Karmienie piersią jest naturalne. Czy na pewno?


Nie sposób nie odnieść sią do artykułu, który ukazał się w Pediatrics, a który tak chętnie mi linkowaliście na Facebooku.  Znajdziemy w nim informację o tym, że powinno się zaprzestać w promocji karmienia piersią używać sformulowań, że jest ono naturalne.1

Taki wniosek​ autorzy wyciągnęli z obserwacji szybki​ego​ wzrost​u działań tzw. alt medu czy ruchów antyszczepionkowych i piewców jedynie naturalnego trybu życia ​i ​leczenia oraz prewencji chorób​ korzonkami i światłem słonecznym oraz sposobu komunikacji takich poglądów​. Tu muszę powiedzieć, że mnie też drażni opowiadanie kobietom, że nie muszą szczepić dzieci, bo szczepi je mleko matki.  Bzdura – mleko nikogo na nic nie szczepi. Plus taki, że może są osoby, które nie poprzestaną na czytaniu jednego artykułu w Pediatrics i jednak trochę wiedzy łykną.

Ale zupełnie poza tym wątkiem, cały ten artykuł jest to pewna opinia z zakresu etyki i zagadnień społecznych, a nie nakaz czy rekomendacja. Może dlatego akurat to mnie tak bardzo nie porusza.

Jednak po długim namyśle, ze smutkiem stwierdzam, że ​chyba ​nie ma ​już ​czegoś takiego jak naturalne karmienie p​i​ersią w rozwiniętym – naszym – świecie i to wcale nie jest wina tych dwóch Pań, które zastanawiają się nad językiem przekazu wiedzy o laktacji w swoim artykule.

Mylę się? ​Uważacie, że to nieprawda?​ Jest cały czas naturalne?

No to na „trzy, dwa, jeden, START” wszystkie mamy wyrzucamy wkładki laktacyjne, kubeczki, dreny do dokarmiania, maści na brodawki, laktatory, butelki, smoczki poradniki, zamykamy bloga, zamykamy YouTube, wywalamy staniki do karmienia i bluzki do karmienia i poduszk​i-rogale.​​

 

Wspolc​ze​sny świat tak w nas wmusił wspomagacze laktacji wszelkiej maści, że wyrosły one do rangi niezbędności. Sprawiły, że bez tego jesteśmy bezradne i niepewne. Kiedy napisałam na blogu, że kobieta NIE musi w swojej wyprawce mieć butelki na wszelki wypadek, dostałam mnóstwo komentarzy: „Jakto nie musi?? Przecież butelka nie przeszkadza jak jest w wyprawce, a może uratować laktację.” Rozumiecie, jaki absurd? Uratować laktację. Butelka. Laktację ratują matki, matki i dzieci a nie przyrządy. Przyrządy im w tym mogą pomóc. Chociaż akurat butelka to nie.

Mówię – „Nie kupuj nic na zapas”. I co słyszę?  „Ale​ to jest niezbędne​, to MUSI być​.” Nic nie musi. Czasem warto, ale nie musi.

Ja wiem, że są mamy, które karmią jedynie odciągniętym mlekiem całymi miesiącami. Jestem pewna, że żadna mama nie planuje odciągać 10, 12, 18 miesięcy żeby karmić swoim mlekiem, a tym, które się na to decydują biję pokłony do pasa, BO TO JEST WYCZYN. Ale… to nadal matki ratują swoje mleko, bo gdyby nie chciały karmić odciągniętym mlekiem to by tego nie robiły.

Sami producenci akcesoriów do karmienia piersią ​​ piszą i przedstawiają je, jako niezbędne produkty do karmienia – co w sumie dziwić nie powinno, na ich miejscu robilibyśmy tak samo. Ale jednak nadal niezbędne do karmienia to jest dziecko i mama – reszta może być potrzebna, ale dla większości kobiet jest po prostu dodatkiem.

 

Żyjemy w świecie, w którym karmienie naturalne jest każde, ale naturalne​ to już dawno chyba nie i to na nasze własne życzenie​. Dziesiątki lat ​futrowania naszych babć i rodziców reklamą i promocją mleka sztucznego oraz brak aktualizacji wiedzy personelu medycznego, sprawiły, że nasze pokolenie kompletnie nie postrzega karmienia piersią, jako czegoś naturalnego tylko wynaturzenie lub oszołomstwo albo ekoszajbę (sic!). Dorosłym ludziom trzeba pokazywać badania naukowe, żeby uwierzyli, że mleko nie zmienia się w wodę i zawiera komórki macierzyste. Rozumiecie to? Nawet lekarzom czasem trzeba to pokazać!

Takie jest to dla współczesnych kobiet nienaturalne, że musimy każdą rzecz konsultować z doradcą lub promotorem. Na każdą ewentualność kupujemy wspomagacze i dokarmiamy bez powodu, bo nie wiemy, co jest w karmieniu naturalne i normalne a co nie. Nikt nam tego nie pokazuje, nie ma spójnej edukacji.

Kiedy zachęcam kobiety „Zaufaj sobie i dziecku.” słyszę: „Ale czy moje dziecko​ nie ​umrze z głodu!?” Niestety większość tych obaw to wynik całkowitego oderwania od wiedzy o tym, co jest naturalne a co nie i czym jest karmienie piersią. Przykładem może być nazywanie przez młode kobiety piersi matek karmiących wymionami. Serio? Młodzi ludzie nie wiedzą, że wymiona mają krowy i kozy a nie ludzie? Nawet anatomia ciała matki jest nienaturalna dla społeczeństwa.

Mimo, że karmienie przestaje być dla nas naturalne, to powstaje pytanie, czy to jest powód do tego, żeby nie nazywać karmienia piersią naturalnym? Może jak zaczniemy od nazywania, to jest szansa na to, że w końcu kiedyś będzie ono naturalne. I nie mówię, żeby nie korzystać z dobrodziejstwa nowoczesności i cofać się do jaskini. Mówię o tym żeby przestać wynosić te dobrodziejstwa współczesności do rangi​ ​niezbędności, bez której nic się nie uda. Karmienie piersią może być naturalne, jeżeli ​​tylko zdobędziemy się na odwagę i zaufanie do siebie i dziecka.

​Nie sposób też nie wskazać palcem, jako winnych tego odnaturalnienia karmienia osób, które matki karmiące traktują jak osoby niepełnosprawne z ograniczonymi możliwościami konsumpcyjnymi, leczniczymi i diagnostycznymi. Dzięki tym wszystkim, którzy nie kierują na badania profilaktyczne, „bo karmisz”, tym, którzy mówią, że z „takimi piersiami to się nie uda” tym, którzy nie chcą przepisać leku, „bo karmisz„, tym, którzy mówią „nie jedz tego czosnku, bo dziecko przestanie pić mleko„, nie pływaj, nie nurkuj, nie ćwicz, nie używaj kremu BB, nie używaj perfum i nie patrz w ogień, bo się w nocy posikasz, tym wszystkim ludziom też trzeba podziękować za to, że naturalny stan kobiecego organizmu stał się nagle „stanem specjalnej troski”, a karmienie piersią traktowane jest jak taka choroba, na którą się zapada z własnej winy i jeszcze postanawia się w niej głupio trwać.

No sobie samym też podziękujmy zgodnym chórem  – za brak zaufania do własnego ciała, do własnych możliwości i do naszych dzieci. Za naiwność i promocję karmienia naturalnego, która przedstawia je, jako coś tak zajebiście trudnego i wymagającego wiedzy na poziomie IBCLC żeby w ogóle udało się przystawić dziecko do piersi. W świetle takiej sytuacji społecznej i edukacyjnej narodu dyskusja o nomenklaturę lingwistyczną jawi się, jako problem ludzi, którym najwyraźniej się nudzi.

  1. https://pediatrics.aappublications.org/content/early/2016/03/02/peds.2015-4154?sso=1&sso_redirect_count=3&nfstatus=401&nftoken=00000000-0000-0000-0000-000000000000&nfstatusdescription=ERROR%3A%20No%20local%20token&nfstatus=401&nftoken=00000000-0000-0000-0000-000000000000&nfstatusdescription=ERROR%3a+No+local+token
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

42 komentarze

  • kaniolka
    21 października 2016 at 08:57

    No dobra, ale mogę używać kremu BB, czy nie? 🙂

    • Hafija
      22 października 2016 at 20:03

      😀 tak

    • kaniolka
      24 października 2016 at 07:44

      dzięki 😀

  • mala_Mi
    18 kwietnia 2016 at 21:49

    Heh, prawda to… ja – dzięki Tobie Hafija – karmię córę 40.miesiąc (3 lata i 4mce). I nie zamierzam przestawać, ona też nie. Choć nawet jej 6letni brat stwierdził: dość już tego karmienia. za duża jesteś. Ciekawe, gdzie to usłyszał? Może od swojego taty? -;p
    Niezbędny do karmienia to tylko Twój blog. No i biustonosze do karmienia, zdecydowanie, z uwagi na wagę biustu 🙂 Dobrze uszyte brytyjczyki zdziałały cuda, przy starszaku się męczyłam.
    Ale tak, można i bez bustenhaltera. Tylko przy dużym rozmiarze to boli, uwiera i po co się męczyć? Szkoda kręgosłupa ;/

    A teraz anegdotka: u laryngologa. Poszłam z zapaleniem zatok albo czymś podobnym.
    Ja: Czy to mogę stosować przy karmieniu?
    Ona: (foch, że nie powiedziałam wcześniej, bo ona już napisała) A ile miesięcy ma dziecko?
    Ja: 40
    Ona: Czego 40?
    Ja zachłysnęłam się śmiechem więc zakaszlałam i mówię: Miesięcy 40. ponad 3 lata.
    Ona: to już odstawić, to nie ma sensu, to już tylko czułości…
    Bleh. Lekarka. Są i tacy. Większość 🙁

  • Sabina
    8 kwietnia 2016 at 21:53

    Ja karmie syna naturalnie już 14 miesięcy.W domu nigdy nie miałam butelki,smoczka do uspokajania ani laktatora.Śmieje że laktatorem był mój synuś.Stale tylko mamine mleczko.I tak jest do dzisiaj.Po każdym jedzeniu domaga się mleczka.Nie wyobrażam sobie go nie karmić.Często słysze głupie komentarze od 73 letniej teściowej…,czy tam coś leci jeszcze a jak tak to pewnie sama woda,że to zboczone żeby taki chłopiec pił mleko i macał mnie po piersiach,że krzywdze dziecko nie dając mu mm bo ona taka wspaniała jest….Niekiedy to aż przykre.Dzięki mojemu mleku w to wierze syn nie chorował -odpukać,bo katar to ma każy.Szczepienia raz zapłakał.Mleko mamy rządzi!!

  • Taszs
    8 kwietnia 2016 at 20:41

    Z ww rzeczy urzywam tylko stanika do karmienia i koszuli nocnej do karmienia. No wiadomo zeby w nocy bylo wygodnie. Pierwsze dziecko karmilam okolo 10 miesiecy wylacznie piersia. Butelke dostawala tylko jak zalatwic musialam sprawy i nie moglam byc przy miej dluzszy czas. Drugie karmie 2 miesiace i bede to robicbjak najdluzej. Nie wierze w te wszystkie zabobony co do karmienia. Jedynie przekonalam sie ze po kapuscie i cebuli boli brzuszek. Ufam swojemu cialu i dla dziecka. W koncu to co stworzyla natura musi byc najlesze. A zadne sztuczne substytuty z proszku nie zastapia (przede wszytskim w sposob psychiczny) piersi matki. Zaden plastik latrks czy silikon nie da dziecku takiego bezpieczenstwa co ciepla brodawka mamy, zapach i bicie serca. Chodz moje mleko zaspokaja glod (zapewne nie zawsze, bo czasem bywa ze mam troche za malo i sse prawie pusta piers, zanim znowu sie napelni) to przede wszystkim zaspokaja potrzeby psychiczne, zwiazane z bliskoscia i poczucidm bezpieczenstwa.

  • aNIA
    8 kwietnia 2016 at 17:24

    A ja karmię już 33 miesiąc nigdy nie użylam laktatora ani butelki, nie miałam też zapalenia, zastojow itp. Wszystko przebiega naturaknie, synek sam zmniejszał sobie liczbę karmień i obecnie karmimy się już tylko na dobranoc i raz w nocy, A na głupie pytania typu : KARMISZ JESZCZE? Odpowiadam: NIE GŁODZĘ!!!

  • Lolka
    8 kwietnia 2016 at 16:50

    Odnosnie tych „wymion” wraz z mezem zdecydowalismy sie na dziecko jeszcze przed ukonczeniem studiow(studia zaoczne) bo ja i tak nie moglam znalezc pracy wiec uznalismy ze jest to najlepszy czas i jezdzac na te naszy zjazdy proste uzywam laktatora bo chce utrzymac kp bo uwazam ze jest to najlepsze co moge dac naszej coreczce i spotkalam sie z komentarzem kolegi ze studiow gdy powiedzialam do meza ze ide odciagnac mleczko to kolega rzucil ” no tak pora obrzadku” i chyba kazdy tu zgodzi sie ze mna ze byl to szczyt chamstwa i braku jakiego kolwiek wychowania gdzie dodam byl 9 miesiecy w seminarium i aktualnie w sierpniu tego roku bierze slub. Mimo to nadal spokojnie odciagam sobie mleczko w przerwach miedzy zajeciami i poza tym jednym kolega cala grupa mnie podziwia bo to juz 8 miesiac jak mala jest z nami a ja nadal karmie! Moja tesciowa- od poczatku slysze czemu nie daje mm i czemu tak dlugo karmie ona karmila miesiac albo i wcale ale teraz nagle czas przez jaki karmila swoje dzieci ciagle sie wydluza im dluzej karmie a juz w 3 miesiacu zycia mi tlumaczyla jak to ja mam wprowadzac jej juz stale posilki- dziwna kobieta -plus tekst meza ciotki gdy mala miala 6 miesiecy „nie dokarmiasz jej?” gdy zapytalam po co dziwnie sie popatrzyla. Nie jest latwo gdy chce sie gdzies pojechac bo w rodzinie meza kazdy sie dziwnie patrzy jak wyjmuje piers i karmie bo przeciez ona juz jest taka duza a ja uwazam ze jak mam mozliwosc karmic to chce karmic jak najdluzej – jest to moje pierwsze dziecko i przy problemie z wklesnietym sutkiem nie zalamalam sie i nie odpuscilam karmienia mimo bolu zwiazanego z wyciagnieciem go przez mala. Dalam rade i narazie jestesmy obie szczesliwe chwila gdy mozemy sobie usiasc i mala zjada patrzac sie na mnie pelna zadowolenia.

  • Kasia
    3 kwietnia 2016 at 20:22

    Kazda matka robi jak uwaza. Ja karmię juz czwarty miesiąc i nadal jest to dla mnie trudne, niewygodne i caly czas mam obawy czy Młoda sie najada. Zdurnialam od nadmiaru informacji, od nadmiaru „dobrych rad” 🙁 od momentu jak dowiedzialam sie ze jestem w ciazy wiedzialam ze bede karmic piersia. Nie wiedzialam tylko ze to jest takie trudne 🙁 teraz stwierdzam ze to nie byloby takie trudne gdybym od samego początku zaufala tylko sobie, dziecku i mojej mamie… moje dziecko jest strasznie specyficzne jesli chodzi o jedzenie, od samego poczatku mialysmy z tym problemy, niestety 🙁 nie zawsze jest sielanka ale walczymy, uparlam sie jak osiol i mimo bolu, niepewnosci i strachu ze nadal cos jest nie tak (bo dzidzia nie przybiera ksiazkowo tylko znacznie mniej)…nadal karmie 🙂 poki widze ten uroczy bezzębny usmieszek to chyba jest wszystko ok 🙂 choc nawał sprzecznych informacji każe myslec inaczej 🙁

  • Emilia
    3 kwietnia 2016 at 06:25

    Bardzo dobry artykuł, utwierdza mnie w przekonaniu, że wcale nie jestem dziwna nie kupując już teraz na zapas butelek, smoczków i laktatorów. Ale jak o tym mówię, to połowa młodych matek krzyczy „kup, może się przydać, lepiej mieć! I opakowanie mm, bo co jak będzie płakało, że głodne?!”. Żeby było ciekawiej – urodzę dziecko z rozszczepem wargi, co do podniebienia – okaże się po porodzie. I tak – zamierzam je wykarmić naturalnie! Wybraliśmy szpital z dobrą poradnią laktacyjną, żeby nikt nam od razu nie powiedział „nie da się, trzeba butelką!”, na szkole rodzenia nawiązaliśmy kontakt z doradcą laktacyjnym, która w razie potrzeby obiecała przyjechać i pomóc (termin porodu w okolicach majówki), od razu powiedziała, że mamy się nie martwić bo się da, ona już zna takie przypadki, więc będziemy walczyć! Dopiero jeśli nie uda się naturalnie, bo podniebienie – kupię porządny laktator, butelkę i smoczki, ale najpierw spróbuję!

  • Marta
    1 kwietnia 2016 at 20:54

    Laktator nie jest złem – w przypadku wczesniaków które nie potrafią ssać ratuje laktację. Oczywiście można ściągać ręcznie, ale ułatwia znacznie życie 🙂

  • Wiwa
    1 kwietnia 2016 at 19:54

    Miałam podobną sytuację, kiedy Ola miała 5 miesięcy zaszłam ponownie w ciąże, karmienia piersią nie przerwałam, co okazało się nie trafioną decyzją. Już w 3 miesiącu ciąży trafiłam do szpitala z powodu krwawienia. Po tym zdarzeniu musiałam odstawić córcię od piersi, na początku nie chciała mm, ale nie miałyśmy wyjścia i w końcu się przełamała. Do jednego z karmień dodawałam probiotyk ffbaby, aby wzbogacić mleko w dobre bakterie, które korzystnie wpływają na rozwój układu pokarmowego i odpornościowego. Popytaj lekarza czy u ciebie nie ma przeciwwskazań do kp.

  • Felicja
    1 kwietnia 2016 at 11:41

    Moja córka jest wcześniakiem, karmię ją już 22 miesiące. Początek nie był bardzo trudny, ale laktatora używałam, wkładek przez może miesiąc. Poza tym to dzięki Twojemu blogowi, wpisom, które przeczytałam dzień po porodzie karmię do dziś bez większych problemów, ba w sumie bez żadnych. W dodatku jestem w szóstym miesiącu ciąży i nie zanosi się na przerywanie karmienia. Mam ogromną nadzieję na karmienie w tandemie 🙂 Pomimo osób i głosów, które mówią, że szkodzę sobie i dziecku, że nie dam rady itp. A ja dobrze wiem, że sobie poradzę i gadanie innych mam w nosie. i co zawsze sobie powtarzam, a przeczytałam u Ciebie „Laktacja zaczyna się w głowie”. I mam w głowie morze mleka 😀

  • Claudia
    1 kwietnia 2016 at 10:15

    W moim odczuciu wielu kobietom (podobnie było ze mną) wydaje się, że jak już postanowiło, iż będzie karmić piersią to tak BĘDZIE. I jesteśmy w tej „ciążowej” euforii, że damy swojemu dziecku wszystko co najlepsze, i wtedy pojawia się dziecko i pojawiają się pierwsze problemy z kp. Niektóre z nas się poddają, inne walczą dalej. I wtedy po raz pierwszy pada stwierdzenie, przecież miało to być naturalne. Bo czy coś naturalnego jest okupione takim trudem? U mnie problemy z kp minęły po 3 miesiącu. Wtedy mogłam mówić o kp, że jest naturalne, przyjemne i piękne… Ja zakupiłam laktator jeszcze przed porodem i gdyby nie laktator to ciężko by mi było rozruszać zanikającą laktacje. Ale fakt najpierw jest matka i dziecko i chęć karmienia piersią, a potem cała reszta z całym oprzyrządowaniem.

  • Novincza
    1 kwietnia 2016 at 08:51

    Mi za wszelką cenę chciano wcisnąć laktator. Przed porodem. 😉 karmię 20 mcy. Z nienaturalnymi bajerami! Próbowałam trochę na oślep. Maść uratowała mi laktacje, bo chciałam przerwać karmienie z powodu bólu.

  • Hania
    31 marca 2016 at 23:50

    Uwielbiam karmić piersią moje dziecko. Dla mnie to jest naturalne i oczywiste. Jak kiedyś się dowiedziałam, że są kobiety, które nawet nie próbują, to aż trudno mi było w to uwierzyć. Niedawno spotkałam koleżankę, która nie karmiła piersią z wyboru. Cóż, koleżanka nie chce więcej dzieci, bo to tyle roboty z butelkami, ze wstawaniem w nocy itd. Ja nie wiem ile z tym roboty, bo śpię z synem (11 miesięcy). Maluch jak chce w nocy mleko to sobie sam szuka, a jak się mleko mu skończy w cycusiu, to daje znać, przekręcamy się na drugi bok i śpimy słodko dalej. Na brak snu nie narzekam. Z początku strasznie się denerwowałam, jak słyszałam „dobre” rady co to ja powinnam jeść, a czego nie, teraz puszczam mimo uszu i robię to co uważam za stosowne. Uwielbiam jeść kapustę, fasolę, groch i inne wzdymające potrawy. Akurat tego sobie nie żałuję, a mój syn nie wygląda przy moich zamiłowaniach kulinarnych na cierpiącego. Jak miał 9 miesięcy to nasza lekarka powiedziała, że to już można przestać karmić, bo on już z tego nic nie ma. Cóż, nie chciałam w towarzystwie pielęgniarki mówić prosto z mostu, że nie spodziewałam się takiej głupoty usłyszeć. Ale uważam, że trzeba być ograniczonym umysłowo człowiekiem, żeby twierdzić, że mleko od krowy ma dla mojego dziecka więcej wartości odżywczych niż moje mleko. Każdy mały ssak ma swoją mamę. Mój ssak ma mnie i to powinno być oczywiste. Nieraz jak słyszę i czytam te różne bzdury o karmieniu, to się zastanawiam, czy ludzie, którzy rozpowszechniają te głupoty widzieli kiedyś krowę, albo jakiegoś innego (poza człowiekiem) ssaka, który np. karmi na godziny, dopaja swoje młode wszystkim innym niż mleko, proponuje mleko innych gatunków ssaków itd. Ja o takim przypadku nie słyszałam, a przecież te ssaki nie wymierają masowo. Może i to dziwne porównanie, ale chyba najprostsze, żeby pokazać absurd tej całej pseudo nauki o kp. Ja po prostu jestem wściekła zawsze, jak ktoś próbuje kwestionować wartość mojego mleka. Jak ktoś chce karmić dziecko mm, to jego sprawa, ale od mojego mleka niech się trzyma z daleka.

    • Mama Ania
      15 kwietnia 2016 at 14:53

      Wlaśnie wczoraj uslyszałam na bulansie na 12 mcy tekst ze moja córcia jest za chuda (ważąca 9.5 kg -50ty centyl)bi powiina dostac raz na dzien budyn na mleku krowim UHT 3.2% tłuszczu….bo mleko matki tp bardziej picie niż jedzenie

  • Kasia
    31 marca 2016 at 22:36

    O, dziękuję 🙂 Nie tworzę opiniotwórczego bloga, a bywa, że mnie słuchają 🙂

  • Kasia
    31 marca 2016 at 21:40

    Słowo „imputować” ma w języku polskim inne znaczenie. Język to żywy organizm, ale nie możemy z nim postępować, jak nam się podoba choćby dlatego, że możemy być źle zrozumiani. A poza tym polszczyzna jest naprawdę bogata i ten neologizm „zaimputować” można śmiało zastąpić. I piszę to bez cienia złośliwości. Tworzy Pani poczytnego bloga, opiniotwórczego, więc jego język jest ważny. Niech będzie żywy, potoczysty, oddający Pani naturę, ale i poprawny. To się absolutnie nie wyklucza. Naturanie pozdrawiam, karmiąc naturalnie półtoraroczną córkę! 🙂

    • Hafija
      31 marca 2016 at 21:52

      No masz, zmieniłam więc 😛

  • Kamila
    31 marca 2016 at 21:24

    Karmilam mojego syna 2 lata i ciągle słyszałam komentarze typu „po co tak długo się męczyć „? Od niejednego lekarza usłyszałam że niepotrzebnie tak długo i powinnam zadbać o siebie. Ręce opadają jak się coś takiego słyszy. A ja jestem szczęśliwa i dumna że karmilam tak długo i wiem żadne mleko modyfikowane nie byłoby tak dobre. Ze smoczków, butelek i innych udziwnien też nie korzystaliśmy.

    • Zbyszek
      1 kwietnia 2016 at 15:20

      W 100% się zgadzam, jestem zdania, że póki dziecko chce i póki pokarm jest, to trzeba z tego korzystać. Nic lepszego dzieciakowi się nie przytrafi.

  • melka
    31 marca 2016 at 20:41

    Super tekst! Niestety to wsxystko prawda. Nasze społeczeństwo w karmieniu piersią widzi „mękę” i nienaturalność. Niestety lekarze też wykazują takową negację. Kiedy moje dzieci miały 8 miesięcy i udaliśmy się na kontrolę do neurologa, usłyszałam od pani lekarz: „pani jeszcze karmi, bo widziałam dziecko przy piersi jqk wchodziłam do gabinetu” (córla chciała akurat cyca). Mówię-tak, karmię. Na co usłyszałam, że teraz to piwinnam się zabandażować, żeby córa cyca nie znalazła. Według tej pani karmienie przez rok, jest gorsze niż butelka, bo zęby sobie popsuje takim częstym jedzeniem w nocy. „2 dni się pani pomęczy i wreszcie będzie miała spokój”. Tylko ja się nanic nie skarżyłam, więc skąd taki wniosek? Na początku mojej drogi kp usłyszałam od położnej w szpitalu, że mam za mały biust ale może jakoś się uda. Zostałam wyśmiana (dosłownie), że przynoszę 5ml siary dla córki, która była monitorowana po bezdechu i nie pozwolono mi jej brać na ręce. „Co to pani przynosi haha, niech pani przyjdzie jak coś odciągnie”. „Dla dwójki to nie wystarczy”. Efektem tego było dpkarmianie syna mm, na szczęście córka nadal kp. Mają teraz 10m-cy. Niestety ale wiedza i pomoc młodym matkom woła opomstę do nieba. Gdybym miała tą wiedzę na początku swojej drogi, którą mam teraz, mój syn także ciągał by nadal cyca. Niestety już tylko dla niego odciągam ?

    • piwnooka
      31 marca 2016 at 20:58

      Dokładnie, „męka” a przynajmniej obowiązek, który trzeba kilka miesięcy odbębnić. Kiedyś po wizycie u lekarza, poszłam z receptą do apteki. Zapytałam, czy ten lek mogę przyjmować podczas karmienia piersią. „Nie może Pani. A ile ma dziecko?” – „8 miesięcy.” – „No to chyba już Pani skończy niedługo?” – „Nie, dlaczego?” – „A ile Pani ma zamiar karmić?!” – „Tak długo, jak dziecko będzie chciało.” I wyszłam z uśmiechem.

  • Kasia
    31 marca 2016 at 20:33

    Bardzo ciekawy tekst, ale proszę nie używać słowa „zaimputować”, które brzmi jak żywcem wzięte z „korpolengłydżu”. Mamy taki piękny język, a dbałość o niego powinna być naturalna:-)

    • Hafija
      31 marca 2016 at 20:36

      Ale ja lubię to słowo 😀

  • Marta
    31 marca 2016 at 20:30

    Karmienie piersią jest piękne ! Karmienie piersią to takie przypomnienie że jesteśmy ssakami. Pokazuje jak jesteśmy silne – samowystarczalne . Pierwszego udało się karmic do drugiego roku życia drugiego karmię już pół roku i będę dalej to robić . Trzeba sobie zaufać i uwierzyć w siebie bo to klucz do sukcesu .

  • Ala
    31 marca 2016 at 20:30

    A na mnie dzisiaj pediatra naskoczyl,że dziecko pół roku a ja karmię tylko piersią. Ze trzy posiłki stałe już powinna jeść i uwaga na noc mleko mm z kaszą. To była nasza pierwsza i ostatnia wizyta u tej lekarki.

    • Kamila
      2 kwietnia 2016 at 08:39

      Ja na takiego skargę napisałam 😉

  • Magda
    31 marca 2016 at 20:16

    strasznie smutny jest brak wiedzy o laktacji, jakieś głupie i bezpodstawne przekonania i kompletny brak fachowego wsparcia w moim otoczeniu… Karmię piersią swoją córkę od 5 miesięcy i idzie nam bardzo dobrze, tylko dlatego, że nie słucham „dobrych” rad kobiet z otoczenia. W moim mieście jeszcze nie spotkała osoby, która ma jakąś fachową wiedzę na temat laktacji. Położna, która oficjalnie jest certyfikowanym doradcą laktacyjnym oznajmiła mojej siostrze (3 dzieci), że z takimi piersiami to ona długo nie pokarmi, no i to już trzecie dziecko, więc pokarmu będzie brakować. Pediatra po 5 miesiącu dziecka mówi: pani da już sobie spokój, bo to dla dziecka już i tak żadnej wartości nie ma. Mama twierdzi, że powinnam już dokarmiać córkę mm, chociaż przybiera na wadze wyjątkowo. Na moje pytanie po co, odpowiada: bo tak. Moja córka ma alergie na białka mleka krowiego, więc ja nie spożywam nic mlecznego. Ludzie pytają w imię czego tak sie męczę, przecież mogę podać jakiś preparat mlekozastępczy. Tylko, że to dla mnie żadna męka. Bez mleka da się żyć a moje dziecko dostaje ode mnie to co najlepsze. w odróżnieniu od wszystkich dzieci z rodziny nie choruje wcale. Ludzie pytają: a ty JESZCZE karmisz?! A masz jeszcze czym? Wykarmiłabym jeszcze ze dwójkę, mimo niewielkich piersi, no szok po prostu. Mój lekarz rodzinny nie miał pojęcia, że istnieje cos takiego jak Laktacyjny Leksykon Leków, przy nerwobólach międzyżebrowych i przy zapaleniu krtani i oskrzeli kazał się przemęczyć, bo mi przecież nic nie wolno brać. Rodzina moja mało mnie nie zlinczowałą, bo jem potrawy smażone i, o zgrozo!, kapustę, groszek i wszystko inne. Nieraz ręce opadają. Grzecznie wysłucham i przemilczę, bo trudno uświadamiać. Bo przeciez mam dopiero 25 lat i pierwsze dziecko, więc co ja mogę wiedzieć o karmieniu piersią…? 🙁

    • Patuniaka
      1 kwietnia 2016 at 22:54

      Jakie to prawdziwe…
      I niestety smutne…
      Kiedyś polemizowałam, a teraz po prostu sobie karmię i uśmiecham się pod nosem.

    • Dominika
      2 maja 2017 at 14:52

      Magdo, czytając Twój komentarz czuję jak bym czytała o sobie kilka lat temu przy pierwszym dziecku. Ciągle ktoś zadawał mi głupie pytania typu: a czy na pewno masz mleko? itp. bzdury, ręce mi opadały i tłumaczyć każdemu dlaczego karmię i dlaczego taaak długo też nie miałam ani czasu ani chęci. Teraz przy kolejnym dziecku nikt już nie neguje tego jak zajmuję się swoimi dziećmi (na głupie pytania dawałam głupie odpowiedzi i dali mi spokój 🙂 Myślę że nasze społeczeństwo ma problem z młodymi matkami, każdy uważa że wie lepiej i wprost musi wcisnąć ci swoje „bezcenne” rady. Cóż pozostaje mi tylko życzyć wszystkim młodym mamom zaufania do siebie i swojego dziecka i cierpliwości lub też co bardziej skuteczne, cietego języka w kontaktach ze wszystkimi, ktorzy zamiast pomóc i wesprzeć szukają tylko okazji by wbić szpile.

  • xs
    31 marca 2016 at 20:08

    dla mnie „naturalne” jest to ze człowiek- mały ssak pije mleko SWOJEJ matki i tak zawsze odpowiadam na komentarze typu „po co jeszcze karmisz…”a to ze człowiek powymyslal różne pomoce typu laktator i inne jak dla mnie nie psuje tej naturalności jeśli ma służyć szczytnemu celowi wykarmienia potomstwa kiedy np trzeba to mleko odciągnąć do butli/kubeczka /chociaż sama już zrezygnowałam z laktatora bo ręką więcej mleka jestem w stanie odciągnąć :)/

  • Agata
    31 marca 2016 at 20:00

    A tak jeszcze w temacie sterowania laktacji przez maluszka to czy zastawiałyście się kiedyś nad tym ile *rodzajów ssania* podczas jednego karmienia stosuje wasz maluch? ja tak sobie rozmyślałam nad tym i dam sobie rękę uciąć że to na pewno nie jest ponic!

  • Agata
    31 marca 2016 at 19:51

    Karmienie jest najbardziej naturalne z wszystkich czynności jakie wykonuję przy moim dziecku, jeśli można to nazwać czynnością bo dla mnie to dużo więcej niż czynność. Karmię już drugie dziecko czwarty miesiąc, pierwszego synka karmiłam 9 miesięcy. To było siedem lat temu, wtedy mniej czytałam i rzadziej szukałam rozwiązań w sieci i było jakoś łatwiej. Teraz na początku miałam wiele wątpliwości, czy mały się najada, czy nie za często go przystawiam itd. ale jakaś dobra siła przygnała mnie na Twój blog i bardzo chciałam Ci podziękować za słowa które rozwiały wszelkie moje wątpliwości * zaufaj swojemu dziecku* Nasze maluchy nie słuchają tych wszystkich dobrych rad, reklam itd. i jeżeli maluszek steruje naszą laktacją to jest to naturalne i najlepsze dla niego i dla nas.

  • piwnooka
    31 marca 2016 at 19:50

    Świetny tekst. Dodam jeszcze, że dla wielu karmienie w miejscu publicznym też nie jest normalne, czasami obrzydlie i na pokaz. A karmienie piersią ponad rok to już anomalia, kilkulatka – zboczenie. Normalne dziś jest to, że po powrocie do domu z dzieckiem, mamy podają mm a same łykają tabletki na „wysuszenie cycków”. Z jednej strony takie prawo każdej z mam, z drugiej zawsze mi smutno, gdy słyszę/czytam, że ktoś nawet nie podejmuje próby karmienia.

  • Matka Córek
    31 marca 2016 at 19:47

    Tak, wmówiono nam, że nie wiemy jak, nie umiemy, potrzebujemy sprzętu i wspomagaczy. Gdzieś po drodze zatraciło się to 'naturalne’ zaufanie do własnego ciała. Jesteśmy nieufne, zmanipulowane. ALE to się zmieni(a).

  • Ewa
    31 marca 2016 at 19:42

    Ja karmie naturalnie. Nigdy nie użyłam laktatora, butelki, wkładki laktacyjnej, specjalnego biustonosza czy rogala do karmienia. Nigdy też nie napotkałem żadnej trudności związanej z KP. Ja i córka jesteśmy jak dwie połówki, idealnie się zgrałyśmy, idealnie zaspakajamy swoje potrzeby. Juz od dwóch lat. Jest naturalnie. Jest cudownie.

    • Hafija
      31 marca 2016 at 19:46

      wspaniale!

    • Jadzia
      31 marca 2016 at 20:24

      i ja też naturalnie haha,nie miałam internetu ani nawet komputera przy pierwszym dziecku,a za to kochanego doradcę,co sam wykarmił swe pociechy:)polecam,bom dumna z moich trzech urwisów po trzy lata karmionych:)

    • Anna
      5 kwietnia 2016 at 16:01

      A ja karmię nienaturalnie, bo mleko sika mi na wszystkie strony świata, więc muszę używać staników do karmienia i wkładek laktacyjnych. O ja niedobra, zła matka!

Comments are closed here.