Poród a sprawa piersi, mleka, krwi i żelaza


Poniższy post nie zastąpi opieki lekarskiej, nie stanowi też profesjonalnej porady dotyczącej porodu ani karmienia piersią. 

O tym wszystkim o czym traktuje post rozmawiałam z moją koleżanką, rozmowa się toczyła a ja pisałam… a teraz publikuję. Temat ze wszech miar niewyczerpany. O kangurowaniu będzie kiedy indziej 🙂

Kiedy faza druga porodu się zakończy i Twoje dziecko przyjdzie na ten świat powinno ono natychmiast zostać położone na Twoim nagim ciele.

Nie pokazane i zabrane. To jest moment kiedy twoje dziecko potrzebuje twojej skóry i twojej bliskości a ty potrzebujesz dziecka, żeby Twój organizm otrzymał dodatkową przezskórną stymulację do wydzielania hormonów odpowiedzialnych za laktację. Dodatkowo rozpoczyna się proces tworzenia więzi matka-dziecko. Badania przeprowadzane na małpach wykazały, że oddzielenie matki od dziecka po porodzie skutkowało trwałym zerwaniem więzi pomiędzy tą dwójką.

Zdrowe dziecko położone na twoim brzuchu powinno pozostać aż do pierwszego karmienia i przez następny okres porodu i po porodzie. 

Nie ma potrzeby mycia dziecka – maź płodowa która pokrywa jego skórę zabezpiecza ją przed nagłą ekspozycją na czynniki zewnętrzne. dziecko powinno cały czas być z matką i tutaj dzieją się dwie ważne dla laktacji i karmienia piersią rzeczy.

Po pierwsze dziecko szuka piersi. 

Noworodki położone w pobliżu piersi (ale nie koniecznie bo czasem nadal na brzuchu) są w stanie same dotrzeć do niej, odnaleźć sutek i rozpocząć ssanie. Każda matka instynktownie pragnie dziecku w tym pomóc jednak jeżeli naszą pomoc ograniczymy do minimum dziecko samo odnajdzie sutek i ułoży się samo w najwygodniejszej i najdogodniejszej dla siebie pozycji i złapie sutek w najlepszy dla siebie i mamy sposób. Pierwsze prawidłowe przystawienie ma tutaj ogromną rolę. Bywa ono często wyjściowe do następnych karmień i dzieci które same odnajdą sutek łatwiej i szybciej uczą się aktywnie ssać. Proces ten może trwać nawet i do dwóch godzin i należy pozwolić mu rozwijać się z minimalną pomocą z zewnątrz.

Nic nie zapewni dziecku takiego ciepła i nie będzie utrzymywało jego oddechu i bicia serca na stabilnym poziomie jak kontakt skórny z matką. Nic tak nie rozpocznie laktacji jak ten kontakt. 

I kolejna sprawa – przecięcie pępowiny a właściwie jej zaciśnięcie i odcięcie.

Pępowina powinna zostać odcięta kiedy przestanie tętnić. Jest to ważne ponieważ krew znajdująca się w niej może wtedy spokojnie dotrzeć do dzidziusia.

„Jeśli pępowina nie zostanie zaciśnięta mechanicznie, w sposób naturalny zapada się odcinając przepływ w ciągu kilku do kilkunastu minut.(…) U zdrowego, donoszonego dziecka jeszcze w momencie porodu, 20-60% krążenia matczyno- płodowego odbywa się w łożysku (Hutton, Hassan, 2007; Wyllie, 2008). Przepływ krwi w naczyniach pępowinowych natomiast, po opuszczeniu przez dziecko macicy, prowadzi do 30% wzrostu objętości krwi krążącej i znacznego, 60% wzrostu liczby erytrocytów (Jahazi i wsp. 2008). Jest to więc istotna ilość krwi, której zarówno nadmiar, jak i niedobór może wywoływać efekt biologiczny.[1]

W trzeciej minucie noworodek otrzymuje w sumie ok 100ml dodatkowej krwi.

Jeżeli porównamy stosunek krwi dodatkowej do krwi w organizmie dziecka, a ten sam stosunek w organizmie dorosłego okazuje się że ilość ta odpowiada ok 1 l krwi u dorosłego człowieka i może być traktowany jako ubytek krwi w organizmie dziecka.

Można powiedzieć że dziecko jest stratne o 30% krwi jeżeli pępowina zostanie przecięta zbyt wcześnie. Średnio przyjmuje się że dziecko podczas porodu jest zaopatrzone w dwie trzecie krwi.

Obecnie przyjmuje się że korzyści późniejszego przecięcia pępowiny są o tyle większe od ewentualnych niepotwierdzonych powikłać, że rekomenduje się przecięcie pępowiny najpóźniej jak to jest możliwe.

Dzieci po porodzie powinny mieć zapas żelaza na mniej więcej 6 miesięcy wyłącznego karmienia piersią. (Anemia może zdarzyć się nie tylko dziecku KP ale także dzieciom na MM ponieważ żelazo z MM jest gorzej przyswajalne niż to z mleka matki, nie ma tu reguły).

Ta dodatkowa ilość krwi która wędruje przez pępowinę do dziecka  zwiększa znacznie poziom hemoglobiny w organizmie oraz zapasy żelaza.

Niezależne badania pokazały że dwuminutowe opóźnienie w zaciskaniu pępowiny dostarczają dziecku ekwiwalent 1-2 miesięcznych zasobów żelaza w organizmie ( od 27-47 mg) Ponieważ dużo się mówi o tym, że mleko mamy jest ubogie w żelazo jasne jest, że krew znajdująca się w łożysku i pępowinie jest tym dodatkowym źródłem żelaza, którego potrzebuje dzidziuś karmiony piersią, które stworzyła ewolucja z przeznaczeniem dla noworodka – dzieci KP które otrzymają tą krew nie są narażone na anemię – ergo suplementacja mieszanką z ekstra żelazem lub samym żelazem nie będzie potrzebna.

Krew która znajduje się w łożysku jest przeznaczona dla naszego dziecka przez naturę i należy jej swobodnie dać przepłynąć do organizmu maluszka. Stąd zalecenia obowiązujące w Polsce co do nie zaciskania pępowiny aż przestanie ona tętnić. Jednak tak jak ten moment może być nieuchwytny tak może on być bardzo subiektywny i może trwać więcej /mniej niż trzy minuty.

https://cord-clamping.com/

WHO zaleca żeby nie zaciskać pępowiny wcześniej niż jest to konieczne przez trzy minuty (ale może to też trwać 5, 10, 20, 30 minut i więcej). 

Nie udowodniono że późne przecięcie pępowiny może prowadzić do przedłużającej się żółtaczki[2] nie udowodniono także żadnego zagrożenia wynikającego ze zwiększonej ilości krwi w organizmie dziecka[3] ani zwiększonego ryzyka wykrwawienia się matki[4]

Ponieważ ta procedura (przekazania całej krwi dziecku) nie współgra w żaden sposób z przechowywaniem krwi pępowinowej naukowcy doszli do wniosku że biorąc pod uwagę korzyści obu procedur, większe wymierne korzyści przynosi nie przecinanie pępowiny i nie zaciskanie jej przez przynajmniej 2 minuty[5] ale nie ma określonej górnej granicy po której pępowinę trzeba przeciąć.

(Głównie chodzi o to że w krwi dawcy mogą znajdować się komórki które będą w procesie powielania tworzyły komórki rakowe, a sposoby i wykorzystanie krwi w leczeniu nadal nie jest zbadane dokładnie niestety w szczegóły się nie wdaję gdyż nie zgłębiłam tego aspektu sprawy dokładnie)

Zbyt szybkie zaciśnięcie i przecięcie pępowiny może wywołać u dzieci problemy chociażby z żelazem:

Immediate cord clamping has been shown to increase the incidence of iron deficiency and anemia during the first half of infancy, with lower birth weight infants and infants born to iron deficient mothers being at particular risk. Up to 50% of infants in developing countries become anemic by 1 year of life, a condition which can negatively and perhaps irreversibly affect mental and motor development. According to one longitudinal study, Costa Rican children with chronic iron deficiency in infancy had 10 to 25 point lower cognitive test scores at 19 years of age, when compared to similar children with adequate iron status. For premature and low birth weight infants, immediate cord clamping can also increase the risk of intraventricular hemorrhage, and late-onset sepsis. In addition, immediate cord clamping in these infants increases the need for blood transfusions for anemia and low blood pressure[6]

Photobucket
Pępowina przed i po odprowadzeniu krwi z łożyska do organizmu dziecka. źródło:

https://cord-clamping.com/images-videos/

[1] https://www.rodzicpoludzku.pl/Wiedza-o-porodzie/Odciecie-pepowiny-kiedy-i-w-jaki-sposob.html
[2] https://www.bellybelly.com.au/articles/birth/natural-approach-to-labour
[3] WHO: These effects have not, however, been demonstrated. In fact, there is probably a self-regulatory mechanism in the infant which limits the extent of placental transfusion. Moreover, there is evidence that the circulatory system of the newborn is capable of rapid adjustment to an increase in blood volume and viscosity by increased fluid extravasation and dilation of blood vessels.”
[4] who: “Although there was some evidence that early clamping reduces the duration of the third stage of labour, there was no significant effect on the incidence of postpartum haemorrhage”.
[5] Dr. Stephen Klasko, senior vice president of USF Health and dean of the USF College of Medicine. “There remains no consensus among scientists and clinicians on cord clamping and proper cord blood collection. The most important thing is to avoid losing valuable stems cells during and just after delivery.” So prevention is clearly better than cure – your baby will be better off keeping what is rightfully theirs.
[6] https://amro.who.int/English/AD/FCH/CA/Delivery_care_practices.pdf
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=cX-zD8jKne0
https://academicobgyn.com/2011/01/30/delayed-cord-clamping-grand-rounds/
https://www.gentlebirth.org/archives/cordNFM.html
https://www.gentlebirth.org/archives/lateClamping.html
https://www.naturalchildbirth.org/natural/resources/labor/labor04.htm
https://www.lightparty.com/Health/ChildbirthIntervention.html
https://www.gentlebirth.org/archives/cordRisks.html
https://www.news.ucdavis.edu/search/news_detail.lasso?id=7729
https://cord-clamping.com/
https://www.midirs.org/development/studentmidwife.nsf/F9DD87EE79FD94BB8025770600358DC6/$File/MIDIRS%20Umbilical%20Cord.pdf
https://apps.who.int/rhl/pregnancy_childbirth/childbirth/3rd_stage/cd004074_abalose_com/en/index.html
https://apps.who.int/rhl/reviews/langs/CD004074.pdf
https://apps.who.int/rhl/effective_practice_and_organizing_care/guideline_2007_WHO_Recommendations_for_prevention_of_PPH.pdf
https://midwifeinfo.com/articles/cord-clamping–please-wait
https://healthy-mother.com/the-debate-around-delayed-cord-clamping-and-cord-blood-banking
https://amro.who.int/English/AD/FCH/CA/Delivery_care_practices.pdf
https://cord-clamping.com/images-videos/
La Leche League The womanly art of breastfeeding
Gabrielle Palmer Polityka karmienia piersią Ideologia, biznes i szemrane interesy
Shiela Kitzinger Karmienie piersią
Praca zbiorowa pod red. Agnieszka Szlagatys-Sidorkiewicz Mleko kobiece aktualny stan wiedzy
Hannah Lothrop Sztuka karmienia piersią
Karin Muss Karmienie piersią- poradnictwo i promocja
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

79 komentarzy

  • Molka
    9 kwietnia 2018 at 20:56

    Rodzilam Manie w Wigilię w niedużym powiatowym szpitalu. Dostalam Małą zaraz po urodzeniu. Potem tylko na chwilę w tym samym pokoju pielegniarki i lekarz trochę „ogarneli” ją i po chwili juz byla ze mną i mężem. Radio grało Lulajze Jezuniu…

  • T.
    3 marca 2018 at 13:42

    Ma Pani namiar na takiego, najlepiej z Warszawy i okolic ? Mała obecnie przechodzi infekcję dróg oddechowych. Znowu krew w kupie. Pije tylko moje mleko. Za 3 tyg gastrolog. Za dwa mój okulista.

  • T.
    16 lutego 2018 at 21:35

    Po 15 godzinach od odejścia wód płodowych zrobiono mi cesarkę. Pępowina odcięta natychmiast. Musieli ratować dziecko i mamę. Krwotok. Brak mleka. Stymulowałam laktację laktatorem. Dopiero po 3 dniach maluch dostałq moje mleko. Po 4 przystawiłam do piersi jak stan dziecka się poprawił nie przybierało na wadze więc ściagałam i karmiłam butelką do tego pierś. Po około dwóch tygodniach została tylko pierś i tak dotrwałyśmy do skończonych 8 miesięcy. Niestety muszę zacząć odstawiać pierś ze wzgledu na leki. A nie chcę odstawiać? nie wiem jak się do tego zabrać. Malutka ma alergię na krowie mleko. Z dodatkowych posiłków akceptuje przeciery owocowe, kaszke jaglana i owsiana Helpa. Nie chce zupek. Grudki wypycha językiem. Jedynie papkę ze słoika po 5 miesiacu zje. Martwię się. Nie wiem co robić. Czy nie grozi Jej anemia. Przez długi.czas pojawiała się krew w kupie. Waga ok. Około 8600. Na starcie 4230. Miała momenty spadkowe i nie przybierania.

    • Hafija
      26 lutego 2018 at 23:39

      Polecam dobrego dietetyka!

  • Ola
    30 sierpnia 2017 at 20:43

    Poród równo dwa miesiące temu na Żelaznej w Warszawie. Mały po porodzie od razu bach na mój brzuch i pelzal sobie aż moja położna pomogła mu znaleźć i złapać pierś. 2 godziny zanim wstałam i wzielam prysznic tylko dla nas. Ważenie i mierzenie dopiero później, cały czas w zasięgu mojej ręki. Pepowina odcięta kiedy przestała tętnic i była już przezroczysta. Nikt mi dziecka nie zabierał, nie myl, nie popsuł tych wspaniałych chwil. Jestem za to bardzo wdzięczna i będę już zawsze mojej wspaniałej Jeannette 🙂

  • Marta
    19 lipca 2017 at 18:41

    Zdecydowaliśmy się z mężem na pobranie krwi pępowinowej podczas porodu córki, ale miałam wątpliwości co do zbyt wczesnego przecinania pępowiny. Gdy zapytałam bank krwi, dział marketingu wymigał się od odpowiedzi, twierdzac, że czas odpępnienia zależy od położnej. Gdy zapytałam położną, po jakim czasie przecina się pępowinę w przypadku bankowania krwi, powiedziała mi, że bank nigdy się do tego nie przyzna, ale jeśli ona chce pobrać jakąś rozsądną ilość krwi, to musi NATYCHMIAST przeciąć pępowinę. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się na bankowanie. Po kilku miesiącach okazało się, że córka ma anemię. Przy porodzie syna też pobieraliśmy, ale on urodził się dużo większy – ważył 3600, a córka 2900. Może warto zgłębić ten temat, Hafija? 🙂

  • Agata
    19 lipca 2017 at 10:26

    Witam! mam pytanie dotyczace wlasnie pozniejszego odcinania pepowiny – oczekuje teraz mojego 3 malenstwa – moge powiedziec, ze z moja pierwsza coreczka temat dla mnie byl w ogole nieaktualny, ale szukalam informacji bedac w ciazy z moja druga coreczka, Zdecydowałam sie wtedy w ogole nie ingerowac w to kiedy pepowina bedzie przecieta bo po prostu balam sie ze pozniejsze przeciecie pepowiny w sytuacji gdy ja jestem RH- a corka RH+moze miec jakis negatywny wplyw na coreczke. Byloby super gdyby sie okazalo, ze cos na ten temat moze Pani napisac. Czy w tej sytuacjibpozne odciecie pepowiny moze miec jakikolwiek NEGATYWNY wplyw na malenstwo? Dodam, ze z moja druga coreczka konflikt serologiczny nie byl stwierdzony a teraz przy 3 malenstwie niestety tak. Z gory dziekuje i pozdrawiam serdecznie
    Agata

  • Klaudia
    22 lutego 2017 at 20:51

    Ja też czytam i ryczę :'( wiele z tych rzeczy nie było nam dane….
    Poród, pomimo, że sn, to wywoływany- i oksytocyną, i balonikiem. Tydzień (37tc) wcześniej trafiłam na patologię z gestozą, małowodziem, białkomoczem. Decyzja o zakończeniu ciąży i wywołaniu porodu zapadła, bo ktg, które mieliśmy 3razy na dobę, wykazało spadki tętna mojego synka. Cały czas groziła mi cc, więc od godz. 16 już nie pozwolono mi nic jeść. Gdy synek się urodził o 13:30 od razu trrafił na mój brzuch, ale zaraz go zabrano, bo dostałam krwotoku… , który skończył się łyżeczkowaniem w znieczuleniu ogólnym (ale dopiero o 22:00, więc po porodzie zjadłam dopiero na trzeci dzień, śniadanie) pępowinę też od razu przecięto, bo łożysko i tak był już 3go stopnia, a przepływy były zaburzone.
    Teraz synek ma 5mc i ma anemię. Dostaliśmy zalecenia od neonatologa, żeby podawać mu żelazo, wit C, B6 i kwas foliowy.

  • koshanti
    15 grudnia 2016 at 22:58

    Czytam i płaczę jak bóbr. Ja niestety zostałam okradziona z tych cudownych chwil przez los. Urodziłam synka w 29 t.c. Poród naturalny. Można powiedzieć, że rodziłam tydzień, bo tyle trwały bóle porodowe. Dzielnie je znosiłam, by synek jak najdłużej był w brzuszku. Po porodzie od razu go zabrano na intensywną terapię noworodka, zdążyłam tylko zauważyć, że ma czarne włoski na główce. Mimo, że nie miałam go przy sobie, na początku byłam w takiej euforii, że wstałam i od razu chciałam do niego pędzić. Czułam się taka silna i podekscytowana! Z każdym dniem jednak moje dobre samopoczucie zanikało. Stres, strach, niepewność, niemoc, brak synka… Wszystko to sprawiało, że nie byłam nawet pewna, czy go kocham. Płakałam, gdy nikt nie widział. Serce mi krwawi, gdy teraz o tym myślę. Ale mimo wszystko, chciałam synkowi dać najlepsze, co mogłam dać na daną chwilę. I zaczęła się przygoda z laktatorem. Były dni, że dobijało mnie to „uwiązanie”, zmęczenie, wstawanie co półtorej godziny (mleko ściągałam, co 3 godz., ale licząc mycie i sterylizowanie laktatora, a później karmienie z butelki synka, pozostawało 1,5 godz. snu). Ale jak teraz patrzę na mojego 8-miesięcznego cudnego chłopca – nie żałuję! Mało tego! Jestem z siebie dumna, że wytrwałam, że się nie poddałam! Po 3 m-cach, dzięki wspaniałej doradczyni laktacyjnej udało się go przestawić na pierś. I karmię do tej pory (+ uzupełniam stałymi pokarmami). Gdy mój osesek je wtulony w moje ciało, to z całym przekonaniem stwierdzam, że to najcudniejsze chwile w moim życiu. Dziękuję Ci Hafijo, że utwierdzasz mnie w tym, że robię dobrze.

  • Paulina
    6 września 2016 at 14:54

    Rowniez chetnie dowiedzialabym sie co w przypadku cc i przeciecia pepowiny

  • Mama synka
    14 grudnia 2015 at 21:45

    A jak wygląda sprawa odtętnienia pępowiny w przypadku cięcia cesarskiego? Nie bardzo mam czas czytać wszystkie komentarze żeby sprawdzić czy temat nie był już poruszony. Baaardzo ciekawy wpis 🙂 Na szkole rodzenia, w szpitalu, w gazetkach dla mam, u pediatry na wizycie z anemicznym dzieckiem – nigdzie nie spotkałam się z tym tematem. Tylko 'dawaj żelazo bo dzieciom kp brakuje’ :/ Rodziłam cc, niestety 🙁 i prawdopodobnie następne też w ten sposób, więc jestem ciekawa czy przy cc można też coś zrobić aby dziecko nie miało anemii. Dodam, że pomimo prób nie udało mi się znaleźć w internecie nic na ten temat.

  • Marta K.
    12 listopada 2015 at 20:27

    Nie wiem, czy to dobre miejsce na takie pytanie, ale dotyczy ono żelaza w mleku matki. Ostatnio moja córka miała przeprowadzany check-up dla roczniaka i Pani pediatra rutynowo zaleciła jej badanie krwi, aby sprawdzić, czy mała nie ma anemii. Jak dopytalam się skąd takie podejrzenia skoro była przez 12 miesięcy (i również teraz) karmiona piersią (od ok 7 miesiąca stosowałyśmy BLW przy pwrowadzaniu pokarmów stałych), to Pani odpowiedziała, że w mleku matki jest dość mało żelaza i dlatego rutynowo należy to zbadać.. Dodam, że cała sytuacja miała miejsc w USA. Do tej pory badań nie zrobiliśmy, bo za pierwszym razem pielęgniarki nie mogły znaleźć żyły i wkłuwały się w rękę chyba ze 2-3 minuty bezskutecznie, dlatego wolałabym na razie odłożyć pobranie. Prosiłabym o nakierowanie może na jakeś źródło albo komentarz, który upewniłby mnie w przekonaniu, że badanie na razie nie jest konieczne (póki co podpowiada mi to tylko intuicja :))
    Pozdrawiam!

  • Milken
    9 listopada 2015 at 21:07

    Rodziłam syna przez CC. Obecnie ma 7,5 miesiąca. Karmię piersią. Z rozszerzania diety póki co nici. Hemoglobina 11,2. Waga 9100 (ur. 3850). Nie przybrał nic od 1,5 miesiąca. Obecnie pije z piersi owszem rzadziej ale chętnie. Nie wygląda mi to na brak apetytu. Ferrytyna nie badana. Lekarze sugerują suplementację Fe. Mi się coś obiło o uszy,że podawanie Fe jest konieczne, gdy hemoglobina poniżej 10. Hafija lub inne mądre mamy, możecie potwierdzić? Mały kręci głową na widok łyżeczki, do ręki jedzenia też nie chce wziąć. Nie chcę mu wciskać do buzi bez rzeczywistej potrzeby syropu. Boję się, że w ten sposób zniechęci się totalnie do smakowania nowości. Wszyscy (łącznie z IBCLC) mi mówią, że syn powinien już jeść żółtko, mięso, że z piersi mu Fe nie starczy. Czy ktoś ma doświadczenie w tej kwestii? Planuję poczekać jeszcze z miesiąc, powtórzyć badania (tym razem z ferrytyną), ale pewna nie jestem. Szukam wsparcia. Z pierwszym synem spaprałam kompletnie sprawy jedzeniowe (co wlecze się za nami do dziś, czyli 3,5 roku) i boję się o ponowne błędy w tym temacie. No więc co zrobić jak już tej krwi zabrakło i jest anemia?

  • Agata
    16 sierpnia 2015 at 07:28

    Przy pierwszym porodzie córkę mi tylko pokazano i zabrano. Urodziłam o 2;40 a dziecko wyprosiłam dopiero ok 10 rano. Pierwsze przystawienie do piersi było dopiero ok godziny 16 ponieważ wcześniej dziecko było zabierane na badania i za każdym razem bez mojej wiedzy i zgody nakarmione mm. W szpitalu próbowałam przystawiać ale bezskutecznie, udało się dopiero w domu kiedy przyjechała moja mama i mi pokazała co i jak. Podejrzewam, że pępowina była odcięta od razu bo córka była owinięta. Dostała 10/10 a mimo to nie miałyśmy nawet szans pobyć razem. Bardzo mnie to rozczarowało ale nie miałam odwagi walczyć. W sumie karmiłam małą tylko 3 miesiące i to były takie wywalczone 3 miesiące bo ciągle były z nią jakieś problemy.
    Syna urodziłam o 11, od razu dostałam go na brzuch. Koszula w górę a bobas na brzuch. 🙂 Pępowina na pewno nie była odcięta od razu bo przecinał ją mąż i to ładną chwilę po urodzeniu się małego. Na czas rodzenia łożyska i szycia mały został zabrany, wytarty (umyty był w 2 dobie dopiero) i ubrany. Mnie przeniesiono na łóżko i dostałam synka zapakowanego. Dojechałam na przejściową salę i już go karmiłam nim położna przyszła pomóc w dostawianiu.
    Ps. Syna rodziłam w innym szpitalu niż córkę.

    • Agata
      16 sierpnia 2015 at 07:29

      Syn ma teraz skończone 4 miesiące i jesteśmy tylko na cycusiu 🙂

  • gnfgnfg
    15 sierpnia 2015 at 23:37

    Rodziłam w Bogucicach. Dali mi dziecko na sekundę i zaraz potem powycierali i pozawijali, a ja sama w tym czasie rodziłam łożysko i byłam szyta. Potem dostałam dziecko na 2h w rożku i nie pozwolili mi jej rozebrać, bo powiedzieli, że się wyziębi. Był wrzesień.

  • Magdalena
    15 sierpnia 2015 at 21:32

    Nie pamiętam ile czasu położna czekała z odcięciem pępowiny… W planie porodu zaznaczyłam, aby czekano aż przestanie tętnić. Z tego co pamiętam pępowina była bardzo krótka i dopiero po przecięciu jej położono na mnie synka. Próba przystawiania trwała sekundę, bo jak stwierdziła pielęgniarka „płaskie brodawki nie zassie” 🙁 głupia byłam że nie próbowałam mimo jej gadania. Karmiłam mieszanie 5 mcy, od tego czasu tylko piersią. W ciągu pierwszego miesiąca 100% na KP mój Syn nic nie przybrał i zeszczuplał:( waga stanęła na 7 kg w 6 miesiącu (a jadł często, poza tym byłam pod kontrolą doradcy laktacyjnego). Zrobiłam mu badania, miał żelazo poniżej normy. Nie wiem czy to wina tego niedoboru… Jego 4 miesięczny kuzyn na KP już waży 6700 g, w ogóle wszystkie dzieci jakie widziałam karmione KP są pulchniutkie, a mój taki chudy… Pediatra kazał podawać żelazo, no to podawałam, muszę zrobić powtórkę badań. Własnie skończył 8-mcy, ale nie wiem ile waży, jest cięższy bo to czuję, ale dalej chudzina. Tylko czekać, aż mnie w rodzinie wyklną, że się uparłam na to KP, a tak długo walczyłam o nie:(

  • Ania
    15 sierpnia 2015 at 21:27

    Bardzo ciekawy post. A może w kontekście żelaza jako takiego, napiszesz coś o pozytywnych skutkach kp dla mamy. Chodzi mi o to, ze mam anemię, zdiagnozowaną prawie rok pp odstawieniu synka. Kiedy byłam w ciąży i karmiłam synka prawie 2 lata czułam się świetnie, a moja morfologia była rewelacyjna. Ale i tak cała rodzina próbuje mi wmówić, że „karmiłaś dziecko tak długą piersią i teraz masz efekty”. Argument, ze wtedy bylo ok nie dziala

    • Hafija
      15 sierpnia 2015 at 21:31

      ok poszukam

  • Magdzia26
    21 lutego 2015 at 18:36

    Mi niestety nie było dane przeżycie takich chwil pomimo przebrniecia przez prawie cały poród synek tracił tętno i konieczne było cc. Po wyjęciu z mojego brzucha nie usłyszałam płaczu…nie oddychal… został zabrany na ION a ja zostałam sama… nawet mi go nie pokazano przez 4h nie wiedziałam co się z nim dzieje poza tym ze stan jest bardzo poważny 🙁 synek wyszedł z tego minęło już prawie 5 miesięcy ale jest mi bardzo źle za każdym razem kiedy o tym pomyślę… zobaczyłam go pierwszy raz po 12 h więź między nami zaczęła się buduje się powoli… zabranie dziecka matce to straszna rzecz, jakby wyrwali mi serce to by mniej bolało. o kp długo walczylam pierwsze przystąpienie do piersi było po 2 dniach :/

  • paulina
    22 maja 2014 at 12:34

    Właśnie jestem ciekawa jak wygląda to w przypadku Cc. Dużo mówi się o Sn, a co z Cc? Czy nie ma problemu by dziecko mogło leżeć przy piersi mamy? Jestem bardzo ciekawa

  • Motheofappointment
    22 maja 2014 at 11:07

    Mój drugi poród tak wyglądał. Hanię dano mi na brzuszek od razu i miałyśmy 2h dla siebie. Jak tylko zobaczyłam, że szuka piersi przyłożyliśmy ją i rozpoczęliśmy KP 🙂 nie wiedziałam, że sama powinna dotrzeć do piersi, ale i tak było cudownie. Z pierwszą córką tak nie było – kolejna na porodówce nie pozwoliła na to, abyśmy mieli czas dla nas 🙁 Martwi mnie to w kontekście bliskości i więzi, ale czasu nie można cofnąć 🙁

  • Magda
    22 maja 2014 at 10:03

    Moje dziecko jutro skonczy 4 tydzien zycia Urodzil sie przez CC Ciekawa jestem jak sytuacja z pepowina ma sie w takiej sytuacji Z porodu pamietam tylko ze brzuch rozcieli wyciagnieto go on zaplakal przy mnie cos robili przy nim tez Po chwili zawiniatko dostawiono mi na sekudne do policzka A mogli do piersi przeciez i zabrali go Po godzinie moja mama dostawila mi go do piersi

  • Mama Ka
    22 lipca 2013 at 21:52

    Ja też od razu dostałam synka i mogłam go nakarmić 🙂 Przy szyciu za to bałam się, że zacisnę na nim ręce i go zgniotę (moja zwyczajna reakcja na ból) i prosiłam, żeby go ode mnie zabrali, ale położna była uparta hihihi 😉

  • Panna Anna
    24 kwietnia 2013 at 13:24

    ja mogłam robić co chciałam, porody w pełni naturalne, bez jakichkolwiek ingerencji medycznych. mogłam jeść, pić, tańczyć śpiewać, siedzieć w łazience, i wszystko co tylko miałam ochotę, bo rodziłam w domu….ręce połoznej były tylko drogą łączącą mój brzuch z moimi ramionami 😉 dzieci od razu po narodzinach trafiały do mamy i do cyca. bardzo się ciesze, że dane mi było przeżyć takie porody i mieć tak wspaniałe wspomnienia.każdej mamie życzę takich 😉

    • gnfgnfg
      15 sierpnia 2015 at 23:40

      Ile Cię kosztował poród w domu? Bardzo chciałam rodzić w domu właśnie, ale mnie przeraziły koszty.

  • Kahlan84
    14 listopada 2012 at 12:36

    Mi od razu położyli M na mnie i tak dość długo leżał podczas rodzenia łożyska i szycia. Wspaniałe chwile 🙂 Potem ważenie, mierzenie koło mnie i znowu na mnie 🙂

  • Anonymous
    20 czerwca 2012 at 09:40

    Ja mogłam pić w czasie porodu wodę, ale położna zabroniła mi jeść i chwała bogu bo miałam nagłą cesarkę i tak jak ktoś już napisał operacja jest niebezpieczna gdy coś zalega w żołądku. Nie czułam głodu, bo miałam podpiętą kroplówkę z glukozą cały czas bym z sił nie opadła.
    Nessie

  • Karlita
    19 czerwca 2012 at 23:43

    Gabi urodziła się przez cesarkę i jak ją wyciągali zakrztusiła się wodami płodowymi więc także ją zabrali na badanie ale nigdy nie zapomnę jej widoku to najpiękniejsza chwila w moim życiu!! uwielbiam przytulać moje dzieciaki 🙂 i będę to robić jak najczęściej każdego dnia ooooooooooooooo 😉

  • my son's mum
    19 czerwca 2012 at 23:18

    Poważnie? Ech, polska rzeczywistość…

  • Hafija
    19 czerwca 2012 at 16:42

    A są chyba miejsca gdzie się z tego śmieją… 🙁

  • my son's mum
    19 czerwca 2012 at 16:41

    Dobrze, że jest plan porodu – gdy ja rodziłam nie bylo – teraz mozna uwzglednic np. taka prosbe: prosze aby w przypadku cesarskiego ciecia pozwolono przystawic mi dziecko do piersi o ile nie ma medycznych przeciwskazan. Przeciez chyba personel ma obowiazek to uwzglednic, prawda? Jak to jest Ciociu Hafijo?

  • my son's mum
    19 czerwca 2012 at 16:38

    No właśnie, tak jest dla nich najwygodniej – kobieta na oiom, dziecko na noworodki i maja swiety spokoj. A tak to ktos musialby przy nas siedziec itp

  • Hafija
    19 czerwca 2012 at 16:29

    A mnie się zdaje, że to jest standard którego po prostu się nie przestrzega.

  • my son's mum
    19 czerwca 2012 at 16:28

    Mi też nie było dane – synka po tzw. wydobyciu zabrali, zważyli itp, po czym lekarka przyniosła go i dotknęła jego rączką mojej twarzy. Ot – cały kontakt matki i dziecka po cesarce w Polsce. Na moje pytanie czy mogę dostać synka w ramiona usłyszałam coś w stylu: "pani teraz na oiom, a dziecko na oddział noworodków." To było ósma wieczór, a zobaczyliśmy się następnego dnia ok godz 11 na moją wyraźną prośbę, ale wtedy jeszcze nie karmiłam, bo wciąż spał. Czuję się odrobinę okradziona, ale z drugiej strony cieszę się, że dziecko urodziło się całe, zdrowe, że ostatecznie obyło się bez powikłań. Udało nam się nadrobić utracone cyckowe chwile:) ps ponoć są w Polsce porodówki, gdzie dziecko po cesarce wędruje w ramiona mamy. Ktoś coś wie na ten temat?

    • Janka
      1 lipca 2016 at 19:33

      Szpital Wojewódzki w Bielsku – Białej – poród w tym roku, dostałam małą na sali w trakcie szycia (najpierw oględziny lekarza, nagła cc, stwierdzenie, że jest ok i mała na mnie). Dawniej jak się zapytało to przywozili odrazu na pooperacyjną (2h), albo już na normalną po tych 2h z pooperacyjnej.

  • AnnaR
    19 czerwca 2012 at 09:55

    do planu porodu dopisałam więc:
    "Zależy mi na tym, by pępowina została przecięta dopiero po ustaniu jej tętnienia"
    czytałam już o tym, miesiąc czy dwa temu, ale całkiem zapomniałam.
    Twój post przypomniał mi o tym, a to, tak jak piszesz jest bardzo ważne.

  • Anonymous
    18 czerwca 2012 at 16:09

    U mnie było PRAWIE idealnie. Synka na gołe ciało położono, owszem, ale z małą przerwą się to odbyło. Tzn. po urodzeniu, jeszcze z pępowiną go dostałam, po minucie mniej więcej odcięli pępowinę i zabrali go na stolik obok na mierzenie, a potem znowu mi go oddali i mieliśmy już czas tylko dla siebie: skóra do skóry, ucząc się ssać 🙂 Było cudownie, ale też troszkę żałuję, że ten pierwszy kontakt został przerwany. Tylko, że tu oprócz woli matki i jej wiedzy, potrzebna jest jakaś zmiana w polskim personelu medycznym. Bo przepisy przepisami, wiem, że mamy nowe wytyczne okołoporodowe itp, ale podejście pań położnych i lekarzy (nawet tych młodych) nie zmieniło się niestety, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki… Ludzie, którzy się mną zajmowali byli mili i życzliwi, ale wiem, że gdybym zabroniła zabrać synka na to ważenie, to usłyszałabym że tak trzeba. Nie byłoby tam miejsca na dyskusję dochodzenie swoich praw. Takie rzeczy są ciągle u nas traktowane jako fanaberia rodzących :/
    Szczerze mówiąc nie mam pomysłu, jak to zmienić podczas drugiego porodu. Jak dociekać swoich praw, walczyć o nie przerywanie tego kontaktu, nie zaczynając od głośnej awantury i straszenia skargami? A na to młoda matka nie ma chyba ani ochoty, ani głowy do tego…

  • sara
    18 czerwca 2012 at 15:34

    Te filmiki są wspaniałe. Wzruszają i dodadzą mi sił do karmienia, jeśli pojawi się zwątpienie.
    Majkę położyli mi na brzuchu tylko na chwilę, nie wiem czy chociaż minutę to trwało 🙁 Potem było gorzej; zaczęłam mdleć im na sali, morfologia na cito, pomiary ciśnienia i dopiero po 2 godzinach zawieźli mnie do Mai.

  • Agnieszka
    18 czerwca 2012 at 11:35

    My na szczęście mieliśmy dużo czasu na nacieszenie się tymi pierwszymi chwilami. Adasia jak położyli to leżał tak przez ponad 2 godziny:-). Wszystkie zabiegi okoloporodowe były z nim na klacie :-). Wzięli go tylko na sekundę żebym mogła przejść na normalne łóżko. A umyty był dopiero na drugi dzień.

  • Anonymous
    18 czerwca 2012 at 11:20

    Do Hafiji o jedzeniu i piciu w czasie porodu:
    Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że poród będzie musiał zakończyć się CC, co wiąże się ze znieczuleniem ogólnym, które jest bezpieczne dla pacjenta do czasu, kiedy treść żołądka nie cofnie się i nie dostanie do dróg oddechowych. Dlatego nie można jeść przez 6 h przed zabiegami, a ponieważ poród niesie za sobą ryzyko zakończenia go operacyjnie – wtedy również jest zakaz jedzenia i picia.
    Pozdr, U.

  • onna
    18 czerwca 2012 at 10:49

    o taaak, to był niesamowity moment, kiedy mała czołgała się do cyca. Pamiętam to zdecydowanie najwyraźniej z tamtego dnia 🙂

  • Maryś
    18 czerwca 2012 at 10:44

    Zaraz tylko wytrę łzy wzruszenia i wracam do pracy… 😉 Jak to dobrze, że dzięki Tobie i reszcie blogujących mam mogę czerpać wiedzę co i jak. Czuję się normalnie jak doświadczona wieloródka:D

  • Duśka
    17 czerwca 2012 at 23:04

    cudowne, ja dostałam mała po porodzie, poleżała chwile i mi ja zabrali 🙁 do mycie, i niby mieli mi ją zaraz na sale przywieźć z powrotem, a nie przywieźli i to było straszne półtorej godziny, sama na tej sali, niby mąż do mnie przyszedł, ale ja jedyne czego chciałam to mieć znów małą koło siebie, mówili że przywiozą a dostałam ją dopiero jak mnie do salki przewieźli.

  • Hafija
    17 czerwca 2012 at 22:11

    Wiem coś o tym bo mój też bardzo krótko jadł i szybko się najadał 🙂 ale lubił leżeć z mamą, najspokojniej wtedy spał i najdłużej, jak odkładałam go do wózka przeźroczystego to nie zasnął 😀

  • Karolina
    17 czerwca 2012 at 22:08

    Nie kangurowałam, ale w zasadzie głównie dlatego, że Tymek wyjątkowo lubił leżeć na płaskim podłożu i pewnie też dlatego, że kilka pierwszych miesięcy życia przespał i był mało wymagającym ssakiem 🙂 Czasem kładłam go sobie na klatce piersiowej, ale to w bardzo wczesnym okresie i raczej na krótko. Wolał leżeć w łóżeczko, naprawdę, wyjątkowo nie lubił być na rękach czy noszony i do dziś to jemu zostało. Nawet pierś ssał góra 8 minut! i był najedzony, co było dość nietypowe, ale miałam sporo pokarmu, więc się najadał.

  • Hafija
    17 czerwca 2012 at 21:36

    A mogę zapytać czy kangurowałaś? Bo ja właśnie o tym piszę posta 😀

  • Karolina
    17 czerwca 2012 at 21:15

    Oj u nas te pępowina tętniła i tętniła, Tymoteusz leżał mi na brzuchu (położna rozerwała-dosłownie! mi koszulę i położyła mi go na gołym ciele), ja wyłam jak bóbr ze szczęścia oczywiście i emocji, a Tata stał z nożycami niemniej podekscytowany i czekał, aż przestanie tętnić. Miałam wrażenie, że trwało to ponad 5 minut jak tak wszyscy czekaliśmy! Później zabrali mi Syna, przynieśli na jedno karmienie po kilku godzinach i zabrali na noc, był wcześniakiem, to go dogrzewali. Pół nocy nie spałam z podekscytowania, endorfiny robiły swoje, choć bez dziecka, byłam najszczęśliwsza pod słońcem! 🙂

  • Ann
    17 czerwca 2012 at 21:12

    Cudowne filmiki !
    I bardzo ciekawy post. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ja i synek tego doświadczymy zaraz po porodzie. 🙂

  • Kobieta
    17 czerwca 2012 at 18:26

    Hafija, jesteś najlepsza!
    Dzięki za ten post. Zaraz muszę do przeczytać mężowi, bo ja podczas i po porodzie mogę przegapić te ważne momenty – a on będzie pamiętał 🙂
    Jeszcze raz dzięki!!!

  • Mama Ka
    17 czerwca 2012 at 16:17

    Ja miałam to szczęście, że dziecko położono na moim brzuchu zaraz po porodzie. Emocje były tak wielkie, że potem nie pamiętam nic aż do momentu rozpoczynania szycia, kiedy to prosiłam, "żeby wzięli ode mnie małego, bo boję się, że go zgniotę zaciskając ręce przy szyciu" 😀

  • Life.Happens.Fast. By.Kassi
    17 czerwca 2012 at 14:28

    Piękne te filmiki, ten pierwszy mnie powalił na kolana. Jestem strasznie za akcją bezpośredniego kontaktu matka-dziecko za moment po porodzie. Filmiki poruszyły mnie niesamowicie. Co dopiero będzie, gdy Karol pojawi się na świecie i odegra główną rolę pijawki cycusiowej 🙂 Wzruszenie gwarantowane. Ahhh nie mogę się już na to wszystko doczekać. Jeszcze 3 dni! A może już bliżej 🙂 Świetny artykuł, zresztą jak wszystkie pozostałe 🙂 Twój blog to 100% kompendium wiedzy dla mamusiek – czysta rewelacja! 🙂

  • Aga
    17 czerwca 2012 at 12:32

    Ja czytałam o wszystkich tych rzeczach gdy jeszcze byłąm w ciąży, o pępowinie i szukaniu sutka wiedziałam, natomiast przy porodzie powiem szczrze bylam pod wplywem tak silnych emocji gdy juz urodziłam ze polowy niestety nie pamietam. Pamietam ze od razu po wyjsciu Zosie polozyli na moim nagim ciele i dlugo sobie tam leżała i moglam ja przytulac i dotykać. wczesniej tylko polozne spytaly sie gdzie chcę aby Zosie położyli na początku i czy na koszuli czy na nagim ciele itd. Pepowine tez chyba dopiero po paru minutach odcieli, nie było w ogole pospiechu i wszystko raczej działo sie w zwolnionym tempie ale jak mowie duzo mi umknęło wrażen, za to mąż wszystko pamięta. gdy mnie szyli mąż trzymal i kołysał małą, a zaraz potem została przystawiona do piersi i od razu sie uspokoiła. Generalnie, bardzo podoba mi się podejście tutaj do porodu. Nie ma pośpiechu, matka może tak długo trzymac w ramionach dziecine ile chce, a zaraz potem jest ubeirana i znow przy matce zostawiana, i juz nikt jej nie bierze i nie kąpie po prostu jest sobie przy mamusi cały czas. do kąpieli pierwszej namawiają położńe dopiero nawet do 10 dni po porodzie (w zaleznosci tez czy jest upał np i dziecko moze sie bardziej pocic), nie wiem jak w PL ale pokazane mi tez zostało moje łożysko. Na pewno przez to ze non stop miałam dziecko przy sobie od porodu czulam sie spokojniej, nie wyobrazam sobie np zobaczyc je dopiero nastepnego dnia, przeciez ja co chwile sprawdzałam czy oddycha i jak wyglada… z wrazenia pierwszy caly dzien nie mogłam nawet oka zmrużyc.

  • fionka
    17 czerwca 2012 at 11:50

    oh, ja tez zostałam okradziona z tych cudownych chwil, o których marzyłam, ale chyba głównie przez siebie samą. w ogóle mam wrażenie że nie rodziłam swoich dzieci, co mnie dodatkowo przygnębia. nie wiem nawet jak wygląda takie dziecko po narodzinach zaraz, znaczy z filmów i zdjęć ale to zupełnie nie to samo. o swoim pierwszym porodzie, na któy złożyło się mnóstwo niedobrych okoliczności – po pierwsze byłam skandalicznie nieprzygotowana i przerażona, bo drugie ból i zmęczenie, no i ten strach, nie pozwalający współpracować mnie zdominowały, po drugie personel medyczny dopuścił się szeregu również skandalicznych nadużyć wobec mnie i mojego dziecka, co zakończyło się utknięciem młodej w kanale rodnym, użyciem próżniociągu, tym że mogło się skończyć o wiele gorzej, trzema pkt i zabraniem dziecka na dwa dni na obserwację. po narodzinach pokazali mi tylko jej pupkę (żebym miała pewność że mam córkę) i dali jej główke do pocałowania. i tyle. wciąż mam mam traumatyczne wspomnienia i potrzebę mówienia o tym, żeby innym przekazać jak ważne jest przygotowanie i nastawienie oraz nieingerowanie niepotrzebne medycyny.

    drugi poród zakończył się cesarką. po sumiennych przygotowaniach, ćwiczeniach, szkole rodzenia, z innym nastawieniem. tym razem wiedziałam, że nie pozwolę na to, żeby ktoś decydował o przebiegu porodu, wbrew temu co się naturalnie będzie działo. ale z pewnych przyczyn zakończyło się cięciem.
    więc w obu przypadkach początki karmienia piersią nie były łatwe, o odcięciu pępowiny nawet nie wspomnę.

    te momenty z dzieckiem po narodzinach na pewno są cudowne, mnie nie były dane.

  • Anuszka
    17 czerwca 2012 at 10:48

    Siedzimy z mężem oglądamy te filmy i się wzruszamy jak małe dzieci… Coś cudownego!

  • Hexe
    17 czerwca 2012 at 10:35

    Ja Oskara dostałam na chwilę na "klatę", potem go zabrali i dali po przeszło 1h. Tymka dali na kilka minut, zabrali i dali z powrotem ubranego, opatulonego w becik, ale był z nami ok. 2 h. Teraz jak oglądam jakieś dokumenty np. angielskie i widzę jak mamy mają dzieciaki "wkładane" do koszuli i tak leżą to wyję jak bóbr – cudowne.
    Niestety, u nas w Polsce jest tak, że my chcemy jednego a położne twierdzą, że wiedzą lepiej i tak zrobią swoje…

  • witaaminkaa
    17 czerwca 2012 at 10:32

    My z mężem do dzisiaj pamiętamy poród Filipa, kiedy to położna położyła Go na moim brzuchu a ten w ciągu 10 minut podciągnął się i zaczął ssać pierś w tym czasie lekarka mnie zszywała. Ponieważ w czasie porodu tętno małego zanikało po zszyciu zabrano go do badania a po 5 minutach znowu był na moim ciela nagusieńki. Cudowne przeżycie. Niestety przy Bartku było CC i wszystko inaczej, choć położono mi Go pod szyją, to szybko trzeba było zabierać bo zachłystnięty był wodami i nie potrafił oddychać, a potem był z tatusiem kiedy to ja lezałam na sali pooperacyjnej. Z tą pępowiną to ja nie wiedziałam

    Może moje dzieci będa rodziły własnie w takich warunkach …

    Dzięki za tak cudowny wpis

  • ambiguity
    17 czerwca 2012 at 10:04

    filmy są tak piękne, że się wzruszyłam, od razu ma się ochotę przytulić swojego ssaka 🙂
    po pierwszej CC zabrano mi szybko dziecko, ale po drugij dzidź był już ze mną non stop

  • Hafija
    17 czerwca 2012 at 08:00

    Masakra, "dziecko nie ucieknie" i tak kobiety są okradane są z najważniejszych chwil w życiu dziecka…

  • Anna
    17 czerwca 2012 at 07:41

    A ja dostałam dziecko po 7 godzinach od porodu, a przystawić do piersi mogłam dopiero następnego dnia w sumie to po ponad 24 h. No cóż… ja już po obudzeniu się po narkozie chciałam żeby przynieśli mi dziecko, ale usłyszałam " proszę odpoczywać dziecko nie ucieknie jeszcze będzie go Pani miała dość". I młodego przynieśli mi dopiero wtedy gdy T. przyszedł, w sumie był wczesniej ale odwiedzin nie było i wpuścili go dopiero koło 14

  • agnieszka
    17 czerwca 2012 at 07:29

    To jest podstawa porodu ale bardzo ciężko jest wyegzekwować swoje prawa w szpitalu. Oni mają utarty schemat i mają to w nosie. Wielka szkoda. Ja mimo cesarki, spędziłam z synem pierwszą noc, rodziłam na Czerniakowskiej i od razu po porodzie mój syn wylądował u ojca na klacie, a potem obaj przyszli do mnie na pooperacyjną – co jest zasługą tylko tego, że miałam znajomości "u góry" :/

  • córka
    17 czerwca 2012 at 06:49

    u mnie było to samo. nie było płaczu, Emilia niedotleniona przez długie parte i wtedy liczyła się ona, a nie nasz kontakt.
    na szczęście po dość pokaźnej dawce tlenu zaczęła płakać i dali mi ją na chwilę.
    ale najpierw myślałam, czemu ona nie płacze. dostała 6/7.

  • BiG m
    17 czerwca 2012 at 02:21

    ja bylam pacjentem w szpitalu ktorym mialam rodzic wiec milam karte i wszystko juz o mnie wiedzieli (nawet to ze jade do nich) – duzy plus rodzenia na wyspie 🙂

  • BiG m
    17 czerwca 2012 at 02:18

    prawie nic nie pamietam z tych pierwszysch godzin po porodzie. wiem ze trzymalam go na rekach, a po dwoch godzinach wyladowalam na stole operacyjnym.. kiedy jak karmilam nie pamietam. wszystko jakos sie zatarlo 🙁
    o tym ze dziecko czolga sie do piersi wiedzialam wczesniej (robilam kursy przed porodem) i generalnie wiedzialam duzo na ten temat, ale autentycznie zapomnialam o tym po calym stresie porodowym..

  • agula
    16 czerwca 2012 at 23:53

    Filmiki bardzo wzruszające a post bardzo ciekawy. Niestety miałam dwa razy cesarskie cięcie i nie był mi dany bezpośredni kontakt z dzieckiem od razu po jego urodzeniu. Cieszę się jednak, że przynajmniej Fabianka miałam przy sobie gdy tylko opuściłam blok operacyjny bowiem Emilkę z racji tego, że była wcześniakiem miałam w ogóle zabraną na pierwsze dni… Zawsze marzyłam o naturalnym porodzie i przeżyciu tego tak jak natura to wymyśliła ale niestety mój organizm zaplanował to sobie inaczej…

  • zizi
    16 czerwca 2012 at 23:40

    Mi nie dane bylo nacieszyc sie Synkiem zaraz po porodzie… Po sekundzie, moze dwoch polozne szybko Go wziely z mojej klatki piersiowej. Byl owiniety pepowina… byl siny i nie plakal.
    Nie wiedzialam co sie dzieje. Wtedy nie myslalam w ogole o skin to skin- liczylo sie cos innego.
    Na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze. Mikolajek dostal 7 pkt w pierwszej sekundzie zycia, w 3 mogl sie pochwalic juz dyszka 🙂

  • anjami
    16 czerwca 2012 at 23:37

    BTW czekam na post o kangurowaniu:) Kangurowałyśmy troszkę a Hanką:D Świetna sprawa:)

  • Hafija
    16 czerwca 2012 at 23:37

    Ja tez zapomniałam wody i mąż mi zapomniał dowieźć jak dzwoniłam i prosiłam i latał do kantorka położnej po wodę z czajnika. One zabraniały mi pić w którymś momencie a ja bach za łóżko i duldałam tą wodę po kryjomu i podjadałam czekoladę 😉 Nie wiem czy to dobrze ale nikomu nic się nie stało 😀
    Ja teraz myślę, że one tak szybko ciachnęły że ja nei wiem czy przestała tętnić – byłam pewna że tak ale teraz już nie wiem/nie pamiętam, szkoda że się nie upewniłam – za to na pewno młody nie czołgał mi się po brzuchu… 🙁 bu

    • Olllz
      15 sierpnia 2015 at 21:44

      Ja rodziłam u siebie w UK i mało, że nikt mi nie bronił jeść ani pić, jeszcze mi położne wciskały a to wodę a to herbatniczka… 😉 nie pamiętam jak było z pępowiną i ile czasu minęło i czy miałam małą na brzuchu przed czy po. Pamiętam, że monsz wcale się do cięcia nie palił i był autentycznie zdziwiony, że ktoś tego od niego wymaga, hihi! Mało nie zemdlał. No a potem przytulanie. Niesamowita sprawa.

  • anjami
    16 czerwca 2012 at 23:32

    Ja pamiętam jak Hanka przeczołgała mi się z brzucha pod samą brodę w poszukiwaniu piersi. Nie mogłam jej od razu przystawić, bo czekałam na szycie. Zanim przyszedł lekarz Hanka leżała u mnei na brzuchu – emocje prędko minęły i zrobiło się nagle tak zimno, że nie byłam w stanie młodej utrzymać normalnie – tak się trzęsłam. Położne prędko nas okryły prześcieradłami, a jak przyszedł lekarz to młodą zabrały do ważenia i mierzenia. Nie pamiętam czy przez cały okres zszywania Młoda była z położnymi, ale chyba tak, bo ja uciekałam prawie z fotela:P U nas położne czekały aż pępowina przestanie tętnić dlatego Hanki nie dostalam od razu na brzuch – pępowina była za krótka. Pamiętam jak bardzo od razu chciałam ją przytulić.
    Post rewelacyjny! Ja swój poród oceniam całkiem nieźle. Zapomniałam wody (zostałą w lodówce) ale dostałam od położnej, położna mówiła co, gdzie, kiedy i jak. Wtedy kiedy nie była potrzebna to jej nie było – była w salce obok, ale przychodziła jak ją zawołałam. Na koniec w trójkę pomagały mi urodzić, a w końcu Hankę trzeba było wypchnąć, bo główka szła z rączką i było za ciasno….
    Jedyne co mnie wkurzyło to biurokracja na porodówce – Położna wypełniała karty i zadawała masę głupich pytań jak wykształcenie, zawód mój i męża, adres przychodni i mój telefon i pytała o to kiedy miałam skurcze co dwie minuty:/ I weź tu podaj swój numer telefonu…Miałam ochotę jej nawrzucać…Ale poza tym to było Ok:)

  • Hafija
    16 czerwca 2012 at 23:31

    Nie wiem jak Ty ja się czuję trochę "okradziona" z tych wszystkich chwil… po części przez siebie – że nie dowiedziałam się o tym i że się nie uczyłam, a po części dlatego, że nikt mi o tym nie powiedział np. na szkole rodzenia… dziwne uczucie

  • Hafija
    16 czerwca 2012 at 23:28

    A najpiękniejsze że coraz głośniej się mówi o tym żeby pozwolić naturze działać samej z minimalnym udziałem naszym i personelu medycznego.

  • Mandarynkowa Mama
    16 czerwca 2012 at 23:28

    Ja też tego nie doświadczyłam:/ po cesarce pokazano mi Antosia i zabrano,rodziłam przed północą, a dopiero ok.10-tej następnego dnia mi Go dano ://

  • Mandarynkowa Mama
    16 czerwca 2012 at 23:26

    Piękne te filmiki, rany jak to wspaniale natura wymyśliła, też się popłakałam!

  • Hafija
    16 czerwca 2012 at 23:07

    No to ryczymy we dwie, bo po mimo, że poród miałam prawie, że wzorcowy to i ja tego nie doświadczyłam, ale jestem już mądrzejsza o tą wiedzę i wiem że następnym razem chcę inaczej… 😉

    • Martyna
      18 lipca 2017 at 22:26

      Mam pytanie: oboje z mezem mamy dokładnie ta sama krew a położna chciała od razu odciac pepowine bo twierdziła ze istnieje zagrozenie zycia dziecka i sie nie znam(Odczekałam jednak chwile dłuzej- przy pierszym dziecku niestety od razu odcieto pepowine). Czy to faktycznie mozliwe bo mnie sie jakos nie wydaje, no ale nie chodziłam do szkoły rodzenia wiec jak to polozna stwierdziła nie znam się…

  • Zaradna Mama
    16 czerwca 2012 at 23:05

    Stara baba jestem, mam dwójkę dzieci a zryczałam się jak bóbr oglądając te filmiki. Po pierwsze czuję, że zostałam okradziona z tego cudownego momentu. Jest mi cholernie przykro, że moje pierwsze chwile z dzieckiem nie wyglądały choćby w połowie jak te. Świetny wpis.

    • Ola
      16 sierpnia 2015 at 21:28

      Proszę powiedzieć mi gdzie są te filmiki? Chciałabym obejrzeć, a nie wiem gdzie ich szukać

    • Ola
      16 sierpnia 2015 at 21:29

      Proszę powiedzieć mi gdzie są te filmiki? Chciałabym obejrzeć, a nie wiem gdzie ich szukać. Z góry bardzo dziękuję

Comments are closed here.