Darmowa broszurka naszych mam i babć


Za materiał do dzisiejszego wpisu dziękuję Beacie i Czarkowi – to oni wygrzebali broszurkę o której dzisiaj napiszę. Jeżeli macie w zakamarkach starą publikację (od lat 50. do wczesnych 90.), której treść dotyczy opieki okołoporodowej, ciąży, karmienia niemowląt to skontaktujcie się ze mną na  mailow kontakt@hafija.pl

W obecnych czasach darmowa broszurka dla mam w przychodni pediatrycznej, w szpitalu, w niebieskim pudełku, która ma edukować w kwestiach żywienia, opieki, zdrowia to najczęściej nic innego jak chamska reklama jakiegoś „pasztetu” dla dzieci. Można się z niej dowiedzieć dlaczego słoiki są zdrowsze od warzyw ze straganu (LMAO) albo, że dzieci po czwartym miesiącu to już mogą słoja z jabłkiem, a i że oczywiście należy zaczynać papą.

W latach osiemdziesiątych też rozdawano ulotki i broszurki informacyjne.

Można było je dostać w izbie porodowej, ośrodku zdrowia, na oddziale noworodków, w punktach położniczych, w punktach fleczerskich, spółdzielniach zdrowia na wsi.

Przejrzałam taką broszurkę i nie znalazłam w niej żadnych reklam. Żaden koncern nie podpisał się jak „fundator” treści. Wydawało taką publikację PZWL. W mojej opinii dowolność wydawania tego typu broszurek w czasach obecnych jest szokująca. Można byłoby wrócić do tych dni kiedy takie ulotki musiały być oficjalne, ale podejrzewam, że obecnie za spore pieniądze każde mlesio i każdy słoiczek wkupiłby się do takiego wydawnictwa. Ot znak naszych czasów – najpierw kasa potem zdrowie. Niestety jest to taki trendzik  IMO żenujący – ludzie gotowi zgodzić się na reklamę wszystkiego jak im dobrze zapłacić.

Broszurka z 1980 roku musiała mieć wpisane imię i nazwisko oraz odpowiedni stempel. Nie tak jak teraz, że można rzucić w twarz kobietom milionem „pseudoporad” podpisanych przez eksperta ds. marketingu żywienia TUTAJ-MARKA-PRODUCENTA-MLESIA. (Mam przed oczami dwie całkiem świeże ulotki, ale nie napisze jakie:P )

Oczywiście porady  w niej zawarte były aktualne na tamte czasy. Wiele z nich szokuje tak jak porady, które opisywałam wcześniej – np mieszanka z mąki (!) inne są pozytywne – podkreślanie, że każda ilość mleka mamy jest ważna. Dzisiaj nie przepisuję tylko wrzucam zdjęcie z broszurki. Mam nadzieję, że was zainteresuje 🙂

IMG_6834IMG_6839 IMG_6835 IMG_6847 IMG_6842 IMG_6840

 

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

18 komentarzy

  • ME
    4 maja 2016 at 09:55

    Nie dziwie sie dlaczego ludzie z tzw. krajow cywilizowanych maja w glowie taka bezsilnosc, skoro przez lata wpajalo sie im, ze nie sa w stanie wykarmic wlasnych dzieci. Ze tez malo kto zadal sobie logiczne pytanie – jak gatunek ludzki w ogole przetrwal skoro mleko matki bylo i jest rzekomo tak malo wartosciowym pokarmem?!

  • Koza
    11 września 2014 at 10:14

    Wiadomo – cukier krzepi:)))

  • Lejla
    10 września 2014 at 16:00

    ja nie wiem jak Mój Mąż to przeżył (81′)! chyba zgodnie z zasadą „przetrwają najsilniejsi”

  • Michasiowa M
    8 września 2014 at 11:13

    O masakra. W trzecim tygodniu soki, breja z mąki.
    Konieczna kilku godzinna przerwa w karmieniu. Ale były czasy… ;/
    Na co wodę słodzić !? no na co ?..
    Zaszokowałaś mnie tą broszurą.

  • GiaModern
    8 września 2014 at 07:40

    I ten cukier wszędzie…rany…
    Ale jakoś się urodziłam i przeżyłam 🙂 ( rocznik ’79) Choć podobno miałam alergię na mleko krowie – dostawałam kozie – nie jest ze mną tak źle. A każde wskazówki są dobre jeśli podchodzimy do nich z rozsądkiem 🙂 ( mieszanka mleko – mąka , przerażające…)

  • Gosia
    7 września 2014 at 21:28

    Oczywiście śmieszy i szokuje mnie to, co jest w tej ulotce, ale… tak sobie myślę, że za 30 lat ktoś może wyciągnąć książkę wydaną w 2014 roku, lub ulotkę i smiać się z tego, co my dziś bierzemy za pewnik. Nauka i wiedza na temat żywienia niemowląt idzie do przodu, co roku są wydawane jakieś nowe zalecenia (można spojrzeć choćby na to jak bardzo zmieniły się zalecenia co do ekspozycji na gluten w ciągu kilku ostatnich lat). Było jak było, nie mówię , że dobrze, ale ludzie jakoś żyją, dzieci się rodziły i dawały radę nawet na tych przerażających mieszankach z cukrem i mąką 😉

    • Hafija
      7 września 2014 at 21:36

      Zawsze odpowiadam, że to fakt i tak zapewne będzie, jednak te zmiany będą postępować szybciej i będą mniej drastyczne i już pewnie za cztery-pięć lat zalecenia będą inne bo informacje szybko docierają do nas dzięki globalnej sieci 🙂

  • Wronkowa mama
    7 września 2014 at 20:46

    Szok!!! Przepis na mieszankę z mąką i cukrem pierwszy raz na oczy widzę… I zalecenie podawania soków już w pierwszym miesiącu życia…

  • Angelika
    7 września 2014 at 20:46

    Mikstura z mąki dla niemowląt kojarzy mi się (dosłownie, nie w przenośni) ze średniowieczem. W jakimś filmie czy serialu (chyba Filary Ziemi”) widziałam motyw osieroconego niemowlęcia, wykarmionego przez pewnego zakonnika właśnie czymś takim. Szczerze mówiąc, myślałam, że takie praktyki przeszły do historii kilkaset, a nie trzydzieści lat temu…
    Obowiązkowe soczki od pierwszego miesiąca życia mnie przerażają. I również obowiązkowa 7-8 godzinna „nocna przerwa”, moje prawie 8 miesięczne dziecko nadal takiej nie ma.

    • Hafija
      7 września 2014 at 20:54

      Ha! Też to pamietam!

  • rodzinawbudowie
    7 września 2014 at 20:41

    Patrz, wszystko zrobiłam źle! 😉

  • Karolina
    7 września 2014 at 20:40

    Ha ha, niby śmieszne, a jednak chwilami tragiczne 😉 Choć podpunkt o przestrzeganiu 8-9 godzinnej przerwy w karmieniu nocnym nieźle mnie ubawił. Dziś w nocy, jak córka będzie się darła z głodu, powiem: No ale o co chodzi, córeczko? Teraz przestrzegamy dłuższej przerwy, nie będzie jedzonka! 😉

  • Basiek
    7 września 2014 at 20:30

    urodziłam się na przełomie lat 80 … do 7 miesiąca życia jadłam marchew z mlekiem (krowim zaznaczam bo mieszanki były tak drogie że mojej mamie nie starczyłoby pensji – oprócz kasy za mieszankę sklepowe kazały sobie raz jeszcze tyle zapłacić no wiecie łapówka)… i żyje.. mam się dobrze.. dlaczego marchew z mlekiem bo tylko to pozwalało mi przeżyć … bo byłam chora ot … i tak szczerze jak urodziłam pierwsze dziecko to wszystkie mońdre broszurki książeczki itp wylądowały w palenisku pieca … stwierdziłam że to ja jestem rodzicem i nikt nie będzie mi mówił co i kiedy mam dawać mojemu dziecku… nigdy nie trzymałam się zaleceń bo i po co ?? bo ktoś coś sobie wymyślił .. za kilka lat będą inne zalecenia … a potem kolejne i kolejne ..uważam że rodzice to powinni czytać książki o udzielaniu pierwszej pomocy, o zabawach z dziećmi, i ew o składnikach makro i mikro w pożywieniu czyli na co pomaga marchewka a na co szpinak itp… reszta do śmieci… mamy swoje rozumki więc ruszmy tymi mózgownicami i dajmy działać naturze i naszemu instyktowi

    • Hafija
      7 września 2014 at 20:31

      Ech żeby tak tylko ten instynkt był niezawodny…

  • Kasia
    7 września 2014 at 20:08

    mam wrażenie że niektórzy dalej stosują się do ulotek sprzed x lat – i nie mam tu wcale na myśli naszych mam czy babć…

    • Ara
      7 września 2014 at 20:27

      haha ja cały czasz słyszę „dobre rady” na temat podawania soczków 🙂

  • Mama Jasia
    7 września 2014 at 19:56

    O mamusiu!!!!!!!!!!!! Oczy mam jak talerze od tych informacji!!!!!!!!! Szok!! Dobrze, że dziś nie obowiązują takie rzeczy bo z moim Młodym nie mieszczę się w te
    „ramki” 🙂

  • Ann.
    7 września 2014 at 19:52

    Breja z mąki i cukru mnie szokuje za każdym razem, kiedy o tym słyszę lub czytam. Urodziłam się prawie 32 lata temu, więc wtedy, kiedy takie zasady panowały, ale na szczęście moja mama miała je w głębokim poważaniu i wykarmiła mnie własnym cycem 😉 nie dopajając glukozą, herbatkami, sratkami ani nie futrując mąką z cukrem 😉 Do dzisiaj jestem jej wdzięczna 🙂

Comments are closed here.