowały położne w szpitalu. Karmiłam syna 16 mscy; do 6 msca wyłącznie kp. Nie udało nam się zejść z nich. Za 2 msce rodzę drugi raz. Czy mogę jakoś spróbować przygotować piersi/brodawki, żeby tym razem zwiększyć szansę na obycie się bez nakładek?

    • Hafija
      24 maja 2016 at 22:21

      Masz w okolicy doradcę?

  • Kamila
    24 maja 2016 at 21:41

    Nakładek zaczełam używać w czwartej dobie, bo mała nie chciała ssać jednej piersi, a druga już była w kiepskim stanie.
    Zero wsparcia, nie wiedziałam jak przystawić kombinowałam sama i próbowałam w ogromnym stresie, nakładki poniekąd uratowały nas przed mm.
    Mija 9 tydz, a my nadal na nakładkach. Bardzo chcę się ich pozbyć próbowałam już kilka razy ale bez skutku kiedy mała orientuje się, że ich nie ma wyrywa się od piersi.

    • Hafija
      24 maja 2016 at 22:10

      Kamila masz doradcę obok siebie?

    • Kamila
      25 maja 2016 at 02:33

      Niestety nie, mieszkam w Holandii.
      Tutaj raczej nikt za wszelką cenę nie stara się kp jezeli pojawiają się przeszkody to mm i po klopocie.
      Ja się zaparlam i walcze choć jest mi ciezko i juz nie raz chcialam sie poddac.
      Ale jestem zestresowana ciagle mysle czy mała przybiera, do tej pory bylo ok przyrosty nie jakies wielkie ale w normie. Jednak jest strasznym spiochem moze spac 10 godz i sama sie nie upomni o jedzenie. Do tego od paru dni czesto je tylko 5 min i to z jednej piersi.
      W czwatrek bedzie ważona i tylko modlę się zeby bylo ok i zebym nie uslyszala ze mam dac mm.
      Mam tyle watpliwosci co do swojego kp ze o niczym innym nie mysle, a nie mam jak tego skonsultować.
      Bardzo chciałabym kp bez niepotrzebnego stresu bez tych nakładek i wkońcu czuć radość z tego że karmię bo do tej pory każdy dzień jest walką.

    • Anna
      25 maja 2016 at 09:01

      Nie poddawaj się. U nas było podobnie ale z czasem zaskoczyła i zaczęła ssać bez. Ale to też zależało od pozycji karmienia bo bez nakładki udawało jej się na początku tylko leżąc, z czasem przyszły inne pozycje. Próbuj po prostu co jakiś czas w różnych konfiguracjach i nie stresuj się. Może się w końcu uda. Ja Ciebie rozumiem bo też bardzo chciałam się ich pozbyć ale tak na końcu to i tak najważniejsze że karmisz piersią

  • Magda
    24 maja 2016 at 21:27

    Mój synek nie umiał chwycić piersi a ja nie umiałam mu włożyć sutka do buzi. W szpitalu za każdym razem przychodziła pielęgniarka ściskała mi sutka tak że chciałam wyskoczyć z butów i dopiero wtedy synek łapał. Cycki mam ogromne a wtedy jeszcze mega twarde. Równo od 19 tyg ciąży ciekło mi mleko a po porodzie to już w ogóle masakra. W domu raz karmiłam z nakladkami a raz bez. W końcu i ja młody nauczyliśmy się jak się właściwie cycolić. Gdyby nie nakładki to pewno bym się poddała.

  • Ilona
    24 maja 2016 at 21:27

    U mnie były duże, ale wklęsłe brodawki. Na starcie usłyszałam w szpitalu, że małemu będzie ciężko uchwycić. I tyle. Żadnej rady, co z tym zrobić. Mleka nie było, dziecko jeść nie umiało, więc były obowiązkowe butle, ale zachęcano mnie do przystawiania. Doradca na wizycie rzuciła, że przydałyby się nakładki, bo dziecko nie chwyta. Mąż kupił, jakie znalazł. Po kilku dniach okazało się, że za małe……..Ale dziecko jakoś jadło. Byliśmy w szpitalu prawie tydzień ze względu na antybiotyk dla dziecka i to mnie uratowało. Gdyby wypisano mnie planowo, nie wiedzialabym co jest nie tak, bo każdego dnia udawało mi się zdobyć jakieś informacje. Szkoda tylko, że nie za jednym zamachem. Wyszliśmy i już było wyłącznie kp, ale przez nakładki. Położną środowiskową miałam super, pokierowala żeby odstawić, choć lekko nie było, bo jednak młody się bardzo przyzwyczaił. Potem był jeszcze jeden epizod ze względu na poranione brodawki. Znów dziecko się przyzwyczaiło, ale brodawki się zagoiły. 🙂
    Gdyby nie nakładki, to chyba nie dałabym rady kp.

  • estela
    24 maja 2016 at 21:14

    Witam. Gdyby nie nakładki to pierwszy synek od samego początku jeszcze w szpitalu byłby karmiony butelką. Położne przychodziły, sprawdzały czy mam pokarm tylko żadna nie zauważyła,że mam za małe brodawki i moje malutkie szczęście nie może ich dobrze załapać a jest tak okropnie głodne. Przez cały pobyt w szpitalu płakałam i próbowałam go nakarmić a jak przychodziła położna to przynosiła butelkę by był spokój na oddziale. Dopiero w dzień wyjścia zadzwoniła do mnie ciocia i i doradziła mi nakładki. Wychodząc ze szpitala usłyszałam, że i tak nie będę synka karmić piersią tylko dam butelkę. Dzięki nakładkom karmiłam synka piersią przez 4 miesiące. Dlatego ja je chwalę i polecam.

  • Anna
    24 maja 2016 at 21:11

    To ja rzucę trochę światła na to, jak to jest z tymi nakładami w Szwecji 🙂 Urodziłam przez cc, w terminie ale bardzo drobniutka córeczkę. Mimo, iż od pierwszych chwil był non stop kontakt skóra do skóry Mała nie potrafiła chwycić piersi. Ze względu na zalecenia lekarza musiała być dokarmiana na początku MM co zapewne nie pomagało. Jednak zarówno położne jak i my uparlismy się na kp i walczyliśmy mocno. Mała piła to mm ale tylko z kubeczka i tylko w szpitalu (za porada poloznej). Tata dzielnie walczył co 2 h próbując nakarmić nasze maleństwo a ja niestety nadal nie miałam pokarmu. Mimo to ciągle przystawialam. W końcu położne przywiozły laktator kombajn i kazaly pompowac. Na tym etapie przyniosły mi też nakładki. I muszę powiedzieć że one naprawdę uratowały mi moja laktacje. Odstawilismy je dopiero po 4 mcu
    Wcześniej próbowalam parę razy przystawialam bez ale bez sukcesu. Ale pewnego razu po prostu zaskoczyło i bardzo się z tego powodu cieszę. Niestety w szpitalu nie poinformowano mnie o wadach nakładek ani nie sugerowano mi abym w ogole kiedykolwiek je odstawila. Nikt też oczywiście tego nie kontrolował. Na szczęście Mała nadrabiala wagę jak szalona, mimo zaledwie 10-15 min sesji karmienia. Nigdy nawet kataru nie miała a niedługo skończy 7 mcy. Planujemy się karmić jak długo się da. Pozdrawiamy 😉

  • Anika
    24 maja 2016 at 20:45

    Nakładki zostały mi zalecone w szpitalu bo córka miała za krótkie wędzidełko. Wypisali nas i tylko położna poradziła udać się do chirurga – zabieg w 10 dobie życia.
    Przez nakładki karmiłam prawie 5 miesięcy traktowałam je trochę jak porażkę laktacyjną. Próbowałam odstawić ale nie wychodziło. Przez ten czas mieliśmy duże problemy z przyrostem wagi. Wizyty u pediatry ( zlecone liczne badania i zalecenie dokarmiania mm i włączenia pokarmów stałych – z mm nie skorzystałam). Wizyty w szpitalnej poradni laktacyjnej gdzie kiedy zapytałam o nakładki i problemy z wagą to usłyszałam że jeśli od początku przez nie karmię to powinnam nadal i zalecenie dokarmiania własnym mlekiem przez sondę. To był ciężki czas. Pewnego dnia córka zaczęła wręcz zdzierać nakładki i przystawiać się bez. W ciągu 2 tygodni bez nakładek waga wzrosła o kilogram. To było wspaniałe. Teraz ma 14 miesięcy i nadal kp.

  • mamaania
    24 maja 2016 at 20:35

    Niestety 2 miesiąc karmię przez nakładki i mam coraz większy problem z ilością pokarmu (To chyba kryzys laktacyjny 2 miesiąca). A karmię tak, bo mam płaskie brodawki, w dodatku syn miał problem ze ssaniem. Nie dość ze nie mógł złapać, to jeszce zbyt mało efektywnie ssał. Nie wiem co mam zrobić, by je w końcu wyciągnąć. Boję się o laktacje i brakuje mi tego bezpośredniego kontaktu. Przez pierwszy miesiąc działałam laktatorem, lecz bez żadnych rezultatów. Może coś doradzisz?

    • Hafija
      24 maja 2016 at 21:50

      A kto zalecił nakładki?

  • Asia
    24 maja 2016 at 20:30

    My przez kapturki od 3,5 miesiąca. W jednej piersi mam brodawkę płaską, w drugiej wklęsłą. Położna już podczas pierwszego przystawienia zaraz po porodzie kazała kupić kapturki, bo stwierdziła, że mała sobie nie poradzi. Córka przyzwyczaiła się do nich tak bardzo, że wszelkie próby zejścia kończą się buntem i okropnym płaczem. Jedyne co mnie pociesza, to to że córka super przybiera, jest na 90 centylu 🙂 ale nadal mam nadzieję, że kiedyś moja mała może da się przekonać…

  • Magda Lena
    24 maja 2016 at 20:29

    W szpitalu polecono mi nakładki ze względu na duży rozmiar piersi i łaskie brodawki, oraz fakt iż mały na początku nie bardzo chciał ssać. Pierwsza próba odstawienia nakładek po 2 tyg skończyła się zapaleniem piersi, gdyż jak się okazało w nakładkach mały ściągał więcej mleka, bez nich mniej. Następnie przeszkodą była duża bolesność przy karmieniu. Myślałam, że tak już będę karmić do końca. ok 4 mies zaczęła się zabawa: najpierw chwila karmienia bez nakładek, mały marudził i nie chciał jeść więc zakładałam nakładki, ale po chwili jednak mu nie pasowały więc z powrotem zdejmowałam, aż w końcu sam zrezygnował z nakładek, bolesnośc minęła i wyszliśmy na prostą.

  • Weronika
    24 maja 2016 at 20:25

    Z nieba spadłaś mi z tym tematem ☺Moja trudna droga z karmieniem jest właśnie na etapie nakładek, ale po kolei. Pozwolę sobie opisać mój przypadek.
    Po urodzeniu dziecka nie miałam pokarmu i dodatkowo okazalo się, że mam małe, niezbyt wypukłe sutki. Od razu zastosowano w szpitalu następującą procedurę. Przystawiam dziecko na 15min do każdej piersi żeby pobudzić, potem dokarmianie, które polegało na tym, że miałam nakładkę (swoją drogą zdecydowanie za duży rozmiar jak dla mnie – niedostosowana do konkretnej pacjentki ) przez którą dziecko miało jeść, a pod nakładkę włożona była cienka rurka, którą płynęło mleko ze strzykawki. Dziecko ssie i „w nagrodę ” za ładne ssanie podawać miałam po troszeczku mm. Po karmieniu miałam stymulować piersi laktatorem 7-5-3 (odciągnąć ewentualny pokarm do wykorzystania potem w strzykawce). Pierwsze odciagniecie…nic, drugie…nic, trzecie…sukces, są dwie kropelki. Z każdym dniem było o parę kropel więcej. Zostałam wypisana z zaleceniem od pielęgniarki laktacyjnej żeby kontynuować proces, aż mleka będzie dość żeby dziecko się najadło. Oczywiście w domu okazało się, że nic nie wychodzi. Płacz, frustracja, nerwy w strzepach bo zła matka ze mnie…takie były moje myśli. Kupiłam nakładkę, nie patrząc na rozmiar (wtedy nie wiedziałam, że są różne) i oczywiście kupiłam za duży. Położna, która przychodziła do domu powiedziała, żeby dać sobie spokój ze strzykawką i dokarmiać butelką. Tak zrobiłam…Przystawiam, dokarmiam, odciagam (i wykorzystuje potem w butelce). Strasznie męczące. No i to okropne uczucie porażki…bo nie chciałam butelki (to uczucie porażki było chyba najgorsze). Ale położna kazała bo mały nie przybiera na wadze. W końcu zorientowałam się, że nakładka może być mniejsza…zakupiłam rozmiar S. Od razu lepiej ssał. Z czasem udało się odstawić butelkę i karmić piersią, ale niestety przez nakładkę. I tak mamy 7 tż maluszka i karmienie przez nakładkę. Bardzo chciałabym karmić bez nakładki. Fakt, jest ona początkowo pomocna, ale też i wkurzająca 🙂
    Zawsze trzeba mieć ją przy sobie, nałożyć…dziecko jak się wierci to nakładka spada…ehh… Swoją drogą tak sobie myślę, że chyba nawet źle ją nakładam.
    Próbuje karmić bez nakładki. Zdarza sie, że czasem mały dobrze chwyci ale bardzo czesto się denerwuje przy tym i zazwyczaj kończy się i tak na nakładce. Dodam jeszcze, że mały miał jakieś 2 tyg temu podcinane węzidełko, bo okazało się, że jest trochę przerośnięte…to zapewne w połączeniu z małymi sutkami miało spory wpływ na kiepskie ssanie. Jak wyjść z tego błędnego koła. Czy jest dla nas jeszcze szansa ?

    • kokosanka
      11 czerwca 2016 at 23:18

      Jak najbardziej! Moja córka tez się początkowo denerwowała na golą pierś. Czasem udało się ją oszukać (tylko przy prawej piersi, przy lewej od razu orientowała się, że jest bez nakładki) i tak stopniowo ją przyzwyczajałam i pewnego dnia calkiem zabrałam, zostawiłam sobie tylko na wieczorne karmienie, bo w mojej glowie było, że na leżąco, bez nakładki moje dziecko nie będzie w stanie jeść. A pewnego razu w dzień ją nakarmilam na leżąco bez nakladki i juz wiedziałam ze damy radę 🙂 trzymam kciuki za Ciebie!

    • Weronika
      13 czerwca 2016 at 08:55

      Hafija…Kochana… Chciałam Ci podziękować :-*
      Jakoś ten tekst zmotywowal mnie do zawalczenia o karmienie bez nakładek i okazało się, że poszło nam łatwiej niż mi się wydawało. Po opisaniu naszej historii postanowiłam spróbować i w zasadzie z dnia na dzień udało się odstawić nakładki i od początku czerwca karmie juz bez nakładek 🙂 O wiele wygodniej i przyjemniej.

      Kokosanka tak to chyba jest, że dużo zależy od naszego nastawienia 🙂

    • Hafija
      13 czerwca 2016 at 19:32

      och <3

  • Magda
    24 maja 2016 at 20:22

    Witam. Może zostanę potępiona ale karmie nakładami 2 lata i 4 m-ce
    Wklęsle brodawki, bol przy karmieniu do 8 m-ca. Tak Nie mialam pomocy pielęgniarek ani doradcy. Rodzina od początku amawiala na butle. Ja zawalczylam o karmienie w taki sposób w jaki umiałam. Próbowałam odstawic ale mały nie chciał,,golemj piersi”. Pierwszego dziecka niestety nie karmilam piersia (bardzo zaluje)- dlatego mimo negatywnych opinii na temat kapturkow dla mnie to sukces.

    • Hafija
      24 maja 2016 at 20:25

      U ciebie sprawdza sie lewa strona tabelki 🙂 nikt tu nakładek nie potępia – ale sposób ich zalecania juz tak (tylko to juz nie wina mamy)

  • Agnieszka Piotrowiak
    24 maja 2016 at 20:19

    Już w szpitalu usłyszałam, że bez nakładek dziecka nie nakarmię, efekt był taki, że piersi i tak były mocno poranione, a syn nie przybierał na wadze mimo że ciągle był przy piersi. Dopiero pomóc doradcy laktacyjnego w jeden wieczór wyeliminowała nakladki – okazało się, że przy prawidłowym przystawianiu boli mniej niż w silikonie. Oczywiście znaczenie miał także fakt że w szpitalu usłyszałam że mam karmić przez nakładki, ale nikt nie pokazał mi, jak je zakładać, więc robiłam to kompletnie źle. Komfort i wygoda karmienia bez nakładek, bliskość z dzieckiem- długo będę za to wdzięczna pani Ani z matajowej poradni laktacyjnej 😉 nadal karmię, piąty miesiąc, mam nadzieję jeszcze długo długo:)

    • Hafija
      24 maja 2016 at 20:21

      No Mataja! Nie mogło byc inaczej! ❤️

  • Pusz
    24 maja 2016 at 20:17

    Ja mam problemy skórne na calym ciele. Brodawki często suche , od dwóch dni karmię i raz użyłam nakładki na jedną piers bo brodawka krwawila. Zastanawiam się nad przyszłością mojego kp bo bez dzidziusia były wiecznie suche i zniszczone pomimo dobrych maści teraz trochę pomaga wietrzenie i smarowanie mlekiem. Ale musiałbym z dwie doby nie karmić piersią by się zregrnerowaly. I tak nieźle że proponują wam w szpitalu nakładki, mi ciągle wciskają sztuczne mleko.

    • Hafija
      24 maja 2016 at 20:20

      Wciskają wszytko tylko nie poradę laktacyjna … :/

  • Ania
    24 maja 2016 at 20:15

    Synek urodzony o czasie siłami natury. Niestety łożysko przytwierdzone, narkoza, ręczne wydobycie. Potem transfuzja. Malutki dostał mm po palcu ze strzykawki, a przystawić do piersi mogłam go dopiero wieczorem. Pierwsze próby to dramat- otwierał buzię jakby w 30%. Położne owszem przychodziły, próbowały pomóc, ale nic to nie dało. Wychodziły. Zostawałam ja, on i laktator. Po tygodniu do domu przyszła położna i pierwszy raz mój syn ssał pierś, co z tego, że z nakładką, on pił moje mleko prosto z piersi!!! Wtedy wiedziałam już, że damy radę! Jadł trochę z piersi, trochę z butelki. Wizyta u doradcy laktacyjnej pomogła ustalić plan i karmić tylko piersią. Po ponad miesiącu od karmienia z nakładkami udało mi się je ostawić bez obcinania. Ciężkie były dwa pierwsze dni. Potem już z górki. Za kilka dni mija 13 miesięcy karmienia piersią. Mam poczucie, że nam nakładki uratowały karmienie, dały po prostu na nie szansę! Spełniły moje marzenie, takie przyziemne – wykarmić własne dziecko <3

    • Hafija
      24 maja 2016 at 20:19

      Super ze tak pomogli ci ze to było tylko przejściowe! ❤️

  • Ewus
    24 maja 2016 at 20:10

    Mnie przy pierwszym dziecku poleciła nakładki doradczyni laktacyjna w drugiej dobie życia syna. Brodawki były długo poranione mimo karmienia przez silikon, później ciężko było mi przyzwyczaić syna do karmienia bez nich, po wielu próbach poddałam się. Karmiłam 1,5 roku, piersi miałam przepełnione mlekiem, żadnych problemów, syn wzrostem i wagą był na 98 centylu. Przy drugim dziecku zawzięłam się, próbowałam karmić bez nakładek. 2 tyg. bólu i łez, nie dałam rady dłużej. Jednak tym razem mam problemy – córka ma niecałe 8 mcy, a ja jestem po 5 ostrych zapaleniach. Czy to wina nakładek? Nie wiem. Jednak problemów z produkcją i tym razem nie mam żadnych. Pozdrawiam

  • Zania
    24 maja 2016 at 20:04

    Odcinalismy po troszku, podbieralismy po kryjomu ale byl ryk. Syn dorosl sam do tej decyzji i rano nakladka a w południe juz bez i tak do dzis. Wiec by nie pomogła, a ja na siłę bym nie odebrała mu tego skoro pięknie pierś opróżniał i nie bylo żadnych problemów. Może kiedys drugi maluch wystartuje bez ale Miluś tego potrzebowal i ja tez bo bym się załamała bez kp. Choc teraz juz chciałabym skończyć ale klania nam sie „monar” dla uzależnionych od mleczka i piersi dzieci ?

    • Aga
      20 grudnia 2018 at 20:21

      U mnie też z dnia na dzień zaczął wolec pierś bez nakładki, w mojej ocenie musiał osiągnąć jakiś odpowiedni rozmiar ust i reszty, wcześniej pierś mu uciekala a dzięki nakladce tworzyła się przyssawka. Pił z nakladkami od urodzenia do 3,5 mies. Waga rosła powoli ale za to rósł na długość więc chyba geny zdecydowały że nie jest małym grubaskiem. Ale laktacja spoko i pół zamrażarki zapasu.

  • Zania
    24 maja 2016 at 19:56

    Ja też dzieki nakladkom uratowałam kp i mimo dużych i ładnych brodawek oraz żadnych problemów z wędzidełkami syn piersi nie chwytał. Pani IB CLC w 10 dn ż syna dała nam nakładki. Od razu wystartowaliśmy z kp. Przyrosty i kupy super. Na nakladkach 7mc i w 3 h jednego dnia młody sam się od nich odstawil, a my teraz juz 21 mc kp. Mnie nikt nie przekona, ze one szkodzą. Kwestia podejścia i chęci na kp mamy. ?

    • Hafija
      24 maja 2016 at 19:58

      A moze mogłaś pozbyć sie ich wcześniej jakby sie Pani IBCLC chciało ci pomoc…

  • Agata
    24 maja 2016 at 19:45

    Osobiście nigdy z nich nie korzystałam. Siostra miała z nimi przygodę. Jej mała miała przerost wędzidełka i nie mogła złapać piersi. 3 tygodnie byli na nakładkach, dziecko nic na wadze nie przybierało, ssała po 3-4 h ciągiem po czym po pół h znowu i tak przez całą dobę. Zalecono im dokarmianie to zaczęły się wymioty bo okazało się, ze malutka nie toleruje białka krowiego. Po 3 tygodniach podcięli wędzidełko i od razu złapała pierś, jednak nie udało się podkręcić laktacji na tyle by karmiła samą piersią. Maleńka ma prawie 4 miesiące, karmią się mieszanie co i tak uważam za wielki sukces mojej siostry bo nie była ona zbyt entuzjastycznie nastawiona do karmienia a jednak walczyła jak lwica. 🙂

    • Hafija
      24 maja 2016 at 19:48

      O moj Boże! Po trzech tygodniach podcięli?! Co za horror! To sie robi od razu po porodzie!!! Straszne ze nikt jej nie pokogl

    • Agata
      24 maja 2016 at 19:50

      Goniłam ich żeby załatwili to wcześniej, ale mała miała problemy z oczami i na tym się skupili. Ogólnie ciężki start mieli.

    • Agata
      24 maja 2016 at 19:55

      Generalnie zamiast zadziałać temu w szpitalu wypuścili ją ze skierowaniem do chirurga.

    • Hafija
      24 maja 2016 at 19:56

      Kosmos jakiś

    • Lidka
      25 maja 2016 at 06:09

      U nas też był problem z wedzidełkiem. Zalecono mi karmić 15mim w nakladce i po tym czasie ściągać, zeby mały mógł chwycić pierś. U nas podciete zostało koło 3miesiąca i wtedy też odstawiłam całkowicie nakładki. Szczerze to nie wiedział, że zle wpływają na laktację. Położna mnie uswiadomiła. Ale też uważam że one uratowały moje karmienie piersią.

    • Ann
      7 czerwca 2016 at 20:28

      U nas podobnie-przez wędzidełko mały od początku źle ssał i już przy pierwszym karmieniu poranił mi brodawki. Ponieważ wciąż wisiał na piersi, jeszcze w szpitalu poprosiłam męża o przywiezienie nakładek – brodawki bolały mnie bardzo, robiły się już rany, wydawało mi się to jedynym rozwiązaniem. Położne ani nie polecały, ani nie zachęcały. Niestety za krótkie wędzidełko zauważono dopiero w poradni laktacyjnej , do której zgłosiłam się, bo mały wciąż „wisiał” a mnie piersi mimo wszystko nadal bolały. W ciągu kilku dni udało się pociąć wędzidełko ale w poradni polecili mi najpierw ćwiczenie z synkiem języka a dopiero potem stopniowe odchodzenie od nakładek – stwierdzili nawet że w tej sytuacji nakładki to było dobre rozwiązanie. Języczek z synkiem ćwiczyliśmy ale pić bez nakładek nie chciał jeszcze długo. Nie miałam z tym jednak problemu-przybierał super, nie było też problemu z opróżnianiem piersi ani tym bardziej z zanikiem pokarmu. Niedawno, około 5 miesiaca , zaczął sam bez żadnego problemu pić z gołej piersi. Zastanawiałam się czy nie miało to związku z tym , że do tej pory moje piersi były dla niego za duże i nakladki ulatwiały mu „chwytanie”, a teraz jak jest większy, to po prostu nie ma z tym już problemu? W każdym razie-nie są takie złe!

  • Joanna
    24 maja 2016 at 19:38

    Absolutnie nie neguję tego co stwierdzili naukowcy,ale jak to mówią wyjątek potwierdza regułę.Nakładki uratowały mnie od mega okropnego bólu brodawek i uratowały moją laktację.Karmoę już 16 msc.I nie było nigdy problemów z prawidłowym opróżnianiem piersi:)

    • Hafija
      24 maja 2016 at 19:47

      Przede wszystkim nie nalezy osobiście odbierać wyników analiz czy badan. Nakładaki bywają pomocne – ale znacznej mniejszości kobiet, a u znacznej większości sa w ogóle niepotrzebne.

  • aniaa
    24 maja 2016 at 19:35

    bardzo dobry tekst! mam nadzieję, że pomoże wielu mamom.
    po jego przeczytaniu jednak trochę bałabym się stosować nakładki na własną rękę tak jak to zrobiłam i uratowało to moje karmienie. W szpitalu córka nie chciała chwycić brodawki i mimo, że zgłaszałam to wszystkim położnym to nie dostałam żadnej pomocy a w 3 dobie usłyszałam „to co? dajemy buteleczkę?”. Mąż pobiegł po nakładki i córka zaczęła jeść. Moja laktacja nawet nie miałaby szans się rozkręcić… nikt nie zapytał, nikt nie zapisywał tego nigdzie. nakładki udało się odstawić w 2-3 miesiącu
    wiec jeśli tylko jakąś mamę spotka taki los to nie wahajcie się ani chwilę!

    • Hafija
      24 maja 2016 at 19:36

      A powinnaś dostać pomoc laktacyjna i poradę i byc moze nie Musiałabyś ani chwili mieć nakładek

    • Anna
      4 października 2018 at 15:26

      Ja dostałam wiele porad, w tym dwóch cdl i niestety decyzja nakładki ze względu na całkiem płaskie brodawki. Przystawianie do samej piersi nic nie dało. Może jak mała podrośnie to będzie lepiej bo na razie ma 9 dni.

  • KasiaMamaStasia
    24 maja 2016 at 19:31

    przez leniwy personel szpitala karmiłam przez kapturki pół roku. na szczęście od 3 miesięcy karmimy się bez i jest cudownie 🙂

    • Renata
      27 maja 2016 at 20:21

      Witam, jak Pani się udało. My też karmimy się przez kapturki, a mała nie chce nawet spróbować piersi, cały czas próbuję :-). Pozdrawiam

    • Monika
      29 maja 2016 at 20:11

      Moja mała, taki trochę wcześniak nie chciała wcale jeść na początku. Personel doradził mi nakładki, teściowa przywiozła jedyne, które znalazła w sklepie z akcesoriami dziecięcymi. Wcale nie jakiejś znanej firmy. Mała tolerowała tylko te. Karmiłam tak przez cztery miesiące. Próbowałam bez, ale mała nie chciała wcale załapać. Męczyłam się w nocy szukając ich po ciemku i wyparzałam setki razy. Ale ratowały mi laktację i bardzo chciałam karmić. Martwiłam się strasznie tym, że zaraz zaniknie mi pokarm i będę musiała przejść na butelkę – bo tyle złego o tych nakładkach się naczytałam. Marzyłam o tym, że kiedyś zechce prawdziwego, miękkiego cycka 🙂 Aż nadszedł moment, że zaczęła zauważać swoje rączki, wkładać paluszki do buzi i je ssać. Postanowiłam to wykorzystać i parę razy podstawiłam jej gołą pierś. Praktycznie w ciągu 2,3 dni całkowicie zeszła z nakładek i je ładnie do tej pory, prawie już pół roku. Musiała po prostu sama na to wpaść i się przekonać. Nie myślałam, że coś takiego może tak bardzo uszczęśliwić 🙂

    • Katarzyna
      17 lipca 2018 at 19:28

      Opoowiedz jak się udało wam po takim czasie przejść na samą pierś.? U nas już 3 a miesiące karmie przez kapturki. Cycka nie chce odrzuca i przekreca głowę. I bałam się że to już tak do końca ale dałaś mi nadzieję 🙂

    • Karolina
      25 września 2020 at 09:32

      Jak ci sie to udalo, ja koermie rozez kapturki od 4 msc :(((

  • Patrycja
    24 maja 2016 at 19:21

    Urodzilam majac 17 lat. Chec karmienia piersia ogromna. Poswiecilam sie. Zmienilam szkole na zaoczna byle tylko kp. Karmie juz 7 miesiecy:)
    brak pomocy ze strony poloznej srodowiskowej sklonil mnie do zakupu nakladek. Brodawki byly tak popekane, poranione i tak krwawiły ze gdy karmilam tupałam nogami, krzyczalam, plakalam- bol ogromny. Lanolina i nakladki – moje zbawienie. Trzy tygodnie korzystania i karmilam juz bez nich. Brodawki zagojone. Szczesliwa mama bo daje to co najlepsze:)

    • Magda
      16 marca 2017 at 21:36

      W jaki sposób schodziłaś z nakładek ?

    • Justyna
      3 czerwca 2019 at 18:38

      Witam. Jestem świeżo upieczoną mamą. Karmię przez nakładki od miesiąca. Chcę bardzo ją przyzwyczaić do piersi. Ale mała nawet nie chce złapać, już nie wiem co mam robić. To już mnie dobija. Narzeczony, teściowa, bratowa wszyscy wkoło powtarzają że jej to nie pomaga bo ma kolki. Bo może się nie najada. A to kupmy sztuczne mleko a to daj jej smoczka. Boże oni mnie wykończą. Prawda jest taka że mam bardzo wklęsłe sutki i nie mogę ich w ogóle wyciągnąć. Smoczka nie chcę jej dawać bo nie miała go od urodzenia. A karmić chcę bez nakładek ale jak narazie bez sukcesu. Dla świętego spokoju pozwoliłam im na butelkę raz dziennie ale boję się że stracę laktację. Nie pomaga mi to wcale ale bardziej Dołuje że nie mogę sobie z tym poradzić a tym bardziej oni mi nie pomagają. Czuję się przygnębiona i zrezygnowana. Chciałabym poprosić o jakieś wskazówki, porady. Wypróbuję wszystkiego byle ją karmić piersią. To pierwsze dziecko.

Comments are closed here.