Żarty żartami. Ja mogę o swoich piersiach mówić „cycki”, ja mogę żartować z koleżankami z moich piersi. Ja mogę – Ty nie!
Obca osoba, która z pogardą dla matek karmiących mówi „cyce”, „cyca”, „zwisy”, „suty” zachowuje się po prostu jak bydło.
O ile, kiedy to kobieta w sposób umniejszający i chamski mówi o „wywalaniu cyca” w miejscu publicznym, to czuję ogromne współczucie dla niej. Nie wiem jak bardzo trzeba być na bakier ze swoim ciałem i ogólnie z człowieczeństwem i kobiecością, żeby o piersiach, które przecież każda z nas ma, „wywalić cyce”. Zawsze uważałam, że w takim przypadku wynika to z jakiejś niezadbanej sfery tej kobiety. Dla kobiet mam pewne zrozumienie.
Jednak, kiedy to facet zaczyna mówić w poważnej dyskusji o „wywalaniu cyca” w kontekście karmienia piersią mojego lub jakiejkolwiek innej kobiety, to widzę już tylko i wyłącznie prostaka. Nie wiem, nie umiem nawet ogarnąć, jakim trzeba być bezjajecznym facetem, żeby o piersiach obcej kobiety mówić takim pogardliwym i ohydnym językiem. Nastolatkowi mogłabym jeszcze wybaczyć, ale kiedyś zaczyna się taki etap, kiedy trzeba jednak wyhodować sobie w głowie pewien poziom rozmowy o płci przeciwnej. Wybaczcie, ale męskości nie mierzy się w centymetrach. Jeżeli (tak jak wczoraj na Facebooku) facet zaczyna dyskusję o karmieniu stwierdzeniem „wywalenie cyca” i potem dziwi się, że nikt nie chce z nim rozmawiać poważnie, to jednak bardzo dużo mówi o nim samym.
Ciało kobiety jest często postrzegane przez pryzmat popędu, a kiedy nie jest już w kręgu zainteresowania seksualnego faceta (bo nagle okazuje się, że piersi zostały stworzone do karmienia) to, wydawać by się mogło dorosły dojrzały człowiek, zachowuje się jak nastolatek z pryszczami.
Tak, więc mężczyzno, jeżeli nie jesteś dla mnie kimś bliskim, jeżeli nie jesteś w kręgu, w którym możemy bez obaw żartować to zapamiętaj – dla ciebie mam PIERSI i to jest jedyna właściwa forma odnoszenia się do tego, co mam między szyją a brzuchem. Jeżeli nie umiesz tego zaakceptować to dla mnie nie jesteś żadnym partnerem do rozmowy, a dzieciakiem z internetów.
Komentarze