Nie gań, nie lituj się – mów prawdę


Bardzo często pod artykułami które tyczą zalet karmienia piersią możemy przeczytać komentarze kobiet którym mleczna droga była ciężka i krótka:

– dołujecie nas tylko

– pomyślcie jak przykro musi być nam którym się nie udało

– jak możecie tak nas traktować publikując takie rzeczy

Wściekła jestem.

Z kilku powodów.

Kobiety biorą na siebie winę, że im się nie udało. Winę nie swoją a systemu, który żadnej z nich nie pomógł wtedy kiedy powinien.

Wściekła jestem, bo trzeba pisać o zaletach karmienia piersią mimo to.

Przykro mi, ale jeżeli ten tekst o piersiach cię zaboli, to nie czytaj

Nie możemy milczeć tylko dlatego, żeby komuś nie było przykro. Nie możemy i ja przynajmniej nie będę.

Nie interesują mnie powody kobiet które karmić nie chcą. To czy im będzie przykro po tym jak się dowiedzą ze mleko mamy jest lepsze niż sztuczny pokarm to tylko kwestia ich wyboru. Obojętne mi to co sobie pomyślą.

Ale zła jestem, że kobiety, które chciały, a nie podołały czuja winę i żal.

Zła matka?

Coś wam powiem o złych matkach. Wybór spsobu żywienia, spania, ubierania, edukacji, bycia w domu z dzieckiem, czy kariery to nie jest wybór dobra i zła.

To wybór innej drogi.

Zła matka to nie ta, która karmi butelką lub pięć lat piersią. To ta która bije, zamyka w łazience, karmi solą i topi w rzece. Tyle w temacie złej matki.

Zadaj sobie teraz pytanie: „Czy aby na pewno jestem złą matką?”  szczerze wątpię.

Nie dałaś rady karmić piersią? Nie jesteś zła ani gorsza, ani do tyłu.

Nie udało się – trudno, brawo za walkę, wiem że się starałaś.

Ale ja muszę mówić innym kobietom, że mleko mamy jest najlepsze.

Narzekamy na brak pomocy i edukacji. Narzekamy, że nikt nie powiedział i „nie wiedziałam”

Tak to wiec to robię ja i moje koleżanki – piszemy o tym że mleko mamy jest lepsze niż mleko sztuczne.

Nie matka jest lepsza – pokarm jest lepszy.

To jest ogromna różnica i chciałabym żebyś ją zrozumiała.

Moje dziecko nie ma najlepszych ciuchów, wózków, nie rodziłam w najlepszej klinice pod okiem najlepszych lekarzy. To nie czyni ze mnie i z żadnej z nas gorszej matki.

Mleko mamy jest najlepsze.

Tak jak owoce są lepsze od słodyczy, zupa domowa od zupy chińskiej, marchzewka od pigułki z karotenem, kawa naturalna od rozpuszczalnych granulek – mimo, że pozornie to ta sama kawa.

Nie mogę milczeć tylko dlatego, że ktoś poczuje się urażony. Ja nie piszę dla mam, którym się nie udało, a dla tych którym mam nadzieje się uda, którym będzie to motywacją i zachętą.

Kobietom nie należy się ganienie, ale nie należy im się też litość, milczenie i głaskanie po głowie.

Kobietom należy się prawda.

Prawda, tym które będą miały przed sobą wybór walka czy nie. Te kobiety muszą wiedzieć dlaczego warto.

Czy mamy nie mówić o szkodliwości opalania w solarium lub w pełnym słońcu bez ochrony, bo ktoś choruje na raka skory i zrobi mu się przykro?

Czy mamy nie ostrzegać palaczy przed tytoniem bo byłoby im przykro?

Czy mamy nie mówić ze luksusowe audi  jest najlepszym autem bo właściciele Fiata 126p będą obrażeni?

Czy nie możemy chwalić kolekcji ubrań Dolce&Gabbana bo ludzie którzy ubierają się w H&M poczują się gorsi?

Czy widzicie jakie to absurdalne?

Mówiąc ze mleko mamy jest najlepsze nie mówię, że mamy niekarmiące są gorsze.

Nie, tak świat nie działa.

Jeżeli Ci się nie udało mimo, że tak bardzo chciałaś, szukałaś pomocy i wiedzy, to powinnaś być jednak wściekła i to bardzo. Bo Tobie nikt nie pomógł i nie powiedział tego co powinien w odpowiednim czasie. Bo nikt Cię nie przygotował i nie wyjaśnił. A potem wsadzają Ci naokoło do głowy głupoty o „mitycznych przeciwciałach” i „wodzie w piersiach”

Jesteśmy każda z nas sama w tym laktacyjnym cyklonie, otoczone wścibskimi babciami, które się nie znają, personelem medycznym z którego tylko 7% wie cokolwiek o laktacji ponad wiedzę ze studiów, a i niektóre mamy co wspierają mamy, mimo że walczą o to samo, mleko potrafią walczyć pod sobą i podkopywać dołki, która lepsza.

Tak, uwierz mi nie jest łatwo mówić o mleku mamy i nie jest łatwo dać go dziecku.

Jako młoda mama niemowlaka byłam tak hop do przodu.

– O jeżu, jeżu – jak to nie karmisz? Przecież mleko matki najlepsze pomyliło cie!

A teraz najchętniej krzyczałabym

– Pokaz kto ci przeszkadzał! Spotka go mój gniew!

Nie współczuję Tobie, że nie karmisz. Jestem zła. Zła, że nie dostałaś tego co ci się należy mimo, że szukałaś. Pomocy, informacji i wsparcia

Zła.

UWAGA!
A ten cały akapit poniżej już nieaktualne. Od 2017 roku nakłady finansowe na karmienie piersią drastycznie wzrosły. Jeżeli chcesz wiedzieć co dzieje się w sprawie karmienia piersią przeczytaj tu: KLIK

Polskie państwo woli refundować mleko z puchy niż inwestować w mleko matki.

Woli nabijać kolejki w przychodniach i wydawać w sposób kretyński pieniądze, które można przeznaczyć na pomoc mamom karmiącym.

Pozwala na wygadywanie głupot w reklamach mleka z puchy i zezwala na obklejanie nimi przychodni i szpitali.

Nikt w tym cholernym resorcie nie sprawił nigdy, że pojawiłyby się poradnie laktacyjne z wyedukowanym (nie przez puchę) personelem, dostępne dla każdej karmiącej mamy z każdym stażem karmienia, bez oceniających ja piguł i znachorów którzy chorej matce każą mleko gotować żeby pozbyć się bakterii.

Nikt nic nie zrobił żebyś mogła karmić. Nikt i za to powinnaś być wściekła – ale na tych co nie robią nic.

Wiec otrząśnij się z poczucia winy. Wyrzuć za drzwi zła matkę która niepotrzebnie nosisz w sobie. Są ludzie którzy przeszkadzają w karmieniu piersią, a prawie nie ma tych co pomagają…

Chciałabym też, żeby wszystkie pomagające innym mamom kobiety trzymały się razem i walczyły wspólnie.

A ja Was zapraszam po pierwszy numer dziecka, które urodziło siedem wspaniałych kobiet –  premiera Kwartalnika Laktacyjnego JUŻ TERAZ: pobierz

Dziewczyny – jesteście wspaniałe :*

10000410_10203552601400897_359246224_o

Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

72 komentarze

  • Magda
    24 kwietnia 2020 at 19:58

    A ja właśnie siedzę i ryczę kolejny dzień, bo mi się nie udało. Szukałam pomocy, byłam na konsultacji u jednej z najlepszych CDL, podcięłam wędzidełko… za późno 🙁 w szpitalu ssał pięknie, przestał przez żółtaczkę, spanikowałam i dałam mm… Nadal kocha pierś, potrafi na niej wisieć i godzinę, ale łapie za płytko,, a później płacze z głodu i rzuca się na butelkę 🙁 Ściągać tyle ile potrzebuje nie daję rady, już prawie nic nie leci 🙁 Mam straszny żal sama do siebie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Straciłam radość z macierzyństwa, zepsulam radość z rodzeństwa starszemu dziecku… Jego karmiłam 1.5 roku… Nie umiem uwierzyć, że nie jestem złą matką 🙁

  • Edyta
    21 listopada 2018 at 20:38

    Świetny artykuł. Ja również bardzo żałuje, ze nie karmie już mojego synka. Nie karmie go piersią 2 tygodnie, a ma 3 miesiące. Za każdym razem gdy przystawialam go do piersi był krzyk, płacz, wyginanie się. Chodziliśmy do poradni laktacyjnej ciagle bylo tak samo. Przy scisaganiu pokarmu laktaotem z obu piersi bylo nie całe 30ml z każdym dniem coraz mniej. W końcu się poddałam. Ciagle czuje, ze popełniłam błąd nie walcząc aby dalej karmić piersią. Mam do siebie żal. Mleko matki jest bardzo cenne dla dziecka, odczuwa się wtedy jeszcze bliższa wież ze swoją pociecha.
    Teraz wysłuchuje tylko „gadki” swojej mamy, ze teraz musisz wydawać pieniądze na sztuczne mleko, piersią byłoby łatwiej. Takie komentarze dobijaj bardziej.
    Pozdrawiam

  • Ewka
    20 listopada 2018 at 20:38

    Piękny i mądry wpis. Ja jestem mamą która stała z obu stro barykady- pierwszą córkę karmiłam mm- wtedy myślałam że nie podołałam, mleko skę kończy, dzisziuś się nie najada k jeszcze trylion innych głupstw. Gdybym wtedy wiedziała to, co wiem dziś może było by inaczej- i tak, byłam mamą która czuła się strasznie bo często inne mamy i starsze Panie pytały czy karmię piersią, gdy mówiłam, że nie to byłam odbierana jako wygodnicka, niekochająca swojego dziecka zwyrodniała istota. Teraz, przy drugiej córci do tematu przygotowywałam się już w ciąży- i w ciązy cały czas mówiłam sobie, że tym razem dam sobie radę. Często zaglądałam na Twoje wpisy, kupiłam książki które polecałaś, i udało się- karmimy się 6 mies. I co…….?
    Dla otoczenia, niejednokrotnie najbliższego tez jest nie tak, bo wcale nie śpij- pewnie dlatego ze głodne, dlatego co chwile się budzi i w dzień i w nocy- nie pomagają tłumaczenia, że dziecko ma
    Prawo chcieć być blisko …. najlepsze rozwiązanie to mm.
    Ale
    Wiem też, że mamy które świadomie nie karmią piersią tylko mm wcale nie są gorsze, są równie kochającymi mamami, tylko tak jak napisałaś taką wybrały drogę

  • Natalia
    4 lipca 2018 at 21:30

    Jest Pani moją idolką…!

  • MatkaDwojga
    11 sierpnia 2015 at 17:25

    ja z powodzeniem karmię długodystansowo już drugie dziecko, jedna moja bratowa urodziła i miała problemy z kp, zaczęła dokarmiać o czym dowiedziałam się od osób trzecich, zapytałam czy chce pomocy – chciała, dzięki moim radom udało jej się odejść do butelki 🙂 niestety córka koło roku sama się odstawiła… druga bratowa przez całą ciążę trąbiła że chce karmić jak najdłużej bo to najlepsze dla upragnionego dziecka (starała się o nie kilka lat), po 4 mcach zaczęła wieczorem przed snem dawać butlę argumentując tym, że w nocy jak się obudzi będzie w piersiach więcej mleka… mówię „nie tędy droga, im rzadziej będziesz przystawiać tym mniej mleka wyprodukują piersi” chciałam pomóc, ale ona nie, bo skąd ja mogę wiedzieć skoro nie jestem lekarzem? pediatra kazał dokarmiać jak mała głodna… miesiąc później dziecko „już tylko na mm bo mleko zanikło nie wiadomo czemu… a poza tym przecież to takie wygodne! tata ciocia babcia dziadek mogą dziecko na karmić a ja mogę sobie wyjść poimprezować napić się…” i po co było tyle trąbić? niedawno spotkałyśmy się wszystkie 3, móc cycoholik dobrał się do mleka to ta pierwsza stwierdziła, że bardzo jej brakuje kp, że to było super wygodne no i ta bliskość… a druga, że butelką lepiej bo cycki to do męża a nie do dziecka powinny należeć…

  • Lena
    26 lipca 2015 at 11:41

    To moje pierwsze dziecko. Wyczekane. Urodzone naturalnie. Bardzo chciałam karmić piersia. Szukałam pomocy juz w szpitalu. Potem prywatnie u specjalistek od laktacji. Problem cały czas ten sam- za mało pokarmu. Słyszałam rownież ze mam za małe piersi i wklęsłe brodawki wiec bedzie ciezko. Wszyscy mówili żebym sie nie martwiła bo sztuczne mleko teZ jest ok.. Ja czułam osobista porażkę i poczucie winy. Walczyłam miesiąc i dalej walczę. Bardzo chce ale w tej chwili jestem juz troche podłamana. Karmie sztucznym mlekiem i ściągam swój pokarm laktatorem ( dalej jest go mało – około 200ml na dobę Max) Mały nie chce patrzeć na pierś… Wiadomo -z butelka jest prościej. Ssał pierś krótko ( kilka minut ) przez około 3 tygodnie, potem juz mu sie znudziło. Czy jesZcze da sie zmienić jego nawyki? Czy jeszcze nie jest za późno żeby zacząć ” od nowa” ? ( mały ma prawie miesiąc)

    • Asia
      28 lipca 2015 at 21:46

      Lena, głowa do góry- jeszcze nic nie jest stracone… Moja córcia tez jadła z piersi przez 3 tygodnie, potem zalecono dokarmianie mm, ale trafiłam do doradcy laktacyjnej a ona zrobiła wszystko, zebym karmiła swoim mlekiem… mała też nie akceptowała piersi jak poznała butelkę… ale gdy skończyła 4 miesiąc życia pokochała na nowo pierś (czasem przystawiałam ją w zasadzie dla samej siebie, bo lubiłam to uczucie i pewnego razu się udało!). I tak karmimy się już ponad pół roku a mała ani myśli przestac 😉 Przede wszystkim musisz pobudzić laktację- ja robiłam to tak, że ściągałam mleko laktatorem elektrycznym w dzień co 2 godziny a w nocy co 3 godziny- każda pierś po 15 minut- nawet jak już nic nie leci… kwestia tygodnia, dwóch a już powinnaś widzieć efekty 😉 i próbować przystawiać dziecko za każdym razem albo co któryś raz- a nuż mu się odmieni tak jak z moją córcią… I pamietaj- laktator nie jest narzędziem do mierzenia ilości mleka w piersi! To, że teraz ściągasz 200 ml na dobę to nie znaczy, ze tylko tyle masz mleka- dziecko ssie dużo efektywniej i działa na różne zmysły matki jak węch, wzrok itp. przez co jest w stanie wyssać duuuużo więcej niż maszyna… 🙂 Nie poddawaj się- najlepiej jakbyś udała się do jakiegoś doradcy laktacyjnego- takiego z prawdziwego zdarzenia… może Hafija Ci kogoś poleci 🙂 Naprawdę jeszcze wszystko jest do naprawienia!!! 🙂

  • Raczkowa
    26 lipca 2015 at 01:27

    Nie neguje matek które z przyczyn niezależnych są zmuszone karmić MM. Sama z przyczyn niezależnych od siebie zakończyłam karmienie piersią i przeszłam na MM. Ale ile mogłam tylko to karmiłam syna piersią bo zdaje sobie doskonale sprawe z wielkiej wartości i mnóstwa zalet karmienia piersią. Od początku ciąży berdzo chciałam i glęboko wierzyłam w to że bede karmić piersią. Bedąc w szpilatu pod koniec ciązy trafiłam na współlokatorkę wspaniałą która bedą w drugiej już wtedy ciąży dała mi mnóstwo rad i odpowiedziała na wiele pytań i dzięki niej pokarm ujawnił mi się już 39tc. (urodziłam synka o 40tc). Natomiast zaraz po porodzie położyli na mojej sali dziewczynę, która za każdym razem gdy przystawiałam syna do piersi mówiła ” Wiesz co robisz?? Będziesz więziona we własnym domu, 24h przy dziecku nigdzie nie wyjdziesz bo dziecko bedzie non stop przy cycku”. Ale ja chciałam, pragnełam tego, tej bliskości i nie poddawałam się mimo że w pierwszej/drugiej dobie było ciężko. W trzeciej dostałam nawału, mimo wszystko przyszła na obchodzie „mądra” Pani doktor Neonatolog i spojrzała na mój porakrn wylewający się z piersi i powiedziała że takim to ja dziecka nie wykarmie, a ja mimo iż przeczytałam w ciązy dużo na ten temat posłuchałam jej sugerując się jej doświadczeniem itym że to przecież lekarz i dokarmiłam mm.. Mały nigdy później mi tak nie płakał jak tamtej nocy, z przekarmienia…. Na szczęscie poszłam po rozum do głowy i już nie dokarmiałam a posłuchałam intuicji i karmiłam tylko własnym mlekiem a mayły przybierał i najadał się jak należy. Ale wracając dziewczyna która leżała ze mną na sali mimo iż jak mówiły o niej położne „maiła wieeeelkie predyspozycje do karmienia piersią” płakała za każdym razem kiedy położne kazały jej karmić. Wyzywała że ma lepsze zajęcia niż kp i nie ma zamiaru być ograniczona i na żadanie dziecka zarywać nocki. Nie rozumiem takiego podejście matki która ma pokarm i może karmić a przekłada „to” dobro na koszt własnego lepszego snu czy wyjścia do kosmetyczki na paznokcie. Spotkałam się z nia póżniej na jednym z forum fejzbukowych gdzie podjeła temat podawania na noc kaszki po 2 miesiący bo jak twierdziła ma „lepsze zajęcia niż ślęcznie nad dzieckiem w nocy z butelką” ale jak twierdziła starał się o dziecko 2 lata i było jej wyczekanym szczęściem tylko nie ma zamiaru ograniczać sobie życia. Więc takiego typu matki właśnie nie rozumiem. Kiedy można a sie nie chce z lenistwa i takie matki uważam za złe matki. Które chcą miec dzieci ale nie bedą sie poświecać.

  • Marlena
    25 lipca 2015 at 22:45

    Karmie prawie 14 miesięcy, a często jestem atakowana przez starsze ciotki, ze powinnam juz przestać karmić, bo mała jest za duża. Jestem tydzień na wakacjach w rodzinnych stronach i kilkukrotnie słyszałam takie 'rady’… Nie rozumiem Dlaczego inni wtracaja się w ta kwestię i Nie rozumiem dlaczego nie wspierają mnie w tym, tylko potępiają… Smutne

  • Kani
    25 lipca 2015 at 21:49

    W sumie to ja nie rozumiem rozgoryczenia autorki. Jak rodziłam pierwszy raz 12 lat temu, pielęgniarki robiły matkom po porodzie wykład o karmieniu, choć wcześniej doskonale przygotowała mnie do tego moja mama. W końcu nasze matki nas wykarmiły. One powinny przekazać, nam wiedzę. Pediatra dokończył edukację. Dwie córki wykarmiłam moim mlekiem przez 8 Miesięcy, choć tylko mogłam robić to przez butelkę ze względu na wskazania medyczne. Odciągałam ręcznie 1.5l Trzecia urodziła się rok temu. Juz po operacji uniemożliwiającej mi karmienie. W szpitalu też przyszła specjalistka od laktacji. Też tłumaczyła. Pediatra też chciał mnie uczyć.
    Może zamiast miotać gromy, po prostu tłumaczyć i uśmiechać się szeroko do osób które naczytały się głupich pism promujących komercyjne i idealne macierzyństwo.

    • h
      26 lipca 2015 at 06:50

      Kiedy 12 lat temu rodziłam starszą znałam tylko dwie kobiety które karmiły piersią. W PRL-u też właśnie butelka była standardem, i to butelka z mlekiem krowim, mąką i cukrem, bo jakiekolwiek mm były drogie i trudnodostępne. A w szpitalu rok temu usłyszałam że nie warto kp wcześniaka, bo mleka są teraz takie dobre i po co sobie robić kłopot.

  • adeceha
    25 lipca 2015 at 21:27

    Super wpis
    Ja starszego ostatecznie przestałam karmić jak miał rok i 4 miesiące (na dwa miesiące przed terminem porodu drugiego synka). I pewnie gdybym była w Polsce(a nie Holandii) to bym karmienie piersią zakończyło jak miał 10 miesięcy ( gdy dowiedziałam się że jestem w drugiej ciąży,planowanej notabene,tyle że nastawiona byłam że potrwa to znowu z rok jak z pierwszym synkiem,a tu w drugim cyklu się udało). A wracając do karmienia to po zobaczeniu dwóch kresek na teście pierwsze co zrobiłam to poleciałam do położnej się spytać co z dalszym karmieniem bo na polskich forach było jednoznacznie (kolejna ciąża=stop karmieniem piersią) Zwłaszcza jak się miało już poronienie,krwawienie w pierwszej ciąży i całodziennie wymioty. Na szczęście holenderska położna dała mi zielone światło na karmienie piersią , chyba że by się pojawiło jakieś plamienie, albo anemia,albo dzidzia w brzuszku zbyt mało przybierała na wadze. Na szczęście nic z tego nie nastąpiło(ba , młodszy przy porodzie miał 4.400),starszy synek stopniowo sam rezygnowałam z karmień, najpierw do 3 na dobę,za jakiś czas do dwóch. Potem było tylko jedno poranne aż przyszedł moment że nie chciał rano piersi tylko stanął przy schodach na dół i wołał „am tam ” wskazując kuchnię. Podobno smak mleka w ciąży się zmienia i często dzieci same rezygnuje z karmienia piersią.

    Ale przez te pół roku karmienia podczas drugiej ciąży ile się nasłuchałam od polskich znajomych,rodziny „rad” ,zdziwień,że jak to jeszcze karmię. Że szkodzę temu w brzuszku bo starszy brat wszystko mu wyjada, że szkodzę temu starszemu bo wszystko idzie dla tego w brzuszku a w mleku już nic nie ma.I że szkodzę sobie bo dla mnie to już w ogóle nic nie zostaje.

  • sasanka
    25 lipca 2015 at 20:56

    Świetny wpis! Ja jestem ta której sie nie udało! 🙁 żałuję strasznie i faktycznie czuje sie winna nie raz myślę o tym co mogłabym jeszcze zrobić. .. jestem dumna z tych którym się udało!

  • forsycja
    25 lipca 2015 at 19:33

    Jakie to piekne I takie prawdziwe.
    Starszego synka( w tej chwili 2,5 l) karmilam rok I 3 tyg. Dymna jestem, ale I zla Na siebie w jaki sposob przestalam. Zaszlam w 2 ciaze I Pani doktor poradzila.zeby lepiej odstawic maluszka Bo przeciez I tak juz dlugo go karmie a no I Na diecie bylam Bo maly alergik no I kilogramow mi nie przybywalo a niby powinno. Pojechal do many Na swieta( mieszkam w Anglii) I tam wszyscy tez ” a ty jeszcze karmi!!! Przeciez on juz duzy!!! Przeciez w ciazy jestes tak nie mozna!!! Niestety glupia krowa jestem I zaczelam maluszka odstawiac. A maluszek nie dosc, ze nie w swoim domku, bez taty, przezuebiony to jeszcze matka wyrodna zabrala mu to co najblizsze….odstawialam go po malu, Bo zajelo Nam to jakies 2 tyg ale jak teraz sobie przypomne jak mu strasznie zle bylo to az mnie serce boli i lzy leca. Drugi synek skonczyl juz roczek wcale nie mam zamiaru konczyc przygody cycuszkowej. Mimio iz w kolo slysze, ze juz za dlugo, ze przeciez on tylko cycek i cycek, ze w nocy jeszcze ” ciagnie” gdzie juz cale noce powinien przesypiac. Oczywiscie jesli ktos zapyta mnie czy jestem zmeczona odpowiem szczerze, ze jestem, ale jestem tez szczesliwa, ze moge dav synkowi.to co najlepsze jak dlugo bedzie tego potrzebowak.
    A do czego chcialam.nawiazac tym moim dlugim wpisem, ze niestety duzo kobiec nie karmi badz przechodzi Na butelke przez presje otoczenia i niestety bardzo czesto tego najblizszego?

  • ola
    25 lipca 2015 at 19:22

    A spotkałaś się z.tymi, które tylko teoretycznie chciały ? Które choc miały dostęp do wiedzy i pomoc miały a i tak nie korzystały? Wiesz może co nimi kieruje, ze tak zmyślają? Chcą poczuć się lepiej czy jak… Najgorszy jest hejt w Internecie na kp. Widac ile jadu maja w sobie kobiety

    • Hafija
      25 lipca 2015 at 19:23

      Tak, nie pytam o to bo one mają prawo nie chcieć. Poziom rozmowy to zupełnie inna kwestia. Internet zakrzywia relacje.

  • Monia
    23 maja 2015 at 07:17

    Będąc z 6 mies.synem w szpitalu poraziło mnie faworyzowanie matek karmiących sztucznie,bo one dostawały mleko od szpitala a ja będąc jedyną karmiącą na oddziale słyszałam ” a pani piersią…..”- nie licząc nawet na szklankę herbaty. Skoro dzieci dostają mleko sztuczne czy karmiąca matka nie powinna dostać obiadu ?

  • Aga
    22 maja 2015 at 16:04

    Bardzo bardzo mądry wpis

  • Kasia
    22 maja 2015 at 10:51

    Pisz takie madre rzeczy, pisz.
    Trzeba skonczyc z tymi wszystkimi, polskimi niestety, przesadami i zabobonami.
    Mam pod reka dziecki sztuk 3: zadne nie widzialo na oczy butelki z mlekiem, zadne nie mialo smoczka.
    Pracowalam przez 3 ciaze od poczatku do prawie konca.
    Da sie? Da…
    Pozdrawiam!

  • Ania
    22 maja 2015 at 08:01

    Świetny wpis!
    Ja długo czułam się gorsza.. Gorsza i to z dwóch względów! Planowałam poród rodzinny, potem karmienie jak najdłużej. Co z tego wyszło? Cesarka przez Zagrożenie życia dziecka miesiąc za wcześnie, inkubator i karmienie..odciagnietym mlekiem przez tylko dwa miesiące.. Mała nie chciała ssać, karmiono ją strzykawką,bylam przerażona..po wyjściu do domu kolejne próby, kapturki,nakładki, niestety było jej nie wygodnie,był płacz jej i mój.. Położna kazala zakończyć próby i dać butle..mała nie chciała początkowo na wadze przybierać.. Koniec końców po 2msc pokarm Zaczął znikać po kilku tygodniach zatorów, łez, gorączki. Ile.mogłam, ile.dałam rade to oddałam mleka by mała się najadala. Choć nie bylo lekko wstawać co 2h by odciągnąć świeży pokarm,poczekać aż Mała się obudzi i poje..ale nie żałuję bo czego nie zrobi się dla dziecka!

  • narie
    21 maja 2015 at 23:11

    Witajcie:)
    Dziekuje za artykul i trafne spostrzezenia, pomoc i krytyke dla tych co jej zdecydowanie potrzebuja. Jestem mama dwoch cudownych dziewczynek 5-cioletniej i rocznej. Poczatki karmienia, bezsenne noce, budzenie sie kilka razy w nocy, czy „uwiazanie w domu” (nigdy nie przepadalam za odciaganiem mleka, a same coreczki nigdy nie zalapaly mleka z butelki nawet jak byly bardzo glodne, wolaly wodenawet w ekstramalnych warunkach kiedy mnie nie bylo i butli nie chcialy) byly bardzo trudne przez pierwszy miesiac. Mysle, ze kazdej mamie KP znajome sa obolale, pekajace, krwawiace sutki, silikonowe nakladki, klniecie pod nosem, zaciskanie zebow i powtarzanie, ze nie dam rady….Starsza karmilam ponad dwa lata, co chyba jest jednym z moich najwiekszych zyciowych sukcesow. Tym bardziej, ze po roku wrocilam do pracy, i nie bylo mnie w domu po 10 i wiecej godzin, dlugo dojezdzalam do pracy, laktacja cudem utrzymala sie jeszcze przez ponad rok. W tym miejscu napisze, jak moi bliscy obstawiali ile potrwa zanikanie pokarmu po powrocie do pracy: jedni dawali mi tydzien, inni, Ci bardziej zyczliwsi miesiac. W pracy korzystalam ze skumulowanej przerwy na karmienie 30+30 plus przerwa na obiad 30 i wychodzilam wczesniej spieszac do mojego kochanego ssaka 🙂 W tym czasie, niemalze zawsze u lekarza slyszalam „oooo, a to jeszcze pani karmi?, ojej; nigdy nie zapomne (anty)wsparcia gdy lekarz ginekolog, u ktorego bylam kontrolnie, jak corcia miala rok, niemalze nakrzyczal na mnie „to bezsensu, to juz dziecku nic nie daje, chce sie pani osteoporozy nabawic? karmienie ma sens jedynie do 8-miu miesiecy… Wychodzac powiedzialam mu, ze ja uwazam inaczej. Czas plynal, ja sie czulam swietnie, oczywiscie w trakcie karmienia moje 19 kg nabyte w ciazy zniknelo w mniej niz pol roku. Corcia sama sie „odstawila” po 2 latach i 3 misiacach, poprostu zaczela pluc cycem:) Ja sama to odstawienie przezylam bolesniej niz ona, ale ja w koncu jestem mama i musialam byc twarda.
    Z mlodsza corcia juz bylo latwiej, doswiadczeniem wzbogacona, bylam dzielniejsza. Karmie, juz ponad rok, za dwa miesiace wracam do pracy i juz spac nie moge. Oczy corci czekajacej na cycusia i mleczko sa bezcenne, a ta radosc, ktora pokazuje niemalze za kazdym razem przed karmieniem jest niesamowita.
    Mowia, ze dzieciaki karmione piersia, sa mniej samodzielne, bardziej przywiazane do matki i generalnie mocniej zwiazane emocjonalnie z rodzicielka.
    Czy mniej samodzielne, chyba kazda mama klocilaby sie, czy bardziej przywiazane emocjonalnie, oczywiscie, ze tak to jest niesamowita wiez.
    Nikogo nie chce, ani nawet nie smiem oceniac moim wpisem, ale dziewczyny robcie wszystko, zeby moc karmic, nie poddajcie sie, bo warto zrobic to i dla siebie i dla dziecka.
    Dodam na koniec, ze starsza corcia zaczela chorowac oczywiscie jak poszla do przedszkola, mlodsza poki co trzyma sie dzielnie.
    Pozdrawiam serdecznie Hafije, mamusie KP i MM, i wszystkich, ktorym te wpisy wpadna w rece i w oko.

  • mama chłopczyka
    21 maja 2015 at 23:02

    Nigdy nie komentuję, ale czuję, że muszę. Uwielbiam Twojego bloga, chłonę każdy wpis, polecam koleżankom. Uwielbiam karmić, serce mi pęka na myśl, że kiedyś będę musiała synka odstawić. Dziękuję Ci za każde słowo. Jesteś dla mnie niezwykłą inspiracją, dzięki Tobie tak pokochałam kp, że chciałabym coś z tym zrobić dalej, pomagać innym kobietom. Póki co realizuję się w pomaganiu koleżankom, które mają młodsze dzieci. Wybijam im z głowy dopajanie, rozszerzanie diety po 4 msc, niespanie z dziećmi, niepozwalanie zasypiać przy piersi. I chce się krzyczeć jak słyszę jakie pomysły ma personel medyczny i jak wiele matek jest skrzywdzonych błędnymi radami. 🙁

  • Magda
    21 maja 2015 at 22:37

    A co powiecie na listę oddziałów noworodków przyjaznych bądź nie kp ? Co za tym idzie położnych również. Może to zmusiłoby co niektórych do odświeżenia wiedzy a szpitale do większego zaangażowania.

    • mama chłopczyka
      21 maja 2015 at 23:09

      Świetny pomysł. Szpital, w którym rodziłam jest bardzo nastawiony na karmienie, Pokarm pojawił się u mnie dopiero w 3 dobie, a całą drugą przepłakałam, że go nie mam i synek mnie nie potrzebuje. Położna spokojnie mi wszytsko wytłumaczyła, uspokoiła. Od początku cały personel mówił, że chwila cierpliwości i mama da synkowi to co najlepsze. Po wyjściu ze szpitala, keidy pojawił się pokarm miałam ochotę zadzwonić na oddział, podziękowac i pwoeidzieć, że karmię, udało się 🙂 ale koleżanka w innym szpitalu nie miała tyle szcześcia. Pokarmu nie było 'na tyle dużo’, żeby starczyło, więc położna zaleciła butelkę raz dziennie, mówiąc, że będzie pani miała więcej spokoju, bo przynajmniej mąż będzie mógł dac. Efekt – po miesiącu pokarmu już nie miała. Do dziś płacze i marzy, że drugie dziecko będzie karmić..

  • Ela
    21 maja 2015 at 22:22

    Bardzo fajny tekst. Ja pierwsze dziecko karmiłam tylko 2 miesiące. Ponieważ mały płakał dzień i noc mama, teściowa i koleżanka (matka 2 dzieci) mówiły że mam za chudy pokarm i mały cały czas jest glodny dlatego płacze. Pomyslam ze skoro mowia to trzy doświadczone kobiety to cos w tym jest. Małemu zaczelam dawać mleko z puszki a swoje sciagalam i z placzem wylewalam do zlewu. Jak juz mialam trochę wiecej czasu zaczelam czytac o mleku matki. I jeszcze bardziej płakałam ze popełniłam taką głupotę słuchając „madrzejszych” od siebie. Bardzo dlugo miałam wyrzuty sumienia, żal sama do siebie, za swoją głupotę. Jak urodziłam drugiego syna slyszalam od teściowej te same „dobre rady”. Uparłam się że będę małego karmic tak dlugo jak sie da. I udalo się. Karmię go już 4 miesiąc a synek bardzo ladnie przybiera na wadze. Do teściowej śmieje sie że „to na tym chudym mleku rosnie jak na drożdżach”…

  • peg
    21 maja 2015 at 21:58

    Dziękuję :*

  • lena
    21 maja 2015 at 21:37

    Ja przez pierwsze 3 tyg.nie karmilam piersią, zabroniono mi,w posiewie z mleka wyszedł gronkowiec złocisty. Wrocilam do karmienia po antybiotykoterapi. Ale piersią nie karmie, moje dzieciątko woli butle, wiec tak już 5 miesięcy walcze z laktatorem. W nocy tylko karmie piersią i jak chce tylko popić. Większe porcje = butla. W szpitalu usluszalam ze ciężko mi będzie karmić takimi piersiami… To wystarczy żeby na początek się podlamać…

  • ania
    21 maja 2015 at 21:05

    Hafija na prezydenta! Kocham Twojego bloga. Robisz swietna robote Hafijo. Wielkie dzieki

  • Tedi
    21 marca 2014 at 20:19

    Ja w ciąży czytałam dużo o kp (na tyle na ile było to dla mnie dostępne). Żyję w państwie, gdzie kobieta, która karmi mieszanką jest gorsza (poważnie!). Niestety mimo dużej wiedzy teoretycznej nie udało mi się. Technicznie wysiadłam a pomocy znikąd. Przykre dla mnie bywa, jak nawet teraz lekarka mi potrafi z wyrzutem powiedzieć jaka to szkoda, że synek jest na mm (ma już 10 miesięcy). A piszę to, bo są państwa bardzo za KP, ale jakoś z pomocą u nich krucho.

  • Matka Wariatka
    20 marca 2014 at 14:00

    Czytam Cie od jakiegoś czas. Czasem podniosłaś mi ciśnienie 🙂 Uwierz ale szczerze nie rozumiałam wtedy intencji. Teraz pogodziłam się z tym, że nie mogłam karmić, zrozumiałam trochę bardziej to wszystko co z KP jest związane.Dzięki Tobie zmieniłam podejście, ale wiem, że to też kwestia czasu i czytania ze zrozumieniem. Pozdrawiam.

  • Kotamota
    19 marca 2014 at 21:02

    No i super, dobitnie ale szczerze. Jajecznica z proszku to nie to samo co jajka eko 🙂 Trafiłam na Twojego bloga zaraz po porodzie – dziękuję za to Bogu i Matce Whitney Houston:-) Karmię 9-ty miesiąc i cieszę się, że jest to miejsce, w którym mogę napisać, że jestem z siebie dumna!! Odstawiasz KAWAŁ Dobrej Roboty bejbe 🙂

  • marta
    19 marca 2014 at 00:11

    Ja to z tych, co w mailu napisała o terrorze, za co teraz przepraszam. Nie chciałam nikogo urazić, jednak spotkałam się z bardzo negatywnymi reakcjami kilku zupełnie mi obcych mam, które kręciły nosem, bo nie karmiłam piersią, tylko odciąganym mlekiem. Czasem jest tak, że nie każdy ma łatwą drogę laktacyjną, nie potrafi znaleźć pomocy i dobrze, że są takie mamy, którym się udaje i wspierają, a nie krytykują.

  • Marta
    18 marca 2014 at 17:02

    Wykonujesz wspaniałą robotę i super, że gromadzisz więcej dziewczyn, jesteście bardzo potrzebne, trzymam za was kciuki!!

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:45

      Dziękujemy!

  • Monika (MamaKuby:))
    17 marca 2014 at 20:34

    Wzruszyłam się…
    Nic dodać, nic ująć! Pięknie napisane.
    Dziewczyny, stworzyłyście coś fantastycznego, czyli Kwartalnik Laktacyjny. Może warto pomyśleć o tym żeby „wyjść do ludzi/kobiet” nie tylko w Waszym gronie, ale do kobiet z miast, miasteczek i wsi. Zorganizować spotkania z przyszłymi i nie tylko mamami i uświadomić jak cudowne jest karmienie piersią. Nawet jeśli trafi to do niewielu kobiet to myślę, że warto!!!
    Może dzięki Wam coś zacznie się zmieniać w kwestii kp. 😀
    Pozdrawiam! 🙂

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:39

      Wychodzimy gdzie możemy, w tym celu idę na kurs Promotora Karmienia Piersią!

  • Beata
    17 marca 2014 at 14:10

    Hafija ogólnie się z Tobą zgadzam, że trzeba mówić i karmić i że mleko mamy jest lepsze. Ale tak czytając tego bloga od jakiegoś czasu mam wrażenie, że to jakaś bitwa i masakra. A wiem, że po pierwszych trudnościach to przecież i dla mamy i dla dziecka przyjemność. I jak się na tym skupimy (mówiąc przy okazji o trudnościach i o tym jak je pokonać) to będzie łatwiej.

    Pamiętam z własnych doświadczeń jak zaczynałam karmić moją młodą w szpitalu, że wszystko szło pięknie i łatwo dopóki położna nagle nie stwierdziła, że dziecko płacze bo jest głodne a ja nie mam pokarmu bo nie ściągam laktatorem. I wtedy zaczął się problem. I nie dlatego, że nie miałam pokarmu – bo miałam. Ale dlatego, że w to się włączył stres, myślenie „jestem wyrodną matką” itp. I odebrano mi, na szczęście na krótko, przyjemność bliskiego kontaktu z dzieckiem.

    Mówmy o trudnościach, mówmy o tym jak karmić, dzielmy się doświadczeniami. Ale przede wszystkim mówmy, że to karmienie, jak już się uda, jest fajne! A często się udaje ot tak po prostu. I że się z tego autentycznie cieszymy. To będzie dla karmienia najlepsza reklama.

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:34

      Tak masz rację, dlatego też jakiś czas temu wprowadziłam serię Alma Mater żeby pokazać co dziewczyny przechodziły, żeby karmić i że to nie tak hop siup. Tobie położna ubiła laktację gadaniem (wiesz, że 7% personelu medycznego który ma styczność z dziećmi poszerza wiedzę z zakresu laktacji ponad tą ze studiów?), a Ty mi moją uratowałaś w tym samym momencie. Bez tej wiedzy pewno nie karmiłabym… do dziś 😀

  • Gosia
    17 marca 2014 at 12:16

    Świetnie napisane. Życzę wytrwałości w pracy jaką wkładasz w temat karmienia.

  • Kasia
    17 marca 2014 at 09:17

    Naprawdę wspaniale to ujęłaś. I brawo za odwagę i pisanie o ważnych tematach. Ja karmię już 5 miesięcy, ale pierwszy miesiąc to był dla mnie koszmar, jednak nie poddałam się i jestem z siebie bardzo dumna za wytrwałość. Trzymało mnie to , że wiedziałam jak dobre jest mleko mamy! I udało się, mam nadzieję, że i innym mamom się uda, nawet jeśli początku są KOSZMARNE (wielkie litery nie są bez znaczenia w tym przypadku!!!) 🙂

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:23

      Brawo!

  • Agata
    17 marca 2014 at 09:05

    wszystkie artykuły u Ciebie są wspaniałe, ale ten jest po prostu boski! 🙂

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:23

      :*

  • kamila
    17 marca 2014 at 01:37

    Ehh…świat staje na głowie,sposób postrzegania siebie jako złej mamy to nic innego jak presja i „dobre”grono bliskich z daleka którzy wiedzą lepiej…wrr.Karmienie piersią jest nielada wyczynem,zarówno dla mamy jak i dzieciaczka:)Popieram taki sposób żywienia naszych pociech,wspieram te mamy które dzielnie walczą o to i te którym z różnych powodów się nie udało:* Chciałam Was drogie kobiety zapytać,czy spotkałyście się z komentarzem,czy sytuacją dość nieprzyjemną w miejscu publicznym podczas karmienia ?Niemam na myśli biegania z nagim „cycolkiem”po mieście,ale taką sytuację,której wybór między brudnym kiblem a ławką w parku był najlepszym wyjściem ???

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:16

      Dla mnie wybór toalety to nie wybór tylko presja – nie poddaję się takowej

  • Mamuszka
    16 marca 2014 at 23:14

    Odwalacie wspaniałą robotę! Jestem z Wami piękne kobiety!

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:15

      Dziękuję w imieniu redakcji :*

  • Maniamamowania
    16 marca 2014 at 22:23

    Dobrze napisane. Trzeba pisać o mówić o tym, że mleko mamy jest najlepsze. Niech mamy mają tego świadomość.

  • monia
    16 marca 2014 at 21:58

    Ja również karmiłam swoje dzieci naturalnie. Początkowo nim zaszłam w ciążę nie byłam do końca przekonana, ale przyszło to naturalnie, tak samo z siebie. Nie obnoszę się z tym faktem, uważam to za rzecz normalną, nie szczycę sie tym również. Nie uważam matek karmiących MM za gorsze jak również tego że MM jest gorsze. Ja chciałam karmić naturalnie , to był mój wybór i moja decyzja. Patrząc na częstotliwość chorowania moich dzieci od najmłodszych lat i ciężkie „przebiegi” ich chorób czasem zastanawiam się czy rzeczywiście KN procentuje, może kiedyś, może później , oby…mam nadzieję. I nie to żebym żałowała swojej decyzji, absolutnie.

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:14

      Mleko mamy to nie jest lek na choroby inie gwarantuje żelaznego zdrowia dzieci, wystarczy spojrzec na skład mleka mamy i mleka modyfikowanego. Nie mozna też wyciągać wniosków czy się sprawdza czy nie na podstawi obserwacji własnych dzieci, sąsiadów czy nawet w przedszkolu. To większe ryzyko dla dzieci karmionych sztucznie to efekt wielu lat badań i analiz danych w wielu krajach na świecie.

  • Karolina
    16 marca 2014 at 21:48

    Kobieto jesteś boska!
    A ja jak jeszcze raz gdzieś przeczytam o terrorze laktacyjnym to normalnie komuś przywalę!!!
    Tekst świetny. Brawo 🙂

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:11

      A ja poprawię 😛

    • Moni Ka
      25 lipca 2015 at 20:32

      A ja nadepnę na jęzor 😛 – żeby więcej głupot nie gadał 😉

  • Ania
    16 marca 2014 at 21:35

    Czytam Twój blog Hafijo od ponad roku, trafiłam na niego, gdy miałam problem z KP – synek, który ładnie przesypiał noce, zaczął się budzić po 6-8 razy, gdy wróciłam do pracy. Miał wtedy około 10 miesięcy i jeśli chodzi o mleko był karmiony wyłącznie piersią, butelki nawet z moim mlekiem nie akceptował. Wszyscy – teściowa, znajome, koleżanki w pracy radzili dać mm – 'Bo się nie najada”. Wpisałam coś w gugle, już nie pamiętam co – i tak trafiłam do Ciebie. Potwierdziłaś moje przypuszczenia – że chodzi o bliskość, nie o głód – a po przeczytaniu kilku innych postów zaczęłam żałować, że nie trafiłam do Ciebie wcześniej, oszczędziłoby mi to mnóstwa łez. Tak, moje karmienie byłą drogą przez mękę, chyba to opiszę do Twojego cyklu.
    Obecnie synek ma 26 miesięcy i od stycznia go nie karmię.
    Ale zaglądam do Ciebie codziennie. Bardzo lubię Twój styl i podejście do życia.

    A w nawiązaniu do dzisiejszego Twojego posta, chciałam podzielić się moją frustracją. Piszesz o kobietach, które – mimo że wiedzą iż kp jest nieporównywalnie bardziej wartościowe aniżeli mm – wzruszają ramionami i wybierają sztuczne. Mówisz, że nie obchodzą Cie ich uczucia.
    Mnie natomiast szlag trafia, jak patrzę na niefrasobliwość mojej szwagierki. 3 miesiące temu urodziła córeczkę. Jest to dość późne macierzyństwo z racji zawirowań życiowych. M. jest przyzwyczajona więc do dużej ilości czasu tylko dla siebie, do częstych wizyt w spa, u fryzjera, kosmetyczki itd. Pojawienie się dziecka nic nie zmieniło. Nie, nie chcę powiedzieć, że matka nie ma do tego prawa. Ależ ma. Tylko nie kosztem dziecka!! M. natomaist robi sobie wypady pielęgnacyjne średnio dwa razy w tygodniu. Podrzuca wtedy dziecko do swojej mamy (a mojej teściowej, z którą mieszkam) i zostawia butelkę z mm. Bo poza tym karmi piersią. No i jeszcze wieczorem przed snem podaje butelkę – 'żeby dobrze spało’.
    Absolutnie nie narzucam się ze swoją postawą, sama nie lubiłam nieproszonych rad. natomiast raz jeden spytała mnie o to, co zrobić, aby nie podawać butelki na noc. Wyjaśniłam, uprzedzając, że trzeba się uzbroić w cierpliwość przez kilka dni, zanim się unormuje podaż mleka wieczorem. I co? I nic. Nadal daje butlę 'bo płakała wieczorem’.
    Ale najbardziej wkurza mnie właśnie to podawanie butelki z mm w razie wyjścia do fryzjera czy gdzieś tam. jako przyjemnej i łatwej alternatywy dla KP. Bo po co się męczyć z laktatorem?
    Całkowita ignorancja jeśli chodzi o KP – karmi co prawda nadal, ale jak mówiła 'po to, aby szybko schudnąć’, niechęć do wyjścia z niej mimo moich dyskretnych wskazówek (już ich nie daję, poddałam się).
    Z pewnością są w naszym kraju matki, w przypadku których zawiódł system.
    Niestety, jest też mnóstwo takich, które na własne życzenie pozostają ignorantkami. W dobie internetu kwestia dostępu do wiedzy to po prostu wybór między’chce mi się’, a 'nie chce mi się’. Większości nadal się nie chce.

    Pozdrawiam Cię Hafijo i ucałowania dla Gabrysia!

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:10

      Dziękuję Ci, bardzo mi się ciepło zrobiło po Twoim komentarzu. Wiesz myślę, że czasem takie postępowanie to kwestia braku właściwej edukacji od podstaw i wsparcia, wsparcia i jeszcze raz wsparcia, bo można i iśc do fryzjera i kosmetyczki i karmić piersią, tylko trzeba to sobie poukładać

  • Patrycja
    16 marca 2014 at 21:26

    Oj sama prawda. Już w szpitalu spotkałam się z problemem przy laktacji i nikt mi nie pomógł każdy robił ze mnie wyrodną matkę,jak przychodziłam po radę. Ani razu nie pokazali mi jak dostawiać synka ale oceniać potrafili. Mleczka nie miałam od razu po porodzie, musiałam dokarmiać, w domu przyszła położna pokazała mi co nieco i rozpoczęłam kolejną batalię, karmiłam 3 miesiące raz było lepiej raz gorzej, aż w końcu synek zaczął strasznie się prężyć i płakać przy moim mleku, biłam się z myślami co robić, szukałam pomocy lecz nikt nie pomógł i tak niestety skończyła się moja kariera laktacyjna. Najpierw winiłam siebie, myślałam, że jestem złą matką ale to ty masz rację, jestem okropnie zła na ten cały system, na to, że nikt mi nie pomógł… Nikomu nie zależało na tym, aby mój synek był nadal karmiony moim mlekiem… nikomu oprócz mi ale ja niestety nie dała sama rady z tym. I zgodzę się w 100% mleko matki jest najlepsze, jest czymś naturalnym co dostajemy wraz z dzieciątkiem, jest to również wygoda dla matki i dziecka, zero podgrzewania, zero butelek po prostu wyciągasz i dziecko je. Walczcie mamusie dopóki możecie, dla mnie jest za późno, ale nawet nie karmiąc wiem że jestem dobrą matką bo oddałabym życie za mojego skarba.

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:07

      Wzruszający jest Twój komentarz!

  • Wiewi00ra
    16 marca 2014 at 21:18

    Amen Siostro!

  • Budująca Mama
    16 marca 2014 at 21:14

    Najgorsze to jest to, że te, które chciały, ale się nie udało (z różnych przyczyn) nie krzyczą tak głośno, jak te, którym się nie chciało… To te krzyczą najgłośniej. A słyszałam o kobietach, które chcą popić, a „z opieki i tak dostaną bebiko”, więc przestają karmić pomimo tego, że mleko leciało im strumieniami. Z dwojga złego? Lepiej dać bebiko niż mleko z wódą, ale… No właśnie! Brak słów :/

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:04

      no straszne to co piszesz!

  • Mama Filipka
    16 marca 2014 at 21:08

    Dobrze napisane!
    Ja na szczęscie jestem osobą, która twardo trzyma się swojego, karmię prawie rok i nikomu nic do tego. Wiele razy słyszałam komentarze, że powinnam już odstawić, ale ja mówię nie. Nie potrafię odebrać tego mojemu dziecku, jeszcze nie. Co najlepsze ostatnio jak byłam z synkiem u lekarza to lekarka z góry założyła,że mały jest karmiony mm i kazała witaminy dodawać do mleka;) Skoro takie mamy podejście lekarzy, to co się dziwić, że tyle mam przechodzi na mleko sztuczne. Nie wiem czemu tak naturalna rzecz jak KP jest często brane za dziwne.
    I oczywiście kobiety karmiące mm nie są gorsze. Czasami nie mogą Kp, czasami nie ma kto im pomóc. Ale niestety często też ulegają presji otoczenia i np.zaczynają dokarmiać, bo twierdzą,że mają za chude mleko, dziecko się nie najada, bo ciągle woła o cyca itd. Moje też wołało ciągle, mógł leżeć przy piersi cały dzień, ale ja wiedziałam, że to nie jest równoznaczne z nienajadaniem sie. Przydałoby się w naszym kraju więcej wykwalifikowanych połoznych i doradców laktacyjnych. Dobrze, że są takie kobiety jak Ty, które nie boją się glośno o tym mowić i przez to pomagać innym.

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:03

      masz racje brakuje „kadry” – oby coś się ruszyło – potrzebna nam rewolucja!

  • Hafija
    16 marca 2014 at 21:07

    Pisałam tez o tym o tu https://www.hafija.pl/2014/02/list-do-kobiety-w-ciazy.html

  • aga
    16 marca 2014 at 21:05

    Zgadzam się z wpisem w 100% ale uważam że dziewczyny często same zaniedbuja temat kp będąc jeszcze w ciąży. Ja nie bałam się bólu, porodu, kąpieli itp. Bałam się czy poradzę sobie z kp. Dlatego w ciąży czytałam wszystko co wpadło mi w ręce na ten temat. Niestety wiele dziewczyn olewa wcześniejsza edukację myśląc że jakoś to będzie. Karmienia piersią tez się trzeba nauczyć! Pomijam fakt ze po porodzie tez pojawiają się cudowne rady. W naszym przypadku juz w pierwszej dobie życia synka usłyszałam od personelu medycznego ze dziecko płacze bo jest głodne i trzeba je dokarmić! Potem słyszałam że muszę koniecznie odstawić syna od piersi bo moje mleko mu szkodzi (!) Bo boli go brzuszek. Mój mąż odbierał po kilka tel dziennie od swojej „pomocnej” cioci która twierdziła ze ja napewno nie będę karmić bo ona swoich dziewczynek tez nie karmiłam bo miały skaze. Nasz trądzik niemowlęcy tez uznała za skaze i doradziła jak najszybsze odstawienie dziecka od piersi. Na szczęście narazie nie słyszymy juz cudownych rad a nasza mleczna przygoda trwa 5 miesięcy i mam nadzieje ze potrwa jeszcze o wiele dłużej. PS. Ostatnio usłyszałam od poloznej ze ile mi tego karmienia zostało. Max pół roku bo przecież po roku to mleko jest już bezwartościowe 😉

  • Baby first spoon
    16 marca 2014 at 20:26

    Bardzo rzeczowy wpis! Zgadzam się z każdym słowem. Wierzę, że dzięki Tobie chociaż kilka/kilkadziesiąt/set? mam wytrwało, znalazło słowo wsparcia, pomocy i karmi swoje dziecko piersią na przekór lekarzom, babciom i życzliwym koleżanką-mamą z „puchy”. Pozdrawiam serdecznie

    • Hafija
      18 marca 2014 at 20:01

      Nawet jeżeli tylko jedna by to byla – warto!

  • Joanna (mifufu)
    16 marca 2014 at 18:59

    Oj Kochana, jaka Ty mądra babka jesteś.

    • kasia
      16 marca 2014 at 20:22

      prawda prawda i jeszcze raz prawda:)))))))

    • Hafija
      18 marca 2014 at 19:54

      Dziękuję dziewczyny!

    • Ola
      21 maja 2015 at 22:25

      Kochana Hafijo, masz zdecydowaną rację i cieszę się, że jest Twój blog. Je jestem jedną z, która walczyla przez 3,5 miesiąca przystawiając, wyciskając laktatorem marne 100 ml, byleby coś. Sęk w tym, że takich cudnych propagatorek jak Ty jest mało, bo większość karmiących piersiom mam jest po prostu atakująca. Ile razy usłyszałam, że karmie paszą, że jestem głupia i nie kocham swojego dziecka. Może z tymi Paniami też warto by było porozmawiać?

      ściski

    • qwerty
      28 lipca 2015 at 11:26

      100ml!! toż to ogrom!! ja karmię 1,5 roku, pokarmu mam ile dziecko potrzebuje, raz mniej raz więcej, ale wycisnąć laktatorem nie jestem w stanie 30ml. także 100 ml! wow

Comments are closed here.