Janusze toalet


Miałam wtedy może ze dwadzieścia lat. Byłam młoda, wolna i szczęśliwa. Nie miałam dziecka, za które mogłabym być odpowiedzialna. Nie można, więc powiedzieć, że byłam roszczeniową matką, która załatwia różne rzeczy „na dziecko”.  Tego wieczora wracałam sama ze spotkania ze znajomymi. Gdzieś koło Stadionu (jeszcze nie Narodowego) zachciało mi się siusiu. Na warszawską Pragę miałam nadal do przejechania kawałek drogi autobusem. Niestety już na ulicy Francuskiej miałam obawy czy jak wstanę z siedzenia, to nie skończy się to dla mnie kompromitacją. Udało mi się wysiąść i dopaść drzwi jednej z kafejek na najpiękniejszej ulicy Saskiej Kępy. Ja – w glanach i czarnej bluzie, z kilkoma kolczykami w jednym uchu i rękoma obwiązanymi rzemykami od góry do dołu – reszta gości – towarzystwo trochę jak ja teraz – trzydziestoparoletni, młodzi ludzie w pastelowych koszulach.

Podeszłam do kelnerki i poprosiłam o możliwość skorzystania z toalety. Kelnerka – zgrabna, młoda kobieta z uśmiechem wskazała mi miejsce, w którym znajdowała się toaleta dla pań.

Rzecz w tym, że czasem po prostu trzeba być człowiekiem dla człowieka. Byłam ogromnie zasmucona, kiedy znalazłam historię mamy z małym dzieckiem, której restauracja nie pozwoliła skorzystać z toalety. Skoro dorosła, młoda kobieta może mieć problem z pełnym pęcherzem, skoro każdy z nas może się struć i mieć rozwolnienie to i dziecko może znaleźć się w takiej sytuacji. To smutne, że kobieta z dzieckiem w takiej sytuacji zostaje wyzwana od „lasek, które na dziecko chcą się wbić do kibla”. To smutne, że właściciele restauracji czują się oburzeni, że ktoś chce skorzystać z ICH toalety. To przykre, że dzieci trzeba wysadzać na trawniku przed restauracją, bo nikt nie chce wpuścić malucha na sedes. To głupie, że ludzie w tej sytuacji myślą, o tym ILE wody zużyje im jedno dziecko, które zrobi siusiu i jak trzeba po nim będzie posprzątać.

Kiedyś w Kuchennych Rewolucjach toaletę płatną dla nie-klientów (i to jakoś tak strasznie dużo płatną, chyba z 10 zł) obśmiała Magda Gessler. Każdy, kto wchodzi do twojej restauracji, do twojego sklepu, kawiarni, salonu – każdy, może zostać twoim potencjalnym klientem. Wiem, że człowiek niezadowolony poniesie złą wieść do większej liczby osób niż zadowolony. Więc wypinając się na kogokolwiek – matkę z dzieckiem, młodą nastolatkę czy starszego pana przysparzamy sobie wiele osób, które będą o nas mówić źle. Natomiast jak wpuścimy matkę z dzieckiem, starszego pana czy nastolatkę to owszem – będzie tych osób mniej, ale będą o nas myśleć i mówić dobrze.

Kiedy już wyszłam z toalety w tej kafejce na Saskiej Kępie to, kupiłam sobie ciastko „na drogę.  Ta kafejka jest tam nadal. Nadal czasem kupuję tam ciastka. Nadal jest ona w moich oczach przyjaznym miejscem. Miejscem, w którym pracownicy rozumieją, że z pewnymi fizjologicznymi potrzebami nie da rady walczyć. Bądźmy dla siebie ludźmi – nieważne czy dla kobiety w ciąży, czy dla matki kilkulatka, czy dla starszego pana.

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

15 komentarzy

  • DominikaS
    29 kwietnia 2016 at 20:12

    Wszędzie warto być człowiekiem. Kiedy jeszcze pracowałam w księgarni nie raz zdarzało się,że ktoś pytał o możliwość skorzystania z toalety i jakoś nigdy nie wpadłam na pomysł odmowy. Zwłaszcza kiedy chodziło o malucha! Najfajniejsza była Mama z takim „późnym” Maluszkiem (mama po 40 z nastoletnią córką i malutkim synkiem), stwierdziła, że miejsce przyjazne wróciła po jakiejś godzinie zakupów i spytała czy może dyskretnie nakarmić Młodego na zapleczu:) Miałyśmy miejsce, zorganizowałyśmy fotel.. później przychodziła z Nim po bajki:)

  • Cu-Kinia
    25 kwietnia 2016 at 10:50

    Ha, pamiętam jak będąc w ciąży wybraliśmy się z mężem nad morze. Poza sezonem, więc niewiele było otwartych lokali. I akurat w jedynym czynnym pani żądała 2 zł. Wyszłam, wróciłam z garścią miedziaków i razem liczyłyśmy. Chyba jednak trochę się zawstydziła.. A my po prostu nie mieliśmy gotówki (kartą za WC płacić nie można) 🙂

  • MamaSpace
    24 kwietnia 2016 at 21:26

    Bądźmy! Bo najważniejsze w życiu, to być człowiekiem dla drugiego człowieka, wszystko byłoby wtedy dużo prostsze.

  • Mimi
    22 kwietnia 2016 at 21:29

    Pracowałam w banku…przyszła starsza kobieta, chciał skorzystać z toalety, recepcjonistka nie wpuściła jej „bo procedury”. Zatem starsza pani, cofnęła się kilka kroków tak aby przysłonić 4litery z ścianką i nasikała 😀 Recepcjonistka miła dodatkową fuchę zgodną z procedurami jazdę na mopie 😉

  • Nikozja
    22 kwietnia 2016 at 20:19

    Parę lat temu byliśmy z wtedy jeszcze nie mężem w Budapeszcie. I niestety w restauracjach i knajpkach chcący tylko skorzystać z toalety też byli niechętnie widziani. W McDonald’sie do, którego weszłam za potrzebą zaskoczyła mnie pani siedząca z kasą fiskalną przed wejściem do toalet. Jeżeli nie miało się rachunku za jedzenie to kasowała za toaletę. Za to stanu toalet publicznych możemy im pozazdrościć. I nie wiem czy kiedykolwiek ich w tym dogonimy.

  • BellyMummy
    22 kwietnia 2016 at 12:52

    to też sprawa która jest mi bliska, jestem w ciąży, i jestem mamą 2 latka, który jak zawoła sisi to mam kilka sekund na reakcję, dlatego na razie na spacer zakładam pieluchę, ale widzę że wtedy on nie woła, bo pieluszka = że może spokojnie zapomnieć o siusiu i kupce, dlatego gdy zrobi się już całkiem ciepło zrezygnuje z pieluszki na spacer i jak o tym myślę mam ciarki, bo chyba będę spacerowała tylko po lesie 😛
    w Sopocie gdzie mieszkam są miejsca gdzie WC „nie dla gości” kosztuje 20zł :/ czyli chodzi o odstraszenie potencjalnego klienta. Trochę też w tym wina miasta, bo taki kurort powinien mieć piękne WC na każdym rogu, albo dopłacać knajpkom przy plaży które mają wc dla plażowiczów.

  • Milagros
    22 kwietnia 2016 at 07:49

    Niestety jest druga strona medalu, o której nie mają pojęcia osoby, które nigdy w gastronomii nie pracowały. W Polsce płaci się za WC w knajpach? Nie, to nie tak. W Polsce 9/10 osób, które przyjdą skorzystać z toalety nie kupi nic w tym miejscu a w łazience zostawi totalny syf. Tak jest w Polsce, tacy są Polacy. Trzeba więc postawić się na miejscu kelnera, który jest zmuszony do trzymania porządku w całej knajpie i co raz musi sprzątać cudzą kupę rozjechaną na ceramice i cudzy mocz rozlany wokół muszli. Bo TAK się korzysta z publicznych toalet w Polsce. Nie moje, więc mogę nie spuszczać wody. To jest dopiero temat na wpis 🙂 i taka jest geneza płatnych toalet.

    • Hafija
      25 kwietnia 2016 at 19:36

      No to dobrze, że pracowałam i wiem 🙂

  • Paula
    21 kwietnia 2016 at 23:00

    Jest to problem nie tylko z Polsce. Mnie samej kilkukrotnie odmowiono skorzystanie z toalety we Francji. Nikt nie byl na tyle wyrozumialy aby pojace ze 3 latka nie moze czekac. Skonczylismy oczywiscie na trawniku albo z mokra bielizna niestety :/

  • gosia
    21 kwietnia 2016 at 22:15

    Jako nastolatka rozdawałam ulotki. Bylo to ze dwadziescia lat temu. Problem jednak aktualny jak widać. Ale czasem ludzie są ludźmi. Pozwolono mi skorzystać z toalety dla personelu w aptece. A często w restauracjach czy pubach robiono problemy. Pozdrawiam normalnych ludzi?

  • piwnooka
    21 kwietnia 2016 at 21:48

    Jakoś niedawno natrafiłam na fb na ciekawe zdjęcie witryny kawiarenki. Gdzie to było – nie pamiętam. Nie w Polsce w każdym razie. Napis na szybie zachęcał mamy karmiące do skorzystania z miejsc u nich. Oferowali też herbatę dla mam. Piękny, ludzki gest, który moim zdaniem w ogólnym rozrachunku przynosi więcej profitów biznesowych, niż pobieranie kasy za WC od „nie-klientów” albo oferowanie darmowego siku w zamian za paragon :))

  • EwaN
    21 kwietnia 2016 at 21:29

    Nie będąc w ciąży poprosiłam i zostałam wpuszczona do wc na zapleczu sklepu spożywczego w małej miejscowości. Można? Można! Zaś z dużym już brzuchem zostałam odesłana z cukierni Batida na Woli… Ża-łos-ne! Musiałam przeturlać się na drugą stronę ulicy do hali sportowej a tam wdrapać na 2 piętro by skorzystać z toalety.

  • Justyna
    21 kwietnia 2016 at 20:50

    Jestem właśnie na tym etapie. Jestem w ciąży i naprawdę mój pęcherz mocno daje mi się we znaki. W pierwszej ciąży zdarzyło mi się z 2 lub 3 razy skorzystać z toalety w zaprzyjaźnionych sklepach. Trochę mnie to krepowalo, ale z drugiej strony byłam mocno zdeterminowana?Panie jednak były bardzo wyrozumiale.

  • Terefere
    21 kwietnia 2016 at 20:05

    Wracałem kiedyś z pracy i na trzy przystanki przed domem już wiedziałam, że nie dotrę bez uszczerbku na dumie i spodniach… Wysiadłam na skrzyżowaniu, wpadłam do przychodni, pytam, gdzie toaleta, ochroniarz wskazuje piętro, biegnę, i w połowie schodów słyszę „ale zamknięta…”. Wracam, pytam, gdzie w takim razie pan odcedza kartofelki, odpowiada, że ma taką toaletę za kanciapą, ale nie może wpuścić, za to proponuje mi przebieżkę do pobliskiego lokalu, tam na pewno jest toaleta. Ostatecznie do lokalu nie dotarłam, bo choć poziom moczu sięgał mi już uszu, mózg przypomniał sobie o WC w salonie meblowym po drugiej stronie ulicy. I tak, z pełnym pęcherzem, zwiedziłam jedno z większych skrzyżowań w mieście. Na dobrą sprawę, chyba krócej zajęłoby mi przejechanie tych trzech przystanków…

  • Beata
    21 kwietnia 2016 at 19:52

    Polska jest w tych sprawach jedyna w swoim rodzaju, a już na pewno wyróżnia się na tle Europy. Widzieliście może angielskie Loo of the year? Tam przyznają coroczne nagrody za najładniejszą toaletę publiczną! Oczywiście nie musze dodawać, że darmową.

Comments are closed here.