Mleko sztuczne to nie jest lek


Wyjątkowo drażni mnie, kiedy słyszę, że kobietom wmawia się, że przejście na mieszankę uleczy ich dzieci i je same z różnych alergii, przypadłości czy chorób. Muszę, więc dzisiaj odnieść się do tych rewelacji, które matkom serwują specjaliści (wcale nie od laktacji).

Zanim jednak przejdę do sedna, to zacznę od kawałka historii mleka modyfikowanego.

Już 2000 lat p.n.e. podejmowano próby karmienia dzieci inaczej niż mlekiem mamy. Nie dlatego, że matki wybierały inne mleko, ale dlatego, że czasem nie mogły karmić, a czasem nie było już matki do karmienia ani mamki. Najczęściej dzieci, które nie mogły być karmione przez matki, po prostu przejmowały mamki, a bywało, że i babcie czy ciotki. Przez całe tysiąclecia dzieciom próbowano podawać mleko kozie, krowie, kobyle, owcze itd. Najczęściej z tragicznym dla dziecka skutkiem. Przez lata podejmowane były próby stworzenia produktu, który zastępowałby mleko matki w sytuacjach krytycznych. Były, więc mieszanki mąki, wody i mleka krowiego, mleka skondensowane i mleka rozcieńczone wodą. Były mleka, poddane eksperymentalnej metodzie proszkowania, mleczne banki mleka krowiego, które to mleko na drugi dzień zawierało miliony chorobotwórczych bakterii, a o sterylizacji sprzętu do karmienia nikt nie słyszał. Oczywiście, od samego początku reklama mleka innego niż mleko matki jechała po bandzie. Mówiło się o dzieciach, które odrzucają wszystkie pokarmy, mówiło się o mleku dla niemowląt, podczas gdy na opakowaniu małymi literkami zapisane były informacje, żeby nie podawać tego produktu niemowlętom. Mleko było testowane w szpitalach, bo miało być bardziej optymalne, lepsze, łatwiejsze do podania i wszystkie możliwe absurdy.

Wynalazek, jakim jest mleko sztuczne od samego początku był produktem do sprzedania. Na początku nikt nie patrzył na to, co tam w środku jest i jak działa na dzieci.  Raport stworzony w 1911 roku w USA stwierdzał fabryczne zanieczyszczenie prawie wszystkich produktów zastępujących mleko kobiece. Mniej więcej w tym samym czasie w Bostonie odkryto, że częstość umieralności dzieci karmionych sztucznie jest sześciokrotnie większa niż tych karmionych naturalnie. W 1924 roku okazało się, że ryzyko śmierci niemowląt niekarmionych piersią jest jeszcze wyższe niż zakładano. Cokolwiek by nie mówić – mleko sztuczne na pewno nie powstało w celu leczenia, czy wspierania zdrowia dzieci.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Mleko modyfikowane ma standaryzowany skład, jest produkowane w warunkach ściśle określanych przepisami. Nadal jednak możecie spotkać się z opiniami, że mleko sztuczne pomoże przy alergii, pomoże przy kolce, przy wysypce, AZS, a niektórzy medycy twierdzą wręcz, że jest jak lekarstwo.

Wyjaśnijmy sobie, więc, po co stworzone zostało mleko sztuczne: żeby dzieci, które nie mogą być karmione piersią, żeby dzieci, które nie mają szansy na alternatywną metodę żywienia (takie, którym umarła mama lub zostały oddzielone od matki), miały realną szansę na przeżycie. Ale też po to żeby na tym produkcie zarobić. Po to, żeby go sprzedać i pozyskiwać z niego środki finansowe.

Dlaczego?

Biznes związany z narodzinami dzieci nigdy się nie kończy, bo dzieci będą rodziły się zawsze. Myślicie, że reklama nie działa, że promocja nie działa? Że nie wpływa na wybory zakupowe?

Młodzi rodzice to jedna z najbardziej wrażliwych zakupowo grup społecznych i reklama na nich działa 1. Promocja marki, product placement, działania około produktowe związane z przekazywaniem jakieś wersji wiedzy i umieszczenie produktu, logotypu w miejscu popartym autorytetem np. lekarskim, to wielka maszyna, którą już od początku produkcji masowej mleka sztucznego wykorzystują producenci sztucznych mieszanek. (Nie na darmo powstał Międzynarodowy Kodeks Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece, właśnie, dlatego, że marketing mleka sztucznego prowadzony nieetycznie i w sposób niekontrolowany szkodzi zdrowiu i życiu dzieci – do zawsze, aż po dziś dzień.)

Mleko sztuczne ma za zadanie zapewnić optymalne odżywienie dziecka, które nie może być żywione inaczej i jest ono w takich sytuacjach niezbędne. Zapewnia tylko i wyłącznie podstawowe potrzeby żywieniowe dziecka niekarmionego mlekiem matki.  O tym jak działają (lub nie) dodatkowe składniki dodawane do mleka sztucznego pisałam już kiedyś tutaj: KLIK
Mleko modyfikowane natomiast nie jest lekiem na alergię – wręcz przeciwnie, to mleko matki jest najodpowiedniejsze dla alergików, astmatyków i dzieci z problemami skórnymi. O ten aspekt karmienia dziecka zapytałam Lucę – twórczynię Milk Power – prowadząca warsztaty i spotkania grup wsparcia – prywatnie mamę wrażliwego alergika i Promotorkę Karmienia Piersią:

U dziecka z alergią pokarmową zamiana karmienia naturalnego na sztuczne spowoduje oczywiście ustąpienie objawów (mowa o dzieciach, które jeszcze nie mają rozszerzonej diety), jednak w szerszej perspektywie jest fatalnym pomysłem. Mleko matki jest, bowiem jedyną znaną substancją, która uszczelnia jelita i powstrzymuje marsz alergiczny. Dlatego tak bardzo ważne jest dla mnie, żeby jak najdłużej karmić piersią mojego syna z AZS. W ten sposób mam największą szansę uchronić go przed zaostrzeniem choroby, a nawet przed astmą. Co więcej, z moim mlekiem otrzymuje ochronę przeciwko niektórym alergenom? Pod osłoną mleka mamy dziecko może w miarę bezpiecznie rozszerzać dietę, przy ostrożnym wprowadzaniu niektórych produktów. Czasem również mama powinna być na diecie eliminacyjnej, ale nie zawsze jest to konieczne.[1]” Od siebie dodam, że dieta eliminacyjna jest potrzeba rzadziej niż to jest zalecane.

Mleko sztuczne nie jest lekiem na problemy z pozyskiwaniem pokarmu z piersi przez urodzonego o czasie, zdrowego noworodka, karmionego przez zdrową mamę. (klik)

Jak często słyszałyście, że jedynym ratunkiem dla małego alergika jest przejście na mleko modyfikowane? Jak często stwierdza się nietolerancję laktozy na podstawie krost i trzech brzydkich kup? W Polsce nietolerancja laktozy występuje u ok. 1, 5% niemowląt. Nietolerancja laktozy wrodzona nie jest alergią tylko problemem metabolicznym, który gwałtownie manifestuje się od początku życia i, co ciekawe, nigdy nie ustępuje. Nietolerancja tzw. wtórna pojawia się długo po tym jak większość mam przestaje karmić piersią.  Zapewniam was – większość dzieci z tzw. nietolerancją laktozy, stwierdzoną na pierwszej wizycie u pediatry na podstawie „kolki” i zielonej kupy dwa razy w życiu, jej nie ma.

Polskie społeczeństwo nie rodzi się masowo z wadami metabolicznymi, a mleko modyfikowane nie leczy dzieci z tych metabolicznych wad.

Dorośli radzą sobie z laktozą o wiele gorzej niż małe dzieci. Jeżeli dzieci miałyby nie przyjmować laktozy i byłaby ona dla ludzkich noworodków szkodliwa to nie byłoby jej w mleku mamy. A jest. Mało tego, nawet osoby, które nie tolerują lub źle tolerują laktozę (i nie mają wady metabolicznej) są w stanie przyjąć bez konsekwencji ilość laktozy, jaka znajduje się w ok. dwóch szklankach mleka. Nie mniej jednak pompowana jest produkcja drogich produktów żywieniowych i specyfików z laktazą dla dzieci z problemami tzw. nietolerancji laktozy[2].  Powiedzmy to sobie jednak wprost – mleko modyfikowane przeznaczone dla dzieci z nietolerancją laktozy nie jest lekiem ani ratunkiem dla dzieci, które mają kolkę, zieloną kupę i ulewają. Nie jest tez lekiem dla dzieci, które mają faktyczną wadę metaboliczną – są dla nich środkiem żywieniowym, ale dzięki piciu tego mleka nietolerancja nie zniknie. Mleko sztuczne to nie LEK – to jedzenie – koniec jego „magicznych” działań.

Mleko modyfikowane nawet podawane ze wskazań to nadal TYLKO produkt do żywienia dziecka. Szlag mnie trafia, kiedy pisze do mnie czytelniczka:

„Lekarz powiedział, że zapisze dziecku mleko sztuczne żeby podleczyć jego jelita po kolce” Nie wiem, co ci ludzie, którzy tak mówią matkom biorą, ale chyba lepiej żeby przestali.

Pokażcie mi gdzie na mleku modyfikowanym jest napisane LEK, gdzie?

Nie, mleko modyfikowane nie jest nawet suplementem, ani witaminą, nie jest potrzebne dziecku do wyjścia z kolki, ani do wyjścia z ulewania, ani do wyjścia z alergii.

Nie jest bombą witaminową, która wesprze rozwój mózgu, nie jest probiotykiem na kolkę ani po antybiotyku, nie jest wspomagaczem trawienia ani wspomaganiem dla rozwoju oka, ucha ani innej części ciała.

Mleko modyfikowane to środek spożywczy specjalnego przeznaczenia. Jest potrzebny żeby żywić dziecko, którego mama nie mogła lub nie chciała karmić – nic więcej, nic ponadto.

Od samego początku bytności mleka sztucznego na rynku było ono reklamowane i polecane najpierw, jako coś równorzędnego z mlekiem mamy, potem, jako ratunek dla dzieci biednych i chorych, które „odrzucały pierś matki”, a teraz, jako rozwiązanie problemu kolki i zielonej kupy. Nadchodzi czas żeby się opamiętać.

Przykro mi to mówić, wiem, że jest to może trudne dla mam, które nie karmią piersią, ale karmienie sztuczne jest dla dzieci drugorzędnym wyborem, wyborem mniej wartościowym, bywa, że zagrożeniem życia w skrajnych przypadkach (klik) Ile razy słyszycie, że „Mleka sztuczne teraz są takiej wysokiej, jakości”? One są takiej, jakości, na jaką pozwala produkcja fabryczna, obarczona czynnikiem ludzkim, a w porównaniu z mlekiem matki są po prostu jedzeniem niezbędnym do przeżycia w sytuacji braku pokarmu matki. Są takiej jakości jakiej być MUSZĄ – to nie jest żadna zaleta – to wymóg, żeby utrzymać przy życiu dzieci niekarmione piersią.  Mleko sztuczne jest dla wszystkich dzieci prawie zawsze niepotrzebne po pierwszym roku, i całkowicie zbędne u dzieci dwu czy trzy letnich i starszych. Natomiast mleko mamy nie tylko jest pożywieniem, ale jest substancją aktywną biologicznie, zmienną, modulującą organy i immunologiczne odpowiedzi organizmu dziecka, zapewniającą normalny i najlepszy rozwój organizmu dziecka.

Cokolwiek możecie usłyszeć o mleku sztucznym, pamiętajcie to – nie jest to lek. Oznacza to, że nie leczy, nie wypędza alergii ani nie likwiduje wad metabolicznych, nie leczy krost, nie leczy zielonych kup, nie buduje odporności, nie jest potrzebne żadnemu zdrowemu dziecku – rzekłabym, że jest wręcz zbędne.

Na koniec dwa słowa o żywieniu dzieci. Wierzę, że wiele mam, które karmi sztucznie robi to, dlatego, że nie otrzymała właściwej pomocy w karmieniu naturalnym, a wręcz rzucano im kłody pod nogi. Wierzę, że to jak karmisz dziecko nie wymaga żadnego tłumaczenia – karmisz jak karmisz, to wyłącznie sprawa Twoja i Twojej rodziny, nie warunkuje to miłości, jakości opieki ani dobrobytu emocjonalnego dziecka, co oczywiście nie znaczy, że nie wpływa na jego zdrowie, ale czasem jest to już poza naszym zasięgiem i kontrolą.

Ufam, że nasze dzieci i wnuki mają jednak szanse na coś lepszego – na pomoc, na wsparcie, na wiedzę, których my może nie otrzymałyśmy albo, których nam odmówiono. Żeby tak było, to o karmieniu naturalnym trzeba pisać wprost, trzeba mówić kobietom – wszystkim bez wyjątku – prawdę, czasem nawet tą najsmutniejszą, a może coś, co nam się nie udało uda się następnym pokoleniom. Dlatego chcę żebyście wiedziały – nie piszę na złość, ani na krzywdę mamy karmiącej sztucznie, nie jest to ocena kobiety, jest to gorzka ocena systemu wsparcia laktacyjnego w Polsce, oraz reklamy, która jest nieetyczna i niekontrolowana. I to – musi się zmienić.

 

[1] Na podstawie Karmienie piersią w teorii i praktyce, red. M. Nehring-Gugulska

[2] Review article: the diagnosis and management of food allergy and food intolerancesJ. L. Turnbull*, H. N. Adams† & D. A. Gorard†

Gabrielle Palmer “Polityka karmienia piersią”

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2684040/ A History of Infant Feeding

Emily E Stevens, RN, FNP, WHNP, PhD, Thelma E Patrick, RN, PhD, and Rita Pickler, RN, PNP, PhD

  1. https://hatalska.com/2009/01/04/tribute-to-prof-robert-zajonc/
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

115 komentarzy

  • Kasia
    22 lutego 2020 at 22:13

    O co chodzi z zielonymi kupami? Przecież lekarze mówią, że są normalne.. złe są tylko czarne i białe oraz te z dodatkami.

  • Ewa
    16 stycznia 2020 at 11:29

    Droga Hafijo, moja 5 miesięczna córeczka miała czerwone plamki na powiekach, ciągle się drapała i była niespokojna. Szczególnie objawy nasilały się na wieczor. Myślałam, że moze to żeby, bo budziła się co godzinę z histerycznym płaczem, a ja przez pół godziny nie mogłam jej uspokoic, gdy zasnęła to po godzinie się budzila. Jednym słowem dramat. Poszłam z nią do lekarza i miała robione badania pod kątem alergii i w badaniach wyszlo IgE A 4.51 i IgE B 5.23, kazeina 0.44. Lekarz przepisał nam mleko dla alergików Bebilon pepti dha póki co naprzemiennie z moim mlekiem. Ale ja postanowiłam się zaprzeć i dalej karmić piersią, ale na diecie bezmlecznej. Niestety nie widać było widać efektów , więc spróbowaliśmy dać córce mleko modyfikowane dla alergików. I była duża poprawq, już pierwszej nocy córka spała spokojnie. Póki co od 2dni daje jej naprzemiennie z moim mlekiem. Kochana Hafijo, czy uwazasz, że powinnam nadal karmić tylko piersią czy akurat mój przypadek powinien kwalifikować się do mm? Dodam, ze i ja i mąż jesteśmy alergikami. Pozdrawiam cieplutko.

    • Paulina
      5 lutego 2020 at 13:41

      Nie wiem co na ten temat twierdzi Hafija. Nie wiem czy też jestem kompetentna na tyle, żeby coś radzic w tej kwestii, ale chciałabym Cię jakoś wesprzeć, bo mieliśmy podobna sytuację i wiem, że nie jest łatwo. Prawda jest taka, że pediatra mało co pomoże. Najlepszy w tej kwestii będzie na pewno dobry dietetyk dziecięcy. Ewentualnie alergolog, ale też dobry, bo czasami lubią zapisywać specyfiki na krostki, a wiadomo, że steryd to już ostateczność. Jeśli chodzi o dietę bezmleczną no ok, ale u nas zanim był efekt to trwało to około 3 tyg. Nawet po przejściu na dietę redukcyjną było przez chwilę gorzej u mojej córki, więc może wy też potrzebujecie chwili czasu. Druga sprawa dieta bezmleczna to nie jest prosta sprawa, bo jego śladowe ilości są tak na prawdę wszędzie przyprawy, kostki rosołowe, masło, margaryny, nawet bywa, że i keczup itd. Pytanie, czy wykluczyłaś dosłownie wszystko. Jeśli dziecko jest wrażliwe to może zaszkodzić minimalna ilość. Trzecia sprawa, czy na pewno szkodzi białko mleka, bo może się okazać, że coś jeszcze, albo po prostu coś zupełnie innego. To jest szukanie igly w stogu siana. Z tego co wiem rodzice robią testy alergiczne. Opinie są różne, co do wiarygodności u małych dzieci, ale lepiej to niż nic. My nie robiliśmy testów, ale o tym za chwilę. Rozumiem Cie doskonale, nie jest to łatwa sytuacja, walka każdego dnia o każda krostkę na buzi. Mleko mamy jest tu niezwykle istotne o tym Hafija pisała wiele razy, jednak w tej sytuacji dużo zależy też od mamy, czy będzie pilnowała diety i będzie ok, czy też nie. Co do długości diety też sprawa indywidualna. U nas też mąż jest alergikiem od urodzenia. Ma alergie Ige zależna. U mnie alergie wykryto 5 lat temu, jak już nie mogłam z bólu brzucha normalnie funkcjonować. Okazało się, że mam celiakie, nietolerancję laktozy i jeszcze alergie Igg zależna na 40 innych produktów pokarmowych, a zamiast jelita cienkiego mam sito. Jak żyje z tym? Już ok, ale ciężko było. Dzięki diecie redukcyjnej udało mi się schudnąć, ustabilizować hormony oraz co najważniejsze zajść w ciążę. W okresie ciąży doszło u mnie pod wpływem hormonów do immunosupresji. Nie chcę się wydawać w szczegóły medyczne, chodzi o to, że mogłam jeść wszystko i nie szkodziło. We wrześniu 2019 urodziłam córeczkę i tydzień po porodzie wszystko wróciło. Wszyscy mówili, że to z nerwów boli mnie brzuch, bo miałam ciężki poród. W 3 tyg życia moja córeczkę zaczął boleć brzuszek. Wszyscy mówili, że ma kolki, ale to nie była kolka, brzuch był miękki. Już wtedy podejrzewałam, że to alergia, ale lekarzem nie jestem. Potem było gorzej całą gama objawów alergicznych aż po AZS. Poszliśmy do lekarza i usłyszałam, że dziecku szkodzi to co jem, ale zamiast mi powiedzieć, żebym zatosowała dietę redukcyjną, to wróciłam do domu z puszką Nutramigenu i sterydem. Byłam załamana, nie wiedziałam co dalej, ale stwierdziłam, że nie będę podawać dziecku takich świństw. Po konsultacji telefonicznej z moim dietetykiem wróciłam do mojej diety redukcyjnej sprzed ciąży a córkę tylko obserwowałam. Na początku było jeszcze gorzej, ciemieniucha taka, że skóra z włosami schodziła z głowy, ulewanie okropne, kupa śluzowa, ale po około 3 tyg pojawiła się proprawa. Cały czas karmie piersią i nie podałam ani grama mm, było ciazko, ale nie odpuściłam. Teraz co 3 dni wprowadzam do diety nowy produkt, taki oczywiście, który ja mogę jeść i obserwujemy. To jest nasz test. Czasami się udaje i jest super, a czasami nie. Kilka dni temu jadłam szpinak i teraz jest straszne ulewanie. Tak na prawdę to jest wielka niewiadoma i walka każdego dnia. Moja córka za chwilkę skończy 5 mies. Początkowo planowałam KP do 6 mies, ale przy alergii wiem jakie to istotne więc będę karmić na pewno do 1 roku życia a może i dłużej. Zobaczymy. Życzę wam powodzenia w tym wyzwaniu i wierzę, że wszystko będzie dobrze.

  • Ewa
    16 stycznia 2020 at 11:11

    Droga Hafijo, u nas z badań z krwi stwierdzono alergię pokarmową na mleko klasa 3. Przeszłam na dietę bezmleczną, niestety córka ma czerwone plamy na powiekach bardzo się drapie po twarzy objawy nasilają się na wieczór i w nocy. Noce są bardzo niespokojne budzi się co godzina i płacze, nie mogę jej odłożyć śpi na mnie ponieważ tak to by w ogóle nie przespała nocy. Lekarz przepisał nam mleko na receptę Bebilon pepti dha póki co naprzemiennie z moim mlekiem. Jest bardzo duża poprawa co prawda twarz nadal córkę swędzi i bywa niespokojna, ale objawy po tym leku się zmniejszyły. Co radzisz w takim przypadku, proszę o twoje zdanie?

  • Gosia
    16 maja 2018 at 08:11

    Droga Hafijo, proszę pomóż. Czy dobrze zrozumiałam Twój wpis, że nawet jak dziecko ma zielone kupy i śluzowate i cuchnące (od miesiąca) ,.to lepiej nie przechodzić na mleko modyfikowane dla alergików? Tak zasugerowała pediatra, a ja tak bardzo tego nie chcę. Mam 3 mies synka i od początku pięknie nam idzie karmienie piersią. Maly rozwija sie prawidlowo, jest pogodny dobrze spi -14 -15 godz/ dobe. Niestety od 2 mz mały ma zielone kupy ze sluzem i brzydkim zapachem. Badania moczu i posiew kału oraz usg brzucha nie wykazały żadnych odchyleń. Podajemy vivomix, wcześniej dicoflor i enterol. Teraz dodatkowo delicol i laktoferyne. Niestety nic nie pomaga.Tych kup jest tyle co karmien -6-7 na dobę. Mały przybiera ok. 150 na tydz. Pani doktor chce żebym przeszła na mm ale ja wole karmic piersia. Czy to rzeczywiście konieczne? Z góry dziękuję CI za pomoc i innym mamom też za ich doświadczenie.

    • Hafija
      23 maja 2018 at 08:41

      Jak dzieje się coś niepokojącego z dzieckiem to trzeba sie skonsultowac z pediatrą lub doradcą

  • Aga
    24 lutego 2018 at 12:13

    Hej Hafija! Wałkujemy z młodymTwój blog w lewo i w prawo, czasem zmieniając tylko cycusia, który daje mleczko. Niestety, u synka 4 m-ce wystapil AZS. Dermatolog sugeruje, poza testami, przejście na pokarm zastępczy (hydrolizaty białek kazeiny), podobnie mówi moja, naprawdę kochana mama (rzuć to kp jak mu szkodzi, niejedno dziecko dobrze się wychowalo na mm), mąż i dzieciata koleżanka. Czuję się pod presją ( zwłaszcza po tym dermatologu ). Spotkałaś sie z taka sytuacją, że faktycznie trzeba ze względów eliminacyjnych porzucić kp? Ja się zapłaczę jeśli faktycznie to mleko powoduje u niego reakcje alergiczne. 🙁
    Pozdrawiam ciepło!

    • Hafija
      26 lutego 2018 at 23:29

      A napisz maila do mnie 🙂

  • Ania
    26 września 2017 at 15:37

    Witam
    Proszę Autorkę o radę. Mój 3 miesięczny synek ma stwierdzoną nietolerancje laktozy. Kupy od początku są śluzowate. Bardziej to śluz z kupą nie na odwrót. Często wsiakające w pieluszkę. Od tygodnia dziecko robi kupy z niteczkami krwi i nocą furczy mu w nosku. Poszłam do najlepszego pediatry w swoim mieście i usłyszałam, że dwa karmienia piersią mam zastąpić mm bella który, a gdy to nie pomoże zrezygnować z KP. Dodaję, że przed każdym karmieniem dziecko dostaje delicol i espumisan. Co mam robić? Dziecko nie pije z butelki. Z dodatkowych dolegliwości ma wzdęcia i w trakcie karmienia prężnie się i przykurcza nóżki.

    • Pati
      23 stycznia 2018 at 15:03

      Tez bym chciala siw dowiedziec..te same objawy i leki…

  • Matka po raz pierwszy, niewydolna mlekotwórczo
    21 sierpnia 2017 at 08:19

    Historia jak wiele innych. W szpitalu poradzono podać mm, gdyż mała straciła za dużo na wadze. W domu próbowałam wyłącznie piersią ale po wizycie położnej środowiskowej i ponownym stwierdzeniu utraty wagi, za jej wskazaniem zaczęłam dokarmiać mm. Żeby wyjść z tego zamkniętego Koła odwiedziłam poradnie laktacyjną, miałam po karmieniu podciągać 7 razy dziennie laktatorem .Niestety przy płaczu towarzyszacemu karmieniu i po karmieniu doba doba okazała sie za krotka żeby wykonać zadanie, więc porażka. Teraz piersią karmię siłowo bo mała przyzwyczajona jest do strumienia z butli i ściągam 4 razy a i tak mleka ze ściągnięcia z całego dnia starczy na jedno karmienie. Mało dostaje więc mojego mleka i obawiam sie, ze stopniowo laktacja zaniknie. Do tego terror laktacyjny ze strony kilku osób,bo gdybym wybrała przecudowany szpital św. Zofii w Warszawie ,to bym na pewno nie miała problemów ze względu na wsparcie laktacyjne jakie ponoć tam jest zapewnione. I teraz już nie wiem skąd te wysypki i kołki czy to ja czy mm.

  • Beata
    14 maja 2017 at 13:56

    Hej. Może Wy mi pomożecie bo już nie mam sił. Syn ma niecałe 3miesiace, karmię piersią. Zaczęło się od wysypki, zniknęła ale są zielone, pieniądze kupy i ciągły katar -od jakichś 4tyg. Wyladowalismy już w szpitalu -nie przeszło, dostał syrop clemastinum, po odstąpieniu katar wrócił i kupy też. Znowu lekarz ale inny stwierdziła alergię pokarmowa prawdopodobnie ? odstawić nabiał. Nie mam już sił, syn się męczy A dalej nie wiem co mu jest. Wcześniejsza Pani doktor stwierdzila ze dzieci do 3 miesiąca nie mogą mieć alergi.

    • Ania Kg
      31 sierpnia 2017 at 14:52

      Ja odstawilam nabial, jajka, potencjalne alergeny i zero poprawy..kupy ze sluzem i wysypka dalej jest. Maly ma 5mcy a juz bierze zyrtec. U mnie kazdy lekarz wraz z alergologiem-specjalista od Azs twierdzi ze to pokarmowa dlatego czekam jeszcze z miesiac i bede testowac mm..

    • Anonim
      29 grudnia 2017 at 09:08

      Wiem ze minęło już trochę czasu od Pani wypowiedzi ale czy jest szansa zeby dowiedzieć się jak skończyła się Wasza historia? Mam dokładnie ten sam problem z synkiem

  • dziewczynicha
    27 kwietnia 2017 at 13:07

    Uwielbiam Twoje podejście! W mojej opinii wspaniale promujesz wiedzę o karmieniu piersią a jednocześnie z szacunkiem odnosisz się do kobiet, w tym tych karmiących mm. Temat zwykle wywołuje wiele emocji. Moje znajome czy osoby z rodziny szybko przeszły na mieszankę albo od samego początku ją stosowały – z różnych względów. Tak jak ja karmiąca piersią czują się stygmatyzowane z tego powodu. Często się śmiejemy, że niezależnie jak by matka nie karmiła dziecka czy czego by nie zrobiła to nie raz usłyszy, że jest złą matką. Dla mnie Twoje posty to ogromne wsparcie – coś w rodzaju: wow, nie tylko ja tak mam. Przy dziś 3-letnim synu nie spotkało mnie nic nadzwyczajnego, ot tylko takie zwykłe uwagi otoczenia – nie najada się bo nie śpi w nocy, ma szorstką skórę bo nie dajesz herbatki w butelce, odwodniony itp. Nasza pediatra reagowała normalnie na karmienie piersią, nigdy nie usłyszałam od niej żeby przejść na mm. Myslałam, że o karmieniu wiem już wszystko i przy 2 dziecku to już tylko z górki. Ale przy córce (dziś 11 miesięcy) już mi specjaliści dali popalić. W szpitalu (mała zapalenie płuc miała) ogólne zdziwienie że dziecko nie pije z butelki, część lekarzy i pielęgniarek cały czas naciskało (sposób był mało subtelny, raz się bardzo rozkleiłam) na podanie mm. Dodam tylko że nie było do tego żadnych wskazań, dziecko pomimo zapalenia płuc chętnie i systematycznie piło z piersi, było codziennie ważone i dobrze przybierało na wadze. Wysypka na buzi – alergia, która napewno przerodzi się w astmę i najlepiej przejśc na mm, a jak nie to restrykcyjna dieta której nie da się wytrzymać, więc de facto wybór jeden. Byłam przerażona, czytałam co tylko popadło, w tym Twoje posty. Chodziłam po pediatrach, ale słyszałam tylko, że na testy jest za mała. Przez najtrudniejszy okres przeszłam tylko dzięki mężowi (silne wsparcie), pediatrze prowadzącej (żałuję że od razu nie słuchałam jej rad) i doradcy laktacyjnemu. Dodam, że wysypka sama minęła.

  • Aktorka
    22 grudnia 2016 at 01:02

    Wśród najbliższego otoczenia mam 2 maluchy, które wylądowały u gastrologów. Po badaniach okazało się, że w kale znaleźli tzw. krew utajoną. Obu matkom, karmiącym dotąd piersią, zalecono natychmiastowe odstawienie i przejście na możliwie najbardziej rozdrobniony na cząsteczki pokarm sztuczny. Czy słusznie? W jednym z przypadków wiadomo, że raczej nie, gdyż po kilku tygodniach sam lekarz stwierdził, że karmienie mogło być kontynuowane. Zgroza. Co robić w takich sytuacjach? Kobieta trafia z dzieckiem do szpitala gdzie stwierdzają, że jej pokarm i to że karmi, wyrządza krzywdę jej dziecku. Jak ma inaczej zareagować niż uwierzyć? Tym bardziej, że po kilkudniowej „kuracji” dotychczasowe problemy odchodzą.

    • Hafija
      27 grudnia 2016 at 15:26

      Krew utajona – nie widzę tego na liście do przeciwwskazań karmienia piersią 😛

  • atallanta
    20 grudnia 2016 at 15:48

    Cieszę się, że po jednej wizycie u absolutnie beznadziejnej pediatry, trafiliśmy na bardzo fajna panią i teraz się jej trzymamy.
    Do beznadziejnej pediatry trafiliśmy z popękaną śluzówką odbytu i nadżerkami w okolicy. Każda kupa czy pierdnięcie wiązało się ze strasznym krzykiem. Pani dr stwierdziła, że to normalne u noworodka (młody miał wtedy 3 tygodnie). A jak karmiony? Mieszanie (rozkręcałam dopiero laktację po cc, młody nie przybierał na wadze, ale butla była po piersi na „dobicie”). A dietę matka trzyma? Tu wymieniła szereg zabronionych pokarmów i napojów, włącznie z butelkowaną wodą mineralną (bo to uv-b jest w tych butelkach!). Można pić tylko odstaną, filtrowaną i przegotowaną kranówę, ewentualnie kompot z jabłek. I młodego też można kompotem z jabłek dopajać (?!?). W sumie jakbym miała się trzymać tamtej diety, to musiałabym jeść nic. Więcej do tej pani dr nie poszliśmy.
    Następnym razem poszliśmy do lekarki, którą wybraliśmy już bardziej świadomie. Jak poskarżyłam się, że syn ulewa i wymiotuje, to samo pytanie – jakie karmienie. Mieszane. Rada pediatry – stopniowo ograniczyć mm, do całkowitej eliminacji. Powinno już być ok z ilością pokarmu, jeśli znów przestanie przybierać będziemy się martwić. Odstawienie trochę nam zajęło, ale teraz od ponad miesiąca (obecnie syn ma 3 miesiące) jesteśmy na wyłącznym kp! Pediatra na szczepieniu powiedziała, że jest super i tak trzymać. I unikać mm 🙂 Problem kolki – odbijać w trakcie karmienia, zmieniać piersi i pozycje, układ pokarmowy musi dojrzeć, wtedy przejdzie. Są jeszcze mądrzy lekarze! Nie traćmy nadziei 🙂

    Dodam tylko, że blog poleciła mi koleżanka. Bardzo jestem jej wdzięczna za to źródło wiedzy (dzięki temu nie dałam sobie wcisnąć, że jest coś takiego jak dieta matki karmiącej) i za wsparcie (nie dała mi się poddać w walce o rozkręcenie laktacji), bo, jak to mówiła „my matki karmiące musimy się trzymać razem”!

  • ninia
    20 grudnia 2016 at 14:46

    Dziewczyny, ja mam inny kłopot, już nie wiem co mam robić a w ostatnim czasie wszystko się nasiliło. Córka kończy niedługo 4 miesiące. Od samego początku jest karmiona mieszanie bo jak była tylko na piersi waga spadala. Po 4 dniach karmienia samą piersią mała z 3080 spadła na 2960 (waga urodzeniowa 3245 wyjscie ze szpitala po 3 dniach 3080). Karmiłam i karmię praktycznie non stop poza momentami jak mała śpi,a śpi dobrze. Nie płacze, nie domaga się jedzenia to ja raczej „zmuszam” ją proponując pierś co i raz. Oczywiście zaczęłam dokarmiać bo położna zaleciła, bo mąż się denerwołał że dziecko nie tyje, bo pediatra podtrzymal zalecenia położnej. Ba nawet doradca laktacyjny kazał dokarmiać – stwierdzil u dziecka cofnięte wędzidełko. Nie byłoby w tym nic dziwnego (ok moze i mam malo mleka moze nie mam kanalików itp…. może) gdyby nie to że – zaliczam kilka razy dziennie wycieki z piersi – jak przytulam małą, jak karmię z jednej piersi to druga juz sie zaczyna sączyć, po karmieniu lub w trakcie jak scisne brodwkę mleko tryska cienkim strumieniem, naciskam, mleko leci, czuje ze mam pokarm, laktatorem sciągałam 30-40ml na jedną pierś, moje dziecko wisi na piersi, słyszę jak łyka, ma zaokrąglony brzuszek i czasem wydęty żołądeczek, chetnie ssie piers z tym że casem mam wrażenie że bardziej ssie sutek jak smoczek niż coś zjada (mimo ze leci mleko bo sprawdzam). Teraz waży 5300 (3centyl) , ostatnio mimo dokarmiania (2-3x dziennie po 60ml zawsze po piersi) znowu waga zaczęła lecieć w dół. Dziecko wygląda ładnie – ma okrągłe policzki, tłuszczyk na nóżkach, tylko zeberka troche chude… jest usmiechniete, ruchliwe…. chcialambym karmic tylko piersia, czuję ze moge ze dam radę, ale jak widze jak ona nie przybiera a wrec traci na wadze to czuje sie jeszcze gorzej…. co mam zrobić?

  • Mikala
    20 grudnia 2016 at 10:46

    moje pierwsze dziecko przez mój kompletny brak wiedzy i pustkę w głowie pediatrów przeszło na mleko dla alergików „bo płakało”.. zakończyliśmy karmienie piersią po dosłowie 2-3tygodniach. myślałam, że tak trzeba, że zrobiłam dobrze, bo przeciez pani doktor powiedziała, że to nietolerancja laktozy. teraz jak o tym myślę, to mam ochotę samą siebie trzasnąć przez łeb, że nie poszukałam więcej informacji. ale miałam depreche poporodową i chciałam tylko,żeby on wreszcie przestał płakać a po sztucznym przestawał, więc dawałam. słoiczki leciały od 4miesiąca bo też tak zalecał lekarz.. młodszego karmie wyłącznie piersią od początku, nawet wywalczyłam niepodawanie mm w szpitalu – ale teraz mam siłę, bo nie mam depresji i przede wszystkim mam wiedzę i jak ktoś mi próbuje coś wmawiać to go kasuje od razu, bo WIEM co jest najlepsze. przy pierwszym byłam idealnym przykładem na to, jak bardzo nie pomaga się przy depresji i jak łatwo miesza w głowach świeżym mamom. czasu nie cofnę ale żałować będę chyba już zawsze.

  • Jola
    20 grudnia 2016 at 10:11

    Pierwszego synka musialam karmić mm – przed porodem będąc na patologii ciąży dostałam zapalenia nerwu twarzowego… miałam pol twarzy sparalizowanej.. niestety przez leki które przyjmowałam nie mogłam karmić syna naturalnie. Odciągałam pokarm przez 10 tygodni i go wylewałam aby utrzymać laktacje a po odstawieniu leków, żebym mogła dać synowi co najlepsze. Lekarze którzy to słyszeli mówili ze to nie ma sensu a ja go widziałam… każdego dnia płakałam nad śmierdzącym mm…. syn po 10 tygodniach jak podawałam pierś płakał okropnie bo nie leciało z niej jak z butelki. Wspomagałam sie sns i bylam z siebie dumna. Niestety gdy trafilismy z biegunką do szpitala syn odmówił picia z piersi (miał 3.5 miesiąca). Teraz karmię drugiego syna – ma 2 miesiące. W szpitalu miałam problem z karmieniem i tylko słyszałam dokarmiać mm – nawet od osoby która pracuje jako doradca laktacyjny… Oczywiście tego nie robiłam. Niestety gdy oddałam syna do kącika noworodka żeby wziąć prysznic i po niego wróciłam to uslyszalam, że mały je kolacje no bo tak płakał… Prosiłam przed tym, żeby tego nie robić ;( a na oddziale miałam wrażenie, że połowa mam biega po buteleczki z cudowną mieszanką. Koleżanka z sali również poniewaz czym ona nakarmi swojego dniowego syna – 3 kroplami mleka?!. Mi początkowo położne po cc nie chciały nawet syna podac jak prosilam, że chce go nakarmić… bo miałam odpoczywać. Był dostawiony dopiero po 15 godzinach…

  • daria
    12 grudnia 2016 at 22:08

    Witam serdecznie, czy istnieje coś takiego jak nietolerancja mleka matki? Czy to już jakieś kolejne brednie dotyczące kp?

  • Antilight
    5 listopada 2016 at 11:05

    Tonący brzytwy sie chwyta. Szukam jakiegoś specjalisty w Łodzi który poprowadzi nas na kp przez sajgon który mamy.
    W 4 i 7 tż małej podano 2rozne antybiotyki na domniemane zapalenie górnych dróg oddechowych a potem zapalenie płuc. Po drodze wysypało jej poliki, potem plecki (to zniknęło). Po antybiotyku 2 straciła grudki w kupie. Ok 14 tz poliki nadal kiepskie a paskudztwo przeszło na klatkę piersiowa. Wtsypkowo liszajowate. Plus suche zgięcia łokci kolan stop. Ostatnie kilka razy, ale nie pod rząd troszkę krwi w stolcu. Teraz ma 3 mce. Jesteśmy w szpitalu i katują nas nutra amino. Mała jest po 4 karmienuach podczas których zjada 30-40ml. To ma pomoc jej? W dobę straciła 40g. Nie chce mm. Dodam ze ja jestem na diecie bezmleczno jajecznej. Od 2 tyg na 5 składnikach na krzyż. Nie wiem juz co robić by uniknąć mm. Chce okropnie karmic piersią.

  • Ela
    4 września 2016 at 20:45

    Mojej corce w szpitalu podano sztuczne mleko i przez miesiac walczylam o to zeby jej wiecej go nie podawac. Podano jej go w butelce bez spisu skladnikow. Ja o karmieniu wiedzialam minimum I czulam ze to nie wrozy nic dobrego. Pozniej przepisano mi recepty (!) na mleko modyfikowane z zapewnieniem, ze za miesiac mala bedzie jadla tylko z piersi. Jak juz wykupilam recepte i zobaczylam sklad zaparlam sie ze nie podam tego mojemu Dziecku. Zyjemy w czasach gdzie niby wszystko wiadomo a niestety w takich sprawach jak karmienie piersia to istny ciemnogrod! W koncu udalo sie wyjsc Na prosta a co do koloru kup to dopoki mala dostawala mieszanke kolor byl zielonkawy, jak przeszlysmy 100% Na piers kolor byl pieknie musztardowy.

    Gdyby nie odkrycie Twojego bloga nie wiem jakby sie to skonczylo!!

  • Lulka
    4 września 2016 at 19:57

    Zgadzam się w 100% – sama spotkałam się z pediartą, która na podstawie tego, że córeczka ulewała i „mogłaby przybrać więcej” (a miała 2 miesiące) kazała przejść na mieszankę… Całe szczęście pomogła zmiana pediatry 😉

    Córeczka ma teraz 8 msc. i nadal się karmimy 😉 Niestety kp uważam w dzisiejszych czasach za sport dla upartych…:(
    Pozdrawiam serdecznie, bo to w ogromnej mierze Twoja – Hafijo – zasługa 🙂

  • Ania
    4 września 2016 at 19:48

    Dziewczyny, ja trochę z innej beczki, ale chciałabym poprosić o podpowiedź. Muszę spędzić dzień poza domem z przyczyn zawodowych (jednorazowe zlecenie na macierzyńskim). Próbowałam już odciągnąć mleko, ale zaledwie odciągam 40 ml. Co mam zrobić, żeby zorganizować dziecku (4 msc niemowlę karmione wyłącznie piersią) jedzenie? Zaopatrzyć się w mieszankę? Jakoś da się odciągnąć? Mam wrażenie że jestem odporna na laktator. Nie działała też metoda 7-5-3. Będę wdzięczna za pomoc, uwagi i sugestie.

    • Natalia
      7 września 2016 at 08:17

      Aniu, moje piersi też były oporne na laktator. Nie ściągałam nawet tych 40ml. Parę kropelek tylko…a karmiłam w sumie 16 miesięcy. Próbuj dalej, mówią, że czasem pomaga myślenie o dziecku podczas ściągania mleka, patrzenie na jego zdjęcie…a jak się nie uda, to ja bym podała mleko modyfikowane. Ten jeden raz nic się nie stanie. Nie popadajmy w przesadę. Wiadomo mleko kobiece jest najlepsze, no ale mleko modyfikowane to nie trucizna. Ale to już zrobisz, jak uważasz:)

  • Sylwia
    29 lutego 2016 at 21:41

    Ja pomimo stwierdzonej nietolerancji u synka dalej karmilam piersią, jedyne co to podawalam przed kazdym karmieniem dziecku kropelki z enzymem laktazy kolaktaza, zreszta nawet pediatra mi powiedzial ze nie ma takiej potrzeby abym musiala rezygnowac z naturalnego karmienia

  • Marta
    3 stycznia 2016 at 20:10

    Hafijo, bardzo proszę Cie o radę. Syn 19.12.2015 skonczyl rok. Pragnelam go karmic jeszcze dlugo. Nuedtety zdiagnozowano u mnie chorobe, ktora ze wzgledu na leki jakie bede musiala przyjmowac wyklucza karmienie. Zalamalam sie, ale juz oswoilam sie z ta mysla. Tylko teraz kompletnie nie wiem jakie mleko powinnam podawac Synkowi. Na razie pije mleko krowie, ale nie wiem czy dobrze robie. W internecie jest tyle informacji i nie wiadomo, ktore sa rzetelne. Wiem, ze Ty mi dobrze doradzisz. Antos wieczorem i 2-3 razy w nocy domaga sie mleka. W ciagu dnia tez raz mu podaje. Jest to dla nas zupelnie nowa sytuacja i jestem kompletnie rozbita., ale czasem zycie pisze nam inne scenariusze niz tego oragniemy

  • hipomama
    7 grudnia 2015 at 14:38

    Jestem mamą hipotrofika (dla nieznających tematu to wewnątrzmaciczne zahamowanie wzrostu, często dzieci rodzą się ze zbyt małą masą urodzeniową). Na szczęście donoszone, więc problemów wcześniaczych brak, dobry odruch ssania i zaczynamy karmienie. Pomoc w szpitalu słaba, rodząc w piątek przez cc kontakt z panią z poradni laktacyjnej miałam w poniedziałek-dziecko dokarmiane mm. Wychodzi do domu, ładnie przybiera. Pierwszy miesiąc sielanka (pomijając ból brodawek i 2 zastoje, ale dałam radę)-dziecko przybrało prawie kilogram. Niezły wynik. Potem było coraz gorzej. Coraz słabsze przyrosty i coraz częściej słyszałam o karmieniu mm-bo przytyje. MM nie jest lekiem na hipotrofię. Nie spowoduje, że dziecko z problemami zdrowotnymi nagle urośnie/przytyje. Ze strony osób doradzających karmienie piersią pomoc też niewielka. Tak, moje mleko jest najlepsze. Tylko czemu dziecko nie rośnie? Karmić na żądanie-oczywista oczywistość, ale ale … nie każde dziecko może tak być karmione. Hipotrofików NIE WOLNO karmić na żądanie. Dziecko nie może spać w nocy ciągiem np 6-8h, bo z uwagi na mają masę (brak tkanki tłuszczowej!!) i problemy metaboliczne szybko spada poziom glukozy i dziecko nie ma sił by obudzić się na karmienie. Niedocukrzenie noc w noc przez długi czas może spowodować uszkodzenie mózgu. Trzeba wybudzać hipotrofika, jeśli ma zapędy spać te 4-5-6h i pilnować tego aż skończy jakieś 6 mcy. Można łatwo sprawdzić czy dziecko jest niedocukrzone w nocy kupując prosty test-paski dla cukrzyków do określenia stężenia ketonów w moczu, wystarczy test umieścić w pieluszce. Jeśli dziecko nie jest niedocukrzone to może sobie spać w nocy, żaden problem. Ale o tym nie wiedzą ani lekarze pediatrzy, ani gastrolodzy, ani położne, ani doradczynie laktacyjne.
    Jako mama hipotrofika spotykałam się z różnymi komentarzami, włącznie z mm-terrorystki, która powiedziała że głodzę dziecko zmuszając je do piersi… o chudym mleko, wodzie po 12mcy nie wspominam nawet. Może jeszcze tylko wart uwagi test pediatry na tłustość mleka: odciągnąć poczekać aż tłuszcz się zbierze na górze i obliczyć procentowo ilość tłuszczu 🙂
    Nie każde dziecko kp jest wesołym pulchnym klopsem. Moje dziecko jest wesołym chudzielcem z problemami zdrowotnymi. Karmiłam ponad 2lata i każda krople mojego mleka to był najpiękniejszy lek jaki mogłam ofiarować mojemu maleństwu.
    Z pozdrowieniami,
    hipomama

  • Ignasiowa Mama
    1 grudnia 2015 at 12:38

    A ja jestem świeżo po wizycie u pediatry. Synek ma cztery miesiące a od ponad dwóch robi kupę złożoną tylko ze śluzu, ani jednej grudki. Już wcześniej pediatra proponowała nam przejście na mm. Uparłam się, że nie. Mały dostał antybiotyk na bakterię w moczu a ja przeszłam na dietę złożoną z kaszy gryczanej, drobiu gotowanego na parze, wafli ryżowych i mleka ryżowego. Czy jeszcze z czegoś mam zrezygnować? Bo jedynym pomysłem lekarki jest wprowadzić dwa karmienia nutramigenem zamiast kp. Płakać mi się chce z bezsilności.

    • Paulina
      10 grudnia 2015 at 19:13

      U nas grudki były tylko po modyfikowanym, po samej piersi nigdy nie było grudek i wydaje mi się to normalne. Lekarze widzą tylko jedno rozwiązanie wszelkich problemów – mm, a kobietą chcącym karmić piersią tak bardzo by się przydało ich wsparcie.

  • Paulina
    24 listopada 2015 at 10:20

    Dobrze, że trafiłam na ten artykuł, utwierdził mnie w przekonaniu że to co robiłam przez ostatni tydzień nie jest dobre. Sytuacja wygląda następująco, u synka w 3 tyg życia pojawiły się chrosty na twarzy, początkowo diagnoza „trądzik, samo przejdzie”. Jednak wysypka zaczęła roznosić się na całej głowie, ramionach, szyi, barkach. Maiłam eliminować nabiał, nie pomogło (zaznaczyć muszę że wyeliminowałam tylko podstawowe produkty mleczne, a np zapomniałam o maśle… ), dalej nic, coraz gorsza wysypka, całe plamy na buzi. Tydzień temu na wizycie u pediatry usłyszałam, że to jest alergia pokarmowa i moje mleko mu nie służy, dostałam receptę na bebilon pepti („to jest lek” – usłyszałam od lekarki), wprowadziłam go dwa/trzy razy dziennie. Efekt jest taki, że mimo odciągania pokarmu zakłóciłam sobie laktację i dziecko pierwszy raz po opróżnieniu obydwu piersi płakało bo było nadal głodne. Co do wysypki to na twarzy się uspokoiła (nadal jest ale już nie czerwona) ale za to wysypuje do nadal w nowych miejscach na całym ciele. Synek ma teraz 6 tyg, dziś idziemy na szczepienia i oznajmię lekarce, że nie karmię już modyfikowanym, koniec kropka. Nie wiem tylko co teraz dalej z tą wysypką robić, pediatra pewnie mi nie pomoże…

    • Jana
      24 listopada 2015 at 23:59

      Paulino dwie ważne sprawy. Jeżeli to faktycznie alergia na białka mleka krowiego, to tylko całkowite wyeliminowanie z diety tego białka da efekt. Musisz sprawdzić każdy produkt, który będziesz spożywać (wpadł mi w ręce kiedyś chleb tostowy z serwatką w składzie). Kolejną sprawą jest fakt, że na efekty takiej diety trzeba poczekać 2-4 tygodnie. Czasami po 2 już jest trochę lepiej, a czasami trzeba czekać prawie 4. U nas po 3 tygodniach była poprawa, po 4 objawy ustąpiły.

      Moim zdaniem przy mieszanym karmieniu i niepełnej diecie matki ciężko będzie stwierdzić z czego wynika poprawa.

    • Paulina
      10 grudnia 2015 at 19:05

      Dziękuję za odpowiedź. Dobrze, że napisałaś o tym okresie bo lekarka mówiła o 2 -3 dniach i miało być po problemie jeśli to ta alergia! My od dwóch tyg na samej piersi, dietę zaostrzyłam maksymalnie i całkowicie wyeliminowałam białka mleka krowiego. Wysypka pojawiła się jeszcze na rączkach ale teraz schodzi, ogólnie widać znaczącą różnicę – jest dużo lepiej ze skórą małego choć to jeszcze nie to co powinno być. Pojawiły się z kolei nowe problemy, mały przybrał tylko 200g przez te dwa tyg, w porównaniu do pół kilo przez każde dwa poprzednie to znacząco mniej. No i znów lekarka zaleciła dokarmianie modyfikowanym… masakra. Czuję, że mam mniej pokarmu, chyba psychicznie mnie ta cała sytuacja rozstroiła. Do tego mam jakąś infekcję prawego sutka. Powiedziałam, że chce przez tydz spróbować go karmić dużo częściej samą piersią i zobaczymy jak przybierze, mam nadzieję że rozbudzę laktację, do tego umówiłam się na wizytę z doradcą laktacyjnym. Zależy mi na kp a mam wrażenie że mało kto to rozumie, straszny marketing mm.

  • Karolina
    22 listopada 2015 at 22:08

    Ok. Karmie 1,6 rocznego syna tylko wieczorami choc mam wrazenie ze to juz tylko jego przyzwyczajenie i nic w tych piersiach nie ma?. Pytam zatem co zamiast mleka mamy??? Z czego zrobic kakao??? Mleko krowie nie istnieje bo jest dla krowy. Kozie paskudne. Sojowe, jaglane i jakies inne to chyba raczej dla specjalnych diet. Co w zamian dla normalnego dziecka takiego ktorym bylismy kiedys my??? Z butla mleka od krowy i kakaem!

    • Hafija
      23 listopada 2015 at 00:17

      Najlepiej poprosić dobrego dietetyka o pomoc 🙂

  • Dominika
    22 listopada 2015 at 09:04

    Mój synek w szpitalu po porodzie dostał mleko modyfikowane. Pewnie dlatego, że dostałam go po porodzie dopiero po 10 godzinach. Ale wymiotował nim jak mi go tylko przynieśli. Już w ciąży nastawiłam się na karmienie TYLKO piersią i od ponad dwóch miesięcy udaje mi się to, mimo wielu kłód.
    Pierwsza noc w szpitalu i dziecko płakało. Oczywiście nikt nie pokazał mi jak prawidłowo przystawiać. Wpadła do mnie położna i zaczęła na mnie krzyczeć, że dziecko jest głodne i żebym podała mu mleko modyfikowane. Odpowiedziałam stanowczo, że karmię tylko piersią. Usłyszałam komentarz: „tak, brodawki już różowe, kolejna matka Polka”. Ale się nie poddałam, chociaż rozryczałam się, że synek jest głodny.
    Druga kłoda przy wizycie patronażowej: „Synek ma pewnie silną żółtaczkę jeszcze, bo robi się czerwony i jest zażółcony – trzeba będzie odstawić od piersi na co najmniej 3 dni i podać mleko modyfikowane”.
    Kolejna kłoda przy kolkach synka i konsultacji telefonicznej z „super” pediatrą mojej szwagierki: „Dziecko ma uczulenie na laktozę. Trzeba podać Delicol i prawdopodobnie odstawić pierś”.
    Szlag mnie trafiał! A moja teściowa przerażona jak powiedziałam, że nie odstawię od cycka. Przecież lekarz, taki autorytet zalecił. Jakbym męczyła własne dziecko! Moim pocieszeniem jest mąż, który mnie w pełni wspiera w karmieniu piersią. Powiedział, że nie odstawię i koniec.

  • dorota
    19 listopada 2015 at 11:47

    Jak zwykle fantastyczny artykuł. Takie artykuły powinny być drukowane i dawane młodym matkom w szpitalu zamiast tych niebieskich pudełek. Niestety młode matki często nawet nie chcą zdobyć wiedzy o kp i tym, jak ważne jest ono dla dziecka. Ja nadal karmię piersią 8-miesięcznego synka i aż szkoda pisać, ale jestem traktowana jak nawiedzona eko-matka. I to przez wykształcone i – wydawać by się mogło – otwarte na wiedzę kobiety. Jedyną osobą, która w pełni mnie popiera jest … prosta, zwyczajna sąsiadka, która sama karmiła każde swoje dziecko przez ponad 2 lata, a jedno nawet wyłącznie piersią przez prawie rok.

    I trochę zboczę z tematu – czy to normalne, że 8-miesięczne dziecko budzi się w nocy do karmienia po 3-4 razy?

    • Natalia
      20 listopada 2015 at 09:25

      Niestety nie pocieszę Pani:( Moja 14 miesięczna córka budzi się w nocy praktycznie co godzinę, a najchętniej to momentami spała by z piersią w buzi. Co prawda jak na nią trochę „pokrzyczę” , gdy już mam dość ciągłego wiszenia na piersi (tzn. stanowczo mówię, że nie ma cycucia, że mleko śpi, że jest duzą dziewczynką i tylko małe dzidzie jedzą w nocy mleczko) to jakoś cwaniak mały potrafi przespać 3 godziny bez przerwy (tak tak u mnie 3 godziny przespane bez przerwy to jest mój sukces, o całej nocy to na razie nawet nie myślę heh). Powodzenia i wytrwałości!

    • Krzysia
      6 września 2016 at 04:48

      Ją mam 19miesiecznego syna i dalej budzi się w nocy 3-5 nawet razy na nocnego cycusia 🙂 zaznaczę że dalej karmie go na żądanie i w dzień i w nocy , niekiedy brak mi już sił mam kryzysy ale wtedy sobie myślę że co tam okres karmienia jest tak krótki, takim małym wycinkiem z naszego całego życia i wiem że jest to najcudowniejsze co mogę mu dać pakiet na reszte życia 🙂 i karmie dalej…

  • Magda
    18 listopada 2015 at 13:28

    Czasem jednak tak się zdarza, że mleko modyfikowane jest niezbędne. Tak było w naszym przypadku i nie były to 3 zielone kupki, tylko kał z krwią, śluz i tragicznym wynikami. Plus olbrzymia ilość gazów w jelitach (stwierdzona podczas USG brzucha) i okropne bóle brzucha. Nietolerancja laktozy – nie pomogła moja dieta, różne kropelki, preparaty, probiotyki itp. Po wprowadzeniu mieszanki (do końca 3 miesiąca łączonej na polecenie lekarza z piersią) wszystko to minęło jak ręką odjął. Jedyne czego żałuję, to że tak długo zwlekałam z mieszanką. Mały się bez sensu męczył. A zwlekałam tak długo, bo miałam zakodowane w głowie, że pierś najlepsza. Nie była najlepsza dla nas, niestety. Twój artykuł jest mądry i potrzebny (i w sumie piszesz o takich dzieciach jak mój synek), ale nie zapominajmy proszę o tym, że czasem mm jest może nie lekarstwem, ale naprawdę jedyną drogą. I czasem lekarze mają jednak rację i nie są tacy zupełnie głupi. Trzeba to podkreślać.

  • paulina
    18 listopada 2015 at 08:56

    jesteś cudowna [;

  • ania
    18 listopada 2015 at 06:14

    ja na szczęście mam panią doktor, która powiedziała do mnie – „karmi pani piersią? to dobrze. jak najdłużej pani aniu, jak najdłużej” .mała miała problemy z kupą,jelitami, był istny sajgon. dała skierowania na badania i mówi- „karmimy piersią cały czas” .. ale wiem,że niektóre kobiety nie mają takich lekarzy i to jest smutne. ostatnio pani w aptece radziła mi,żebym małą przepajała wodą czy herbatką. powiem Wam,że szczęka mi opadła do samej ziemi .odpowiedziałam pani grzecznie,że nie przepaja się dzieci ,że tylko pierś ,że kiedyś się tak robiło, itd . pani w szoku była. ale ilu kobietom doradziła,ile tych kobiet jej posłuchało? tego nikt nie wie.

  • Agata
    17 listopada 2015 at 14:18

    Karmię synka 5 miesięcy chciałabym bardzo karmić go jeszcze długo. Co robić ,żeby mieć nadal piersi pełne mleka? ?Co zwiększa laktację?

    • Atka
      17 listopada 2015 at 21:20

      Ja karmię 9 miesiąc a nadal się nad tym zastanawiam 😉 Też się chętnie dowiem od kogoś z wiedzą w temacie. Mogę jedynie powiedzieć jak u nas było z praktyką:
      1. Karmienie na żądanie.
      2. Pozwalanie ssać nawet nieefektywnie ( bez polykania).
      3. Brak rezygnacji z karmień nocnych – budzi się i płacze to dostaje pierś – nie smoczek, nie wodę.
      4. Przy rozszerzaniu diety cycuś zawsze proponowany po posiłku na popicie.
      5. Wyłączne kp do ukończenia 6 mcy.
      6. Dużo przytulania.
      Chyba tyle. Ale też się zastanawiam jak dotrwać jeszcze dłużej zwłaszcza że ostatnio dużo pobudek w nocy. Ale w dzień Maluszek nie płacze z głodu. Waga rośnie. Rozwija się prawidłowo. Więc pokarmu chyba mi nie brakuje? Chce jeść , pić to dostaje, póki co mu nie limituję. Mam nadzieję że to wystarczy.

    • Natalia
      20 listopada 2015 at 09:35

      Może niekoniecznie jestem osobą z dostateczną wiedzą w temacie, ale pozwolę sobie odpisać:) 9 miesiąc to często faza lęku separacyjnego (u mnie też się zaczął jakoś w tym miesiącu i trwał i trwał….a może i nadal trwa, szczególnie od września odkąd mała do żłobka poszła) wtedy to też piersiowe dzieci mają często fazę mama i cycuś non stop i to jest chyba drugi (po 3-4 miesiącu) ktzw. kryzys laktacyjny, gdzie część matek rezygnuje z karmienia, bo „mleka nie ma”. Ja karmię 14 miesięcy i szczerze co chwilę zastanawiam się czy ja tam mam jeszcze mleko heh:) Kiedyś np. piersi po jakiejś dłuższej przerwie (3-4 godziny) niekarmienia, zaczynały napełniać się mlekiem i stawać się cięższe, teraz nawet jak pół dnia nie karmię to piersi flaki, ale jak małą przystawię to ciągnie i ciągnie to mleko, więc chyba coś tam jest:) ach tyle to zagadek w tym karmieniu:)

    • Asia
      22 listopada 2015 at 17:48

      Przy rozszerzaniu diety, do roku cycuś powinien być pół godzinki, godzinę przed posilkiem stałym a nie po 😉 choć tak jak pisze Natalia ja tak robiłam, córka moja ma już 14 miesięcy i chodzę do pracy od 2 miesięcy i też mam flaczki nawet jak mam dłuższa przerwę w karmieniu a mała ciągnie i ciągnie i w weekendy nawet nieraz je niewiele innych rzeczy tylko cycuś i pięknie sie rozwija i na głodną nie wygląda- a wydawałoby się że tam nic już nie ma… 😉

    • jarzmianka
      18 listopada 2015 at 13:55

      wiara w siebie, mozliwosci swojego ciala, matczyna intuicje sa najwazniejsze, czyli psychika – laktacja siedzi w glowie!
      poza tym same oczywistosci: przystawianie dziecka tak czesto, jak sobie zyczy (a moze sobie zyczyc czesto w okresach intensywnego wzrostu) oraz przy rozszerzaniu diety nie zastepowanie mleka nowymi produktami, tylko uzupelnianie nimi mlecznej diety (piers ma pierszenstwo, a jak sobie popije, to jak ma ochote, to niech sobie zje tzw. przez niektorych „normalne” (tfuuu) jedzenie i niech sie tak do roczku przyzwyczaja do nowych produktow (ktorych tez oczywiscie potrzebuje, ale nie w takich ilosciach jak poniektorzy sadza)

    • Angelika
      18 listopada 2015 at 21:39

      Laktację najlepiej zwiększa ssące dziecko. Piersi nie muszą być pełne mleka, mleko będzie się produkować na bieżąco, wtedy, kiedy dziecko ssie. Aby długo karmić, trzeba… po prostu karmić 🙂 A jak się ma wątpliwości to czytać mądre rzeczy, np. Hafiję 😉

    • Marta
      18 listopada 2015 at 23:00

      odp: Karmienie – im więcej karmisz, tym lepsza laktacja, taka jest zazwyczaj zasada

    • Natalia
      20 listopada 2015 at 09:22

      Dokładnie. Karmienie i karmienie, niestety lub stety. Jak ktoś nie ma siły:) Ja w okolicach 4 miesiąca miałam słynny „kryzys” laktacyjny. Musiałam małą karmić z obu piersi jednocześnie (wcześniej tylko z jednej na raz) i częściej. Trwało to kilka tygodni, nie bardzo długo (a może się przyzwyczaiłam po prostu heh). Piłam co prawda herbatki z kopru włoskiego i tych innych mieszanek, piwo Karmi bezalkoholowe. Miałam wrażenie że te rzeczy trochę pomogły, ale czy faktycznie, czy efekt placebo? Powodzenia!

  • Natalia
    17 listopada 2015 at 13:59

    a przyszedł mi do głowy taki pomysł, że takie informacje, jak na Twoim blogu to powinny być uczone w szkołach. Tak w szkołach na lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, czy jakich tam innych. Bo skąd te młode matki mają taką wiedzę mieć? Od swoich matek, babć, które to w większości niestety uczą nas odwrotnego działania? Od koleżanek, które to )przynajmniej u mnie) karmiły max pół roku? Jest Twój blog, ale nie każdy na niego trafi niestety. O link do Twojego bloga powinien być w tych „magicznych” niebieskich czy różowych pudełkach co to w szpitalach rozdają hehe:)

  • efek
    16 listopada 2015 at 15:07

    „Lekarz powiedział, że zapisze dziecku mleko sztuczne żeby podleczyć jego jelita po kolce” Nie wiem, co ci ludzie, którzy tak mówią matkom biorą, ale chyba lepiej żeby przestali.

    Pieniądze biorą, albo coś równie cennego… Ot i cała tajemnica.
    Dobry artykuł.
    Z własnej obserwacji – koleżanka też miała synka ze skazą białkową, przeszła na mleko Bebilon Pepti, po jakimś czasie okazało się, że niepokój, płacze, kolki czy problemy skórne to efekt chorych nerek, nie żadnej alergii. Nerki wyleczone, dziecko się uspokoiło i ustabilizowało. Ale karmienia się nie wróci.
    Potrzebni są dobrzy lekarze, a nie chodzący na skróty, opłaceni przez przedstawiciele medycy.

    • Gosia
      17 listopada 2015 at 15:12

      Ja rozumiem, że często lekarze nie mają dostatecznej wiedzy laktacyjnej. Moja pediatra też przy każdej wizycie wysyła mnie na ścisłą dietę, bo synuś ma krosty, a ciemieniucha wyszła mu na całej buzi. Niemniej wkurza mnie ciągłe posądzanie lekarzy o branie łapówek. Mam ojca lekarza, moja siostra też jest lekarzem i jakoś przed ich drzwiami nie ustawiają się kolejki osób chcących im wręczyć sowite łapówki. Nigdy firmy farmaceutyczne nie zagwarantowały mojemu ojcu zagranicznych wycieczek itp. Co najwyżej na szkoleniach (obowiązkowych) dostał notesiki, długopisy, drobne gadżety. Pakują to wszystko w reklamówki. Przez taką z logo viagry najadłam się wstydu na całą podstawówkę 🙂
      Wracając do kp, synowi łuszczyła się cała buzia. Smarowałam go różnymi maścidłami i wyleczyłam to paskudztwo w 3 tygodnie. Diety nie trzymałam nawet jeden dzień. Syn na moim mleku rozwija się fantastycznie. Jeśli chodzi o wagę, to osiągnął 90 centyl. Jest bardzo kontaktowy i płacze tylko wtedy kiedy dzieje się coś poważnego.

    • efek
      18 listopada 2015 at 14:40

      Nie napisałam, że wszyscy lekarze biorą łapówki lub wartościowe upominki, gifty, gadżety (dla siebie lub dla przychodni). Biorą je Ci, którzy bez zasadnych wskazań wciskają dziecku i matce „lecznicze” MM, wyrabiając liczbę wypisanych recept. Na siłę wypisują również MM Ci lekarze, którzy idą na skróty i zamiast dobrze zdiagnozować dziecko, za dolegliwości jelitowe, skórne winią od razu skazę białkową.
      Proceder ten dotyczy wielu lekarzy, z różnych specjalizacji – jedni wypisują MM, inni konkretne leki RX z adnotacją „nie zamieniać”. I nie powiesz, że nie ma to miejsca, bo ma. Widzę to od strony pacjenta i jego recepty – jestem aptekarką.
      Inna rzecz, że często niestety mamy zaniepokojone zmianami na skórze dziecka same zaczynają szukać specjalistycznego mleka lub wymuszają na lekarzu wypisanie odpowiedniej recepty…

      Cieszę się, że Twój ojciec i siostra należą do tych lekarzy jakich potrzeba nam jako społeczeństwu – dobrych, nie chadzających na skróty, nie nagabywanych przez przedstawicieli. Oby i mi było dane takich spotykać jak najwięcej 🙂 Pozdrawiam, życzę zdrówka Tobie i dziecku 🙂

  • Nat
    16 listopada 2015 at 13:45

    Bardzo dobry artykuł. Dla mnie te rzeczy są oczywiste ale niestety dla większości chyba mam w Polsce nie. I nie tylko mam, niedokształceni pediatrzy i o zgrozo, także położne:/ Mi nawet dwa miesiące temu moja pediatra powiedziała że mój synek za mało przybiera (urodził się z wagą 3 kg a obecnie w wieku ponad siedmiu miesięcy waży 7700g, nie wygląda na głodzonego, chudy nie jest bynajmniej, przy wzroście około 73,5cm) i zasugerowała że pewnie mam za mało mleka… Dobrze ze to nie jest moje pierwsze dziecko bo pewnie bym się zestresowała.

  • Ania
    16 listopada 2015 at 13:37

    Hafijo, uwielbiam Cię, ale bardzo proszę – zadbaj o interpunkcję. Tekst wygląda tak, jakby przecinki automatycznie wstawiały się przed „więc” i „dlatego” – to tak z grubsza. I przysięgam, że nie piszę tego złośliwie! Uważam, że robisz kawał dobrej roboty. Po prostu ta interpunkcja trochę razi przy czytaniu. Pozdrawiam serdecznie!

    • Hafija
      16 listopada 2015 at 23:01

      obiecuje poprawę 🙂

  • Heidi
    16 listopada 2015 at 12:14

    Super artykuł 😉 Wokół siebie nie widzę raczej kobiet, które świadomie zrezygnowały z karmienia piersią na rzecz butelki (co nie oznacza, oczywiście, że takich nie ma), tylko takie, którym reklama/lekarze/rodzina wmówili, że mają mało mleka (nie mówiąc o braku wsparcia – na wszelkie problemy laktacyjne – bach! – butelka…). Np. moja teściowa (która teraz, swoją drogą, bardzo się cieszy, że „mam mleko” i mogę karmić piersią) karmiła synów po ok. 5 tygodni, bo, jak twierdzi, miała „za mało mleka”… Pewnie ciężko było najpierw rozkręcić laktację, kiedy po porodzie przywozili jej dzieci co 4 godziny (!), a później doszła do wniosku, że ma za mało mleka, bo dzieci domagają się mleka co 2 godziny, a nie 4 i nie przesypiają nocy. A teraz wszędzie te reklamy, że mleko modyfikowane ma tyle cudownych witamin (a jak wieść gminna niesie, mleko kobiece po 6 miesiącach traci wszelkie wartości…), bo przecież owoc nowoczesnej technologii jest na pewno lepszy od zwykłych cycków, za przeproszeniem… Plus wszechobecne skojarzenie niemowlę = butelka. Takich obrazków jest pełno, a stanowczo zbyt dużo osób nie zastanawia się, co z tego wynika…

  • Atka
    16 listopada 2015 at 11:31

    Hafijo, i ja dziękuję za ten wpis. Może momentami nieco zbyt ostry. Ale potrzebny. Ja akurat wiedziałam co robić i już prawie 9 miesięcy karmię piersią mojego małego alergika (skaza białkowa, ze szczególnym naciskiem na mleko krowie). I wiedziałam że jeśli lekarz zaproponuje nutramigen lub inne mleko ha to będę stawiać opór. Oczywiście były chwile zwątpienia. Czasem pogorszenie stanu skóry i znów zamartwianie się, co ja mogłam zjeść. Ale zdeterminowana, nie poddałam się. Efekt: Jestem dumna z każdego dnia mojego karmienia, z tego jak pięknie wygojoną skórę ma teraz synek. Ja sama odkryłam nowe pokłady kreatywności w kuchni, wiele ciekawych produktów eko i vege. Mam nadzieję że nasza przygoda będzie dalej trwać, przynajmniej do czasu aż mleko modyfikowane nie będzie już niezbędne w diecie mojego dziecka jako zamiennik kp.
    Czasem z załamaniem czytam o innych mamach, które natychmiast są odsyłane z receptą na mleko modyfikowane. Lekarz nie daje im nawet cienia nadziei i szansy na karmienie piersią. Nic nie pomoże – mówi. A to nieprawda, w wielu sytuacjach mm można uniknąć. Sama jestem tego najlepszym przykładem.
    Ps. 1. Tak, schudłam. Ale waga zatrzymała się na akceptowanym poziomie i świetnie się czuję w nowym ciele.
    2. Nie, nie płaczę, kiedy ktoś obok mnie je lody z bitą śmietaną lub czekoladę.
    3. Czuję się świetnie i czuję się zdrowo. 😉

    • Mae
      17 listopada 2015 at 22:22

      Jakbym czytała naszą historię 🙂 Karmię synka ze skazą już niemal 11 miesięcy. Na diecie „bez tego-siamtego-i-owego” od ponad pół roku. Bywało ciężko, był płacz z powodu nowych plam na ciele dziecka, dokształcanie o alergii w internecie i książkach. Nie sięgnęłam ani razu po Nutramigen mimo, że od razu dostaliśmy na niego receptę. Skóra małego się bardzo poprawiła, gdyby nie czerwone policzki byłoby zupełnie ok. Też odkryłam kuchnię vege i różne nieznane produkty 🙂 Wszystko jakoś szło mimo wyzwań przy rozszerzaniu diety.
      A i tak lekarz jedną wizytą zasiał nam wątpliwości co do postępowania… Z powodu nieprawidłowości w badaniach krwi (podejrzenie choroby hematologicznej) skierowano nas do specjalisty. Ten jak usłyszał o mojej i małego diecie (głównie pierś i trochę dozwolonych produktów) to kazał nam przejść na Neocate… Niby miałam przejść na to mleko i zrezygnować na jakiś czas z wszystkich innych produktów. Na moje pytanie „To mam przestać karmić piersią?” odpowiedział, że nie, że mogę też karmić. To na kiego grzyba to mm, co to miało udowodnić i jak wyleczyć alergię? Chodziłam rozgoryczona i skołowana przez dwa dni po wizycie. Zalecenia co do tego mleka były dla mnie tak bez sensu, że dałam sobie spokój. Raz syn dostał na spróbowanie Neocate w butelce i nie chciał tego tknąć. Dlatego z czystym sumieniem mu nie podaję 🙂 I pierś nadal na pierwszym miejscu.

  • Wzburzona mamuśka
    16 listopada 2015 at 10:49

    No i tym wpisem uświadomiła mi Pani jeszcze dosadniej, że robię dobrze „nie lecząc” mojej córki z hm póki co jeszcze nie wiadomo czego ale na wysoki alat, aspat oraz zielone kupki od 2 miesięcy nie będę podawać mm które zapisała mi pani dr.
    Jutro mamy szczepienie jestem ciekawa jak zareaguje pani dr jak dowie się, że nie podaję małej magicznego mleka które leczy ?
    A na poważnie, chcę znaleźć przyczynę takiego stanu córki a nie „zaleczyć” na chwilę i uzależnić dziecko od mm a samej stopniowo rezygnować z karmienia ot to to nie ?

    • A
      19 listopada 2015 at 10:38

      Mamy podobną sytuację (aspat, alat, kupki). U nas wyszły bakterie w kale (robiliśmy posiew), może u Was sprawa wygląda podobnie. Badaliście?

    • Szczęśliwa mama alergików :)
      19 listopada 2015 at 21:33

      wysokie alat i aspat to może być infekcja CMV. Wtedy nie szczepieć dziecka!!!

  • Kasia
    16 listopada 2015 at 10:35

    Moja mamunia na takich madrosciach byla wychowana i mnie probowala odwodzic od karmienia piersia wiele razy…
    Bo 'z butelki bedzie wygodniej’ i 'mleko zastepcze jest nawet lepsze’…
    Pisz, pisz, niech wreszcie te glupoty wygina!
    🙂

    • Asia
      4 września 2020 at 20:04

      Właśnie najgorsze jest to, ze osoby, które nie maja zielonego pojęcia o kp najwiecej gadają. Myśle, ze te nasze mamy i babcie boja się zostać z dzieckiem kp , ponieważ obawiają się , ze nie poradzą sobie, gdy dziecko zacznie szukać mamy. A butla wygodna to fakt, ale właśnie dla tych babć. Mi z butelki nie wygodnie karmic , wole wygodnie usiąść lub położyć się przytulić dziecko i tak karmic.

  • Matka w szlafroku
    16 listopada 2015 at 10:05

    Dlatego tak wiele osób patrzy na mnie dziwnie jak mówię, że nadal karmię córkę piersią…bo według nich naturalne mleko jest już bezwartościowe, bo przecież minęło już poł roku życia córki iteraz…sztuczne trzeba wprowadzać…ehhh

  • Mim
    16 listopada 2015 at 09:44

    Mixmax, ja patrze zawsze na to tak: nigdy nie wiesz jak twoje dziecko by sie rozwijalo na mm i jak obserwowane dzieci rozwijaly by sie na mleku mamy…. Moze twoje dziecko bylo by jeszcze bardziej delikatne? A moze tamte dzieci byly by jeszcze silniejsze, odporniejsze itp.? Jesli chodzi o pojedyncze jednostki, czasem moze byc trudno zauwazyc korzystny wplyw kp. Od tego mamy statystyki, badania:-)

  • Tedi
    16 listopada 2015 at 09:42

    Mój synek (teraz 2,5 roku) w ogóle nie może spożywać nabiału. Ma dość silną reakcję alergiczną na każdą formę nabiału (krowi, kozi, owczy, sery, jogurty, mleko itd). Wszystkie objawy pojawiły się dopiero, gdy przeszłam na mleko sztuczne (nie wnikajmy w to dlaczego, bo to teraz nie jest istotne). Jestem ciekawa, czy gdyby nie to sztuczne mleko, to też by miał alergię. Pewnie się tego nie dowiem, ale teraz coraz bardziej popieram naturalne karmienie 🙂

  • Mamzur
    16 listopada 2015 at 07:41

    Dziękuję Ci za ten wpis. Teraz wiem ze to co robię juz 20 miesiąc jest dobre,mimo że wszyscy wokoło twierdzą że jestem dziwna,i nie zamierzam póki co kończyć. Dziekuje

  • Alicja
    16 listopada 2015 at 07:00

    Wszystko super,ale co wtedy gdy pokarm po 2,5 miesiącach się skończył? Pomimo odżywczej diety, pomocy położnej i konsultantki laktacyjnej….Nie zawsze jest tak jak chcemy…

    • Hafija
      16 listopada 2015 at 23:02

      to prawda, dlatego zawsze poleam szukac dobrego doradcy

  • Kasia
    16 listopada 2015 at 00:55

    Świetny wpis brawo 😉 . Jestem mamą 10 tygodniowego Oscara jest to moje pierwsze dziecko i karmie piersią chciałam się dowiedzieć czy jeśli będę karmić małego ponad rok i później wrócę do pracy czy będę musiała mu dawać MM czy jest jakaś inna możliwość? ?

    • Ronja
      17 listopada 2015 at 11:08

      Hej! Ja wróciłam do pracy, gdy synek miał rok i 3 miesiące. Cały czas karmiłam go piersią. W tym wieku spokojnie wytrzymywał bez karmienia kilka godzin rozłąki (nie wróciłam od razu na cały etat).
      Tak jak pisze Hafija, nie ma potrzeby podawać mm dziecku które skończyło rok, niezależnie od tego, czy będziesz go wtedy karmiła czy nie. Zróżnicowana dieta wystarczy 🙂

    • Ania
      21 listopada 2015 at 22:27

      Ja wróciłam do pracy jak córka miała 9,5 miesiąca i spokojnie dało się wytrzymać bez mm. Karmiłam ją piersią 19 miesięcy, mm nigdy nie jadła. Karmiłam ją rano, po powrocie z pracy, wieczorem i do pewnego czasu w nocy. Pod moją nieobecność jadła pokarmy stałe i piła wodę

    • Anka
      26 listopada 2015 at 12:36

      Pewnie, że mm możesz nigdy nie kupić, wróciłam do pracy jak syn miał 1,5 roku, jadł już wtedy wiele innych rzeczy, jak byłam w pracy. Gdy wracałam, wieczorem, w nocy i nad ranem pił pierś. Zresztą gdy chcieliśmy wprowadzić kaszki na mleku mm jak miał około roku (dla urozmaicenia;)) to pluł nimi dalej niż widział, więc zjedliśmy je sami, a zaczęłam kupować mu takie które robi się na wodzie (np. pewnej szwajcarskiej firmy) i te jadł ze smakiem dość długo;) Ważne aby osoba, która będzie z dzieckiem w czasie Twojej nieobecności przyjmowała jego ewentualne szukania piersi przyjmowała z humorem i umiała tłumaczyć: mleko będzie popołudniu jak wróci mama, bo czasem babcie narzekają, że dziecko zasypia tylko przy piersi i co one biedne zrobią… Każda taka osoba (tato również) znajdzie SWÓJ sposób na usypianie, u nas babcia też zajmowała się synem i kłopotu nie było, babcia to babcia, mama to mama, tata to tata.

    • Just
      4 września 2016 at 20:31

      Wróciłam do pracy kiedy mój synek miał 4 miesiące i 2 tygodnie (praca na cały etat – godzina ze względu na karmienie piersią), karmiłam piersią, przeżyłam ja i Młody 😀 dziś już prawie 4 letni 😉 Karmiłam piersią 14 miesięcy, także od powrotu do pracy jeszcze 10 miesięcy, także wracając do pracy po roku, raczej nie ma się czym martwić i kombinować z mm 😉

    • Natalia
      7 września 2016 at 08:21

      Tak ogólnie dzieciom po roku czasu można podawać mleko krowie. Więc nie trzeba żadnych modyfikowanych. Ja karmiłam co prawda 16 miesięcy, ale po tym czasie od razu przeszłam na mleko krowie (no dobra przez pierwszy tydzień podawałam modyfikowane, bo się bałam czy jakiejś alergii nie będzie miała czy coś:)))
      A druga sprawa, tak jak pisze Just, dziecko się dostosuje do innych pór karmienia, sama dobrze wiesz, że te cykle karmienia zmieniają się praktycznie z miesiąca na miesiąc.
      Ja karmiłam rano po przebudzeniu, po powrocie z pracy, później jakoś popołudniu około 17-18, przed spaniem no i w nocy…co godzinę :))

  • Anka
    16 listopada 2015 at 00:37

    Witam,

    Powiem tak: poniekąd się zgadzam, ale… proszę mi zatem wytłumaczyć fakt, że pomimo zastosowania diety eliminacyjnej moje Dziecko przez ponad 5 tygodni nadal ulewało i kupki robiło przeokropne (zielone, pieniste, z ogromnymi ilościami śluzu, kwaśno cuchnące), niewiele przybierając na wadze. Po xxx kupki od razu się poprawiły, a ulewanie się nieco zmniejszyło. Gastrolog postawił diagnozę: nietolerancja laktozy (Dziecko jest za małe na wykonanie badań wziewnych). Dopiero po wizycie u osteopaty zaobserwowaliśmy znaczącą poprawę w problemie z chlustaniem / ulewaniem. Z jakiegoś powodu xxx, xxx, xxx są dostępne wyłącznie w aptekach…

    Córeczka jest pod opieką: neurologa, ortopedy, gastrologa, kardiologa, neonatologa, okulisty, osteopaty. Wszystkie diagnozy Małej są oparte na wizytach u specjalistów, badaniami (jakie były możliwe na ten czas do wykonania), a nie na zdaniu ogólnego pediatry. Wydaliśmy morze pieniędzy, których na zdrowiu Dziecka nie zamierzamy oszczędzać. Doszło u nas do urazu okołoporodowego, ponieważ zwlekali z wykonaniem cc. Nie miałam wpływu na to, w jaki sposób moje Dziecko przyjdzie na świat, jednakże bardzo chciałam karmić piersią. Pokarmu miałam mnóstwo, nie wiem co to kryzys laktacyjny. Od prawie miesiąca Córcia nie chce piersi (nawet w nocy), a pokarm mam nadal.

    Zatem w czym u nas tkwi problem??? Czy może Ktoś nam pomóc??? Po moim mleku Córeczka chlustała przeokropnie od razu po zakończeniu posiłku. Myśleliśmy, że może się objada za bardzo. Karmiłam częściej, a w mniejszych ilościach a problem nadal u nas był. Obecnie nadal jest (ulewanie), jednak to nie to samo , co na samym początku.

    Ślicznie dziękuję za odpowiedź, pomoc.

    Pozdrawiam serdecznie!!!

    • Luca
      18 listopada 2015 at 19:22

      Przede wszystkim nietolerancja laktozy to nie jest to samo, co alergia na białka mleka. Laktoza jest cukrem obecnym w mleku – także kobiecym – niezależnie od diety. Zwykle jednak nie wymaga przejścia na mieszankę, lecz podania preparatu z laktazą. Z tego, co piszesz, Wasza sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana i choć trudno mi wyobrazić sobie, żeby mieszanka była tu rozwiązaniem, to z pewnością nie jesteśmy w stanie ocenić Waszego przypadku przez internet. Tym bardziej, że nie jestem lekarzem, Hafija też nie 🙂

    • Anka
      24 listopada 2015 at 19:57

      Wiem co to nietolerancja laktozy i wiem też, co to jest alergia na białka mleka. Akurat żywienie ludzi i choroby układu pokarmowego są mi dobrze znane, wiąże się to bowiem z moim zawodem. Przy nietolerancji laktozy najgorszą, że tak powiem zbrodnią jest podawanie enzymu laktazy, ponieważ młodziutki organizm bardzo szybko się do tego przyzwyczaja i stopniowo sam przestaje go produkować 🙁 Zatem „mieszanka” sprzedawana w aptekach, o bardzo krótkich łańcuchach jest najlepszym na daną chwilę rozwiązaniem, ponieważ:

      1. Organizm Dziecka nadal sam wytwarza enzym, co daje szansę by w przyszłości nietolerancja laktozy nie stanowiła wielkiego ograniczenia w diecie.
      2. Nie obciąża delikatnych i już podrażnionych kosmków jelitowych, co wspomaga ich naturalną regenerację.

      Także niektóre mm można nazwać po części lekami. Ja nie mówię o tych produktach, sprzedawanych we wszystkich sklepach wielkopowierzchniowych, drogeriach – a o tych aptecznych.

    • Hafija
      24 listopada 2015 at 20:26

      To nie są leki – to dietetyczne środki spożywcze specjalnego przeznaczenia

    • Szczęśliwa mama alergików :)
      18 listopada 2015 at 23:15

      Moi obaj synowie nie tolerują mleka (krowiego jeśli to co się sprzedaje pod tym pojęciem w ogóle jest mlekiem)…
      Po urodzeniu pierwszego synka i pojawieniu się wszystkich objawów o których piszesz, pediatra powiedziała: wygląda mi to na skazę białkową ( a karmiłam piersią) więc jeśli chcemy to sprawdzić i nie podawać mm to eliminujemy nabiał u pani…
      Okazało się po 3 tygodniach że wszystko się uspokoiło a dziecko lepiej spało i jadło.
      Niestety po 9 m-cach odstawiłam małego od piersi bo wydawało mi się że ją odrzuca ( teraz już wiem że to taki etap dziecka ciekawego świata a nie znudzonego cycem). Od tego momentu zaczął chorować ( oskrzela, ciągły katar i kaszel, wszystkie wirusy z otoczenia zawsze wyłapał ), rozszerzyła się lista rzeczy na które reagował alergicznie…aż wpadła mi w ręce książka A.Kłosińskiej „Zdrowa Kuchnia dla dzieci” i kilka zdań na temat mleka, żywienia itp…
      Gdy Kubuś miał 17 m-cy odstawiłam mm i… po tygodniu ustąpił chroniczny katar, po miesiacu ciągły kaszel ( zapalenie oskrzeli raz na 1,5 m-ca) a lista alergenów skróciła się do samego mleka krowiego ( brak uczulenia na miód zszokował pediatrę!!!).
      Teraz mam drugiego – syna 22 m-ce ( też alergia na mleko). Nadal jest na cycu i nie chce z niego zrezygnować… Tylko 2 razy chorował ( raz przeziębienie i raz rota, ale bez szpitala i leków,sami daliśmy radę wyjść z tego). Ja nadal unikam nabiału krowiego ale teraz już bez żalu bo wiem że to jest SYF!!! dzieci świetnie rosną i są zdrowe ( nawet gdy w przedszkolu i żłobku są plagi: ospy, szkarlatyny, świnki, bostonki itp). Do diety włączyłam domowe mleka migdałowe i kokosowe – które pozostawiają daleko z tyłu pod względem wartości witaminowej i mikroelementowej MM i mleka zwierzęce!!!
      A pediatrę widujemy tylko na bilansach i jak byliśmy ostatnio wręczyliśmy jej kwiaty z podziękowaniem za wskazanie właściwej drogi żywieniowej a nie MM…

    • Szczęśliwa mama alergików :)
      18 listopada 2015 at 23:19

      Te wszystkie objawy brzmią znajomo, ale odpowiedź to temat dość obszerny…( dieta eliminacyjna to nie tylko sam nabiał) Napisz do mnie na priv…

    • Gosia
      16 maja 2018 at 09:11

      Anka czy jesteście tu jeszcze? Jak sobie poradziliście? U nas od 5 tyg też takie kupy jak opisujesz i pediatra zaleca przejście na mm,…

  • Monia R.
    15 listopada 2015 at 23:40

    Dlaczego ja wielu rzeczy nie wiedziałam, jak się urodziła moja pierwsza córka…

  • Mixmax
    15 listopada 2015 at 23:30

    A ja widzę dookoła zastępy pucałowatych zadowolonych dzieci z butlą mm w ręce na kolanach u (jeszcze bardziej) zadowolonych matek. Te dzieci mało chorują, rosną idealnie w centylach, rozwijają się ponad normę… Sama karmię tylko piersią ponad 8 miesiecy – wierzę we własne mleko i jego moc. Jestem przekonana, że daje synowi to co najlepsze… Jednak gdy patrzę na innych zastanawiam się czy naprawdę sztuczne mleko jest takie złe? Wtedy przypominam sobie o moim mężu wyhodowanym tylko na „bebiku”, który ma rewelacyjne osiągi sportowe i końskie zdrowie; widzę w przychodni rówieśników syna, którzy już niemal samodzielnie chodzą i mają niebywały apetyt na stały pokarm… Mój syn jest jakby bardziej delikatny (nie wiem jak to inaczej określić, bo nie chodzi o przesłanki zdrowotne czy rozwojowe), a dzieci odżywiane/dokarmianie MM zdaje się są zaprogramowane na szybki i dynamiczny rozwój… Widząc takie super-dzieci można serio zwątpić we wlasne mleko – wyjawiam to wprost z serca z największym bólem…

    • Hafija
      15 listopada 2015 at 23:58

      „dzieci odżywiane/dokarmianie MM zdaje się są zaprogramowane na szybki i dynamiczny rozwój” – nie prawda jest to – mleko sztuczne na nic nie programuje.
      Wtedy przypominam sobie o moim mężu wyhodowanym tylko na „bebiku”, który ma rewelacyjne osiągi sportowe i końskie zdrowie” – mam taką analogie – patrzę na mojego ojca który palił 40 lat i nie ma raka płuc – mogłabym z tego wysnuć wniosek, że palenie nie powoduje raka płuc, ale nie mogę, bo osobiste doświadczenia i obserwacje pojedynczych osobników to za mało, żeby wysnuć jakikolwiek logiczny wniosek.

    • Luca
      16 listopada 2015 at 00:47

      Rosną według siatek, bo siatki są opracowane na podstawie grupy, w której przeważa karmienie sztuczne.

    • Jana
      16 listopada 2015 at 12:15

      Może problemem jest to, że nie masz porównania do innych dzieci karmionych tylko piersią?

      Karmiłam córkę 2 lata i 3 miesiące, z czego 6 pełnych wyłącznie piersią (bez dopajania itp), a od 7 próbowałam podawać inne pokarmy. W wieku 9 miesięcy byłyśmy praktycznie nadal tylko na kp, ponieważ córka nie chciała nic innego. Miałyśmy wtedy kontrolę u pediatry i wywołałyśmy sensacje w poczekalni. Pielęgniarki nie mogły się nadziwić, że ona tak duża i pulchniutka (97 centyl wagi i wzrostu, przy urodzeniu w terminie 3,1kg i 55cm). Twierdziły nawet, że jesteśmy jedynym dzieckiem obecnie pod opieką placówki (gminna placówka, kilka tysięcy mieszkańców) i jedną od dawien dawna, która wytrzymała tylko na kp pół roku i ma zdrowe dziecko. Na szczęście u pediatry nie byłyśmy już sensacją. I tutaj ukłon w stronę pediatry, która stwierdziła tylko, że jeśli mała do skończenia roku nadal będzie odrzucać inne pokarmy to zrobimy jej badania (m.in. anemia), bo są kraje w których matki nie mają co dać niemowlęciu i karmią tak dzieci. Moja córka nagle 3 tygodnie przed pierwszymi urodzinami zaczeła jeść dosłownie wszystko.
      Dodam, że córka miała stwierdzoną skazę białkową na przełomie 4-5 miesiąca, więc byłam na diecie. Skaza nie była moim wymysłem czy pediatry, pediatra nigdy nie zaproponowała mi mm. Do 2 roku życia nie udało się nam wprowadzić żadnych pokarmów mlecznych, pomiędzy 2-3 rokiem życia, gdy mała już nie była przeze mnie karmiona sama nie wykazywała żadnego zainteresowania produktami mlecznymi, mało tego krzywiła się, gdy czegoś spróbowała (ku niepocieszeniu babć). W okresie 3-4 lata zaczeła powoli zjadać produkty mleczne.

      Obecnie ma 6 lat, bardzo rzadko choruje (do 5 roku życia katar był naszą największą bolączką, potem zaliczyłyśmy ospę i szkarlatynę), obecnie 75 centyl wzrostu i około 60 wagi.

      Jak widać dzieci karmione piersią również mogą być duże, silne, itd, itp, czyli wszystko to co przypisuje się dzieciom na mm. Mam w rodzinie też karmione piersią dzieci drobne, małe, chorujące, ale to samo mogę powiedzieć o dzieciach na mm.

    • ita88
      16 listopada 2015 at 12:31

      Moja córka ma 13 miesięcy. Do 6 miesiąca karmiona wyłącznie piersią. Teraz je prawie wszystko. Mimo to spadła nam już poniżej 3 centyla. Siadać i raczkować zaczęła między 10 a 11 miesiącem. Teraz chodzi pewnie przy meblach i przymierza się do samodzielnego chodzenia. Nibyby potwierdza Twoje wątpliwości, a jednak nigdy nie myślałam, że to przez pierś. Wagowo jest taka, bo i ja jestem szczupła, sama osiągałam maks 15 centyl mimo piersi i później mm. Rozwój motoryczny u każdego dziecka przebiega indywidualnie, może też geny. Moja Zosia jest mega ruchliwa, zawsze uśmiechnięta, rozgadana i otwarta na ludzi. W niczym nie przypomina tych dzieci ciągle wożonych w wózku, z butelką zawierającą mm, albo słodką herbatkę przyklejoną do dłoni.
      Ciesz się swoim dzieckiem i wiedz, że robisz dla niego to, conajlepsze.

    • ula
      17 listopada 2015 at 09:52

      Wzrost i waga nie są wyznacznikiem zdrowia.
      Chciałabyś być na 97 centylu? Ja – nie.
      Ula, 164 cm, 52 kg

    • Jana
      21 listopada 2015 at 11:50

      Ula proszę wskaż, gdzie napisałam, że siatki centylowe są wyznacznikiem zdrowia.

      Napisałam, to dlatego, bo nie mamy porównania dzieci kp. Jeśli jakieś jest w dolnej części siatek centylowych to wielu ludzi i o zgrozo niektórzy pediatrzy zarzucają matkom, że to przez karmienie piersią, że wszystkie dzieci kp są małe i trzeba dokarmiać… W efekcie wydaje się nam, że tylko dzieci karmione mm rosną zgodnie z siatkami centylowymi.

    • ula
      28 listopada 2015 at 18:31

      Jana,
      ja pisałam w kontekście wypowiedzi Mixmax, ale moja odp jest pod Twoją odpowiedzią, bo wskakują po kolei. Jak odpowiadam na Twoją odpowiedź to jest dodatkowe wcięcie.
      😉

    • Ania
      8 grudnia 2015 at 21:16

      A ja mam super dziecko karmione piersią. Zawsze na 97 centylu, zdrowy, wysoki,pełen energii.Pierwsze kroki stawiał tuż po roczku.I żałuję, że mnie mama karmiłam tylko 3 m-ce choć na zdrowie czy wzrost narzekać nie mogę. Więc tak jak Hafija wspomniała, nie można generalizować po kilku przypadkach. Badania wyraźnie wskazują na niepodważalne wyższość kp.Teraz karmię 3miesięczną córci i też pięknie rośnie i zdrowa pomimo przeziębień u brata lub u mnie.I nie trawi laktozy (śluz w kupie i sucha skóra) ale tej krowie. Ograniczyła nabiał i jest ok :)Pozdrawiam

    • Magda
      24 stycznia 2016 at 20:41

      Zgadzam się ;( od 3 miesiący walczę z kupa powracająca ciemieniucha wysypka na buzi. Dieta bez nabiału, teraz wykulcze wszystko inne chyba zostanie ryż… Lekarz uważa że to nie uczulenie ale śluz pojawia się w każdej kupce plus czasem krewka… A koleżanki które urodziły w tym samym czasie karmią mm i dzieci zdrowe pulchne wesołe, mamy spokojne a ja mam ochotę wrzeszczec!!!

    • Nez
      11 marca 2017 at 19:31

      Wydaje mi się że są zaprogramowane na szybki dynamiczny rozwój bo mm oparte jest na mleku krowim a cieleta potrzebują właśnie tego dynamicznego rozwoju do szybkiego usamodzielnienia fizycznego. Jednak w ludzkim mleku chodzi przede wszystkim o rozwój intelektualny który jest główną cechą naczelnych. Stąd badania pokazujace że dzieci kp mają lepsze wyniki w nauce niż mm.

  • monikas1990
    15 listopada 2015 at 22:07

    Z własnego doświadczenia wiem, jak genialne jest to, co dała nam natura – własne mleko. Kiedy mój syn skończył miesiąc, pojawił mu się trądzik niemowlęcy. Położna kazała mu smarować buźkę jednym kremem, u pediatry dostaliśmy próbkę innego i nic. Sytuacja trwała ponad miesiąc, aż przyszła do mnie ciocia i powiedziała: „posmaruj go swoim mlekiem”. Po kliku dniach takiej kuracji Adaś zyskał nieskazitelnie czystą cerę i od tamtej pory, cokolwiek by się działo, mleko działa cuda. 🙂

    • Anna
      19 listopada 2015 at 16:44

      A u nas zupełnie odwrotnie – synek dostawał wysypki tylko i wyłącznie w tych miejscach, w których oblałam go mlekiem (mleko leciało ze mnie pod ciśnieniem, więc był lekki problem z przystawianiem dziecka). Babcie i inne ciotki próbowały wmówić mi, że to właśnie alergia na moje mleko, ale olałam ich gadanie. Trądzik przeszedł sam po 2 miesiącach, bez żadnego ograniczania mojej diety ani smarowania kremami.

  • Ania
    15 listopada 2015 at 22:05

    Dobrze napisane! Jasno, wprost, ale taktownie. To taki artykuł do podsyłania znajomym wymagającym doedukowania. 🙂

    • Dorota
      10 sierpnia 2017 at 01:28

      Powinno się podsuwać Znajomym i lekarzom.

      Jestem mamą prawie 8 miesięczniaka od początku do teraz kp. Ewidentnie reaguje źle na któreś składniki mojej diety. Ja od 3 miesięcy, pod opieką dietetyka, jestem na diecie wykluczającej mleko krowie, jaja, ostatnio też podejrzane pomidory, dostosowanej do moich problemów z tarczycą.

      Ostatnio (moim zdaniem po zwiększonym spożyciu przeze mnie pomidorów, bo córka zareagowała również zaczerwienieniem skóry przy kontakcie z pomidorem przy rozszerzeniu diety) jej skóra w gorszej kondycji (na moje oko – pierwsze dziecko z podobnymi problemami- skóra z AZS) zmusiła mnie do wizyty u lekarza. Usłyszałam, że powinnam rozważyć przejście na mm, bo moje mleko ewidentnie szkodzi, karmiąc piersią już dałam to, co najlepsze (w domyśle mleko kobiece po 6 mcu robi się mniej/nie wartościowe?!),a na moją odpowiedź, że chce karmić przynajmniej do roku, albo i dłużej lekarz przewrócił oczami…
      I stwierdził, że w mojej sytuacji jednak najlepiej byłoby przejść na mm. A jeśli nie chcę, to powinnam swoją dietę oprzeć na ziemniakach, marchwi, mięsie z kurczaka i z królika, makaronie i ryżu (to już cała lista dozwolonych produktów) – tylko gotowanych. Bo cała reszta może być przyczyną problemów ze skórą.
      Na moje pytanie czy mam jest w takim razie lekiem na alergię i jak się to ma do rozszerzania diety, usłyszałam że tak, mm pomoże na alergię, a rozszerzając dietę u dziecka, można łatwo skontrolować co wywołuje reakcję. Bo moja dieta jest zbyt różnorodna i to niewykonalne, kiedy kp, żeby wyłapać co szkodzi.

      Lekarza nie bardzo mogę zmienić, to małe miasto, mało lekarzy…
      A ja już nie wiem… Nie chcę szkodzić własnemu dziecku! Może rzeczywiście powinnam tak drastycznie ograniczyć mój jadłospis?

  • nati
    15 listopada 2015 at 21:52

    Świetny wpis! Brawo!

  • Ewelina
    15 listopada 2015 at 21:48

    Troszkę odchodząc od meritum tego bardzo ciekawego artykulu, jestem ciekawa jak kodeks reguluje kwestie reklamowania karmienia mm w innych reklamach innych produktów. Mam tu na myśli np. Reklamę Pampers czy obiadów bobovita – w obu widać na rękach rodziców małe dzieci karmione butelka. Bardzo mnie to denerwuje.

    • Hafija
      15 listopada 2015 at 22:02

      Kodeks obejmuje produkty żywieniowe takie jak mleko sztuczne, soczki, słoiczki, butelki itd itd. Nie zajmuje się on produktami niezwiązanymi z karmieniem piersią.

    • Asia A
      16 listopada 2015 at 00:31

      Jeśli jakakolwiek reklama wzbudza Pani wątpliwości można napisać skargę/ uwagę do Rady Reklamy. Komisja Etyki Reklamy ma obowiązek przyjrzeć się konkretnemu przekazowi reklamowemu. Ale to bardzo ciekawa uwaga …

    • gosia
      3 grudnia 2015 at 10:56

      Jest taka sprawa, to że karmione butelką, to nie znaczy że karmione mm. Nieraz kobieta ma mleko, ale dziecko nie umie ssać (wczesniaki), czasem nie może ssać z przyczyn zdrowotnych. Mnie samej zdarzało się karmić butelką podgrzanym moim mlekiem Np niedawno na spacerze, by nie rozbierać siebie i dziecka. Więc jeśli nie jest wprost powiedziane czy napisane ze to jest mm to nie wyciągajmy pochopnych wniosków.

    • hipomama
      7 grudnia 2015 at 14:42

      Mam znajomą, która karmiła 2lata odciąganym mlekiem.

    • Monika
      22 grudnia 2016 at 10:05

      Miałam napisać coś co mogłoby być cię zdenerwowac ale przemyślałem sprawę i może nie warto wkurzac się na reklamy szkoda czasu i mamy wolny wybór. Tylko lepiej znać dwie strony medalu i przed każda tego typu reklama puszczać mini spot o zaletach karmienia piersią i odosyłac do dobrych źródeł na ten temat. Przydałoby się przeszkolić więcej lekarzy bo przeciez kobieta powinna mieć większe zaufanie do lekarza a nie stron internetowych..A tak na marginesie..tak serio myślicie że kobiety widząc takie reklamy pierwsze co myślą to nakarmic swoje dziecie butla z mm?Jakos w to.nie wierzę. .zwykle.to lekarze nakazuja?

  • Monis
    15 listopada 2015 at 21:43

    Jestem wdzięczna za naszą p. doktor, która po stwierdzeniu AZS u mojego synka spytała jakiego mleka używamy, i gdy odpowiedziałam, że karmię naturalnie to stwierdziła, że skoro mam pokarm to synek dostaje to co najlepsze (a miał wtedy 7 miesięcy). Obserwowałam wtedy synka po czym wysypka się nasila i starałam się wyeliminować to ze swojej diety, i na dzień dzisiejszy (syn ma 9 i pół miesiąca) wysypka już prawie zupełnie zeszła i nie powraca nawet po rzeczach, które niedawno ją wywoływały

  • Lorien
    15 listopada 2015 at 21:31

    Hafija, trzeba to powtarzać głośno i wyraźnie, wciąż, i stale, i od nowa, i wręcz do znudzenia, tak żeby wszystkie kobiety to usłyszały, niech otrzymają prawdziwe i rzetelne informacje 🙂

Comments are closed here.