Maszkarony laktacyjne


Bardzo często, kiedy rozmawiamy o karmieniu naturalnym, pojawiają się głosy mam, które są smutne. Mamy mówią, że mimo planów karmienia jak w wytycznych, coś poszło nie tak. Karmiły tydzień, dwa, miesiąc, trzy miesiące, sześć miesięcy. Mówią przy tym, że im się „nie udało” albo karmiły „tylko tyle i tyle”. Są smutne, mają żal, złość w sobie. Czasem mają poczucie porażki lub poczucie winy. Zaraz potem pojawiają się osoby, które nie karmiły i uważają że wmawia się im że powinny czuć się winne, a jeszcze później osoby, które faktycznie wmawiają, że te co nie karmiły powinny czuć się winne, albo w ogóle przejść nad tym do porządku dziennego.

Po pierwsze: każde karmienie się liczy.

Każde! Dla mamy, która karmiła 2 tygodnie, to były aż dwa tygodnie, kiedy dziecko dostawało jej pokarm. Dwa bardzo cenne tygodnie. Nie udało się dłużej – trudno, a może nie trudno. Takie jest życie, może następnym razem będzie inaczej, a może nie będzie. Jak by nie było, tych dwóch tygodni nikt im nie zabierze, nie zabierze też trzech tygodni, trzech miesięcy ani trzech lat. Oczywiście długość karmienia ma znaczenia dla mamy i dziecka, ale czasem po prostu wychodzi inaczej niż zakładaliśmy lub chcieliśmy. Bywa, że trudno się z tym pogodzić, ale nadal nie umniejsza to próbom karmienia i karmieniu (ile by ono nie trwało), które mama i dziecko dzielili.

Druga rzecz to poczucie winy.

Jest to normalna emocja, która pojawia się kiedy nie udało się osiągnąć celu, np. karmić tak długo jak chciałyśmy albo kiedy skończyłyśmy z jakiegoś powodu wcześniej niż zrobiłybyśmy to teraz.  Te przykre i doskwierające emocje oznaczają, że kochamy swoje dziecko – a to już raczej dobrze o nas świadczy, prawda? J  Mamy prawo czuć się z tym źle,  ale mamy też prawo nie czuć się z tym źle. Taki żal i smutek to jednak nadal normalne emocje, kiedy tracimy coś raz na zawsze, kiedy wiemy, że coś kończy się definitywnie – np. właśnie karmienie piersią. Karmienie jest ważne dla kobiet y i dla dziecka, naturalnym instynktem jest potrzeba wykarmienia dziecka – nawet, jeżeli nie jest ona silna lub nie leży na wierzchu naszych potrzeb i emocji – to jest ona obecna. Z naturą nie wygrasz. Tak więc,  właśnie spektrum negatywnych uczuć wywołuje strata i jest to podobne otoczenie emocjonalne, jakie towarzyszy żałobie. A żałobę mamy prawo przeżyć jak chcemy.

Wyrzuty sumienia?

Myślę, że w żadnym jednak wypadku, nie wolno mówić o tym, że kobiety, które nie karmiły, odstawiają wcześnie dzieci od piersi powinny mieć wyrzuty sumienia. Sugestie, że to, co robią jest złe, nienormalne lub głupie i powinny żałować lub się wstydzić są w moim odczuciu wysoce niemoralne. O tym, dlaczego kobiety nie karmią, lub nie chcą, lub karmią krótko wiedzą jedynie one. Nie tylko nie muszą z tego się tłumaczyć, ale i nie potrzeba uświadamiać im, co my myślimy o takim karmieniu lub niekarmieniu. Tak nie robi żaden szanujący się promotor czy doradca. Nie odnosi się do siebie, nie odnosi się do tego ile sam karmił, nie stawia się w roli wzoru w konfrontacji 1 na 1. Promotor, doradca jest profesjonalistą i jego życie nie jest tu istotne. Tak samo jak Pani lekarz ginekolog nie opowie mamie o tym jak leczyła swoją nadżerkę, czy ile razy w roku sama robi USG jajników. Taka sama sytuacja jest z drugiej strony. Decyzje o tym jak długo karmić i kiedy to karmieni zakończyć podejmują kobiety i/lub dzieci.

W obu przypadkach, skrzywiona swoim doświadczeniem i opiniami troska o zdrowie i dobrobyt dziecka, kiedy nawet nie znamy osoby drugiej matki jest po prostu bezczelnością. Ważne jest też żeby pamiętać, że wybory działania innych kobiet nie stanowią krytyki ani oszczerstw pod kątem naszego działania.

Co istotne to fakt, że cele innej matki nie muszą pokrywać się z naszymi celami. Jej życie jest inne niż nasze, ma ona inne otoczenie emocjonalne, rodzinne, medyczne. Ma inne doświadczenia. Ma inne potrzeby i ma prawo podejmować inne niż nasze decyzje karmienia. Sukces laktacyjny zależy od indywidualnych celów jakie ma matka. Dla każdej kobiety sukcesem będzie coś innego.

Nie zapomnę nigdy rozmowy, w której mama wcześniaka cieszyła się, że karmiła go piersią cztery miesiące, a zupełnie obca osoba zapytała ją na forum „A dlaczego tak krótko?”.  Jednak o brakach w umiejętnościach wspierania się nawzajem może napiszę kiedy indziej…

Mamy, które karmić nie chcą i te, które chcą.

Jestem za świadomym wyborem i jak najszerszą edukacją. Nie jestem w stanie powiedzieć, jakie spektrum wiedzy i edukacji ma każda kobieta, z którą się stykam. Wiem natomiast ze wiele kobiet podejmuje decyzje o niekarmieniu lub zaprzestaniu karmienia nie, dlatego że są głupimi ignorantkami, ale dlatego że dostają wiedzę albo zniekształconą, albo nieaktualną lub – najczęściej tak bywa– nie dostają żadnej wiedzy. Kiedy podejmujemy decyzję na podstawie tego, co wiemy na chwilę obecną, to nie możemy mieć wpływu na to, co będzie działo się później. Przykładowo dzisiaj mama dostaje od lekarza informację, że skoro ma katar to czas odstawić dziecko od piersi. Po trzech miesiącach dowiaduje się, że nie musiała tego robić i że mogła dalej karmić. Jak byście się czuli? Ja bym była wkurzona. Tak, więc decyzja o przestaniu karmienia pewnie była świadoma – jedynie wiedza na podstawie, której była podjęta może być, niekatulana. Ba – mama może nie wiedzieć, że ta wiedza jest nieaktualna. Ale czasem może być tak, że wiedza jest aktualna ale okoliczności nie sprzyjają i karmienie się nie uda.

Każda kobieta momencie zakończenia karmienia z powodów niezależnych lub nieświadomie kończąca karmienie przedwcześnie potrzebuje czegoś innego. Uważam, że pomoc w takiej stacji jest już poza moimi kompetencjami. Natomiast na pewno empatia i zrozumienia, a dopiero w następnym kroku edukacja właściwa – nienarzucająca się, dostosowana do potrzeb i stanu emocjonalnego kobiety. Mówienie mamie, która odstawiła dziecko na podstawie nieaktualnej wiedzy ze tylko 5% kobiet nie może karmić, (co jest ewidentną bzdura) i że jest głupia, że nie poszukała innej wiedzy lub że dała się oszukać i „wszyscy wiedzą, że katar to nie jest powód do odstawienia” jest po prostu, tak zwyczajnie, po ludzku paskudne. Mówienie, że powinna się dokształcić, mówienie, że powinna była się w ciąży uczyć, albo że nie nadaje się na matkę wynika chyba z jakiś niskich, obrzydliwych emocji i muszę powiedzieć jasno – wstydzę się za osoby promujące karmienie piersią operujące takimi zwrotami. To jest obcinanie gałęzi, na której się samemu siedzi.

Jednak jest też druga storna medalu. Obstawanie przy wiedzy nieaktualnej, agresja w stosunku do osób, które pomagają matkom karmiącym lub matek karmiących tylko, dlatego, że samemu nie karmiło się piersią jest tak samo małe i tak samo niskie, chociaż często lepiej uzasadnione z powodu np. własnej porażki.

„Mamy w moim otoczeniu to wszystkie są głupie lub niedokształcone, bo tak krótko karmią”

Polskie matki chcą karmić piersią. Prawie wszystkie. Połowa pierwszych porażek doświadcza już w szpitalu, kolejna część zostaje zaniedbana po wyjściu ze szpitala. Kobiety w moim otoczeniu nie karmią, dlatego że nie dostały pomocy i wsparcia. Pamiętam jednak, że ja nie muszę o tym wiedzieć – to nie są moje piersi, to nie jest moje dziecko. Mamy moim otoczeniu wiedzą, że jestem – wiedzą, że mogę pomóc. Jeżeli macie mamy, w swojej okolicy, blisko lub daleko, mamy które nie karmią a wiedzą ze wy karmicie, to musicie się same zastanowić, – dlaczego nie przyszły do was? Dlaczego miały w nosie wasze opinie na temat ich karmienia? Dlaczego miały w nosie wiedzę którą macie. Problem nie musi leżeć w nich samych. Odpowiedź prawie nigdy nie jest oczywista.  Zawsze żałuję, że tak się stało i mama nie przyszła do mnie. Zawsze jest mi przykro, zawsze odbieram to, jako moją osobistą porażkę, ale ZAWSZE akceptuję i nigdy sama nie wciskam nosa tam gdzie mnie nie chcą.

„A co z tymi nie chcą karmić?”

A co to was obchodzi? A co z tymi, co nie chcą robić cytologii? A co z tymi, co nie chcą chodzić do dentysty? A co z tymi, co palą papierosy?

Zabierać im papierosy? Na siłę ciągnąć na kanałowe? Odpowiedzią jest edukacja. Niestety, w przypadku karmienia naturalnego zaprzepaszcza sprawę jej brak, brak pomocy, brak wsparcia na każdym poziomie – medycznym i niemedycznym.  Brak edukacji i właściwego podejścia do tematu pogrąża naszą misję.

Uważam też, że pytanie o to, dlaczego kobieta nie chce karmić piersią jest trochę dziwne jeżeli ma być zadane bez odpowiedniego przygotowania. Na forum publicznym, na Facebooku, na czacie nie do końca jest to pytanie na miejscu. Żadna kobieta nie musi się publicznie tłumaczyć z niekarmienia ani z karmienia. Jest to pewnego rodzaju wewnętrzna sprawa jej rodziny – pomimo, że samo karmieni piersią jest sprawą społeczną i ma wpływ na całą populację. W rozmowie 1 na 1 jest to jednak sprawa małego uniwersum rodziny.  Warto natomiast mówić, że warto karmić piersią, pokazywać zalety, jakie karmienie piersią niesie, jak wpływa korzystnie na rozwój dziecka i zdrowie matki. Jednak kluczowy  jest sposób, w jaki to przekażemy, gdzie, komu i w jakiej atmosferze.

Dlaczego koncerny robią to tak świetnie, a my nie?

Dlaczego koncerny są tak lubiane przez matki? Dlaczego mówi się o agresywnych aktywistkach a nie o agresywnym marketingu mleka sztucznego?

Ponieważ – jak wejdziecie na stronę Facebookową jakiegokolwiek mleka modyfikowanego na Facebooku, to zobaczycie – tam jest istna afirmacja macierzyństwa która idzie oficjalnym kanałem. Akceptacja i wyrozumiałość. Tak, pod płaszczykiem tego wszystkiego jest reklama i sprzedaż, ale przecież nam tez o to chodzi. My też chcemy sprzedać kobietom mleko matki. No ba, my im to chcemy dać za darmo, a nadal są osoby, które wybiorą sztuczną mieszankę za którą będą płacić. Dajemy ciała tam gdzie producenci mleka sztucznego są mistrzami. Nie umiemy dać się polubić. W połączeniu z majstersztykiem wykorzystania efektu czystej ekspozycji to my jesteśmy niestety daleko w tyle. O co chodzi? W skrócie – im jest ich więcej w szpitalach, przychodniach im są bardziej obrandowani, im więcej jest logotypów tym bardziej ich lubimy – czy chcemy czy nie. A jeżeli dodatkowo dołożymy do tego przekaz pełen akceptacji i afirmacji to po prostu na ich tle w promowaniu karmienia piersią wypadamy bladziutko.

To jak ta cała laktacyjna promocja dalej będzie wyglądała zależy OD NAS! Tak od nas – od promotorek, doradców, matek, dzieci. Od tego czy będziemy się czepiać matek, które nie karmią, czy będziemy krytykować kobiety, czy może jednak w tym naszym całym laktacyjnym szaleństwie zwrócimy się po oręż silną i skuteczną – wiedzę, empatię i wsparcie? Możemy pokazać twarz pełną wyrozumiałości i oferować – a nie narzucać – wsparcie, przekazywać – a nie imputować – wiedzę. Ale możemy też być takim laktacyjnym maszkaronem epatującym własną zajebistością i dzielącym matki na mądre co żałują i głupie co nie chcą. Tylko, że jako taki maszkaron to daleko na tym „skwaśniałym” mleku  nie pociągniemy.

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

40 komentarzy

  • Iwona W.
    21 września 2020 at 09:20

    Mama może smucić się także, gdy karmi 2-letnie dziecko. Brak wsparcia, niestety, w tej kwestii odczuwam. W pracy słyszę przy kolejnym miesiąc w miesiąc składanym wniosku o przerwy na karmienie piersią:””Pani naprawdę karmi? Natomist w domu, że czas już z tym skończyć, bo ……
    Wpędzanie w poczucie winy boli. Matka czuje się, jakby robiła coś źle, nie pozwala się jej decydować o tym, jak długo…i czy w ogóle karmić piersią.

  • Marzena
    19 lutego 2016 at 12:55

    Piszecie, że położne w szpitalu krzywo patrzyły na mamy nie karmiące. U mnie było zupełnie odwrotnie. Byłam w 100% nastawiona na kp: dużo na ten temat czytałam, rozmawiałam ze koleżankami karmiącymi i oczywiście uczęszczałam na szkołę rodzenia. W szpitalu nie chciałam dziecka dokarmiać. Kiedy pod koniec dnia zgłosiłam położnej, że synek przez cały dzień nie narobił nic do pieluszki, ta zapytała mnie jak go karmię. Opowiedziałam zgodnie z prawdą, że tylko piersią. A położna na całą salę powiedziała, że w ten sposób mogę odwodnić dziecko, że waga spadnie mu za dużo, że nie wypiszą go ze szpitala w takim stanie. Kiedy wyszła, zakryłam głowę kołdrą i się rozpłakałam ;-( Przestraszyłam się, że mogłam zrobić mu krzywdę! Zaczęłam odtąd dokarmiać po skończonym kp, również po wyjściu do domu. Doprowadziło to do sytuacji, że dziecko odwracało głowę od piersi a butelkę chciało dosłownie połknąć. Położna środowiskowa również niewiele pomogła. Karmiłam tyle i mogłam. Z jednej strony jestem z tego dumna, ale czuję też ogromny żal i oczywiście poczucie winy… Na szczęście synek jest okazem zdrowia, dlatego wydaje mi się, że każde karmienie jest ważne, nawet to krótkie.

  • Mari
    12 lutego 2016 at 19:59

    A wiecie – jestem zmęczona tymi docinkami do naszego KP: od pielęgniarek, położnych w szpitalu, pediatry, lekarzy w szpitalu jak byliśmy z Młodym, miał dwa miesiące, bo kp nie da się zmierzyć, teściowej, matek, karmiących mm.
    Dziwią mnie też wymówki – bo mi nikt nie powiedział.
    Urodziłam nic nie wiedząc o kp, wydawało mi się, że mleko popłynie – prędzej czy później, ale będzie. Strasznie cisnęli w szpitalu na to, żeby dzieci z kp traciły na wadze mniej niż mm, większość mam jeździła z buteleczkami. Pierwszą noc spędziłam czytając o kp, przeczesując internet i tak robiłam i robię przy każdym problemie z kp. Zawsze jest coś za coś, ale nie ma co zwalać na innych i – moim zdaniem – tej odwagi kobietom brakuje.
    A ja – chciałabym po prostu żeby dali mi święty spokój. Terminy karmienia przedłużam o 3 miesiące, najpierw pierwsze 3, teraz drugie 3 już skończone i o kolejne. Czy będzie więcej – nie wiem, zobaczę czy będziemy tego potrzebować.

  • A.
    3 lutego 2016 at 22:02

    Bardzo chciałam karmić ale przed porodem wydawało mi się, że to decyzja mamy czy karmi piersią czy mm. Jednocześnie myślałam, że kp i mm to są różnorzędne wybory.
    Pomimo trudności udało mi się kp i udaje mi się każdego dnia. Trudności mam nadal, a karmienie okupione jest codziennym bólem.
    Im więcej czytam i uczę się o kp, tym bardziej wiem, że to nie jest równorzędny wybór.
    Uważam, że w społeczeństwie jest kompletnie przekłamana wiedza o kp i mm. Edukacja powinna dostarczyć rzetelnej informacji o kp i mm. Dopiero rzetelnie wyedukowana mama powinna świadomie podejmować decyzję o niekarmieniu. Koncerny robią świetną robotę, niestety.

  • cosmomama
    2 lutego 2016 at 15:01

    Świetnie napisane 🙂 Oby jak najmniej takich laktacyjnych maszkaronów 😉
    Ja teraz jestem na etapie, że chciałabym zakończyć karmienie. Syn nie jest jakoś bardzo przywiązany do piersi i w dzień odstawił się bez problemu, zostały noce, ale mi ciężko, bo wiem, że odwrotu nie będzie. I biję się z samą sobą. Miałam karmić rok, ale troszkę nam się to przedłuża.

  • Joanna Janaszek
    2 lutego 2016 at 01:06

    Tak bardzo tak! Empatia, informacja, edukacja, indywidualne podejście do każdej kobiety zamiast krzyku i wtykania nosa w nie swoje sprawy. Trudna to sztuka, bo w naturze mamy tą lwią cząstkę (o której z resztą też pisałaś niedawno). W 10, w 100, w 1000% się zgadzam!

    Przestańmy za przeproszeniem w końcu s%*#ć we własne gniazdo…

  • Buniad
    1 lutego 2016 at 15:18

    Moje dziecko niestety urodziło się z wadą serca i w wieku 3 tyg musiało przejść operację… Z powodu dużego wysiłku jakim jest karmienie nie mogłam karmić dziecka przez prawie 2 miesiące. Na szczęście trafiłam na świetne położne w szpitalu które wyedukowały mnie w zakresie odciągania mleka elektronicznym laktatorem oraz przechowywania pokarmu. Kiedy dziecko leżało na Oddziale intensywnej terapii cieszyłam się że chociaż tyle mogę dla córeczki zrobić jak odciągnąć mleko. Dzis córeczka ma 7 miesięcy i nadal pije moje mleko…. Niestety po 2 miesiącach jak już mogłam karmić piersią dziecko było na tyle przyzwyczajone do butelki, że niestety się nie udało… A przez cały czas od samego początku do teraz i mam nadzieję że jeszcze długo jest karmiona wyłącznie moim mlekiem. Odciąganie mleka to nie to samo co karmienie piersią. Ale warte uwagi i wysiłku jeśli chcemy karmić a dziecko nie może podjąć takiego wysiłku. Pozdrawiam

  • Agnes
    1 lutego 2016 at 12:00

    Ja nie chciałam karmić piersią… Poprostu nie czułam takiej potrzeby, byłam leniwa, potrzebowałam wolności. Nie chciałam i nikt mnie do tego nie zmuszał. Przez pierwsze 3 miesiące życia mojej córki, ściągnąłam mleko laktatorem,podawałam z butelki ja lub mąż, wiedziałam że to jest najlepszy pokarm jaki mogę jej dać, dłużej się nie udało. Czy kolejne dziecko będę karmić piersią, nie wiem… Chyba jestem na to zbyt leniwa i za bardzo potrzebuje wolności i czasu tylko dla siebie.

  • lilinka
    1 lutego 2016 at 11:47

    „„A co z tymi nie chcą karmić?”
    A co to was obchodzi? A co z tymi, co nie chcą robić cytologii? A co z tymi, co nie chcą chodzić do dentysty? A co z tymi, co palą papierosy?”

    Muszę przyznać że w tym punkcie zrobiło mi się przykro. Bo mimo całego przesłania Twojego tekstu wynika z tego fragmentu, że jednak te kobiety, które nie karmią piersią są mniej odpowiedzialne od tych co karmią. Są gorsze. Nie dbają o swoje dziecko (tak jak Ci co nie chodzą do dentysty nie dbają o swoje zęby).

    Zawsze planowałam, że będę karmić piersią jak najdłużej się da. Kiedy zaszłam w ciążę (zaplanowaną, wyczekiwaną!) coś się zmieniło – dostałam psychicznej blokady, zapierałam się, że karmić nie będę, nie i już. Dostawałam histerii kiedy ktokolwiek próbował mnie przekonywać. Przeczytałam wszystko co sie da przeczytać o karmieniu… I nadal byłam na nie. Nie i już.. Nie ma pojęcia skąd to się wzięło. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Dobrze, że mąż mnie wspierał, że będzie tak jak ja chce…

    Urodził się synek, zagryzłam zęby i karmiłam. Pierwsze 2-3 miesiące to był koszmar. Ja płakałam, mały płakał, mąż nie wiedział jak nam pomóc. żeby była jasność – problem był w mojej głowie, mały jadł ładnie, przybierał na wadze. Ale przetrwaliśmy, karmiłam przez rok.
    Tylko, że… wspominam te pierwsze miesiące jako codzienną walkę z samą sobą.
    Jeśli pojawi się kolejne dziecko, nie wiem czy się na to zdecyduję jeszcze raz.

  • Justmama
    1 lutego 2016 at 11:46

    Mleko matki jest oczywiście najlepszym pokarmem dla dziecka i to nie ulega wątpliwości ale nie rozumiem tej calej nagonki na matki niekarmiące. Terror nawet bym powiedziała. Nawet na te, które tylko dokarmiają. Z mojej perspektywy sprawa wyglądała nastepująco. Karmiłam 6 miesięcy. To było dla mnie 6 bardzo długich i bardzo ciężkich miesięcy. Cały czas blokowały mi się kanaliki. Miałam codziennie zatory. Czasami 3 w piersi prawej i 2 w piersi lewej. To był ogromny ból i ogromne cierpienie, każdego dnia. Szukałam pomocy wszędzie (tak, na Twoim blogu też 🙂 ) ale niestety nic mi nie pomogło. Wszyscy tłumaczyli mi, że po prostu niektóre matki tak mają i nic nie można na to poradzić – ja osobiście nie jestem fanka tej teorii, że cos jest po prostu ze mną nie tak i nic mi nie pomoże. Myślę, że problem był związany z infekcją grzybiczą. Walczyłam, cierpiałam, karmiłam. Czasami musiałam dokarmiać dziecko bo po prostu z powodu zatoru ilość wyływającego pokarmu była niewystarczająca. Już to budziło sprzeciw niektótrych moich koleżanek matek, nie mówiąc o niektórych doradcach laktacyjnych. Moje domysły oczywiście przez lekarzy były wyśmiewane. Wszyscy bagatelizowali moje problemy – tylko ja wiem jak to bolało i ile wycierpiałam, mineło kolejne 6 miesięcy a ja to dalej pamiętam, bardzo wyraźnie. Ja praktycznie nie wychodziłam z domu. To było straszne obiążenie fizyczne i psychiczne. Ale karmiłam dalej. W 6 miesiącu musiałam skończyć, żeby usunąć guza w piersi, który w czasie ciąży i laktacji zaczął gwałtownie się powiększać. I mimo, że to tak bardzo bolało było mi z tego powodu bardzo przykro. Na pytanie dlaczego tak krótko karmiłam odpowiadam – „bo tak wyszło”. Tak, zdarza mi się usłyszeć taki komentarz, że za krótko ale budzi to we mnie niesamowite poklady złości. Jakim prawem, ktoś kto nie zna mojej historii i moich doświadczeń w ciągu kilku sekund – tak, moim zdaniem niesprawiedliwie ocenia? I dlaczego wszystkie matki są tak wręcz terroryzowane? Ja naprawde, w moim własnym przekonaniu zrobiłam wszystko co mogłam ale jestem pewna, że niejedna mama na moim miejscu poddała by się i moim zdaniem nie można mieć do niej żadnych pretensji. Żadnych. Każda z nas ma swoja własną historię i doświadczenia. Warto się czasem zastanowić zanim się kogoś z góry zacznie oceniać.

  • MM
    1 lutego 2016 at 11:33

    Zgadzam się z tym żeby nie krytykować a raczej zachęcać i prostować mity. Ale jak kuzynka rodzi wcześniaka z dysplazja oskrzelową i nie chce go karmić bo cytuję „NIE LUBI JAK JEJ COŚ PRZY CYCKU WISI” i do tego mnie wówczas ciężarną namawia do podjęcia takiej samej decyzji,albo inna która odstawiła od piersi miesięcznego synka bo nie miała czasu na ogarnięcie domu, to mnie krew zalewa!!! Jak spotykam matkę z butelką nie pytam DLACZEGO??? Fakt-ja tez bym się na miejscu takiej mamy nie chciała każdemu tłumaczyć jak jakiś przestępca ale jeśli ktoś mi opowiada takie brednie jak te cytowane na górze to bardzo mi przykro ale mówię to głośno: TAK JESTEM LEPSZĄ MAMĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA i nikt mi nie wmówi ze nie mam racji.

    • Hafija
      2 lutego 2016 at 18:35

      Straszne to co piszesz… zupelnie się nie zgadzam!

  • Dorota
    1 lutego 2016 at 10:48

    Ja karmiłam swoje dziecko prawie trzy lata. Na dwa tygodnie przed 3 – urodzinkami odbyła się rozmowa: że mama już nie ma mleczka a on jest już duży, że ma ząbki i może jeść wszystkie wspaniałe smakołyki . Na to mój mądry 3 – latek odpowiedział „mamusia jeście tylko raz”. Nassał się i na drugi dzień odmówił cycy. Tak oto skończyło się karmienie mojego prawie 3 – latka.
    Za to wcale nie chorował a pierwszy antybiotyk wziął jak miał 10 lat i to dlatego, że był przeziębiony a panowała wówczas świńska grypa. Dziś ma lat 16 i składamy wizytę naszej pani doktor przy okazji bilansów i badań kontrolnych.
    P.s A tak na pocieszenie dla mam. Miałam cesarskei cięcie. Przez pierwsze 2 doby zero pokarmu . W szpitalu jedni kazali dokarmiać sztucznie inni czekać . Na szczęście miałam mądrą położną , która bez przerwy mi powtarzała, że mam karmić piersią. Dziękuję Pani Krysiu.

  • MamaWikiego
    1 lutego 2016 at 10:34

    W szpitalach bardzo trudno o pomoc doradcy laktacyjnego. Sale są przepełnione a poświęcają nam zaledwie pare minut i na tym koniec. A to stanowczo za mało. Ja miałam szczęście moja mama jest położna i pomogla mi na samym początku gdy po cc nie było mleka. Nie każda z nas ma takie szcześci. Trzeba dobrze sie nastawić i nie poddawać. Ja miałam wklęsłe sutki dziecko nie miało za co złapać a z czasem wszystko sie wyrobiło. Myślę że karmienie piersia pogłębia wieź z maluchem, matka czuje sie spełniona i szczęśliwa. Warto o to walczyć nawet jeśli na początku są trudności i chcemy sie poddać. Po pierwsze oszczędność po drugie z piersi wypływa nam samo dobro dla naszej pociechy.Dzieci karmione piersia sa zdrowsze zadziej chorują a nawet jesli sie zdaży choroba łagodniej to przechodza. Moj maluszek ma 6 miesięcy i pije moje mleko nawet jeśli ma katarek:)

  • magda_wi
    1 lutego 2016 at 10:32

    Mi się udało. Ale to naprawdę dzięki wytrwałości, edukacji i wsparciu jakie miałam w mężu. Dwójka dzieci po cesarkach. Mleka ani do kawy. Nic a nic. Dzieci wściekłe. Non stop przy piersi i to one mnie właśnie rozkrecily. Córeczkę karmiłam rok. Zaszłam w drugą ciążę i musiałam odstawić ją. Synka jeszcze karmię. Ma roczek za kilka dni. Mnie karmienie piersią spełnia. Bo po prostu to lubię.

  • Janula
    1 lutego 2016 at 10:27

    Szczerze mówiąc to chyba przestane czytać tego bloga. Jako kobieta karmiąca 2 lata i 3 miesiące, obecnie w kolejnej ciąży zaczynam się tutaj czuć jako ta zła…. Przeszłam to już w realnym życiu, a teraz powoli zaczyna się i tutaj… O co chodzi?
    Jako matka karmiąca spotkałam się z niezliczonymi atakami na swoją osobę, mojego dziecka a nawet męża. Atakowano mnie zarówno ze strony karmiących mm jak i tych, które dzieci w ogóle nie mają (w 95% kobiety atakują). Nigdy nie komentowałam tego, że w moim otoczeniu wszystkie dzieci jak jedno były karmione krótki okres czasu (zwykle od tygodnia do 2-3 miesięcy, 1 przypadek 8 miesięcy, 1 – 6 miesięcy). Nigdy żadnej z tych matek nie powiedziałam przykrego słowa, żadnej nie zarzuciłam, że robiła coś źle… ba żadnej nie wyprowadzałam z jej przekonania że „nie miała pokarmu”, itd itp. Nie wtrącałam się.
    Co dostałam w zamian? Komentarze na temat mojego karmienia 🙁 I nie, nie trzeba karmić publicznie, żeby się dowiedzieć swojego…
    – po co męczysz to dziecko, mogło by jeść butle x razy na dobę
    – nigdy go nie nauczysz jeść czegoś innego
    – zrobiłaś z siebie smoczek
    – karmisz powyżej pół roku??? masz z tego satysfakcję seksualną?
    – pewnie masz niedorozwinięte dziecko, że jeszcze je cyca
    – jak mąż Cię może dotknąć?
    ….

    Ba niektóre, gdy usłyszały, że „jeszcze karmię” twierdziły, że mówię to specjalnie, żeby je matki karmiące mm obrazić…

    A to tylko przykłady ze strony kobiet niezwiązanych z służbą zdrowia… (tutaj też było ciekawie 🙁 ).

    Niestety od jakiegoś czasu tutaj na blogu widzę multum wpisów (w tym komentarzy) w których na siłę próbuje się wszystkich przekonać, żeby słowa złego nie powiedzieć matce karmiącej mm… A co z matkami karmiącymi piersią? Kto stanie w ich obronie? Ja już dostaję gęsiej skórki na samą myśl, że znowu będę przez to przechodzić… chyba jednak łatwiej byłoby podać mm i wszystkim mówić „tym razem się nie udało”, może wtedy nie robili by ze mnie wariatki, nawiedzonej matki furiatki…

    • Hafija
      2 lutego 2016 at 18:36

      Ktoś musi w tej „wojence” odpuścić, na hejtowaniu nawzajem daleko nie ujedziemy.

    • Asia C.
      4 lutego 2016 at 14:27

      Ja karmię 16 mcy, nie doświadczyłam, co prawda tak niskich komentarzy, ale odczuwam, że gdy mówię, że nadal karmię piersią ludzie patrzą na mnie jak na zdrowo rąbniętą szajbuskę. No i zaczynajace się pytania: jak dlugo zamierzasz jeszcze karmić? Odpowiadam, że do osiemnastki, aż sobie ine cycki do ssania znajdzie.
      Na początku też uważałam inne matki ktore nie karmia piersia za niedouczone krzywdzicielki dziecki, dziś wiem że każda para matka-dziecko to odrebny świat i nic nikomu do tego co w tym świecie się dzieje i jakie tsm panują zasady. Rozumie przekaz Hafiji bo przez hejt jednej matki wobec drugiej konczy się wiele kp, ktore miałyby szansę się udać i paradoksalnie dzieje się to na grupach np fejsowych ktore to karmienie maja wspierac.
      Zgadzam się również z Tobą, że w dzisiejszym świecie matki , które długo kp traktowane są jak ufoludki albo jednostki z odchyłem psychicznym lub co gorsza seksualnym i takim mamom potrzebne jest wsparcie. Ja mam silne wsparcie w mezu jeśli chodzi o kp, dlatego nie biore do siebie tego typu komentarzy, a dyskusje na temat mojego kp ucinam zwykle jednym słowem. Tobie radzę podobnie – nie wchodź w temat.
      Mamom wszystkim życzę tolerancji i zrozumienia dla drugiej matki. Najlepiej jak każda zajmie się swoim dzieckiem i nie będzie oceniać innych.

  • zielony koralik
    1 lutego 2016 at 06:37

    Miało być „jest jeszcze jeden typ…” 😉 autokorekta sucks…

  • zielony koralik
    1 lutego 2016 at 06:35

    Jest jest jeden typ mam niekarmiących- takie, które ogromny wewnętrzny żal przykrywają maską obojętności, bagatelizują znaczenie kp i bywają wręcz agresywne wobec kobiet karmiących piersią. Bardzo trudno wspierać takie mamy, bo z jednej strony nic na siłę, ale z drugiej – one bardzo potrzebują jakiegoś przepracowania swojej straty. Im ta delikatność jest najbardziej potrzebna.

  • Blaga
    31 stycznia 2016 at 23:10

    Dziękuję za ten piękny, mądry i wyważony tekst. Bardzo tego potrzebowałam. Pozdrawiam serdecznie!

  • zrezygnowana
    31 stycznia 2016 at 22:12

    Fajny mądry tekst! Ale ja czekam aż ktoś napisze jak przestać karmić! Moje dziecko karmie 19 miesięcy, pokarmu mam bardzo dużo ale chciałbym już wrócić do pracy i tu zaczyna się problem jak oduczyc tak duże dziecko od piersi?? Próbowałam już wszystkiego smarowanie,bandazowanie,wyjazd i co moje mądre dziecko na wszystko znalazło sposób ratunku bo nie mam już siły i mam dość I Niech ktoś mi pomoże

  • Oszczędnicka
    31 stycznia 2016 at 21:10

    Piękny manifest <3

  • Kacha
    31 stycznia 2016 at 21:09

    jestem właśnie taką mamą której się nie udało, nie udało się właśnie dlatego że brakło kompetentnej pomocy, w szpitalu kilkukrotnie prosiłam o doradcę laktacyjnego ale nie przyszedł nikt, usłyszałam tylko że jest wrzesień rodzą się dzieci Sylwestrowe porodówka oblegana i jak znajdą czas to przyjdą pomogą. W domu odwiedziła mnie położna środowiskowa i porada że dziecko trzeba przegłodzić jak zgłodnieje to chwyci pierś i będzie jadło. Zamówiłam prywatną wizytę położnej od laktacji nie pomogło pani tłumaczyła mi przez godzinę że ona wykarmiła bliźniaki to ja też wykarmię ale dziecko jeść i tak nie chciało. W międzyczasie szukałam pomocy u koleżanek pokazywałam jak karmię wszyscy twierdzili że przystawiam dobrze ale dziecko po 2 minutach nie chce ssać i nie wiadomo dlaczego. W opinii koleżanek które karmiły poniosłam porażkę i one na pewno by sobie poradziły na moim miejscu… w opinii koleżanek które nie karmiły piersią bez sensu się starałam przez 2 miesiące skoro mi nie szło … po co się męczyć. Mama i teściowa raczyły mnie tekstami że pewnie mleko mam mało wartościowe…. I tak skołowana nie wiedziałam co zrobić dokąd pójść. Dodam tylko że chodziłam do szkoły rodzenia przy szpitalu w którym rodziłam i tam panie od laktacji mówiły że przyjdą po porodzie pokażą jak karmić że ze szpitala nas nie wypiszą bez pewności że umiem karmić …. te same panie nie miały dla mnie czasu po porodzie i ani razu nie spojrzały jak ja karmię. I tak jak piszesz mam żal, i mam wyrzuty sumienia, choć bardzo się starałam i bardzo chciałam karmić, a karmienie tak zwaną puszką nakazał pediatra bo mała mało przybierała na wadze. Brakuje osób kompetentnych które najlepiej na NFZ udzielą FACHOWEJ porady! Bo dziecko jest głodne tu i teraz a nie za kilka dni i nie obchodzi mnie że ktoś wykarmił bliźniaki bo moje dziecko płakało z głodu a ja płakałam bo nie miałam wystarczająco pokarmu i do dziś nie wiem dlaczego to karmienie mi się nie udało.

    • Agna
      1 lutego 2016 at 00:17

      Bardzo mi przykro, że tam, gdzie powinnaś dostać pomoc, a nawet ją obiecywano, zostałaś zostawiona sama sobie:( i że nie znalazł się nikt, kto by dojrzał, w czym tkwi problem. Bo Twoje mleko na pewno było wartościowe!!!

    • mama Wojtka
      1 lutego 2016 at 10:15

      A ja podziwiam Cię za tyle starań. Chodź sama karmie już ponad 7 miesięcy i nie miałam problemu, bo mój mały ssak chyba instynktownie się przysysał mimo krótkiego wędzidełka języka, to niestety też rodzice i teściowa wisieli nade mną jak katy, że małemu może moje mleko nie starcza, bo co 3h je ( co jest normą dla noworodka i niemowlęcia). Mały rośnie jak na drożdżach, w wieku 6 miesięcy miał już 9 kg a nadal słyszę, po co podaję pierś, przecież już je kaszki i obiadki. Przykre, że nawet w rodzinie brak wsparcia 🙁

    • też_kasia
      4 lutego 2016 at 18:58

      hej,
      zrobiłaś co tylko w Twojej mocy było, nie obwiniaj się! Byłaś MEGA dzielna, ze mimo tych wszystkich przeszkód, braku pomocy od personelu med i rodziny WALCZYŁAŚ. szacun dla Ciebie! grunt że masz zdrowe dziecko, a nie zawsze jest tak jak byśmy sobie życzyły

      tez miałam ciężkie pierwsze dwa tygodnie -udało się na szczęście opanować KP, ale też co przeryczalam to moje…
      trzymaj się!

    • lukrecja
      10 lutego 2016 at 20:16

      O Boziu miałam tak samo, aż mi łzy pokapały jak to przeczytałam 🙁

  • Save the Magic Moments
    31 stycznia 2016 at 21:02

    Wiesz mnie irytuje tylko jedna rzecz, że mamy, które nie chcą karmić (a to przecież ich wybór) zawsze mówią bzdury, że dziecko jest niejadek i nie chciało jeść, że jadło za dużo i za często i się nie najadało. Szukając wymówki na swoje decyzje ( nie wiem po co) tworzą nieprawdziwe mity, przez które właśnie inna mama może być nieszczęśliwa.
    Nie chce karmić, niech nie karmi. Przecież najważniejsze, to postępować zgodnie z własnymi przekonaniami, ale po co tworzyć mity?

    • Hafija
      31 stycznia 2016 at 21:21

      Przede wszystkim nie muszą szukać wymówek – może mają taką wiedzę. Ponadto one nie muszą się tłumaczyć – najważniejsze to nie krytykować tylko prostować, w wyważony sposób

    • Cosmetoholic
      31 stycznia 2016 at 22:57

      i tu się z Panią zgadzam w 100%. chcą – karmią, nie chcą to nie karmią. Nie potępiam matek które nie czują potrzeby karmienia swoim mlekiem, natomiast śmieszy mnie że tymi wymyślonymi usprawiedliwieniami że mleko zaginęło z dnia na dzień chcą się wybielić. na 20 moich koleżanek które urodziły w 2015r tylko jedna karmi piersią…

    • Anjanka
      1 lutego 2016 at 10:44

      Wymówki nie są bez powodu. Powiedz głośno publicznie, ze nie chcesz karmić, wiec nie karmisz i awantura gotowa. Właśnie przez piętnowanie pojawiły się wymówki.

    • Mona
      3 lutego 2016 at 21:30

      Mądre słowa. Ja nie karmię małej od początku – jest na mm. Była to moja świadoma decyzja, skonsultowana na szkole rodzenia z położnymi i lekarzem pediatrą. Ale po porodzie w szpitalu pielęgniarki prawie mnie zlinczowały, nie mówiąc o mamusiach. Skończyło się na tym, że zostałam zmuszona do karmienia piersią. Po cesarce jednak nie miałam pokarmu przez pierwsze 3 doby. Pierwszą noc przepłakałyśmy obie – ja i Ania. Rano zrobiłam awanturę i dopiero wtedy z wielką łaską dostałyśmy butelkę. Nikt mi nie powie, że zawinił brak wiedzy w moim przypadku. Za to w przypadku personelu szpitala…. brak słów.

    • jjoanna
      5 lutego 2016 at 20:59

      Nie do końca mogę się zgodzić, że mamy szukają wymówek w postaci „dziecko nie chciało jeść”. Sama przechodziłam przez etap, gdzie maluch notorycznie odmawiał piersi, krzyczał, odpychał się i naprawdę mało jadł i się nie najadał (co potwierdziło ważenie). Dzięki kilku „sztuczkom” i oszukiwaniu malucha udaje mi się go nadal karmić piersią, ale nie powiem, że jest to łatwe i zdarzają się nadal dni, gdy maluch się nie najada (co widzę po jego zachowaniu). Tak więc ostrożnie z komentarzami, że są to bzdury. Bo pewnie często są, ale nie zawsze

  • Dżoana
    31 stycznia 2016 at 20:59

    Bardzo dobry tekst! Zwłaszcza porównanie dlaczego koncernowy przekaz się sprzedaje,a laktacyjny nie zawsze. Jako matka karmiąca pierwsze dziecko od miesiąca mieszanką a potem preparatem mlekozastępczym nie raz dostałam obuchem w łeb od karmiących naturalnie (nie zawsze były świadome, bo bałam się przyznać – teraz byłoby mi łatwiej powiedzieć stop). Najbardziej dotknęło mnie stwierdzenie, że to jakby karmić zupką chińską – coś w ten deseń. Minęło kilka lat i właśnie karmię naturalnie drugie dziecko,zapowiada się, że długo tfu tfu. Było mocne postanowienie, lektura przed, dobry szpital nastawiony na KP oraz „łatwiejszy” stan drugorodnego i mój. Wiem teraz, co poszło nie tak kiedyś, ale nie żałuję. W tamtym momencie to była najlepsza decyzja,która pozwoliła mi cieszyć się macierzyństwem. Podwójna perspektywa mm i kp tym bardziej dystansuje mnie od wszelkiej ortodoksji. Mniej ocen i poczucia wyższości a więcej zrozumienia i dobrze ujętej afirmacji kp.

Comments are closed here.