Babcia i karmienie piersią


Było już o ojcach – teraz będzie o babciach. Czy to jak karmiły nas nasze matki, albo jak karmiły swoje dzieci teściowe ma jakieś znaczenie?

Ostatni systematyczny przegląd publikacji naukowych 1 w tym temacie pokazał, że to, jakie doświadczenie z karmieniem miały babki naszych dzieci może wpływać na to ile czasu będzie trwało wyłączne karmienie piersią. Biorąc pod uwagę to, że babcie są dla wielu kobiet pewnego rodzaju mentorkami lub autorytetami ich wpływ na karmienie piersią i całokształt sprawowanej przez matkę opieki może być ogromny. Nadal jednak babcie nie są przedmiotem częstych badań naukowych. Do analizy zakwalifikowało się jedynie 13 z ponad 500 artykułów.

Analiza pokazała, że zachowanie matek matek ma wpływ na karmienie piersią ich wnuków. To, w jaki sposób one karmiły, to, jakie mają doświadczenia, to, jaką mają wiedzę i stosunek ogólny do karmienia piersią dzieci może wpływać na matki tych dzieci a co za tym idzie na długość karmienia wyłącznego. Pozytywne doświadczenia i opinia babki w temacie karmienia piersią o 12% zwiększały szanse na rozpoczęcie karmienia piersią przez matkę. Negatywna opinia i negatywne doświadczenie babki może zmniejszyć tę szansę aż o 70%.

Nadal brakuje badań i analiz, które szczegółowo opisałyby rolę i wpływ babć na długość całkowitego karmienia piersią Brakuje analiz, które zestawiałyby „czynnik babci” z innymi czynnikami wpływu. Dodatkowo, w zależności od kraju zamieszkania, czasem babcie stanowią większe autorytety dla matek – czasem mniejsze, naturalnie więc czasem mogą mieć większy wpływ, a czasem mniejszy.

W podsumowaniu autorzy podkreślili brak zainteresowania ze strony władz edukacją babć – mam i teściowych matek – w kierunku wiedzy o laktacji. Brakuje uznania ich roli we wsparciu w karmieniu piersią. Nadal jest to bardzo niezaopiekowana część wsparcia laktacyjnego, a jak pokazują analizy – może być bardzo istotna.  W podsumowaniu pojawia się też takie zdanie:

 „Wyjście do starszych kobiet z edukacją na temat zdrowia może polepszyć zdrowie ich, córek, synowych i ich wnucząt. Nie istnieje wiele interwencji zdrowia publicznego, które mogą poszczycić się takim międzypokoleniowym wpływem.”

A czy wy czułyście, wpływ waszych mam i teściowych na wasze karmienie piersią?

Ja tak…

Jeżeli interesuje was dlaczego często babcie mają taką a nie inną wiedzę o karmieniu piersią, koniecznie przeczytajcie serię wpisów o tym co było 30 lat temu… 2

 

ps. autorzy nie napisali nic o „dziedzicznym braku pokarmu”, co jest bardzo częstym mitem pośród mam…

  1. https://bmcpregnancychildbirth.biomedcentral.com/articles/10.1186/s12884-016-0880-5
  2. https://www.hafija.pl/tag/trzydziesci-lat-temu
Hafija

Nazywam się Agata. Hafija.pl to najlepszy mainstreamowy blog o karmieniu piersią.

79 komentarzy

  • Paulina
    3 lutego 2020 at 12:34

    Ciekawy artykuł, jednak gdybym słuchała mamy i teściowej już dawno nie karmiłabym piersią,… Na szczęście nadal to robię, jednak mam wrażenie, że cokolwiek jest nie tak to ich zdaniem wina leży po stronie piersi. Jesteśmy niestety razem z córką obciążone alergią. Znaczenie słów dieta mamy karmiącej jest nam aż za dobrze znane. Walczymy z tym od 3 tyg życia, wtedy pojawiły się pierwsze objawy i walczymy nadal, już 4 miesiące. Mama, tesciowa, lekarz i wielu innych winę zrzuca na kp. Nie istotne, że się staram, że jestem na diecie redukcyjnej, że całkiem fajnie to nam wychodzi, nie ważne…. daj butelkę. Każdy płacz, każde ulewanie, każda problemowa kupa, każda kostka, kryzysy laktacyjne to wina mojego mleka. Bo mało wartościowe, bo trujesz dziecko, bo żołądek ją boli od twojego pokarmu…. Już całej reszty bajek nie chce mi się wymieniać. Na prawdę…. już nie jedna kłótnia poszła o karmienie piersią. Tak jakby nie było poważniejszych problemów.Nawet moje mówienie, że skoro żadnego dziecka nie wykarmiły piersią to g…. o tym wiedzą, nic nie daje….Karmienie to największe zło, daj butelkę i wszyscy będą zadowoleni. Tak mnie to drażni, ale na złość nadal karmię i będę to robić jeszcze długo. Nie rozumiem jednak, co jest takiego złego w tym karmieniu piersią, że ma aż tylu wrogów. Ja rozumiem, że kiedyś było inaczej, ale to nie jest dobre wytłumaczenie. Czasy się zmieniły i zarówno mamy jak i teściowe zamiast siać zamęt w głowach młodych matek mogłyby darować sobie swoje złote rady i trochę doczytać.

  • Kaśka
    18 lipca 2019 at 14:27

    Hafija piszesz o braku zainteresowania ze strony władz w kierunku polepszenia edukacji babć a ja jestem w szoku że dwoje ginekologów i pediatra dają mi do zrozumienia ze moje kp to wyłącznie moja fanaberia i zaden z tego pożytek ( karmie 18 miesięcy ). Nie jestem w stanie pojąć dlaczego obecny systemu nie zmusza lekarzy do ciągłej edukacji w tym temacie…

  • Ega
    18 lipca 2019 at 09:29

    Podczas pierwszej ciąży słyszałam regularnie od mojej teściowej „nie wiadomo, czy będziesz mogła karmić, nie wszystkie kobiety mają mleko”. Zawsze odpierałam te komentarze, ale kurczę, ile można… Po urodzeniu dziecka był problem z chwytaniem piersi, w końcu z przybieraniem dziecka na wadze. I tu się zaczął festiwal „aniemówiłam?”. „Dokarmiaj tym NORMALNYM mlekiem [czyt. MM] , bo dzieciaka zmarnujesz”. I w takiej sytuacji zaczynasz się czuć jak jakieś dziwadło z brakami. Bo przecież powtarzasz sobie całą ciążę, że to absolutnie naturalne, że karmisz dziecko własną piersią, a okazuje się, że jednak masz z tym PROBLEM i z tyłu głowy zaczyna świtać myśl „ona miała rację”. A jednak nie poddałam się. Dzięki pomocy doradcy laktacyjnego i przyjaciółki, która swoje nadwyżki mleka podarowała nam na czarną godzinę, córeczka jest silna i zdrowa, nie odstaje od rówieśników. Karmiłam ją 1,5 roku, w tym 4 miesiące będąc w kolejnej ciąży, aż do samoodstawienia. Jestem dumna. Co do teściowej. Nie mogę powiedzieć, że to zła kobieta. Leczyła tak swoje bolączki, bo nigdy piersią nie karmiła i chyba nie mogła znieść świadomości, że jej synowa może być w tej kwestii „lepsza”. Mimo że nie zgadzałam się z nią, jej opinia mocno odbiła się na moim zdrowiu psychicznym, bo w podświadomość wchodziła ewentualność, że ona miała rację. Nie bądźmy w przyszłości takimi teściowymi, bardzo Was wszystkie proszę.

  • Natka
    18 lipca 2019 at 08:59

    Ja po cc musiałam podać mm parę razy, ale uparcie przystawiałam dziecko do piersi, wsparcie męża i mojej mamy było nieocenione 🙂 jak laktacja w końcu ruszyła to i do dzisiaj (młody ma 6miesięcy) mam tyle pokarmu że spokojnie trójkę bym wyżywiła 🙂 moje dziecię po dwóch miesiącach nauczyło się efektywnie ssać, pierwsze miesiąc potrafiłam karmić 10-12 razy po 40min ale się nie poddałam nawet jak z sutków krew leciała ciurkiem i w nocy krzyczałam w bólu (mąż razem ze mną i trzymał mnie za ręke ;)) tyle pracy włożyłam w karmienie, synek fajnie waży bo ponad 8kg na 6 miesiąc a i tak od teściowej usłyszałam w 3 miesiącu że na pewno mam bezwartościowy pokarm bo dziecko tak często i długo je…

  • Maria
    18 lipca 2019 at 08:41

    Ja tydzień temu usłyszałam od teściowej : chyba nie chcesz jej karmić dopiero 3roku życia?!?! (Córka za parę dni kończy roczek). Kolejne jej zdanie utwierdzilo mnie w przekonaniu że nie ma sensu zdrazyc tematu. Przecież po roku to te mleko nie ma dla niej żadnej wartości! na szczęście Wam wielkie wsparcie w rodzicach moich ?

  • Weronika
    18 lipca 2019 at 08:39

    Ech, karmie 11 miesiąc i z ust teściowej usłyszałam: „małe dziecko fajnie wyglada przy piersi, ale takie duże to już jest niesmaczny widok” . Moja Mama z kolei mnie bardzo podziwia, jak tylko przypomni sobie jaki to był dla niej ból (karmiła mnie tylko 2 miesiące) to zaczyna płakać.

  • Maj
    22 listopada 2018 at 11:16

    Moja mama nie karmiła swojego pierwszego synka, mojego brata między innymi dlatego ze jej mama, która sama wykarmiła 4 dzieci, powiedziała jej ze ma za twarde piersi i nic z tego nie będzie. Wedle słów mojej mamy jak i mojej teściowej to starsze pokolenie mocno wierzyło w mit wyższości karmienia sztucznego nad karmieniem naturalnym, które było postrzegane jako zacofanie. Podejrzewamy ze miała po prostu nawał i mojemu bratu trudno było uchwycić brodawkę, nie znalazł się tez nikt kto by skutecznie pomógł. Mama zawsze żałowała że nie powiodło się jej z pierworodnym, z 2 córkami już dała sobie radę bo „była mądrzejsza”. Mama roztaczała atmosferę pełnego poparcia dla karmienia piersią ale tak do roku, potem naciskała żebym przestała. To wsparcie na początku z pewnością bardzo mi pomogło, później nie miało już takiego znaczenia i nie miało wpływu na moje wybory co do długości karmienia. Więcej kontaktu miałam z teściowa w początkowym okresie, która sama była wielka zwolenniczka karmienia naturalnego. Jej mama nie karmiła piersią żadnego z 2 swoich dzieci i zdecydowanie zniechęcała córkę mówiąc ze w piersiach ma wodę i dlatego dziecko źle przybiera, w rzeczywistości był to umiarkowany wcześniak z zaburzeniami immunologicznym i wchłaniania i oprócz mleka mamy był żywiony nawet mlekiem z laktarium. Moja teściowa mimo kłopotów ze własnym zdrowiem i krytyki ze strony mamy, wykarmiła piersią dwójkę swoich dzieci. Zarówno teściowa jak i teść (który wspominał ze przybiegał do mamy ze stołeczkiem wspinał się i ssał na stojąco 😉 ) bardzo mocno wspierali moje karmienie, chociaż troszkę też mnie stresowali ciagle poddając w wątpliwość przybieranie i wagę pierworodnego (mimo ze moje dzieci były grube i przybierały w górnych zakresach normy 😉 ) Twierdze, że gdyby nie otoczenie, to jest duża szansa, ze moje dzieci (a przynajmniej pierwsze) byłyby karmione sztucznie, ponieważ w kluczowym okresie po porodzie byłam zestresowana i niepewna siebie. Tymczasem karmiłam dwojke po 2 lata i 2 miesiące każde.

  • Monika
    21 listopada 2018 at 20:13

    Mama i teściowa nie karmiły piersią. Teściowa chciała mi dziecko karmić rumiankiem a mama wyzywała, że je głodzę… im bardziej były na NIE to ja tym bardziej na TAK 🙂 Przecież nie mogłam pokazać teściowej, że ma rację 😛 Córkę karmiłam 1,5 roku a syna prawie 3 lata. I taki HIT: nie zagłodziłam dzieci i nawet przeżyły bez rumianku 😀

  • Adriana
    21 listopada 2018 at 16:05

    Ród kobiet w mojej rodzinie jest przykładem jak polityka, poczatki mm i nauki learzy wpywaly przez lata na kp. Moja prababcia karmiła swoje dzieci (pięcioro) łącznie ponad 10 lat bez przerwy. Moja babcia wspomina, że pamięta jak jej najmłodsza siostra biegała, miała zęby i wołała cyca. Moja babcia karmiła jedno i drugie dziecko piersią 3 miesiące, a następnie musiała iść do pracy I po tym czasie pomimo posiadania pokarmu nie karmiła. Moja mama ze względu na żółtaczke, która została zarazona przy zabiegu chirurgicznym dostała zalecenia aby podawać tylko mm. Dopiero ja powróciłam do karmienia piersią i karmię już ponad 5 miesięcy. Mam nadzieję, że nie tylko w moim przypadku nastąpi powrót do korzeni 🙂

  • Swietłana
    21 listopada 2018 at 11:41

    Moja mama karmiła mnie piersią prezes 2 lata, i już pod koniec były uwagi ze strony babć że za długo karmi. Starszych braci karmiła krócej, 10 miesięcy i 15 miesięcy. Starszego brata prawie od początku dokarmiała bo pediatra stwierdziła że ma słabe mleko. W moim otoczeniu raczej wszystkie kobiety karmiły piersią i nawet nie wiedziałam że może być jakiś problem z pokarmem dopóki sama nie zaczęłam karmić . Wsparcie od mam jest, ale oczywiście też rady starej daty tupu, myj sutki przed każdym karmieniem, nie jedz arbuza bo napewno będzie dziecka brzuch bolał, no i teraz jak mały ma 5 miesięcy radzi dokarmiać, uważa ze tak dużemu dziecku moje mleko nie wystarcza 🙂

  • Aaaa
    21 listopada 2018 at 09:53

    Moja mama karmila brata 9m (odstawiony gdy dowiedziała się że jest z ciazy że mną) mnie 6m (odstawienie pod wpływem lekarza który sugerował że nie przybiera na wadze prawidłową) teściowa nie karmila wcale ani jednego ani drugiego dziecka. Ja nie miałam żadnego wsparcia przy karmieniu moich blizniakow, i też udało mi się tylko 3m kpi. Wszyscy wokół byli nastawieni ja to że się nie uda:/ szkoda że nie trafiłam na tego bloga wczesniej

  • MamaO
    3 lipca 2018 at 16:23

    Moja teściowa kp syna jeden raz w drodze do domu, bo płakał. Odmówił piersi i nie próbowała więcej. Nie miała problemów z moim kp, ale chciała bym rozszerzała dietę malca po 4mż, a po 6mż moje mleko nie miało jej zdaniem wartości. Ale sobie poczytała i z dumą mówiła do swojej rodziny, że jej wnusio jest dłużej kp. Natomiast moja mama ciężko zachorowała w ciąży, ciąża miała zostać przerwana w 37tc cc, ale wyczułam pismo nosem i pchałam się na świat dzień wcześniej. ? Mamie nie dawano dużych szans na przeżycie choroby, a jeśli nawet to na wyzdrowienie. (Ale wyzdrowiała, zawsze mówiła, że miała dla kogo walczyć z chorobą). W szpitalu pozwolono jej kilkakrotnie nakarmić piersią i zabrali ją na operację. Ja dostawałam mm, ale akurat moja ciocia urodziła synka (wszyscy wtedy mieszkaliśmy u dziadków) i ona walczyła, by kp swojego syna i mnie. Byłam karmiona mieszanie do około roku. Pochodzę z rodziny, gdzie kp jest naturalnym wyborem, w sytuacjach wyjątkowych podawane jest mm. Więc po prostu uznałam, że będę kp. Kp synka 14m, później odstawiłam, bo lekarze przekonali mnie, że to konieczne z powodu mojego leczenia (leki, operacja), a chciałam kp dłużej. Dodam, że moja mama kp moją siostrę 10m.

  • JJ
    24 września 2017 at 11:15

    A rola prababci? 🙂 Obie moje babcie karmily moich rodziców rok i powtarzają mi, że mleko mamy to najlepsze co mogłam dać ich prawnuczce 🙂

  • andzia
    20 września 2017 at 21:13

    Każdego z nas- cala piątkę mama karmiła do ok.1roku życia przy każdej ciąży miała duzo mleka ,które ściągała ręcznie (45 lat temu nie bylo laktatorów:)i to w ogromnych dla mnie niewyobrażalnych ilościach no 700 ml na dobę…:-o ja najmłodsza lat 30 niedawno urodziłam dziecko i mama mówiła mi ze mleko matki to dla dzieci wszystko co najlepsze zaspokojone potrzeb fizycznych i psychicznych..niestety moja droga była bardzo trudna i karmię 5 miesiąc ale na wspomagaczach typu femaltiker. Niewiedza położnych i „dobre”rady lekarzy zbiły mnie z mlecznej drogi..a miało być tak pięknie..teraz walczę o każdą krople będę walczyć jak długo sie da. 🙂

  • Marzena
    29 stycznia 2017 at 19:44

    Mnie i rodzeństwo (razem trójka) mama karmiła 9mc bo potem podobno nie miała pokarmu. Tak mówi. Zawsze pyta czy nie podam synkowi wody żeby się napił.. Teściowa też to samo, dopytuje kiedy wprowadzę normalne jedzenie. Mały ma teraz 5mc.Wkurza mnie to i ciągle uświadamiam je na nowo. Ale uważają się za ekspertki bo dzieci miały. Teściowa karmiła męża mm. (miał zabieg z węzidełkiem, potem nie próbowała). Moje początki to karmienie w szpitalu co 5-10min, potem zeszła skóra z sutków. Wtedy miałam w nocy kryzys bo zrobiły się płaskie. Tyle go karmiłam że ciało zaczęło się poddawać. Położna widząc że dziecko czerwone z płaczu i głodne, wzięła i dała wodę z glukozą. Miałam wtedy doła z niewyspania i podałam się temu żeby tylko przestał krzyczeć. Potem radziła nakładki (badziewie straszne). Mówiła że może nie mam pokarmu (mleko się lało). Każde przystawienie zaczynało się od mojego krzyku z bólu. Byłam zdeterminowana (mama mówiła że sutki w końcu się zahartują i przestanie boleć- złota rada dała mi nadzieję 🙂 Wyszłam ze szpitala, wypróbowałam nakładki, wywaliłam. Sutki bolały jeszcze do końca 3mc syna. Ale już nie aż tak. Po prostu ciągnął jak szalony 🙂 jest okazem zdrowia, wciąż karmię i będę karmić ile się da. Uważam swoje mleko za cudowny eliksir. Jedna rada mojej mamy bardzo mi pomogła. Co do reszty- wciąż średniowiecze. Trzeba uświadamiać. Dzięki temu blogowi, jestem nie lada ekspertem:) Dodam że przed porodem myślałam że będzie łatwiej ale wiem że to NAJLEPSZE co mogę dać mojemu dziecku i powtarzam to każdej kobiecie.

  • Malgorzata
    21 stycznia 2017 at 22:00

    Mama karmila mnie i brata (bliźniaki) 2 miesiace albo 2 tygodnie, nie pamietam w tej chwili, a siostrę 8 miesięcy. Nie rozmawiamy dużo na ten temat ale nie krytykuje mnie a wręcz myśle ze jest dumna tylko tego nie mówi wprost. Co prawda poradziła żebym nie dawała piersi przed podaniem pokarmu stałego bo po co i wtedy zje mi więcej, ale wiedza kiedyś była inna. Tak samo jak się dowiedziała ze koleżanka zony mojego brata po porodzie karmi cały czas dosłownie to powiedziała ze tak nie można. Jak powiedziałam ze ja miałam tak samo i to mija i trzeba sie przemęczyć a dziecko nie jest tylko głodne tylko potrzebuje bliskości itd to się zdziwiła strasznie. Teściowa karmiła tylko chwile, męża dokarmiała woda z glukoza itd. „Nie miała pokarmu” oczywiście… Już się nie może wprost doczekać kiedy wnusiowi będzie mogła „dac coś normalnego” czyt. schaboszczaka i pierogi pewnie. Już mi proponowała żebym na noc dała butle to się wyspie chociaż. Śmieszy mnie to teraz bardziej niż denerwuje choć na początku się wkurzalam bo nie było mi łatwo. Ale najgorsze za nami i minęło 8miesiecy karmienia. Tato ma chyba jakis problem z moim karmieniem bo jak mama powiedziała do mojego synka ze w przyszłym roku będzie mógł już zjeść cos słodkiego z choinki to powiedział „nieeee, przecież on będzie tylko mleko pil” takim specyficznym tonem. Szkoda. Żona brata nie dała rady ze swoim karmieniem bo bolące sutki, bo nie miała siły ściągać pokarmu ręcznym laktatorem itd, ogólnie tez niewiedza. I ciagle mnie pyta czy już mi krwawią sutki, czy już rzadziej wstaję w nocy i ile będę karmić. Pewnie będzie krytyka jak będę karmić roczniaka a jak będzie dluzej to już w ogóle:D Bo ten rok to minimum, potem się zobaczy. Myśle ze część rodziny mnie krytykuje za plecami ale się nie martwię aż tak bardzo bo dzięki blogowi wiem ze daje dziecku najlepsze co mogę dać. Swoją droga mały ani razu nie był chory ani nic, zero problemów (miał katarek przy ząbkowaniu ale to normalne i przeszło szybko). Dziękuje za taki ogrom wiedzy i niech ta wiedza idzie w eter żeby wszyscy krytykanci zobaczyli i usłyszeli!!!:)

  • matkawatiatka
    21 stycznia 2017 at 09:23

    Dla mnie babcie mojej córeczki stanowią antywsparcie laktacyjne. Karmię 4 miesiąc i chciałbym jak najdłużej. Słyszałam juz, ze Mała się nie najada i powinnam podać butelkę (to złota rada teściowej – coś nie tak, dziecko płacze, dawać butle). kiedy byłam przeziebiona, tez miałam przerwać karmienie, żeby wyzdrowiec. Po przekroczeniu magicznego progu 17 tygodni w opinii babć szkodze dziecku, bo nie podaję innych pokarmów. Ale hitem jest przekonanie mojego taty,że powinnam podawać herbatkę o północy, bo on mnie i mojej siostrze codziennie podawał (byłyśmy karmione mm). Ogólnie mam wrażenie, że wszyscy odetchna z ulgą, jak skończę karmić piersią. Gdybym szukała powodów,żeby już teraz przestać, to babcie i dziadkowie dostarczyliby ich co najmniej kilka. Niestety gdybym słuchała tylko ich rad, to miałabym problemy z laktacja. Ale że jestem czarną owca w rodzinie, to zawsze wiem lepiej 😉 i robię po swojemu.

    • Anna Kwiatek-Kucharska
      21 stycznia 2017 at 21:40

      Współczuję, ale ktoś musi nieść ten kaganek oświaty, może my będziemy babciami bardziej wspierającymi karmienie piersią? 😛

  • Ola
    21 stycznia 2017 at 08:50

    Moja mama nie karmiła mnie w ogóle, najstarszego brata miesiąc, kolejnego też chwilkę, bo był chory jako noworodek i moja babcia powiedziała jej, że przez to latanie do szpitala „wytrząsł” się jej pokarm. Mnie i młodszego rodzeństwa już w ogóle nie karmiła, Jak miałam dwa miesiące poszła już do pracy. Teraz też jak mam dziecko, mama i babcia mówią, że dałabym butelkę to miałabym spokój przez całą noc. Ale ja się zaparłam i mimo powikłań po cesarce karmię już trzeci miesiąc i moja mama mnie podziwia. Babcia niekoniecznie:).

  • Aneta
    21 sierpnia 2016 at 18:32

    Moja babcia mi powiedziała żebym karmiła piersią jak długo dam radę 'bo dziecko przy piersi jest takie szczęśliwe’. Często o tym myślę i jest to dla mnie bardzo ważne, budujące.

  • salseranatalia
    21 sierpnia 2016 at 06:57

    Moja mama karmiła swoje dzieci do ok. 1 roku. Tylko moją siostrę 6 miesięcy, bo zatruła się ananasem i lekarka powiedziała, żeby odstawić… Moja mama została nauczona, że należy karmić dzieci do roku, a potem to już są na to „za duże”. Moja teściowa, z natury choleryczka, karmiła męża i jego siostrę ok. 3 miesiące. Twierdziła, że jej dzieci nie umiały ssać i były ospałe, a ona miała mało pokarmu i nagle jej zniknął. Siostra męża karmiła pierwsze dziecko około miesiąca, a drugiego prawie wcale powtarzając historię matki. Ja karmię Erneścika już 11 miesiąc, chociaż synek od początku był strasznie marudny przy cycku, często płakał mimo, że mleko było, a moje chęci na karmienie jeszcze większe. W dzień utrzymać go przy piersi graniczy z cudem, bo Erni zawsze ma tysiąc rzeczy do roboty ciekawszych niż ssanie i szybko się rozprasza. W nocy za to jest miłośnikiem cyca i budzi mnie często. 😉 Mama zamiar karmić go jak najdłużej. 🙂

  • Magda
    20 sierpnia 2016 at 21:45

    Moja mama nie karmiła w ogóle ani mnie ani mojego brata.Tesciowa tez nie ” nie miały pokarmu”.Ja syna tylko i wyłącznie piersią do 4 mieiąca,cyc+mm do 9(zalecenie lekarza przejście na mm)..córka juz 25 miesiąc leci i końca nie widać.Mama mnie wspierała bardzo,nadal rozczula sie jak nas widzi.Tesciowa kiedy mała miała rok zainsynuowała,ze juz chyba pora skończyć.Odpowiedzialam,ze skończę jak obie będziemy tego chciały,ze czekam do samoodstawienia..Usłyszałam,ze to patologia jak sie karmi powyżej roku.Polecilam jej sprawdzić w słowniku co oznacza termin patologia.jakis czas komentarzy nie było,oprócz sytuacji kiedy pech chciał,ze miałam anginę w czasie jej pobytu u nas.H..miała 1,5 roku.Nakręciła mojego faceta(swojego syna),ze jestem niepoważna karmiąc dziecko tym skażonym mlekiem,ze ma mi przemowic do rozsądku,bo narażam córkę ,ze nie dość ,iż sie zarazi to jeszcze bóg wie co ja w tym mleku za bakterie mam..byłam w szoku.Wytlumaczylam wiec im dobitnie,ze jakbym chciała ja zarazić to bym ja od cycka odstawiła wlasnie.Oczywiscie małej nic nie było a antybiotyk dostałam bezpieczny dla dziecka.Powiedzialam jej pare faktów na temat kobiecego pokarmu i mojej postawy wobec jej rad i wiedzy oraz wtrącania sie i Juz nigdy więcej temat karmienia nie wrócił,ale widzę,ze ja język świerzbi,zeby mi znow patologiczna matka pojechać hehe..?

  • Agacia
    20 sierpnia 2016 at 21:38

    Moja mama karmiła mnie tylko miesiąc, bo podobno miała mleko jałowe. Ja z tego względu nie nastawialam się zbytnio na KP. Jak urodziłam syneczka to zakochałam się w karmieniu od pierwszego wejrzenia, a jak pediatra kazała mi dokarmiac mm, to myślałam, że dostanę depresji. Dokarmialam tylko 4 dni, zawzięłam się, poszłam na spotkanie mlekoteki, wyrzuciłam butle i tak KP już prawie 4 miesiące. Dziecko rośnie i rozwija się bardzo dobrze. Nie wyobrażam sobie karmić inaczej. Mama się nie wtrąca, teściowa też nie. A jak ktoś gada mi, że mam podać butle, to zawsze odpowiadam tak: Jak coś co już w samej nazwie ma słowo „sztuczne” może być lepsze od piersi. KP to jest najlepsze, co mogę dać swojemu dziecku.

  • Dominika
    7 czerwca 2016 at 06:42

    U mnie „wsparciem” próbowała być teściowa, wydzwaniajac do męża z pytaniami czy już karmię. Po cesarce z małą wagą urodzeniową, w szpitalu kazali syna karmić mm. Przed każdym posiłkiem przystawialam go do piersi i wreszcie w 7 dniu zaskoczyło i przeszedl na kp. Niemniej ciągle słysząc pytania czy już karmię, czy dalej dziecko je mm, byłam blisko zwątpienia czy kp się uda. Więc takie niby wsparcie ale tak naprawdę tylko dodatkowy stres i frustracja. Ale karmię już 4 miesiąc i byle dalej 🙂

  • Ela
    2 czerwca 2016 at 20:41

    Ja nie wiem ile karmiła mnie mama, bo ona uważa, że 3 miesiące a mój tata jest przekonany, że 3 tygodnie. On mówi, że przestała bo dostała zapalenia piersi, a mama, że przestała jak zaszła w ciąże (rzeczywiście moja siostra jest ode mnie młodsza o równy rok). Babcia mojego ukochanego, usłyszała z kolei, że zamiast mleka ma w piersiach kwas i dzięki Bogu, że przyszła do lekarza, bo zatrułaby dziecko gdyby kontynuowała !!!! Jego mama, a moja teściowa miała mleka za mało, więc trzeba było dokarmiać i o dziwo się szybko skończyło (obojętne gdzie na świecie, pojęcia podobne- mój ukochany jest francuzem).
    Ja urodziłam córeczkę w listopadzie, ewidentne było dla mnie, żeby karmić. Oczywiście, po drodze szpital i lekarze prawie mi to moje karmienie zniszczyli – we Francji część kobiet w ogóle nie karmi, więc na wszystko odpowiedzią jest mm. Nie miałam zielonego pojęcia co robić i jak. Ale uparłam się i teraz już prawie 7 miesięcy moja mała jest na cycach:) W tym wszystkim miałam straszne szczęście, że żyję za granicą, z daleka od rodziny, mamy, cioć i każdego z dobrą i życzliwą radą.
    Kiedy tylko pojawiłam się w Polsce oczywiście dopadły mnie te rady, ale było już dla nich za późno, karmienie się rozkręciło i już miałam blog Hafiji w małym palcu i tylko cytowałam z pamięci odpowiedzi na wszelkie ataki pod tytułem, woda, za mało itd.
    Tak więc bardzo dziękuję Hafiji, że jest naszą mleczną mamą, babcią, ciocią i każdą radą!

  • Wiwa
    29 maja 2016 at 13:56

    Moja mama nie karmiła i kiedy u mnie pojawiły się pierwsze problemy, usilnie przekonywała mnie że to przez mój „słaby” pokarm. Podałam mm, dziecko zaczęło przesypiać całe noce, w ciągu dnia drzemki były dłuższe, waga również wzrosła. Pediatra zalecił mi abym do jednego z karmień dodała probiotyk ffbaby z dobrymi bakteriami, które korzystnie wpłyną na rozwój dziecka. I tak zakończyłam kp.

  • Ewa
    20 maja 2016 at 18:05

    Witam , dostałam informację o blogu od najstarszej córki, która w tym roku skończy 30 lat. Chciałabym podzielić się informacjami, jak wyglądało karmienie naturalne 30 lat temu. Kiedy urodziła się moja najstarsza córka miałam 21 lat, byłam młoda, pełna energii i wiedzy teoretycznej, którą zdobyłam w szkole rodzenia, gdzie uczęszczałam od 5 miesiąca ciąży. Po urodzeniu Asi okazało się, że mam bardzo silną anemię i czeka mnie transfuzja krwi. Lekarze zalecali wypisanie małej do domu, a mnie nakazano czekać, aż znajdzie się dla mnie krew. Bałam się transfuzji i nie wyobrażałam sobie, że zabiorą mi dziecko i nie będę mogła karmić piersią. Wieczorem podeszła do mnie starsza położna i poradziła abym wypisała się na własne żądanie do domu, dodała, że powinnam dobrze się odżywiać, dbać o siebie, odpoczywać i wtedy krew sama się unormuje. Poradziła abym jednak zrezygnowała z karmienia piersią, bo to mnie dodatkowo osłabi. Po konsultacji z mężem postanowiliśmy, że wracamy do domu. Początkowo było trudno, mała jadła co 2-3 godziny przez całą dobę, zaczęli odwiedzać nas znajomi z prezentami i dobrymi radami. Najczęściej powtarzające się to te, że mam „wodniste mleko” i dziecko nie może się najeść. Pomimo wszystkiego karmiłam przez 12 miesięcy, cycuś był lekiem, pocieszycielem na smuteczki i wszystkim czego córeczka potrzebowała. Anemia minęła a ja zaszłam w kolejna ciążę, kiedy Asia miała 7 miesięcy. Drugi poród nastąpił przedwcześnie (ciąża bliźniacza) i niestety skończył się śmiercią syna. Druga córka miała niespełna 1900g i leżała w inkubatorze, a ja odciągałam pokarm, który mąż woził autobusami do szpitala. Kiedy chciałam wziąć małą na ręce, usłyszałam, że nie można bo mogę ją czymś zarazić. Kiedy powiedziałam, że chcę ją nakarmić usłyszałam: a jak pani wsadzi cycek do inkubatora? Czekałam w domu, płakałam i odciągałam pokarm wierząc, że jak tylko córka wróci do domu to wszystko będzie dobrze i nic złego już nas nie spotka. Dodam, że po tym przedwczesnym porodzie nie miałam pokarmu w ogóle, co chwilę masowałam brodawki, stymulowałam je aby chociaż parę kropel tego „białego złota” poleciało. Pielęgniarki odradzały te zabiegi, utrzymując, że dziecko które po porodzie nie ssało nie będzie miało odruchu ssania w ogóle i szkoda moich wysiłków. Nie miały racji, utrzymałam pokarm, a chwila kiedy po raz pierwszy córeczka przyssała się do piersi była jedną z najpiękniejszych w moim życiu. Nie było żadnych trudności – Milenka, kiedy poczuła na swoim języczku kropelki mleka otworzyła buźkę jak gdyby robiła to od zawsze, a nie pierwszy raz w życiu! Karmiłam 15 miesięcy i pewnego dnia usłyszałam ” nie ce”. Kiedy urodziła się trzecia córka (w 1990r.) karmienie było tak oczywiste, ze nawet do głowy by mi nie przyszło że można inaczej. Aga spała’ przepisowe’ 2 godziny, jadła, czuwała, spała itd. Urodziła się z wagą 4300g i problemem było to, ze nie podwoiła po pół roku wagi, a po roku ważyła niecałe 10 kg. Znów usłyszałam, ze mleko „chude”, „słabe”, no bo w końcu trzecie dziecko itd. Aga rozwijała się wzorcowo, chodziła po skończeniu 9 miesięcy, szybko i pięknie mówiła. Po zakończeniu karmienia (18 miesięcy), podobnie jak siostry nie odczuwała potrzeby i chęci do picia mleka modyfikowanego. Jadła inne rzeczy ale mleka nie piła. Po 14 latach, urodziłam, a jakże, czwartą dziewczynkę – obok gromadzenia ubranek, łóżeczka itp., córki zaproponowały kupno butelek, a ja zapomniałam, że dzieci też ich mogą potrzebować. Najmłodsza pociecha potrafiła jeść co godzinę, nie spała przez cały dzień obserwując otoczenie i najchętniej spędzając czas przy maminej piersi. Jak przystało na najmłodszą w rodzinie, okręciła nas wokół siebie, absorbując nas dniami i nocami. Jednak i ją również karmiłam, pomimo wszystkiego, najdłużej bo 27 miesięcy. Nie obyło się bez kłopotów, kiedy z powodu odwodnienia znalazła się w szpitalu usłyszałam , że ma anemię z mojego powodu, bo już dawno powinnam ja karmić mieszanką z dodatkiem żelaza, miała wtedy 9 miesięcy. Kiedy byłam bliska zrezygnowania z pomocą przyszła moja mama, która przypomniała mi, że to czwarte dziecko które karmię i moje doświadczenie jest na pewno wystarczające. W szpitalu ukrywałam przed lekarzami, że karmię, a po powrocie do domu wszystko wróciło do normy. Moje dziewczyny nie chorowały, były bardzo aktywne, ciekawe świata i samodzielne. Przez wiele lat nie miały żadnych kłopotów zdrowotnych, alergii itp. Wiem, że było warto nie przespać wielu nocy, być na każde zawołanie, zawsze na wyciągnięcie…cyca. A dobre rady? Cóż- trzeba wysłuchać i robić swoje! Instynkt obok podstawowej wiedzy jest najlepszy. Teraz najbardziej dumna jestem ze swojej najstarszej córki. Urodziła synusia – wcześniaka, który spędził 102 dni w inkubatorze i w szpitalu. Przez cały ten czas córka odciągała pokarm, zamrażała, żeby po wyjściu małego do domu mogła karmić go tym, co najlepsze! Udało się, wnuk ma już 19 miesięcy, rośnie jak na drożdżach i jest prawdziwym cycocholikiem! Chcieć to móc! Pozdrawiam i życzę wszystkim mamom sukcesów w karmieniu, bo to najlepsze co możemy dzieciom dać!

    • Hafija
      20 maja 2016 at 18:12

      Dziękuje za ten komentarz! 🙂

    • Anna Kwiatek-Kucharska
      20 maja 2016 at 19:26

      Podziwiam Cię 🙂 Dzięki, że się podzieliłaś swoją historią.

    • Monika
      21 stycznia 2017 at 23:08

      Pięknie!

  • AniaL.
    18 maja 2016 at 09:21

    Moja mama karmiła mnie tylko tydzień. Poddała sie presji otoczenia. Moi dziadkowie, a jej rodzice, ciągle powtarzali, ze mama nie ma mleka i ze mnie glodzi… Ja pierwszą córkę urodziłam 9 lat temu i niestety nie karmilam wcale:( W szpitalu po porodzie ciągle słyszałam, ze mam puste piersi. W domu mama stała nade mną i powtarzała, ze dziecko jest głodne, ze nie mam mleka… Byłam młodziutka, zagubiona, bez wsparcia. Poddalam sie i przeszłam na mm. BARDZO tego żałuję. Prawie rok temu urodziłam drugą córkę. Juz w ciąży przygotowywalam się do kp. Dużo czytałam, rozmawiałam z doradcą laktacyjnym. Postanowiłam, ze będę karmić i tyle. Po porodzie przezywalam deja vu. Brak mleka, placzace dziecko, zero wsparcia. Zawzielam sie. Córka wisiala na mnie dzień i noc. Po tygodniu laktacja smigala jak należy. Mała była tylko na piersi do 6mc. Teraz ma prawie rok, a ja nadal karmię i nie zanosi sie na to, żebym miała przestać. Mama czasami przygląda mi z żalem się jak karmie i mówi, ze ominęło ją coś cudownego.

  • Anka
    8 maja 2016 at 13:28

    Moja mama mimo nawału pokarmu nie karmiła ani mnie ani mojego brata. Jeszcze do niedawna mówiła, że myśmy nie chcieli ssać. Teraz stwierdziła, że to ona nie umiała nas przystawić, a nikt jej nie umiał/chciał pomóc. Cóż, ponad 30 lat temu takie chyba były realia.
    Bardzo mi kibicowała, ale problemy zaczęły się przy kolkach. Co chwilę słyszałam magiczne pytanie „Co dzisiaj jadłaś?” Doprowadzało mnie do obłędu. Żyłam na parowanym kurczaku i marchewce. Suchym chlebie (bo masło to laktoza i może wzmagać kolki!) i wodzie (koniecznie niegazowanej!). Im więcej czytałam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że głupia jestem, że to nie moja dieta, że tak to czasami bywa. A witaminy w tabletkach to nie to samo, co witaminy w owocach i warzywach. Ale cały czas słyszałam „A może jednak coś zjadłaś…” Broń Boże nie w złej mierze. Po prostu takie troskliwe mamino-babcine.
    Ile ja się artykułów nadrukowałam, ile książek napodsuwałam. Ile nagadałam!
    Ale wiecie co? Warto było. Kilka dni temu moja mama rozmawiała ze swoją koleżanką świeżutką babcią. I byłam bardzo mile zaskoczona, jak moja mama zaczęła jej tłumaczyć, że wartość pokarmu wcale nie zależy od tego co matka je (no chyba, że same McDonaldsy zapija piwem i kolą), że jak zje od czasu do czasu kotleta, a nie rybę z parownika, to nic wielkiego się nie stanie. I najważniejsze – kolki nie nasilają się po piciu gazowanej wody, bo mleko tworzy się z krwi, a ona pielęgniarka z prawie 40-letnim stażem jak żyje gazowanej krwi nie widziała.
    Edukacja babć jest potrzebna! Tuż obok szkół rodzenia powinny być szkoły babciowania. Bo babcia, która wspiera młodą matką w mądry sposób to skarb, którego nie da się przecenić!

  • Aneta
    4 maja 2016 at 18:14

    U mnie dziś minął 36 miesiąc karmienia. I to nie koniec.
    Przy pierwszym dziecku karmiłam 21 miesięcy.
    😉
    Moja rodzicielka karmiła mnie kilka miesięcy (bo pokarm jałowy itd).

  • moralphien
    4 maja 2016 at 09:42

    Moja mama przez miesiąc odciągała mleko dla mnie i mojej siostry, po porodzie zostałyśmy bez niej w szpitalu z powodu niskiej wagi (bliźnięta). Ale braci karmiła już piersią przez dwa lata. Nie mając takiej wiedzy laktacyjnej jaką dysponujemy teraz, przy czwartym dziecku w rodzinie, zawsze słyszałyśmy od mamy „daj cycusia” jako remedium na każdy niemowlęcy problem. Proste karmienie na żądanie, którego wiele, nawet karmiących mam, odmawiam swoim dzieciom. Wykarmiłyśmy z siostrą piersią nasze hipotroficzne, śpiące i apatyczne córeczki mimo problemów ,bez żadnej pomocy laktacyjnej i szerokiej wiedzy mając przekonanie i wsparcie w postaci „cycuś na wszystko i bez ograniczeń”.
    Uważam, że to najlepsza droga do udanego karmienia piersią. Wsparcie i zaufanie naturze. A jeżeli tego brakuje są jeszcze mądre blogi i doradcy na szczęście:-)
    Babcia (prababcia) też wspierała i też karmiła, choć dość krótko. Takie czasy niestety były…

  • Ewa
    4 maja 2016 at 08:02

    moja teściowa też waliła tekstami „jeszcze karmisz? co tak długo, masz mleko po 3 miesiącach??!!??”, „a jakiego koloru masz mleko, bo jak przezroczyste to nic nie warte”, ale i tak rozwalił mnie tekst jak z 3 mies synkiem bylismy razem nad rzeką, opalamy się, karmie go a ona do mnie „ale uważaj aby Ci sie od gorąca mleko nie zważyło” no umarłam i wtedy stwierdziłam, że nie wdaje się już w żadne gadki tylko robie swoje! 😀 czyli asertywność 1000!

    • Mimama
      6 maja 2016 at 20:56

      hehhhhhh, umarłam 😉 tekst roku 😉

  • Kanalia
    3 maja 2016 at 12:24

    W mojej mamie wsparcia odnośnie kp nie miałam wcale. Moja mama nie karmiła mnie, ot „nie bo nie”… Zresztą może i lepiej, jak sobię pomyślę o mleku z nikotyną… :/
    Ba… były teksty właśnie typu „podaj butle”, „mm bardziej wartościowe”, „mięsa nie jesz, to co to za mleko masz, jak się samym nabiałem/pieczywem/warzywami żywisz”… Najchętniej wcisnęłaby właśnie małej butlę, w 2-3 miesiącu soczek, marcheweczkę, jabłuszko, kaszkę, najlepiej taką instant z mm, cukrem i toną chemii… Na szczęście w sprawie mm szybko się uciszyła – widząc jak córa pięknie przybiera na wadze, nie wisi na piersi, jak pokarmem tryskałam na prawo i lewo. Natomiast w sprawie rozszerzania diety jak najwcześniej to pozostała nieugięta, to samo wciskanie na siłę teraz (dziecko już ma 14m.) jedzenia jak mała odmawia… Wciskanie, samolociki z lyżeczki itp…. Dziecko w ryk u mnie na rękach bo zmęczone, a babcia za nami gania z jabłuszkiem… Mówię „nie”, ale gdzie tam… Na szczęscie taka sytuacja była raz i się nie powtórzyła…
    Było dogryzanie na zasadzie – no, będziesz czekać równo do 6 miesiąca, co do minuty z podaniem jej w końcu NORMALNEGO jedzenia ?
    A przecież nie mogę zabronić kontaktu babcia-wnuczka…

    Za to w teściowej miałam ogromne wsparcie/poparcie odnośnie kp. Sama wykarmiła mojego męża i jego siostrę. Odnośnie rozszerzania diety się nie wtrąca nic a nic, słyszę w sumie same dobre słowa odnośnie żywienia córci.

    A, a propos… Jaki wpływ na dziecko ma właśnie tego typu postępowanie jak u mojej mamy… Szantaż żywieniowy, samolociki, karmienie na siłę niczym tuczenie indyka… Czy w przypadku starszego dziecka szantaż na zasadzie „nie wyjdziesz z kuchni póki nie zjesz”… Nie mówię tu o otyłości bo to logiczne, ale czy takie coś może być przyczyną zaburzeń żywieniowych (bulimia, anoreksja, obsesja na punkcie jedzenia, brak ogranicznika w żołądku) ?

  • terka
    2 maja 2016 at 19:51

    Moja mama przez pierwsze 6 tygodni co wizyta powtarzała: „Ty znowu karmisz?”, „Nie dawaj mu znowu cyca”, „Śpi Ci już 6h?”. Twierdząc uparcie, że mnie karmiła piersią i od początku przesypiałam te 6h. Na szczęście wybraliśmy się do pediatry – jej koleżanki- która potwierdziła, że od początku byłam na MM i mam się jej nie słuchać, a mamę odesłałam do niej na douczanie. Tyle z pamięci mojej mamy co się działo 30 lat temu…….
    Natomiast teściowa, która twierdzi, że mojego męża karmiła tylko i wyłącznie piersią przez 8 mcy, co telefon, co wizyta, jak mantrę powtarza swoją serie, na którą po kolei padają nasze argumenty i wyjaśnienia: „A najada się on?”, „no ale może się nie najada”, „podajcie mu butelkę, chociaż raz dziennie bo po 1. może się nie najada, po 2. potem będzie problem jak będziesz gdzieś chciała wyjść”. Od miesiąca (syn właśnie skończył 4mce) doszło: „a dajecie mu już jakieś jabłko, albo sok do picia?” (…)”no to chociaż sucharka”. I tak od pierwszych dni, w kółko….. można oszaleć.
    Dla kobiety, która po porodzie w głowie ma mętlik, takie ciągłe gadanie przez najbliższe osoby może zaburzyć wiarę we własne instynkty.
    Dlatego gdybym przed porodem tyle nie czytała w temacie KP (bardziej bałam się KP niż samego porodu, słysząc te wszystkie standardowe opowieści koleżanek), gdyby nie mój mąż, który wspiera mnie w tej mlecznej drodze, odpierający te wszystkie „ataki”, gdybym przez pierwsze 3 tygodnie karmienia nie wczytywała się tak w ten blog, to nie wiem czy tak pięknie byśmy się dzisiaj karmili.

    no musiałam to wreszcie z siebie wyrzucić 😉

    ps. dziękuję Hafijo 🙂 i dziękuję wszystkim komentującym, bo to Wy potwierdzacie, że robię słusznie, a nasze mamy się nie znają!

    • Hafija
      2 maja 2016 at 20:11

      <3

    • becia
      3 maja 2016 at 22:16

      Mam tak samo ?według słów mojej teściowej mój mąż mając 4 miesiące grochowke jadł a ja dziecku wody nie chce dać ?

  • Mimama
    2 maja 2016 at 19:42

    moja mama karmiła mnie kilka dni (!) bo lekarz powiedział jej, że nie ma pokarmu. Teściowa karmiła miesiąc, również nie wierząc, że ma pokarm i może wykarmić dziecko. Ich wiedza na temat karmienia jest praktycznie zerowa. Moja mama nie mogła wyjść z podziwu, że chcę się tak poświęcać dla dziecka (!), karmiąc mimo ogromnego bólu i sutków poranionych tak, że autentycznie myślałam, że odpadną ;). Na szczęście moja wiedza była duża i wiedziałam, że dam radę. Byłam uparta jak osioł. Gdybym miała liczyć na jakieś wsparcie i nie miałabym żadnej wiedzy, już dawno bym nie karmiła albo w ogóle na dobre nie zaczęła. Aktualnie karmię 10 miesiąc i zamierzam karmić tak długo jak to będzie możliwe 😉

  • Karola
    2 maja 2016 at 18:40

    Do porodu przystąpiłam z zerową wiedzą o karmieniu piersią. Na szkole rodzenia był o tym jeden wykład – ale jaka kobieta w 8 miesiącu ciąży potrafi jasno myśleć. Nie trafiało do mnie przytulanie misia i ani jedno słowo prowadzącej. Moja mama karmiła mnie i siostrę około 3 miesiące. Przy siostrze dostała ostrego zapalenia piersi, a ja się podobno nazrec nie mogłam i widziałam na cycu. W ciazy postanowiłam że będę karmić pół roku, bo takie są zalecenia. Przeszłam przez to cholerne karmienie ocierajac się o depresję poporodowa i mając mamę która ciągle mówiła, że zawsze jest butla. Z naszymi problemami nie udało się uniknąć dokarmiania przez 2,5 miesiąca mm. A potem się zawzięłam. Doedukowałam. Dostałam wsparcie od Dziewczyn z Ursynowa i karmię 16,5 miesiąca. Nie wiem kiedy to minęło. I nie wiem w którym momencie stwierdziłam, że to jest dla mnie tak cholernie ważne.

  • Olka
    2 maja 2016 at 13:59

    Moja mama 30 lat temu po porodzie w szpitalu zostala zarazona salmonella, jednak mimo dwutygodniowej separacji i 40sto stopniowej goraczki udalo jej sie utrzymac pokarm. Niestety karmiona bylam tylko 6 miesiecy, bo ktos jej wmowil, ze to juz sama woda…. Ja swojego synka karmie juz 21 miesiecy, a w mamie zawsze mialam wsparcie 🙂

  • Asiulka86
    2 maja 2016 at 11:44

    Hej 🙂 trafiłam tu szukając informacji, jeśli powinnam zadać pytanie inaczej, to z góry przepraszam. Planuję ciążę i chciałbym karmić piersią, ale mam bardzo wrażliwe sutki, nie znoszę gdy ktoś ich dotyka, nawet bardzo delikatnie…druga sprawa, muszę brać lek, zakazany w ciąży i podczas kp. Na czas ciąży odstawię (co i tak jest ryzykiem), ale dłuższą przwrwę nie mogę sobie pozwolić…Co robić?

    • Hafija
      2 maja 2016 at 11:51

      W sprawie leku skontaktuj się z farmacja@fpkp.pl
      W sprawie obaw o bolesność brodawki spotkaj się z doradcą laktacyjnym – mogę pomóc znaleźć taką osobę

    • karmi
      2 maja 2016 at 20:04

      Asiulka86 ja miałam bardzo delikatne i wrażliwe sutki, każde smyrnięcie było okropne, wyleczyło mnie z tego… karmienie piersią 😉 choć przyznaję – początki nie były łatwe, mleko, lanolina i w moim przypadku – żadnego wietrzenia (wietrzenie wrażliwych i poranionych sutków powodowało okrutny dyskomfort i ból) i po ok miesiącu mega zmiana 🙂 nadwrażliwość odeszła, powodzenia!

    • Anix
      16 maja 2016 at 14:36

      U mnie tak samo, miałam mega wrażliwe brodawki, po 1 miesiącu karmienia i zużyciu 2 mini tubek lanoliny nie odczuwam najmniejszego bólu. Zresztą nawet w 1 miesiącu ból od karmienia był mniejszy niż ból przed dzieckiem. To na pewno inny rodzaj bólu, mniej nieprzyjemny,przynajmniej dla mnie

    • Mary
      24 maja 2016 at 18:32

      Ja tez myślałam że nie dam rady ze względu na wrażliwość, ale pozytywnie się zdziwiłam i już czwarty tydzień karmię piersią. Co do babć, to mi moja dogadała jeszcze przed porodem, że ona krótko karmiła i moja mama też, więc pewnie i ja będę mieć malo pokarmu :/ teściowa z kolei na każdy płacz małego mówi, że pewnie jest glodny, tak jakby dziecko tylko z głodu płakało.

  • Ala
    2 maja 2016 at 09:42

    Teściowa kp jakieś minimum czasu („jak miało 4 tyg to już porzeczki jadło”), a moja mama wcale (pierwsze dziecko w szpitalu zobaczyła dopiero po tygodniu). bardzo bałam się, że ja też nie będę mogła kp. Na szczęście w małym miejskim szpitalu trafiłam na dobry personel i udało się. Babcie dużo się nie wtrącały, albo ja je ignorowałam i tak karmię Małą już 11 mc i jestem z nas dumna. I mimo ciągle powtarzanych historii jak to ja 6-miesięczna i mąż 8-miesięczny jadaliśmy kotlety nadal nie smażę dziecku schabowych.

  • Janka
    2 maja 2016 at 09:38

    Moja mam mnie nie karmiła, bo po urodzeniu zostałam włożona do inkubatora na tydzień czasu. Mama mogła do mnie przychodzić raz dziennie mnie zobaczyć, a gdzie mówić o karmieniu piersią…
    Za to pamietam jak karmiła siostrę o 3 lata młodszą za niemowlaka, bo ja też wtedy karmiłam lalki 🙂

    Starszą córke karmiłam 2 lata i 3 miesiące, z młodszą jesteśmy dopiero na początku drogi, ale myślę, ze będzie podobnie.
    Moja mama nigdy nie wtrącała się w moje karmienie piersią, była wręcz szczęśliwa, że się karmimy. Obecne siostra karmi córkę już 2 rok.
    Natomiast teściowa mimo, że karmiła piersią całą 5 swoich dzieci (czas różny, ale wszystkie do roku) długo nie mogła pojąć jak mogę karmić 6 miesięcy tylko piersią, jak mogę nie dopajać, nie dokarmiać i o zgrozo „jak taka chuda mogę mieć pokarm” 😀 O dziwo teraz przy drugim dziecku przechodzimy to samo wielkie zdziwienie 😀

  • Agata
    2 maja 2016 at 09:34

    Moja mama mnie karmiła 2 tygodnie, siostrę 1,5 roku. Karmiłaby mnie dłużej ale zachorowałam i wylądowałam na 2 tygodnie w szpitalu. 25 lat temu matka nie mogła być przy dziecku, nikt jej nie powiedział, ze powinna mleko ściągać żeby je zatrzymać i gdy wyszłam ze szpitala to pomimo prób się nie udało. Mnie wspierała, gdyby nie ona to córki pewnie wcale bym nie karmiła mimo chęci. Pokazała mi jak dostawić dziecko na leżąco, ale wspierała też kiedy po 3 miesiącach przechodziłam na mm (w dużej mierze za sprawą teściowej z którą mieszkałam a która cały czas stała mi nad głową, że dziecko płacze bo głodne) i tak na 4 miesiące córka była już całkowicie na butelce a ja bez mleka. Dziś bym temu zaradziła wtedy zabrakło wiedzy i wsparcia. Kiedy urodziłam syna moja mama ogólnie się nie wtrącała, teściowa już po 3 tygodniach dzwoniła i pytała czy dokarmiam mm i, że niedługo będę musiała. Powtarzała to średnio co miesiąc. (Ona sama pierwszego syna karmiła 7 miesięcy a mojego męża ok 2-3 miesiące i uważa, ze karmić powinno się maksymalnie do roku) Teraz mój syn ma prawie 13 miesięcy, ja pracuję i karmię dalej. Planuję karmić go do 2 lat.

  • Agnieszka
    2 maja 2016 at 09:16

    W moim przypadku Mama na pewno miala wielki wplyw na moje karmienie piersia corki. Sama karmila piersia nas wszystkich (czworka rodzenstwa), a mnie 5 lat – ostatnie dwa w tandemie z mlodsza siostra 🙂 Nie wyobrazalam sobie po prostu, ze jest inna mozliwosc i bardzo mnie zdziwilo jak dowiedzialam sie, ze kp jest tak problematyczna kwestia i trudnym zadaniem w Polsce (na swiecie?).

  • Kasia
    2 maja 2016 at 09:04

    Oj miałam to samo (z pierwszym dzieckiem): moja mama (ZERO kp) stała nade mna powtarzajac: 'Wiesz, ze nie musisz? Miesiac karmienia, to wystarczy! Mleka w proszku sa tak samo dobre! Dziecku sie nic nie stanie!’ Wytrzymalam i tak 11 miesiecy. Pozostala trojke, juz poza zasiegiem wplywu mamuni, bo w innym kraju, karmilam 14, 15 i 22 miesiace. Bardzo spokojnie, powolutku sie odstawialismy, bo wracalam do pracy i nie moglam byc na kazde zawolanie. A najlepsze jest to, ze w miedzyczasie ukochana synowa tez miala dziecko i kategorycznie odmowila karmienia piersia. A skonsternowana mamunia pytala przez telefon, czy ja wciaz karmie, bo tamta nie i 'co ludzie powiedza?’

  • Mimi
    2 maja 2016 at 06:41

    Moja mama karmiła mnie piersią przez tydzień bo „nie miała pokarmu” i „był zbyt chudy a ja cały czas płakałam z głodu”. Mity sprzed 30 lat. Obie moje córki karmiłam piersią, wydawało mi się to bardzo naturalną koleją rzeczy. Do tego stopnia, że zdziwienie pozlonej w szpitalu, ze po cc chce przystawic młodą do piersi wydawalo mi 😉 się bardzo dziwne i jakieś takie zaskakujące. Podobnie jak jej mina gdy na późniejsze propozycje podania butelki za każdym razem mówiłam, że dziękuję- radzimy sobie. 🙂 no i tak radzilysmy sobie do roku z pierwszą i 1,5 roku z drugą. 🙂

  • Ola
    1 maja 2016 at 22:07

    Właśnie jestem u rodziców i mam dość słuchania, że nie mam pokarmu, że czemu mój syn ciągle płacze i żebyśmy kupili inne mm (raz dziennie dajemy mm, sprawdzając czy mały zacznie w końcu przybierać na wadze…). Moja mama karmiła piersią parę miesięcy, bo potem wróciła do pracy. Ale teraz widząc, że syn płacze więcej niż ja i moja siostra, ciągle rzuca tysiące uwag i nie rozumie, że zamiast zachęcać do karmienia, tylko mnie dołuje…

    • Kachna
      2 maja 2016 at 20:40

      Ale dokarmiając mm nigdy nie będziesz produkować tyle mleka ile dziecku potrzeba. Staraj się dziecko jak najczęściej przystawiać, szczególnie w nocy:)

  • Basia
    1 maja 2016 at 21:49

    Ja byłam przekonana, że mama karmiła mnie piersia, a okazało się ze tylko miesiąc .. bo podobno nie chcialam ssać … Pewnie podawała mi oslawiony koperek i rumianeczek i dziecku nie chciało się męczyć, a szkoda. Teraz gdy moje dziecię jest już 5 miesięcy kp to słyszę non stop od mamy i tesciowej żebym rozszerzyła dietę dziecku… o mm jeszcze nic nie mowily Dlatego mogę powiedzieć że nie słucham ich rad i DOBRZE MI Z TYM 🙂 dodam jeszcze ze tesciowa nigdy piersia nie karmiła Nawet nie próbowała…

  • Anna Kwiatek-Kucharska
    1 maja 2016 at 21:49

    Rzeczywiście te 30 lat temu to był dramat, jeśli chodzi o wiedzę. Mama mnie i rok młodszą siostrę karmiła krótko, bo kazano wtedy odciągać po karmieniu i zaraz miała ostre zapalenie piersi. Na szczęście 20 lat temu, kiedy urodził się mój brat, karmiła już normalnie, ale też odstawiła około roku, bo musiała wrócić do pracy. Generalnie bardzo mnie wspiera i bardzo się cieszę, że widziałam jak ona karmi, dzięki temu karmienie to dla mnie nie była całkiem abstrakcyjna sytuacja.

  • becia
    1 maja 2016 at 21:45

    Będąc w ciąży nastawilam się na kp, początki trudne. Juz w 10 dobie życia dziecka teściowa pytała kiedy przejdę na mm i czy mam tabletki na zasuszanie piersi ?. Byłam zaskoczona takim podejściem. Karmie 4. miesiąc i nadal pytają kiedy koniec. Moja mama mówiła ze te 30 lat temu szybko odstawiano dzieci od piersi. Niestety nasze „mamy” niewiele wiedzą na temat karmienia piersią. Moja córka jeszcze nie skończyła czterech miesięcy a ciągle słyszę, że powinnam dać jej wodę do picia.

    • Hafija
      2 maja 2016 at 06:55

      „tabletki na zasuszanie piersi” OMG!

    • Neti
      18 lipca 2019 at 08:51

      A ja ciągle słyszę o wodzie z cukrem.

  • Ewa
    1 maja 2016 at 21:33

    Ja karmiona byłam 3 miesiące (jak dobrze kojarze). Mama wracała do pracy, poza tym w domu była jeszcze 4 dzieci i gospodarstwo…łatwo jej nie było.
    Ja karmie juz 16 miesięcy i mama mnie wspiera, nigdy nie powiedziała ze pokarm jak woda czy cos w tym stylu. Wie ze mam zamiar karmic tak długo az przestaniemy ząbkowac ( nie wykluczam ze dłuzej), dla mnie podczas braku checi jedzenia stałych posiłków podczas ząbkowania piers jest wybawieniem i mama popiera to w 100%

  • kontestacja
    1 maja 2016 at 21:20

    Ze strony mojej mamy otrzymałam ogromne wsparcie w kwestii karmienia. Na początku było wiele trudnych momentów, ale zawsze zalewała mnie pokrzepiającymi słowami. Dzięki niej karmię 6 miesięcy i mam nadzieję, ze do końca jeszcze daleko 🙂 natomiast babcia mojego męża to zagorzała przeciwniczka KP o czym bardzo boleśnie miałam okazję się przekonać („takie małe masz te piersi”, „wezwę policję, bo wy głodzicie to dziecko”, „karmisz tą piersią jak murzynki w Afryce i dlatego dziecko takie chude” itp.) Niestety babcia posiłkuje się „wiedzą” sprzed 20-50 lat i nie dociera, że zalecenia się zmieniają…

  • Kasia
    1 maja 2016 at 20:47

    Moja Mama była gorącą orędowniczką karmienia piersią w czasach,kiedy wszyscy wciskali MM. W szpitalu walczyła z położnymi,żeby nie dokarmiać. W domu radziła sobie sama. Wykarmiła piersią pięcioro dzieci. Moją najmłodszą siostrę ponad trzy lata <3 Przez wiele lat jeździła do młodych mam,które miały problemy z karmieniem i dzieliła się swoim doświadczeniem. Teraz wspiera nas,swoje córki. Można powiedzieć,że bycie laktywistką wyssałam z mlekiem matki. 😉

  • Aneta
    1 maja 2016 at 20:34

    Moja mama 30 lat temu karmiła mnie 6mcy, a przyczyniła się do tego ciężka sytuacja w jakiej się znalazła. Teraz gdy ja karmię już drugą córcie (pierwsza karmiłam 21mcy) cały czas mnie wspiera. Ani razu nie wspomniała o mm, a nawet upomina mnie że powinnam więcej wypoczywać bo karmienie nocne wykańcza i jak jesteśmy u rodziców to goni na drzemkę jak dzieci śpią 🙂 Za to moja babcia, a mamy mama karmiła każde dziecko min. 2 lata 🙂

  • Agnieszka Piotrowiak
    1 maja 2016 at 20:30

    Gdybym słuchała mojej mamy i teściowej młody byłby na butelce, a ja nie miałabym pokarmu. Bo młody za chudy, bo ja słabo jem, bo się wykończę, bo non-stop na mnie wisi, bo przecież mleko za chude i powinnam jeść mięso, bo przecież nie wszyscy mogą karmić (one nie karmiły), bo dziecko mnie zamęczy, no i mleka mam nie pić, czekolady nie jeść, pomidorów, sera…nic najlepiej.
    Na szczęście słuchałam siebie, no i doradczyni laktacyjnej, więc karmię naturalnie. 4 miesiące za nami, więc teraz już chyba nic nam nie powinno przeszkodzić w dłuuugim karmieniu 😉

  • Kinga
    1 maja 2016 at 20:21

    Gdyby nie moja mama i babcia nie wiem jak wyglądała by nasza mleczna droga… choć obie nie karmiły piersią zbyt dlugo. Mama mnie ok 5 miesięcy ze względu na powrót do pracy, młodszą siostrę ok. Pół roku- dojadała butlą. Mimo to, ich wsparcie i nakład pracy jaki włożyły w to aby udało się nam, był przeogromny. Pomoc otrzymałam na każdym kroku dosłownie we wszystkim. Karmienie piersią w moim domu było celem wszystkich kobiet nie tylko moim! Mojej babci dziękuję za każdy ugotowany dla mnie dietetyczny przepyszny obiad(nie byłam swiadoma że dieta to mit) ale ale …. ważę mniej niż przed ciążą ?
    Edukujemy się nadal… zmienia się świadomość moja, mojej mamy i babci trwa to już 8 miesięcy i końca nie widać.

  • anik
    1 maja 2016 at 20:21

    Bylam karmiona piersia do 18 miesiace. Gdy miala urodzic sie moja corka karmienie piersia to byl priorytet. Karmilam ja 15 miesiecy, mimo ze corcia poczatkowo bylo na sondzie, pozniej na butelce. Musialam ja uczyc w sumie od konca. Mama zawsze mowila, ze karmienie to najlepsza rzecz, jaka moge zrobic dla mojego dziecka. Gdy corka skonczyla roczek, namawiala mnie na rezygnacje. Jej zdaniem ten pokarm niewiele jest wart.

    • Anka
      21 listopada 2018 at 11:22

      Super. Mnie się pierwszego dziecka nie udało karmić, też był na sondzie prawie 1,5 miesiaca, później uczyliśmy się butelki. Ściągłam mleko regularnie co 3 godziny nawet w nocy, ale i tak szybko mi zanikło. To przez brak wsparcia w szpitalu, domu. Moja mama nas nie karmiła więc mnie nie umiała wspierać i doradzać. Ale dwoje kolejnych kp i dalej karmię. 2 dziecko do 14 miesięcy, a 3 planuję dłużej ? życzę powodzenia wszystkim mamom bo kp to najlepsze co możemy dać naszym pociechom.

  • AiJia
    1 maja 2016 at 20:18

    Oh ile ja się nasłuchałam i słucham dalej, bo teraz karmię moje trzecie dziecko. A że po roku mleko jak woda, że przekarmiam (pierwsze i trzecie), że nie dojada i trzeba dokarmiać (drugie). Przy trudnościach w przystawianiu, było, że po co ja się tak męczę, skoro można podać mm. Itp…
    Ciężko mi i się irytuję, ale inaczej – jak piersią, sobie karmić nie wyobrażam!

  • Karolka
    1 maja 2016 at 20:16

    Moja mama nie karmiła piersia ani mnie ani siostry. Moja siostra kazdego ze swoich synów karmiła 3lata. Mama po prostu nie przeszkadza 🙂 choc stara sie wspierać. W moim przypadku wiekszym wsparciem okazal sie Tata <3

    • Hafija
      1 maja 2016 at 20:31

      Serio? Ale fajnie! 🙂 A zdradzisz jak cię wspierał?

    • Ela
      2 czerwca 2016 at 20:46

      Mój tata też mnie wspierał najbardziej! Szczególnie kiedy przysłał mi artykuł z pulsu biznesu, w którym wyszczególnione były atuty i zalety karmienia piersią dla światowej gospodarki!:)

  • Marta
    1 maja 2016 at 20:11

    Moja mama nie mogła karmić, a może po prostu nie otrzymała wsparcia w szpitalu. Teraz bardzo się cieszy, że ja karmię bezproblemowo jej wnuka 🙂

  • Zosia
    1 maja 2016 at 20:05

    Moja mama karmiła piersią troje (czyli wszystkie) dzieci. Mnie (najstarszą) najkrócej, czyli ok 8 miesięcy, moje rodzeństwo powyżej 2 lat. Bardzo często powtarza mi, że powinnam podać synowi butelkę, że się tak strasznie męczę i to na własne życzenie. Mama widzi w mm cudowne remedium na wszelkie niedogodności wczesnego macierzyństwa. A warto dodać, że zna moja smutną i krótką historię karmienia piersią starszej córki i wie, że mimo karmienia mm i butelką córka nie przesypiała nocy bardzo długo, a ja nadal byłam niezastąpiona (jestem do dziś)… Zastanawiam się skąd w mojej mamie takie pomysły?

  • Terefere
    1 maja 2016 at 19:58

    Moja Mama, kiedy rodziła mnie 30 lat temu, do pracy musiała wrócić po niecałych pięciu miesiącach. Karmiła mnie piersią do pół roku, potem przerzuciła się na butlę. Kiedy urodził się mój Synek, zapytała mnie, jak długo zamierzam karmić. Powiedziałam, że nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym, ale raczej tak długo, jak będzie potrzeba (chociaż przez chwilę butla wydawała się kuszącą alternatywą dla małego długodystansowe ssaka). Mama tylko raz, podczas rozmowy, zaproponowała, żebym po powrocie do pracy przeszła na mleko modyfikowane, że tak będzie „lepiej”. Wyjaśniłam jej, jakie mam w tej kwestii zdanie i od tamtej pory temat karmienia piersią nie jest poruszany. Po prostu, kiedy karmię, Babcia czasem przychodzi i „podgląda”, rozczula ją widok wnuka przy piersi. Chyba każdy tak ma, że chciałby podzielić się swoimi doświadczeniami, być autorytetem dla swoich dzieci, ale w tym przypadku trzydzieści lat różnicy to sporo. Moja Mama jest na tyle cudowną osobą, że nie wtrąca się w moje życie, raczej towarzyszy i wspiera. Każdemu życzę takiej Mamy/Teściowej.

  • Paulacz
    1 maja 2016 at 19:54

    Moja mama nie karmiła wcale. Przy mnie (pierwszym dziecku) zniechęciły ją poranione sutki, do tego stopnia, że siostry nawet nie próbowała karmić. Mimo sceptycyzmu mamy uparlam się i córeczkę karmię piersia czwarty miesiąc. I jestem z tego dumna 🙂

    • Hafija
      1 maja 2016 at 19:57

      Super!!

  • karmi
    1 maja 2016 at 19:47

    moja mama mnie karmiła 3 miesiące, potem wg ówczesnych poglądów gorączka spaliła jej pokarm :/ mojego brata karmiła jeszcze krócej, podobne powody, brak pokarmu itp. Ja karmię już 9 miesiąc i moją mamę edukuję, choć już jej się to nie przyda, to lubi słuchać i sama pyta jakim cudem karmię z gorączką, katarem, czemu tak często itp 😉 w szoku momentami bywa, ale kibicuje nam bardzo i narzeka na mity i kity sprzed 30 lat…

Comments are closed here.