Mój koszt wsparcia


 

Za każdym razem, kiedy dotykam w wiadomościach i na spotkaniach ludzkich problemów, one dotykają mnie. Nie jest łatwo wspierać mamy w sferze, które jest tak intymna i niesie tak ogromne emocje. Te emocje przeskakują z człowieka na człowieka i pozostają w nim bardzo długo. Myślę, że jest to jeden z powodów, dla których rozmowa on-line ze mną bywa trudna.

Nie jestem w stanie dać wystarczająco ciepła i wsparcia wszystkim, którzy go szukają. Nie jestem w stanie pisać do każdego o tym samym problemie tak samo. Bardzo często, jeżeli problem, o który mnie ktoś pyta już opisałam na blogu to odsyłam odpowiedź jedynie z linkiem lub nie odsyłam tylko piszę: To już było – szukaj na blogu. Nie wynika to z tego, że jestem wybredną blogerką, która pomaga tylko wybrańcom.

Jaki jest koszt udzielania przeze mnie wsparcia, dla mnie?

Przy kilkudziesięciu do kilkuset maili i wiadomości dziennie nie kończy się on na koszcie czasu. Czasami nie umiem pomóc. Nie umiem zdiagnozować bolącej brodawki on-line, nie umiem powiedzieć czy dziecko jest zdrowe, nie umiem powiedzieć nic oprócz „idź do doradcy/lekarza„. To jest dla mnie ciężkie doświadczenie, bo chciałabym każdej piszącej do mnie mamie nieść pomoc, ale ja sama tego nie dam rady zrobić, bo nie tylko nie potrafię, ale wręcz nie chcę. Żeby mieć siłę i widzieć sens w tym, co robię potrzebuję pewnej higieny emocjonalnej. Pamiętam dzień, kiedy czytelniczka napisała do mnie z problemem. Problem mógł tylko rozwiązać lekarz. Przez trzy dnia walczyłam żeby poszła do specjalisty. Nie poszła – nie wiem, dlaczego, nie wnikam. Natomiast czwartego dnia napisała do Kwartalnika, że „Hafija jej nie pomogła„. Nie mogłam się pozbierać po tym przez kilka dni. To powód dla którego muszę mieć margines czasu i przestrzeni jakie mogę poświęcić wam, i margines na odpoczynek – głównie emocjonalny.

Musicie wiedzieć, że ja za nikogo do lekarza się nie umówię, ja za nikogo nie zadzwonię do doradcy, jeżeli wy nie będziecie chciały, to cała moja wiedza, wsparcie i dobre słowo wam nie pomogą.

Jaki jest koszt udzielania przeze mnie wsparcia, dla mnie?

Niedawno Wojewoda Mazowiecki wydał dokumentNiekorzystne zakończenie ciąży – rekomendacje postępowania z pacjentkami dla personelu medycznego oddziałów położniczo-ginekologicznych województwa mazowieckiego„. Nie było w nim nic o laktacji po stracie. Napisałam maila do urzędu i… Udało się. Pojawiła się wzmianka o laktacji. Radość, radość i jeszcze raz radość aż do chwili, kiedy przyszedł mail… „Bez sensu takie chwalenie się jak i tak podadzą, bromergon i co taki mały zapis zmieni” Nie wiedziałam jak mam odpisać i powiem szczerze – nie odpisałam. Skasowałam maila, mrucząc pod nosem „sama spróbuj coś zmienić zanim będziesz narzekać” i wcisnęłam ikonkę kosza.

Łatwiej jest się przejmować takimi sytuacjami niż cieszyć z każdego nawet małego kroku do przodu – wiem to. Łatwiej jest popaść w smutek niż żyć w radości. Mimo, że cieszę się i doceniam zmiany w dobrym kierunku, jestem z siebie dumna, kiedy uda mi się wpłynąć na lepsze jutro kobiet, to czytając takie maile mam dość. Wtedy muszę złapać dystans. Także do Was. Nie jest to łatwe, bo jak już pisałam wszystko, czego dotykam dotyka też mnie. To jest chyba najtrudniejsze. Z tego wynika często moje wycofanie. Kiedy przychodzi czas, że biorę na siebie zbyt dużo problemów ludzkich to umyślnie zaczynam się oddalać. Jest to działanie celowe.

Nie stać mnie emocjonalnie, już od dawna, na bycie wszystkim dla wszystkich, bo wtedy jestem nikim dla nikogo. Wiele razy podkreślałam i podkreślam, że nie jestem darmową opieką laktacyjną dla każdego i zawsze. Nie czekam przy komputerze aż dostanę wiadomość nie sprawdzam skrzynek raz na dwie godziny. Czasem odpowiadam hurtem z całego tygodnia a czasem odpowiadam minutę po tym jak przyjdzie mail. Jest to ciężkie, bo czasem przychodzi mail, w którym czytam „koleżanka mi obiecała, że mi pani pomoże a pani mi nie odpisała dwa dni trzeba było napisać ze nie chce mi pani pomóc„. Nie mogę Wam we wszystkim pomagać i co ważne dla mnie NIE CHCĘ. Jeżeli chcecie i potrzebujecie szybciej pomocy tu piszcie do Kwartalnika.

W chwilach kiedy kobieta ma małe dziecko to emocje jej są rożne, ale musicie wiedzieć, że te emocje wlewają się też we mnie i nadal tam są. Nie znikają. Wie o tym każdy, kto pomaga, wspiera i radzi. Nie jestem w stanie fizycznie, czasowo ani emocjonalnie każdej z was odpisać. Nie jestem w stanie tego robić od ręki, od razu. Nie wynika to z mojej złej woli, a z ludzkiej słabości, jaką w sobie nosze, tak jak każdy z nas. Uczę się codziennie dbać o siebie, o swoje ograniczenia we wsparciu, które mieć muszę i mieć będę. To się nie zmieni

Jestem teraz bardzo, bardzo zajęta Fundacją. Poświęcam jej tyle wolnego czasu ile mogę i mam. Jest powód, dla którego wybrałam taką drogę, jest powód, dla którego tworzę z dziewczynami z Kwartalnika fundację – samemu można wiele, ale nie wszystko, a ja mam czas i siły o ograniczonych możliwościach (absolutnie nie na wyczerpaniu). Jeżeli mam działać więcej niż tylko radzić i pisać, na blogu, jeżeli mam zbudować Fundację, która poniesie ten laktacyjny statek dalej i będzie działała dla Was to muszę, MUSZĘ zadbać o wsparcie dla siebie samej. Wiem, że wiele osób pisze na swoich stronach, że odpisuje na każdego maila, że zna każdą odpowiedź na każde pytanie. Ja taką supermenką nie jestem. Czasami – musicie to zrozumieć – nie potrzebujecie „mądrej głowy z internetu” – czasem potrzebujecie lekarza, doradcy, osoby na żywo. Nie znajdziecie we mnie wszystkowiedzącego kaznodziei laktacyjnego. Specjalistki od wszystkiego, od laktacji po BLW. Byłoby to zbyt pyszne z mojej strony jakbym napisała „We wszystkim Ci pomogę bo wiem wszystko i lepiej” – zaufajcie mi nie ma takich osób, które pomogą Wam zawsze i we wszystkim. A jak mówią, że tak jest to po prostu nie znają swoich ograniczeń. Mnie napędza pokora do tego czego jeszcze nie wiem. A nie wiem dużo. Chociaż dużo też wiem. Ale najważniejsze jest to że zdaję sobie sprawę ze swoich ograniczeń i wyzwań jakie nadal są przede mną. Bycie lepszym wsparciem dla Was to wyjątkowo mobilizujące wyzwanie. Dzięki waszemu wsparciu jest ono ogromnie satysfakcjonujące.

Jaki jest koszt udzielania przeze mnie wsparcia dla mnie?

Wysoki, ale mimo wszystko to, co robię niesie ze sobą ogrom radości, poczucie misji, zadowolenia i spełnienia. Oprócz bycia tu i teraz, oprócz odpisywania na wasze wiadomości robię coś więcej. Może teraz jeszcze tego nie widzicie. Niedługo mam nadzieję się uda. Dzisiaj proszę Was o wyrozumiałość i cierpliwość. Każdej z was i każdemu waszemu maluchowi życzę wszystkiego laktacyjnego na początku drogi mlecznej nawet, jeżeli nie możecie doczekać się, kiedy wam odpiszę na maila.

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

58 komentarzy

  • Magda
    18 sierpnia 2016 at 15:55

    Ja raz byłam o włos od tego żeby do Ciebie napisać, wynikało to z ogromnej frustracji (próbowałam odstawić dziecko w ciąży, niestety bardzo ciężko mi było karmić ze względu na wrażliwość piersi, ogólną drażliwość, bardzo złe samopoczucie i wszystko razem;), ale doszłam do wniosku że pewnie odeślesz mnie to wpisu z poradami nt. odstawienia i doradzisz cierpliwość. Więc uzbroiłam się w cierpliwość, zaciskałam zęby, czasem płakałam aż w końcu po około miesiącu się udało. Bardzo stopniowo, tak żeby dziecko nie doznało szoku i naprawdę jestem z siebie dumna, bo cycoholik jest (a raczej był..) to ogromny. Jak widać wszystko się da, czasami trzeba tylko poczekać (oczywiście nie w każdej sytuacji, ale pewnie takich jest wiele). Rozumiem doskonale że nie jesteś w stanie pomóc każdemu a wiele z tych próśb nawet się nie kwalifikuje do porad internetowych.. rób swoje, ja trzymam kciuki i czekam na dalszy rozwój <3

  • czarandzia
    17 sierpnia 2016 at 09:26

    Pocieszajka dla kobiet, które chcą zajść w ciążę a wciąż karmią – mnie się udało po 4 miesiącach od porodu zajść ponownie. Dużo zależy od indywidualnych „właściwości” organizmu, bo po każdym porodzie okres szybko mi wracał (3 miesiące mimo kp). W ciążę da się zajść pomimo braku okresu, bo przecież najpierw wraca owulacja, a dopiero po niej krwawienie. Trzymam kciuki za wszystkie starające się pary i pozdrawiam.
    Moja najmłodsza ma 21 miesięcy i kocha karmienie piersią całą sobą. Chyba będę ją karmić do 18nastki 😉

  • Lulu
    17 sierpnia 2016 at 03:07

    I mi zdarzyło się wysłać prywatną wiadomość z zapytaniem o problem, ktory wydawał mi się nie do rozwiązania. Odpisałaś po 2 dniach gdy już z problemem sobie poradzilam. Ale nie wiedzac tego polecilas mi kwartalnik. Była to najlepsza rada jaką mogłam dostać! Przede wszystkim dlatego, ze teraz nie jestem sama z moimi problemami. Ta grupa uratowała moją głowę, laktację i dodala mi pewnosci w tym co robię. Chcialabym żebyś wiedziala, ze nie każdy źle reaguje na to, ze odpisujesz zdawkowo i po czasie. Ja to rozumiem. Dziękuję za pomoc i za to, ze w ogóle odpisałaś!

  • Patuniaka
    17 sierpnia 2016 at 00:04

    Dziękujemy, ja i mója 19-sto miesięczna cycoholiczka!
    Idziemy na rekord! W naszym otoczeniu nikt się tyle nie karmil. Dzięki wpisom i komentarzom mam karmiących nie czuję się jak ufoludek a wręcz jestem dumna i publicznie też „wywalam cyca” 😉
    Propaguję KP i Hafiją się wspieram.

  • Asia
    16 sierpnia 2016 at 21:26

    Od każdej pracy człowiek potrzebuje odpocząć i złapać dystans. Od pracy z ludźmi i ich problemów tym bardziej. Na Twoim blogu jest Bardzo duża wiedza ale jeżeli dzieje się coś niepokojącego to każdy powinien z problemem pójść do specjalisty a nie szukać uzdrowienia mailowego.. bardzo dobry wpis!
    P.S – karmię ponad 3 lata z 4 miesięczna przerwa, karmilam będąc w ciazy, pracując po 12h i chorujac na RZS. Na każdym kroku odradzano mi karmienie, a ja nadal karmie i jestem szczęśliwa 😉

  • Bella Remedios
    16 sierpnia 2016 at 20:52

    Kochana Hafijo, karmie juz 5 tygodni, a przez pierwsze dwa po każdym bolącym karmieniu( czyli po każdym) czytałam Twój blog, wszystkie merytoryczne porady, ale także ten ogrom WSPARCIA jaki na nim znalazłam, od Ciebie, ale tez od kobiet dla których stworzyłas miejsce do opowiedzenia ich własnych historii. Boże, jakie ja pocieszenie znalazłam w tych komentarzach, dzięki temu wszystkiemu nie poddałam sie i karmie, a idzie nam co raz lepiej? Dziekuje!!!

  • Ania
    16 sierpnia 2016 at 20:30

    Genialne! Najprościej jest zawracać głowę każdym problemem, trudniej poszperać na np. blogu i rozwiązywać go samemu przy pomocy wskazówek (dokładnych,celnych i popartych wiedzą). Po koleżankach widzę,że nawet odsyłanie do artykułów, wypisywanie czarno na białym w podpunktach, nakreślenie co może być nie tak itd. nie działa jak ktoś na swoich ” doradców” i specyficzne podejście 🙂

  • anka
    16 sierpnia 2016 at 20:25

    I dobrze ze o tym piszesz. Dystans i higiena psychiczna sa ZAWSZE potrzebne.

    Jak juz wiele dziewczyn wspomnialo, natura ludzka jest roszczeniowa. Wiele osob nie rozumie, ze nie wszyscy MOGA i NIE MUSZA dookola nich skakac i byc na kazde zawolanie. Pytajacy powinni byc pokorni i rozumiec, ze doradca jest takze czlowiekiem, nie dwoi sie i troi i czesto wykonuje prace wolontaryjnie = bezplatnie.

  • K.
    16 sierpnia 2016 at 20:23

    Dzięki Tobie karmię juz 8 miesięcy i raczej szybko nie przestanę. Niby wiedziałam o co chodzi z tą laktacją, ale przychodził kryzys i zastanawiałam się co robię źle. Dookoła wszyscy karmią mm, a kp najdłużej trwało 6 miesiecy, nasluchałam się złotych rad i zaczęłam wątpić czy dobrze robię, bo moje dziecko je nadal kilkanaście razy na dobę i nie przesypia jednym cięgiem 3 godzin. Kwartalnik i Twój blog mnie uspokajają i upewniają, że jest ok, kiedyś będzie lepiej. Zresztą jak patrzę na mojego szkraba, który rozwija się fantastycznie to wiem, że warto się czasami pomęczyć.

    Dziękuję, naprawdę. Karmienie w 90% jest dla mnie przyjemnością, a więź jaka mamy z synkiem jest dla mnie bezcenna. Kto by pomyślał, że blogerka przyczyniła się do szczęścia mojego dziecka:D

    Nie da się wszystkim pomóc, robisz i tak niesamowicie dużo. Dbaj o siebie, bo jak dopadnie Cię wypalenie, to jakie źródło najnowszych informacji będę polecała koleżankom spodziewajacymi się dziecka/ świeżym mamom? 🙂

    Pozdrawiamy!

  • Sofi
    16 sierpnia 2016 at 20:12

    Agatko, jesteś wielka w tym co robisz! I ja bardzo Ci dziękuję za Twojego bloga, za Twoją wiedzę. Za to kompendium wiedzy jaką jest hafija.pl wielokrotnie korzystałam z Twoich wpisów, polecalam je innym mamom. Założyłam grupę na fb o karmieniu piersią, gdzie można porozmawiać na spokojnie, gdzie trafiają zagubione mamy którym ktoś każe dać mm i one nie wiedzą czy to dobrze czy źle, czy sobie szkodzą czy nie. I wtedy zawsze wiem, że dzięki Twojej pracy, a moja wiedza o kp jest o wiele większa, mogę podać link, mogę napisać co juz wiem w dużej mierze dzięki Tobie . Dziękuję, ze dla nas jesteś!

  • Gonis
    16 sierpnia 2016 at 19:58

    Super wpis!! Zwłaszcza dla tych leniwych, którym się szukać nie chce bo szybciej napisać niż odszukać i przeczytać. Ja trafiłam na Twojego bloga karmiąc kilkutygodniowe maleństwo wówczas moim założeniem było KP do 6 góra 12 m-ca życia bo pózniej to juz „woda” taki był mój stan wiedzy. Dziękuję za Twoje wpisy bo dzięki nim karmiłam 19 mcy a córka odstawiła się jak byłam w 18 tc ?

  • Emka
    14 marca 2016 at 23:19

    Blog jest swietny! Zawsze go czytam jak mam chwilke, czyli zawsze jak karmie…teraz tez:) Twoje artykuly sa ogromnym wsparciem a kp jest cudownym uczuciem. Dziekuje!:)

  • M.
    14 marca 2016 at 20:15

    Bez wątpienia- nie dbając o swoje emocje zmniejszysz zasięg swojej pomocy, bo jak człowiek wewnętrznie sfrustrowany ma być dla drugiego wsparciem?
    Dzielna bądź i w całym tym altruizmie nie zapominaj o sobie ! (:

  • marta
    14 sierpnia 2015 at 19:14

    Czytam Ciebie i uświadamiam sobie że od swojej Pani ginekolog dostałam najwspanialszy prezent. Zostałam wysłana do doradcy laktacyjnego jeszcze w ciąży. Potem przez 5 dni na oddziale kolejna DL uczyła mnie karmić. Do dzis mam świadomość ze problemy z kp sie rozwiązuje, wiec jak cyckom cos sie dzieje to dzwonie do swojej Pani Agnieszki. Czasem po to by powiedziała gdzie mam szukac z cyckami pomocy 🙂 ps KP juz ponad rok …. nie planowałam….

    • Hafija
      15 sierpnia 2015 at 21:32

      cudownie!

  • Marlena
    6 sierpnia 2015 at 18:01

    Doskonale pamiętam jak karmiłam piersią 13-miesięcznego synka i trafiłam do szpitala z zagrożeniem ciąży. Ile ja się tam rzeczy nasłuchałam o karmieniu tak dużego dziecka! Wiedziałam jednak swoje. Po masie komentarzy – salowych także, miałam dość. Przyjechałam do domu i w wolnej chwili pierwsze co zrobiłam – napisałam do Ciebie maila. Zapisałam w roboczych, a potem skasowałam. Stwierdziłam, że to za dużo. Masz masę wiadomości, problemów, a ja będę opisywać historię, emocje i to o czym wiesz – niski poziom opieki i wiedzy laktacyjnej w szpitalach. Opisałam to na blogu i tyle. A Ciebie, Hafija – jak najbardziej rozumiem. Piszę o małżeństwie. Czytelnicy, znajomi zgłaszają się do mnie po poradę, a to często wchodzenie w takie zakamarki intymności, że od odpowiedzialności brakuje tchu. Masz świetne podejście. Nie zmieniaj go tylko:)

  • Izabela
    6 sierpnia 2015 at 01:19

    Ja zawsze bede wdzięczna za to ze trafiłam na twojego bloga. Dzieki temu poczułam sie normalnie ze karmie kilkulatkę. Dbaj o siebie bo robisz naprawdę wiele juz samym blogiem. Ja chciałabym miec chociaz troszkę tak wielkiej odwagi jak ty. A kiedy czegos nie wiem to szukam w wyszukiwarce bloga i zawsze znajduje. Trzymaj sie ciepło i pozdrawiam.

  • Kotamota
    5 sierpnia 2015 at 16:28

    Extra wpis – taki ku przestrodze dla tych, co chcą być „drugą Hafiją”.
    Miałam to szczęście, że mi odpisałaś rok temu, jak jeszcze nie byłaś taka zarobiona 🙂 ale pytanie dotyczyło tematu, na który nie było jeszcze wpisu, oficjalny link z poradą pojawił się później.
    Na chwilę obecną twój blog jest prawdziwym kompendium i całkowicie rozumiem Twoją irytację faktem, że komuś się nie chce przewertować kilku stron w poszukiwaniu odpowiedzi, tylko czeka na gotowego linka na tacy.
    Niektórzy ludzie są leniwi i mnie to też bardzo denerwuje. Ściskam !!!

  • Doula Marta
    4 sierpnia 2015 at 22:59

    Jestem z wykształcenia pracownikiem socjalnym. Największy ból, po którym nie mogłam się pozbierać kilka tygodni, sprawiła mi koleżanka (studiowałyśmy razem, o losie!), która popadła w złe środowisko i narkotyki. A więc skoro pracownik socjalny nie mógł pomóc tak bliskiej osobie, to komu może pomóc??
    To doświadczenie przewróciło moje myślenie o zawodach helperskich do góry nogami. Wtedy postanowiłam zrobić szkolenie doulowe. Nie możne całe życie mieszać kijem w patologii. Trzeba czasem dostać ciastko <3

  • Sylwija
    4 sierpnia 2015 at 18:54

    Czytam Twoj blog od ponad roku, wiele wpisow o laktacji konczylam mowiac do siebie lub meza „wow! Wyobraz sobie, ze ludzkie mleko, moje mleko…”. Nauczylam sie, ze lepiej po prostu mowic o karmieniu piersia jak o najnormalniejszej w swiecie czynnosci, bez oceniania wyborow innych matek. Lapie garsciami wiedze, ktora posiadasz i ktora sie dzielisz i za bardzo czesto o Twoim blogu mowie. Z reguly „tak, wiem, bloger to nie autorytet, ale Hafija wie. Ona siega do badan, do zrodel, podaje je pod wpisem, mozesz sprawdzic”. Zabawne jest to, ze mi sie tez wydawalo, ze sporo o tym karmieniu wiem. W koncu trafilam tu z prawie 3letnim doswiadczenie.
    Moja wiedza w porownaniu z Twoja jest nikla, wiec tym bardziej doceniam trud. Czy bylabym sklonna obrazac sie za brak odpowiedzi? Mysle, ze nie. Ja nie mam sily na zmienianie swiata, moim sukcesem jest to, ze moi bliscy, koledzy z pracy, przelozeni nie kwestionuja juz karmienia dwulatka. I jest to posrednio tez Twoja zasluga.
    Dlatego lap dystans, nies laktacyjny kaganek oswiaty i miej nadzieje, ze kazda z nas karmiacych choc odrobine swoje otoczenie poprawi.

  • Pink Think
    4 sierpnia 2015 at 18:46

    Również kiedyś się odważyłam zgłosić po poradę i wsparcie, ale odpowiedź nie nadeszła.
    I choć byłam może odrobinkę rozczarowana, bo zawarłam w mailu troszkę więcej moich emocji i historii niż tylko prośbę o pomoc przy kp, to jednak jest to dla mnie zrozumiałe. Trudno mi sobie wyobrazić, żebym miała mieć pretensję 🙂
    Pisałam z założeniem: odpisze albo nie odpisze 🙂

    Z problemem sobie poradziłam sama, mleka jest cała rzeka.
    I i tak dziękuję Ci za pomoc wszelaką, której dostarcza mi blog 😉

    • Hafija
      4 sierpnia 2015 at 19:04

      Moglo się tez stać coś innego – mogłaś wyładować w SPAMIE. Czasem umykają mi tam wiadomości

    • Pink Think
      4 sierpnia 2015 at 20:51

      Taką ewentualność też brałam pod uwagę, ponieważ pisałam z maila blogowego ze słowem „blog” w adresie 😉

  • Marta
    4 sierpnia 2015 at 17:28

    Ciekawe jak często pisze do Ciebie ktoś, chce Tobie pomóc…
    Dbaj o siebie Agata!

  • Paulina
    4 sierpnia 2015 at 11:41

    Agata, ja di CIebie pisałam. Do tej pory jestem Ci wdzięczna za odpowiedź. Dzięki Tobie i Karmiącym Cycom nadal karmię (8mieisęcy). Dziękuję, że mi wtedy pomogłaś, choć faktycznie nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile osób musi do Ciebie pisać ze łzami w oczach najczęściej. To jest pewnie bardzo trudne dla Ciebie i ja to rozumiem. Sama nie umiałabym dać sobie rady z tyloma problemami innych osób. Już nie wspomnę, że normalna porada doradcy lakatycjnego jest płatna! Jesteś odważna, pisząc to, co wyżej. I szczera. Jak zawsze. Za to Cię uwielbiamy. Nie przejmuj się jakimiś krzywymi komentarzami, bo robisz bardzo wiele dobrego dla naszych dzieci poprzez Kwartalnik i bloga. Ciekawa jestem ilu maluszków właśnie w tej chwili cieszy się dobrym zdrowiem i popija mleczko mamy dzięki Tobie. Moja Gwiazdeczka na pewno! 🙂 Mam koleżanki w ciąży i jak pytają się o kp, to mówię: „Poczytaj Hafiję”. I to „poczytaj Hafiję” to już chyba moje hasło. Buziaki ode mnie i mojej córeczki! Dziękujemy!

  • Nie młoda mama :)
    4 sierpnia 2015 at 11:37

    Jesteś dla mnie, jak dla wielu innych mam, źródłem inspiracji i motywacji, a Twój blog i kwartalnik kopalnią wiedzy. Jestem przekonana, że odpowiedzi na wiele pytań nurtujących młode mamy można znaleźć na blogu, ale wiele osób (zwłaszcza młodziutkich) prezentuje roszczeniową postawę i chce spersonalizowanej odpowiedzi tu i teraz albo oczekują rozwiązania za nich ich problemów. Dobrze, że jasno stawiasz granicę. Mnie Twój blog zainspirował do szukania pomocy u doradcy i dzięki temu z sukcesem karmię już piąty miesiąc pomimo tragicznych początków w szpitalu i totalnej niekompetencji pediatry, która od pierwszej wizyty zalecała dokarmianie. Takich małych sukcesów jak mój masz pewnie na swoim koncie mnóstwo, choć nawet o nich nie wiesz, bo nigdy się nie kontaktowałyśmy. Dziękuję i pozdrawiam. PS sama myślę o tym, żeby zaangażować się czynnie w promowanie kp, po tym, z czym sama musiałam się zmierzyć, więc pewnie niebawem będę pisać do Ciebie w tej sprawie.

  • paulina
    4 sierpnia 2015 at 11:35

    Napisałaś kiedyś: „piszcie historie swojej mlecznej drogi, czekam do 22:00” czy jakoś tak. Napisałam mejla z podziękowaniami, bardzo miłego i w ogóle. Został niesmak jak nie odpisałaś choćby dwóch znaków: „:)”. Potem, z problemem, napisałam do KL. Zero odzewu. Ok. Padło na mnie, po prostu. Ale jakoś tak… Hmm… Ale masz rację – od pomocy są lekarze, są platni specjaliści, konsultanci. Zrozumiałam, że blogi to źródło wiedzy samo w sobie, po prostu do poczytania. Fajnie że to robicie, to cenne. Wiele skorzystałam czytając hafija.pl i dziękuję za to. Pozdrawiam 😉

  • Gosia, Manufaktura Radości
    4 sierpnia 2015 at 10:23

    Bardzo ważne rzeczy mówisz Agata.
    I dla wszystkich szukających wsparcia i pomocy: pamiętajcie, że każda pomagająca osoba ma też swoje życie, w którym po prostu musi odpocząć od pomagania, zregenerować się, poczytać, pospać.
    Wszystko tu już zostało powiedziane, ale istotne, żeby umieć to przyjąć. I uczyć się także dla siebie. Bo wszyscy czasem musimy odmawiać innym ludziom. Dla higieny. O sobie też trzeba myśleć , nie tylko o innych i to nie ma NIC wspólnego z egoizmem.

  • Marta mamawbiegu.pl
    4 sierpnia 2015 at 09:30

    Jesteś świetna, robisz ogromniaście dużo!!! A tych narzekających faktycznie „do kosza” ! Nie marnuj swej tak cennej energii, na którzy z zasady dopieprzają się do ludzi, którym się cokolwiek chce. Hafijuj jak najdłużej 🙂

  • m_ysz_ka
    4 sierpnia 2015 at 07:46

    Ja nigdy nie pisałam, ale może dlatego, że moje karmienie takie mało problematyczne było. A jak się nad czymś zastanawiałam to szukałam i znajdywałam, bardzo często u Ciebie 🙂 I nawet jak czasem coś skomentuje mając inne zdanie (mam nadzieję, że raczej w ramach dyskusji a nie krytyki ;)) to i tak jesteś dla mnie guru 😉 Tak sobie myślę, że to się rozprzestrzenia. Ja czytam coś u Ciebie, ufam Ci i wierzę 😉 a potem znajomi pytają mnie (teraz z racji długiego stażu karmienia wszyscy myślą, że ja to już wiem wszystko) i czasem mogę im coś podpowiedzieć, obalić jakiś mit. Nawet gdybyś nie odpowiadała nikomu na bezpośrednie wiadomości, tylko pisała bloga to i tak robiłabyś naprawdę naprawdę dużo. Dlatego podziwiam, dziękuję i jak najbardziej rozumiem ten wpis.

  • Monica
    4 sierpnia 2015 at 07:39

    Powinnaś być dumna z siebie 🙂 i z każdej drobnej zmiany, małego wpisu w dokumentach, z ilości polubień, z każdego zaproszenia, z każdego spotkania – niech daje Ci to siłę! A smutek, zwątpienie i rozczarowanie (jeśli Cię dopada) kładź na karb tego, że przelewające się między ludźmi emocje sprawiają, że wiecznie jesteś w połogu 😉

  • KingaO
    4 sierpnia 2015 at 07:33

    Przychodzi taki czas, w którym pomagacze docierają do tego punktu, kiedy uświadamiają sobie, że nie pomogą wszystkim, że jeśli nie zadbają o siebie to nie pomogą skutecznie tym, którym mogliby pomóc i jakby nie stawali na rzęsach to i tak znajdą się niezadowoleni. Higiena psychiczna to podstawa! Robisz świetną robotę ale wypalenie czyha. To, że mówisz „nie”daje nadzieję, że cie nie dopadnie.

  • ola
    3 sierpnia 2015 at 23:12

    Witam. To bardzo mądry i wyważony wpis. Ja z zawodu jestem lekarzem, tez codziennie pomagam dziesiatkom ludzi z różnymi problemami, więc rozumiem Twoją postawę. Trzeba zrobić wszystko co możliwe, żeby się nie wypalić, bo potem już się nikomu nie pomoże. A wypalamy się z prędkością tym większą, im bardziej płonęliśmy na początku. To normalne, trzeba mieć dystans, żeby tworzyć dobre rzeczy jak najdłużej, bo ze i Ty się kiedyś spalisz to pewne. Ale im bardziej się angazujesz, tym więcej ryzykujesz. A i tak wszystkim nie dogodzisz. Powodzenia ? ps. Wbrew obiegowej opinii lekarze czasem karmią piersią dluuuugo i nawet coś o tym wiedzą (nasz staż 6,5 roku/2 dzieci)

    • Hafija
      3 sierpnia 2015 at 23:33

      Cudownie!!! Nie chciałabyś o tym napisać do Kwartalnika? 😀

    • ola
      4 sierpnia 2015 at 07:00

      O genezie niewiedzy personelu medycznego, potrzebie samokształcenia lekarzy, o długim karmieniu czy o frustracji zawodowej? ? w sumie mogę napisać, czemu nie ?

    • Hafija
      4 sierpnia 2015 at 07:37

      Mogę napisać maila? 😀

    • ola
      4 sierpnia 2015 at 08:47

      Ok

    • Hafija
      4 sierpnia 2015 at 09:02

      Mail mi wraca od ciebie 🙁

    • PaulaK.
      4 sierpnia 2015 at 14:52

      Nie mogę się doczekać 😉 swoją drogą niesamowite jest jak wielu ludzi nie rozumie, że w 100% ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje, że do wszystkiego trzeba się przygotować, że zawsze jest przyczyna i skutek i zawsze trzeba zostawić sobie taki margines, na nieoczekiwane zdarzenia i zwroty akcji. Hafija, każdy kto pomaga ludziom prędzej czy później dowiaduje się, gdzie musi postawić granicę – sobie i innym. I super, że ta granica już stoi. Trzymam kciuki za Ciebie, mocno mocno. Dziewczyny, na fb jest grupa karmienia piersią, można uzyskać różne formy wsparcia, w życiu czasem trzeba szukać po prostu do upadłego. Ostatecznie decyzje podejmujemy sami i zawsze będziemy ponosić konsekwencje naszych wyborów. Wymagajmy od siebie. A to, że nam ktoś pomaga, to jest po prostu cud, jakby nie patrzeć. Pozdrawiam!

    • Ania
      16 sierpnia 2016 at 19:46

      Ja też jestem lekarzem. I miałam bardzo podobne przemyślenia czytając ten wpis. Że to obciążenie psychiczne, to właśnie taka niezauważalna na pierwszy rzut oka cena naszego zawodu. Pamiętam moje pierwsze tygodnie pracy w POZ. Byłam przytłoczona ilością problemów z jakimi przyszli pacjenci. Było ich tak wielu, z każdym dniem kilkudziesięciu więcej. Tyle odpowiedzialności, a ja nie zawsze wiedziałam jak pomóc. Teraz pracuję jako pediatra i dodatkowo obciążeniem jest to, że chodzi o dzieci. Byłam też na kursie dla doradców laktacyjnych więc teraz mnóstwo mam pyta mnie o rady odnośnie kp, dzieci. A ja mam coraz mniejszą chęć odpowiadać. Bo na odległość nie powiem niczego na 100 %. Bo nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za znajomych. Bo bardzo łatwo się zatracić i spalić w tej chęci pomocy.
      P.S. Ja mam obecnie 18 mcy stażu kp. Wróciłam do pracy i nawet dyżuruję nadal karmiąc. Fajnie że jest nas więcej 🙂

  • Ania
    3 sierpnia 2015 at 22:16

    Pomoc twoja jest nieoceniona. A ziarenko, które zasialas ma już zasięg globalny 🙂 pozdrawiam i dziękuję za wsparcie. Dzięki tobie mała Natalka przytulona do piersi mamy skończyła już 7 miesięcy 🙂

  • Anna
    3 sierpnia 2015 at 21:03

    Kochana ja jestem wdzięczna że piszesz tak wspaniałego bloga, dzielisz się z innymi fachową wiedzą. Nie wyobrażam sobie ile czasu musialabym poswiecic aby zdobyć wiedzę którą przekazujesz w swoich wpisach. Dzięki Tobie karmię już ponad 9 miesięcy, jestem silniejsza i bardziej świadoma, nie mam oporów aby karmić w miejscach publicznych. Kochana robisz coś wielkiego. Zmieniasz rzeczywistość ☺

  • Ilona
    3 sierpnia 2015 at 20:56

    A ja kiedyś do Ciebie napisałam… długo się wahałam, no bo czemu niby miałabyś odpisywać tak po prostu na moje pytania. W sumie, to nie liczyłam na odpowiedź, a jeżeli już, to wcale nierychłą. Bo tak sobie pomyślałam, że Ty się poważnymi sprawami na tyle zajmujesz, że nie masz czasu/możliwości/chęci na każde 'kichnięcie’ reagować… A tu bach! I jest odpowiedź! I powiem Ci Agato, że wielki 'szacun’ w moich oczach za to 🙂 Teraz już najpierw próbuję szukać odpowiedzi gdzieś u Ciebie we wpisach, albo w Kwartalniku. A dziś z racji kryzysu do doradcy zadzwoniłam.
    Wielkie uświadomienie wniosłaś w karmienie moje 🙂
    Dziękuję

  • Katarzyna Patrycja
    3 sierpnia 2015 at 20:49

    Dzięki Tobie karmię dalej choć miałam przestać po miesiącu zdaniem lekarza. Wiem gdzie szukać pomocy. To jest bezcenne bo wszyscy wokół mówią: karmiłaś 8 miesięcy to po co się męczysz,gryzie to trzeba odstawić. Miałam szczęście odpisałeś mi natychmiast- niedziela 7 rano 🙂 olej z kokosa pomógł ale młody ma alergię 🙁 no ale walczę dalej. Nie jestem gotowa na odstawienie dziecka. Ja miałam całą ciążę zagrożoną. 9 miesięcy leżenia, ciężki poród. Dzięki karmieniu czuję że wszystko nareszcie jest dobrze. Nie wiem czy uda się nam mieć drugie dziecko (PCOS ) więc tym mocniej chcę poczuć moje niemowlę 🙂 Dziękuję 🙂

  • Carolajn
    3 sierpnia 2015 at 20:43

    Cytujac zdanie z profilu „chcesz pogadac napisz…” Nijak sie ma do „nie moge wam we wszystkim pomagac i co wazne NIE CHCE”. Jakos to zdanie uklulo najbardziej. Czasem chcesz a czasem nie? Troche pomoge ale troche nie?

    • Hafija
      3 sierpnia 2015 at 20:53

      między „pogadać” a „pomagać” jest różnica.

    • nheledore
      4 sierpnia 2015 at 09:20

      Carolajn,czy rozumiesz, co to jest higiena emocji? To zdanie, które Ciebie ukłuło w kolejnych kilkudziesięciu jest wyjaśnione.
      Jestem w stanie wyobrazić sobie, z czym kobiety mogą pisać i czym Hafiję obarczać. I bardzo mądre jest dystansowanie się, jest normalne, ważne i potrzebne.

    • Ewelina
      16 sierpnia 2016 at 20:08

      „Nie chcę” w wypowiedzi Hafiji to jest asertywność… błędnie w Polsce jescze mylona z chamstwem. Hafija nie jest psychoterapeutka ani psychologiem a mam wrażenie, że niektórzy mylą ją właśnie z kimś takim. Sama jestem psychologiem i wiem jaki koszt emocjonalny musi ponieść osoba przyjmująca czyjeś problemy. Ale my mamy swoje psychoterapie na których takie rzeczy przerabiamy, żeby nie zwariować. Ja Hafije rouzmiem i szanuje JEJ odczucia, które są jak najbardziej na miejscu i wyobrażam sobie ile odwagi musiało ją to kosztować co napisała. Ja za poradę laktacyjna wydawalam po 150 zl każda. To zabrnelo za daleko i myślę osobiście, że Hafija postanowiła sie wycofać w porę gdyż zbyt dużo ją to kosztowało, o czym wyraźnie piszę. Wyobraźcie sobie miłe Panie, że ona też jest mamą i też ma rodzinę i swoje prywatne życie. Jedyne co mnie uderzyło to, to jak duże zapotrzebowanie jest na poradę laktacyjną i jaki to jest u nas problem w Polsce i deficyt. Takie rzecz powinny być w pakiecie z rodzeniem dziecka od lekarzy. Psycholog idoradca laktacyjny to powinien być standard po urodzeniu dziecka dla kazdej kobiety… Hafijo dziękuję za szczerość, to co robisz i wierzę, że w domu przy odrobinie czasu wolniejszego zdzialasz jeszcze wiecej w kwestii propagowania karmienia piersią 🙂

  • Olga
    3 sierpnia 2015 at 20:29

    Nigdy do Ciebie osobiscie nie pisalam bo wiem jaki nawal musisz miec, czasem cos skomentuje tylko. Musze jednak powiedziec, ze gdyby nie twoj blog to pewnie przerwalabym karmienie w kolejnej ciazy. Ba, poszlabym za rada lekarza (sic!) i wziela tabletki na przerwanie laktacji, zeby w ogole w ta ciaze zajsc. A tak to mam miesiac do porodu, karmie nadal i planuje tandem breastfeeding. I nie przejmuje sie jak wszyscy patrza na mnie ze zdziwieniem… Mieszkam w Meksyku i tutaj raczej dluzej niz rok nikt nie karmi… Pozdrawiam i trzymaj sie! Kupe dobrej roboty robisz!

    • Hafija
      3 sierpnia 2015 at 20:40

      Olga!! Mogę do ciebie napisać ja? 😀

    • Olga
      4 sierpnia 2015 at 13:27

      Bede sie czula zaszczycona 🙂

    • Marysia
      3 sierpnia 2015 at 22:58

      Ojej,w Meksyku, a tu w Londynie gdzie mieszkam właśnie te dziewczyny z Ameryki Południowej najcudowniejsze i jedna liderka LLL do której wszystkie babeczki keruję jest Meksykanką. Aż się wierzyć nie chce,że tam jednak hula wiatr! Chyba wszystkie długo-karmiące wyemigrowały do UK 🙂

    • Olga
      4 sierpnia 2015 at 13:45

      To rzeczywiscie chyba wszystkie do Uk wyemigrowaly :). Ze wszystkich mi znajomych mam, tylko jedna chciala karmic dluzej niz rok ale zaszla w ciaze i powiedziano jej ze za duze obciazenie dla organizmu… Z jednej strony jest ok, karmi duzo osob i ja nigdy nie mialam problemu z karmieniem w miejscach publicznych, ale z drugiej strony nie wypada jesli nalezysz do wyzszej klasy spolecznej (tu jest duze rozwarstwienie). Mi duzo 'uchodzi’ bo jestem europejka 😉 Moze meksykanki w Uk czuja sie uwolnione od presji spolecznej? 🙂

    • Kasia
      5 sierpnia 2015 at 20:27

      Hej Olga! Czy mogłabyś napisać jak udało Ci się zajść w kolejną ciążę bez przerywania karmienia? Też staram się o dzidziusia. Karmię synka 8 miesięcy, ale okresu brak… 🙁

    • Mama na Tropie
      11 sierpnia 2015 at 21:56

      Ja zaszłam w druga ciążę (bliźniaczą) karmiąc pierwszego syna. Jednak w ciążę zaszłam gdy młody miał rok i karmienie moje ograniczało się do nocek i poranków/popołudni. Dzięki wprowadzeniu wszystkich posiłków stałych plus wody/soków do pisia młody mniej trochę był przy piersi i okres sam naturalnie wrócił. Teraz przy bliźniakach już rok i 2 miesiące minęło ale okresu brak. Poczekaj jeszcze chwilkę, przy większej ilości posiłków stałych okres wróci 🙂 Nasze organizmy są bardzo mądre, zaufaj mu.

    • arletka1991
      24 sierpnia 2015 at 08:11

      To już zależy indywidualnie od Twojego organizmu kiedy powróci mimiesiączka, a wraz z nią nieoczekiwanie. Ja po pierwszym porodzie po pół roku wróciłam do tych comiesięcznych spraw, po drugim po 9 miesiącach. Nie ma reguły 😉
      A w planowaną ciążę sadzalam już tylko po jednej jedynej próbie hehe Kiedy starsza córka miała 15 miesięcy 😉 Stety, niestety zrezygnowała z karmienia po 20 tygodniu ciąży, nie chciała stać, odwracała się, nie domagała wcale.. Smak mleka się zmienił.. Jednak po dziś dzień, kiedy mam nadwyżkę mleka, daję je starszej córce ;D

  • Patrycja
    3 sierpnia 2015 at 20:18

    Dobrze, że o tym napisałaś. Pamiętam jakąś dyskusję na fb pod Twoim postem i głos dziewczyny, która nagle rzuciła z pretensją, że jej nie odpisałaś na maila z prośbą o poradę. Ludzie kochani……. Dajesz palec, a niektórzy chcą rękę. O każdej porze dnia i nocy, świątek, piątek. Ściskam Cię mocno. Robisz świetną robotę, ale nie ma osoby, która byłaby w stanie pomóc każdemu i zawsze. Każdy z nas jest tylko i aż człowiekiem. Każdy z nas ma swoje granice i dobrze, że tak jest.

  • Zuzanna
    3 sierpnia 2015 at 19:46

    ja czasem tak czuję przy kilku-kilkunastu wiadomościach dziennie.. dzięki Agata, dla mnie i tak jesteś wielka :*

Comments are closed here.